Ponad Czasem

1
Witam. Mam dopiero 14 lat i to jest pierwszy rozdział mojej powieści. Proszę o surową i kompetentną ocenę. Też bym prosił o to, żeby pisać jakie błędy popełniłem. Z góry dziękuję!

ROZDZIAŁ PIERWSZY

Moja historia rozpoczyna się jeszcze w szkole. Kiedy to jako młody chłopak chciałem coś w życiu osiągnąć. Wiadomo, raz się jest na dole, raz na górze. Miałem kilka wzlotów i upadków, ale zawsze wychodziłem z opresji. Wszyscy mnie wyzywali od kujona i nieudacznika. Ale ja się nie poddałem i dzisiaj jestem dyrektorem wielkiego laboratorium, w którym eksperymentujemy z grawitacją i czasem. Od jakiegoś czasu próbujemy stworzyć mechanizm, który spowalnia czas. To był na razie prototyp, ale już mieliśmy kilku miesięczne eksperymenty, które stwierdzały, że można tego używać od zaraz. Jednak pewnego dnia doszło do czegoś, o którym nie chciałbym już pamiętać… W połowie listopada, był ostatni eksperyment, który jak się okazało był tragiczny w skutkach. Chcieliśmy zatrzymać czas na pewien okres. Ostrzegało nas kilka osób, aby tego nie robić. Ale my tego nie wzięliśmy na serio. Doszło do wybuchu chemikaliów w laboratorium. Jako jedyny przeżyłem i trafiłem ze śpiączką do szpitala. Po 4 latach wybudziłem się. Wszyscy mówili, że to cud. Do gazet trafiały wiadomości o tym, że jako jedyny przeżyłem po wybuchu i że obudziłem się ze śpiączki. Wróciłem do domu, gdzie chciałem zapomnieć o tym co się wydarzyło. Jednak to jest bardzo trudne. Takich wspomnień się nie da tak szybko wymazać z pamięci. Zmęczony po badaniach kontrolnych położyłem się spać. Jednak ze snu zbudził mnie dzwonek telefonu. Odebrałem :
- Dzień dobry, czy rozmawiam z panem Keisajem? – zapytał się mężczyzna, którego nie znałem z głosu.
– Tak, to ja, a w czym mogę pomóc? – zapytałem się ze strachem w głosie.
– Chodzi o sprawę wybuchu tego laboratorium, gdzie pan był dyrektorem. Nazywam się Rindaos i chciałbym z panem zrobić wywiad, bo piszę książkę o katastrofach. – odpowiedział. Pomyślałem, że to jest ciekawa odskocznia od tych problemów. Możliwe, że bym szybciej zapomniał o tym jakbym komuś o tym opowiedzieć. Człowiek chce napisać książkę, która może się stać bestsellerem. Odpowiedziałem, że się zgadzam i powiedziałem mu, że się spotkamy w hotelu „Marion”, gdzie moim zdaniem można spokojnie porozmawiać. Następnego dnia poszedłem do hotelu i czekałem na Rindaosa. Przyszedł trochę później, ale to mi nie przeszkadzało. Ja jestem człowiekiem cierpliwym i mnie takie coś nie denerwuje : - Bardzo przepraszam, że się spóźniłem, ale musiałem jeszcze przygotować rzeczy do wywiadu – powiedział Rindaos, który trochę wyglądał na wystraszonego. Chociaż nie wiem dlaczego. – Nic się nie stało, mam nadzieję, że pomogę panu jak będę mógł. Zamówiłem moją ulubioną kawę i coś słodkiego. Rozmawialiśmy o tym co się działo przed i po wybuchu. Minęło kilka godzin. Powiedziałem to co pamiętałem. Po czterech latach wiadomo, że wszystkiego pamiętać nie można. Wróciłem do domu, gdzie jak się okazało ktoś był. Pomyślałem, że nikomu kluczy od domu nie dawałem. Wszedłem po cichu do mieszkania. Na fotelu siedział człowiek który miał zniszczone pół twarzy. Tak jakby ktoś go oblał kwasem. Ubrany był w jakiś czarny płaszcz z kapturem, który miał na głowie. Na środku tego płaszcza był dziwny znak. Niby pentagram, ale z klepsydrami na każdym z ramion. Przestraszyłem się go, ale nie uciekłem w popłochu. Chciałem się dowiedzieć skąd zna mój adres, i jak otworzył drzwi. Nieznajomy powiedział : - Witaj Keisaj. Czekałem na Ciebie… - powiedział mrocznym głosem Nieznajomy.
