Ja spotkałem się co najmniej dwa razy (w linkach z innego postu, które Ci kiedyś podałem Isko) z wymogiem, aby na stronie było miej więcej 1800 znaków, czyli ilość znaków maszynopisu. Tak najwyraźniej się ludzie nauczyli czytać, gdy do wydawnictw docierały głównie maszynopisy (i rękopisy) oraz
iska36 pisze:no chyba że tak. tyle tylko moim zdaniem, że powiedzmy wydawnictwo x dostaje próbkę pocztą mailową, nie byłoby lepiej gdyby całość puścić również mailem i wówczas ktoś kto poczyta i zdecyduje czy publikacja czy kosz, zrobi sobie wydruk jaki mu pasuje?
Mam wrażenie, że wiele dużych wydawnictw domaga się wyłącznie maszynopisów (wydruków) tylko po to, aby odsiać zbyt pospiesznych autorów, którzy ledwo postawią w Wordzie ostatnią kropkę, a już zalewają maile wydawnictw. Z takim wysłaniem egzemplarza to jednak jest trochę zachodu i kosztu - sama wysyłka i koperta potrafi kosztować ponad 10 zł, do tego wydruk (tusz, toner, papier), bindowanie - mamy jakieś 20-30 zł za egzemplarz (chodzi o druk w domu lub w jakimś punkcie ksero). Mnożąc to przez powiedzmy 10 wydawnictw - taki koszt można już odczuć. W ten sposób wydawnictwa ograniczają się wyłącznie do tych nieco bardziej zdeterminowanych autorów
iska36 pisze:W ogóle odpuszczę sobie chyba wszystko

nie na moje nerwy ten cały galimatias z wydawanie, odrzucaniem itp. Myślę, że zbyt ideologicznie podeszłam do sprawy i teraz kręcę się w kółko.
W wątku o Naszych Debiutach jedna z autorek pisała, iż dostała pozytywną odpowiedź od wydawnictwa po pół roku, na co ktoś inny jej odpowiedział, że jak na debiutanta to i tak nie jest długo. Generalnie cierpliwość przewija się nieustannie w wątkach o debiutantach.