"Reinkarnacja" Rozdział II

1
Witam ponownie. Oto kolejna część mojego dzieła. Komentujcie, i krytykujcie. Proszę tylko o jedno, jak macie zamiar pisać że coś mam źle, od razu powiedzcie jak powinno być dobrze, a nie nabijacie posty. Po prostu pomóżcie :D

--------------

Reinkarnacja.


Rozdział II, Przesłuchanie.


Feliks wstał, i odszedł kilka kroków. Zastanowił się przez chwile, po czym wrócił do chaty. Powtarzał tą czynność już od kilku dobrych minut, sam nie wiedział czemu. Nie zdążył się zastanowić dlaczego to robi, gdy przyszła po niego Laura.
- Chodź, jesteśmy gotowi. Przesłuchamy cię, a następnie wszyscy udamy się na kolację. – zagadnęła, wchodząc przez „drzwi”. Feliks tylko przytaknął, i poszedł za nią, w kierunku największego budynku w obozie. Jak tylko znalazł się dostatecznie blisko, spostrzegł że jest to najładniejszy, najokazalszy i prawdopodobnie najdroższy budynek jaki widział w całej osadzie. Jako jedyny miał prawdziwe, drewniane drzwi, dwa okna(jedno wybite, zabite deską, ale zawsze okno), i sięgało prawie dwóch pięter.Budynek nie był niczym przyzdobiony, lecz czuć było powagę tego miejsca.
- To tutaj. Główny budynek rady. Właśnie w tym miejscu ustalamy wszystkie ważne dla naszej społeczności zasady, oraz decyzje, jak i przesłuchujemy nowych. – powiedziała Laura, do zapatrzonego Feliksa.
- Mieszkacie tutaj? – zapytał.
- I tak i nie. Zależy. Jeśli mamy dużo do roboty, to niby mamy tam odpowiednie kwatery dla każdego z nas, lecz zazwyczaj każdy udaje się do swojego domu, by spędzić tam czas z rodziną.
- A ty masz rodzinę? – postawił pytanie Laurze.
- Chodź, już powinniśmy zacząć. Tędy. – zbyła go dziewczyna. Udali się do obszernej sali. Obszernej jak obszernej, miała wystarczająco dużo miejsca, by zrobić z niej kilka pokoi. Pod ścianą były ustawione podniszczone biurka, stoliki i stoły, wraz z krzesłami.Laura zajęła ostatnie wolne miejsce, i przesuchanie się rozpoczęło.

Feliks stał sam, na środku pokoju, przed pięcioma osobami. Trzech starców, jeden mężczyzna, i Laura. Wszyscy na niego patrzyli, nikt nie wymieniał się spojrzeniami. Rozpoczął starzec, siedzący na pierwszym miejscu od prawej.
- Jak się nazywasz?
- Feliks.
- Ile masz lat?
- Z tego co pamiętam, to piętnaście i pół.
- Z tego co pamiętasz? – skrzywił się starzec.
- Tak, a pamiętam niewiele. Chyba straciłem pamięć. – odpowiedział starcowi. Ten pochylił się nad jakimiś papierami, i zaczął notować. Potem podał kartę kolejnemu starcowi. Po jej przeczytaniu, zapytał:
- Skoro straciłeś pamięć, może pamiętasz jak się znalazłeś w tym mieście.
- Wydaje mi się, że tu mieszkałem.
- Aha. A z kim? Miałeś rodziców, rodzeństwo? Nie wiesz gdzie oni teraz są? – spytał sędziwy staruszek.
- Nie jestem w stanie sobie przypomnieć, przykro mi.
- Hmmm… - zamruczał starzec, zapisał coś, i podał kartkę do ostatniego starca w sali. Popatrzył najpierw na kartkę, potem na chłopca, i powiedział:
- Niewiele o tobie wiemy. Ty pewnie wiesz o nas jeszcze mniej. Na pytania przyjdzie jeszcze czas. Na razie, chciałbym wiedzieć czy chcesz z nami zamieszkać, i stać się częścią naszej małej społeczności.
- A kim wy jesteście? Skąd…
- Pytania potem! Teraz odpowiedz: tak, czy nie. – przerwał mu staruszek.
- Tak… - odpowiedział niepewnie chłopak.
- Świetnie! – ucieszył się, po czym napisał coś na tej samej kartce, i podał ją mężczyźnie.
- Więc jesteś Feliks, masz piętnaście lat, i prawie nic nie pamiętasz, tak?
- Dokładnie tak.
- Dobrze, wiem już coś o sobie. Teraz powinieneś się dowiedzieć, jakie zasady tutaj panują. – powiedział spokojnie.
- Dobrze, słucham. – odpowiedział zainteresowany Feliks.
- Po pierwsze: nie kradniemy, nie zabijamy, nie robimy nikomu tego, co tobie nie miłe. Żyjemy tutaj razem, i nie chcemy żadnych nieprzyjemności. Zrozumiałeś?
- Tak. –przytaknął.
- Po drugie: wszystko jest wspólne. Nawet jeżeli coś tymczasowo znajduje się u danej osoby, nie znaczy że jest jej na stałe. Zazwyczaj dzielimy się tym co znajdziemy na zasadzie kto czego bardziej potrzebuje, lecz w razie sporów, reaguje rada. Mam nadzieję, że nadąrzasz?
- Tak tak, uważnie słucham. – odpowiedział chłopiec. I tak żeczywiście było, ciekawiło go to jak tutaj ci ludzie sobie żyją.
- Po trzecie i ostatnie: zapasy jedzenia znajdują się w jednym miejscu, i posiłki są wydawane trzy razy dziennie. Nie ma podjadania. Chodzi o dobro ogółu. Tak samo jest z napojami, lecz one są wydawane pięć razy dziennie.
- I tyle tych zasad?
- Tak, tyle. Teraz ostatnia część, czyli przydzielenie ci mieszkania.
- Jako że nie znasz tu nikogo, i większość chat jest zajęta… - zaczęła Laura.
- …będziesz mieszkać u rodziny która ma najwięcej wolnego miejsca w domu. Oznacza to, że będziesz mieszkać z rodziną numer cztery. Numerem rodziny jest tutaj numer mieszkania. Jesteś już zwolniony, możesz iść sprawdzić gdzie mieszkasz. – powiedziała Laura z uśmiechem.
- Dziękuję. – odpowiedział Feliks, po czym udał się w stronę drzwi.

Młodzieniec chodził od domu do domu, w poszukiwaniu numeru czwartego. Dopiero teraz zaczął widzieć małe cyferki nad wejściem do każdej chaty, wcześniej jakoś były dla niego niezauważalne. Znalazł swoje mieszkanie na tyłach osady, niedaleko siedziby rady, oraz ogniska, które widział teraz całkiem dobrze, gdyż właśnie je rozpalano, a zmrok już nastawał. Wszedł do swojej nory, i rozejrzał się. Dom nie był zbyt przestronny, miał około sześć, siedem metrów szerokości, i z cztery metry długości, a wysoki był na około dwa. W środku kilka prowizorycznych posłań z podartych koców, materaców i starych ubrań. Koło każdego mała nocna szafeczka. Wyszedł z chaty, i spoglądnął na front. To chyba była jedna z tych nielicznych, która nie ma drzwi, pomyślał sobie chłopiec. Zamiast drzwi był o tylko miejsce na nie, i powieszona zasłona, która już przez wiele przeszła. Po chwili usłyszał coś w rodzaju gongu, oraz wołanie. Udał się w kierunku głosu, który nawoływał na posiłek. Zobaczył przed paleniskiem wiele ludzi, w tym piękną Laurę, trzech starców, i pełno nieznanych mu jeszcze twarzy. Udał się tam, gdzie wydawano posiłki, i stanął w kolejce.

2
Na sam początek krótka uwaga techniczna. Zdarza Ci się wielokrotnie gubić spację między znakami przestankowymi, a wyrazami rozpoczynającym następne zdania. Podczas korekty musisz zwrócić na to uwagę.
urich pisze:zagadnęła, wchodząc przez „drzwi”.
Zamiast "drzwi" w cudzysłowie mógłbyś w tym miejscu dać ich opis. Sugerujesz, że jest to coś na kształt drzwi, ale czytelnik nie może sobie wyobrazić czy to dziura w ścianie, czy w podłodze, czy magiczny portal. Trzeba to doprecyzować.
urich pisze:Feliks tylko przytaknął, i poszedł za nią, w kierunku największego budynku w obozie. Jak tylko znalazł się dostatecznie blisko, spostrzegł że jest to najładniejszy, najokazalszy i prawdopodobnie najdroższy budynek jaki widział w całej osadzie.
Powtórzenie, jedno z bardzo wielu w całym tekście. Koniecznie musisz popracować nad wyrazami synonimicznymi.
urich pisze:Jako jedyny miał prawdziwe, drewniane drzwi, dwa okna(jedno wybite, zabite deską, ale zawsze okno), i sięgało prawie dwóch pięter.
Okna to znowu powtórzenia, pogrubiona część zdania brzmi tak, jakbyś pisał, że to okno sięgało dwóch pięter. Powinno być "i sięgał prawie dwóch pięter", gdyż opis odnosi się do budynku. Ogólnie całe to zdanie jest dość dziwnie skonstruowane, usunęłabym ten nawias i wplotła wspomnienie o zabitym deską oknie w ciąg opisu. Poza tym brak spacji między wyrazem i nawiasem.
urich pisze:powiedziała Laura, do zapatrzonego Feliksa.
Niepotrzebny przecinek.
urich pisze:postawił pytanie Laurze.
Nie ma czegoś takiego jak postawienie pytania komuś. Można zapytać o coś kogoś. Powinno być po prostu "zapytał Laurę", albo zwyczajnie "zapytał", gdyż rozmawia od dłuższego czasu tylko z nią, więc logiczne, że jeśli pyta, to właśnie ją. Unikasz wtedy ciągłego powtarzania imion bohaterów po każdej kwestii.
urich pisze:- Chodź, już powinniśmy zacząć. Tędy. – zbyła go dziewczyna. Udali się do obszernej sali. Obszernej jak obszernej, miała wystarczająco dużo miejsca, by zrobić z niej kilka pokoi. Pod ścianą były ustawione podniszczone biurka, stoliki i stoły, wraz z krzesłami.
Zamiast "zbyła go..." lepiej brzmiałoby "odpowiedziała wymijająco". A dalej nagromadzenie powtórzeń. Może lepiej "Udali się do obszernej sali, w której było wystarczająco dużo miejsca, by zapełnić ją kilkoma pokojami" - lub coś w tym stylu. Drażnią mnie takie krótkie zdanka, które można spokojnie rozwinąć w opis. Przy "stoły wraz z krzesłami" niepotrzebny przecinek.
urich pisze:Feliks stał sam, na środku pokoju, przed pięcioma osobami.
Feliks stał na środku pokoju przed pięcioma osobami. Nie stał sam, przecież piszesz, że było tam jeszcze pięć osób. Dalej można dać myślnik i wypisać te osoby.
urich pisze:- Więc jesteś Feliks, masz piętnaście lat, i prawie nic nie pamiętasz, tak?
- Dokładnie tak.
- Dobrze, wiem już coś o sobie. ....
O sobie??
urich pisze:- Tak. –przytaknął.
Skoro powiedział "Tak" to przytaknął - masło maślane. Zostawiłabym samo "przytaknął" i tak jest tu zbyt wiele kwestii mówionych.

Generalnie cały ten dialog jest strasznie sztuczny i czyta się go koszmarnie. Począwszy od zawiłych opisów kto mówi i co robi (chodzi mi o te fragmenty z krążącą miedzy nimi kartką), a skończywszy na zastraszającej ilości powtórzeń słowa "starzec". Zapewne można znaleźć jeszcze wiele innych określeń, można im nadać imiona, cokolwiek, co poprawi czytelność tego dialogu. Cały ten fragment jest jak dla mnie do wywalenia i napisania od nowa. Poza tym nie można większości tekstu opierać na dialogach. Wszystkie te zasady mogły być spokojnie wypowiedziane w jednej kwestii, bez ciągłego pytania "zrozumiałeś?" itp. Wszystko brzmi bardzo sztucznie, spróbuj przeczytać to na głos, sam to odkryjesz. Więcej opisów, reakcji, emocji, mniej dialogów.
urich pisze:Dopiero teraz zaczął widzieć małe cyferki nad wejściem do każdej chaty, wcześniej jakoś były dla niego niezauważalne.
Dopiero teraz dostrzegł małe cyferki. Ostatnia część zdania do wywalenia, bo wynika nieubłaganie z pierwszej części - jeśli dopiero dostrzegł, to nie widział wcześniej.
urich pisze:Znalazł swoje mieszkanie na tyłach osady, niedaleko siedziby rady, oraz ogniska, które widział teraz całkiem dobrze, gdyż właśnie je rozpalano, a zmrok już nastawał.
Tym razem bardzo zawiły opis, który można podzielić na mniejsze części. Np. "Znalazł swoje mieszkanie na tyłach osady, niedaleko siedziby rady. Tuż obok rozpalano właśnie ognisko, więc mógł dobrze przyjrzeć się okolicy mimo zapadającego zmroku." Określenie "zmrok już nastawał" jest całkowicie nie do przyjęcia.
urich pisze:spoglądnął
Agrrrh! Nie ma takiego wyrazu! SPOJRZAŁ!
urich pisze:Wyszedł z chaty, i spoglądnął na front.
Kojarzy się z frontem wojennym. "Wyszedł na zewnątrz i SPOJRZAŁ na front chaty."
urich pisze:Zamiast drzwi był o tylko miejsce na nie, i powieszona zasłona, która już przez wiele przeszła.
Zamiast drzwi wisiała zasłona, która wyglądała, jakby wiele już przeszła.
urich pisze:Po chwili usłyszał coś w rodzaju gongu, oraz wołanie. Udał się w kierunku głosu, który nawoływał na posiłek.
"Coś w rodzaju gongu" brzmi bardzo brzydko. Po prostu usłyszał gong i udał się w kierunku, z którego dolatywało nawoływanie na posiłek. Albo coś w tym stylu...
urich pisze:Zobaczył przed paleniskiem wiele ludzi, w tym piękną Laurę, trzech starców, i pełno nieznanych mu jeszcze twarzy.
Wielu ludzi. Słowo "pełno" również nie pasuje, można zastąpić je wyrazem "sporo".

Uch, to było ciężkie zadanie. Niestety, niemal w każdym zdaniu jest coś do poprawienia, sporo błędów, ogromna ilość powtórzeń. Zbyt wiele dialogów, na dodatek dość sztucznych i nieprawdopodobnych. Trochę leży realistyczność tego fragmentu - nie chce mi się wierzyć, że po tak lakonicznym "przesłuchaniu" rada starszych jakiejś społeczności przyjęła w swoje szeregi chłopca, o którym nic nie wiadomo. A jeśli to szpieg, sabotażysta, ktoś podstawiony? Moim zdaniem powinni być bardziej ostrożni, bardziej podejrzliwi i surowi. Może jedynie dziewczyna mogłaby się za nim wstawić, przekonać starszyznę, że jest niegroźnym chłopcem i wziąć odpowiedzialność na siebie - ale po burzliwej i trudnej naradzie. A tutaj wszystko idzie łatwo, gładko i bardzo nierealistycznie. Dalej - chłopak chodzi po całej osadzie, od drzwi do drzwi, rozgląda się, szuka - a tu normalnie żadnych ludzi, żadnych przechodniów, żadnych odgłosów, nic. Wymarłe miasto? W swojej chatce też nikogo nie zastaje. Gdzie się podziali wszyscy ludzie? Nikt mu się z ciekawością nie przygląda, nikt go nie zagaduje, nawet nikt nie jest wrogo nastawiony do nowego. Potem tylko dzwoni gong i nagle w pobliżu ogniska (które przecież tyle co obserwował) pojawia się mnóstwo ludzi. Wychodzi na to, że wyszli spod ziemi.

Kończąc już ten przydługi wywód - bardzo wiele pracy przed Tobą, musisz jak najwięcej ćwiczyć. A najlepiej najpierw bardzo dużo czytać, zwracać uwagę na to, jak piszą autorzy dobrych powieści, a potem ćwiczyć i pisać samemu. Widać, że masz coś do opowiedzenia, wykreowałeś świat i bohaterów - teraz musisz to dopracować i wyszlifować. Nigdzie się nie spiesz, opowiadaj spokojnie i ze szczegółami, rozwijaj opisy i bohaterów. Nie wiem jeszcze dokąd zmierza fabuła Twojej opowieści, ale miejmy nadzieję, że w jakimś ciekawym kierunku.

Życzę powodzenia!
Miłości jestem posłuszna i szczęściu się nie opieram!
I czuję twoją pieszczotę i coraz bardziej zanikam,
I czuję twe pocałunki i coraz bardziej umieram.

Rok nieistnienia B. Leśmian

3
urich pisze:Feliks wstał, i odszedł kilka kroków.
Już przy pierwszym rozdziale wspominałem, że przed "i",w takich sytuacjach, przecinka nie stawiamy. Wypada mi więc powtórzyć - nie wolno, to najzwyklejszy błąd.
urich pisze:Powtarzał tą czynność już od kilku dobrych minut, sam nie wiedział czemu.
Jeżeli nadarza się ku temu sposobność - unikaj zaimków. Przypatrz się, jak zdania prezentuje się po korekcie:

1) Powtarzał tą czynność już od kilku dobrych minut, nie wiedzieć czemu.
2) Nie wiedzieć czemu, powtarzał tę czynność od kilku dobrych minut.
urich pisze:- Chodź, jesteśmy gotowi. Przesłuchamy cię, a następnie wszyscy udamy się na kolację. – zagadnęła, wchodząc przez „drzwi”.
Zaglądnij pod ten link i przypatrz się poprawnemu zapisowi dialogów.
urich pisze: Feliks stał sam, na środku pokoju, przed pięcioma osobami. Trzech starców, jeden mężczyzna, i Laura. Wszyscy na niego patrzyli, nikt nie wymieniał się spojrzeniami.
Takie informacje nic nie wnoszą do tekstu, przeciwnie - są tylko niepotrzebnym balastem, którego należy się jak najprędzej pozbyć.
urich pisze:- Tak, a pamiętam niewiele. Chyba straciłem pamięć. – odpowiedział starcowi. Ten pochylił się nad jakimiś papierami, i zaczął notować. Potem podał kartę kolejnemu starcowi. Po jej przeczytaniu, zapytał:
- Skoro straciłeś pamięć, może pamiętasz jak się znalazłeś w tym mieście.
Niby proste, a jednak. Pogrubiona część zdania wskazuje, że podmiotem, który zadaje pytanie jest starzec pytający o wiek, a więc zabieg nie do końca udany, bo przecież nie to chciałeś przekazać, jeśli dobrze mniemam.
urich pisze:- Hmmm… - zamruczał starzec, zapisał coś, i podał kartkę do ostatniego starca w sali. Popatrzył najpierw na kartkę, potem na chłopca, i powiedział:
- Niewiele o tobie wiemy. Ty pewnie wiesz o nas jeszcze mniej. Na pytania przyjdzie jeszcze czas. Na razie, chciałbym wiedzieć czy chcesz z nami zamieszkać, i stać się częścią naszej małej społeczności.
Jak wyżej. Identyczna sytuacja.
Ciągłe mówienie "starzec", "starca" strasznie uprzykrza czytanie.
urich pisze:- Jako że nie znasz tu nikogo, i większość chat jest zajęta… - zaczęła Laura.
- …będziesz mieszkać u rodziny która ma najwięcej wolnego miejsca w domu. Oznacza to, że będziesz mieszkać z rodziną numer cztery. Numerem rodziny jest tutaj numer mieszkania. Jesteś już zwolniony, możesz iść sprawdzić gdzie mieszkasz. – powiedziała Laura z uśmiechem.
Wszystko mówi jedna osoba, więc nie ma potrzeby tego rozbijać na dwa człony. Poprawny wygląd:

- Jako że nie znasz tu nikogo, i większość chat jest zajęta - zaczęła Laura - będziesz mieszkać u rodziny która ma najwięcej wolnego miejsca w domu. Oznacza to, że będziesz mieszkać z rodziną numer cztery. Numerem rodziny jest tutaj numer mieszkania. Jesteś już zwolniony, możesz iść sprawdzić gdzie mieszkasz. – powiedziała Laura z uśmiechem.

Poza tym zwróć uwagę na pogrubione słowa, które sugerują powtórzenia.

Od ostatniego razu wiele się nie pozmieniało. Chodzi przede wszystkim o interpunkcję oraz budowę sensownych zdań. Co poniektóre brzmią naiwnie, nieziemsko... wybierz dowolne określenie. Tekst nie przypadł mi do gustu, podobnie zresztą jak pierwsza odsłona przygód młodzieńca, której nawet nie pamiętam. Niestety.

4
Zastanowił się przez chwile
Chwilę! I w tym miejscu lepiej: zastanawiał
Powtarzał tą czynność
Tę czynność.
Zastanowił się przez chwile, po czym wrócił do chaty. Powtarzał tą czynność już od kilku dobrych minut, sam nie wiedział czemu. Nie zdążył się zastanowić dlaczego to robi
jedno wybite, zabite deską
bite, bite. "wybite" możesz wywalić, jeżeli jest zabite deską, to nie bez powodu
Trzech starców, jeden mężczyzna, i Laura
A starcy to nie mężczyźni? I bez przecinka przed "i"
- Skoro straciłeś pamięć, może pamiętasz jak się znalazłeś w tym mieście
Jak jedno ma się do drugiego? To, że stracił pamięć, wskazuje na to, że raczej NIE pamięta, jak znalazł się w tym mieście
- Tak. –przytaknął
Tautologia, taka sama jak "- Nie - zaprzeczył". Albo "tak", albo "przytaknął" do wywalenia
nadąrzasz
Auu...
miał około sześć, siedem metrów szerokości, i z cztery metry długości
To nie jest lekcja architektury. Nie obchodzi nas, ile co ma metrów, ale jakie jest. Duże, nieduże, niezbyt duże, maleńkie, gargantuiczne... nie sugeruj nic liczbami.

No dobra. Teraz ci powiem wprost: możesz wrzucać dalej i liczyć na to, ze będę komentował. W sumie to nawet ciekawi mnie ciąg dalszy, choć mógłbyś wrzucać większe fragmenty.
Ogólne uwagi masz w pierwszej i trzeciej części, tu już nic nie muszę pisać

PS: Milly, właśnie odkryłem smutną prawdę i choć ubolewam nad tym...
http://www.sjp.pl/co/spogl%B1dn%B1%E6

5
[z góry przepraszam za offtop]
Bin pisze:PS: Milly, właśnie odkryłem smutną prawdę i choć ubolewam nad tym...
http://www.sjp.pl/co/spogl%B1dn%B1%E6
Ojojoj... Mimo wszystko wyraz ten wygląda jakoś pokracznie w tworach pisanych. Rozumiem, w mowie potocznej i w żartach samej zdarza mi się go używać, ale nie w prozie. To chyba wina tego, że coraz więcej ludzi używa takiego wyrażenia, aż w końcu wszedł do użytku codziennego i "znormalniał". Swoją drogą - szukałam w poradni językowej PWN (link) i nie znalazłam żadnej wzmianki na ten temat.
Miłości jestem posłuszna i szczęściu się nie opieram!
I czuję twoją pieszczotę i coraz bardziej zanikam,
I czuję twe pocałunki i coraz bardziej umieram.

Rok nieistnienia B. Leśmian
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”