Smutek zmorą naszych czasów [kryminał]

1
Witam ponownie, mój poprzedni temat mógłby zostać usunięty? Wprowadziłem kilka poprawek i teraz zamieszczam całość:

Tajemniczy mężczyzna zbliżał się do kamienicy pani Seszyn. Szedł powoli. Wiedział, że ma jeszcze trochę czasu. Był całkowicie skupiony na tym co miał zrobić. Wszystko dokładnie przemyślał. Nie mógł popełnić żadnego błędu. Wejść, wykonać, wyjść. Ciągle to sobie powtarzał. Po upływie kilku minut mężczyzna znalazł się pod kamienicą. Był w samą porę. Wszedł do środka i schodami trafił na trzecie piętro. Stanął pod drzwiami mieszkania pani Seszyn. Zadzwonił i czekał. Serce jego biło coraz szybciej. Starsza pani otworzyła drzwi i stwierdziła:
- Proszę stąd odejść, kolejny naciągacz, który chce mnie oszukać.
- Nie, nie... - jąkał się tajemniczy mężczyna. - Nie jestem akwizytorem. Nie chce pani nic sprzedać. Jestem reporterem i przeprowadzam wywiady z ludźmi, którzy tu mieszkają. Chodzi o zbrodnię sprzed piętnastu lat. Mogę wejść?
- No dobrze.
Zagadkowy człowiek podążył za starszą panią do gościnnego pokoju.
- Proszę się rozgościć, kawa czy herbata?
- Niech pani nie robi sobie kłopotu, mam dosłownie kilka pytań. To zacznijmy już, dobrze?
- Zamieniam się w słuch.
- Piętnaście lat temu doszło tutaj do sześciokrotnego zabójstwa. Znaleziono przy zwłokach jeden list. Mordercy nigdy nie ujęto. Nie boi się pani, że sprawca powróci?
- Jeśli miałby wrócić, to już by to zrobił. Według mnie ten morderca już nie żyje, może popełnił samobójstwo? Wyrzuty sumienia nie dają spokoju. Zapewniam pana.
- Rozumiem, a czy dobrze pani znała ofiary?
- Za dobrze. To była kochająca się rodzina. Często zapraszali mnie na wspólny obiad. Bardzo się z nimi zżyłam.
- Mogłaby pani mi jednak coś przynieść do picia? Strasznie zaczęło mnie krztusić w gardle.
Pani Seszyn poszła do kuchni. Zagadkowy mężczyzna wstał i pewnym ruchem wyjął pistolet z tłumikiem. Wszedł do kuchni i powiedział:
- Nie miała pani racji. Morderca wrócił.
Kobieta upadła na ziemię. Krew rozprysła się we wszystkich kierunkach. Mężczyzna położył list przy zwłokach i wyszedł.
- Stop! Stop! Co to do cholery miało być? Jakaś scenka z przedszkola? - krzyknął oburzony reżyser. - Leszek, zagrałeś jak totalny amator! Trzeba wzbudzić jakieś emocje u widza a ty wyskakujesz z kamienną twarzą. Ogarnij się! Nie okazujesz żadnych uczuć. To było okropne. Powtarzamy scenę z morderstwem. Uwaga! Kamera... Akcja!

2
To jest miniatura literacka, tak? Bo za żadne skarby nie wiem, jak to sklasyfikować.
Pomijając braki, które zauważam za sprawą własnych upodobań - bo i po co je tutaj określać - jest nawet przyjemnie. Poza jednym elementem - nie tyle zabawnym, co po prostu... no poprzestańmy na określeniu byle jakim. Popatrz:
minastir pisze:Pani Seszyn poszła do kuchni. Zagadkowy mężczyzna wstał i pewnym ruchem wyjął pistolet z tłumikiem. Wszedł do kuchni i powiedział:
- Nie miała pani racji. Morderca wrócił.
Kobieta upadła na ziemię. Krew rozprysła się we wszystkich kierunkach.
Kula przebija skórę - Bóg jeden raczy wiedzieć, co jeszcze - po czym kobieta upada. A kiedy już upada, wtedy krew zaczyna płynąć, ba...! tryskać, strzelać etc. Na dodatek w różnych kierunkach, co znaczy tyle, że to jest, panie drogi, teatr jakiś, tania ściema. Dlaczego? Ano pewnie z tego względu, że samo przebicie skóry jest jednoznaczne z wyciekiem krwi - tym bardziej w sytuacji, kiedy to ofiara wzbogaca się o jedną kulę (ołowianą?).

Jeszcze jedna sprawa: ładnie narysowałeś napastnika w ostatniej partii tekstu. To tworzy solidny fundament i tłumaczy reakcję reżysera niedoszłego spektaklu.

3
Kiepski scenariusz filmowy i aktorzy-amatorzy. Bardzo fajnie. Zupełnie jednak nie tłumaczy to kiepskiego narratora, który przecież nie jest częścią kręconego filmu.
Narrator przedstawia czytelnikowi pewną scenę – robi to dziwnie: niby stoi z boku jako obserwator, jednocześnie wnika w umysł bohatera i pokazuje nam jego myśli. Powinieneś albo postawić narratora z boku i dać poznać co czuje opisując jego zachowanie, albo zupełnie poprowadzić narrację z punktu widzenia aktora – jedno i drugie razem nie ma prawa bytu.
Tajemniczy mężczyzna zbliżał się do kamienicy pani Seszyn.
Spokojnie można wyciąć. Napisz po prostu "mężczyzna". Wciąż będzie tajemniczy – przecież jest to nieokreślona postać płci męskiej, o której nic nie wiem. Pisząc "tajemniczy" na siłę próbujesz wywołać dreszczyk; wychodzi sztucznie i – zwyczajnie – śmiesznie.
Wiedział, że ma jeszcze trochę czasu.
Wiedział, nie wiedział... Miał jeszcze trochę czasu (bo przecież wie w domyśle – skoro o tym wspomina)
Był całkowicie skupiony na tym co miał zrobić. Wszystko dokładnie przemyślał. Nie mógł popełnić żadnego błędu.

Takie strzelanie suchymi faktami - trzy fakty i trzy krótkie zdania obok siebie, a jedno z drugiego nie wynika. Pierwsze przedstawia obecny stan - skupienie. Drugie nawiązuje do przygotowań, które miały miejsce w przeszłości. Trzecie nawiązuje do przyszłości. Dlatego ten fragment nie jest płynny i czyta się go po prostu źle.
Wejść, wykonać, wyjść.
Fajne.
Był w samą porę.
W samą porę na co? Dlaczego? Jeżeli nie możesz powiedzieć "B", to o istnieniu "A" też nie wspominaj. Nie zostawiaj podobnych dziur, bo zamiast nabrać czytelnika, wprawiasz go w konsternację. Będąc w tym miejscu lektury, nie znając zakończenia, pomyślałam: dlaczego tak ważne jest, by zabił ją o tej godzinie? Dowiedziałam się tego na końcu, ale - wierz mi - nikt nie będzie po lekturze wracał i zastanawiał się nad tym zdaniem, żeby łatać dziury.
Zagadkowy człowiek podążył za starszą panią do gościnnego pokoju.
Ale on już nie jest zagadkowy! Znamy jego myśli, domyślamy się co zamierza. Nie jest zagadkowy nawet dla staruszki, która z miejsca mu uwierzyła.


Pomysł podobał mi się, ale słaba narracja opisująca słaby film sprawia, że tekst jest bezpłciowy. Narrator opowiada o mężczyźnie, który przez cały czas jest tajemniczy i - zamiast wciągnąć czytelnika w tekst - izoluje go od niego, stając pomiędzy bohaterem, a czytelnikiem.

Pozdrawiam.

4
Roześmiałam się na końcu, ale nie wiem czy o taki efekt ci chodziło xd
Zauważyłam kilka powtórzeń i błędów interpunkcyjnych. Narracja niczego sobie, moim zdaniem słabujesz w dialogach. I tą ostatnią część mógłbyś inaczej połączyć z resztą tekstu, może nie od razu kwestią reżysera, a wpierw jakimś opisem sytuacji, który by wyjaśniał czytelnikowi o co chodzi, hm? Ale to tylko luźne uwagi, ogólne wrażenie niezłe.
'Patrz poza te ściany spękane, sczerniałe, poza ten smutek rzeczy porzuconych i zacznij widzieć nikłe zarysy, taki obraz, jaki ma się w oczach jeszcze przez chwilę po iskrzeniu się sztucznych ogni.'

Czy człowiek osiągnie kiedyś taki poziom moralności, że stworzy dla nomadów ruchome więzienia? / J. Lec

5
Po upływie kilku minut mężczyzna znalazł się pod kamienicą.
Zbędne dookreślenie. Jeśli nikt inny nie bierze udziału w akcji, czytelnik domyśli się kto dotarł do kamienicy.
Serce jego biło coraz szybciej.
Przestawiony szyk: Jego serce biło coraz szybciej, a nawet ładniej byłoby zrezygnować z jego i wstawić: Serce biło mu coraz szybciej. Wtedy nie stawiasz czytelnika obok uczuć bohatera, mówiąc: patrz, jemu serce bije szybciej, tylko dajesz przekaz: oho, denerwuje się, serce mu szybko bije.
Często zapraszali mnie na wspólny obiad.
Wiadomo, że skoro ją zapraszali, to nie po to, żeby siedziała sama. Zbędne.
Strasznie zaczęło mnie krztusić w gardle
O ile strasznie mogę odpuścić, bo to kwestia dialogowa, o tyle pogrubione jest błędem w każdym użyciu. Krztusić można się czymś, można się zakrztusić, ale coś nie może krztusić. Drapać, piec, drażnić, owszem. No i bohater mógłby dodać do tego jakiś efekt dźwiękowy, żeby uwiarygodnić swoją nagłą dolegliwość – chrząknąć, kaszlnąć, etc.



Krótki ten fragment i nieźle zamotany, jeśli o narrację idzie. Dopiero po przeczytaniu drugi raz wydaje mi się, że załapałam o co chodziło, ale nie jestem pewna do końca. Prowadzenie narracji i końcówka się gryzą. Nie wiem czy całość należy do kadru filmowego, czy to jest świat widziany oczyma bohatera. Jeśli to pierwsze, to film jakiś dziwny, w mojej głowie stworzył obraz niemego, albo z narratorem co opowiada wszystko po kolei, a jeśli drugie, to ostatnia scena wprowadza zamęt.
Nie wywarło na mnie wrażenia. Żadnego. Brak emocji, logiki i tego zainteresowania historią, które ciągnie do czytania dalszych fragmentów.
eM
Cierpliwości, nawet trawa z czasem zamienia się w mleko.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron