Nad wzgórzami Silicon Valley zachodziło już słońce, kiedy spłoszone, wieczorne ptaszyska poderwały się do lotu. Przeraziło je długie wycie wydobywające się z drewnianego domu, nieco na uboczu. To, niczym końcowy akt, zabrzmiał bas Kerrego Montano, w momencie gdy oddał swe nasienie wprost na kobiecą twarz.
Candy Sweet otarła pot z czoła, obróciła się do kamery numer dwa i powtórzyła jeszcze raz popisowy numer, który pozwolił jej wbić się na sam szczyt w branży. Przejechała palcem po policzku zbierając resztki białej substancji, po czym figlarnie wsadziła je sobie do ust. Następnie, w geście tryumfu, wyciągnęła czysty już palec i szeroko otworzyła usta na znak, że wszystko połknięte. Małpki z główkami na sprężynkach, ustawione na komodzie przy kanapie, dalej wesoło machały łepetynami, jakby nie zauważając, że mocne szturchanie już się skończyło.
- Świetnie maleńka – Jey Sttaggiano, reżyser i operator w jednej osobie, zadowolony z przebitki z połykiem, sięgnął po kolejnego jointa odłożonego jako rodzaj nagrody na moment, kiedy będzie już po wszystkim.
Mocne, halogenowe światło zgasło. Candy powoli podniosła się z kolan i wzięła ręcznik, który skwapliwie przyniosła jej jedna z hostess. Mrowienie w okolicach krzyża jeszcze mile rozchodziło się po plecach i nawet docierało do karku. „To prawda, co opowiadają dziewczyny z branży. Kutas Kerrego potrafi czynić cuda” – zupełnie mimochodem przemknęło przez zamglone jeszcze myśli Candy.
Niemrawo sięgnęła do lodówki, by wyjąć stamtąd zmrożoną białkową odżywkę, którą serwowała sobie zawsze po dobrym pieprzeniu. Poczuła jak chłód z wnętrza mile dawał ulgę nieco obolałej cipce. „Trzeba posmarować kremem na otarcia” – pomyślała i rozejrzała się za charakteryzatorką.
Oooo jest. Postawna murzynka o szerokich biodrach i obfitych piersiach z zupełnie beznamiętnym spojrzeniem siedziała tam, gdzie była przez cały dzień – przy lustrze i wiklinowym krzesełku specjalnie czekającym na Candy.
Moona lubiła swoją robotę mimo, że ciężko było wyciągnąć od niej choć słowo. Jednak również dziś, kiedy Candy robiła blowa dwóm Latynosom oraz później, gdy nagrała małą lesbijską scenkę z gadżetami, a także na samym końcu, gdy wściekle galopowała na ogromnym penisie Kerrego wwiercającym się w jej pupę, Moona połykała spojrzeniami akcję na szezlongu i nieco nieśmiało masowała kroczę. Kiedyś Candy pozwoliła jej zrobić minetkę, już po dniu zdjęciowym, na zakończenie. Moona była wtedy bardzo spięta i potrzebowała wsparcia.
Jeszcze tylko smarowanie kremikiem, szybki prysznic i dzień pracy, w którym zaliczyła trzy orgazmy i zarobiła dwadzieścia tysięcy dolarów, dobiegnie końca.
Tuż przed wyjściem Candy pocałowała na do widzenia Kerrego i obiecała, że wpadnie na imprezkę w willi Jeya Sttagiano (czego on zdawał się już nie słyszeć po spaleniu grubego skręta).
Zamknęła za sobą drzwi. Na dworze panował już mrok. Candy spojrzała na niebo usiane gwiazdami. Jutro będzie kolejny upalny dzień. Wsiadła do swej Corvetty, włączyła ulubione radio Goldies Oldies i trochę niemrawo, prawie wjeżdżając w ustawioną przy krawędzi parkingu dużą donicę z kaktusem, wygramoliła się na główną drogę do LA.
„Diabelskie Ruchanie 3” było gotowe. Candy słuchała muzyki i zadowolona, że droga jest prawie pusta, mknęła nie oszczędzając gazu. Jazda ją relaksowała. Patrząc jak koła zwijają czarną wstęgę, myślała o domu wysoko w górach, tam gdzie została jej matka Dolores.
Dolores nawet dziś nie byłaby z niej dumna, mimo że co miesiąc dostaje 2 tysiące dolarów, co między innymi uratowało jej życie kiedy trzeba było wszczepić by passy. Candy Sweet – a tak naprawdę Maria Cervantes, nie lubiła wracać myślami do przeszłości. Czuła wewnętrzny ucisk i nie wiedziała czemu nie potrafiła opanować tych, nalatujących jak wielkie pustynne sępy, napadów melancholii. Zdecydowanie bardziej wolała swoje obecne życie. Patrzyła w lusterko samochodu i widziała w nim twarz Candy. Najgorętszej dziewczyny tego sezonu.
Wiedziała, że nigdy już tam nie wróci. Tam gdzie czaszki na krzykliwych bazarach sąsiadują z figurkami świętej panienki, a wielotysięczne procesje przetaczają się ulicami miast. Jej pierwszy chłopak Antonio bił ją w twarz, a kiedy ciemną nocą przekroczyli granicę sprzedał do miejscowego burdelu.
Teraz Candy ma tylko siebie i jedyną miłość swego życia. Seks.
Oni są jak rekwizyty. Jedni szarpią się w niemocy i duszą z braku tlenu, inni długo liżą i drapią brodą, jeszcze inni wyżynają jak zwierzę. Ich penisy to rewolwery a ona z nich strzela.
Szeroka cztero- pasmówka zwijała się coraz szybciej. Candy lubiła dodawać gazu, tym bardziej, im bardziej zbliżała się do domu. Za chwilę zaparkuje przy chodniku i jak zwykle zignoruje docinki miejscowych nierobów, którzy za jej plecami z niggerowskim akcentem wymawiają słówko whore…
„life is a mistery…” zaczęła śpiewać zwrotkę w wykonaniu królowej, gdy tuż przed nią na drodze pojawił się wielki truck. „I hear you call my name ” – ten wers zabrzmiał jakby głośniej.
Nie zdążyła zadać sobie pytania gdzie podziała się ciężarówka, kiedy poczuła przyjemne łaskotanie. Zrobiło jej się lekko i uświadomiła sobie, że chyba chce wyjść. Drzwi? Coś jak salwa śmiechu rozsadziło jej wnętrze. Sięgnęła ręką po klamkę, ale ta przeniknęła na drugą stronę zupełnie jak przez firankę . „… Ooo jakie to wygodne” – pomyślała zadowolona. Takie nowoczesne! Wstała z entuzjazmem, który wprost promieniował. Jeszcze tylko obrzuciła zupełnie zdawkowym spojrzeniem auto…
„Przybrało dziwny kształt” – przyglądała się zdumiona powyginanej, w abstrakcyjne origami, karoserii. Z pewnym odcieniem zadowolenia stwierdziła, że znaczek z logo Corvetty, nie wiedzieć czemu, był nienaruszony.
Nie miała chyba ochoty długo się nad tym wszystkim zastanawiać. Poczuła jak przepływa przez karoserię na drugą stronę. Nieco zmartwił ją tylko widok wewnątrz. Między strużkami krwi, które powolutku i z gracją spływały z pękniętej czaszki, zauważyła…. łupież! A niech to! Do diaska! Jak mogła w takim stanie uczestniczyć w zdjęciach! Czy Moona tego naprawdę nie zauważyła??
Myśl o łupieżu rozbawiła ją prawie w tej samej chwili, kiedy poczuła rozdrażnienie. Przez chwilę myślała o tym, co by było gdyby odwiedziła Jeya Staggiano i opowiedziała mu o wszystkim… To było jednak tak niedorzeczne, że śmiała się do rozpuku.
No dobrze. Nie ma co tracić czasu. Karoseria Corvetty, pofalowana jak Góry Skaliste, oddalała się coraz bardziej a Candy czuła eksplozje, które nie były porównywalne z żadnym orgazmem w przeciągu trzech lat w branży. Niedorzeczne kształty ciężarówki i ta pokraczna barierka autostrady została na dole przykryta płaszczem mgły.
Wesołe impulsy drgały wokół jak szalone, ale gdy ostatnie skrawki drogi do LA zupełnie się zatarły, Candy poczuła strach… Coś jej mówiło, że zaszła nieco za daleko i już nie wróci do Jeya by mu o wszystkim opowiedzieć.
Czuła się jednak zbyt lekko, by dłużej się nad tym zastanawiać. Na samej górze czekała już gorejąca jasność i Candy wiedziała, że czekała właśnie na nią.
Była pewna, że ma przed sobą miliardy lat świetlnych niezapomnianych orgazmów.
2
z drewnianego domu,(stojącego) nieco na uboczu
Wybić.jej wbić się na sam szczyt
Zamiast ,,i" zastosowałbym ,,a"po plecach i nawet docierało do karku
Nie da się niemiło dawać ulgi.mile dawał ulgę
Przecinek powinien być przed ,,mimo"robotę mimo, że ciężko
i nieco(wyrzucamy) nieśmiało masowała kroczę(e)
Na zewnątrz.Na dworze panował już mrok
Skrót trzeba rozwinąć.główną drogę(prowadzącą) do LA.
koła zwijają czarną wstęgę(asfaltu)
Zamiast myślnika można dać przecinek.Candy Sweet – a tak naprawdę
wielkie(przecinek) pustynne sępy
,,zwierzęta"wyżynają jak zwierzę
rewolwery(przecinek) a ona z nich
Piszemy łącznie-bez myślnika.cztero- pasmówka
1. Wymówiąniggerowskim akcentem wymawiają słówko whore
2. ,,Whore" w cudzysłowie.
Kropki na początku są niepotrzebne.„… Ooo jakie to wygodne”
Wstała z entuzjazmem, który wprost(od niej) promieniował
Wykrzyknik i ,,pytajnik"naprawdę nie zauważyła??
coraz bardziej(przecinek) a Candy
,,orgazmem, który przeżyła w przeciągu(...)"z żadnym orgazmem w przeciągu trzech lat w branży
Nawet niezły tekst, ale gdzie na przykład wygląd Candy? Tekst da się czytać, ale jakiś taki niewyraźny jest, może brakuje mu trochę polotu?
Moim zdaniem nie jest źle.
3
to tekst który napisałem w godzinę.
wygląd candy - no cóż - jak na porno przystało - duże piersi, ponętny tyłek
tekst niewyraźny - nie wiem w jakim sensie - że niejednoznaczny itp? jest jakby taki "niedokończony"- zostawiam interpretację czytelnikowi - to rodzaj szkicu.
dzięki za opinię.
wygląd candy - no cóż - jak na porno przystało - duże piersi, ponętny tyłek

tekst niewyraźny - nie wiem w jakim sensie - że niejednoznaczny itp? jest jakby taki "niedokończony"- zostawiam interpretację czytelnikowi - to rodzaj szkicu.
dzięki za opinię.
4
Zagr a po co wygląd? Nie wiem co nowego może wnieść do tej opowieści jej wygląd.
W ogóle bym wyrzuciła fragmencik z Moon:" Kiedyś Candy pozwoliła jej zrobić minetkę, już po dniu zdjęciowym, na zakończenie. Moona była wtedy bardzo spięta i potrzebowała wsparcia." Po co to? Co mówi o kimkolwiek? Że niby bohaterka taka samarytanka?
W ogóle bym wyrzuciła fragmencik z Moon:" Kiedyś Candy pozwoliła jej zrobić minetkę, już po dniu zdjęciowym, na zakończenie. Moona była wtedy bardzo spięta i potrzebowała wsparcia." Po co to? Co mówi o kimkolwiek? Że niby bohaterka taka samarytanka?
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf
6
C
Po co wygląd? Bo chciałbym wiedzieć czy główna bohaterka jest typem kobiety wyzwolonej, czy może mimo takiego, a nie innego zawodu stara się być postrzegana jako zrównoważona kobieta.
Co do niewyraźnego tekstu- w sumie nic nie wiemy o postaciach, które w nim występują.
Jednak skoro to szkic to nie będę się dłużej czepiał.
Aha, zacznij robić porządne akapity. Wtedy tekst staje się ,,lepszy" wizualnie.
Mówi o Moonie, że była wiecznie spięta.o mówi o kimkolwiek?
Po co wygląd? Bo chciałbym wiedzieć czy główna bohaterka jest typem kobiety wyzwolonej, czy może mimo takiego, a nie innego zawodu stara się być postrzegana jako zrównoważona kobieta.
Co do niewyraźnego tekstu- w sumie nic nie wiemy o postaciach, które w nim występują.
Jednak skoro to szkic to nie będę się dłużej czepiał.
Aha, zacznij robić porządne akapity. Wtedy tekst staje się ,,lepszy" wizualnie.
7
szkic to niewłaściwe może do końca słowo - lepsze to miniatura.
o Candy jest dużo - jest o tym jaką jest dziewczyną i jak postrzega świat. reszta bohaterów to bohaterowie drugoplanowi.
ich rozbudowane charakterystyki nie są potrzebne.
o Candy jest dużo - jest o tym jaką jest dziewczyną i jak postrzega świat. reszta bohaterów to bohaterowie drugoplanowi.
ich rozbudowane charakterystyki nie są potrzebne.
8
Każda rzecz jaka tu wypisuję, opiera się na moich odczuciach. Nie ma się co denerwować, ani bronić "okopów Św. Trójcy".
W ogóle mi nie przeszkadza w takich krótkich opowiastkach, że nie ma wyglądu bohaterów. Dla mnie on tu jest do niczego nie potrzebny. Przecież i tak wszystko co ważne, dzieje się w jej głowie. A czy ona blondi czy ryża, krótka czy w długie anglezy utrefiona... Wsio ryba.
Wracając do Moony- dla mnie jej postać by miała sens, gdyby odnosiła się do bohaterki, coś nowego o niej, jej świecie, myślach, sposobie pojmowania świata mówiła. A nie mówi. Mnie nie mówi. Więc jest dla mnie zbędna.
Ale czytało się miło.
W ogóle mi nie przeszkadza w takich krótkich opowiastkach, że nie ma wyglądu bohaterów. Dla mnie on tu jest do niczego nie potrzebny. Przecież i tak wszystko co ważne, dzieje się w jej głowie. A czy ona blondi czy ryża, krótka czy w długie anglezy utrefiona... Wsio ryba.
Wracając do Moony- dla mnie jej postać by miała sens, gdyby odnosiła się do bohaterki, coś nowego o niej, jej świecie, myślach, sposobie pojmowania świata mówiła. A nie mówi. Mnie nie mówi. Więc jest dla mnie zbędna.
Ale czytało się miło.
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf
9
Lata świetlne to jednostka odległości, a nie czasu.mjm pisze: Była pewna, że ma przed sobą miliardy lat świetlnych niezapomnianych orgazmów.
Tekst mi się nie podobał. Odejście w zaświaty w wyniku wypadku samochodowego było wałkowane na tyle sposobów, że trzeba to zrobić naprawdę porządnie, żeby w jakiś sposób czytelnika ruszyło. I nie przekonuje mnie pikantny wstęp o pracy gwiazdy porno, a wręcz przeciwnie. Wydaje mi się być tanim zabiegiem do zwrócenia uwagi.
Pewnie dziewczyna mogła być kimkolwiek - nawet ekspedientką w Burger Kingu. Ty odpowiesz: ale moja bohaterka jest akurat aktorką porno. Jasne, ale wiesz, moje subiektywne odczucie jest takie, że erotyka w opowiadaniu albo odgrywa główną rolę, albo jest sensownym i w jakiś sposób klejącym akcję dodatkiem.
Nie za bardzo to widać. To znaczy - przeskoczyłam te informacje, jakoś mnie nie obeszły i w rezultacie łatwo zapomniałam. Bohaterka niczego szczególnego sobą nie prezentuje.mjm pisze:o Candy jest dużo - jest o tym jaką jest dziewczyną i jak postrzega świat.
Z dorapą się zgadzam.
Z pomysłem się nie wysiliłeś, wykonanie takie nieszczególne. Czytałam też Twoje poprzednie teksty i były naprawdę dobre. Ten położyłeś.
Pozdrawiam.
10
luka w pamięci
erotyka w opowiadaniu odgrywa rolę bardzo istotną - taką mianowicie, że nie przeszkadza Candy w dostąpieniu zbawienia
) a nawet że to zbawienie ma erotyczny charakter
to wszystko rehabilituje sensualizm, cielesność i rozkosz i daje jej prawo do osiągięcia sacrum
takie coś bluźniercze
więc nei pisałem o porno - by zwrócić uwagę "tanim chwytem" - jednak jakieś myśli mi się w bani kołatały.
co do jednostki odległości - w kosmosie nie ma odległosci oderwanej od czasu
cieszę się, że - jak piszesz - inne teksty ci się podobały. mi się ten podoba.
erotyka w opowiadaniu odgrywa rolę bardzo istotną - taką mianowicie, że nie przeszkadza Candy w dostąpieniu zbawienia

to wszystko rehabilituje sensualizm, cielesność i rozkosz i daje jej prawo do osiągięcia sacrum
takie coś bluźniercze
więc nei pisałem o porno - by zwrócić uwagę "tanim chwytem" - jednak jakieś myśli mi się w bani kołatały.
co do jednostki odległości - w kosmosie nie ma odległosci oderwanej od czasu

cieszę się, że - jak piszesz - inne teksty ci się podobały. mi się ten podoba.
11
chcesz napisać analizę i interpretację własnego tekstu? Ty go tak widzisz, bo Ty go napisałeś. Inna sprawa, że nie bardzo pokrywa się to z czytelnika (czyli moją, i pewnie nie tylko) opinią.
taa. Ja to powinnam wiedzieć zaraz po przeczytaniu, powinno mnie olśnić, powinnam się walnąć w czoło i stwierdzić "o jejku, rzeczywiście!" a niestety ta erotyka, jak mówię, odpycha (paradoksalnie) swoim zwracaniem na siebie uwagi. Nie mam ochoty o niej myśleć, bo dla mnie nie ma ona w tym opowiadaniu większej wartości.mjm pisze:erotyka w opowiadaniu odgrywa rolę bardzo istotną - taką mianowicie, że nie przeszkadza Candy w dostąpieniu zbawienia) a nawet że to zbawienie ma erotyczny charakter
To napisz po prostu "miliardy lat". laska przeżywała te orgazmy w ciągu miliardów lat, a nie rozciągnięta w przestrzeni na Bóg wie ile kilometrów.mjm pisze:co do jednostki odległości - w kosmosie nie ma odległosci oderwanej od czasu
12
luka
ok - twoje zdanie. masz do niego prawo.
zapewniam cię, że są ludzie, którzy potrafią ten tekst zinterpretować w sposób zbliżony do zamierzeń autorskich. a autor ceni takich czytelników.
co do miliardów lat świetlnych - tak brzmi lepiej i jest fajniej
)
ok - twoje zdanie. masz do niego prawo.
zapewniam cię, że są ludzie, którzy potrafią ten tekst zinterpretować w sposób zbliżony do zamierzeń autorskich. a autor ceni takich czytelników.
co do miliardów lat świetlnych - tak brzmi lepiej i jest fajniej

13
Po co tu zdanie przeciwstawne? Przecież nie zwracasz uwagi na żaden paradoks. Można lubić swoją robotę i się nie odzywać.Moona lubiła swoją robotę mimo, że ciężko było wyciągnąć od niej choć słowo.
To zdanie jest strasznie pokręcone. Przynajmniej dla mnie wepchnięcie czasu przeszłego, teraźniejszego, trybu oznajmującego i przypuszczającego w jedno zdanie to za dużo.Dolores nawet dziś nie byłaby z niej dumna, mimo że co miesiąc dostaje 2 tysiące dolarów, co między innymi uratowało jej życie kiedy trzeba było wszczepić by passy.
No i typowa uwaga - liczby słownie poprosimy
czteropasmówkacztero- pasmówka
Pogrubione wyrazy, jako powtórzenia sensu stricte mogłyby zostać zignorowane, ale mnie co innego podrażniło tutaj. Monotonna konstrukcja. Candy czuła i Candy czuła i Candy czuła. I takie identyczne zdania przetkane krótkim opisem. Brzmi trochę niewprawnie wg. mnie.Candy czuła eksplozje, które nie były porównywalne z żadnym orgazmem w przeciągu trzech lat w branży. Niedorzeczne kształty ciężarówki i ta pokraczna barierka autostrady została na dole przykryta płaszczem mgły.
Wesołe impulsy drgały wokół jak szalone, ale gdy ostatnie skrawki drogi do LA zupełnie się zatarły, Candy poczuła strach… Coś jej mówiło, że zaszła nieco za daleko i już nie wróci do Jeya by mu o wszystkim opowiedzieć.
Czuła się jednak zbyt lekko, by dłużej się nad tym zastanawiać
Poprzednie Twoje teksty czytało mi się bardzo fajnie. Pamiętam, że byłam pod wrażeniem umiejętności. Tutaj jest znacznie słabiej. Poza tym, co wypisałam po prostu wiele zdań mi nie brzmiało. Plastykę olałeś zupełnie na rzecz twardych informacji a póniej rozmytego udawania emocji. Miejscami trochę za dużo informacji w jednym zdaniu. No i interpunkcję chyba też pozostawiłeś interpretacji czytelnika

Nie mniej według mnie pisać umiesz - nawet niedopracowany tekst, machnięty na kolanie (bo tak rozumiem info o napisaniu w godzinę i wrzuceniu jako szkic) czyta się całkiem dobrze.
Przeczytałam Twoją interpretację tekstu i jestem skłonna ją przyjąć, chociaż sama bym tego nie wymyśliła. Ale ja też za dobra w interpretacjach nie jestem, więc się czepiać nie będę.Trochę mi zabrakło może jakiegoś lepszego poznania osobowości, emocji bohaterki, żebym widziała, że to na serio jakaś ciekawa sprawa z tym, ze ona dostępuje zbawienia. Bo jak poza byciem gwiazdą porno była wspaniałą osobą, fundowała mamusi by-passy, wszystkim pomagała, kochała itp. to właściwie co ma mnie zaskakiwać? Nie żyjemy już chyba w społeczeństwie, które na myśl o seksie się burzy. Jakoś to zaakceptowano.
Co do erotyki w tekście, to jako emocjonalna romantyczka nie jestem entuzjastką takiego "brutalizowania", "zgrubiania" seksu, ale to już kwestia tego, co lubisz pisać. Byleby się dobrze czytało.
Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
14
dzięki za opinię. z pewnością da się to i owo poprawić. tekst był pisany szybko, generalnie po napisaniu raczej nie robię korekty.
w każdym razie jak masz ochotę poczytać coś mojego to zapraszam na stronę , pozdrawiam.
http://trupywszaffach.pl/
w każdym razie jak masz ochotę poczytać coś mojego to zapraszam na stronę , pozdrawiam.
http://trupywszaffach.pl/
15
Taki autor nie ma przyszłości. Dla mnie (abstrahując od tematu) wzorcem idealnego autora był John Milton. Dotarł do każdego możliwego profilu odbiorcy. Od robotnika, przez handlarza do polityka. Pisał zawile ale sens potrafił uchwycić każdy. Moim zdaniem autor czegokolwiek, powinien pisać tak by zrozumiał go jak największy przekrój czytelników. Jestem inżynierem i mogę tu "machnąć" taki bełkot, że tylko człowiek o polocie technicznym mnie zrozumie ale po co to i czemu to ma służyć?mjm pisze:luka
zapewniam cię, że są ludzie, którzy potrafią ten tekst zinterpretować w sposób zbliżony do zamierzeń autorskich. a autor ceni takich czytelników.
Myślę, że weryfikatorium może być kuźnią ludzi związanych ze słowem pisanym, typu dziennikarze, felietoniści itp. Pytanie tylko co chcesz autorze zrobić z krytyką? Rozwijać się, czy trwać w auto narcystycznej świadomości swojego przesłania.