– Cześć… skąd wiedziałeś gdzie ja mieszkam i jak wejść do mojego mieszkania?! Nikomu nie dawałem kluczy! – Powiedziałem do niego wściekły, i przestraszony… Ale tak jakby sobie nie zdawał sprawy z tego co ja mówię – Keisaj, słuchaj nie chcę Ci nic złego zrobić. A to jak wszedłem pozostawię tylko sobie. Mam do Ciebie tylko jedno pytanie, czy po przebudzeniu dziwnie się czułeś, albo może masz jakieś dziwne blizny, albo znaki? – Powiedział spokojnie Nieznajomy. – Rzeczywiście, od przebudzenia śni mi się cały czas to laboratorium i ten wybuch. I na dłoniach mam dziwny znak – Pokazałem mu bliznę na dłoniach, a on jakby się zdziwił. Zaczął się przyglądać temu znakowi, i przesunął moje dłonie do siebie. Jak się okazało tym znakiem były dwie części klepsydry. – Keisaj, słuchaj to jest znak, który mają nieliczni. Ta klepsydra pozwoli ci na zatrzymanie i spowolnienie czasu. Nauczę Cię też wykorzystać to do przenoszenia się w czasie. – Odpowiedział podekscytowany Nieznajomy. Wydawał mi się on dziwakiem. Prosił mnie tylko o jedno, żebym złączył swoje dłonie .Coś się stało… Wielkie światło zaczęło mi świecić po oczach. Nic nie widziałem. Po chwili zauważyłem, że nie jestem u Siebie w domu. Dopiero po chwili dowiedziałem się, że nie jestem już w 2036 roku, tylko w 2014 roku, w dniu, w którym się urodziłem. Przeniosłem się do Szpitala im. Syriusza Żółtego w Kaelsten, przy mnie stał Nieznajomy. Nic do niego na początku nie mówiłem, bo mnie jedna rzecz szokowała. Przy łóżku, na którym leżała moja matka nie siedział mój ojciec. Siedział przy nim facet, którego pierwszy raz na oczy widziałem. Chciałem się dowiedzieć o co chodzi. Czy to on akurat jest moim ojcem? Przypomina trochę mnie. Prawie takie same rysy twarzy, ten sam nos, oczy. Coraz więcej faktów stwierdza, że to on musi być moim ojcem. Zauważyłem, że się przeniosłem do szpitala, bo akurat w myślach wspominałem sobie zdjęcia ze szpitala które mi pozostały tylko po mojej jedynej rodzinie. Pomyślałem, że jeżeli pomyślę o na przykład średniowieczu, czy drugiej wojnie światowej, to się mogę przenieść tam. Nagle moje myśli przerwał chrapliwy głos Nieznajomego : - Słuchaj, jesteś jednym z nas. Jesteś Paladynem, człowiekiem czasu. Musisz nam pomóc. Kilka lat wcześniej, przed wybuchem w tym laboratorium, gdzie nie byłeś jeszcze dyrektorem doszło do eksperymentów z przenoszeniem się w czasie. Stworzyli Wehikuł Czasu! Ówczesny dyrektor : Karm Ramzes, ukradł ten wehikuł i się przeniósł w czasie, stał się niepokonany. Jako jedyny możesz go zniszczyć. Masz największą moc z Nas wszystkich. Jeśli go nie dopadniesz, Ramzes może zmienić bieg historii. Potrzebuje tylko jeszcze jednej duszy. Twojej… - Opowiedział historię, która mnie przestraszyła. Jestem „Człowiekiem Czasu”, człowiekiem na którego barkach stoi los całego świata. Ciężko mi o tym myśleć, ale po chwili stwierdziłem, że i tak nie mam za bardzo do kogo wrócić, ani z kim porozmawiać, więc niczego nie stracę. Matka nie żyje. Ojciec nie utrzymuje ze mną kontaktu, a reszta rodziny myśli, że ja nie żyję. – Dobra słuchaj, mogę Wam pomóc, tylko musisz mnie nauczyć jak być tym „Człowiekiem Czasu”, bo jedyne co wiem i co umiem to się przenieść w czasie, a co dalej? – Zapytałem się Nieznajomego, który widać, że się przejął tym, że chcę pomóc. – Keisaj, złap mnie za rękę i zamknij oczy – Powiedział, po czym złapałem go za rękę. Poczułem przeszywający mnie prąd. Przenieśliśmy się pod wielkie zamczysko. Jak mi potem nieznajomy powiedział, że jest to Cytadela Bractwa Paladynów. Niby normalny zamek : wielkie mury otoczone czterema wieżami na których byli strażnicy, metalowe wrota, fosa z aligatorami, ale w środku było coś… takiego dziwnego. Nie do opisania. Na środku całego podwórza w zamku stało popiersie jakiegoś człowieka. Rzeźba przedstawiała rycerza w wielkiej, błyszczącej zbroi, który się oparł o wielki szeroki miecz wykonany ze szczerego złota. Najbardziej charakterystyczna była jego blizna, którą miał pod okiem. Wokół tego rycerza były areny do ćwiczeń. Zauważyłem, że już kilka Paladynów ćwiczyło walkę mieczami i łukami. Miło było popatrzeć jak walczą. To tak jakby oglądać filmy wojenne w telewizji. Tylko tutaj było wszystko na żywo. Nieznajomy zauważył, że mnie zaciekawiła ta rzeźba i powiedział : - To jest Xantos, pierwszy Paladyn w naszym bractwie. Jeśli chcesz zostać prawowitym członkiem Bractwa Paladynów, musisz przejść serię testów, na wytrzymałość fizyczną i psychiczną. Przez pół roku będziesz się uczył walki wręcz, zręczności i wytrzymałości na ból. Od dziś będę twoim mentorem i mistrzem. Musisz mnie słuchać jak mało kogo! – Jak mi to powiedział Nieznajomy, to mnie przeszły ciarki po plecach. Wytrzymałość na ból, a ja się boję nawet zastrzyków, a on mi mówi o takim czymś… Coż, trzeba spróbować. Po rozmowie rozległ się potężny dźwięk dzwonu. Okazało się, że trzeba było wracać do środka na obiad. W trakcie gdy Nieznajomy pokazał mi gdzie się je obiad zapytałem : Słuchaj, widać, że znasz mnie bardzo dobrze. A ja nie wiem o Tobie nic. Może byś mi tak chociaż powiedział jak się nazywasz? – Zapytałem się uprzejmie, chociaż już byłem gotowy na długą opowieść o tym, że nie powinienem znać jego imienia. Jednak on się sympatycznie uśmiechnął i powiedział : - Cóż, wiedziałem że się o to zapytasz. Mam na imię Sucres, jestem tutaj Kapturnikiem, człowiekiem który potrafi zabijać bezszelestnie. Można mnie porównać do Asasyna, tylko jestem bardziej zabójczy! – Zaśmiał się Sucres, chociaż nie wiedziałem dlaczego. Po zjedzeniu obiadu i po zwiedzaniu cytadeli wraz z moim mentorem, wiedziałem, że zostanę tutaj trochę dłużej…
Ostatnio zmieniony wt 31 lip 2012, 23:35 przez Jasiek09, łącznie zmieniany 3 razy.
"Ten, który walczy z potworami, winien uważać, aby nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy w ciebie" - Fredrich Nietzsche

2
Surowości u mnie się nie doszukasz, z kompetencją raczej podobnie. Pozwól, że zrobię to po swojemu. Potem mnie z tego równie surowo ocenisz.
Jasiek09 pisze:Moja historia rozpoczyna się jeszcze w szkole. Kiedy to jako młody chłopak chciałem coś w życiu osiągnąć.
A nie lepiej zrobić z tego jedno zdanie? W takiej formie nie najlepiej się czyta.
Jasiek09 pisze:1Wiadomo, raz się jest na dole, raz na górze. 2Miałem kilka wzlotów i upadków, ale zawsze wychodziłem z opresji.
1) dół - góra
2) góra - dół
Proponuję, byś odwrócił kolejność w drugim zdaniu, wpierw pisząc o upadkach. Równie dobrze możesz odwołać się do pierwszego.
Jasiek09 pisze:Moja historia rozpoczyna się jeszcze w szkole. Kiedy to jako młody chłopak chciałem coś w życiu osiągnąć. Wiadomo, raz się jest na dole, raz na górze. Miałem kilka wzlotów i upadków, ale zawsze wychodziłem z opresji. Wszyscy mnie wyzywali od kujona i nieudacznika. Ale ja się nie poddałem i dzisiaj jestem dyrektorem wielkiego laboratorium, w którym eksperymentujemy z grawitacją i czasem. Od jakiegoś czasu próbujemy stworzyć mechanizm, który spowalnia czas. To był na razie prototyp, ale już mieliśmy kilku miesięczne eksperymenty, które stwierdzały, że można tego używać od zaraz.
Nie zapominaj o znaczącej roli akapitów.
Jasiek09 pisze: To 1był na razie prototyp
1) na razie jest prototyp
Jasiek09 pisze:że można tego używać
Czego? Wyjaśnij tę kwestię poprawiając tekst.
Jasiek09 pisze:Od jakiegoś czasu próbujemy stworzyć mechanizm, który spowalnia czas. To był na razie prototyp, ale już mieliśmy kilku miesięczne eksperymenty, które stwierdzały, że można tego używać od zaraz.
Rozbij ten fragment na dwa, trzy zdania. W ten sposób ułatwisz czytanie, to raz. Dwa: podniesiesz tempo.
Jasiek09 pisze:Jednak pewnego dnia 1doszło do czegoś, o którym nie chciałbym już pamiętać…
1) doszło do czegoś, o czym nie chciałbym pamiętać/ chcę zapomnieć
Jasiek09 pisze:W połowie 1,2listopada, był ostatni eksperyment, który jak się okazało był tragiczny w skutkach.
1) poczytaj o przecinkach. Niepoprawne stosowanie utrudnia czytanie. Poza tym pierwszy lepszy redaktor je przekreśli.
2) nie stosuj trybu biernego
Jasiek09 pisze:Chcieliśmy zatrzymać czas na pewien okres.
Z tergo, co wiem - okres to czas trwania czegoś. Zderzając to z resztą zdania, wychodzi, że naukowcy chcieli zatrzymać czas na jakiś czas. To nielogiczne.
Na wszelki wypadek zapytaj kogoś, kto ma większą wiedzę na temat poprawności cytowanego zdania.
Jasiek09 pisze:Chcieliśmy zatrzymać czas na pewien okres. Ostrzegało nas kilka osób, aby tego nie robić. Ale my tego nie wzięliśmy na serio.
Zlepek zdań sugeruje, iż naukowcy nie wzięli na poważnie swojej roboty, a nie ostrzeżeń.
Jasiek09 pisze:Po 4 latach wybudziłem się.
Wiesz, jak to odczytać? Nie wiesz, kurczowo trzymasz się domysłów. Spieszę z wyjaśnieniami. Po cztery latach wybudziłem się ze śpiączki. Rada? Poczytaj o roli liczników porządkowych. Po drugie w takim tekście powinieneś raczej kurczowo trzymać się zapisu słownego.
Jasiek09 pisze:Do gazet trafiały wiadomości o tym, że 1jako jedyny przeżyłem po wybuchu i że obudziłem się ze śpiączki
1) jako jedyny przeżyłem wybuch
Jasiek09 pisze: Po 4 latach wybudziłem się. Wszyscy mówili, że to cud. Do gazet trafiały wiadomości o tym, że jako jedyny przeżyłem po wybuchu i że obudziłem się ze śpiączki. Wróciłem do domu, gdzie chciałem zapomnieć o tym co się wydarzyło. Jednak to jest bardzo trudne. Takich wspomnień się nie da tak szybko wymazać z pamięci. Zmęczony po badaniach kontrolnych położyłem się spać. Jednak ze snu zbudził mnie dzwonek telefonu.
W tym miejscu pozwolę sobie ponownie odwołać się do teorii o niezastąpionej roli akapitów.
Jasiek09 pisze:Takich wspomnień się nie da tak szybko wymazać z pamięci.
Jakich? Cicho, nie mów tego. Po prostu zapomnijmy, że użyłeś podkreślonego słowa. Pozostaw to w podobnej formie:

...wspomnień nie da się szybko wymazać(...)
Jasiek09 pisze:- Dzień dobry, czy rozmawiam z panem Keisajem? – zapytał się mężczyzna, którego nie znałem z głosu.
W takich wypadkach warto wstrzymać się od użycia zaimka zwrotnego.
Jasiek09 pisze:– Chodzi o sprawę wybuchu tego laboratorium, gdzie pan był dyrektorem. Nazywam się Rindaos i chciałbym z panem zrobić wywiad, bo piszę książkę o katastrofach. - odpowiedział
Na forum ktoś mądry założył wątek dotyczący poprawnego zapisu dialogów. Zapoznaj się z jego treścią.
Jasiek09 pisze:Ubrany był w 2jakiś 1czarny płaszcz z kapturem, który miał na głowie.
Wygląda na to, że nieznajomy miał płaszcz na głowie. Spójrz na to: Ubrany był w czarny płaszcz z kapturem naciągniętym na głowę.
2) wykasuj
Jasiek09 pisze:– Cześć… skąd wiedziałeś gdzie ja mieszkam i jak wejść do mojego mieszkania?! Nikomu nie dawałem kluczy! – Powiedziałem do niego wściekły, i przestraszony…
Nie, on tego nie powiedział... On to wykrzyczał!
Jasiek09 pisze:le tak jakby sobie nie zdawał sprawy z tego co ja mówię
Niepotrzebny zaimek - bez tego wiadomo, kto mówi, milczy a kto snuje domysły.
Jasiek09 pisze:na dłoniach mam dziwny znak – Pokazałem mu bliznę na dłoniach, a on jakby się zdziwił.
Powtarzasz się. Niepotrzebnie - dłonie to kwestia domysłu.
Jasiek09 pisze:Jak się okazało tym znakiem były dwie części klepsydry.
Okazało się dopiero wtedy. Bohater miał cztery lata na zauważenie tego faktu. Mało spostrzegawczy z niego gość.

Słuchaj, Byku. Jakoś przeszła mi ochota na czytanie tekstu. Zaryzykuję, poprzestając na tym, co wiem.
Popełniasz masę błędów, niektóre z nich wyszczególniłem, bardziej rażące przeplatając zwykłymi niedociągnięciami. Do końca będzie podobnie. Takie odnoszę wrażenie.

Musisz siąść na spokojnie, złapać jakiś długopis i prześledzić ten tekst jeszcze raz. A potem kolejny. Z każdym następnym czytaniem więcej dostrzeżesz.

Nie trać wiary! Jesteś młody, jeśli postawisz na samodzielną pracę i zainwestujesz w to forum - na osiemnaste urodziny sprawisz sobie świetny prezent. Posiądziesz tajemnicę. Przynajmniej pierwszy jej stopień. I będziesz pisał prawie tak, jakbyś tego chciał, licząc na to, że nie masz wygórowanych ambicji. Chciałbym być w Młodzieńca wieku, chciałbym mieć możliwość takiej długo planowej inwestycji. Zainwestuj! Zrób to, a laski będą na Ciebie lecieć.

3
wyzywali od kujona i nieudacznika
Wyzywali od kujonów i nieudaczników
Od jakiegoś czasu próbujemy stworzyć mechanizm, który spowalnia czasz tego zdania wynika, że mechanizmu jeszcze nie ma. To był na razie prototyp, ale już mieliśmy kilku miesięczne eksperymenty, które stwierdzały, że można tegogo-mechanizmu używać od zaraz.a z tego zdania wynika, że maszyna już jest
Musisz poprawić pierwsze zdanie tak, aby wynikało z niego, że maszyna już istnieje.
,,który spowalnia czas" zamień na ,,który pozwoli nam spowolnić czas"
,,już mieliśmy kilku miesięczne eksperymenty" primo kilkumiesięczne pisze się razem. Secundo zdanie powinno brzmieć ,,Od kilku miesięcy prowadziliśmy testy"
doszło do czegoś, o którym nie chciałbym
O czym.
W połowie listopada, był ostatni eksperyment
Odbył się.
Chcieliśmy zatrzymać czas na pewien okres
Próbowałeś wybrnąć ze zdania ,,zatrzymać czas na pewien czas" i niezbyt ci się to udało. A wystarczyło napisać ,,chwilowo zatrzymać czas".
Ostrzegało nas kilka osób, aby tego nie robić.
Yoda mistrz podobnie mówi. Szyk. ,,Kilka osób ostrzegało nas aby tego nie robić"
trafiłem ze śpiączką
W śpiączce.
Jednak to jest bardzo trudne
Jednak jest to bardzo trudne.
zapytał się mężczyzna, którego nie znałem z głosu.
Którego głos był dla mnie obcy.
odpowiedział. Pomyślałem, że to jest ciekawa odskocznia od tych problemów. Możliwe, że bym szybciej zapomniał o tym jakbym komuś o tym opowiedzieć.
Po ,,odpowiedział"pisz w następnej linijce. Tak samo jak w przypadku innych dialogów
a-cześć
b-cześć
a-bla
Itd.
Od moich problemów.
,,Możliwe, że szybciej zapomniałbym o tym wydarzeniu, gdybym komuś o nim opowiedział"- Zdanie jest bardziej zrozumiałe i nie ma błędów ,i powtórzeń.
Ja jestem człowiekiem cierpliwym i mnie takie coś nie denerwuje
,,Ja" jest niepotrzebne. ,,Jestem cierpliwym człowiekiem i nie denerwuje mnie coś takiego"
Ubrany był w jakiś czarny płaszcz z kapturem
Niepotrzebne.

Tu skończę wypisywanie błędów, bo jest ich zdecydowanie za dużo. Największe problemy sprawia ci szyk. Buduj więc zdania proste, później dłuższe, aż w końcu będziesz mógł pisać swobodnie bez dziwnie poprzestawianych wyrazów. Nie będę gołosłowny i podam przykład.
Jak mi to powiedział Nieznajomy, to mnie przeszły ciarki po plecach
Jedna z poprawnych wersji bez zmiany sensu zdania:
,,Po słowach Nieznajomego, ciarki przeszły mi po plecach"

Akcja jest zbyt skompresowana. Sam pierwszy akapit(którego nie wyróżniłeś) mógłby zająć więcej miejsca niż cały tekst, który tu umieściłeś.

Bohater jest nienaturalny- w jego domu siedzi nieznajomy, a on spokojnie słucha co też powie mu tajemniczy przybysz. W rzeczywistości chwyciłby za lampkę/taboret/coś twardego i próbował odstraszyć potencjalnego włamywacza.

Pomysł nie jest zły, choć trochę oklepany. Swoją drogą w dzisiejszych czasach ciężko wymyślić coś całkiem nowego.

Chciałeś być surowo oceniony. ,,Nasz klient nasz pan".
Polecam czytać dużo książek i gazet, powinieneś oswoić się wtedy z prawidłowym szykiem zdań.

4
Co to tego szyku zdań i pisania prawidłowych dialogów, z szykiem zdań to od kiedy pamiętam miałem pewne problemy. A co do pisania dialogów oddzielnie, piszę ten tekst w Wordzie i czasami mi potrafi zrobić psikusy ;) I dziękuję za ocenę tekstu. Może mi ktoś jeszcze napisze coś o tym tekście?
"Ten, który walczy z potworami, winien uważać, aby nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy w ciebie" - Fredrich Nietzsche

5
Jasiek09 pisze:A co do pisania dialogów oddzielnie, piszę ten tekst w Wordzie i czasami mi potrafi zrobić psikusy
Młody Człowieku, tu nie o psikusy chodzi. Źle zapisujesz, ot co. Pofatyguj się i sprawdź poprawny układ dialogu.

6
Dobrze Starszy Człowieku ;) Następny rozdział jak będzie, to go tutaj wrzucę napisanego wyraźnie ;) I dziękuje za zwrócenie uwagi ;)
"Ten, który walczy z potworami, winien uważać, aby nie stać się jednym z nich. Kiedy spoglądasz w otchłań, ona również patrzy w ciebie" - Fredrich Nietzsche

7
Tekst wymaga bardzo wielu poprawek, w każdej warstwie, ale hej, napisałeś go, jak miałeś czternaście lat. Nie wiem, czy da się pisać o wiele lepiej, kiedy ma się czternaście lat. ;)

Abstrahując od błędów technicznych, musisz pochylić się nad rozpisywaniem akcji, stopniowaniem napięcia i realizmem psychologicznym. Koledzy wyżej już o tych rzeczach mówili: pierwszy akapit mógłby być dłuższy od całego Twojego tekstu; tak naprawdę każdy fragment opowiadania można ładniej rozpisać. Póki co gnasz, nie obchodzi Cię "jak", tylko "co". Twoje pomysły tak Cię pochłaniają, że zapominasz o tym, aby je jak najładniej opakować. Zapominasz o wprowadzaniu w atmosferę, o stopniowaniu napięcia... Najogólniej rzecz biorąc: o opowiadaniu historii. Bo póki co Ty streszczasz historię.

Inna sprawa to, że w Twojego bohatera zupełnie nie da się uwierzyć. Sposób, w jaki przyjmuje na klatę kolejne wydarzenia, jest całkowicie niewiarygodny. Scena, kiedy przychodzi do domu, a w jego fotelu siedzi koleś z pentagramami na płaszczu i bez połowy twarzy? Przyjrzyj się temu - sytuacja jest tak absurdalna, że traci jakiekolwiek walory. Potem jest równie absurdalnie i, w rezultacie, równie słabo.

Psychika postaci - jeśli to szwankuje, szwankuje cały tekst, bo przecież Twoje postacie napędzają każdą historię, są gwoździami programu. Musisz o nie dbać, aby były jak najbardziej ludzkie. Fajne tutaj było wspomnienie o tym, że nie był zły, że dziennikarz się spóźnił i że boi się zastrzyków. To go uczłowieczało.

A, i staraj się pisać o tym, co znasz. Kiedy czternastolatek pisze o wielkich laboratoriach, w których przeprowadzane są bardzo skomplikowane eksperymenty naukowe... No, czujesz, o co chodzi? Mało to wiarygodne. I nie trzeba nawet wiedzieć, że miałeś czternaście lat, kiedy to pisałeś, bo to po prostu widać, taką wielką naiwność. Trzeba być ostrożnym przy doborze tematów.

Ostatnia sprawa: daruj sobie książki. Kiedy byłem w Twoim wieku (haha, jak to brzmi :D), też zupełnie bezrefleksyjnie i automatycznie zabierałem się za wielką powieść. Dopiero kiedy pojawiłem się na tym forum, pojąłem, że to bez sensu, bo przede mną ogrom pracy, żeby móc płodzić coś, co chociaż będzie miało szansę na poziom druku. Skup się na krótszych formach - miniaturkach i opowiadaniach. Pisz rzeczy, które mają początek i koniec - tylko wtedy rozwiniesz w sobie odpowiednie zmysły pisarskie, takie, których nie rozwiniesz przy kolejnych i kolejnych początkach wielkich powieści. Dużo też czytaj, analizuj, myśl o pisaniu.

Czuję, że będzie dobrze. Mimo że opowiadanie jest złe, to - jak już mówiłem - trudno w tym wieku popełnić coś lepszego. ;) Masz potencjał, jesteś gotowy na krytykę i chętny do pracy. A to wróży sukces.

Powodzenia! :)
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”