ANGEL
WWWZegar na wieży kościelnej wybił dwunastą w południe. Na ławce w parku siedziała rudowłosa dziewczyna. Nie mogła mieć więcej niż piętnaście, może szesnaście lat. Była ubrana w zielony, wojskowy płaszcz, czarną bluzkę sięgającą pępka, granatowe dżinsy i czarne glany, wypalała kolejnego papierosa. Raz po raz poprawiała okulary zatknięte na czubku rudych włosów. Palcami prawej dłoni dotykała miniatury egipskiego krzyża, zawieszonego na szyi. Była zniecierpliwiona. Siedziała tak już od przeszło godziny i zaczynała czuć się jak idiotka. „Jeśli nie przyjdzie za chwilę, to sobie stąd idę” – pomyślała, wciągając dym z papierosa w płuca.
– Dziecko – usłyszała czyjś głos. Podniosła wzrok do góry. Przed nią stała starsza kobieta, ubrana w bladoróżową garsonkę. – Czy ty wiesz, że palenie zabija?
– No jasne – odparła dziewczyna, lustrując staruszkę wzrokiem. – Gdyby więcej osób paliło, to może nie byłoby takich upierdliwych staruch jak pani.
WWWKobieta wstrzymała oddech, wytrzeszczyła oczy i odeszła w swoją stronę, złorzecząc na dzisiejszą młodzież. Rudowłosa uśmiechnęła się złośliwie i wyjęła z kieszeni następnego papierosa. Nie zdążyła zapalić, bo ktoś wytrącił go z jej ręki.
– Ta miła pani miała rację, Angel. – Wysoki chłopiec przełamał papierosa na pół i wrzucił go do kosza. Przejechał dłonią po przefarbowanych na niebiesko włosach, równocześnie siadając obok dziewczyny. – I nie bądź taką świnią. Ludzie cię znienawidzą. A tego chyba byśmy nie chcieli.
– Już mnie nienawidzą. – Kolejny papieros i tak trafił do ust dziewczyny. – Masz dla mnie jakąś robotę, jak mniemam.
WWWChłopiec skinął głową i wyjął ze skórzanej aktówki plik kartek. Przez chwilę się wahał, ale w końcu podał je rudej.
– To jakaś grubsza sprawa – oznajmił, podczas gdy ona przeglądała akta. – Chodzi o rodzinę królewską.
– O cholera – sapnęła nagle Angel. – Seth, mam porwać synalka królowej.
WWWChłopak roześmiał się, kręcąc z niedowierzaniem głową. Przestał, gdy na własne oczy ujrzał tekst.
– Oni chyba całkiem zgłupieli – szepnął. – Porwać królewskie dziecko. No nie, królowa nas zamorduje.
– Nie „nas”, tylko mnie. To ja mam go porwać, zapomniałeś? Tylko jeszcze nie wiem jak.
WWWAngel kierowała się w stronę metalowych magazynów na końcu miasta. Oficjalnie były to magazyny firmy „Kupiecki i synowie”, ale wtajemniczeni wiedzieli, że tak naprawdę jest to baza byłych członków Gwardii Królewskiej. Przed jednym z metalowych pudeł stał ochroniarz.
– Cześć, Angie! – wrzasnął, gdy tylko zobaczył nadchodzącą dziewczynę. – Co cię tu sprowadza?
– Muszę pogadać z szefem. Nawet nie wiesz, jaką głupotę wymyślił.
– Rozumiem. A masz może jakiegoś szluga? Tak strasznie chce mi się palić, ale nie mogę skoczyć do sklepu.
– Jasne, stary. Masz.
WWWOchroniarz z zadowoleniem puszczał kółka z dymu. Otworzył przed rudowłosą drzwi i delikatnie je zamknął.
WWWDługi korytarz oświetlało tylko kilka starych żarówek. Mdłe światło padało na wypłowiały dywan.
WWWGdyby ktoś się dobrze przyjrzał, mógłby zobaczyć na nim kwieciste wzory. Ale gwardziści nie interesowali się dywanami. Nawet ci najgorsi. Na końcu korytarza znajdowały się szklane drzwi. Angel dostrzegła szefa siedzącego za olbrzymim dębowym biurkiem. Szef nazywał się Steven Smith, ale wszyscy mówili na niego Kubański Smithy, ponieważ palił tylko kubańskie cygara. Smithy był niewysokim mężczyzną po czterdziestce. Miał duży brzuch (efekt wieloletniego picia piwa), wiecznie zmierzwione na czole blond włosy i niewielkie zielone oczy. Ubierał się w jedwabne garnitury, skórzane sandały, a na ręce zawsze nosił złoty rolex. Mówiono, że jest chamem i łajdakiem, ale i tak wszyscy go lubili. A najbardziej Angel. Na ogół jest tak, że to „mistrzowie” znajdują sobie „uczniów”, lecz w tym wypadku było odwrotnie. To Angie odnalazła Smitha zaraz po odejściu z Gwardii Królewskiej. Pilnowanie w dzień i w nocy jednego ze zwierzaków królowej znudziło się jej po miesiącu. Wtedy usłyszała o anty-gwardii. I dołączyła do niej. Stała się jedną z najlepszych agentek, bo fachu nauczył ją sam Smithy. Wysyłał ją na najtrudniejsze misje, ale tym razem naprawdę przesadził. A przynajmniej tak twierdziła dziewczyna.
WWWAngel zapukała w szklane drzwi. Kubański Smithy uniósł wzrok znad studiowanych przez siebie papierów i popatrzył w stronę wejścia.
– Kto tam? – zapytał, przekrzywiając głowę i z uwagą wpatrując się w postać gościa.
– To ja, Smithy. Nie kpij ze mnie – mruknęła dziewczyna i weszła do gabinetu. Od razu usiadła w ulubionym przez siebie fotelu. Zdjęła kurtkę i zapatrzyła się w ogień płonący na kominku.
– Nie kpię. Po prostu chcę mieć – jak by to powiedzieć – jakiś zalążek prywatności.
– To wymień drzwi.
WWWSteven uśmiechnął się. Podszedł do Angel i pogłaskał ją po głowie. Dziewczyna była dla niego jak córka, której nigdy nie miał.
– Co się stało? – zapytał, nalewając do niewielkiej szklaneczki trochę soku jabłkowego.
– Naprawdę mam porwać syna królowej?
– Naprawdę.
– A po co ci on?
WWWSmithy oparł się o biurko i zaczął myśleć. W sumie sam nie wiedział, po co mu to dziecko, ale potrzebował trochę adrenaliny, a to byłaby jedna z największych akcji stulecia.
– Chyba dla okupu – rzekł wreszcie.
– Chyba? A co będzie, jeśli mnie złapią?
– Nie złapią. Jesteś najlepsza. Dlatego cię wybrałem.
– Ale przecież jest jeszcze Seth.
– Seth to matoł. Zdolny, ale matoł. Ile razy rozwalił misję?
WWWRuda nie odpowiedziała. To była sama prawda. Jej przyjaciel był zdolny i piekielnie inteligentny, ale często szedł „na żywioł”. Podczas ostatniej akcji ruszył na dwudziestu mężczyzn z nożem w dłoni. Później tłumaczył się, że nie potrafił powstrzymać emocji. Steven wyzywał go od debili przez kilka dni. Zawiesił go w pracy na kilka miesięcy. Ale chłopak i tak nie zmądrzał. Trudno mu było się zmienić.
– Dobra, zrobię to. Ale dostanę połowę okupu.
WWWSmithy przygryzł dolną wargę. Połowa okupu to duże pieniądze. Nie miał innego wyjścia. Nie mógł ryzykować, że Angel nie zgodzi się na misję, bo dostanie za małą „wypłatę”.
– Zgoda. Tylko musisz dzisiaj wszystko załatwić. Nasi agenci donieśli nam, że królowa jedzie dzisiaj na bal i mały zostanie w domu samiuteńki jak palec. Poza tym, wejdziesz do środka bez problemu. Ochroniarze to nasi podstawieni ludzie. Wystarczy, że podasz im hasło.
– Jakie?
– „Kubańskie cygaro”.
WWWDziewczyna parsknęła śmiechem. Mogła się tego spodziewać. Steven był taki przewidywalny.
– Dobrze, ruszam na akcję. Trzymaj za mnie kciuki, przyjacielu – szepnęła i przytuliła go na pożegnanie.
WWWGdy drzwi zamknęły się za odchodzącą agentką, Smithy otarł łzę z oka.
– Dzieci tak szybko dorastają – westchnął, tak jakby znał dziewczynę od wczesnych lat dziecięcych.
WWWRudowłosa dziewczyna stała przed bramą Pałacu Królów. Tylko w jednym oknie paliło się światło. Było to okno do pokoju syna królowej. Angel westchnęła cicho i podeszła do ochroniarza.
– Przysyła mnie Smithy – mruknęła.
– Chyba kpisz – powiedział strażnik, nawet na nią nie spoglądając. – Dzieci nie wysyła się na misję.
WWWDziewczyna wyjęła zza pazuchy nóż i przystawiła go do gardła mężczyzny.
– Dalej nie masz ochoty mnie wpuścić? – wycedziła przez zęby.
– Nie, skądże. J-j-już otwieram – wyjąkał i nacisnął guzik otwierający bramę.
– Dziękuję panu bardzo – powiedziała słodko Angel i dygnęła jak dobrze wychowana dama.
WWWZ kolejnymi ochroniarzami nie miała większego problemu. Znali ją i jej możliwości. Póki co żaden z nich nie chciał stracić życia.
WWWDwunastoletni książę Optimus siedział w swoim pokoju i czytał książkę. Matka próbowała przekonać go do wyjścia na jakiś bal charytatywny, ale on wolał zostać w domu. Nie cierpiał przebywania z tymi wszystkim sztywniakami w jednym pomieszczeniu. Myślał, że ten wieczór spędzi spokojnie. Na razie wszystko szło tak jak sobie zaplanował: wczesna kolacja, kąpiel, a teraz czytanie. Niestety, ktoś pokrzyżował jego szyki.
– Witaj, Optimusie – usłyszał znajomy głos. – Jak się masz?
WWWW drzwiach jego sypialni stała Angel, była członkini Gwardii Królewskiej. To ona musiała kiedyś pilnować kota matki.
– A, cześć – odpowiedział z uśmiechem. – U mnie wszystko po staremu. Znaczy się, trochę podrosłem. Mama mówi, że jestem jej małym mężczyzną.
– No cóż, pewnie każda kobieta zazdrości jej takiego syna.
– Nie mam pojęcia – stwierdził chłopiec. – Najgorsze jest to, że mama mówi to przy ludziach. Wstydzę się jej.
WWWDziewczyna usiadła obok księcia. Rzeczywiście urósł od ich ostatniego spotkania. Jak zawsze czytał książkę. Bardzo grubą książkę.
– A co cię tu sprowadza? – zapytał.
– Przyszłam po ciebie. Wybierzemy się na krótki spacer.
– Spacer? – Optimus zamyślony, zmarszczył czoło. – Nie jest na to za zimno i za późno?
– Skądże – odparła swobodnie Angel. – Wystarczy, że założysz ciepłą kurtkę.
WWWChłopiec skinął głową i zaczął zakładać buty. Ruda nie spodziewała się, że wszystko pójdzie tak łatwo. Książę ufał jej najbardziej ze wszystkich. Kiedy tu jeszcze pracowała, często spędzał z nią czas i czytał jej książki. Dziewczyna zaczęła sobie wyobrażać, ile pieniędzy za niego dostaną. Najchętniej w ogóle by go nie oddawała. Twierdziła, że dziecko marnuje się przy swojej ekscentrycznej matce.
– Możemy iść – oznajmił chłopiec.
WWWAngel odłożyła na bok książkę, którą właśnie oglądała, i przeniosła wzrok na dziecko. Optimus miał na sobie wysokie buty z miękkiej, nieprzemakalnej skóry, sięgającą kolan kurtkę, podbitą futrem, i wełnianą czapkę.
– Na pewno nie zmarzniesz – powiedziała dziewczyna i wyprowadziła go z pokoju.
WWWSzli po lewej stronie jezdni. Głośno nad czymś debatowali, często zanosili się śmiechem. Nagle Optimusowi coś strzeliło do głowy i wbiegł na środek ulicy. Zaczął kręcić się w kółko i gadać coś od rzeczy. Do uszu Angel dotarł pisk opon. Odwróciła się na pięcie i ze strachem zauważyła zbliżający się samochód. Kierowca był najprawdopodobniej pijany. Auto zjeżdżało z jednej strony na drugą. Z niebezpieczną prędkością zbliżało się do tańczącego chłopca.
– Optimus, uważaj! – wrzasnęła gwardzistka, ale książę nie usłyszał.
WWWGdy samochód znajdował się kilka metrów od dziecka, Angel rzuciła się na jezdnię. Poczuła, jak ogromna siła wyrzuca ją w powietrze. Uderzyła w beton. Uchyliła lekko powieki i zobaczyła krew. „Czy to moje?” – zapytała w myślach. Ktoś odwrócił ją na plecy. Nad nią stał przerażony Optimus. Jego sylwetka powoli rozmywała się.
– Czy to już? – szepnęła Angel. W jej martwych oczach zastygło jeszcze ciepłe zdumienie.
2
Uważałbym z takimi "niepewnymi" stwierdzeniami w czystej narracji. Gdybyś pisał to z perspektywy innego bohatera byłoby ok, bo bohater ma prawo nie wiedzieć ile ktoś tam w twoim świecie przedstawionym ma lat, ale czy podobne prawo ma wszystkowiedzący narrator?Nie mogła mieć więcej niż piętnaście, może szesnaście lat.
Mnie taka narracja nie przekonuje, co więcej, narracja tego typu każe mi się domyślać, że jest właśnie robiona z punktu widzenia jakiegoś bohatera, a nie narratora. (Czy bohater opisuje ową osobę? Czy narrator?)
Wypalała kolejnego papierosa oddzieliłbym od opisu ubioru. Opis ubioru robisz zupełnie pasywny, "wypalała papierosa" jest z kolei jakimś tam zdarzeniem. Mi osobiście przeszkadza to w wyobrażeniu sobie i utrwaleniu tego pasywnego opisu, co więcej, i w tym tkwi błąd, każe mi się domyślać, że palenie papierosa jest związane w jakiś sposób z ubiorem.Była ubrana w zielony, wojskowy płaszcz, czarną bluzkę sięgającą pępka, granatowe dżinsy i czarne glany, wypalała kolejnego papierosa.
Przykładowo:
Wyglądała jak słuchacz emo po ataku epilepsji. Obie ręce miała czerwone od krwi, cięła rękę w kolejnym miejscu.
Tutaj jest w miarę ok, ponieważ opis ma związek ze zdarzeniem umieszczonym bezpośrednio po nim.
Ale czy fakt, że miała glany ma coć wspólnego z paleniem papierosów? Wątpię.
Dalej:
Do opisu ubioru dodałbym jeszcze jakiś stereotyp w stylu:
"Wyglądała jak.."
"Wyglądała jakby..."
przykładowo:
Wygladała jakby przed chwilą wyszła z koncertu ulubionej metalowej kapeli. I tu normalny opis.
Dzięki temu będzie prościej ogarnąć opis bohatera, wyobrazić go sobie, i zapamiętać.
Palenie papierosów jest rzeczą wszystkim tak dobrze znaną, że nie musisz opisywać gdzie wciągała ów dym.wciągając dym z papierosa w płuca.
Co innego, gdyby twój bohater nazywał się Tuvok i montował właśnie torpede fotonową...

Jej papierosa czy swojego? Jeśli jej, to powinien chyba go najpierw jej zabrać.Wysoki chłopiec przełamał papierosa na pół i wrzucił go do kosza
I przy okazji, znowu łączysz opis z jakimś zdarzeniem i robisz to w zły sposób.
To każe mi sugerować, że fakt, że chłopiec jest "wysoki" ma jakiś związek z tym, że przełamał papierosa.
"i tak" zbędne. Wiadomo, że "i tak".Kolejny papieros i tak trafił do ust dziewczyny.
Oprócz tego, czemu tak pasywnie?
Czemu to nie ona sobie włożyła papierosa, tylko on jej tam trafił?
Dystansujesz w ten sposób czytelnika od bohatera.
Jeśli opowiadanie nie będzie miało przynajmniej jednego bohatera, którego "oczami" czytelnik będzie śledził świat, to będzie nudne.
Przez takie słowa z ust bohaterów, dialog wydaje się bardzo mało realistyczny.To ja mam go porwać, zapomniałeś? Tylko jeszcze nie wiem jak.
Zobacz:
Parę sekund wcześniej dowiedziała się, że ma porwać to dziecko tak?
Więc to chyba oczywiste, że nie wie jeszcze jak to ma zrobić.
Może chodziło ci o to, że nie wyobraża sobie W OGÓLE w jaki sposób mogłaby wykonać to zadanie - jeśli tak, to powinieneś to ,autorze, napisać właśnie w taki sposób.
Chodzi o to, że stał przed kontenerem?Przed jednym z metalowych pudeł stał ochroniarz.
Dlaczego (jakąś tam) rudowłosą?Otworzył przed rudowłosą drzwi i delikatnie je zamknął.
Czy ona nie jest bohaterką opowiadania, które właśnie czytam?
Jeśli tak, to nie jest to jakaś osoba, to bohater, z którym powinienem być blisko związany.
Czy jak rozmawiasz o przyjaciółce z inną przyjaciółką, to wypowiadacie się o niej per "rudowłosa"?
Zazwyczaj używa się imion, ksyw, ewentualnie jak się jest z kimś w lepszych stosunkach, to można pozwolić sobie na więcej.
Do wyglądu osoby odnosimy się, zazwyczaj, jeśli jej nie znamy a chcemy komuś powiedzieć o kogo nam chodzi, w przeciwnym razie tego typu "wskazywanie" uznane może zostać za niegrzeczne.
Podobnie sprawa ma się zresztą z zaimkami osobowymi (jej, jego, etc) użytymi do wskazania na bohatera, z którym czytelnik już się identyfikuje.
Mam tylko nadzieję, że ona nie weszła do tego "metalowego pudła"...Długi korytarz oświetlało tylko kilka starych żarówek.
Niepotrzebne powtórzenie, skoro nie zaczynasz od nowego akapitu. Wiadomo, skoro na niego patrzy, to nie będzie opisywać kogoś innego.Szef nazywał się Steven Smith
Ten twór wygląda strasznie naiwnie... Zwłaszcza w kontekście informacji o pilnowaniu zwierzaków.Wtedy usłyszała o anty-gwardii.
Czy oby na pewno "zalążek"?jakiś zalążek prywatności.
Sprawdź definicję tego słowa.
W ciągu kilku/nastu godzin ma przygotować tak trudną misję?– Zgoda. Tylko musisz dzisiaj wszystko załatwić. Nasi agenci donieśli nam, że królowa jedzie dzisiaj na bal i mały zostanie w domu samiuteńki jak palec.
Nie kupuje tego.
To co to za królowa, bez służby?Nasi agenci donieśli nam, że królowa jedzie dzisiaj na bal i mały zostanie w domu samiuteńki jak palec
Wszyscy? Eee...Ochroniarze to nasi podstawieni ludzie.
Mogłaby chociaż siusiu zrobić przed akcją?Dobrze, ruszam na akcję

Tylko w jednym oknie? To co to był za Pałać Królów? Opuszczony jakiś?Rudowłosa dziewczyna stała przed bramą Pałacu Królów. Tylko w jednym oknie paliło się światło.
