jedną dłonią byłaś: tą, która mnie gładziła
a ciemność tkwiła wokół, jak koc i jak puch.
brałaś i dawałaś. i wciąż chciałem więcej.
dniami, i nocami. zamknęłaś mnie w ręce
śniłem i wołałem: to ty, czy twój duch?
budziłem się z krzykiem, ale ty wciąż byłaś
czuła obecność. jak koc i jak puch.
2
Też się kiedyś zakochałem w pewnej Françoise. Mam nadzieję, że to nie ta sama.
W ogóle wiersz bardzo ładny. Mam tylko wątpliwości co do sensu tego powtórzenia - tam na końcu wolałbym widzieć coś mocniejszego.
W ogóle wiersz bardzo ładny. Mam tylko wątpliwości co do sensu tego powtórzenia - tam na końcu wolałbym widzieć coś mocniejszego.
- Nie skazują małych dziewczynek na krzesło elektryczne, prawda?
- Jak to nie? Mają tam takie małe niebieskie krzesełka dla małych chłopców... i takie małe różowe dla dziewczynek.