Wędrowałem przez zaorane pole.
Zziębnięte dłonie odmawiały posłuszeństwa. Zimny wiatr drapał tors. Wzdrygnąłem się.
Po raz kolejny.
Maszerowałem śladem opony ciągnika. Utworzona ścieżka zdawała się nie kończyć. Zewsząd pole. Księżyc żegnał znikającą powoli czerwoną kulę. Zaraz on obejmie wartę, pomyślałem.
Obniżyłem wzrok. Przystanąłem nagle. Rozejrzałem się lekko spanikowany. Ślady zniknęły! Do tego przede mną powolutku wynurzyła się drewniana tablica. Stałem i wpatrywałem się jak głupi.
Przystąpiłem do działania dopiero po dłuższej chwili. Ostrożnie wydłubałem resztki gleby, czyszcząc złote literki i zacząłem czytać:
Złóż pokłon, Wędrowcze!
Złóż pokłon miejscu, gdzie kiedyś istniało Wielkie Księstwo! Gdzie rządził Wielki Książę! Dobry książę. Lepszy dla poddanych, niżli dla siebie. Nie wyglądał bynajmniej na monarchę. Chodził w łachmanach na znak pojednania z biedakami. Miał w rzyci zdanie innych możnowładców. Dobro podwładnych zawsze na przodzie stawiał. Nie potrzebował zaszczytów. Ważne jest tylko to, co czynisz, powtarzał.
Gdy obcokrajowcy zaczęli migrować do Wielkiego Księstwa, przestał być uważany za nieszkodliwego głupka. Bezlitosne armie wtargnęły na tereny książęce, niszcząc wszystko, co stanęło im na drodze. Ogromna część ludu odeszła, skuszona obietnicami bogactw za granicami Księstwa.
Ludzie... Kochał ich. Mimo wszystko. Zdążył wybaczyć.
Zostało dziesięć tysięcy mężczyzn gotowych oddać życie w słusznej sprawie. Niestety odwaga okazała się niewystarczającą cnotą. Las walecznych serc uległ pod naporem ostrej amunicji. Nikt z poddanych Księcia nie przeżył. Źli ludzie rozkazali pogrzebać dobro. Zostało tyle, ile masz przed oczyma.
Piszę tą wiadomość, żeby nie umarło. Dobro niechaj trwa. W Tobie. Chcę, byś wiedział, że byłem Wielkim Księciem. Pamiętaj! Błagam.
Wielki Książę Walery
Uklęknąłem. Zamknąłem powieki. Wiatr ucichł...
Nie wiem ile czasu minęło, nim wstałem. Spojrzałem na datę i miejsce wyryte pod wiadomością. Spadająca łza odbiła jeden z ostatnich promieni słońca. Z ust nieśmiało wydobyła się nazwa księstwa. Był to szept żałości.
Obserwowałem jak tabliczka zanurza się w ziemi. Potem ruszyłem.
Stawiałem pewne, choć niewielkie kroki. Chwilę trwało, nim osiągnąłem zamierzony efekt. Słońce zaszło. Księżyc schował się za chmurą. Gdy pojawił się ponownie, oświetlił wydeptany napis: PAMIĘTAM oraz mnie tworzącego literę „I”.
Leżącego na zaoranym polu.
Pole
1Adres e-mail: kontakt(M@ŁP@)weryfikatorium.pl
WeryfikatoriuM na Facebooku
Land of Fairy Tales
Eskalator.exe :batman:
WeryfikatoriuM na Facebooku
Land of Fairy Tales
Eskalator.exe :batman: