Za strach, za ból, za zdradę [o zabarwieniu.. kryminalnym?]

1
dodane już na innym forum, jednakże na razie bez odpowiedzi. wobec tego zdaję się na Was ;)

Wysoka, ciemna postać ciężko dysząc wbiegła do holu. Czujnymi, kocimi oczami zlustrowała pomieszczenie, doszukując się najmniejszego chociaż śladu przyjaciela.
-Gdzie on jest? - spytała dziewczyna sama siebie, powoli wpadając w panikę.
Mimowolnie zacisnęła zęby, a na jej czoło wypłynęły kropelki potu.
-Andrzej... - szepnęła ponaglająco, przyciskając się do ściany. - Andrzej..! Nie rób mi tego...
Chwila, podczas której kucała na zimnym betonie wydawała się trwać wieki. Nagle w oddali coś mocno gruchnęło o ziemię. Dziewczyna wzięła głęboki oddech i jeszcze mocniej przywarła do ściany. "Nie mogą mnie znaleźć. Nie mogą. Andrzej!"
-Jest tam kto? - usłyszała niski, z każdą chwilą przybliżający się głos. - Halo?
Po tych słowach na korytarzu zapanowała cisza. Dziewczyna odczekała kilka sekund, po czym wystąpiła naprzód.
-Andrzej? - wyjąkała dziewczyna.
Jej głos odbił się echem od zimnej posadzki, przez co miejsce wydało się nagle przerażające i niesłychanie obce.
-Sara! - krzyknął ktoś kilkanaście metrów dalej. - Dzięki Bogu, że żyjesz!
Wywołana wypuściła z ulgą powietrze.
-Andrzej? Gdzie jesteś?
Z tymi słowy ruszyła na oślep, macając rękami ściany. Kiedy się ukrywała, słońce już całkiem zaszło i kompletnie zaciemniło pomieszczenie.
-Tutaj! - usłyszała krzyk mężczyzny, dochodzący gdzieś z bliska.
Mimowolnie się uśmiechnęła i wykonała kilka niepewnych kroków, wyciągając dłonie przed siebie. Kiedy jedna z nich natrafiła na znajomą, gęstą czuprynę, dziewczyna niemal podskoczyła. Po krótkiej euforii spojrzała bardziej trzeźwo.
-Siedzisz? - spytała zdziwiona.
-Tak.. Jestem przywiązany - odpowiedział Andrzej cicho. - Masz to?
Gdzieś w oddali rozległ się stukot butów.
-Cii.. - syknęła dziewczyna i nadstawiła uszu.
Po krótkiej chwili mężczyzna ponownie spytał:
-Masz ten papier?
-Mam – odpowiedziała Sara, wyciągając z kieszeni pomiętą kartkę.
Podała ją Andrzejowi i przypadkiem dotknęła jego zaciśniętej dłoni. Zaciśniętej na czymś.
Lękliwie odsunęła się kilka kroków.
-Jesteś związany? - spytała ponownie, starając się uspokoić drżenie głosu.
-Tak – odpowiedział mężczyzna natychmiast. - Zrobili to, aby mnie uspokoić.
Sara przełknęła ślinę i zadała kolejne pytanie:
-A gdzie są teraz?
Odpowiedzią była lufa Andrzeja przyłożona do skroni.

pozdrawiam serdecznie,
Gosha

2
Gosha pisze:spytała dziewczyna sama siebie, powoli wpadając w panikę.
chyba powinno być 'spytała samą siebie'. jeśli się mylę, to proszę o korektę.
Gosha pisze:wystąpiła naprzód.
'wystąpiła' sugeruje kierunek do przodu, w zestawieniu z 'naprzód' trochę dziwnie brzmi, jak dla mnie
Gosha pisze:słońce już całkiem zaszło i kompletnie zaciemniło pomieszczenie.
skoro zaszło, to go nie było, więc niczego nie mogło zrobić. zaciemnienie było jedynie efektem braku słońca
Gosha pisze:Odpowiedzią była lufa Andrzeja przyłożona do skroni.
Nie wiem do czyjej skroni przyłożono broń, Andrzeja czy Sary ?

Przeczytałem do końca, uważam że całkiem ładnie wyszło Ci wytworzenie klimatu. Scena, którą opisałaś była dla mnie wiarygodna. A drobnymi błędami nie ma się co przejmować :)

3
Gosha pisze:Andrzej..
Dwukropek owszem, ale pionowo. Dwie kropki w poziomie nie mają racji bytu. ;P
Gosha pisze:doszukując się najmniejszego chociaż śladu przyjaciela.
Doszukując się znaczy, że jej się to udało. Powinna próbować się doszukać. Albo, po prostu, szukać.

Marti EDIT:
Imiesłów przysłówkowy czynny pochodzący od czasownika niedokonanego: szukać

Wykonywać jakąś czynność w czasie teraźniejszym: doszukując się
Pomyliłeś z formą dokonaną tego czasownika: doszukać się

Gosha pisze:-Tak.. Jestem przywiązany
Gosha pisze:-Jesteś związany?
Jak go przywiązali, to raczej na pewno musieli go w jakiś sposób opleść tym sznurem. Więc jej drugie pytanie o to samo sugeruje albo jej wieeeelki stres przez który nie myśli logicznie, albo niedopatrzenie autorki. :P

On siedział. Ona zrobiła kilka kroków w tył. I nie było nawet wzmianki o tym, że wstał, a dał radę jej przyłożyć lufę do skroni. Gdyby nie powiedział, że jest związany, to wszystko luz. Można pominąć wstawanie, skoro jest to oczywiste. Ale jeżeli ona była pewna, że on jest przywiązany, a on nagle by wstał, żeby do niej podejść, to powinna się zdziwić straszne i jakoś zareagować.

Tekst średni. Nie jestem pewny, czy chciałoby mi się go czytać do końca, gdyby był dłuższy.
Ostatnio zmieniony śr 27 sty 2010, 13:34 przez Barnej, łącznie zmieniany 1 raz.

4
^ Miało wyjść tak, że ona za drugim razem upewniłaby się bo dotknęła jego zaciśniętej na czymś pięści. A skoro tak, to nie mógł być związany. To miało być:
Ona - ... Andrzej... naprawdę jesteś związany?...
On - tak, jestem. - z niezachwianą pewnością

5
Wysoka, ciemna postać ciężko dysząc wbiegła do holu.
Zadanie polega na tym, abyś ty zdefiniowała co oznacza: ciemna postać. Następnie, przygotowaną definicję (opis) wprowadź w to zdanie, zamiast pogrubienia.
Wyjdzie ci, z logiki, że stworzyłaś babol. Bo w znaczeniu potocznym ciemna może oznaczać głupią albo o ciemnej karnacji.
Wysoka postać, okryta ciemnością, dysząc, wbiegła do holu.
Przy czym widać teraz, że zdanie jest nadmiernie złożone, jak na swoją długość - zawiera za duzo informacji.
Czujnymi, kocimi oczami zlustrowała pomieszczenie, doszukując się najmniejszego chociaż śladu przyjaciela.
Ma kocie oczy? Czujnymi jak kocie oczy? Chęć stworzenia dokładnego opisu, który - wypisz wymaluj - tutaj nie pasuje, umożliwiła napisanie pokracznego zdania. Ogólnie - użyłaś czegoś w domyśle wiadomym tylko tobie.
-Gdzie on jest? - spytała dziewczyna sama siebie, powoli wpadając w panikę.
Zaimki całkiem zbędne. Zadam pytanie: czy on spytałaby
Nie.
Dlatego piszesz prawdę:
-Gdzie on jest? - spytała siebie, powoli wpadając w panikę.

Ponieważ spytała zawiera informację, że ona
Mimowolnie zacisnęła zęby, a na jej czoło wypłynęły kropelki potu.
Zbędny zaimek. Piszesz o niej, więc wiadomo, że jej czoło.
- Andrzej..! Nie rób mi tego...
Jeżeli wykrzyknik występuje po środku zdania ( a tutaj powinien), powinnaś zapisać to tak:
- Andrzej!... nie rób mi tego...
lub
- Andrzej! Nie rób mi tego...
-Jest tam kto? - usłyszała niski, z każdą chwilą przybliżający się głos. - Halo?
Czy to zdanie jest powtarzane wielokrotnie? Tak wynika z sensu zawartego w z każdą chwilą (czyli w sposób ciągły)
Po tych słowach na korytarzu zapanowała cisza. Dziewczyna odczekała kilka sekund, po czym wystąpiła naprzód.
na przód czego? Powinnaś umiejscowić ją w pomieszczeniu, pokazać, co zrobiła. Na przykład, że postąpiła krok do przodu / ruszyła na środek itd.
-Sara! - krzyknął ktoś kilkanaście metrów dalej.
-Sara! - krzyknął ktoś oddalony o kilkanaście metrów.
Wywołana wypuściła z ulgą powietrze.
Wywołana to mogła być do tablicy. Głos raczej krzyknął w jej stronę, a nie wywoływał ją.
Z tymi słowy ruszyła na oślep, macając rękami ściany. Kiedy się ukrywała, słońce już całkiem zaszło i kompletnie zaciemniło pomieszczenie.
Źle. Sugerujesz (ponownie) że powtarzając te słowa (bo z nimi na ustach) ruszyła...
Powiedziawszy to, ruszyła na oślep, macając rękami ściany. Kiedy się ukrywała, słońce już całkiem zaszło i kompletnie zaciemniło pomieszczenie.
Mimowolnie się uśmiechnęła
Uśmiechnąć się
Sara przełknęła ślinę i zadała kolejne pytanie:
-A gdzie są teraz?


Zadanie polega na znalezieniu dwóch pytań. Powtarzasz tę informację - znak zapytania sugeruje, że wypowiedziana kwestia jest pytaniem. Zmieniasz na:
Sara przełknęła ślinę.
-A gdzie są teraz?


Czy wciąż jest tam pytanie? Tak.

Jakiś klimat tam jest. I trochę błędów. Ćwicz, pisz, czytaj. Mnie to się tak słabo podobało - musiałem mocno główkować, aby zobaczyć ten fragment w sposób, który chciałaś pokazać. Dobrze, że jest krótki.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

6
Gosha pisze:..!
Muszę napisać pracę naukową o zasadach interpunkcji w internecie!... Choć istnieje też zapis ...! ale dotyczy przypadku, gdy został przerwany tok mowy. Tu jednak !...

Przejrzałem oceny moich poprzedników i widzę, że wytknęli Ci prawie wszystko. Dołożę więc jeszcze tylko, że po myślniku rozpoczynającym dialog stawiaj spację.

Tak naprawdę to do końca nie wiedziałem co, kto i po co. Wbrew opiniom innych uważam, że nie udało Ci się przedstawić tej scenki. Trochę krzyku w ciemnościach i ta lufa, którą nie wiem kto komu (i przede wszystkim dlaczego) przystawił.
Dużo jest potknięć stylistycznych. Dołożyłaś też kolejny nowy znak interpunkcyjny do mojej coraz bogatszej kolekcji. Nie podobało mi się. Niestety.

Mam nadzieję, że następne Twoje kawałki będą bardziej dopracowane. Nie zawiedź mnie!
Dariusz S. Jasiński
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron