Powrót Sycylijczyka [dramat gangsterski, cz.1 ]

1
1989

Co go podkusiło, by opuścić bogate Stany, gdzie używał życia i możliwości i przenieść się do jednej z tych drobnych, niewiele znaczących krain - Sycylii, punktu "schronienia", jak w dosłownym tłumaczeniu brzmi wyraz "mafia".
Nie wierzył w wartość chwili dopóty, dopóki nie zbudził się pewnego słonecznego dnia z myślą, iż powinien powrócić w rodzime strony i zaprowadzić porządek godny włoskiej wyspy.
"Jadę" - zadecydował. - "Nie mam chwili do stracenia".
Fakt nagłego wyjazdu dziwi tym bardziej, że Santino nie znalazł się w trudnej sytuacji finansowej, ani w epicentrum gangsterskich pojedynków, ani na liście osób zbędnych - persona non grata.
Opiekę nad dzielnicą i familią powierzył zaufanym, to znaczy ludziom, których obdarzył nie tyle pewnym zaufaniem, co ufnością bez pokrycia. Louis DeNicco przejął większość lokali Sallitrich, Genco Canza objął władzę nad organizacją, a Frank DePutte, mężczyzna prawie martwy, otrzymał najpiękniejszy podarunek - przebaczenie.
Parę dni później, prom opuścił nowojorski port. Santino bacznie obserwował życie pasażerów, wdawał się z nimi w długie dyskusje, poznawał ich pokrętne losy. Po raz pierwszy, od chwili postawienia domu-twierdzy, nie nosił przy sobie broni, która bezpiecznie spoczywała na dnie szuflady.
Któregoś uroczego dnia, jak przystało na dni typowo włoskie, zdezelowany statek dobił do zapomnianego portu.
"Jestem w domu" - pomyślał, schodząc po trapie. - "Jestem w domu".

Z przykrością stwierdził, że ojczyzna nieco się odmieniła. Brakowało mu staroświeckich powozów, kiepskich samochodów importowanych ze Stanów, atmosfery biedy i bogactwa w jednym. Przystanął na rogu piaskowych uliczek, by zaczerpnąć trochę makaroniarskiego powietrza. Poczuł, jak kłęby porzuconej tradycji napełniają mu pierś.
- Santino - usłyszał czyjś głos. - Ten Santino...
Rozejrzał się wokoło, lecz spostrzegł jedynie starą kobiecinę, robiącą porządki przed sklepem. Był pewien, że głos należał do mężczyzny. Czekał, ale swego imienia już nie usłyszał.

Za wzgórzami wciąż stał jego dom. Stara, zaniedbana chata, pełna kurzu i samotności. Nie tak wyobrażał sobie powrót w rodzinne strony, pierwszy raz w życiu mylił się co do tego, na czym naprawdę mu zależało. Gdzie podziali się ludzie, żegnający go w '56. Żyją? Egzystują w niepamięci? A może już dawno trafili do piachu...? Wszyscy? Jak to możliwe? A mały Pepe? Chciał zostać kucharzem, więc od kuli z pewnością by nie zginął.
Usiadł przy stoliku na ganku. Objął wzrokiem widok górzystej krainy, tonącej w czerwieni zachodzącego słońca.

Tam dni mijały zupełnie inaczej, spokojniej, wolniej. Ludzie krążyli po uliczkach, nad którymi unosiły się chmury kurzu, pili wino przed gospodarstwami, żartowali.
- Jakby nie te Włochy - rzekł pewnego dnia Santino. - Może pomyliłem promy?
Wszedł do pierwszego z brzegu sklepu. Za ladą stał pogarbiony starzec.
- Saluti, wędrowcze - powitał Santina. - W czym mogę ci pomóc, przyjacielu?
Santino nie odpowiadał. Podszedł tylko do lady i spytał:
- Jest pan Włochem?
Mężczyzna uczynił głową przeczący gest.
- Właściwie to jestem Sycylijczykiem.
"Przekonał mnie, jestem na Sycylii".
Skierował się w stronę wyjścia, kiedy staruszek niespodziewanie dodał:
- Widzisz, przyjacielu, tutaj wszyscy czują się inaczej, dziwniej. Bez wina daleko nie zajdziesz - zniknął za ladą. - Proszę, po tym powinieneś poczuć się lepiej.
Santino mimowolnie podniósł butelkę.
- Domowej roboty - wyjaśnił starzec. - Nigdy nie pytaj gospodarza o pochodzenie trunku.
- Dziękuję - odrzekł młody mężczyzna. - Wypiję, ale nie tutaj, w domu.
Prędkim krokiem opuścił sklep. Staruszka niezwykle zdziwiły ostatnie wypowiedzane przez niego słowa.
- W domu - powtórzył.

Wieczorem, Santino z notatnika kartkę, na której zapisał:

Te Włochy, ta Sycylia, ten kraj, będący moją ojczyzną, zmienił się nie do poznania. Nie spotkasz już tu ani amerykańskich aut, ani powozów, chociaż... Może to ja się zmieniłem, może to ja nie potrafię dostrzec tego, co widziałem przed laty oczyma dziecka. Może...

Notka ta spełniała również rolę listu do nieznajomego. Wchodząc do domu, pozostawił ją na blacie stolika w nadziei, że przypływ wiatru zabierze notkę gdzieś daleko. Gdzieś, gdzie nie sięga wzrok.

2
Co go podkusiło, by opuścić bogate Stany, gdzie używał życia i możliwości
Używał możliwości?
Parę dni później, prom opuścił nowojorski port.
Promy nie pływają przez Atlantyk.
Z przykrością stwierdził, że ojczyzna nieco się odmieniła. Brakowało mu staroświeckich powozów, kiepskich samochodów importowanych ze Stanów, atmosfery biedy i bogactwa w jednym.
Dziwny jakiś ten bohater. Wnioskuję, że jest koło pięćdziesiątki, ale naiwny jak trzylatek. Wyjechał w '56, wraca po czterdziestu latach i spodziewał się zastać wszystko w takim samym stanie?
Staroświeckie powozy? W tamtym okresie raczej jeżdżono fiatami, a nie powozami. To nie Polska :D A skoro brakowalo mu amerykańskich samochodów to po co wyjeżdżał z USA?
Przystanął na rogu piaskowych uliczek, by zaczerpnąć trochę makaroniarskiego powietrza.
Zapachniało makaronem :D
- Dziękuję - odrzekł młody mężczyzna. - Wypiję, ale nie tutaj, w domu.
Nie, no co ty ze mną się nie napijesz? Z kolegą z wojska? XD
No i jaki on młody?

Bohater pojechał na Sycylię, aby zaprowadzić pożądek, a tymczasem tam jest wszystko w porządku i kończy się na notce. Mało konsekwentny :)

3
Ech, Mario Puzo... jak byłam w Twoim wieku też pisałam historyjki inspirowane Ojcem chrzestnym :D

Tekst nie jest najlepszy ale nie będę się znęcać, bo Ci to minie, tylko musisz dużo pisać i czytać. Z czasem - wierzę - zaczniesz pisać super historie gangsterskie a ja będę Twoją wierną czytelniczką (i pamiętaj o tym rozdając autografy w Empiku ha ha ha).

Popracuj nad precyzją dobierania słów, które najlepiej oddają to, co chcesz napisać. Staraj się pisać o czymś, o czym niewiele wiesz - np z tym promem - sprawdź w googlach co kursuje przez Atlantyk, bo prom to nie to samo co parowiec, parowiec nie to samo co łajba, łajba nie to samo co jakiś statek a jakiś statek to nie to samo niż liniowiec transatlantycki.

Nie bój się szczegółów, sprawdź, jakie w tamtych latach kursowały statki i napisz, że wsiadł np na Queen Victoria czy co tam pływało. To będzie smaczek i podniesie wiarygodność Twojego tekstu.
dopóki nie zbudził się pewnego słonecznego dnia z myślą, iż powinien powrócić w rodzime strony i zaprowadzić porządek godny włoskiej wyspy.
"Jadę" - zadecydował. - "Nie mam chwili do stracenia".
Fakt nagłego wyjazdu dziwi tym bardziej, że Santino nie znalazł się w trudnej sytuacji finansowej, ani w epicentrum gangsterskich pojedynków, ani na liście osób zbędnych - persona non grata.
Czytelnik kocha dramatyzm, akcję. Czytelnik jest człowiekiem zbyt strachliwym i leniwym, żeby podejmować ryzykowne decyzje życiowe, dlatego rozumuje tak: bohater musi mieć cholernie dobry powód (zrozumiały dla Czytelnika) żeby ruszyć tyłek i coś zrobić. Najczęściej jest to albo jakieś poważne zagrożenie albo spodziewany zysk (ale naprawdę duży) albo miłość albo zemsta.

Z nudów, bez powodu, ot tak sobie, właściwie nie wiadomo dlaczego - nie, to nie jest dobra motywacja bohatera i nie licz, że Czytelnik się zaangażuje w opowieść emocjonalnie. Poza tym fabularnie to nudne i miałkie.
Przypomnij sobie, dlaczego Michael Corleone wyjechał na Sycylię. Co go do tego doprowadziło? Cały splot dramatycznych wydarzeń, od których Czytelnik nie mógł wprost oderwać wzroku, jednocześnie poznając całą korporacyjna kulturę mafii.

Unikaj powtórzeń. Wyważaj opisy. Co to znaczy dom pełen kurzu? Po kolana, po parapety? Czy wszyscy muszą być starzy? Czy wszyscy na Sycylii pija wino? Nie mów rzeczy, które są banalnym uproszczeniem, kliszą, rzeczą, która jest tak długo wykorzystywana przez innych twórców i funkcjonuje w kulturze popularnej, że praktycznie traci swoje znaczenie.

Nie pisz historii o gangsterach i stróżach prawa bez akcji.

Ty napisałeś coś takiego: facet wyjechał z Ameryki robić porządek w rodzimej Sycylii. Dlaczego? Właściwie nie wiedział, chyba z nudów, bo w Ameryce już zaprowadził. Na Sycylii nic się też nie działo, nudy, kurz w domu i kurz na drogach oraz mili wieśniacy pijący wino przed gospodarstwami. Więc zabrał się i pojechał.

To chciałeś opowiedzieć Czytelnikom i tym przykuć ich uwagę oraz olśnić? :)

Ale nie jest źle. Chęci są, to bardzo dobrze. Masz 15 lat, jeszcze kupa czasu przed Tobą i życzę Ci wielu dobrych tekstów. Mam nadzieje, że bywając na weryfikatorium staniesz się lepszym pisarzem i kiedyś będziemy dumni z tego, że właśnie z nami zaczynałeś :)

Zuz

[ Dodano: Nie 28 Mar, 2010 ]
w pośpiechu walnęłam babola:
Staraj się NIE pisać o czymś, o czym niewiele wiesz
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

4
Jak na twój wiek, to całkiem nieźle. Zuzanna dała ci kilka porad, z których nawet i ja zapewne skorzystam :)
minojek pisze:- Jakby nie te Włochy - rzekł pewnego dnia Santino. - Może pomyliłem promy?
Wydaje się to tak, jakby bohater był tam już kilka dni, być może tak ma być, ale czytając tekst wydaje mi się, że jest tam zaledwie jeden dzień, a jeżeli jest tam już kilka dni, to troszkę za późno mu to przyszło na myśl :D
minojek pisze:Wieczorem, Santino z notatnika kartkę, na której zapisał:
Nie podoba mi się to zdanie, być może po drodze zjadłeś jedno słówko "wyrwał", czy coś w tym rodzaju. Lepiej brzmiałoby: "Wieczorem, Santino zaczął pisać na kartce z notatnika:"
CALYPTO

5
Ech.
Ten tekst wygląda zupełnie jak na szybko napisany tekst. Naszło cię natchnienie, miałeś pomysł i napisałeś wstęp do opowiadania. Po tym krótkim akcie tworzenia postanowiłeś wrzucić tekst na forum. Nie przeczytałeś go wcześniej, a tak o to prosimy,
Gdybyś to zrobił nie byłoby takich wpadek jak brak słów w zdaniu, który zapewne pojawił się po nagłej zmianie myśli.
Bohater też wygląda jakby jego wizerunek uległ zmianie w trakcie pisania. Wpierw pozornie jest facetem w kwiecie wieku, po czym w pewnym momencie staje się młodzieńcem.
Końcówka taka jakaś nijaka. Poza tym:
przypływ wiatru
Jest bardzo brzydkim stwierdzeniem. Bardziej pasuje "podmuch".

Widać, że nie panujesz nad językiem i nie dostosowujesz go do sytuacji i historii, którą chcesz opowiedzieć. Piszesz tak jak mówisz, żadnego wzbogacania tekstu, żadnej stylizacji. Kreatywność językowa i dobra gra aktorska (bo pisarz musi umieć grać różne role i wcielać swoje postacie w nie) schodzą na boczny plan. Nie pozwalasz się czuć czytelnikowi w sytuację bohatera i robisz z niego już na samym początku nijaką postać. Facet, który robi coś bez powodu musi być albo szalony albo głupi. Tutaj nie mamy potwierdzenia żadnej z tych rzeczy. Wzięła go ochota na wyjazd do ojczyzny i... Koniec. Bez jaj. Zabrakło ci pomysłu na rozwiązanie tej kwestii czy naprawdę twój bohater jest na tyle bezbarwny, że nie ma powodu na wyjazd, który przecież wiele zmienia w jego życiu? Nie odpowiadaj na to pytanie. Napisz opowiadanie, w którym się to wyjaśni. Spraw żebym zobaczył pobudki nim rządzące, nie chcę wierzyć ci na słowo.
Bohater chce zaprowadzić porządek we Włoszech? Gdzie? W tekście nie ma później mowy o tym, więc wygląda to jak puste informacje mające na celu zapełnienie tekstu byle był dłuższy. Lub tego o czym już wspomniałem. Pisałeś tekst na gorąco, nie przemyślałeś w ogóle fabuły i wyszło jak wyszło. Początek mówi o czymś innym, koniec też. Nawet bohater nie jest punktem spójnym, bo sam wydaje się być inny.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

Re: Powrót Sycylijczyka [dramat gangsterski, cz.1 ]

6
Co go podkusiło, by opuścić bogate Stany, gdzie [1]używał życia i możliwości i [2]przenieść się do jednej z tych drobnych, niewiele znaczących krain - Sycylii, punktu "schronienia", jak w dosłownym tłumaczeniu brzmi wyraz "mafia".
[1] – używał możliwości? Nie mówi się w ten sposób. Starczy napisać: używał życia i już
[2] – nie rozumiem; przenieść się na Sycylię, czyli do punktu „schronienia”, jak brzmi wyraz „mafia”? Jak dla mnie dość niejasne.
Santino bacznie obserwował życie pasażerów, wdawał się z nimi w długie dyskusje, poznawał ich pokrętne losy.
Bardziej pasuje mi tutaj: zachowanie pasażerów, lecz to tylko takie tam moje odczucie... Wzięło się pewnie stąd, że pasażerowie nie tyle żyją na statku, co na nim chwilowo przebywają.
Poczuł, jak kłęby porzuconej tradycji napełniają mu pierś.
Kłęby tradycji... Hm... Otóż bohater staje na rogu ulicy, wciąga w płuca powietrze i nagle kłęby tradycji napełniają mu pierś. Odniosłam wrażenie, jakby miał się zaraz udusić tymi kłębami. Serio. Może lepiej dać tu coś bardziej stosownego do powietrza... Może powiew tradycji na przykład?
- Santino - usłyszał czyjś głos. - Ten Santino...
Rozejrzał się wokoło, lecz spostrzegł jedynie starą kobiecinę, robiącą porządki przed sklepem. Był pewien, że głos należał do mężczyzny.
Powycinałabym z tekstu to i owo, np.:

- Santino - usłyszał męski głos. - Ten Santino...
Rozejrzał się, lecz spostrzegł jedynie starą kobiecinę, robiącą porządki przed sklepem.

Wieczorem, Santino [1]z notatnika kartkę, na której zapisał
[1] - Coś zgubiłeś, może „wydarł”?
[1]Notka ta spełniała również rolę listu do nieznajomego. Wchodząc do domu, pozostawił ją na blacie stolika w nadziei, że [2]przypływ wiatru zabierze notkę gdzieś daleko.
[1] – Powtórzenia.
[2] – Przypływ kojarzy się z wodą. Może: „powiew” albo po prostu „wiatr”?

zostawił ją na stole w nadziei, że wiatr zabierze fiszkę daleko stąd

Bohater wyjątkowo nieprzekonywujący, bezbarwny, mało wiarygodny w swych poczynaniach, bardziej przypomina znudzonego turystę niż mafiosa, zamierzającego zaprowadzić porządek na Sycylii. Ciężar gatunkowy podjętej decyzji ma się nijak do argumentacji bohatera. Budzi się pewnego dnia i stwierdza: co by tu dzisiaj robić? Może pojadę na Sycylię i zaprowadzę porządek. Warto byłoby dać bohaterowi mocny powód do wyjazdu, powód, który już na samym początku napędzi akcję i zaciekawi Czytelnika. Malujesz plastyczne sycylijskie obrazy, co bardzo mi się podoba, starasz się stworzyć odpowiedni klimat, to dobrze, lecz brak mu siły napędowej: wartkiej akcji oraz wyrazistego bohatera, którego poczynania Czytelnik mógłby zrozumieć.
„Pewne kawałki nieba przykuwają naszą uwagę na zawsze” - Ramon Jose Sender
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”