Zeznanie [miniatura]

1
Krótkie opowiadanie, które leżakowało sobie chyba ze dwa lata. Teraz się na nie natknęłam i trochę poprawiłam. Kiedyś pisane na konkurs i może dlatego tematyka taka... nieciekawa. W każdym razie miłej lektury.





WWWByła godzina 4:37, gdy zorientowałam się, że coś jest nie tak. Czy było to zasługą przenikliwego bólu w klatce piersiowej, czy może raczej skutkiem rozkładu w moim organizmie wchłoniętych kilka godzin wcześniej substancji odurzających – nie wiem, naprawdę nie wiem. W każdym razie pamiętam ten moment doskonale - patrzyło wtedy na mnie dwóch mężczyzn w zielonych kitlach. Ich zmęczone oczy spozierały na mnie znad masek ochronnych. Szeptali. Chyba zastanawiali się, czy żyję… Potem straciłam przytomność.
***
WWW- Daj spokój! No pewnie, że jest otwarty! O tej porze mają najlepszy utarg!
WWW- No dobra. Ale jakby co, to któryś ma dowód, nie?...
WWW- Zero stresu. I tak nie zapytają.
WWWWybiła dziewiętnasta, gdy trójka młodych ludzi, swobodnie rozmawiając, weszła do osiedlowego sklepu monopolowego. W kolejce przed nimi stało kilka osób – kupowały alkohol, przywiezione przed chwilą gorące kajzerki oraz papierosy. Zgodnie z oczekiwaniami nastolatków, nad wyraz wyrośniętych jak na swój wiek, bez problemu udało im się nabyć prezenty urodzinowe i ruszyć w dalszą drogę.
***
WWWTego dnia odbyła się moja „osiemnastka”. Dlaczego tam? Wszyscy z klasy mieli albo w mieszkaniach, albo w wynajętych klubach, a ja nie bardzo chciałam robić wszystko tak samo, jak oni. Więc zdecydowałam, że na działce będzie ciekawiej. Zresztą była blisko, bo jakieś piętnaście kilometrów od miasta. Dwa tygodnie wcześniej rozdałam zaproszenia. Nie, nie. Wszystkim znajomym, bo dom mamy duży. Jakiejś specjalnej selekcji nie robiłam… Czy ja wiem… tak z pięćdziesiąt… Może więcej. Nie wiem. Nie liczyłam.
***
WWW- No co ty? Już?! Za pierwszym razem?
WWW- No ba! Wiecie, że nawet udało mi się jechać po obwodnicy sto dwadzieścia na godzinę? I to jeszcze z instruktorem!
WWW- Fajnie masz. Ja to dopiero zaczynam teorię…
WWW- Ej! A co to za wysiadywanie na kanapie?! Na środek. Tańczyć! I to już. W końcu to mój dom, nie? – szeroko uśmiechnięta dziewczyna z do połowy opróżnioną butelką w dłoni chwyciła za rękaw jednego z chłopaków i pociągnęła na środek salonu, po czym tanecznym krokiem wróciła po drugiego. Muzyka przyśpieszyła i ponad tuzin osób, znajdujących się w tym momencie na drewnianym parkiecie głównego pomieszczenia domu, zaczęło wirować. Po chwili dołączyli następni.
***
WWWTak. Bawiliśmy się świetnie, chociaż na początku było nieco drętwo. Ale już po dwóch godzinach impreza się całkowicie rozkręciła. Alkohol? Tak, no było trochę. Jak zawsze na tego typu zabawach. Przecież w końcu jesteśmy dorośli. Nie, nie było. Wyszli kilkanaście minut przed rozpoczęciem. Nie… to znaczy… ja po prostu nie chciałam, żeby nam przeszkadzali… Zresztą to jest trochę dziwne, żeby rodzice byli ze swoimi dziećmi na ich imprezach „osiemnastkowych”. Czulibyśmy się skrępowani i z urodzin nic by nie wyszło.
***
WWW- I jak wam się podoba?
WWW- Spoko, tylko już mi nogi wysiadają. Chętnie bym się czegoś napił…
WWW- Dobry pomysł. Ja też.
WWW- No to chyba wiecie, gdzie stoją napoje, co? – dziewczyna wskazała na zatłoczone miejsce pod jedną ze ścian i puściła oko.
WWW- Jasne. Dzięki.
WWWMimo doskonałej muzyki, to właśnie barek cieszył się największym powodzeniem. A co ważniejsze – był darmowy. I właśnie to w głównej mierze zadecydowało o przybyciu znacznej części gości na imprezę. Osoby te można było rozpoznać po rozanielonych uśmiechach, specyficznym błysku w oku i mówieniu od rzeczy.
WWW- I co? Widzisz, jaki fajny prezent dostałaś?
WWW- Właśnie. Dobrze, że kupiliśmy te zgrzewki piwa. Przynajmniej na razie nie zabraknie. – roześmiał się jeden ze stojących przy barku.
***
WWWTo się zaczęło wtedy, gdy ten, co się tak przechwalał swoimi umiejętnościami kierowcy rajdowego zobaczył w garażu stare auto ojca, którym jeździliśmy, kiedy akurat byliśmy na działce. Miało piętnaście lat, ale było świetnie utrzymane. Dawało się nim wyciągnąć naprawdę niezłe prędkości. Tak, wtedy mi to zaproponował. Na początku nie bardzo mi się to spodobał ten pomysł. Zresztą tłumaczyłam mu, że nie mam kluczyków. Ale jego kolega zauważył szafkę z kluczami - między innymi właśnie z tymi od samochodu i już nie bardzo mogłam odmówić. Nie, po prostu proponował wycieczkę do sklepu. Tego otwartego przez „24 godziny 7 dni w tygodniu”. Goście zaczynali się skarżyć na brak napojów... no to poszłam po pieniądze.
***
WWW- Przydałoby się kilka osób, bo sami nie udźwigniemy tyle butelek… To jak?
WWW- W sumie czemu nie?...
WWW- Chętnie zobaczę, jak wyciągasz te żałosne sto dwadzieścia na godzinę…
WWW- Coś sugerujesz?
WWW- Ej, koledzy… Co to za sprzeczki? Widzę, że bierzemy dodatkowych pasażerów… Spoko. Pomożecie nam. No to… Jedziemy?
WWWByła 01:53, gdy światła ciemnozielonego auta typu sedan niespodziewanie rozbłysły, a ono samo zaterkotało na podjeździe jednego z domów wybudowanych przy głównej drodze niewielkiej wsi. Ciche mruczenie silnika przecięło niezmąconą dotąd ciszę nocy. Samochód ruszył.
***
WWWWyglądał na trzeźwego, miał prawo jazdy, więc czemu miałabym protestować? Niewiele widziałam, bo zostałam wepchnięta na tylne siedzenie. Ilu?... Miała być nas szóstka, ale w końcu stanęło na piątce. Nie chcieliśmy się bardziej tłoczyć. Wyjechaliśmy na obwodnicę. Pamiętam, że akurat w tym momencie dwóch kolegów na przednich siedzeniach zaczęło się kłócić. Obaj mieli prawa jazdy. Reszta się dołączyła do sprzeczki. Radio straszliwie wyło.
***
WWW- Osiemdziesiąt? Widać, że tylko potrafisz się chwalić. Nic więcej.
WWW- On ma rację. Żaden z ciebie kierowca.
WWW- Tak to potrafi nawet mój pies!
WWW- W tym tempie zajedziemy tam za pół godziny…
WWW- Tak?! No to patrzcie!!!
***
WWWWtedy pojawił się oślepiający błysk z przeciwnej strony. Pamiętam jeszcze dźwięk klaksonu i silne szarpnięcie. Potem pojawili się ci lekarze, którzy stali nade mną, gdy się na chwilę ocknęłam. Dopiero za jakiś czas dowiedziałam się, że jedyna przeżyłam. To był naprawdę cud. Teraz żałuję, że ta impreza się w ogóle odbyła… Ale… w końcu „osiemnastkę” ma się raz w życiu…

WWWSzkoda tylko, że tych żyć musiało być aż cztery.

2
Niektóre zdania są zbyt długie. Na przykład:
Czy było to zasługą przenikliwego bólu w klatce piersiowej, czy może raczej skutkiem rozkładu w moim organizmie wchłoniętych kilka godzin wcześniej substancji odurzających – nie wiem, naprawdę nie wiem.
Zrezygnuj z informacji, które nie wnoszą nic do treści ani klimatu. Albo podziel zdanie na dwa mniejsze. To nieprawda, że tekst straci wtedy na spójności. Nie rozpisuję się skoro opowiadanie ma już dwa lata. Pewnie zdążyłaś to zauważyć i styl zmienił się do niepoznania.

Niestety potwierdziły się moje obawy. Osiemnastka, alkohol, rodziców nie ma. Tylko czekać aż zabraknie alkoholu i będzie trzeba jechać po więcej. Nie dość, że fabuła jest cholernie przewidywalna, to jeszcze narracja uczestniczki wypadku w ogóle mnie nie rusza.

Gdybyś napisała, że szczęśliwie wrócili do domu, a impreza trwała do rana, przynajmniej byłoby to coś oryginalnego.

3
Chii pisze:- Daj spokój! No pewnie, że jest otwarty!1. O tej porze mają najlepszy utarg!
WWW- No dobra. Ale jakby co, to któryś ma dowód, nie?...
WWW- Zero stresu. I tak nie zapytają.
WWWWybiła dziewiętnasta, gdy trójka młodych ludzi, swobodnie rozmawiając, weszła do osiedlowego sklepu monopolowego. W kolejce przed nimi stało kilka osób – kupowały alkohol, 2.przywiezione przed chwilą gorące kajzerki oraz papierosy. Zgodnie z oczekiwaniami nastolatków, nad wyraz wyrośniętych jak na swój wiek, bez problemu udało im się nabyć prezenty urodzinowe i ruszyć w dalszą drogę.
1. Pomyślałam że chodzi o wieczór bądź późne popołudnie.
2. Zbiłaś mnie z tropu bo gorące bułki rozwożą wczesnym rankiem, no chyba że sklep ma na zapleczu piekarnię.


Całość fakt przewidywalna jednak myślę, że napisane całkiem całkiem. Mnie tam się czytało przyjemnie,
Pozdrawiam
http://atl-niekadyjestrainmanem.blogspot.com/

4
Jakby to powiedzieć... Kiedy czytasz pierwszy akapit i wiesz... Nie, nie jak się tekst skończy, ale jaki będzie miał przebieg, to jest źle.
Ok, rozumiem, że konkurs narzucił taką moralizatorską tematykę i wymowę opka, ale chyba dałoby się coś więcej z tego wyciągnąć?

Warsztatowo jest dobrze, przynajmniej mi się czytało bez większych zgrzytów. Może czasem jakiś nadmiar informacji czy rozdmuchane zdania, ale ok... Zeznanie, tak? Człowiekowi każda pierdoła może się przypomnieć.

Nie podobały mi się natomiast fragmenty narracji pierwszoosobowej. Takie trochę beznamiętne jak na dziewczynę, której na urodzinach zabiła się czwórka znajomych i która sama cudem przeżyła. Po prostu nie dało się tego istotnie odróżnić od narratora wszechwiedzącego...

I to chyba tyle, co mogę powiedzieć o tej miniaturce... Po prostu taka poprawna realizacja tematu.
A nie, już wiem! Wreszcie jakaś miniaturka, którą w całości zrozumiałam - masz plusa :P

Pozdrawiam,
Ada
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

5
Chii pisze:Czy było to zasługą przenikliwego bólu w klatce piersiowej, czy może raczej skutkiem rozkładu w moim organizmie wchłoniętych kilka godzin wcześniej substancji odurzających
jeśli już musi być tak długie, to zmieniłabym szyk.
Czy było to zasługą przenikliwego bólu w klatce piersiowej, czy może raczej skutkiem rozkładu w moim organizmie substancji odurzających, wchłoniętych kilka godzin wcześniej (...)
Chii pisze:Tego dnia odbyła się moja „osiemnastka”. Dlaczego tam?
Domyślam się, że to odpowiedzi na ZADANE przez kogoś pytania, ale te dwa zdania zgrzytają. Mam 2 sposoby:
Tego dnia odbyła się moja „osiemnastka”. Dlaczego wtedy?

albo:

Tam [tzn. trzeba wskazać konkretne miejsce] odbyła się moja „osiemnastka”. Dlaczego tam?
Chii pisze:Więc zdecydowałam, że na działce będzie ciekawiej. Zresztą była blisko, bo jakieś piętnaście kilometrów od miasta. Dwa tygodnie wcześniej rozdałam zaproszenia. Nie, nie. Wszystkim znajomym, bo dom mamy duży.
Widzisz, dla ludzi z miasta impreza "na działce" to takie ognicho, wiesz, łąka, jakieś kartoflisko obok i komary. Tymczasem okazuje się, że dziewczyna po prostu mieszka na wsi. Ewentualnie ma tak odpicowaną hawirę letniskową ;)
Chii pisze:Na początku nie bardzo mi się to spodobał ten pomysł.
wywalić.

Jeżeli miniaturka miała cel taki moralizatorski, w jakis sposób przemawiający do wyobraźni młodych, nieodpowiedzialnych, to wydaje mi się, że się udało.
Już w połowie się zorientowałam, co będzie dalej. Tylko szczerze mówiąc zaskoczyło mnie to, że narratorką okazała się jedna dziewczyna. Jakoś tak byłam pewna, że to wszystko mówią zupełnie różne osoby. Momentami robi się nudno. Niektóre fragmenty są ani ciekawe, ani wiele znaczące. Troszkę nie pasowało mi też to, że niekiedy w dialogach dajesz dużo wtrąceń, narracji gdzieś pomiędzy, innym razem sam goły dialog. Wypadałoby to ujednolicić.

Pozdrawiam.
ObrazekObrazekObrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron