Nasze spotkania
Znów mnie odwiedzasz, ubrana w zwiewną kwiecistą sukienkę. Kosmyk blond włosów przysłania ci zawadiacko policzek i uśmiechasz się, że niby to nie dla mnie. Lubię, kiedy przychodzisz i cieszy mnie każda chwila spędzona z tobą. Jak zawsze zbliżysz się, zmrużysz oczy i spytasz, czy możesz posprzątać. Twoje oczy błyszczą wtedy jakimś nieuchwytnym żarem, ogniem dającym ciepło każdemu kto cię spotka. Od zawsze lubiłaś pomagać. Pamiętam, jak zobaczyłem cię po raz pierwszy w parku, przy wesołym miasteczku. Stałaś w kolejce za watą, trzęsąc się z zimna, a ja, oparty o barierki łypałem na ciebie jak na zjawisko pogodowe. Wyszłaś z szeregu, stanęłaś przede mną i zapytałaś „Co się tak patrzysz?”. Odpowiedziałem bez namysłu, a jakże szczerze: jesteś piękna!
I wtedy zaproponowałaś, abyśmy poszli na spacer. Kroczyłem obok ciebie jak oczarowany, wsłuchując się w twoje słowa, spijając je z ust. Miałaś takie plany, że wydałem się nikim przy tobie. Będę kardiologiem – wybiegałaś w przyszłość, jak w coś zupełnie pewnego. Później opowiadałaś, jakie to mam ciekawe serce – nic z tego nie rozumiałem.
Posmutniałaś? Wiesz, że cię kocham. Ciesz się, proszę, że te nasze spotkania mamy. Ja się cieszę. Uśmiechnęłaś się znowu. Kocham twoje usta i oczy nawet gdy jesteś zatroskana.
Kiedyś, chyba na pierwszej randce, powiedziałem ci, że jesteś moim aniołem. Rozbawiona tymi słowami chichotałaś pół godziny a później mnie pocałowałaś – byłem wtedy w niebie. Do teraz pamiętam smak tego pocałunku. Przypominasz to sobie? Widzę te płomyki tańczące w źrenicach, ten żar. Chyba nie smucisz się? Nie płacz...
Pewnie zaraz pójdziesz, a ja zostanę sam. Zawsze, kiedy zbierasz się do wyjścia, na twarzy widzę tysiące emocji, grymasów, których nie mogę opisać, ale kojarzą mi się z jednym... Pochylasz się nade mną, płaczesz, raz śmiejesz się, raz płaczesz – widzę jak starasz się, ale nie zejdziesz ze mnie. Czuję twoje ręce na piersi i jest mi tak dobrze, tak błogo... Dla ciebie to smutne wspomnienie, dla mnie, cudowne...
Idź już. Nie żałuj. Do zobaczenia następnego, pierwszego jedenastego.