Ona

1
Ona


Lubiła przechadzać się po parku. Wiosną, kiedy jeszcze nie było tak gorąco, lecz na tyle ciepło, by odstawić w kąt ciepłe kurtki, szaliki czy grube buty. Wtedy siadała na swojej ulubionej zielonej ławce i zamykała oczy. Wsłuchiwała się w śpiew ptaków. Próbowała domyśleć się o czym rozmawiają ludzie, przechodzący obok niej. Zagubione słowa, przywiane do niej, czasem radosne, kiedy indziej smutne... Raz wypowiedziane z gniewem, innym razem z niepewnością.
Ona nie lubiła czytać książek. Życie przecież jest takie ciekawe, mówiła. Dlaczego więc miałaby uciekać w inną rzeczywistość? Wolała opowieści, które poznawała z początkiem dnia, a kończyła je wieczorem. Dla niej to były prawdziwe historie, każdego inne, każdego jedyne, unikatowe, tak jak dusza. Można ściągnąć czyjeś rozwiązanie problemu matematycznego, ale czy da się myśleć jak inny człowiek? Każdy przeżywa inaczej. Tego nie da się podrobić.
Najbardziej prawdziwe są łzy, przekonywała. Ludzie odpowiadali, że można wymusić płacz.
- Tak – przyznawała. – Można wymusić płacz. Ale łzy to co innego.
Oni nie widzieli różnicy.
Kiedyś powiedziała mi, że to smutne, jak bardzo przywiązujemy się do rzeczy materialnych. Sama przecież nie potrafiła wyobrazić sobie siedzenia w parku na innej ławce, nie tej zielonej, ulubionej, nie jej. Pewnego dnia, po mroźnej zimie, rozpogodziło się. Słońce wyjrzało zza chmur, wiatr ocieplił się, przestał być taki chłodny, obcy, jak ona to mówiła. Poszła więc na spacer, chciała usiąść na zielonej ławce, ale jej tam nie było. Zamiast niej stała inna, niebieska.
Ona od tego momentu siadała na ziemi. Opierała głowę o tę inną, obcą ławkę. Pytali się jej, dlaczego nie może polubić tej niebieskiej. Odpowiadała, że tu nie chodzi o kolor. Potem dodawała:
- Gdybym przefarbowała włosy to przestałbyś się ze mną zadawać?
Zaprzeczyłem.
- A gdybym zniknęła, a na moje miejsce przyszłaby inna dziewczyna, wyglądająca tak jak ja, to nie przeszkadzałoby ci to?
- Przeszkadzało.
- No właśnie – powiedziała. – Ta obca ławka nie przeżyła ze mną tych chwil, co moja, zielona.
Ona wiedziała co mówi, nawet jeśli dla innych brzmiało to niezrozumiale i nie jaśnie. Była przekonana, wierzyła w swoje wartości. Twierdziła, że każdy myśli inaczej, a to że ludzie czasem się zgadzają jest przypadkiem.
Nie chciała zmieniać świata. Lubiła jego wady, kochała zalety.
- Dlaczego dostrzegamy w nim tylko te złe strony? Przecież tych dobrych jest o wiele więcej – dziwiła się.
Uchodziła za dziwaka. Mówili, że ktoś powinien się nią zająć.
- Nie ma pracy, wykształcenia, rodziny chyba też nie – grzmieli.
Sądzę, że ona była po prostu człowiekiem. Takim jakim my nie potrafimy być.
Ona widziała rzeczywistość inaczej.
Czasem wyobrażam sobie, że też kiedyś będę potrafił tak patrzeć na świat.

2
Troszkę za dużo zaimków - kilka jest naprawdę zbędnych. W krótkich zdaniach pokazałaś konkretną osobę, bez opisywania jej, jak wyglądała, jaka była. Po prostu stworzyłaś w tekście postać z uczuciami i myślami. Ładnie to wyszło. Miniaturka jest taka zwyczajna, o zwyczajności lecz miła w odbiorze. Prosta, ale ładna. Brakuje mi tu spięcia, jakiejś mocniejszej klamry, w której narrator zamknąłby tę postać kobiety, ale to bynajmniej nie wada - tylko taka konstrukcja tekstu. Ładny styl, ciekawe porównania ławki do człowieka. Podobało mi się. Co bardziej gorliwy wytkną ci przecinki i dwa powtórzenia...
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

3
Cześć, naprawdę dobry tekst, nie żałuję, że tu zajrzałem. ;-) Zmieniłbym tu i ówdzie, ale to tylko moje "widzi mi się".
Crowla pisze:Lubiła przechadzać się po parku. Wiosną, kiedy jeszcze nie było tak gorąco, lecz na tyle ciepło, by odstawić w kąt ciepłe kurtki, szaliki czy grube buty. Wtedy siadała na swojej ulubionej zielonej ławce i zamykała oczy. Wsłuchiwała się w śpiew ptaków. Próbowała domyśleć się o czym rozmawiają ludzie, przechodzący obok niej. Zagubione słowa, przywiane do niej, czasem radosne, kiedy indziej smutne... Raz wypowiedziane z gniewem, innym razem z niepewnością.
Opis jest okej, ale trochę razi powtórzone "się" - "Wsłuchiwała SIĘ w śpiew ptaków. Próbowała domyśleć SIĘ (...)" W ogóle w drugim zdaniu bardziej pasuje mi "domyślić".

Poza tym jest super. Napisanie dobrej miniaturki jest najtrudniejsze, bo miniaturki mają to do siebie, że zawierają puentę, a jak wiemy napisanie puenty nie przychodzi łatwo. JESTEM ZA!

Re: Ona

4
Wiosną, kiedy jeszcze nie było tak gorąco, lecz na tyle ciepło, by odstawić w kąt ciepłe kurtki, szaliki czy grube buty. Wtedy siadała na swojej ulubionej zielonej ławce i zamykała oczy.
Dokonałabym małej korekty

Wiosną, kiedy było na tyle ciepło, by odstawić w kąt ciepłe kurtki, szaliki czy grube buty, siadała na ulubionej zielonej ławce i zamykała oczy.
Próbowała domyśleć się o czym rozmawiają ludzie, przechodzący obok niej. Zagubione słowa, przywiane do niej, czasem radosne, kiedy indziej smutne...
Pierwszy zaimek do usunięcia.
Wolała opowieści, które poznawała z początkiem dnia, a kończyła [1]je wieczorem. Dla niej to były prawdziwe historie, [2]każdego inne, każdego jedyne, unikatowe, tak jak dusza.
[1] – Zaimek do wywalenia.
[2] – Tutaj czegoś brakuje... Może: każdego dnia inne, każdego dnia jedyne
Wtedy można co prawda wytknąć powtórzenie rzeczownika "dzień" (poprzednie zdanie), lecz mimo to zdanie wygląda korzystniej.

Ona wiedziała co mówi, nawet jeśli dla innych brzmiało to niezrozumiale i nie jaśnie.
niejasno
Uchodziła za dziwaka.
Jakoś bardziej mi tu pasuje: dziwaczkę


Nieco zbędnych zaimków, o czym wspomniał już Martinius:
Poszła więc na spacer, chciała usiąść na zielonej ławce, ale jej tam nie było. Zamiast niej stała inna, niebieska.
Ona od tego momentu siadała na ziemi. Opierała głowę o inną, obcą ławkę. Pytali się jej, dlaczego nie może polubić tej niebieskiej. Odpowiadała, że tu nie chodzi o kolor. Potem dodawała:
- Gdybym przefarbowała włosy to przestałbyś się ze mną zadawać?
Pozaznaczaj je w całym tekście i spróbuj zbudować zdania, stosując zaimki tylko tam, gdzie jest to naprawdę konieczne.
Nie stosowałabym też zbyt często zaimka „ona”. „Ona” jest mocne w tytule i tak bym rzecz pozostawiła, natomiast nadużywanie zaimka w tekście trochę razi. Czasem można go w ogóle usunąć, innym razem można go zastąpić rzeczownikiem „kobieta”...
Ze spraw technicznych warto wspomnieć o zapisie dialogów, mianowicie na początku stawiasz dywiz, w środku półpauzę:
- Tak przyznawała. Można wymusić płacz. Ale łzy to co innego.
Powinnaś to ujednolicić (półpauza na początku oraz w środku):
Tak przyznawała. Można wymusić płacz. Ale łzy to co innego.

Tekst jest spokojny, wyciszony, podobnie jak treść , którą niesie. Potrafiłaś celnie wyrazić uczucia bohaterki, jej filozofię, stworzyłaś prawdziwą, żywą postać, kładąc nacisk na jej wnętrze. Zgrabna, refleksyjna miniaturka. Podoba mi się.
„Pewne kawałki nieba przykuwają naszą uwagę na zawsze” - Ramon Jose Sender
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”