Moment - krótki tekst

1
Gdańsk, 27.11.09

Plaża zawsze była wyjątkowym miejscem. Powietrze pachniało tu inaczej - wodą i piaskiem. Odkąd pamiętam, w każde wakacje nad morze przyjeżdżało mnóstwo ludzi. Chcieli nacieszyć się słońcem, popływać, podziwiać widoki. Nie każdy wie, że jesienią można zobaczyć nieco więcej. W październiku, kiedy jest jeszcze dosyć ciepło, ludzie chętnie wybierają się na spacery. W spokoju, jaki panuje w tym czasie nad morzem, ginie wszelki stres. Obserwując horyzont, człowiek uświadamia sobie swoją krótkowieczność. Wszystkie problemy znikają wraz z chłodnym wiatrem albo zmyte przez fale. W środku listopada jednak, na Gdańskiej plaży pojawia się coraz mniej osób. Po południu, kiedy zapada zmrok, można tu spotkać spacerujące pary, ale dla wielu ta pora jest zbyt późna.
Na końcu mola, na występie za barierką stały dwie postaci. Mimo że słońce niedawno zaszło, nad horyzontem było jasno. Bladożółta barwa widnokręgu kontrastowała z granatowo-szarymi chmurami, wywołując wrażenie "urywającego się" nieba. Chłodny i wilgotny wiatr unosił fale, rozbijając je o pale przystani. Zbierało się na burzę. Ogromna powierzchnia wody falowała, raz po raz załamując się z szelestem. Pośród ciemnych odemętów, migotały na horyzoncie zielone i czerwone światła, wskazując statkom drogę do portu. Na plaży nie było nikogo. Wszyscy schronili się w domach przed telewizorem, okryci kocem i z ciepłą, malinową herbatą. Wszyscy, z wyjątkiem dwóch chłopaków wpatrujących się w przestrzeń ograniczoną chmurami.
- Czujesz tę moc? - Jeden z nich usiłował przekrzyczeć wiatr - To jest życie!
Zaśmiał się. Drugi mu nie odpowiedział. Patrzył zamyślony przed siebie. Mrużył oczy z powodu wiatru, stał pochylony lekko do przodu. Ręce trzymał w kieszeniach jasnej, sportowej kurtki.
Pierwszy chłopak ściągnął z głowy czapkę i trzymając ją w ręce rozpostarł ramiona. Zamknął oczy i wdychał orzeźwiające powietrze. Po kilku sekundach nastąpił pierwszy błysk.
Trzy... Cztery... Pięć... Sześć...
- Wyobrażasz to sobie? Burza w środku listopada! Cudownie...
Jego towarzysz wciąż milczał.
- Navi? Nie śpij...
- Nie śpię... Zastanawiam się... - odpowiedział w końcu, wciąż wpatrując się w dal.
Głośny i przeciągły huk przerwał ciszę. Fale robiły się coraz więsze, a wiatr silniejszy. Pierwszy z młodzieńców odwrócił się i wolno podszedł do barierki. Założył czapkę z powrotem na głowę, po czym odwrócił się i oparł na łokciach. Obaj byli licealistami. Był piątek i przyjszli na plażę odpocząć po ciężkim tygodniu. Plaża była niezawodna jak zwykle. Nieistotne były sprawdziany, zaległości, problemy...
- A gdyby tak wyjechać? - zapytał pierwszy.
Navi milczał.
- Ekhm... Navi? Jesteś tutaj?
- Hmm. Co? A... Sory, odleciałem - odpowiedział drugi, po czym zaśmiał się krótko - Co mówiłeś?
- Zastanawiałem się, gdzie można by się wybrać... Gdzieś za granicę.
- Do Hiszpanii... - odparł tamten bez namysłu.
- Gdziekolwiek... Byle się oderwać od tej popieprzonej rzeczywistości...
Błyski stanowiły całkiem niezłe tło dla całej sytuacji. W kulminacyjnych momentach niebo rozświetlała biała gałąź, a grzmot był zwieńczeniem każdej, krótkiej wymiany zdań. Ogromna, ciemna chmura przesuwała się w prawo i teraz zasłaniała już całe niebo.
- Dlaczego popieprzonej? - Navi spytał od niechcenia.
- Od obowiązków, od ludzi, od problemów... Chociaż tydzień. - odpowiedział pierwszy, po czym westchnął. - Najchętniej zamknąłbym się w jakimś hotelu, czytał książki i pisał opowiadania. Wyłączył telefon, zostawił komputer, odłączył telewizor i spał do późna... Dlaczego w szkole nie można brać urlopów? - zapytał.
- Można. Ale nie chciałbyś mieć zaległości z matmy... - Zaśmiał się drugi.
Zawsze śmiał się wtedy, kiedy w sytuacji nie było nic zabawnego. Tym razem pierwszy chłopak milczał.
Wiatr wzbierał na sile, a z nieba zaczęły spadać pierwsze krople. Błysnęło.
- Ludzie są nudni... Naiwni, egoistyczni i bezmyślni... Ale wiesz, co najbardziej mi przeszkadza?.. Ta obłuda, iluzja, którą żyją... Chciałbym od nich odpocząć... Od tych pustych, oceniających spojrzeń... Ech... Chyba świruję...
Uderzenie pioruna rozeszło się głośno w powietrzu.
- Chodźmy. Zaczyna padać... - licealista zwrócił się do Naviego, który pogrążony w rozmyślaniach nie usłyszał.
- Navi?
Dopiero za trzecim razem zareagował. Rozejrzał się dookoła zaspanym wzrokiem.
- Tak... Chodźmy. - odpowiedział.
Przeszli przez barierkę i ruszyli w stronę plaży. Błysnęło.
Raz... Dwa... Trzy...

2
Zakończenie zabija to opowiadanie. Snujesz spokojną, zwykłą historię o dwójce licealistów szukających wytchnienia, więc oczekuje się ciągle czegoś fajnego. Niestety, ostatnie zdania nie serwują ani ciekawej, dającej do myślenia puenty, ani zwrotu akcji, ani nic, w skutek czego całe opowiadanie staje się rozmyte, niekonkretne. Nie prowadzi do niczego.

Wygląda to tak, jakbyś usiadł i pisał dla samego pisania, bez żadnego celu. Zwykła scenka wycięta z życia dwójki licealistów. Dobrze, że tekst jest krótki, przynajmniej nie nuży, ale jednak zostawia pustkę.

Styl jest niezły, chociaż trochę za dużo wielokropków w dialogach, co jest niebezpieczne, bo wreszcie może zacząć wyglądać komicznie. Kontroluj to. Ogólnie nie spotkałem niczego, co by gryzło oczy, nie odnalazłem też nic, co by mnie zachwyciło. Czyli jest dobrze, bo solidnie, teraz tylko musisz to szlifować, doskonalić, poprzez czytanie i ćwiczenia. Podobała mi się uwaga o tym, że Navi śmieje się wtedy, kiedy nie ma z czego. Przyjemny dla oka i umysłu szczegół, dobrze jest takie zawsze podrzucać. ;)

Podsumowując, całkiem dobrze napisany tekst o niczym, zostawiający pustkę. Radziłbym nadać mu jakiś kierunek, bo aktualnie w żaden sposób nie rusza.

Powodzenia i pozdrawiam. :)
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

3
Dzięki za odpowiedź :-)

Ten tekst pisałem właśnie po to "żeby pisać". Ludzie mi zarzucali że często piszę o czymś, o czym nie mam pojęcia, więc opisałem pierwszą scenę, jaka przyszła mi na myśl. Chciałem sprawdzić, czy Wy wypatrzycie jakieś zgrzyty, ale skoro nie, to znaczy, że ruszyłem w dobrym kierunku ;-)

Dzięki.

4
Kucu.qu pisze:Plaża zawsze była wyjątkowym miejscem. Powietrze pachniało tu inaczej - wodą i piaskiem.
Piasek nie emituje żadnych cząsteczek, więc nie ma mowy o żadnym zapachu. A woda? Jakikolwiek zapach może świadczyć o jej zanieczyszczeniu.
Kucu.qu pisze:...w każde wakacje nad morze przyjeżdżało mnóstwo ludzi. Chcieli nacieszyć się słońcem, popływać, [1]podziwiać widoki.
[1]W sąsiedztwie czynności przyszłych, niedokonanych, stawiasz czynność, która dokonuje się w tej chwili. Błędnie.
Kucu.qu pisze:Odkąd pamiętam, w każde wakacje nad morze przyjeżdżało mnóstwo ludzi(...)
Od tego momentu do końca pierwszego akapitu w tekście czuć iście publicystyczny charakter. Na dłuższą metę, inwestycja w tego typu narrację raczej się nie uśmiecha.
Kucu.qu pisze:Ogromna powierzchnia wody falowała, raz po raz załamując się z szelestem.
Najpierw nadajesz czemuś siłę, wyrazisty charakter, a potem to odbierasz pisząc o załamywaniu się z szelestem. Idź uprzednio narzuconym tropem: dołóż wodzie jeszcze więcej mocy - zrób z tego HARDCORE. Nie pisz jakbyś chciał opowiedzieć historię dzieciom.
Kucu.qu pisze:Wszyscy schronili się w domach przed telewizorem, okryci kocem i z ciepłą, malinową herbatą.
Wszyscy schronili się w domach przed telewizorem, okryci kocem, z ciepłą, malinową herbatą.
Kucu.qu pisze:Zaśmiał się. Drugi mu nie odpowiedział. Patrzył zamyślony przed siebie. Mrużył oczy z powodu wiatru, stał pochylony lekko do przodu. Ręce trzymał w kieszeniach jasnej, sportowej kurtki.
Pierwszy chłopak ściągnął z głowy czapkę i trzymając ją w ręce rozpostarł ramiona. Zamknął oczy i wdychał orzeźwiające powietrze. Po kilku sekundach nastąpił pierwszy błysk.
Pierwszy... Drugi... Pierwszy... Drugi... Zupełnie jakbym czytał schematyczną pracę maturzysty. Nadaj temu barwę: chłopcy są jedynymi bohaterami, więc nadaj im imiona. Już teraz, nie kilka linijek niżej.
Kucu.qu pisze:- Ludzie są nudni... Naiwni, egoistyczni i bezmyślni... Ale wiesz, co najbardziej mi przeszkadza?.. Ta obłuda, iluzja, którą żyją... Chciałbym od nich odpocząć... Od tych pustych, oceniających spojrzeń... Ech... Chyba świruję...
Dobre to jest, kurde. Zdania-perełki.

Navi jest zamyślony. Nie wiadomo, jaka walka rozgrywa się w jego wnętrzu. Powiem więcej - nie wiadomo nic oprócz tego, co przekazuje nam gawędziarz, którego imienia nie znamy.

Pozostawiasz pewien niedosyt. Historia jest całkiem przyjemnie napisana, ale co poza tym...?

5
Joe pisze:Piasek nie emituje żadnych cząsteczek, więc nie ma mowy o żadnym zapachu.
No to może tak mówi o tym fizyka, jednak zdrowy rozsądek mówi inaczej - idź na plażę w słoneczny i lekko wietrzny dzień, to pocujesz zapach piasku. Bardzo fajny zapach.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

6
padaPada pisze:
Joe pisze:Piasek nie emituje żadnych cząsteczek, więc nie ma mowy o żadnym zapachu.
może według ciebie to powinno brzmieć tak?

"Plaża zawsze była wyjątkowym miejscem.I chociaż piasek nie emituje żadnych cząsteczek,a woda jak pachnie to znak ze jest zanieczyszczona.Odkąd pamiętam...."

Takim sposobem odarłeś to zdanie z poezji.

7
Joe, dzięki za konkretną odpowiedź :-)

W większości wypadków zgadzam się. Czytając tekst po raz kolejny widzę pełno zdań, które bym wymienił. Natomiast jeśli chodzi o:

"Ogromna powierzchnia wody falowała, raz po raz załamując się z szelestem.".

Przyjrzyj się, jeśli masz możliwość, jak wygląda fala przy średnim wietrze. Najpierw rozpędza się, nabiera wysokości i nagle, bez przyczyny maleje i wydaje właśnie szelest :-) Nie bez powodu uznaje się, że szum fal uspokaja. Możliwe, że właśnie dlatego, że wzbierają i rosną, a później łagodnieją, jak emocje ;-)

Dzięki wielkie za wszystkie komentarze! :-)

Pozdrawiam.

