Narkonauta [heroic fantasy xD] od 18 lat!!!!

1
Autor przedstawia pierwszą część cyklu „Bohater na miarę naszych czasów”, czyli „Narkonauta”

Cz. 1 „W paszczy szaleństwa”

Budzę się. Jedynym określeniem na to, co w tej chwili czuję w głowie, jest „rozpierdol”. Czuję drganie, które wywołują liście na dębie w parku, trzy kilometry stąd.
Sprawdzam na telefonie datę. 10 październik – środa. Jezu. Od czwartku niczego nie pamiętam. Zaglądam do Zaginionej Arki. Tak właśnie nazywam schowek na dragi. Nic dziwnego, że ostatnie pięć dni zostało wymazanych. Zniknęły cztery gramy tajskiego cannabis, pięć znaczków kwasu, trzy gramy amfetaminy, działka heroiny i z pół apteki. To zapasy na czarną godzinę.
Miles’a – ostatniego dilera, sprzątnęły psy, kiedy najebany chciał zapłacić za bilety w kinie tabletkami ecstasy. Muszę pogadać z Huykiem, a nie będzie to przyjemna rozmowa.
Huyek jest popierdolonym dresem, który nawpieprzał by się kociego gówna, gdyby wiedział, że to pomoże mu w „budowaniu mięśni”. Traf chce, że to też osoba, która zna prawie wszystkich dilerów w mieście. Jego wujek to alfons, ojciec – policjant na emeryturze, a starszy brat studiuje prawo (zagadką jest do dziś, jak ten debil został przyjęty na studia i jakim cudem go jeszcze nie wywalili)
Schodzę do byłej kotłowni na sąsiednim osiedlu, jakieś półtora kilometra od mojego mieszkania. Miejsce to zwie się „W paszczy szaleństwa”. Jak ten film Carpentera. Jakiś student farmacji, zanim zajebał się heroiną na klatce bloku obok, zaproponował tę nazwę. Pasowała jak ulał.
Kiedyś była tu kotłownia, później piwnica na ziemniaki, do niedawna „schronisko dla bezdomnych”, a ostatnio, po interwencji miejscowych kulturystów, mamy klub-melinę. Na okrągło dudnią tu dwie mini wieże. Techno. Muzyka, dzięki której nie załapiesz, że twój sprzęt audio cały czas się zacina.
Na miejscu jest ze trzech ćpunów na głodzie, którym nie dużo brakuje do łażenia po suficie. Szukają łatwej kasy. Gdyby mogli, sprzedaliby własne jelita, bo nerki, wątroba, serce i oczywiście mózg, jadą na rezerwach i lada chwila wysiądą. Trzęsą się jak te potwory z Muminków co były podobne do prezerwatyw z wypustkami… hatifnaty? Chyba tak.
Oprócz nich jest jeszcze Huyek, jego kumple i Brzytwa – recydywista, twardziel, który używa musztardy sarepskiej jako lubrykantu. Dziwna rzecz. Są… przestraszeni?
- Jasper! Kurwa! Jak dobrze, że jesteś! Mieliśmy po ciebie jechać.
- Co się dzieje? Czemu jesteś taki bla… - Na materacu za nimi leżała piękna, na oko szesnastoletnia dziewczyna z rudymi włosami, których nie powstydziłaby się Laura Richis z powieści Suskinda. Choć nie jestem lekarzem, wiedziałem, że życie ulatuje z niej szybciej, niż gaz z nieszczelnej instalacji. Piana na ustach, konwulsje…
- Co jej kurwa daliście? Pojebało was? Przecież to jeszcze dziecko!
- Czy to ważne? Musisz ją uratować!
- Ja pierdole… - Podwijam rękawy, zdejmuję pasek z dżinsów i zaciskam go nad łokciem. Uderzam dłonią prę razy w zgięcie – żyły wychodzą jak na komendę. – Zdajesz sobie sprawę z tego, że będziesz miał u mnie zajebisty dług jak się uda?
- Dobra! Wszystko, wszystko co chcesz! – Pierwszy raz widziałem go tak wystraszonego. Brzytwa siedział przy starym stoliku i z wrodzoną obojętnością obserwował całą sytuację. Miał to w dupie czy mała umrze czy nie.
- Huyek, powiedz mi… kim ona jest?
- To… to… to córka prezydenta miasta, comprende?.
- Ja pierdolę… dobra, dawaj strzykawkę i podepnij słuchawki do sprzętu. I włącz to. – Z kieszeni wyjmuję płytę z muzyką. – Utwór piąty, Aphex Twin „Flim”.
- Już, już włączam…
- Ustaw na powtarzanie utworu. Jest krótki. Będę potrzebował ze trzy powtórki.
Wbijam igłę w najgrubszą żyłę, pociągam tłok tak, żeby brązowy płyn zabarwił się szkarłatem mojej krwi. Trzy, czteeeRY! Wciskam całość. Czuję ciepło i ból w ręce. Trzymaj się mała, lecę po ciebie.
Ostatnio zmieniony wt 16 lut 2010, 20:32 przez Darkling, łącznie zmieniany 2 razy.
These dreams in which I'm dying are the best I ever have.

I'd like to learn how to play irish melody on flute.

"Dreaming dreams no mortal ever dare to dream"
E.A. Poe "The Crow"

2
Darkling pisze:10 październik
października.
Darkling pisze:Miles’a
bez apostrofu - imię zakończone spółgłoską.
Darkling pisze:„W paszczy szaleństwa”.
po co to pogrubienie?
Darkling pisze:nie dużo
ortografia. Osobno piszesz, jeśli podajesz również zaprzeczenie.
Na przykład: nie dużo, a mało.
Darkling pisze:Ja pierdole
pierdolę
Darkling pisze:czteeeRY
to RY wielkimi literami, to celowo?

Cóż może mnie nie porwało, ale troszkę zaintrygowało. Nie do końca wiem jeszcze o co chodzi, dlatego z oceną opowieści na razie się wstrzymam.

Technicznie przyzwoicie. Nie wiem, czy czytało mi się dobrze, bo nie zdążyłem się zmęczyć, czy tez po prostu napisane jest poprawnie. Po namyśle stawiam na to drugie.
Mam jednak wrażenie, że tekst jest niedopracowany. Zdażyło mi się czytać lepiej pisane przez Ciebie rzeczy. Może jednak nie udało mi się jeszcze przywyknąć do narracji ćpuna.

Ogólnie, myślę, że na razie nie jest źle. Ale więcej napiszę, gdy zobaczę ciąg dalszy, bo na razie mam niedosyt (to chyba na plus dla Ciebie, bo mam ochotę na więcej).

Pozdrawiam.
Dariusz S. Jasiński

3
Mi się podobały porównania. Były zgrabne i idealnie wpasowywały się w całość i klimat. Szczególnie ten porównujacy życie do instalacji gazowej, albo ta wstawkao Muminkach.
Za bardzo się nie znm na narkotykach, ale jeżeli ktoś przedawkowa, a to chyba stało się z tą dziewczyną to ratunek nie polega chyba na sztachnięciu się, co robi głwny bohater, by ją ocalić.
Oczywisce czekam na drugą część

POzdrawiam

4
No no, Darkling, całkiem niezłe. Udało Ci się uchwycić ten specyficzny klimat. Wołanie o ratunek dla dziewczyny było, jak dla mnie, trochę zbyt szybkie i wyrwane z kontekstu, ale może mi się tylko zdaje. Porównania faktycznie - miodzio. Czekam na dalszą część ;-)

Pozdrówka

5
djas pisze:
Darkling pisze:Miles’a
bez apostrofu - imię zakończone spółgłoską.
Uprzejmie nalegam: jak poprawiacie innych, poprawiajcie z głową. Oczywiście ten apostrof to błąd, ale to, że imię jest zakończone spółgłoską, nie ma nic do rzeczy. Decyduje różnica (lub jej brak) między pisownią a wymową, innymi słowy: występowanie "niemych" liter niewyrażanych jako głoski.
Panie, zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale użycz mi, Panie, chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.

Re: Narkonauta [heroic fantasy xD] od 18 lat!!!!

6
Darkling pisze:Budzę się. Jedynym określeniem na to, co w tej chwili czuję w głowie, jest „rozpierdol”. Czuję drganie, które wywołują liście na dębie w parku, trzy kilometry stąd.
Powtórzenie.
Darkling pisze:Schodzę do byłej kotłowni na sąsiednim osiedlu
Darkling pisze: Kiedyś była tu kotłownia, później piwnica na ziemniaki, do niedawna „schronisko dla bezdomnych”
Powtórzenie informacji.


Sprawnie napisany tekst, który się dobrze czyta.
Fragment, w którym bohater wchodzi do kotłowni, jest jednak za krótki. Nie za bardzo zobaczyłam to miejsce. Nie bardzo też wiem, kto jest w środku - znajdują się tam jedynie imiona, czy też ksywki, ale nie ma postaci. Fragment z dziewczyną też przydałoby się lepiej opisać, pokazać nieco dobitniej tę panikę, żeby i czytelnikowi się udzieliła.

Końcówka niejasna. Czy bohater dołączy do dziewczyny "po drugiej stronie"? Muzyka będzie miała coś z tym wspólnego? Chętnie dowiedziałbym się tego, więc czekam na dalszy fragment.

Pozdrawiam.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”