Rozdział III: Spotkanie (fragment)
Po przeczytaniu listu, Daniel złożył go i schował do kuferka, na który patrzył bardzo nieufnie. Zszedł na dół i podszedł do swoich przyjaciół.
- Muszę wam coś powiedzieć –zaczął Daniel
- Bierz książki i zasuwamy na Arteologie, później nam się wytłumaczysz gdzie byłeś przez tyle czasu- odparł Kyle
- Dobrze.- odrzekł i poszedł spakować książki potrzebne na kolejne lekcje. Po chwili, kiedy był gotowy udał się w ślad za przyjaciółmi, wprost do sali profesora Dostojewskiego. Tego dnia profesor przeprowadził wykład na temat Oczu Temidy. Natychmiast po tej lekcji uczniowie udali się do szklarni, gdzie czekała ich godzina Agrometyki. Przedmiot ten nie wywierał dużego wrażenia na uczniach. Cóż może być ciekawego w krojeniu roślin i wyciąganiu z nich agresywnych robaczków. Mimo to Daniel chcąc zostać w przyszłości alchemikiem, jako jeden z nielicznych przykładał się do tego przedmiotu. Teraz na uczniów czekała kolejna ciężka godzina, bowiem profesor Grouth nigdy nie miała zbyt dużo czasu, to też zawsze goniła z materiałem, aby wyrobić się przed końcem roku. Można by pomyśleć, że w jej wypadku sprawdziany są wybawieniem dla uczniów. Po dłużącym się wykładzie, przyjaciele natychmiast udali się na polanę. Po drodze minęli profesora Mauriza i profesor Zenkovic, którzy byli tak pochłonięci rozmową, że ich nie zauważyli. Oto co zdążyli usłyszeć uczniowie.
- Nie prędko wrócą – odezwała się nauczycielka
- To dyrektor tak twierdzi. Poza tym ja jestem skłonny uwierzyć w teorię profesora Hensona.
- Myślisz? Osobiście uważam, że byłby to straszny cios dla Martina.
- O czym oni mówili? – zapytał Oliver kiedy się oddalili
- Zaraz wam to wytłumaczę – odparł Daniel i podążył wprost do wyjścia. Po chwili, która minęła im w milczeniu, doszli do jeziora.
- Siadajcie – zaczął chłopiec i sam usiadł na trawie.
- Więc co się dzieje.
- Kiedy przyszła po mnie Lisa. Udaliśmy się na taras.- Słowa te mocno podenerwowały Ines, która spuściła wzrok z kolegi i wpatrywała się w trawę kołyszącą na wietrze. – Rozmawialiśmy przez jakiś czas i nagle poczułem coś niepokojącego. Wtedy na niebie zobaczyliśmy jak…
- Co zobaczyliście!? –krzyknął Kyle kiedy Daniel spuścił głowę.
- Jak na dywanach walczą nauczyciele i dwa Zwierzołaki. To o nich przed chwilą rozmawiali profesor Mauriz i Zenkovic.
- Są tutaj- wtrąciła przerażona dziewczyna
- Dobrze wiemy, że są i że przyszli po mnie.
- O czym ty mówisz.
- Nie chciałem was wcześniej martwić, ale..
- Ale? –zapytali wszyscy jednocześnie.
- Zanim śledziłem Olivera, dwa razy ktoś mi kazał czegoś szukać. Chodziłem w nocy po szkole i szukałem czegoś, o czym nie miałem pojęcia. Kilka nocy po tym jak poszedłem za Oliverem znowu kazano mi czegoś szukać tym razem wiedziałem, że to jest ukryte w podziemiach.
-O czym ty mówisz?
- Oni czegoś chcą z naszej szkoły Kyle. I wybrali mnie abym im to przyniósł.
Nagle Ines zauważyła, że w ich kierunku biegnie przestraszony Eneko, natychmiast kiedy dobiegł, Oliver i Kyle złapali padającego chłopca.
- Co się stało? –zapytała Ines
- Zwierzołaki nas zaatakowały- odparł przerażony Hiszpan.
- Was?
- Na stadionie było sporo osób. – odpowiedział Eneko i dodał - Elena już wróciła?
- Daniel wstał i odpowiedział.
- Nie wróciła – i pobiegł w stronę stadionu
- Eneko idź do szkoły powiadom nauczycieli – Powiedział Kyle i wraz z Oliverem i Ines pobiegli za przyjacielem. Biegli bardzo szybko, w dole, na murawie stadionu stała Elena. Przy niej były trzy Zwierzołaki. Jeden z nich był jaszczurem, który wszedł do głowy Daniela, drugi był człekolwem a trzeci niedźwiedziołakiem.
- Szukasz mnie! –Krzyknął Daniel a jego przyjaciele spojrzeli na niego z przerażeniem. Jaszczur kiwną głową do człekolwa, ten rozpędził się i biegł w ich stronę. Daniel włożył rękę do kieszeni, wyciągnął z niej Wenus.
- Ziemia- szepnął, planeta natychmiast się powiększyła i z jej wnętrza wprost do ręki młodzieńca, wpadła planeta wielkości piłki do ping ponga. Szybkim ruchem głowy skierował swój wzrok na nadbiegającego Zwierzołaka. Jego dłoń zaczęła się mocno trząść, planeta chciała się uwolnić, poruszając się we wszystkie strony.
- Co ty robisz?! – krzyknęła przerażona Ines. Jednak młodzieniec stał nieruchomo przyglądając się nadbiegającej bestii. Długa lwia grzywa opadała na jego szerokie, zwierzęce ramiona. Dłonie zakończone były ostrymi pazurami. Jego twarz przypominała lwi pysk, z którego wystawały wielkie kły, gotowe rozszarpać każdego. Silnie umięśnione nogi pozwalały mu szybko biegać i skakać zarówno wysoko jak i daleko. Daniel czekał na jeden z takich skoków, aż się doczekał. Zwierzołak biegł po ławkach, nagle podskoczył do góry, wtem Daniel otworzył swoja dłoń, piłka z prędkością dwustu kilometrów na godzinę uderzyła potwora w głowę, rozcinając mu ją. Z wielkiej rany wypłynęła krew, bestia spadła wprost pod nogi swoich towarzyszy. Przerażona Ines wraz z Kylem i Oliverem przyglądali się całej sytuacji. Ze strachu nie mogli się ruszyć z miejsca, uczucie to również odebrało im mowę. Daniel ponownie spojrzał na dłoń, piłeczka, która przez chwilę unosiła się w powietrzu wrócił do jego ręki. Zwierzołak szybko się ocknął, kiedy próbował się podnieść, dostał drugi raz z jeszcze większą siłą. Ponownie opadł do stóp Zwierzołaków. Daniel szybko zbiegł za nim. Jaszczur widząc porażkę swojego sprzymierzeńca całą siłą rzucił się na Elenę ogłuszając ją. Podniósł jej nieprzytomne ciało i próbował oddalić się w stronę lasu. Wtedy Daniel uderzył go planetą w tył głowy także ten opadł tracąc przytomność. Chłopiec wycelował w trzeciego, niedźwiedziołak zdążył się zorientować i złapał piłkę i rozgniótł ją.
- I co teraz zrobisz ?- zadrwił. Nagle do Daniela dotarło, że stoi naprzeciwko istoty, która mogła być odpowiedzialna za śmierć jego matki. Mimo to nie czuł strachu. Z całej siły ściskał Wenus, aż jego dłonie się spociły. Młodzieniec i jego przeciwnik zaczęli chodzić w kółko. Chłopiec w pewnym momencie zatrzymał się, stanął tak aby Zwierzołak był tyłem do Eleny. Odwrócił w ten sposób jego uwagę, w tym czasie przyjaciele po cichu zabrali nieprzytomną Elenę i powoli się oddalili. Niedźwedziołak wyczuł podstęp i rzucił się w ich kierunku.
- Stój! – krzyknął Daniel. Zwierzołak odwrócił się w jego stronę leciała z dużą szybkością sporo większa piłka, uderzyła go prosto w brzucho i zamieniła się w szklaną kulę, zamykając bestię wewnątrz.
- Daniel uważaj! – krzyknęła Ines. Młodzieniec odwrócił się, w jego stronę biegł wściekły człekolew. Jego pysk była zalany krwią, oczy wypełniała wściekłość. Młody Dżin nieświadomy tego, co robi rzucił w jego stronę pierścień Saturna. Krąg zacisnął się wokół napastnika i przewrócił go na ziemię.
- Wstawaj!- krzyknął zamknięty Niedźwiedziołak do nieprzytomnego Jaszczura. Kiedy ten się ocknął, Daniel wraz z przyjaciółmi był już na samej górze stadionu. Jaszczur rzucił się za nim w pogoń.
- Czekajcie! – krzyknął Daniel
- Co się stało?- zapytali równocześnie jego przyjaciele
- Neptun –powiedział Daniel i z Wenus wyszła kolejna planeta- rzuć tym o ścianę zrobi się w niej dziura. Pamiętajcie jednak, aby osoba która rzuca przeszła ostatnia. Wtedy przejście się zamknie. Jeszcze jedno Mars- wtem z kuli wyszło kolejna planeta.
– Dotknijcie tego – dodał chłopiec. – jego przyjaciele spełnili prośbę. Daniel dotknął planetą, dłoni nieprzytomnej Eleny. Wtem z planety wyskoczyło cztery śladołamacze.
- Teraz was nie widzi. Biegnijcie do szkoły .
- Co z tobą?- zapytała z żalem w głosie Ines
- Muszę mu stawić czoło! – odparł Daniel – uciekajcie już – dodał. Przyjaciele niechętnie go opuścili. Biegli w stronę zamku, niosąc Elenę. Daniel czekał na górze na swojego prześladowcę, po chwili jaszczur się pojawił.
- Postanowiłeś czekać- zadrwił z chłopca.
- Nie boję się ciebie- odparł spokojnie.
- A powinieneś! Wystarczy jedno moje słowo i nawet nie będziesz opierał się mojej sile, tylko posłusznie wykonasz to co powiem.
- Chcesz się przekonać?!
- Skoro chcesz walczyć „Behstero ivreh”
- „Wehtrum” – obaj wypowiedzieli swoje zdolności w tym samym momencie. Ciało Daniela, odruchowo uniknęło ciosu.
- Widzę, że Mauriz cię dobrze przygotował do naszego spotkania.
- Dla Ciebie Pan Mauriz – odparł młodzieniec. Jego słowa wyraźnie zdenerwowały Jaszczura.
- „Horteh ehvro ” – krzyknął Daniel nie zdążył zareagować, ale jego ciało samo uniknęło ataku zmuszając głowę do przychylenia .- „Behstero ivreh” ponownie krzyknął Zwierzołak. Chłopiec automatycznie zrobił salto w powietrzu. Kiedy opadł na ziemię usłyszał.
- „Horteh ehvro ” - padł na murawę, dostał lekkich drgawek. Jego ciało zalało się potem. Jaszczur przemówił
- Teraz zrobię ci rzeczy gorsze od tych, które robiłem ci przy ostatnim naszym spotkaniu. - Po polanie rozległ się stłumiony krzyk, dosłyszalny jedynie na kilkanaście metrów. Krzyk wypełniony bólem, łzami, strachem i cierpieniem.
- Zabij mnie…- powiedział Daniel. Czuł jak niewidzialne siły rozrywają mu wnętrzności. Nie wiedział czy to był piekielny ogień czy może jakaś bestia, która chciała przejąć jego ciało.
- Chciałbyś – zadrwił napastnik
- Jeżeli tego nie zrobisz to kiedyś ja cię zabiję… – słowa Daniela rozwścieczyły Zwierzołaka. Po błoniach rozległ się drugi krzyk, a po chwili trzeci i czwarty.
- Nie masz już przyjaciół? Nikt ci nie pomaga? Boją się…. głupcze. Wszyscy, którzy są odważniejsi giną, bo są niewygodni i ciebie też to czeka.
- I tak nie osiągniesz celu …– wykrztusił resztkami sił Daniel.
- Nie wiesz nawet jak bardzo się mylisz. Po twojej śmierci, żaden uczeń nie będzie miał tyle odwagi aby stawić mi czoło, już niedługo opanujemy Atlantydę. Ale ciebie już tu nie będzie.
- Nie gadaj tyle, tylko zemną skończ.
- Ależ bardzo proszę!
- „Vehrtum” – Daniel usłyszał znajomy głos należący do Ines. Zwierzołak spojrzał na chłopaka i powiedział
- Wrócę po ciebie.- chwiejnym krokiem oddali się w stronę lasu. Daniel zdążył zobaczyć zapłakaną Ines i zemdlał.
*
Kiedy się obudził znowu leżał w szpitalu. Przy jego łóżku siedziała Ines, Kyle i Oliver. Wokół natomiast stały kosze z owocami i kartkami z życzeniami szybkiego powrotu do zdrowia..
- Skąd się to tutaj wzięło? –zapytał
- Witaj wśród żywych – powiedziała Ines i dodała – od twoich wielbicieli.
- Raczej wielbicielek- wtrącił Olvier
- Długo tu leżę? Co się wydarzyło? – zaczął pytać Daniel siadając na łóżku
- Leż spokojnie – odparł Kyle – wszystko ci opowiemy. Zacznę może do tego, że jest niedziela.
- Jak to się stało, że ja żyję?
- To zasługa Ines – odparł Oliver i ciągnął dalej- Usłyszeliśmy twój krzyk. Wtedy Ines dała nam neptun i powiedziała, że wraca. Gdyby nie ona już byś nie żył, nie wiem dlaczego my nie wróciliśmy….. Może teraz Ines ci opowie.– Daniel spojrzał na koleżankę, która poczerwieniała.
- Przypominało mi się jak powiedziałeś, że nie będzie nas widział. – zaczęła nieśmiało Ines - Kiedy usłyszałam twój krzyk, postanowiła ci pomóc. Wtedy podleciał do mnie Eneko i na dywanie polecieliśmy prosto do ciebie. Dotarłam w samą porę.
- Ale dlaczego się wycofał?
-Musiał uciekać bo na niego czekało coś gorszego od śmierci.
- Życie w lampie – przerwał Daniel, na co Ines przytaknęła kiwnięciem głowy.
- Co z Eleną?
- Była tylko ogłuszona –zaczął Kyle- wczoraj wyszła ze szpitala ma małego guza na głowie, ale to nic groźnego.
- To dobrze...Co robią tutaj te kosze?
- Myślałem, że nie zauważy – wtrącił Oliver i wszyscy zaczęli się śmiać.
- Tak poważnie, jak Zwierzołaki uciekły pojawili się nauczyciele- zaczęła Ines.
- Po powrocie do szkoły, dyrektor kazał uczniom iść do sypialni i nie wychodzić. Wszyscy więc zaczęli zadawać pytania. Wezwano Merexów i ci podobno ich wyłapali.
-My jednak myślimy, że dyrektor powiedział tak, aby nie wywoływać paniki. –wtrącił Kyle- tak naprawdę Zwierzołaki jeszcze tam grasują a Merexi nie opuścili terenów szkoły.
- To nadal nic mi nie mówi co robią tutaj te kosze.
- Zmierzamy do tego- odparła Ines i ciągnęła dalej – następnego dnia dyrektor w porze obiadu opowiedział o tym co się wydarzyło.
- Czyli?- przerwał jej Daniel
- Zaczął od tego, że na terenie szkoły są Zwierzołaki, które nam zagrażają.
– odpowiedziała Ines i kontynuowała.- Dodał, że wezwał już Merexów i ci się nimi zajęli. Potem powiedział, że życiu jednej z naszych uczennic groziło niebezpieczeństwo. I że Daniel Krajewski zachował zimną krew i rzucił się jej na ratunek, nie dbając o swoje bezpieczeństwo.
- Co jak powiedział było odważne ale głupie – wtrącił Oliver
- Następnie opowiedział - kontynuowała Ines - jak przy pomocy swoich zdolności i świeżości umysłu ocaliłeś dziewczynę. Na koniec stawiając czoło mocą ciemności. I że twojemu życiu nie zagraża już niebezpieczeństwo. No i od tamtej pory uczniowie przysyłają ci kosze owoców.
- Dzięki tobie nikt nie czuje się zagrożony. – dodał Kyle. W tym momencie do sali weszła pielęgniarka.
- Wy jeszcze tu siedzicie? Do wiedzenia państwu.- powiedziała z urażoną miną. Daniel pożegnał się z przyjaciółmi, którzy po chwili opuścili salę szpitalną. Chłopiec szybko zasnął. Już następnego dnia z samego ranka mógł na własną prośbę powrócić do szkolnych obowiązków.