A co z hasłem?– Przysyła mnie Smithy – mruknęła.
No właśnie, co mu strzeliło do głowy?Nagle Optimusowi coś strzeliło do głowy i wbiegł na środek ulicy.
Cały tekst jest przepełniony, tego typu dziwnymi zwrotami, zdarzeniami etc, które nie zostają wytłumaczone, i w tej formie nigdy nie powinny mieć miejsca.
Jeśli coś dzieje się w twoim świecie, to musi to mieć dobrze uzasadniony powód.
Przyczyna, skutek, realizm twojego świata, niestety, nie jest dobrze.
Nie polubiłem bohaterów, nie kupiłem fabuły, która raz - niesamowicie sztampowa, dwa - wręcz karykaturalnie przedstawiona.
Może to było celem? Nie wiem. Do mnie nie trafiło.
Chociaż ja strasznie wybredny i podły jestem, więc bym się jakoś nie przejmował tym co mówię

Mogę ci tylko powiedzieć z czasem na pewno będzie lepiej, o ile będziesz ciężko pracować

Grunt to się nie poddawać.
Powodzenia!

3
Logika kuleje. Poczułem się, jakby coś przeniosło mnie w inny świat. Normalnie pochwaliłbym za to autora, lecz gdy przeniosły mnie rzeczy wręcz wybujałe, które są jedynie świadectwem wyobraźni idącej w złą stronę, to coś jest nie tak.
ich akcji, czy też w ogóle sensu istnienia czegoś takiego. Lecąc dalej, jakim cudem piętnastolatka dostała się do Gwardii Królewskiej? Może ja jestem dziwny, ale ten przejaskrawiony świat na mnie nie działa, nie wiem czemu jego założenia są takie, a nie inne.
Czy porwanie Optimusa nie powinno być trudniejsze? Czy Angel musiała zastraszać ochroniarzy, miast po prostu podać im hasło? Na co Smithowi była najlepsza z najlepszych, skoro zadanie nawet przy niechęci do współpracy Optimusa, pomyłce przy podstawianiu strażników było proste?
Końcem niestety mnie dobiłaś. Nie jestem znawcą fizyki, ale czy samochód po uderzeniu w piętnastolatkę zatrzymuje się? Nie sądze, a nie umieściłaś opisu hamowania. Koniec zaś, sam w sobie jest po prostu dziwny. Takie nagłe przerwanie wątku, i tragiczna śmierć wyszłaby, gdyby czytelnik spodziewał się innego rozwiązania. A ja je przewidziałem mniej więcej przy rozmowie Optimusa z Angel.
Nie chcę szukać błędów stylistycznych, interpunkcyjnych, zaś ortograficznych nie dostrzegłem. Szkoda trochę, że poprawne opowiadanie ma tak nieracjonalne założenia. Radzę Ci przed rozpoczęciem pisania zastanowić się, co chcesz przekazać, czego czytelnik może się spodziewać, zaś po skończeniu postaraj się spojrzeć na całość obiektywnie, i spytać samą siebie, czy opowieść nie przesadzona, i czy spełnia swoje zadanie...
Bo nie dość, że to co przeczytałem nie oddziaływuje na mnie w żaden sposób, to jeszcze nie potrafię dostrzec, co miało sobą przekazać.
Z góry przepraszam za wszystkie przejęzyczenia, pomyłki, czy też za sam napastliwy ton mojego komentarza, jestem dzisiaj strasznie zamotany.
Dziewczyna owa (już nie wspominam wyglądzie) mimo kreacji na profesjonalistkę, wykazuje popisowy wręcz brak wiedzy na temat porwań. Poresztą, zero informacji na temat– Nie „nas”, tylko mnie. To ja mam go porwać, zapomniałeś? Tylko jeszcze nie wiem jak.
,...byłych członków Gwardii Królewskiej.
ich akcji, czy też w ogóle sensu istnienia czegoś takiego. Lecąc dalej, jakim cudem piętnastolatka dostała się do Gwardii Królewskiej? Może ja jestem dziwny, ale ten przejaskrawiony świat na mnie nie działa, nie wiem czemu jego założenia są takie, a nie inne.
Czy porwanie Optimusa nie powinno być trudniejsze? Czy Angel musiała zastraszać ochroniarzy, miast po prostu podać im hasło? Na co Smithowi była najlepsza z najlepszych, skoro zadanie nawet przy niechęci do współpracy Optimusa, pomyłce przy podstawianiu strażników było proste?
Końcem niestety mnie dobiłaś. Nie jestem znawcą fizyki, ale czy samochód po uderzeniu w piętnastolatkę zatrzymuje się? Nie sądze, a nie umieściłaś opisu hamowania. Koniec zaś, sam w sobie jest po prostu dziwny. Takie nagłe przerwanie wątku, i tragiczna śmierć wyszłaby, gdyby czytelnik spodziewał się innego rozwiązania. A ja je przewidziałem mniej więcej przy rozmowie Optimusa z Angel.
Nie chcę szukać błędów stylistycznych, interpunkcyjnych, zaś ortograficznych nie dostrzegłem. Szkoda trochę, że poprawne opowiadanie ma tak nieracjonalne założenia. Radzę Ci przed rozpoczęciem pisania zastanowić się, co chcesz przekazać, czego czytelnik może się spodziewać, zaś po skończeniu postaraj się spojrzeć na całość obiektywnie, i spytać samą siebie, czy opowieść nie przesadzona, i czy spełnia swoje zadanie...
Bo nie dość, że to co przeczytałem nie oddziaływuje na mnie w żaden sposób, to jeszcze nie potrafię dostrzec, co miało sobą przekazać.
Z góry przepraszam za wszystkie przejęzyczenia, pomyłki, czy też za sam napastliwy ton mojego komentarza, jestem dzisiaj strasznie zamotany.
4
Nie wiem, o co chodzi.
Ok, przeczytałem, skończyłem i... to już? To początek jakiś jest, tak? To się zaczyna, tak? I dalej coś się będzie działo? No bo jeśli opowiadanie pozostawisz takie, to jest pozbawione sensu. Bohaterowie zbyt sztampowi i nie miałeś nawet odrobiny miejsca, by przełamać tę sztampę, by dodać coś od siebie. Angel wygląda jak typowa do bólu bohaterka fantasy, niestety. Jest najlepsza w czymś-tam, śliczna i wygląda jak nastolatka. Nie wyróżnia się absolutnie niczym.
Odrealnienie świata w żaden sposób nie pomaga w zrozumieniu i zagłębieniu się w tekst.
Mnie się nie podobało.
Ok, przeczytałem, skończyłem i... to już? To początek jakiś jest, tak? To się zaczyna, tak? I dalej coś się będzie działo? No bo jeśli opowiadanie pozostawisz takie, to jest pozbawione sensu. Bohaterowie zbyt sztampowi i nie miałeś nawet odrobiny miejsca, by przełamać tę sztampę, by dodać coś od siebie. Angel wygląda jak typowa do bólu bohaterka fantasy, niestety. Jest najlepsza w czymś-tam, śliczna i wygląda jak nastolatka. Nie wyróżnia się absolutnie niczym.
Odrealnienie świata w żaden sposób nie pomaga w zrozumieniu i zagłębieniu się w tekst.
Mnie się nie podobało.
//generic funny punchline
5
w tym miejscu już zaczynasz przegadywać, a to dopiero początek. Zobacz na prostą zmianę:Na ławce w parku siedziała rudowłosa dziewczyna. Nie mogła mieć więcej niż piętnaście, może szesnaście lat.
Na ławce w parku siedziała nastoletnia rudowłosa dziewczyna.
hoooooooooooooooooooooooola. Strasznie, ale to strasznie fantazjujesz. Rozbiorę to na części pierwsze, aby pokazać ci, co jest źle i dlaczego:[1]Była ubrana w zielony, [2]wojskowy płaszcz, [3]czarną bluzkę sięgającą pępka, granatowe dżinsy i czarne glany, [4]wypalała kolejnego papierosa.
[1] - po pierwsze, jeśli nie była rozebrana, to nie powinnaś pisać, że była ubrana (bo to logiczne).
[2] - Ma płaszcz, wojskowy (jakkolwiek, trudno go sobie wyobrazić] Taki jak noszą gestapowcy? Armia amerykańska? Polska <dygresja - oni nie mają>?)
[3] - spod płaszcza widać i pępek i bluzkę. Gdzie tu konsekwencja?
[4] - No i tak była ubrana, że paliła papierosa. Plastyka opisu postaci i zachowania powinna łączyć się w jedną całość.
Teraz tak: ja, jako czytelnik nie potrzebuję inwentarza jej ciuchów. Masz stworzyć tę osobę w swojej głowie, a ty mi przekazać to, co jest istotne. Jest ruda? Okej. Ma wojskowy płaszcz? Ok. Reszta jest bez znaczenia. Ani buty, ani bluzka ani pępek - bo tego nie widać, nie trzeba się na tym skupiać lub jest to zbędne dla danej sceny. Zobacz też, że nie podałaś jej ubioru w narracji jako części sceny, tylko wprowadziłaś: była ubrana... Proponuję takie zdanie w zamian:
Nerwowo poprawiała okulary zatknięte nad czołem. Wyglądała dość niecodziennie, bo zielony płaszcz sięgający glanów wcale nie pasował do jej delikatnej bladej twarzy.
Zobacz, co ująłem z tego, co ty miałaś - co wprowadziłem i co ukazałem.
(swoją drogą - tak pokrętnie napisałaś ten początek, że siedziałem z piętnaście minut, zanim wymyśliłem to zdanie...)
[1] - skoro są to wypowiedziane słowa, to wiadomo, że to głos. Lepiej byłoby go umiejscowić gdzieś (patrz: sugestia)[1]– Dziecko – usłyszała czyjś głos. [2]Podniosła wzrok do góry. Przed nią stała starsza kobieta, ubrana w bladoróżową garsonkę. [3]– Czy ty wiesz, że palenie zabija?
[2] - czy wg ciebie można coś unieść w dół? Wiadomo, że do góry - tu jest błąd.
[3] - I ten dialog powinien być oddzielony.
Zobacz na zmiany:
– Dziecko – usłyszała przed sobą
Uniosła wzrok. Starsza kobieta, ubrana w bladoróżową garsonkę gapiła się na nią.
– Czy ty wiesz, że palenie zabija?
on go wytrącił, nie wyjął - tu jest niekonsekwencja względem sceny poprzedzającej.– Ta miła pani miała rację, Angel. – Wysoki chłopiec przełamał papierosa na pół i wrzucił go do kosza.
zamiast się skupiać na tym, jak drzwi otworzył, powinnaś pomyśleć, jak ukazać moment przejścia przez nie rudej. Bo ta scena opowie więcej, niż same drzwi.Otworzył przed rudowłosą drzwi i delikatnie je zamknął.
jak poznasz, że są stare? Zbędny przymiotnik. Skup się, czy były "łyse", w kloszu itd. jeśli chcesz budować klimat. Możesz też pokazać, co i jak oświetlały. Ale nie jakie one były - bo to nie istotne.Długi korytarz oświetlało tylko kilka starych żarówek. Mdłe światło padało na wypłowiały dywan.
zbędne - podmiot jest mocno czytelny.Na końcu korytarza znajdowały się szklane drzwi. Angel dostrzegła szefa siedzącego za olbrzymim dębowym biurkiem. Szef nazywał się Steven Smith,
spojrzał/skierował wzrok/zerknął/rzucił zaciekawione spojrzenie/wlepił wzrokKubański Smithy uniósł wzrok znad studiowanych przez siebie papierów i popatrzył w stronę wejścia.
Dużo pracy przed tobą. I nie o pisanie i fabuły chodzi, a warsztat i podstawy. Zapisujesz bardzo dużo zbędnych rzeczy, każdy szczegół, który nawet szczegółem nie jest, tylko niepotrzebną informacją. Piszesz o takich detalach, aż można zapomnieć, co i gdzie się działo. Opowiadanie (fragment większej całości?) zginęło pogrzebane pod bardzo słabymi zdaniami. Ćwicz, bo jest nad czym. Pokazałem kilka słabych punktów, więc masz jakiś punkt odniesienia.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
7
Pokaże ci coś, co większość omija. To jest coś naprawdę wyśmienitego.
Czy trzeba pisać, że świeża kupa paruje? Yyy... Ale można to przedstawić w taki sposób, by ludzie zapragnęli zjeść coś na szybko i delektować się oddawaniem naturze tego, co jej. To klasyczne pozbywanie się części siebie - swoiste oczyszczenie. Ale nie o tym...
Zegar ze stalową wskazówką, wydającą się trzymać gigantycznych śrub wybił dwunastą. Donośny odgłos rozszedł się po pobliżu przesadnie szerokim echem. Ściany świątyni, a w praktyce ich naznaczona impregnatem warstwa jakby płonęła. Słońce górowało nad niewielką ławką umieszczoną nieopodal kościoła, skutecznie odstraszając hordę zdradliwych chmur. Na ławce siedziała... etc.
Weź poprawkę na to, że i ja się gdzieś rąbnąłem - nic to, ważne, żebyś się przypatrzył temu, jak z jednego klocka można ułożyć całą wieże. Trzeba tylko chcieć. No i kombinować.
* Marti Edit - autorka się upomina...
Zastanów się, babo*, czy warto te wszystkie informacje zawierać w jednym zdaniu.Reen pisze:Zegar na wieży kościelnej wybił dwunastą w południe.
Czy trzeba pisać, że świeża kupa paruje? Yyy... Ale można to przedstawić w taki sposób, by ludzie zapragnęli zjeść coś na szybko i delektować się oddawaniem naturze tego, co jej. To klasyczne pozbywanie się części siebie - swoiste oczyszczenie. Ale nie o tym...
Zegar ze stalową wskazówką, wydającą się trzymać gigantycznych śrub wybił dwunastą. Donośny odgłos rozszedł się po pobliżu przesadnie szerokim echem. Ściany świątyni, a w praktyce ich naznaczona impregnatem warstwa jakby płonęła. Słońce górowało nad niewielką ławką umieszczoną nieopodal kościoła, skutecznie odstraszając hordę zdradliwych chmur. Na ławce siedziała... etc.
Weź poprawkę na to, że i ja się gdzieś rąbnąłem - nic to, ważne, żebyś się przypatrzył temu, jak z jednego klocka można ułożyć całą wieże. Trzeba tylko chcieć. No i kombinować.
* Marti Edit - autorka się upomina...
Ostatnio zmieniony sob 03 lip 2010, 19:03 przez Joe, łącznie zmieniany 1 raz.
10
Zamiast pisać, że była zniecierpliwiona, pokaż to. Na pewno wiesz po sobie, jakie gesty towarzyszą zniecierpliwieniu, to jest wiedza, którą możesz tu wykorzystać.Reen pisze:Palcami prawej dłoni dotykała miniatury egipskiego krzyża, zawieszonego na szyi. Była zniecierpliwiona. Siedziała tak już od przeszło godziny i zaczynała czuć się jak idiotka.
[1] Wiesz, gdyby włosy naturalnie bywały niebieskie, to wtedy byłaby potrzeba zaznaczyć, że ten akurat odcień jest farbowany, ale ja zaczynając czytać, zakładam, że to normalny świat, w którym ludzie mają standardowe kolory włosów. Więc starczy napisać: po niebieskich włosach, to już będzie dla mnie sygnałem, że coś jest z kolesiem nie teges.Reen pisze:Przejechał dłonią po [1]przefarbowanych na niebiesko włosach, [2]równocześnie siadając obok dziewczyny.
[2] To właśnie jest element przegadania tekstu – rozpychacz. Oczywistym jest, że siadanie i przeczesywanie włosów to czynności, które bez problemu można wykonywać jednocześnie, więc starczy napisać: Przejechał dłonią po niebieskich włosach, siadając obok dziewczyny. a nawet ładniej byłoby: Przejechał dłonią po niebieskich włosach i usiadł obok dziewczyny.
Lepiej zmienić na: chłopak. Chłopiec mi się kojarzy z dzieckiem z podstawówki.Reen pisze:Chłopiec skinął głową
Chodziło ci o magazyny, w których przechowuje się metal, tak? Bo jeśli o budynki, to raczej blaszane. Z metalu nie robi się budynków, a raczej tylko konstrukcje, stelaże, które ewentualnie kryje się blachą, czyli rozwałkowanym metalem.Reen pisze:Angel kierowała się w stronę metalowych magazynów na końcu miasta.
W tym momencie myślałam, że jestem w miniaturowej krainie, bo za żadne skarby nie potrafię sobie wyobrazić metalowego pudła, do którego wchodzą ludzie...Reen pisze:Przed jednym z metalowych pudeł stał ochroniarz.
Pomyśl o swojej historii, o czym jest, a potem przeczytaj powyższe zdanie. Czy ono ma jakiekolwiek znaczenie dla fabuły? Jeśli odpowiedź brzmi: nie, śmiało można takie elementy wycinać.Reen pisze:Gdyby ktoś się dobrze przyjrzał, mógłby zobaczyć na nim kwieciste wzory. Ale gwardziści nie interesowali się dywanami. Nawet ci najgorsi.
Masz skłonność do przegadywania tekstu, patrz: zdanie powyżej. Gdybyś zamiast tego dała jakiś opis, co czuła bohaterka przemierzając tę trasę, byłoby ciekawiej. Chociażby, że tylko ona zauważała te wzorki, bo jest bardzo spostrzegawcza czy coś, wpleść w to miejsce jej przemyślenia, zbliżyć ją do czytelnika i przemycić trochę informacji mimochodem.
Trochę brakuje bohaterom prawdziwości. Piszesz o nastolatkach, ale nie tłumaczysz dlaczego tak młodzi ludzie a) służyli/pracowali w gwardii królewskiej, b) odeszli z niej dawno temu i dołączyli do anty organizacji. To mi każe myśleć, że oni tylko młodo wyglądają, ale potem piszesz, że dzieci tak szybko dorastają i już nie wiem czy to ty się pomyliłaś, czy moje myślenie szwankuje. Musisz popracować nad logicznością tekstu. Pisząc, zadaj sobie pytanie czy ty sama uwierzyłabyś w to, co spotyka bohaterów, czy nie brzmi to trochę naciąganie (jak scena porwania księcia, podobno arcy trudne zadanie – jakoś mnie nie przekonałaś).
Haha! Dobre to. Uśmiechnęłam się. Lekka, niewymuszona riposta, tak jak tu:Reen pisze:– Czy ty wiesz, że palenie zabija?
– No jasne – odparła dziewczyna, lustrując staruszkę wzrokiem. – Gdyby więcej osób paliło, to może nie byłoby takich upierdliwych staruch jak pani.
Podobało mi się.Reen pisze:– Nie kpię. Po prostu chcę mieć – jak by to powiedzieć – jakiś zalążek prywatności.
– To wymień drzwi.
Pisz, ćwicz się w opisach, a na przegadywanie tekstu dobre są miniatury o określonej długości, np. 4 tys znaków. Niby nic takiego, ale zawrzeć całą historię na jednej stronie A4 nie jest proste. Wtedy uczysz się, że każde słowo jest cenne, nie ma miejsca na zbędne opisy i zostaje esencja historii.
I jeszcze jedno. Optimus natychmiast skojarzył mi się z Optimusem Prime, Transformersi i te sprawy, ale to już całkiem subiektywne odczucie.
Pozdrawiam,
eM
Cierpliwości, nawet trawa z czasem zamienia się w mleko.