W samo południe

1
Miniaturka mi się przydarzyła

Starałem pobawić się bohaterami i ćwiczyłem wciskanie opisów lokacji w usta bohaterów, żeby czytelnik z dialogów połapał się, gdzie jest, a nie z opisów. No i twist też miał być, dajcie znać jak mi wyszło. Miłego czytania.

Uwaga wulgaryzmy! Niestety bez scen seksu. ;)

------------------------------------

WWW- Kopać w ziemi, na polanie, w środku lata? – narzekał wkurzony Maślana.
WWW- Nie gadaj, tylko wypatruj dęba – powiedział cicho Arbuz. Rzadko podnosił głos. Plotka mówiła, że w dzieciństwie był przypalany żelazkiem przez ojczyma. Rzadko wpadał we wściekłość, a jeśli już krzyczał, to zaraz lała się krew. Teraz tępo spoglądał przez szybę samochodu, za którą ciągnął się las.
WWW- Skąd wiecie, że to w ogóle dobry zjazd był? – zapytał Świstak nosowym głosem. Źle zrośnięta przegroda powodowała, że jakoś dziwnie uchodziło z niego powietrze.
WWW- Miał być trzeci zjazd za krzyżem – tłumaczył Arbuz spokojnie. – I był.
WWWTermometr zewnętrzny pokazywał 35 stopni. Ich czarne BMW ogrzane promieniami słońca miało pewnie 50. Gdyby nie klimatyzacja mózgi ugotowałyby się w łysych czaszkach, jak jajka na twardo.
WWW- W tych pięknych okolicznościach przyrody… - mruczał pod nosem Świstak, redukując bieg przed koleiną na leśnej drodze. – To my chuja wykopiemy. Padniemy jak kawki…
WWW- Cicho, kurwa! – przerwał mu Arbuz, podnosząc głos. Koledzy wstrzymali oddechy przerażeni. – Jest dąb – dokończył zadowolony.
WWWRzeczywiście kilkaset metrów dalej wypatrzyli potężne drzewo.
WWW- Skąd z ty, kurwa, taki dendrofil jesteś? – zapytał kierowca, świszcząc ostatnie słowo. Jako jedyny skończył szkołę średnią, technikum leśne.
WWW- Sam jesteś pedofil, zatrzymaj się tam – nakazał Arbuz.
WWWŚwistak parkował ostrożnie, żeby nie podrapać lakieru, żołędzie strzelały pod kołami. Wyłączył silnik i z miną cierpiętnika położył ręce na kierownicy. Przed nimi rozciągała się polana. Otoczona dębami pusta przestrzeń wyglądała jak patelnia, na której zaraz mieli się usmażyć.
WWW- Kurwa – powiedzieli równo, wzdychając.
WWW- Nie idźmy tam, tam są promile. - Świstak podrapał się po krzywym nosie. Spojrzeli na niego nic nie rozumiejąc. – No, posiedźmy chwilę bez klimy.
WWW- Dobry pomysł – skwitował Maślana.
WWWMilczeli. Po minucie znudzony Arbuz włączył radio, skakał chwilę między stacjami, w końcu puścił jakiś Polski gangsta hip-hop, co koledzy przyjęli z entuzjazmem. Patrzyli na jasną polanę, jakby za chwilę mieli zobaczyć mającą w oddali oazę.
WWW- Czemu szef nie kazał nam tego zrobić w nocy, jak zwykle? – zastanawiał się Maślana.
WWW- Nie wiem, ale jak chcesz, możesz do niego zadzwonić – odrzekł Arbuz wyjmując ze spodni iPhona.
WWW- Kiedy indziej – mruknął kolega.
WWW- Ty, a pamiętacie tego leszcza, cośmy go robili w zeszłym miesiącu? – ożywił się Świstak, sięgając pamięcią do milszych chwil. – Takich lubię. Sami wykopią, a tak zapierdalają ze strachu, że człowiek ledwo trzy piwa wypije.
WWW- Pamiętam – odrzekł Maślana. – Gdybym wiedział, że taki robotny, to bym go najpierw na działkę zabrał.
WWWRyknęli śmiechem, klapiąc kolegę po ramieniu.
WWW- Dobra, kurwa, wyłazimy – powiedział Maślana, gdy skończyli rechotać. – Może wy idźcie szukać miejsca, a ja przyniosę sprzęt.
WWWWyszli z samochodu i poczuli, jakby otworzyli drzwi do pieca hutniczego. Łyse czaszki od razu pokryły się potem. Westchnęli niezadowoleni. A nawet nie stali jeszcze w promieniach słońca – Świstak zaparkował w cieniu rozłożystych gałęzi. Arbuz patrzył chwilę na jasną polanę, nawet jedno źdźbło trawy się nie poruszyło, tylko owady latały nad roślinnością, ptaki ucichły. Zdjął koszulkę odsłaniając pokaźną klatkę piersiową i złoty łańcuch. Na szerokich plecach pokrytych kraterami pryszczy widniał tatuaż – Jebać policję na 100%.
WWW- Weźcie browary, żebyśmy się nie odwodnili – rzucił przez ramię Arbuz i ruszył na polanę.
WWWŚwistak poczłapał za nim. Gdy wyszedł spod ochrony gałęzi, oczy zaatakowało wściekłe światło. Odciął się od słońca dłonią i uznał, że nie jest tak źle. „Nie kumam tego ich narzekania. Lato jest. Nie dziwne, że ciepło” pomyślał.
WWWPrzeczesywali wysoką trawę w poszukiwaniu znaku. Odganiali upierdliwe owady i mruczeli niezadowoleni pod nosem.
WWW- Au, kurwa! – krzyknął Arbuz masując nogę. – Dobra, mam kamień – wystękał. – Kurwa, jaki twardy.
WWW- Rzeczywiście na środku – Świstak zafascynowany rozglądał się w około. – Szef musiał geodetę sprowadzić.
WWW- Dobra, kopiemy. Wy zaczynacie, bo mnie noga boli. – Arbuz usiadł na ziemi i otworzył puszkę z piwem.
WWWUporali się szybko, choć znaleźli też czas na zrobienie kilku przerw w celu uzupełnienia płynów. Gdy otwór był dostatecznie głęboki, Maślana ze Świstakiem wrócili do samochodu i wyjęli z bagażnika ciężką walizę – pojazd uniósł się jakby z ulgą. Zataszczyli walizę na polanę, wrzucili z głuchym pacnięciem do dołu i zakopali. Gdy kończyli robotę, słońce wisiało już nad drzewami, a komary zaczynały gryźć. Na środku kopczyka położyli głaz. Odczuwali dumę, jaką odczuwa górnik po skończonej szychcie, czy chirurg po udanej operacji.
WWW- Arbuz, może powiesz kilka słów? – zagaił Świstak.
WWW- A bo ja wiem – zastanawiał się kolega, wycierając spocone czoło. – Jak on się w ogóle nazywał?
WWW- Szarik – powiedział Maślana. – Najfajniejszy pies szefa.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

2
Może być :-) Nie powala na kolana ten twist, ale domyślam się, że cała miniaturka jest takim przypadkowym tworem. Całość bez poważniejszych błędów, ale... dla mnie to było trochę o niczym :-) Chyba po ostatnim twoim tekście , który czytałem, jakoś wzrosły moje oczekiwania :-) Ty weź coś napisz dłuższego...

3
Maladrill pisze:Chyba po ostatnim twoim tekście , który czytałem, jakoś wzrosły moje oczekiwania :-)
Aj, aj, obrastam w piórka. ;)

Wprawka to jest, nic poważniejszego.
Maladrill pisze:Ty weź coś napisz dłuższego...
Pisze się. ;)

Dzięki. :)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

4
Hm. Opis lokacji wyszedł niezgorzej, ale już to wyliczanie cech zewnętrznych bohaterów jako dopełnienie dialogów to błąd. No i atrybucje dialogów: powiedział, narzekał, zapytał, mruczał, itd. W każdej wypowiedzi, a nie potrzeba. No ale, jako że to tylko wprawka i założyłeś sobie pewien cel, to miniaturę możesz zaliczyć do udanych. ;)
Cierpliwości, nawet trawa z czasem zamienia się w mleko.

5
malika pisze:No i atrybucje dialogów: powiedział, narzekał, zapytał, mruczał, itd. W każdej wypowiedzi, a nie potrzeba.
Fakt, ze kilka można wywalić. Opisywanie dialogu trzech osób, wymaga większej ilości, a to (jak widać) trudna sztuka. Łatwo przedobrzyć.

[ Dodano: Czw 02 Gru, 2010 ]
malika pisze:wyliczanie cech zewnętrznych bohaterów jako dopełnienie dialogów to błąd.
Dlaczego błąd?
Leniwiec Literacki
Hikikomori

6
- Nie gadaj, tylko wypatruj dęba – powiedział cicho Arbuz. Rzadko podnosił głos. Plotka mówiła, że w dzieciństwie był przypalany żelazkiem przez ojczyma. Rzadko wpadał we wściekłość, a jeśli już krzyczał, to zaraz lała się krew. Teraz tępo spoglądał przez szybę samochodu, za którą ciągnął się las.
- Skąd wiecie, że to w ogóle dobry zjazd był? – zapytał Świstak nosowym głosem. Źle zrośnięta przegroda powodowała, że jakoś dziwnie uchodziło z niego powietrze.
Pogrubione już nie należy do dialogu. Powinno być od nowego akapitu, bo nie tyczy się wypowiadanych w danym momencie kwestii. O to mi chodziło głównie, a nie doprecyzowałam.
Druga rzecz, to takie trochę łopatologiczne wyszło. Pierwszy bohater - opisujesz jaki był niegrzeczny, pojawia się drugi, trzy linijki dalej - i bum znowu opisujesz ale tym razem jego gębę. Może zamiast opisywać uszkodzenie przegrody, tylko zasugeruj, że była źle zrośnięta, reszty czytelnik się domyśli. Ja tam się domyśliłam po ksywce, że facet świszczy, mówiąc ;)
Cierpliwości, nawet trawa z czasem zamienia się w mleko.

8
Trochę błędów się trafiło. Drobne, ale jak już zauważyłam...
Termometr zewnętrzny pokazywał 35 stopni. Ich czarne BMW ogrzane promieniami słońca miało pewnie 50.
Liczby zapisujemy słownie.
puścił jakiś Polski gangsta hip-hop
Małą literą
jakby za chwilę mieli zobaczyć mającą w oddali oazę.
Jak się domyślam: "majaczącą"?

Mam też wątpliwości co do tego słówka:
Źle zrośnięta przegroda powodowała, że jakoś dziwnie uchodziło z niego powietrze.
Jakoś mi nie pasuje, nie brzmi.


Od strony warsztatowej jeszcze za dużo wszelkich typów "powiedział", o czym już wspomniała Malika. Wiem, że niełatwo uciągnąć rozmowę trzech osób, ale nie powiem, żeby te dookreślenia mi jakoś istotnie pomagały. Zwłaszcza że bardzo je rozwijałeś opisami bohaterów itp.

Ogólna ocena? Ok, fajne. Łatwo, szybko się przeczytało, uśmiechnęło się na koniec. Postaci zabawnie zarysowane i dobre dialogi. Wiadomo, trochę o niczym, ale wolę taką wprawkę niż smętę :P

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron