Idę. Przesuwam stopy wraz z butami. Korytarzem ciemnym, czarnym od braku okien, z powodu niedoboru światła. Słońce. Wzeszło dawno temu, zaszło i nie pojawiło się więcej. A więc korytarz ciemny, gdzieniegdzie tylko udekorowany jaskrawoczerwoną impresją. Plamy impresyjne. Rejstruję nieśmiałe szeptanie, będące częścią ust zsiniałych, jeszcze nie występujących, ale już dokładnie sobie przeze mnie wyobrażonych.
Ciemny korytarz, pozbawiony okien. Coraz gorzej się czuję, nieznacznie lepiej, gdy już padły te słowa. Chwytasz mnie za rękę, patrzysz mi w oczy, chciałbym się rozpłynąć jak rozpływałem się niegdyś. Jakże wiele dni upłynęło od tamtej pory.
Część druga. Wsadzają mnie, upychają w szurowanych butach, fartuchu wiązanym, podłączają do aparaury. Plamki, drobne, dźwięku rozlewają się po moim ciele. Ja podzielony na serię piknięć, na serię krótkich szmerów, wyznaczających częstotliwość przepływu krwi. Otwieram oczy. Wciąż nie widzę zbyt wiele. Zamykam oczy, widzę lepiej. Impresje posortowane w czarnych korytarza zaułkach. Owady ujadające dziko, w którymś z ciemnych kątów. Widzę dziadków i rodziców, jak patrzą na mnie, zapalając świece i inkantując przy tym niespiesznie, z atencją. A ja leżę już w tym czasie, pogrążony w pornografii mojej świadomości, doświadczając wszystkiego poprzez skórę. Osmoza. Nie jestem niczego pewien.
Część trzecia. Odrywają, odcinają mnie od łóżka, naciągają mięśnie, stawiają na zmęczone nogi, zniecęcone kończyny. Przesuwają wzdłuż siebie. Włosy drażnią mi skórę twarzy.
Widzę ciszę, czuję melodyjność słodkiego głosu oraz zgrabnych dłoni, oplatających mnie za pomocą palców w czułym geście pocieszenia. Patrzę przez okno. Za. Spokoj, cisza. Ptaki wydobywają z siebie dźwięki, delikatne ruchy powietrza wprawiają w ruch liście z przydrożnych drzew. Promienie światła rozpraszają się na ścianie obok mnie przybierając fantastyczne kształty. Błoga cisza o dość unikalnym charakterze. Naraz zmiana gwałtowna. Gwałtowna burza. Idę, przesuwam stopy wraz z butami. Otaczają mnie wysokie krzyki, zgrzyt jęczący, jękliwy. Wycie jazgotliwe.
Widzą mnie na fotelu. Część czwarta. Jak siedzę nieruchomo, jak moje ciało tkwi przymocowane do. Widzą ciało. Doskonałą harmonię wypisaną zmarszczkami na topografii mojej skóry. Nie słyszą jak wołam. Jak szepcę. Jak krzyczę. A krzyczę bardzo glośno. A krzycze jak nigdy dotąd. Przeszywają mnie minuty. Toczy mnie czas.
Część piąta. Nie pamiętam już szczegółów. Zatarły się wspomnienia. Wystąpiła ciemność i tylko to wycie pozostało, o zmiennej częstotliwości. Błądzę palcami, szukając źródła ciepła, gdyż trzęsę się z zimna. Tak strasznie, trzęsę się. Z zimna. I zamarzają mi usta.
2
Jakby nie patrzeć, jedno idzie w parze z drugim - rozumiesz? Że niby masło maślanenooise pisze:Korytarzem ciemnym, czarnym od braku okien, z powodu niedoboru światła.
Ten fragment wymiatanooise pisze:A ja leżę już w tym czasie, pogrążony w pornografii mojej świadomości, doświadczając wszystkiego poprzez skórę.

Tekst urywa się w odpowiednim momencie. Ktoś zmazał napis - nie wiesz, co było, nie jesteś pewien/na przyszłości - ba!... niczego. Bardzo mądre posunięcie z tą końcówką.
Podział na części? Ciekawa koncepcja. W każdym bądź razie, według mnie - sprawdziła się.
Tekst jest dobry i ma prawo podobać się. W niektórych tylko fragmentach, zamiast tekstu fabularnego, mamy coś pokroju słów do przeciętnej, powtarzalnej piosenki.
Ale jest w porządku
Re: Przez okno. [ dramat/psychologiczne ]
3Zupełnie niepotrzebna informacja. Stopy, o ile nie jest się boso, zawsze przesuwa się wraz z butami. Równie dobrze mogłeś napisać "Idę. Poruszam się. Zmieniam położenie w przestrzeni".nooise pisze:Idę. Przesuwam stopy wraz z butami.
Ciemnym z niedoboru światła? Nigdy bym na to nie wpadł!"Korytarzem ciemnym, czarnym od braku okien, z powodu niedoboru światła.
No to po co o nim wspominać? "Śnieg. Był w zimie. Potem stopniał i już go nie ma, bo jest lato".Słońce. Wzeszło dawno temu, zaszło i nie pojawiło się więcej.
Zupełnie bez sensu, jak dla mnie.Plamy impresyjne.
Część druga. Wsadzają mnie, upychają w szurowanych butach
W sznurowane buty.
"Drobne plamki dźwięku", po co te przecinki? Po co to wstawienie przymiotnika "drobne"? Niegramatyczne.Plamki, drobne, dźwięku rozlewają
Jak mawiał Barańczak - konstruktywistyczny komplikacjonizm, zupełnie irracjonalna inwersja.Impresje posortowane w czarnych korytarza zaułkach
Kto? Co?Przesuwają wzdłuż siebie.
Może od razu receptory dotykowe skóry twarzy? Nie prościej napisać "twarz"?Włosy drażnią mi skórę twarzy.
Zawsze myślałem, że dłonie oplatają mackami.oplatających mnie za pomocą palców
No i znowu ta nieszczęsna inwersja. Po co?Wycie jazgotliwe.
Boże, to już jest zdanie - koszmar.Jak siedzę nieruchomo, jak moje ciało tkwi przymocowane do
Fryderyk Nietzsche powiedział kiedyś o piszących podobnie że "mącą swoje wody, aby się głębszymi zdały". Silisz się na artyzm, stosujesz udziwnioną metaforykę, ale tak naprawdę jest to tylko mętne, nudne, męczące i jakieś miałkie. Nawet udziwnianie musi być przemyślane, czego u Ciebie nie widzę. Pisz prościej, naprawdę.[/quote]
4
Rzecz gustu. Nad częścią zarzutów mogę się zastanowić, część zaś jest absurdalna. To subiektywne, odbiór pracy. To co dla Ciebie sprawia wrażenie wymuszonego artyzmu, dla kogoś innego może być zgrabną metaforyką. Sądzę, że nie do końca udało Ci się odczytać to co miałem do przekazania.
Co do pierwszego wytkniętego błędu... Na tej samej zasadzie możesz się przyczepić tego, że ktoś użył dwa razy pod rząd tego samego słowa, a przecież kontekst może usprawiedliwiać tego rodzaju zabieg. Tutaj jest podobnie, chciałem nadać temu fragmentowi pewną określoną plastyczność, ułatwić wyobrażenie sobie tej sytuacji.
Tak czy inaczej dziękuję za opinię. Za pierwszą naturalnie również.
Co do pierwszego wytkniętego błędu... Na tej samej zasadzie możesz się przyczepić tego, że ktoś użył dwa razy pod rząd tego samego słowa, a przecież kontekst może usprawiedliwiać tego rodzaju zabieg. Tutaj jest podobnie, chciałem nadać temu fragmentowi pewną określoną plastyczność, ułatwić wyobrażenie sobie tej sytuacji.
Tak czy inaczej dziękuję za opinię. Za pierwszą naturalnie również.
5
Nie, wtrącanie niepotrzebnej informacji o butach nie zwiększa plastyczności - wiem, co chciałeś osiągnąć, ale nie posłużyłeś się dobrą metodą.
Jeśli nie zrozumiałem tego, co chciałeś przekazać - no, to już jest wyłącznie Twoja wina.
Wszystko jest subiektywne, ale ja naprawdę nie znajduję tu ani cienia zgrabnej metaforyki. Raczej sztucznosć i mącenie wody.
Ale pamiętaj - "krytykować – to znaczy dowieść autorowi, że nie robi tego tak, jakbym ja to zrobił, gdybym potrafił", jak pisał Capek
Jeśli nie zrozumiałem tego, co chciałeś przekazać - no, to już jest wyłącznie Twoja wina.
Wszystko jest subiektywne, ale ja naprawdę nie znajduję tu ani cienia zgrabnej metaforyki. Raczej sztucznosć i mącenie wody.
Ale pamiętaj - "krytykować – to znaczy dowieść autorowi, że nie robi tego tak, jakbym ja to zrobił, gdybym potrafił", jak pisał Capek

6
Jeśli to NIE babol - to powinno toto wyglądać w taki oto sposób:Idę. Przesuwam stopy wraz z butami.
Idę. Przesuwam stopy na wpół włożonych butach.
Sztuczna (!) plastyczność z domieszką poetyckości. Bo widzisz, korytarz jest czarny z BRAKU światła, nie okien. Co zresztą piszesz w drugiej części zdania. Taki zabieg może podejść pod pleonazm - tutaj jednak jest to błąd.Korytarzem ciemnym, czarnym od braku okien, z powodu niedoboru światła.
literówka?szurowanych butach,
To już jest pseudopoetycki bełkot. Jak dźwięk w postaci tworu widzialnego może rozlać sie po ciele? Światło, no niech będzie. Ale dźwięk? Oczywiście, synestezja wytłumaczyłaby tę przypadłość, ale...Plamki, drobne, dźwięku rozlewają się po moim ciele.
Literówka.zniecęcone kończyny.
Patetycznie, oj patetycznie.Jak siedzę nieruchomo, jak moje ciało tkwi przymocowane do.
Tekst jest przekombinowany. Wysiłek w utworzenie czegoś większym niż jest, spełzł na niczym - bo stało się sztampowo, pompatycznie. To, co odczułem było zawodem autorki nad lepsza formą - formą, która w kilku linijkach naprawdę jest genialna. Lecz co z tego, skoro niektóre chwasty przerosły kwiatki? Notatnik/wspomnienia/list - można tutaj poszaleć - widziałem teksty, które poruszały uczucia w posadach, porażały obrazami, wykręcały zmysły. Można - tylko trzeba wpierw dostrzec to, co chce się pokazać. Ja tutaj dostrzegłem błędy - jeśli taki był cel, w porządku. Sądzę jednak, że w twojej głowie zrodził się tekst znacznie lepszy - ale z braku wprawy, wyszła pseudopoetycka proza. Nie podobało mi się - choć przyznam, mogło.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
7
To nie jest pierwszy tekst czytany przeze mnie, udziwniony do granic absurdu.
I gdybym zapomniał (a nie da się, bo powyższe fragmenty wbiły mi się już w pamięć), to chwilę później:
Posłużę się czymś, co już w jakimś poście wykorzystałem, ale nadaje się jak ulał.
Jezyk polski, to nauka. Każda nauka ma swoje zasady i prawidła. Szyk w zdaniu jest bardzo istotny, w prozie szczególnie. To tak jak zapis w matematyce. Nie można sobie stawiać znaczków i cyferek w dowolnej kolejności, bo wyjdzie bzdura. Tu mieliśmy do czynienia z wieloma komicznymi wręcz kombinacjami. To nie sztuka, tylko sklecony w pośpiechu, do tego nieudolnie, tekst.
A potencjał autora jest niemały:
Nie zmieniam jednak zdania i całość uznaję za koszmarek. Myślę jednak, że jeśli autor poczyta komentarze i przyjmie je do wiadomości, może zrobić z tego coś ciekawego.
Wiem, że to już było, ale to zdanie poraża, tym bardziej, że:nooise pisze:Korytarzem ciemnym, czarnym od braku okien, z powodu niedoboru światła.
A ja myślałem, że w nocy wszystkie koty są czarne.nooise pisze:A więc korytarz ciemny, gdzieniegdzie tylko udekorowany jaskrawoczerwoną impresją.
I gdybym zapomniał (a nie da się, bo powyższe fragmenty wbiły mi się już w pamięć), to chwilę później:
Przyznaję, że brnąłem dalej, bo byłem ciekaw, czego się jeszcze mogę spodziewać.nooise pisze:Ciemny korytarz, pozbawiony okien.
Piękne...nooise pisze:Plamki, drobne, dźwięku rozlewają się po moim ciele.
Zakładając, że autor zna znaczenie słowa pornografia, to wydaje mi się, że czytelnik, chciałby wiedzieć gdzie w myślach narratora był choć cień zachowań seksualnych. Nie znalazłem.nooise pisze: A ja leżę już w tym czasie, pogrążony w pornografii mojej świadomości
literówka, czy nie znam słowa?nooise pisze:zniecęcone
Znów totalne udziwnienie.nooise pisze:Patrzę przez okno. Za. Spokoj, cisza.
Już nawet nie wiem, co mam napisać. Koszmar polonisty...nooise pisze:Widzą mnie na fotelu. Część czwarta. Jak siedzę nieruchomo, jak moje ciało tkwi przymocowane do. Widzą ciało.
Tak strasznie się trzęsie, jak odczytałem z kontekstu, czy, jak wynika z przecinka jest tu tak strasznie, że aż się trzęsie?nooise pisze:Tak strasznie, trzęsę się.
Posłużę się czymś, co już w jakimś poście wykorzystałem, ale nadaje się jak ulał.
Jezyk polski, to nauka. Każda nauka ma swoje zasady i prawidła. Szyk w zdaniu jest bardzo istotny, w prozie szczególnie. To tak jak zapis w matematyce. Nie można sobie stawiać znaczków i cyferek w dowolnej kolejności, bo wyjdzie bzdura. Tu mieliśmy do czynienia z wieloma komicznymi wręcz kombinacjami. To nie sztuka, tylko sklecony w pośpiechu, do tego nieudolnie, tekst.
A potencjał autora jest niemały:
Tu też mamy karkołomne połączenia, ale brzmią oryginalnie, ciekawie.nooise pisze:Ja podzielony na serię piknięć, na serię krótkich szmerów, wyznaczających częstotliwość przepływu krwi. Otwieram oczy. Wciąż nie widzę zbyt wiele. Zamykam oczy, widzę lepiej.
To nie brzmi może najlepiej, ale jak sobie człowiek troszkę dopowie, to nawet nabiera fajnego sensu.nooise pisze:Idę. Przesuwam stopy wraz z butami.
Nie zmieniam jednak zdania i całość uznaję za koszmarek. Myślę jednak, że jeśli autor poczyta komentarze i przyjmie je do wiadomości, może zrobić z tego coś ciekawego.