Raport

1
Krytyki się nie boję, proszę o opinie.


Na posterunku panował chaos. Brak zorganizowania, totalne zamieszanie.
Olszewski wyraźnie nie był w formie tego dnia. Pił kolejne kawy siedząc na wygodnym krześle przy swoim biurku.
- do diabła z tym wszystkim – powiedział
Upił łyk z filiżanki, przysunął krzesło jeszcze bliżej biurka. Po chwili sięgnął po słuchawkę telefonu. Po drugiej stronie odezwała się kobieta. Olszewski oznajmił stanowczym tonem.
- proszę przysłać do mnie Mackiewicza i Kamskiego
- oczywiście – odpowiedziała
Komisarz wstał, podszedł do barku - kawa widocznie nie była już wystarczająca - napełnił szklankę whisky, wpatrywał się w butelki.
- gdzie oni są do cholery?!
Posterunkowi pojawili się.
- panowie…powiedzcie mi czym się teraz zajmujecie? Jakąś konkretna sprawą? – mówiąc te słowa nadal wpatrywał się w butelki stojące w barku.
Mężczyźni wpatrywali się w niego, próbując odgadnąć do czego zmierza.
- mamy przerąbane – szepnął jeden z nich wzrokiem uciekając z kąta w kat.
Olszewski oddalił się od barku, podszedł bliżej swych rozmówców.
- panowie, czy kilka dni temu nie zleciłem wam sprawy priorytetowej ?
Milczeli.
- ach tak, rozumiem, rozumiem… nie będę wnikał w wasze sprawy osobiste. Nie interesuje mnie atmosfera w waszych domach. Interesuje mnie raport panowie.
Raport ! -krzyknął.
Mackiewicz próbował coś powiedzieć, lecz nie został dopuszczony do głosu.
- ponownie zlecam wam obserwowanie Elwiry Chalińskiej. Czy to jasne ?
- tak jest
Możecie odejść.
Olszewski poważnie zastanawiał się nad odejściem na emeryturę. Jego stan psychiczny wskazywał, że powinien podjąć tą decyzję jak najszybciej.
Zawsze był opanowany, stanowczy, jednak od jakiegoś czasu puszczały mu nerwy. W sytuacjach w których powinien świecić przykładem, nie radził już sobie.
- nie, nie odejdę , tutaj jestem potrzebny – powtarzał, przekonując siebie samego
W jego gabinecie znajdowało się akwarium z rybami. Kiedy tylko miał chwilę, siadał przy nim i wpatrywał się w „jego mieszkańców”, tym razem również postanowił odprężyć się w ten właśnie sposób. Usiadł wygodnie, lecz ostrożnie, żeby nie pognieść koszuli którą osobiście prasował poprzedniego dnia. Ryby poruszały się z gracją, wdziękiem. Cały ich świat opierał się na harmonii i spokoju.
- wy to macie dobrze – uśmiechnął się lecz nie trwało to długo.
Zadzwonił telefon. Mężczyzna sięgnął po marynarkę. Opuścił gabinet.

***

Policjanci postanowili jak najszybciej zająć się zleconą przez Komisarza sprawą.
- pomysł z tym namiotem to istne szaleństwo! – Mackiewicz wyraził swą opinię
- wyrażaj się
- jasne przywódco – śmiał się
- chcesz spędzić tutaj noc?
- jeśli nie dostarczymy sensownego raportu to koniec z nami. Co ty nie wiesz jak ważna jest to sprawa dla Komisarza?
- w jakim sensie? – zapytał zdziwiony
- w jakim ty świecie żyjesz?, nie słyszałeś tej afery?
- jakiej afery?, przecież wiesz że dopiero co wróciłem z urlopu.
Mężczyźni rozłożyli na wzgórzu dwuosobowy namiot. Było to doskonałe miejsce do obserwacji całej posiadłości. Nic nie mogło im umknąć. Wszystko było znaczące dla sprawy, nawet najmniejszy szczegół. Mieli ze sobą cały potrzebny sprzęt. Zaopatrzyli się również w jedzenie i kawę w termosie, na wypadek gdyby noc okazała się chłodna.
- stary posadził do paki, jak jej tam, Hmmm nie pamiętam, w każdym razie babka siedziała jakiś czas podejrzana o samobójstwo męża.
- za mało zarabiał? – zaśmiał się ironicznie
- przymknij się
- dobra, dobra, chciałem tylko umilić nam pobyt tutaj, zapowiada się na to, że nic ciekawego nie będziemy mieli do roboty.
- słuchasz, czy nie?
- mów, mów – mężczyzna usiadł wygodnie na trawie wzdłuż namiotu.
- okazało się, że nie była winna. Mało tego, w ogóle nie brali pod uwagę jej zeznań i zamknęli ją. Przesiedziała w tym syfie sporo czasu.
- za to my mamy tutaj luksus? Masz ochotę na smażone koniki polne w sosie błotnym?
- palant
Policjanci obserwowali dom, podwórze, całą posiadłość nieoficjalnie podejrzanej Elwiry. Kobieta jednak nie pojawiła się. Nic nadzwyczajnego się nie działo. Do ośrodka przywożono kolejnych chorych. Wszystko działo się zgodnie z przepisami i zasadami moralnymi.
- musimy się czegoś dowiedzieć, a nic się nie dzieje.
- przecież sobie nie wymyślimy wersji! – zdenerwował się - wolałbym teraz siedzieć w domu z rodziną. Jak pomyślę, że mam tutaj spędzić noc, to wiesz co stary?, odechciewa mi się.
- idę się odlać
- nie musisz mi tego komunikować
Minęło kilka długich godzin.
- jaki jest sens żebyśmy tu spali?, przecież po ciemku i tak niczego nie zobaczymy. Moim zdaniem babka jest niewinna i tyle.
- powiedz to staremu, nie mnie.
- idę spać – oznajmił
Noc - pomimo obaw- była ciepła. Las o tej porze jest szary, ponury. W niczym nie przypomina obrazu jak za dnia, gdzie w oddali słychać świergot ptaków. Drzewa, jak na apelu w jednostce wojskowej stoją na baczność.
Mężczyźni leżeli w namiocie, pomimo zmęczenia, nie spali.
- ponoć ta Elwira to jakaś czarownica ! Kto się do niej zbliży to ma przerąbane. Mówię ci, nawiedzona babka – odezwał się Mackiewicz do swojego partnera z nadzieją, że jeszcze nie zasnął.
- sam jesteś nawiedzony – odparł – jak byłem małolatem to mama opowiadała mi takie bajki na dobranoc kiedy nie byłem grzeczny.
- słyszałeś to co ja? – zapytał kolegi
- co?, już przyszła nas zaczarować twoja pani wiedźma?
- dobra, już się nie nabijam, posłuchaj, nie słyszysz?
- jakoś nie!
- kurwa, to tutaj w namiocie
Mężczyźni przybrali bardzo poważne miny, nadsłuchując.
- daj latarkę