9
Nie będę poprawiał każdego zdania, jesli masz ochotę wykorzystaj wskazówki i sam popracuj nad tekstem, w którym roi się od blędów interpunkcyjnych. Tam gdzie powinno być dużej litery jest z małej i odwrotnie.
Ogólna zasada, na przykładach:

- Wiem - bąknął Ambroży.
albo:
- Wiem. - Żona Ambrożego uśmiechnęła się.

Chodzi mi o kropkę lub jej brak i o małą lub dużą literę. Nawiasem mówiąc, brak kropki po tym pierwszym "Wiem" nie oznacza, że nie może być tam wielokropka, pytajnika albo wykrzyknika.

Albo tak tez jest poprawnie:
- Zenon, siadamy - mężczyzna zatrzymał się i spojrzał na kolegę - bo zmęczony jestem.
Tu partia narracyjna "rozrywa" jedno zdanie dialogu, więc krropki i duże M niepotrzebne.
Generalnie małą literą zaczyna się partię narracyjną rozpoczętą od czasownika określającego wypowiedź:
- Nieee!!! - ryknął Ambroży.

Albo:

- Zenon, siadamy, bo zmęczony jestem - Mężczyzna zatrzymał się i spojrzał na kolegę, stojącego obok ławki. - To jak, może na tej ławce?

Ogólnie: tekst jest monotonny, brakuje w nim naturalnego rytmu. Nie można wyłapać żadnego kulminacyjnego momentu, niczego co wzbudza jakiekolwiek emocje. Nudny, męczący, jakby autor sam się pogubił, co chciałby przekazać.
skazany na potępienie...

11
moffiss pisze:...niczego co wzbudza jakiekolwiek emocje.
Abstrahując od interpunkcyjnej redakcji, powiem: W ogóle się nie zgadzam. W żadnym wypadku. Nawet jeśli przestawisz mi zimny wylot broni do czoła - wszak będę bronił literatury. Brak emocji? Wolne żarty...

A podeprę to choćby tym:

- [1]Od obowiązków, od ludzi, od problemów... Chociaż tydzień. - odpowiedział pierwszy, po czym westchnął. - Najchętniej zamknąłbym się w jakimś hotelu, czytał książki i pisał opowiadania. Wyłączył telefon, zostawił komputer, odłączył telewizor i spał do późna... [2]Dlaczego w szkole nie można brać urlopów? - zapytał.

[1]Smutek, rozgoryczenie, tęsknota i tym podobne
[2]Ogólna, wielopłaszczyznowo rozumiana "poprawa nastroju", skrajnie przejawiająca się delikatnym banankiem, pojawiającym się u czytelnika

12
raz po raz załamując się z szelestem.
jak woda, to raczej z pluskiem...
Pośród ciemnych odemętów
odmęt
Na plaży nie było nikogo. Wszyscy schronili się w domach przed telewizorem, okryci kocem i z ciepłą, malinową herbatą.
Dość prosto generalizujesz, burząc ten obraz w wyobraźni. Wiemy, że nie wszyscy robią to samo, dlatego warto uciąć, pozostawiając resztę do własnej interpretacji - miejsce dla wyobraźni czytelnika.
Był piątek i przyjszli
- Ekhm... Navi? Jesteś tutaj?
- Hmm. Co? A... Sory, odleciałem - odpowiedział drugi, po czym zaśmiał się krótko - Co mówiłeś?
Ufaj czasem czytelnikowi - niektórzy potrafią składać te literki w logiczne zdania :) Już zaznaczyłeś, że ten "drugi" to Navi, dlatego nie musisz tego powtarzać w ten, dość brzydki, sposób.
- Od obowiązków, od ludzi, od problemów... Chociaż tydzień[.] - odpowiedział pierwszy,
Bez kropki. Atrybut mowy (odpowiedział).

Takie małe nic o niczym. Dwóch nastolatków sobie patrzy na burzę. Piszesz na tyle dobrze, że zachęciłbym cię do stworzenia czegoś dłuższego i bardziej rozbudowanego - wówczas będziemy mogli zobaczyć, z czym sobie nie radzisz, a co idzie ci dobrze. po tej krótkiej próbce powiem, że całkiem sprawnie idą ci dialogi - są może trochę napompowane, ale i tak wypadają naturalnie w stosunku do sytuacji. Narrator nie gubi się, chociaż brakuje pomysłu na opisywanie, kto co kiedy powiedział - to kwestia wprawy, jak domniemam.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”