Jak na zdjęciu

1
Nagle Daniel poczuł, że unosi się do góry.
- Co tu się dzieje? – wrzasnął. Charlotte i Jake patrzyli na niego zdziwieni, nie mogąc się ruszyć.
- On… Jest… W powietrzu – wymamrotała Charlie.
- Brawo! – wrzasnął Dan. – I teraz wypadałoby, żebyście pomogli mi zejść na dół!
Ale zanim którekolwiek z nich zdążyło się ruszyć, wszyscy trzej lewitowali nad podłogą.
- Co tu się dzieje?! – powtórzył Daniel.
- Nie nas pytaj! – odkrzyknął Jake.
W pewnym momencie drzwi balkonu, dotąd otwarte, zamknęły się z hukiem.
- Nie no, to już przekracza pewne granice – skomentowała Charlie.
- Prawdopodobnie któreś z nas robi to podświadomie – mruknął Jake.
- No co ty nie powiesz?! – krzyknął Daniel.
Nagle cała trójka spadła na ziemię, a w domu zapanowała taka cisza, jakiej jeszcze nigdy nikt nie spotkał. Nie było słychać nawet szumu drzew, kroków na zewnątrz, telewizora sąsiadów…
Dan podszedł do okna i zobaczył coś, czego zupełnie nie spodziewał się zobaczyć – wyglądało to, jakby patrzył na zdjęcie.
Wszystko było nieruchome, jak zatrzymany film.
- Ktoś z nas zatrzymał czas… - powiedział cicho.
- To musiało być któreś z was – stwierdziła Charlotte. – Bo, jeśli się zgodzić z teorią moją i Jake’a, to wy macie moce związane z czasem.
- No to musimy to powstrzymać!
- Świetny pomysł, Daniel! Ale może masz jeszcze jakąś sugestię typu jak to zrobić? – spytała sarkastycznie Charlie.
- Nie, nie mam – warknął Dan. – Sądzisz, że zrobiliśmy to specjalnie?
- Niczego takiego…
- ZAMKNIJCIE SIĘ! – wrzasnął Jake. – Mamy ważniejsze rzeczy do roboty niż kłócenie się o byle co!
- Jeśli to jest dla ciebie byle co, to ja…
- ZAMKNIJ… TWARZ! – krzyknął Vision do Dana. – Co ty sobie myślisz? Że możesz się rzucać o wszystko? Daj spokój!
Daniel zrozumiał, że to nie jest odpowiedni czas na kłótnię i zamilkł.
- Ktoś ma jakieś pomysły? – spytał.
- Ja nie bardzo – odpowiedziała Charlotte.
- Ja też – stwierdził Vision.
- Cholera – mruknął Daniel i odszedł od okna. – Nic z tego nie rozumiem. Skoro czas został zatrzymany, niekoniecznie przez nas, to dlaczego my nie jesteśmy nieruchomi jak wszyscy ludzie?
- Nie wiem. Może dlatego, że to my… Razem zatrzymaliśmy czas? – zaproponowała Charlotte.
- I o taką teorię właśnie chodziło! – krzyknął Jake. – No to przyjmując ją, mamy chociaż ogólne wyjaśnienie sytuacji.
- Przydałaby się Rachel ze swoimi nieszablonowymi pomysłami – mruknął Dan do siebie, ale Jake i Charlotte musieli to usłyszeć, bo Charlie spytała:
- Kto to Rachel?
- Moja kuzynka – odpowiedział Daniel. – Jest o rok starsza ode mnie. Hmm, chętnie bym do niej zadzwonił, ale są dwie poważne przeszkody.
Wszyscy doskonale wiedzieli, że jedną z nich, w dodatku największą, jest zatrzymany czas, a drugą to, że Rachel z pewnością nie uwierzyłaby w taką historyjkę. Nawet całej trójce wydawała się ona tak dziwna, jak to, że ktoś z klaustrofobią mógłby zamknąć się w swoim pokoju na klucz.
- No hej, chwila. Może powinniśmy się skupić na… Odtrzymaniu, użyję takiego neologizmu… Czasu? – zaproponowała Charlotte, a Daniel i Jake uśmiechnęli się na neologizm „odtrzymanie”.
_______________________________
Od autorki
W pewnym momencie może się wydawać, że szesnastolatków jest czterech - Charlotte, Charlie, Jake i Daniel - ale tak naprawdę jest ich trzech, bo Charlie to taki jakby skrót od Charlotte (przynajmniej Daniel i Jake tak na nią mówią). Tak samo jest ze skrótem od imienia Daniela - Dan.

[ Dodano: Sro 05 Sie, 2009 ]
Ach, jeszcze zostaje to nazwisko Vision. Chodzi tutaj o Jake'a.

2
Livvy po pierwsze się przedstaw w odpowiednim dziale i to żwawo. Po drugie przeczytaj regulamin. A po trzecie tekst jest według mnie słaby, krótki, i nic z niego nie wynika. Po czwarte wygląda na podobieństwo Harrego Pottera, i chyba na nim się wzorowałeś? No i po piąte bierz się do pracy ćwicz. Może przeczytaj poradnik Pana Andrzeja Pilipiuka, albo kogoś innego. Wszystkie tytuły owych poradników znajdziesz na forum.
Trzymaj się.

3
Co tu powiedzieć? Bardzo, bardzo to dziecinne. Nie dość, że w gruncie rzeczy nie wiadomo, o co chodzi, to jeszcze język, jaki to "coś" zostało napisane woła... praktycznie o pomoc od podstaw.
Livvy pisze:W pewnym momencie drzwi balkonu, dotąd otwarte, zamknęły się z hukiem.
To chyba podpada pod babol.
Livvy pisze:- No hej, chwila. Może powinniśmy się skupić na… Odtrzymaniu, użyję takiego neologizmu… Czasu? – zaproponowała Charlotte, a Daniel i Jake uśmiechnęli się na neologizm „odtrzymanie”.
Za nic nie mogę wykombinować, co to ma być to całe "odtrzymanie." To jest najśmieszniejszy fragment tekstu. Dlaczego jest śmieszny? Bo słowo "neologizm" w ustach ludzi - pewnie dzieci - które posługują się językiem, jaki zaprezentowałeś/aś wcześniej, brzmi w pełni infantylnie. Mam wrażeni, że to słowo zostało wstawione tutaj dla szpanu, ale, uwierz mi, nikogo ono nie zachwyci.

Nie wiem, ile masz lat, ale na pewno za mało, żeby napisać coś zgrabnego. Moja propozycja: na chwilę obecną pozostań przy blogu.

4
Livvy pisze:- Cholera – mruknął Daniel i odszedł od okna. – Nic z tego nie rozumiem. Skoro czas został zatrzymany, niekoniecznie przez nas, to dlaczego my nie jesteśmy nieruchomi jak wszyscy ludzie?
Niepotrzebny zaimek.
Livvy pisze:- Ktoś z nas zatrzymał czas… - powiedział cicho.
- To musiało być któreś z was – stwierdziła Charlotte. – Bo, jeśli się zgodzić z teorią moją i Jake’a, to wy macie moce związane z czasem(...)
- Cholera – mruknął Daniel i odszedł od okna. – Nic z tego nie rozumiem. Skoro czas został zatrzymany, niekoniecznie przez nas, to dlaczego my nie jesteśmy nieruchomi jak wszyscy ludzie?
Moim zdaniem, we fragmencie, który wypowiada Daniel, powinieneś jakoś zaznaczyć odrębność tych dzieciaków, wspomnieć - ale tylko delikatnie - o ich umiejętnościach. W ten sposób odróżnienie cytowanych "nas" ("...czas został zatrzymany, niekoniecznie przez nas) jako rzeczywistych sprawców od niczemu niewinnych będzie o niebo łatwiejsze.

Stworzyłeś fragment, który może posłużyć za idealny przykład dobrze napisanego, ale nadto krótkiego, by wypowiedzieć się na jego temat w szerszej perspektywie.

Zwrócę Twoją szczególną uwagę na teoretyczną odsłonę zaprezentowanego fragmentu. Piszesz o niezwykłych mocach zwykłych dzieciaków, które doprowadzają do zatrzymania się czasu. Dokonują tego razem, dlatego też cała trójka kręci się wokół tego, co zostało - jak już wcześniej wspomniałem - zatrzymane. Moje pytanie brzmi: Czy Rachel nie powinna przypadkiem stać się częścią tego, co jest konsekwencją działalności dzieciaków? Czy nie powinna tkwić w martwym miejscu? Wszak to nie ona dokonywała aktu zatrzymania.

Długość zaprezentowanego fragmentu rodzi pewne niejasności, dlatego - ukrywając to pod powłoką pytania - sugeruję logiczny błąd.

Na koniec jeszcze jedna sugestia - nie zapomnij zapoznać się z regulaminem . A potem się przedstaw w odpowiednim dziale .

5
Brakuje mi bardzo w tym fragmencie konkretnych opisów akcji. Właściwie składa się on jedynie z samych dialogów poprzetykanych króciutkimi opisami reakcji, czy właściwie tego, kto w danym momencie mówi. Nie wiem nic o bohaterach, o tym gdzie są, co właściwie robią. To, co napisałaś na samym końcu, jako notka autora - można było spokojnie wpleść w opowieść i wytłumaczyć to czytelnikowi w trakcie opowiadania, przy tym wzbogacając akcję o informacje na temat bohaterów. Moim skromnym zdaniem błędem było wrzucenie tu właśnie tego fragmentu, który prócz zapisu dialogu nie mówi zupełnie nic. Gdy czyta się dłuższy tekst, który już wcześniej opisuje bohaterów i sytuację, można spokojnie przejść przez taką rozmowę, bo wiadomo już o co chodzi (chociaż ja i tak jestem wrogiem tak długich dialogów - opowiadanie powinno się opowiadać, uzupełniając dialogami, a nie opierając je o nie). Ale w tym wypadku taki fragment - jak dla mnie - nie jest trafiony, poproszę o coś dłuższego, bym mogła ocenić, czy cały tekst opierasz o dialogi, czy był to jedynie niechlubny wyjątek.

Na temat wszelkich błędów z pewnością wypowiedzą się mądrzejsi ode mnie - ja chciałam tylko zaznaczyć moje odczucia po przeczytaniu tego fragmentu. Pozdrawiam i życzę powodzenia w dalszym tworzeniu.
Miłości jestem posłuszna i szczęściu się nie opieram!
I czuję twoją pieszczotę i coraz bardziej zanikam,
I czuję twe pocałunki i coraz bardziej umieram.

Rok nieistnienia B. Leśmian

6
I co my tu mamy…

Nawet nie fragment opowiadania, a jedynie pojedynczą scenę, mało jasną, i, jak dla mnie, ciut nieporęcznie napisaną. Trudno zorientować się o co w ogóle chodzi, kto i do kogo mówi, o czym – z tym też problem, bo dialogi do najlotniejszych nie należą.

No i ten nieszczęsny dopisek na koniec… To naprawdę źle wróży, jeśli w tak krótkim fragmencie trzeba dopisywać wyjaśnienia kto jest w zasadzie kim, jakby nie można tego zgrabnie wrzucić w tekst. Tekst ma się bronić sam, takie posłowie to gwóźdź do trumny.

Ogółem – zbyt krótkie, by sprawiedliwie ocenić pomysł, ale jego szczątki, które tu widzimy, niestety, oryginalnością nie pachną. Styl do najgorszych nie należy, ale trzeba jeszcze nad nim solidnie popracować. Naprawdę solidnie.

Rada na przyszłość może być tylko jednak – pisać, pisać i jeszcze raz pisać. No i czytać. Regulaminy też.

Pozdrawiam.
The fact that no one understands you doesn't make you an artist.

7
Dziękuję wszystkim za tak szczerą i, na szczęście dla mnie, ostrą krytykę.
Słuchajcie, mówicie o wielu niewyjaśnionych sprawach i komentujecie notę od autorki. Chodzi o to, że wrzucony tutaj tekst jest jedynie elementem całości, dlatego wyjaśniam, kim są Vision i Charlie.
Po za tym przepraszam za ten nieszczęsny regulamin. Już czytam.

8
Nagle Daniel poczuł, że unosi się do góry.
- Co tu się dzieje? – wrzasnął. Charlotte i Jake patrzyli na niego zdziwieni, nie mogąc się ruszyć.
- On… Jest… W powietrzu – wymamrotała Charlie.
- Brawo! – wrzasnął Dan. – I teraz wypadałoby, żebyście pomogli mi zejść na dół!
Ale zanim którekolwiek z nich zdążyło się ruszyć, wszyscy trzej lewitowali nad podłogą.
- Co tu się dzieje?! – powtórzył Daniel.
- Nie nas pytaj! – odkrzyknął Jake.
W pewnym momencie drzwi balkonu, dotąd otwarte, zamknęły się z hukiem.
- Nie no, to już przekracza pewne granice – skomentowała Charlie.
- Prawdopodobnie któreś z nas robi to podświadomie – mruknął Jake.
- No co ty nie powiesz?! – krzyknął Daniel.
Zobacz, jak opisujesz dialogi. Pominę sztampowość tego zabiegu, bo wszystko usilnie chcesz wytłumaczyć, ale czy nie zauważyłaś, że pewne nacechowania dialogów oraz znaki interpunkcyjne (wykrzyknik, znak zapytania) większość tych komentarzy tłumaczą? Powtarzasz tę informację dosłownie zbędnie. Rozumiem, że jest wielu bohaterów i chcesz to uplastycznić, ale nie tędy droga. Lepiej, aby w narracji dodać czynności ludzi, niż to, jak co powiedzieli.
...a w domu zapanowała taka cisza, jakiej jeszcze nigdy nikt nie spotkał.
Doświadczenie podpowiada mi, że cisze można usłyszeć częściej niż spotkać. Brak tu logiki, w tym zdaniu.


Mam skrajne uczucia. Pomysł wydaje się arcyciekawy, a wykonanie jest słabe. Brakuje ci umiejętności narracji pozadialogowej - wszystko jest sztuczne. Może, zamiast skupić się na tym, co i kto jak powiedział, napisz, co w tym czasie robił? Wydłużysz tym tekst, ale sprawisz, że dialogi i ta "powtarzalność" narracyjna gdzieś tam umknie.

Duże litery w zdaniach? Dlaczego? To nie czat czy GG, aby tego używać. Emocje wyrażasz znakami interpunkcyjnymi i narracją. Zabieg dość koślawy w swoim efekcie. Bohaterowie rozkręcają się i, o ile na początku dialog był sztywny, później nabiera realnego wydźwięku. Nie mniej, jak na taki krótki fragment jest za wiele niepewności, błędów, nielogiczności i samym pomysłem świata nie zwojujesz, Dobrze, że pomysł jest doskonały, dlatego jest nad czym pracować, do czego zachęcam!
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”