Oczom policjantów ukazał się ogromny pająk, poruszający się wprost w ich kierunku.
- spadamy !!! Tylko spokojnie…
Przerażeni uciekli z namiotu zostawiając wszystkie swoje rzeczy.
- co to było?
- pajączek?
- pajączek…
- rezygnuje, mam dosyć, spadam stąd!
W szybkim tempie udali się do samochodu zaparkowanego w lesie. Ruszyli z piskiem opon.
- skąd to się tam wzięło?
- pewnie z lasu, a bo mało teraz takich się tam znajduje?
- zawiozę cię do domu, a potem to nie wiem, chyba musze się napić.
- obawiam się że nie możemy jechać tak po prostu do domu – zaprotestował – przypominam ci kolego że jesteśmy na służbie.
- wprost do knajpy?
- raczej nie
- dobra panie władzo, gdzie jedziemy w tak pięknie upiorną noc?
- pisać podanie o zwolnienie?
- chyba jednak wolę tę knajpę…
- przekonałeś mnie, musimy coś wymyślić.
Po upływie dziesięciu minut dojechali na miejsce. Pup mieścił się w samym centrum.
- jeśli ktoś rozpozna nasze auto?
- poczekaj przed wejściem, zaparkuję w mało widocznym miejscu. Mężczyzna wysiadł, zapalił papierosa i cierpliwie czekał na kolegę , który po chwili się pojawił.
- jesteśmy bezpieczni, chodźmy brachu – poklepał kolegę po ramieniu.
- nie zupełnie bezpieczni
W pubie o tej porze, zwłaszcza w sobotę, przebywało sporo ludzi.
- zobacz jakie laski
- jakiś czas temu słyszałem że chciałeś przebywać z rodziną. Chyba że miałeś na myśli swą babcię
Nie odezwał się, zmarszczył czoło
- dwa zero, dla mnie!
Przy stolikach nie było miejsc siedzących, jedynie przy barze, gdzie usiedli, zamawiając wódkę.
- to co robimy z tym bagnem?
- nie pozostaje nam nic innego jak napisać ten raport…- zaśmiał się zamawiając następna kolejkę
- że przestraszyliśmy się pajączka i uciekliśmy jak małolaty?
- posłuchaj mnie, nie mamy wyjścia. Spędzimy tutaj jakiś czas, potem wrócimy na wzgórze, zabierzemy nasze rzeczy i napiszemy raport. Przecież nikt nie będzie wiedział…
- idę to przemyśleć – ruszył w kierunku toalet
Mężczyzna został sam przy barze. Rozglądał się niepewnie, bojąc się, że ktoś mógłby go rozpoznać. Po chwili Mackiewicz wrócił zdenerwowany.
- spadamy stąd!
- ale…
- no już! Rusz się!
Szybkim krokiem ruszyli w stronę wyjścia.
- co cię napadło, nie zdążyłem się napić
- zgadnij kogo widziałem?
- naszego pajączka pijącego „wściekłego psa”?
- gorzej. Komisarza.
- spadamy, spadamy
- idę w stronę toalet, rozglądam się, patrzę, siedzi z jakimiś panienkami – zaczął opowiadać
- nie widział cię?
- był zajęty tymi laskami, zresztą już siedział sztywny.
- chwila, a czy przypadkiem nie ma dziś służby jak my? Jestem pewien że tak.
- uwzględnimy pana Komisarza w naszym raporcie?
Ruszyli do auta. Zaczęło padać.
- musimy jak najszybciej zwinąć nasze rzeczy i po sprawie
- zgadzam się. Nikt nie będzie wiedział czy byliśmy tam w nocy, czy nie, nawet lepiej że pada, przynajmniej oddamy przemoczony namiot to już całkiem nikt się nie zorientuje.
- mądry chłopczyk, czasami do czegoś się nadajesz. – śmiał się
- ale mam warunek
- dla ciebie wszystko kolego
- ty wchodzisz do namiotu
- co to, to nie
- następnym razem ja stawiam
- oby następnego razu nie było, chyba że w innych okolicznościach
- masz zamiar awansować?
- razem z tobą.

2
Jak dla mnie to trochę "łopatologia" - zrobił to, tamto, owędo i tak zdanie po zdaniu - ciężko się czyta. I do tego wszedzie mała litera. A dialogi - takie bez płciowe- na dobra sprawę to nie za bardzo łapię kto mówi do kogo i dlaczego....
Hm, mi sie nie podoba.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

3
Z powodu zapisu dialogów i braku (lub zanikach) interpunkcji czytało się niewygodnie.
Zdziwiło mnie, że komisarz pił na posterunku. Mimo polskich nazwisk miałam wrażenie, że cała akcja rozgrywa się w HAmeryce :), dialogi jak żywcem wzięte z filmu o policjantach.

Zaciekawił mnie tylko poczatek, o tym jaki Oliszewski jest zmęczony pracą. (też teraz mam ciężko i się trochę utożsamiłam ;)) Czar prysł jak tylko sięgnął po alkohol. Czyli dość szybko.

Pozdrawiam

4
Dziękuję za opinię. Fragment został "wycięty" z całości powieści. To, że Olszewski sięgnął po alkohol, ma związek z całością tekstu. Wszystko zostało napisane przeze mnie, także nie ma tu mowy o czerpania wiedzy z czegokolwiek, a już na pewno nie z filmu.
Jeszcze raz dziękuję

5
stary posadził do paki, jak jej tam, Hmmm nie pamiętam, w każdym razie babka siedziała jakiś czas podejrzana o samobójstwo męża.
O_O Powiedz mi, że to zwykłe przejęzyczenie, a nie nieznajomość definicji słowa "samobójstwo"...

Sory, ale to się straaaasznie ciężko czyta. W sumie nie do końca wiem, o co właściwie w opowiadaniu chodzi. Musiałabym się bardzo mocno skupiać, żeby wyłapywać, kto co do kogo mówi i co się w ogóle dzieje. Bohaterowie to jakieś gadające w powietrzu głowy, bez osobowości, bez emocji. Właśnie - emocje. W tym tekście nie ma żadnych. To jakaś bezpłciowa wyliczanka kolejnych czynności, a pod koniec to już tylko kolejnych wypowiedzi.
Najbardziej emocjonującą sceną, była ta, kiedy dwójka dorosłych policjantów z krzykiem wybiegła z namiotu z powodu pająka... W dodatku zostawili wszystkie swoje rzeczy i odjechali z piskiem opon. Nie uważasz, że taka reakcja na widok pająka dwóch DOROSŁYCH CHŁOPÓW, w dodatku POLICJANTÓW, którzy na co dzień zadają się z ludźmi niebezpiecznymi, była bardzo mocno przerysowana? Zupełnie jakby byli jakimiś zlęknionymi panienkami.
Błędy stylistyczne, brak wielkich liter, mieszanie czasów, chaos - raz tłumaczysz łopatologicznie, raz omijasz istotne rzeczy, przez co nie wiadomo, o co właściwie chodzi.
Niestety, ale czytanie tego nie sprawiło mi ani odrobinki przyjemności :|

6
Przyznaję, mój błąd, miało być "morderstwo".

Dzięki za opinię i cenne porady.

[ Dodano: Sro 15 Wrz, 2010 ]
Może znajdzie się ktoś, komu - mimo wszystko - się podobało

7
Anna, zaczekaj na weryfikację Naszych Weryfikatorów ;) zobaczysz co trzeba poprawić i po naprawie tekstu na pewno zgarniesz również pozytywne komentarze ;)

Mimo, że jestem tu krótko to zdążyłam zauważyć że "zwyczajni" użytkownicy komentują tylko czasami. Trzeba przeczytać tekst, przemyśleć, coś napisać od siebie. Trzeba w to włożyć energię (mam dużo na stanie, więc komentuję). :D

Miło by było zobaczyć pod kazdym dziełem zobaczyć np. 10 komentarzy. Wtedy twórca mógłby spotkać różne rodzaje opinii i wyciągnąc coś dla siebie. Wtedy i zachwyt i krytyka byłaby wyważona. Ech.

Pozdrawiam

[ Dodano: Czw 16 Wrz, 2010 ]
Ile błędów w moim poście. Jak edytować? :D

8
Bardzo dziękuję za Twój komentarz. Ja w zasadzie dopiero zaczynam i jestem świadoma tego, że to wszystko się jeszcze do korekty, lecz mimo tego zamieściłam swój tekst tutaj. Bardzo mi zależy na opiniach, podpowiedziach, poradach.
Szkoda jednak, że nikomu się tekst nie podoba:-( Aleeeeeeeee postaram się, aby następny zrobił wrażenie, pozytywne:-) Pozdrawiam serdecznie

9
Na posterunku panował chaos. Brak zorganizowania, totalne zamieszanie.
Zdaję sobie sprawę, że to fragment, ale wkleiłaś albo w nieodpowiednim momencie, albo brakuje tu informacji, skąd ten chaos i czego dotyczył.
Olszewski wyraźnie nie był w formie tego dnia.
szyk w zdaniu.
Olszewski tego dnia wyraźnie nie był w formie
Olszewski wyraźnie nie był w formie tego dnia. Pił kolejne kawy siedząc na wygodnym krześle przy swoim biurku.
[1]- do diabła z tym wszystkim – powiedział
Upił łyk z filiżanki, przysunął krzesło jeszcze bliżej biurka. Po chwili sięgnął po słuchawkę telefonu. Po drugiej stronie odezwała się kobieta.
[1] - te słowa można wciągnąć w narrację.

Olszewski tego dnia wyraźnie nie był w formie. Pił kolejne kawy siedząc na wygodnym krześle przy swoim biurku, aż wycedził zwyczajowe "do diabła z tym wszystkim" i sięgnął po słuchawkę telefonu.
Juz w tym miejscu nazwisko Olszewskiego pojawia się zbyt wiele razy.
Komisarz wstał, podszedł do barku - kawa widocznie nie była już wystarczająca - napełnił szklankę whisky, wpatrywał się w butelki.
- gdzie oni są do cholery?!
Posterunkowi pojawili się.
- panowie…powiedzcie mi czym się teraz zajmujecie? Jakąś konkretna sprawą? – mówiąc te słowa nadal wpatrywał się w butelki stojące w barku.
Dialog, jeśli nie jest kontynuacją, zapisujemy duża literą. Poza tym, to mi bardziej wygląda na myśli komisarza, niż gaworzenie pod nosem. Dodatkowo skromna narracja mówiąca o nadejściu wzywanych jest tutaj wielce zagadkowa.
- ach tak, rozumiem, rozumiem… nie będę wnikał w wasze sprawy osobiste. Nie interesuje mnie atmosfera w waszych domach. Interesuje mnie raport panowie.
Raport ! -krzyknął.
Po poprawkach:
- Ach, tak, rozumiem, rozumiem… Nie będę wnikał w wasze sprawy osobiste. Nie interesuje mnie atmosfera w waszych domach. Interesuje mnie raport panowie. Raport! - Mackiewicz próbował coś powiedzieć, lecz nie został dopuszczony do głosu.
- Ponownie zlecam wam obserwowanie Elwiry Chalińskiej. Czy to jasne?
(wiadomo, że krzyknął - odpowiedni znak o tym mówi)
- nie, nie odejdę , tutaj jestem potrzebny – powtarzał, przekonując siebie samego
To właśnie jest myśl, która powinna znaleźć się w narracji.
Mężczyźni rozłożyli na wzgórzu dwuosobowy namiot. Było to doskonałe miejsce do obserwacji całej posiadłości.
Oj, nie zgodzę się z tym pomysłem... namiot? Do obserwacji? To mogli równie dobrze stać przy płocie... tajniacy...

Ten dialog, może tragiczny nie jest, ale otoczka i nadmiar już tak. Fabularnie, cokolwiek w książce się znajduje, tutaj nie ma nawet rąbka. Narracyjnie jest skromnie do bólu, i to takiego, który widać w autorze, gdyż napisanie pełnego akapitu z byle czym musiało strasznie boleć - unikałaś tego aż nazbyt. Ten minimalizm w opisach oraz połączenie z przegadaniem tworzy okropny kontrast. To bardziej przypomina konspekt (przegadany), niż fragment książki. Zwrócę uwagę także na powtórzenia nazwisk i niepotrzebne opisywanie dialogów, gdy rozmawia dwóch bohaterów - te wstawki wyglądają nieco na siłę. Tak myślę, że ów fragment spokojnie można by zamknąć albo w połowie strony, albo rozwinąć na kilkanaście takowych. Nie podobało mnie się.

Z rzeczy technicznych:
- zapis dialogów do poprawki
- zasada stawiania przecinków przed który
- wcielanie myśli do narracji, zamiast tworzenia z nich nieporęcznego dialogu
- powtórzenia nazwisk
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

10
Chyba ze trzy osoby zarzuciły Ci łopatologię. Ja pokażę na tym zdaniu:
Anna8719 pisze:Na posterunku panował chaos. Brak zorganizowania, totalne zamieszanie.
W definicję chaosu w tym przypadku wpisuje się m.in. brak zorganizowania i totalne zamieszanie, więc drugie zdanie już nie jest potrzebne.
Anna8719 pisze:Komisarz wstał, podszedł do barku - kawa widocznie nie była już wystarczająca - napełnił szklankę whisky, wpatrywał się w butelki.
- gdzie oni są do cholery?!
Posterunkowi pojawili się.
- panowie…powiedzcie mi czym się teraz zajmujecie? Jakąś konkretna sprawą? – mówiąc te słowa nadal wpatrywał się w butelki stojące w barku.
ehh. To zawsze musi być whisky.
Komisarz się denerwuje, jakby policjanci mieli się teleportować. Bardzo niewiarygodnie opisana scena. I co z tymi butelkami? Ważne to takie? Żebyś chociaż dodała, co to za butelki, jak drogie itp...
Anna8719 pisze:szepnął jeden z nich wzrokiem uciekając z kąta w kat.
"uciekając wzrokiem" wystarczyłoby. Bo teraz się człowiek zastanawia, co z tymi kątami - jakieś specyficzne były?
Anna8719 pisze:Możecie odejść.
Olszewski poważnie zastanawiał się nad odejściem na emeryturę.
No zobacz. Próbuj sama wychwycać takie zgrzyty, powtórzenia, najlepiej czytając na głos.
Anna8719 pisze:wpatrywał się w „jego mieszkańców”
przesunięcie nawiasu:
wpatrywał się w jego "mieszkańców”
Anna8719 pisze:[1]Policjanci postanowili jak najszybciej zająć się zleconą przez Komisarza sprawą.
- pomysł z tym namiotem to istne szaleństwo! – [2]Mackiewicz wyraził swą opinię
[3]- wyrażaj się
1. Jest to złe wprowadzenie do sytuacji, bo znów strasznie łopatologicznie tłumaczy.
2. Niepotrzebne dookreślenie - przecież wszyscy widzą, że coś powiedział...
3. ...czy ktoś tu się wulgarnie wyraził? ;)
Anna8719 pisze:Wszystko działo się zgodnie z przepisami i zasadami moralnymi.
jak już, to zasady etyki.
Anna8719 pisze:- idę się odlać
- nie musisz mi tego komunikować
Minęło kilka długich godzin.
Wyszło na to, że poszedł się odlać i nie było go kilka godzin ;)
Anna8719 pisze:Pup mieścił się w samym centrum.
Uważaj na takie błędy!

Słabo trochę. Co ja mówię, bardzo. Wszystko jest naiwne i infantylne. Zauważyłam, że ciężko ci idą opisy i żeby w jakikolwiek sposób "odwalić" opis, ładujesz jakieś dookreślenia, które w gruncie rzeczy nic nam nie mówią, a tylko miejsce zapychają. ("siedząc na wygodnym krześle przy swoim biurku", "Usiadł wygodnie, lecz ostrożnie..." itp.)
Rozmowy i zachowanie bohaterów z trudem bym łyknęła nawet wtedy, gdyby mieli po 8 lat, a wszystko okazało się zabawą. Nieprzekonujące. Wsłuchaj się w ludzi dookoła - jak oni mówią? Nadaj im jakiś charakter. Otoczenie - jak wygląda? Znajdź szczegół, który przykuje uwagę (o, takie akwarium w gabinecie było dobrym tropem, kolekcja butelek też mogłaby być, gdyby tylko były w jakiś sposób wyjątkowe).
Czeka Cię dużo pracy, ale staraj się.

I przede wszystkim, dopilnuj formatowania - dużych liter, poprawnego zapisu dialogów.

Pozdrawiam.
ObrazekObrazekObrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”