Zakon Bardów i Sashe sehlet: Rozdział XIII: Spotkanie (frag)

1
Po namowie kilku osób z tego forum oddaje do waszej oceny fragment mojej powieści. Proszę jedynie abyście nie pisali, że jest podobna to innej książki. Zdaje sobie z tego sprawę, ale nie moja wina, że ja się później narodziłem od tej Pani. Życzę przyjemnej lektury. Jednak aby lepiej zrozumieć, ten fragment trzeba przeczytać całą powieść.

Rozdział III: Spotkanie (fragment)

Po przeczytaniu listu, Daniel złożył go i schował do kuferka, na który patrzył bardzo nieufnie. Zszedł na dół i podszedł do swoich przyjaciół.
- Muszę wam coś powiedzieć –zaczął Daniel
- Bierz książki i zasuwamy na Arteologie, później nam się wytłumaczysz gdzie byłeś przez tyle czasu- odparł Kyle
- Dobrze.- odrzekł i poszedł spakować książki potrzebne na kolejne lekcje. Po chwili, kiedy był gotowy udał się w ślad za przyjaciółmi, wprost do sali profesora Dostojewskiego. Tego dnia profesor przeprowadził wykład na temat Oczu Temidy. Natychmiast po tej lekcji uczniowie udali się do szklarni, gdzie czekała ich godzina Agrometyki. Przedmiot ten nie wywierał dużego wrażenia na uczniach. Cóż może być ciekawego w krojeniu roślin i wyciąganiu z nich agresywnych robaczków. Mimo to Daniel chcąc zostać w przyszłości alchemikiem, jako jeden z nielicznych przykładał się do tego przedmiotu. Teraz na uczniów czekała kolejna ciężka godzina, bowiem profesor Grouth nigdy nie miała zbyt dużo czasu, to też zawsze goniła z materiałem, aby wyrobić się przed końcem roku. Można by pomyśleć, że w jej wypadku sprawdziany są wybawieniem dla uczniów. Po dłużącym się wykładzie, przyjaciele natychmiast udali się na polanę. Po drodze minęli profesora Mauriza i profesor Zenkovic, którzy byli tak pochłonięci rozmową, że ich nie zauważyli. Oto co zdążyli usłyszeć uczniowie.
- Nie prędko wrócą – odezwała się nauczycielka
- To dyrektor tak twierdzi. Poza tym ja jestem skłonny uwierzyć w teorię profesora Hensona.
- Myślisz? Osobiście uważam, że byłby to straszny cios dla Martina.
- O czym oni mówili? – zapytał Oliver kiedy się oddalili
- Zaraz wam to wytłumaczę – odparł Daniel i podążył wprost do wyjścia. Po chwili, która minęła im w milczeniu, doszli do jeziora.
- Siadajcie – zaczął chłopiec i sam usiadł na trawie.
- Więc co się dzieje.
- Kiedy przyszła po mnie Lisa. Udaliśmy się na taras.- Słowa te mocno podenerwowały Ines, która spuściła wzrok z kolegi i wpatrywała się w trawę kołyszącą na wietrze. – Rozmawialiśmy przez jakiś czas i nagle poczułem coś niepokojącego. Wtedy na niebie zobaczyliśmy jak…
- Co zobaczyliście!? –krzyknął Kyle kiedy Daniel spuścił głowę.
- Jak na dywanach walczą nauczyciele i dwa Zwierzołaki. To o nich przed chwilą rozmawiali profesor Mauriz i Zenkovic.
- Są tutaj- wtrąciła przerażona dziewczyna
- Dobrze wiemy, że są i że przyszli po mnie.
- O czym ty mówisz.
- Nie chciałem was wcześniej martwić, ale..
- Ale? –zapytali wszyscy jednocześnie.
- Zanim śledziłem Olivera, dwa razy ktoś mi kazał czegoś szukać. Chodziłem w nocy po szkole i szukałem czegoś, o czym nie miałem pojęcia. Kilka nocy po tym jak poszedłem za Oliverem znowu kazano mi czegoś szukać tym razem wiedziałem, że to jest ukryte w podziemiach.
-O czym ty mówisz?
- Oni czegoś chcą z naszej szkoły Kyle. I wybrali mnie abym im to przyniósł.
Nagle Ines zauważyła, że w ich kierunku biegnie przestraszony Eneko, natychmiast kiedy dobiegł, Oliver i Kyle złapali padającego chłopca.
- Co się stało? –zapytała Ines
- Zwierzołaki nas zaatakowały- odparł przerażony Hiszpan.
- Was?
- Na stadionie było sporo osób. – odpowiedział Eneko i dodał - Elena już wróciła?
- Daniel wstał i odpowiedział.
- Nie wróciła – i pobiegł w stronę stadionu
- Eneko idź do szkoły powiadom nauczycieli – Powiedział Kyle i wraz z Oliverem i Ines pobiegli za przyjacielem. Biegli bardzo szybko, w dole, na murawie stadionu stała Elena. Przy niej były trzy Zwierzołaki. Jeden z nich był jaszczurem, który wszedł do głowy Daniela, drugi był człekolwem a trzeci niedźwiedziołakiem.
- Szukasz mnie! –Krzyknął Daniel a jego przyjaciele spojrzeli na niego z przerażeniem. Jaszczur kiwną głową do człekolwa, ten rozpędził się i biegł w ich stronę. Daniel włożył rękę do kieszeni, wyciągnął z niej Wenus.
- Ziemia- szepnął, planeta natychmiast się powiększyła i z jej wnętrza wprost do ręki młodzieńca, wpadła planeta wielkości piłki do ping ponga. Szybkim ruchem głowy skierował swój wzrok na nadbiegającego Zwierzołaka. Jego dłoń zaczęła się mocno trząść, planeta chciała się uwolnić, poruszając się we wszystkie strony.
- Co ty robisz?! – krzyknęła przerażona Ines. Jednak młodzieniec stał nieruchomo przyglądając się nadbiegającej bestii. Długa lwia grzywa opadała na jego szerokie, zwierzęce ramiona. Dłonie zakończone były ostrymi pazurami. Jego twarz przypominała lwi pysk, z którego wystawały wielkie kły, gotowe rozszarpać każdego. Silnie umięśnione nogi pozwalały mu szybko biegać i skakać zarówno wysoko jak i daleko. Daniel czekał na jeden z takich skoków, aż się doczekał. Zwierzołak biegł po ławkach, nagle podskoczył do góry, wtem Daniel otworzył swoja dłoń, piłka z prędkością dwustu kilometrów na godzinę uderzyła potwora w głowę, rozcinając mu ją. Z wielkiej rany wypłynęła krew, bestia spadła wprost pod nogi swoich towarzyszy. Przerażona Ines wraz z Kylem i Oliverem przyglądali się całej sytuacji. Ze strachu nie mogli się ruszyć z miejsca, uczucie to również odebrało im mowę. Daniel ponownie spojrzał na dłoń, piłeczka, która przez chwilę unosiła się w powietrzu wrócił do jego ręki. Zwierzołak szybko się ocknął, kiedy próbował się podnieść, dostał drugi raz z jeszcze większą siłą. Ponownie opadł do stóp Zwierzołaków. Daniel szybko zbiegł za nim. Jaszczur widząc porażkę swojego sprzymierzeńca całą siłą rzucił się na Elenę ogłuszając ją. Podniósł jej nieprzytomne ciało i próbował oddalić się w stronę lasu. Wtedy Daniel uderzył go planetą w tył głowy także ten opadł tracąc przytomność. Chłopiec wycelował w trzeciego, niedźwiedziołak zdążył się zorientować i złapał piłkę i rozgniótł ją.
- I co teraz zrobisz ?- zadrwił. Nagle do Daniela dotarło, że stoi naprzeciwko istoty, która mogła być odpowiedzialna za śmierć jego matki. Mimo to nie czuł strachu. Z całej siły ściskał Wenus, aż jego dłonie się spociły. Młodzieniec i jego przeciwnik zaczęli chodzić w kółko. Chłopiec w pewnym momencie zatrzymał się, stanął tak aby Zwierzołak był tyłem do Eleny. Odwrócił w ten sposób jego uwagę, w tym czasie przyjaciele po cichu zabrali nieprzytomną Elenę i powoli się oddalili. Niedźwedziołak wyczuł podstęp i rzucił się w ich kierunku.
- Stój! – krzyknął Daniel. Zwierzołak odwrócił się w jego stronę leciała z dużą szybkością sporo większa piłka, uderzyła go prosto w brzucho i zamieniła się w szklaną kulę, zamykając bestię wewnątrz.
- Daniel uważaj! – krzyknęła Ines. Młodzieniec odwrócił się, w jego stronę biegł wściekły człekolew. Jego pysk była zalany krwią, oczy wypełniała wściekłość. Młody Dżin nieświadomy tego, co robi rzucił w jego stronę pierścień Saturna. Krąg zacisnął się wokół napastnika i przewrócił go na ziemię.
- Wstawaj!- krzyknął zamknięty Niedźwiedziołak do nieprzytomnego Jaszczura. Kiedy ten się ocknął, Daniel wraz z przyjaciółmi był już na samej górze stadionu. Jaszczur rzucił się za nim w pogoń.
- Czekajcie! – krzyknął Daniel
- Co się stało?- zapytali równocześnie jego przyjaciele
- Neptun –powiedział Daniel i z Wenus wyszła kolejna planeta- rzuć tym o ścianę zrobi się w niej dziura. Pamiętajcie jednak, aby osoba która rzuca przeszła ostatnia. Wtedy przejście się zamknie. Jeszcze jedno Mars- wtem z kuli wyszło kolejna planeta.
– Dotknijcie tego – dodał chłopiec. – jego przyjaciele spełnili prośbę. Daniel dotknął planetą, dłoni nieprzytomnej Eleny. Wtem z planety wyskoczyło cztery śladołamacze.
- Teraz was nie widzi. Biegnijcie do szkoły .
- Co z tobą?- zapytała z żalem w głosie Ines
- Muszę mu stawić czoło! – odparł Daniel – uciekajcie już – dodał. Przyjaciele niechętnie go opuścili. Biegli w stronę zamku, niosąc Elenę. Daniel czekał na górze na swojego prześladowcę, po chwili jaszczur się pojawił.
- Postanowiłeś czekać- zadrwił z chłopca.
- Nie boję się ciebie- odparł spokojnie.
- A powinieneś! Wystarczy jedno moje słowo i nawet nie będziesz opierał się mojej sile, tylko posłusznie wykonasz to co powiem.
- Chcesz się przekonać?!
- Skoro chcesz walczyć „Behstero ivreh”
- „Wehtrum” – obaj wypowiedzieli swoje zdolności w tym samym momencie. Ciało Daniela, odruchowo uniknęło ciosu.
- Widzę, że Mauriz cię dobrze przygotował do naszego spotkania.
- Dla Ciebie Pan Mauriz – odparł młodzieniec. Jego słowa wyraźnie zdenerwowały Jaszczura.
- „Horteh ehvro ” – krzyknął Daniel nie zdążył zareagować, ale jego ciało samo uniknęło ataku zmuszając głowę do przychylenia .- „Behstero ivreh” ponownie krzyknął Zwierzołak. Chłopiec automatycznie zrobił salto w powietrzu. Kiedy opadł na ziemię usłyszał.
- „Horteh ehvro ” - padł na murawę, dostał lekkich drgawek. Jego ciało zalało się potem. Jaszczur przemówił
- Teraz zrobię ci rzeczy gorsze od tych, które robiłem ci przy ostatnim naszym spotkaniu. - Po polanie rozległ się stłumiony krzyk, dosłyszalny jedynie na kilkanaście metrów. Krzyk wypełniony bólem, łzami, strachem i cierpieniem.
- Zabij mnie…- powiedział Daniel. Czuł jak niewidzialne siły rozrywają mu wnętrzności. Nie wiedział czy to był piekielny ogień czy może jakaś bestia, która chciała przejąć jego ciało.
- Chciałbyś – zadrwił napastnik
- Jeżeli tego nie zrobisz to kiedyś ja cię zabiję… – słowa Daniela rozwścieczyły Zwierzołaka. Po błoniach rozległ się drugi krzyk, a po chwili trzeci i czwarty.
- Nie masz już przyjaciół? Nikt ci nie pomaga? Boją się…. głupcze. Wszyscy, którzy są odważniejsi giną, bo są niewygodni i ciebie też to czeka.
- I tak nie osiągniesz celu …– wykrztusił resztkami sił Daniel.
- Nie wiesz nawet jak bardzo się mylisz. Po twojej śmierci, żaden uczeń nie będzie miał tyle odwagi aby stawić mi czoło, już niedługo opanujemy Atlantydę. Ale ciebie już tu nie będzie.
- Nie gadaj tyle, tylko zemną skończ.
- Ależ bardzo proszę!
- „Vehrtum” – Daniel usłyszał znajomy głos należący do Ines. Zwierzołak spojrzał na chłopaka i powiedział
- Wrócę po ciebie.- chwiejnym krokiem oddali się w stronę lasu. Daniel zdążył zobaczyć zapłakaną Ines i zemdlał.
*
Kiedy się obudził znowu leżał w szpitalu. Przy jego łóżku siedziała Ines, Kyle i Oliver. Wokół natomiast stały kosze z owocami i kartkami z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia..
- Skąd się to tutaj wzięło? –zapytał
- Witaj wśród żywych – powiedziała Ines i dodała – od twoich wielbicieli.
- Raczej wielbicielek- wtrącił Olvier
- Długo tu leżę? Co się wydarzyło? – zaczął pytać Daniel siadając na łóżku
- Leż spokojnie – odparł Kyle – wszystko ci opowiemy. Zacznę może do tego, że jest niedziela.
- Jak to się stało, że ja żyję?
- To zasługa Ines – odparł Oliver i ciągnął dalej- Usłyszeliśmy twój krzyk. Wtedy Ines dała nam neptun i powiedziała, że wraca. Gdyby nie ona już byś nie żył, nie wiem dlaczego my nie wróciliśmy….. Może teraz Ines ci opowie.– Daniel spojrzał na koleżankę, która poczerwieniała.
- Przypominało mi się jak powiedziałeś, że nie będzie nas widział. – zaczęła nieśmiało Ines - Kiedy usłyszałam twój krzyk, postanowiła ci pomóc. Wtedy podleciał do mnie Eneko i na dywanie polecieliśmy prosto do ciebie. Dotarłam w samą porę.
- Ale dlaczego się wycofał?
-Musiał uciekać bo na niego czekało coś gorszego od śmierci.
- Życie w lampie – przerwał Daniel, na co Ines przytaknęła kiwnięciem głowy.
- Co z Eleną?
- Była tylko ogłuszona –zaczął Kyle- wczoraj wyszła ze szpitala ma małego guza na głowie, ale to nic groźnego.
- To dobrze...Co robią tutaj te kosze?
- Myślałem, że nie zauważy – wtrącił Oliver i wszyscy zaczęli się śmiać.
- Tak poważnie, jak Zwierzołaki uciekły pojawili się nauczyciele- zaczęła Ines.
- Po powrocie do szkoły, dyrektor kazał uczniom iść do sypialni i nie wychodzić. Wszyscy więc zaczęli zadawać pytania. Wezwano Merexów i ci podobno ich wyłapali.
-My jednak myślimy, że dyrektor powiedział tak, aby nie wywoływać paniki. –wtrącił Kyle- tak naprawdę Zwierzołaki jeszcze tam grasują a Merexi nie opuścili terenów szkoły.
- To nadal nic mi nie mówi co robią tutaj te kosze.
- Zmierzamy do tego- odparła Ines i ciągnęła dalej – następnego dnia dyrektor w porze obiadu opowiedział o tym co się wydarzyło.
- Czyli?- przerwał jej Daniel
- Zaczął od tego, że na terenie szkoły są Zwierzołaki, które nam zagrażają.
– odpowiedziała Ines i kontynuowała.- Dodał, że wezwał już Merexów i ci się nimi zajęli. Potem powiedział, że życiu jednej z naszych uczennic groziło niebezpieczeństwo. I że Daniel Krajewski zachował zimną krew i rzucił się jej na ratunek, nie dbając o swoje bezpieczeństwo.
- Co jak powiedział było odważne ale głupie – wtrącił Oliver
- Następnie opowiedział - kontynuowała Ines - jak przy pomocy swoich zdolności i świeżości umysłu ocaliłeś dziewczynę. Na koniec stawiając czoło mocą ciemności. I że twojemu życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. No i od tamtej pory uczniowie przysyłają ci kosze owoców.
- Dzięki tobie nikt nie czuje się zagrożony. – dodał Kyle. W tym momencie do sali weszła pielęgniarka.
- Wy jeszcze tu siedzicie? Do wiedzenia państwu.- powiedziała z urażoną miną. Daniel pożegnał się z przyjaciółmi, którzy po chwili opuścili salę szpitalną. Chłopiec szybko zasnął. Już następnego dnia z samego ranka mógł na własną prośbę powrócić do szkolnych obowiązków.

2
Proszę jedynie abyście nie pisali, że jest podobna to innej książki. Zdaje sobie z tego sprawę, ale nie moja wina, że ja się później narodziłem od tej Pani. Życzę przyjemnej lektury.
Niestety, to się rzuca w oczy. A to jest ważne, nikt nie będzie się rozczulał nad tym kiedy kto się urodził, tylko nad efektem pracy. A ten tekst na kilometr jedzie podobieństwami. I wymaga poprawek.

Po pierwsze zapis dialogów - tu masz ściągę - http://www.weryfikatorium.pl/forum/viewtopic.php?t=992

Co jeszcze? Kiepsko się czyta. Powtórzenia, potknięcia interpunkcyjne, i ortograficzne.
Umęczyłąm się przy dialogach, są okropnie chaotyczne. Dużo jeszcze pracy przed Tobą, trzeba doszlifować warsztat. No i radziłabym poćwiczyć na opowiadaniach, jakieś krótkie historie - popisać dla wprawy.

I nie wiem, czy jakikolwiek wydawca będzie zainteresowany czymś, co tak bardzo przypomina inną, w dodatku cholernie popularną książkę. Czarno to widzę.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

3
Mam jednak nadzieje, że Pani się myli i znajdzie się ktoś kogo to zainteresuje.

Ja sobie zdaje sprawę z tego, że są podobieństwa. Podobieństwo to chyba nie plagiat. Poza tym wiele więcej można dowiedzieć się z całości powieści. Kim są te dzieci, czym są te zwierzołaki. Akurat w tym fragmencie nie wspomniałem o meleagrach, bo po przeczytaniu XII poprzednich rozdziałów, oczywistym jest że meleagry pojawiają się podczas wzywania zdolności.

Może i chaotycznie opisane są dialogi, ale proszę pokazać w którym miejscu.Przecież może Pani zacytować fragment, którego nie zrozumiała. Każdy może pokazać mi link i udowodnić że jestem słabym pisarzem.
Mam nadzieje, że Pani zna się na tym co robi.

Pozdrawiam

4
Aaaa... tylko nie "Pani", proszę! :D

Nie chodzi o udowodnienie, że ktoś jest słabym pisarzem. Wskazanie błędów to raczej pomoc. Jakoś trzeba się nauczyć, najczęściej właśnie na własnych błędach. Więc porady forumowiczów potraktuj raczej jako darmową lekcję pisania. Wszyscy się tu uczą, to zupełnie naturalne.

Miało byc o dialogach. Stosujesz taki zabieg:
- Witaj wśród żywych – odpowiedziała Ines i dodała – od twoich wielbicieli.
- To zasługa Ines – odparł Oliver i ciągnął dalej - (...)
W pierwszym przykładzie skaczesz jak ta żabka ;) A można to uprościć i przede wszystkim wywalić te toporne didaskalia. Zaczęło się od pytania o kosze...

- Skąd się to tutaj wzięło? –zapytał.
Ines omiotła wzrokiem kosze i mruknęła:
- To? To pewnie od twoich wielbicieli. Tak w ogóle, witaj wśród żywych.
- Raczej wielbicielek - zachichotał Olivier.
Daniel przeciągnął się i usiadł na łóżku.
- Długo tu leżę?
- No... niedziela jest. Kładź się zaraz wszystko opowiemy. - Kyle wymienił spojrzenia z przyjaciółmi, jaby pytał o zgodę, czy może zacząć.

Trochę pozmieniałam, tym się nie przejmuj. Chodziło mi o to, żeby pokazać, że dialog to nie tylko kwestie i objaśnienia typu: powiedział, odparł, odrzekł. To ogromne pole do popisu. Ciężko się czyta wyliczankę kwestii, szczególnie gdy rozmawia czwórka bohaterów i nawzajem sobie przerywają.

Mam nadzieję, ze jakoś w miarę przystępnie to wytłumaczyłam.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

6
Zszedł na dół i podszedł do swoich przyjaciół.
Nie gra.
- Muszę wam coś powiedzieć –zaczął Daniel
O końcu zdania informuje nas kropka.
- Bierz książki i zasuwamy na Arteologie, później nam się wytłumaczysz gdzie byłeś przez tyle czasu- odparł Kyle ??
Jakieś jaja interpunkcyjne (i przed gdzie chyba przecineczek ale ja tam się nie znam :P
- Dobrze.- odrzekł i poszedł spakować książki potrzebne na kolejne lekcje.
To jakiś absurd - w języku polskim nowe zdanie zaczynamy wielką literą (to tak gdyby ten zapis był poprawny). W tym przypadku w ogóle nie powinno być tej paskudnej kropki.

<W tym momencie przestaje wypisywać interpunkcję bo dwa zdania dalej nie ma nawet przecinka za wtrącenie, co już mnie przerasta psychicznie i przeraża. Uznajmy, że interpunkcja leży, kwiczy i wierzga kopytkami z bezsilności.>
Tyle że na interpunkcji droga przez mękę się nie kończy...
sali profesora Dostojewskiego. Tego dnia profesor przeprowadził
Bez komentarza.
Po dłużącym się wykładzie, przyjaciele natychmiast udali się na polanę. Po drodze
Niczym anafora w poezji ale czyta się źle.
że ich nie zauważyli. Oto co zdążyli usłyszeć uczniowie.
- Nie prędko wrócą – odezwała się nauczycielka
To brzmi strasznie nienaturalnie O_O i znowu ten interpunkcyjny horror.
ktoś mi kazał czegoś szukać
tylko mi się to wydaje śmieszne? Ktoś coś kogoś gdzieś - nienawidzę tego.
- Na stadionie było sporo osób. – odpowiedział Eneko i dodał - Elena już wróciła?
- Daniel wstał i odpowiedział.
Ktoś powiedział "Daniel wstał i odpowiedział"?
Biegli bardzo szybko, w dole, na murawie stadionu stała Elena.
Jakim cudem to jest jedno zdanie? O_o
Daniel czekał na jeden z takich skoków, aż się doczekał.
Litości! O_o
Zwierzołak biegł po ławkach, nagle podskoczył do góry, wtem Daniel otworzył swoja dłoń, piłka z prędkością dwustu kilometrów na godzinę uderzyła potwora w głowę, rozcinając mu ją.
Nie znoszę takich zdań - przez te przecinki zdanie jest urywane, brzydkie. Źle się to czyta.
Z wielkiej rany wypłynęła krew, bestia spadła wprost pod nogi swoich towarzyszy.
biegł i biegł - ludzie zdążyli krzyknąć "co ty robisz" a ubiegł tylko tyle, że spadając wylądował tam gdzie zaczynał bieg? To jakby nielogiczne.
Chłopiec wycelował w trzeciego, niedźwiedziołak zdążył się zorientować i złapał piłkę i rozgniótł ją.
Sama nie wiem, co powiedzieć... O_o
Zwierzołak odwrócił się w jego stronę leciała z dużą szybkością sporo większa piłka, uderzyła go prosto w brzucho i zamieniła się w szklaną kulę, zamykając bestię wewnątrz.
Po tym zdaniu odpuszczam sobie... za ładny dzień żeby czytać takie rzeczy.


Krótko... albo i nie :D
To jest jak jeszcze gorzej napisany Chory Portier. Główny bohater jest w magicznej szkole, zabito mu matkę i on oczywiście staje do walki z postacią która to zrobiła. Zmieniłeś imiona, kilka magicznych przedmiotów i może niektóre elementy otoczenia bohaterów ale poza tym - ja tu widzę kopię kopię kopię kopię... Nic nowego, ciekawego... Jak dla mnie przekroczyłeś granicę między inspirowaniem się czymś a powielaniem czyichś pomysłów. To automatycznie wskazuje jaki jest mój stosunek do tego tekstu. I nie, nie jestem fanką HP urażoną, że ktoś śmiał napisać coś podobnego... Już HP było dla mnie okropne a to tu wręcz nieczytalne.

Co do stylu... <aż spojrzałam na wiek> nie dałabym ci tylu O_o
Styl pasuje mi bardziej do znudzonego piętnastolatka albo nie! Czternastolatka! Piętnastki to już się raczej uganiają za dziewczynami.
Jeśli myślisz, że uczepiłam się tej interpunkcji... to masz rację ale jest okropna a ona ma dosyć duży wpływ na to, jak odczytujemy dany tekst. Przecinek w złym miejscu zmienia sens zdania zupełnie, więc czasem warto przeglądnąć tekst pod tym kątem. Szanuj czytelnika swego, nie każ mu odcyfrowywać twoich zdań.
Poza tym twój styl jest... <szuka słowa> chropowaty i nienaturalny. Chropowaty bo nie ślizgam się gładko po tekście, tylko cały czas coś mnie zatrzymuje... a to dziwna konstrukcja a to miejsce, które aż się prosi o spójnik, bo wygląda jak poszatkowane przecinkami a to jakieś dziwne powtórzenia.
Brakuje ci tej płynności i wyczucia... ale to podobno można sobie wyczytać i wypracować. Powodzenia :)
To, że nie mogłam doczytać tak krótkiego fragmentu do końca też (według mnie) coś znaczy... Moim prywatnym zdaniem - nieczytelne i do poprawki generalnej a wręcz do wyrzucenia przez zbieżność z innym utworem ale cóż...
Fakt, to nie twoja wina, że urodziłeś się później ale nie wierzę, byś nie był bezpośrednio pod wpływem powieści Rowling, tym bardziej, że fenomen HP obserwuje się od wielu lat i wątpię, żeby ciebie jakimś cudem ominął, chyba że jesteś odcięty od świata, telewizji, internetu i ogólnie mieszkasz w buszu.
Ja jestem na najzupełniejsze NIE ale może są tacy, którym się spodoba.

Pozdrawiam serdecznie :)
Ostatnio zmieniony śr 09 wrz 2009, 13:18 przez Arrianna, łącznie zmieniany 1 raz.
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

7
Interpunkcja tak wiem, źle. Właśnie dlatego jestem na forum. To po pierwsze.
Po drugie, jeszcze dużo się muszę uczyć tak to też wiem.
Po trzecie, czy ja nie wyraźnie pisze, że czytając ten fragment niczego się nie wywnioskuje. Jest chaotycznie niech będzie, ale książka jest tak ze sobą powiązana, że z fragmentu nic się nie wyczyta.
Jeżeli was to interesuję, to ja wrzucę streszczenie powieści i wtedy piszcie, że jest podobne do HP.
Arrianna pisze:
Krótko... albo i nie :D
To jest jak jeszcze gorzej napisany Chory Portier. Główny bohater jest w magicznej szkole, zabito mu matkę i on oczywiście staje do walki z postacią która to zrobiła. Zmieniłeś imiona, kilka magicznych przedmiotów i może niektóre elementy otoczenia bohaterów ale poza tym - ja tu widzę kopię kopię kopię kopię... Nic nowego, ciekawego... Jak dla mnie przekroczyłeś granicę między inspirowaniem się czymś a powielaniem czyichś pomysłów.


To teraz ja krótko. Granice, o której ty piszesz przekroczył autor, rosyjskiej powieści pod tytułem "Tania Groter". Reszty możecie się domyślać.
Arrianna pisze:

Moim prywatnym zdaniem - nieczytelne i do poprawki generalnej a wręcz do wyrzucenia przez zbieżność z innym utworem ale cóż...
Fakt, to nie twoja wina, że urodziłeś się później ale nie wierzę, byś nie był bezpośrednio pod wpływem powieści Rowling, tym bardziej, że fenomen HP obserwuje się od wielu lat i wątpię, żeby ciebie jakimś cudem ominął, chyba że jesteś odcięty od świata, telewizji, internetu i ogólnie mieszkasz w buszu.
Ja jestem na najzupełniejsze NIE ale może są tacy, którym się spodoba.

Arianna idąc twoim tokiem myślenia. To tak naprawdę nikt nie powinien pisać fantastyki, bo wszystko wymyślił Tolkien i tylko powielamy jego pomysł.
Poza tym nie jest tak jak piszesz, kiedy wymyśliłem tą książkę miałem 12 lat, o HP w ogóle nie słyszałem. Ok nie udowodnię Ci tego, bo nie mam jak. Jednak do czego zmierzam, książka jest podobna nie przeczę nawet to potwierdzam. Można mnie gonić za to, że jest magiczna(nie lubię tego słowa ) szkoła. Bohater stracił matkę, ale nadal ma ojca. Przeciwnik, z którym walczy mógł zabić jego matkę, ale tak naprawdę jest służącym innego gorszego gościa. Bohater ma przyjaciół, każdy chyba ma przyjaciół. Akcja toczy się upss tego nie ma. Zostawia na razie to dla siebie. Jest jakiś stadion, więc pewnie jest też sport.
Nie zwróciłaś uwagi na to, że nie ma różczki, bo jak można inaczej czarować? A ja wymyśliłem inny sposób czarowania i nazwałem go używaniem zdolności. Są niby magiczne słowa, ale tak naprawdę, siedziałem pół roku i tworzyłem język, którym mogą się posługiwać. Jest wiele innych rzeczy, których nie ma w tym fragmencie, zamieściłem go tylko dlatego, aby sprawdzić swoją interpunkcje (już wiem, że jest marna), stylistykę (starałem się dotrzeć do każdego, nie tylko do młodzieży. dlatego używałem prostych zwrotów) Jeżeli jesteś zainteresowana marną stylistyką przeczytaj Dzieci lampy i dżinn faraona napisane przez niejakiego Kerra. To jest dopiero tragedia. i ortografię, jestem dyslektykiem, ale walczę z tym.

Dzięki za opinię. Pozdrawiam serdecznie :D

8
To tak naprawdę nikt nie powinien pisać fantastyki, bo wszystko wymyślił Tolkien
Broń, Boże, nie Tolkien! Tolkien spopularyzował parę motywów, które powtarzały się później, ale nie wymyślił wszystkiego. Weź tu porównaj np. Lema do Tolkiena

9
Przeczytałem fragment i zmęczył mnie niezmiernie.Styl jest mało plastyczny, opisy nużące i czasami odnosiłem wrażenie, że starasz się zalać czytelnika mnóstwem niepotrzebnych informacji (najpierw była taka lekcja, profesor taki siaki i owaki zachowywał się tak lub inaczej. Wystarczyłby jeden akapit sensownego opisu, który dodałby opowieści kolorytu. Przemycaj informacje o życiu codziennym bohaterów mimochodem, a zyskasz więcej. I oczywiście zaciekawisz czytelnika.

Scena walki nie ciągnie bo nie ma jak - rozwlekasz zdania wtedy, kiedy powinieneś je skracać. Postaraj się, żeby wtedy gdy coś dzieje się szybko opis tracił na szczegółowości - oddasz tym sposobem sposób percepcji wydarzeń toczących się w szybkim tempie.

No i kwestia podobieństw. Tłumaczenie, że wymyśliłeś coś samodzielnie bez świadomości istnienia cyklu Rowling, który został napisany wcześniej i bez świadomości uderzających podobieństw w żaden sposób Cię nie usprawiedliwia. Posłużę się analogią:
W swej genialności wymyśliłem dziś pewne równanie E=mc2. Czy zdajesz sobie sprawę jakie to ważne? Jak wiele tłumaczy moje równanie? Słucham? Ktoś to wymyślił wcześniej? No to co. Nijak nie pomniejsza to mego geniuszu. Nie wiedziałem o tym. Choćbyś napisał arcydzieło nigdy nie unikniesz oskarżeń o kopiowanie pomysłu, kryptoplagiat, jechanie na popularności Harrego Potera. To nie Twoja wina, że urodziłeś się za późno. Twoim problemem jest to, że wyważasz otwarte już drzwi, na dodatek robisz to wyrywając futrynę łomem. Moi przedmówcy tłumaczą Ci, że drzwi zostały już otwarte, a Ty tłumaczysz, że nic o tym nie wiesz. Smutne, żeby nie powiedzieć żałosne. Nie masz nastu lat, więc otwórz oczy i staw czoła rzeczywistości. Nikt jeszcze nie czeka z otwartymi rękami, żeby wydać nieudolną kopię HP. Może gdybyś podszlifował styl, przemyślał wszystko i napisał opowieść o chłopcu z uczelni magicznej w jakiś niekonwencjonalny sposób to znajdziesz na to amatorów. Jednak w tym momencie, i mówię to jako namiętny czytelnik wszystkiego co mi wpadnie pod rękę, jesteś na dobrej drodze do napisania słabej i wtórnej książki, którą przeczytają Twoi bliscy i nikt inny.

Pozdrawiam

Dzięki

10
Maladrill to co piszesz ma sens, ale nie do końca. Ja nie przepisałem słowo w słowo książki, a ty ten wzór przepisałeś. Zmodyfikuj go w taki sposób aby był jeszcze lepszy(lub gorszy). Ludzie będą wiedzieć, że opierałeś się na E=mc2 ale nikt ci nie powie, że to skopiowałeś.

Nie wiem czy czytałeś, posty pisane wcześniej pod fragmentem. Gdyby tak było wiedziałbyś, że książka się różni. Nie napisałem szczegółów, bo zrobię to jedynie dla osoby zainteresowanej różnicami i tylko na PW.

Jeżeli taka osoba mi odpisze, że to nie jest nic nowego. I Pani od HP już o tym pisała. Wtedy usiądę i zmienię całą książkę.

Dziękuje za ocenę i pozdrawiam. :D

11
Poprostu pisze:Nie wiem czy czytałeś, posty pisane wcześniej pod fragmentem. Gdyby tak było wiedziałbyś, że książka się różni. Nie napisałem szczegółów, bo zrobię to jedynie dla osoby zainteresowanej różnicami i tylko na PW.
Strasznie przykro mi to pisać, bo widzę u ciebie mocną energię, i nie chcę jej gasić, ale... nie wiem czy widzisz, że wszyscy oceniają twój tekst słabo. Jest słaby. Jest do zmiany w całości, bez względu na to, w jakich detalach różni się od HP. Powiem więcej - szkoda go zmieniać, lepiej wziać się za coś nowego. Szkoda na niego czasu i energii. Nie ma najmniejszych szans, żeby ktokolwiek to wydał. Przed tobą jeszcze sporo pracy, ale plusem jest to, ze znalazłeś się w miejscu, gdzie (jeśli będziesz otwarty na sugestie), szybko dowiesz się, co robisz źle i jak pisać lepiej. Wiem że wpakowałeś w tekst sporo czasu i energii, i przez to jesteś do niego przywiązany, ale wierz nam - odstaw go na półkę, nie rób sobie nadziei wysyłając go. Zamiast tego weź się za nowe rzeczy, najlepiej krótkie formy i wrzucaj je na weryfikatorium, bądź otwarty na sugestie, a szybko pójdziesz do przodu. A Zakon Bardów zostaw w spokoju. Być może w przyszłości wykorzystasz z niego jakiś wątek. Do wydania w całości się to nie nadaje, a szkoda się babrać z przerabianiem tego.

pozdrawiam cie i bierz się za pisanie, czekamy na coś nowego :)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

Szczerość

12
Dzięki padaPada za słowa szczerości. Jest już drugi kawałek "Ronan" chwilowo zablokowany. Oraz "Trzy cnoty boskie" ale to na forum o poezji.
Masz rację, jestem przywiązany do tego tekstu. I raczej opinia, że jest on do kitu nie zmieni tego, że swój czas będę w niego pakował.
Mam swoje powody i możecie się ze mnie śmiać, ale choćbym przez najbliższe pięć lat nad nim pracował to go ukończę. I wtedy mam nadzieje, że będzie na tyle dobry aby załużyć na wasze uznanie.
Niestety mam dziwny charakter i im bardziej ludzie mi mówią, że coś się nie uda tym bardziej chce im udowodnić, że się mylą. Jak na razie w swoim życiu prowadzę 3:1.
Skorzystam z rady i będę pisał coś innego, ale nie opowiadania.
Nie cierpię pisać opowiadań i nic tego nie zmieni.

Ze mnie jest taki niepoprawny optymista. Nie pasuje to do 20-latka? :D
Pozdrawiam serdecznie :D

13
Zgadzam się z przedmówcami odnośnie powielania schematów i wyważania otwartych drzwi. Niestety, czy tego chcesz, czy nie, podobieństwa rzucają się w oczy. Nawet imię głównego bohatera (niezależnie od tego czy było to celowe, czy też nie), kojarzy mi się z imieniem aktora odgrywającego rolę Harrego w wersji filmowej. Nie ważne ile razy będziesz zaprzeczał i przekonywał, przeciętny śmiertelnik-czytelnik uzna Twoją powieść za kolejną książkę o nastoletnich czarodziejach i walce dobra ze złem. To jest tak samo jak z tymi książkami o wampirach i zakochanych w nich nastolatkach. Po prostu powielanie schematu. Nie sięgnę już po żadną następną tego typu powieść, bo nie ma tam nic nowego, chociaż przecież fabuła się różni i nikt nie powie, że to plagiat.

Ale jeśli już uparłeś się na motyw szkoły i młodych uczniów, to dlaczego podszedłeś do tego tak typowo? Dlaczego zagraniczne, wymyśle imiona, taka sama walka ze złem? Moim skromnym zdaniem, jeśli nie wyjdziesz poza ten schemat, książka będzie miała marne szanse. Dlaczego nie umieścić akcji w naszych realiach, w Polsce? Kasia, Tomek i Piotrek to takie ładne imiona. Można zrobić z tego parodię H.P., tudzież komedię, można jako nauczycieli "zatrudnić" znane historyczne postacie, które niekoniecznie będą uczyły jedynie czarów. Np. pani Skłodowska-Curie będzie świetną nauczycielką (al)chemii, pan Sobieski nauczy dzieciaków czegoś o historii itd. W fabułę wpleść jakieś nastoletnie rozterki, okrasić to humorem, dodać intrygę, w którą przez przypadek wpadną nasi bohaterowie; wytłumaczyć dlaczego akurat te dzieciaki chodzą do tak nietypowej szkoły; pokazać kontrast między naszą prawdziwą rzeczywistością i realiami wytapetowanych gimnazjalistek upijających się na imprezach, a realiami tej dziwnej szkoły. Jest tysiąc możliwości jak zmodyfikować motyw niezwykłej szkoły i jej uczniów, tak by nie przypominało to H.P. Nie wystarczy zmienić liczbę bohaterów, uśmiercić tylko matkę i dodać jednego wroga więcej. Trzeba wyjść poza stereotyp, tak żeby ktoś powiedział - o kurcze, tego jeszcze nie było!

Życzę Ci z całego serca, żebyś stworzył coś fantastycznego, co każdy wydawca będzie chciał wydać, bo widać, że masz zapał twórczy i ogromne chęci. Szkoda byłoby to zmarnować :) Pozdrawiam serdecznie.
Miłości jestem posłuszna i szczęściu się nie opieram!
I czuję twoją pieszczotę i coraz bardziej zanikam,
I czuję twe pocałunki i coraz bardziej umieram.

Rok nieistnienia B. Leśmian

14
Milly pisze:Zgadzam się z przedmówcami odnośnie powielania schematów i wyważania otwartych drzwi. Niestety, czy tego chcesz, czy nie, podobieństwa rzucają się w oczy. Nawet imię głównego bohatera (niezależnie od tego czy było to celowe, czy też nie), kojarzy mi się z imieniem aktora odgrywającego rolę Harrego w wersji filmowej.
Sorry ale to już przesada, imiona wziąłem z Wikipedi, każde z tych imion było w 10 najpopularniejszych imion w jakimś kraju. np. Daniel był aż w 10 krajach, dlatego wybrałem to imię.

Milly pisze:Nie ważne ile razy będziesz zaprzeczał i przekonywał, przeciętny śmiertelnik-czytelnik uzna Twoją powieść za kolejną książkę o nastoletnich czarodziejach i walce dobra ze złem. To jest tak samo jak z tymi książkami o wampirach i zakochanych w nich nastolatkach.
Widzę, że muszę wszystko opisywać. To nie są czarodzieje tylko Dżiny, nie używają czarów tylko zdolności. Nie posługują się różczkami tylko meleagrami. Abyście mogli sobie wyobrazić czym są meleagry, to je opisze. Ja porównuje je do dżdżownic tylko są cienkie jak wkład długopisu i świecą na różne kolory. Kolor meleagr zależy od ich samopoczucia, ale to jest opisane w książce. Generalnie świecą na żółto i wychodzą z pod powiek Dżina w momencie użycia zdolności. Dodatkowo są ich setki, otaczając całe oko Dżina i to one tworzą zdolność.
Milly pisze:Ale jeśli już uparłeś się na motyw szkoły i młodych uczniów, to dlaczego podszedłeś do tego tak typowo? Dlaczego zagraniczne, wymyśle imiona, taka sama walka ze złem? Moim skromnym zdaniem, jeśli nie wyjdziesz poza ten schemat, książka będzie miała marne szanse. Dlaczego nie umieścić akcji w naszych realiach, w Polsce? Kasia, Tomek i Piotrek to takie ładne imiona.


Akcja toczy się na Atlantydzie, która wygląda jak starożytna Grecja, również ubierają się jak starożytni grecy. Panowie noszą himationy a dziewczyny peplosy. Więcej szczegółów opisujących Atlantydę w książce. Dzieci mają imiona europejskie bo ich opiekunowie (zaledwie 10% osób z tej szkoły ma obojga rodziców) uciekali przed zwierzołakami, kiedy zabito ich króla. Dodatkowo, Dżiny mówią w języku kraju z którego pochodzą, a mimo to rozumieją wszystkie inne języki świata(oprócz ishtar). Więcej w książce.
Milly pisze:Można zrobić z tego parodię H.P., tudzież komedię, można jako nauczycieli "zatrudnić" znane historyczne postacie, które niekoniecznie będą uczyły jedynie czarów. Np. pani Skłodowska-Curie będzie świetną nauczycielką (al)chemii, pan Sobieski nauczy dzieciaków czegoś o historii itd. W fabułę wpleść jakieś nastoletnie rozterki, okrasić to humorem, dodać intrygę, w którą przez przypadek wpadną nasi bohaterowie; wytłumaczyć dlaczego akurat te dzieciaki chodzą do tak nietypowej szkoły; pokazać kontrast między naszą prawdziwą rzeczywistością i realiami wytapetowanych gimnazjalistek upijających się na imprezach, a realiami tej dziwnej szkoły. Jest tysiąc możliwości jak zmodyfikować motyw niezwykłej szkoły i jej uczniów, tak by nie przypominało to H.P. Nie wystarczy zmienić liczbę bohaterów, uśmiercić tylko matkę i dodać jednego wroga więcej. Trzeba wyjść poza stereotyp, tak żeby ktoś powiedział - o kurcze, tego jeszcze nie było!
Wszystkie wybitne osoby, które przyczyniły się do rozwoju ludzkiej nauki, według mojej książki są Dżinami. Niestety Dżiny też umierają, dlatego Pani Skłodowska nie żyje. Dodatkowo w szkole są takie przedmioty jak heraldyka, alchemie, która uczy jak z agr pokazanych na tablicy Paeortulosa (kiedyś był Medelejew) zbudować zdolność i ją przyswoić . Czy chociażby taki przedmiot jak Nauka o Morlokach. Moroki to bestie, które przy pomocy Infasmi(zestawienie kilkunastu zdolności), zostały poddane posłuszeństwu Dżinom. Więcej w książce. Oprócz tego Dżiny latają na dywanach, złe Dżiny zostają uwięzione w lampach. Daniel nie jest głównym bohaterem, bo każda z 8 części będzie o kimś innym. Ich największy wróg ma ponad 1000 lat. Głowni bohaterowie pochodzą z Daniel- Polska (ma tylko ojca) Ines-Francja [ma trójkę rodziców (więcej w 2 części)], Kyle- Austria(tak naprawdę Szkocja, ale musi to ukrywać. Wychowuje go wujek część 3) Elena- Litwa(wychowują ją dziadkowie część 4), Oliver- Anglia (wychowuje go matka część 6), Eneko- Hiszpania (wychowuje go matka część 5). Jak wspominałem każdy z nich mówi w tym języku z jakiego pochodzi kraju, a i tak się rozumieją.
Dodatkowo, szkół średnich na Atlantydzie jest 8, ta jest taka ważna bo tu chodzą dzieci europejskich uchodźców(kiedyś najpotężniejszych rodów Atlantydy). Tylko Daniel ma rodzeństwo, Karolina lat 12.

To tak pokrótce, mam nadzieje, że chociaż trochę się obroniłem. :D

[ Dodano: Czw 10 Wrz, 2009 ]
Zapomniałem dodać. Już wspominałem, że fragment powieści nić wam nie wyjaśni a tylko mnie z błotem mieszacie:(
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron