Jawa to czy sen?

1
Idę, A może leżę pogrążony w głębokim śnie? Widzę znajome twarze, bloki. Pogrążony w myślach zastanawiam się. Sen to czy jawa? Witam się z ludźmi, rozmawiam. Świat jest taki inny, nierealny, to na pewno sen! Jestem pewien! A może to jednak jawa? Może od tego rozmyślania, popadłem w chorobę psychiczną? Lęki przeszywają mój umysł, boję się. Zwariowałem, czy nie? Śnie, czy nie? Przeglądając się w lustrze nie poznaje siebie. Jestem inny, zmieniłem się. Nie mogę skupić myśli. Kładę się spać. W śnie? Już nie wiem. Sam nic nie wiem. Duszność mnie ogarnia, lęk, i zimny pot. Budzę się, teraz już nie mam złudzeń, to jawa, minął ten koszmar.

2
Polerod pisze:Idę, A może leżę pogrążony w głębokim śnie? Widzę znajome twarze, bloki. Pogrążony w myślach zastanawiam się. Sen to czy jawa? Witam się z ludźmi, rozmawiam. Świat jest taki inny, nierealny, to na pewno sen! Jestem pewien! A może to jednak jawa? Może od tego rozmyślania, popadłem w chorobę psychiczną? Lęki przeszywają mój umysł, boję się. Zwariowałem, czy nie? Śnie, czy nie? Przeglądając się w lustrze nie poznaje siebie. Jestem inny, zmieniłem się. Nie mogę skupić myśli. Kładę się spać. W śnie? Już nie wiem. Sam nic nie wiem. Duszność mnie ogarnia, lęk, i zimny pot. Budzę się, teraz już nie mam złudzeń, to jawa, minął ten koszmar.
Na krótką refleksje wyrwaną z tekstu, to może to i jest dobre.
W obecnej postaci nie ma prawa bytu. Albo nie - niech sobie będzie. Mnie się nie podoba.
Za wiele tego. I schrzanionych koncepcji też za wiele.

3
Krótkie, nic nie mówiące "coś". Naprawdę za krótkie, aby rozwijać tu ocenę albo weryfikować. Poza takim detalem:
Idę, A może leżę pogrążony w głębokim śnie?
to w końcu leży czy idzie? bardziej niż sen, przypomina to bełkot pijanego, który nie wie, o co chodzi i gada sam do siebie, w pijackim monologu podsycanym niepewnością i procentowymi wizjami.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

4
Polerod pisze:Może od tego rozmyślania, popadłem w chorobę psychiczną?
Popaść można w obłęd, nie w chorobę.

Nie podobało mi się. Jakiś wyrwany z kontekstu strumień myśli rozgorączkowanego człowieka. Bardziej stawiałabym na grypę albo malignę niż chorobę psychiczną. O, albo odwyk? W sumie nie wiem.

eM
Cierpliwości, nawet trawa z czasem zamienia się w mleko.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron