Szedł wzdłuż stojącego przy ulicy Palmowej bloku. Niebiesko-żółta fasada, odnowiona zeszłorocznej wiosny, w znacznym stopniu odchodziła dużymi płatami od ceglanych ścian budynku. Nabrzmiałe purchle ociekały wodą porannego deszczu. Co rusz odrywał się któryś i z łoskotem rozbijał o granitowe płyty chodnika, zachlapując białe spodnie przechodniów żółto-niebieską breją. Była to niedziela, godzina minut kilka przed jedenastą.
Stanął i spojrzał w rozświetlone ostrymi przedpołudniowymi promieniami słońca okna. Było ich ze czterdzieści, a może i czterdzieści i cztery (przynajmniej tak mu się wydawało), a w każdym z nich widniało zdjęcie przyklejone od wewnętrznej strony samoprzylepną taśmą, która dawno zatraciła cechę nieskazitelnej przezroczystości. Obrazki przeważnie umieszczone były w centralnym punkcie szyby, z rzadka zdarzało się, że wisiał w prawym górnym rogu. Wraz z upływem dni straciły cały swój koloryt. Płowiejąc ukryły postać widniejącą na nich.
Pomyślał - ileż cienia muszą rzucać do środka każdego z tych pokoi - i ruszył dalej.
2
Krótkie, ale ciekawe. Więc do rzeczy:
«frontowa ściana budynku»
«pozorny wyraz czegoś»
Odchodziła dużymi płatami pewnie farba z fasady.
2. zeszłej wiosny, zeszłoroczny to niezbyt pasujące słowo.
3. nieeleganckie sformułowanie, nie rozumiem celu jego użycia. Wiemy, że farba odchodziła płatami, ale jak ma się do tego znaczny stopień? Czy chodziło o to, że w większości już odpadła?
Zdanie w całości do gruntownej poprawy. Na mnie podziałało odstręczająco...
Nie rozumiem tych udziwnień: Była niedziela. Kika minut przed jedenastą.
lub
Było to w niedzielę, kilka minut przed jedenastą. (choć to zdanie nijak nie pasuje do wcześniejszej narracji, bo wskazuje, że jakieś konkretne wydarzenie miało miejsce wtedy - tego dnia o tej godzinie - a tam trwał pewien destrukcyjny proces.
Obrazki umieszczone były (umieszczono w większości) w centralnych punktach szyb - z rzadka zdarzało się, by któryś z nich wisiał w prawym górnym rogu.
Gdyby nie wszystkie te zgrzyty powiedziałbym, że podoba mi się bardzo, ale że nie przepadam za rzeczami niedopracowanymi to powiem, że pomysł i kompozycja miniaturki świetne, natomiast styl wymaga jeszcze pracy. Podobało mi się otwarte i niedopowiedziane zakończenie zostawiające pole do interpretacji, chociaż kolorystyka (niebiesko żółta) nieco zbyt dosadnie naprowadza na trop i czyni interpretację zbyt jednolitą, czy też zbyt jednoznacznie sugeruje o kogo chodziło. Ale spodobało mi się. (z powyższymi zastrzeżeniami
)
1. fasadaNiebiesko-żółta 1 fasada, odnowiona 2 zeszłorocznej wiosny, w 3 znacznym stopniu odchodziła dużymi płatami od ceglanych ścian budynku.
«frontowa ściana budynku»
«pozorny wyraz czegoś»
Odchodziła dużymi płatami pewnie farba z fasady.
2. zeszłej wiosny, zeszłoroczny to niezbyt pasujące słowo.
3. nieeleganckie sformułowanie, nie rozumiem celu jego użycia. Wiemy, że farba odchodziła płatami, ale jak ma się do tego znaczny stopień? Czy chodziło o to, że w większości już odpadła?
Zdanie w całości do gruntownej poprawy. Na mnie podziałało odstręczająco...
Tutaj,domyślam się, miało być żartobliwie. Nie wyszło wesoło - wyszło niezbyt stylistycznie. Niepotrzebne "to. Która godzina?! Kilka minut przed dziesiątą? (godzina i kilka minut przed jedenastą), czy godzina była jedenasta (a w zasadzie kilka minut przed)Była to niedziela, godzina minut kilka przed jedenastą.
Nie rozumiem tych udziwnień: Była niedziela. Kika minut przed jedenastą.
lub
Było to w niedzielę, kilka minut przed jedenastą. (choć to zdanie nijak nie pasuje do wcześniejszej narracji, bo wskazuje, że jakieś konkretne wydarzenie miało miejsce wtedy - tego dnia o tej godzinie - a tam trwał pewien destrukcyjny proces.
Coś warto byłoby zrobić z mieszaniem liczby pojedynczej i mnogiej. Intuicja podpowiada mi, że tak być nie powinno. Przydałby się jakiś ekspert. Napiszę jak według mnie byłoby poprawnie (ale niezbyt ładnie)Obrazki przeważnie umieszczone były w centralnym punkcie szyby, z rzadka zdarzało się, że wisiał w prawym górnym rogu.
Obrazki umieszczone były (umieszczono w większości) w centralnych punktach szyb - z rzadka zdarzało się, by któryś z nich wisiał w prawym górnym rogu.
Gdyby nie wszystkie te zgrzyty powiedziałbym, że podoba mi się bardzo, ale że nie przepadam za rzeczami niedopracowanymi to powiem, że pomysł i kompozycja miniaturki świetne, natomiast styl wymaga jeszcze pracy. Podobało mi się otwarte i niedopowiedziane zakończenie zostawiające pole do interpretacji, chociaż kolorystyka (niebiesko żółta) nieco zbyt dosadnie naprowadza na trop i czyni interpretację zbyt jednolitą, czy też zbyt jednoznacznie sugeruje o kogo chodziło. Ale spodobało mi się. (z powyższymi zastrzeżeniami

3
O! Mam ten sam zakręt z inwersją, ale to nie brzmi zbyt dobrze. Nie lepiej tak?witu pisze:Stanął i spojrzał w rozświetlone ostrymi przedpołudniowymi promieniami słońca okna.
Stanął i spojrzał w okna rozświetlone ostrymi przedpołudniowymi promieniami słońca.
Płowiejąc ukryły widniejąca na nich postać.witu pisze:Płowiejąc ukryły postać widniejącą na nich.
Poza tym dołączam się do słów poprzednika.
Podoba mi się bardzo, ale odnoszę wrażenie, że wrzucone bez wcześniejszej korekty. Generalnie fajny materiał na wiersz

4
Spojrzeć w okno to i można. Ale spoglądać w jednej chwili w okien czterdzieści? Nigdy nie próbowałem, ale to chyba niedorzeczność ;-) Ale spoglądanie NA okien ileś tam jest w porządku.witu pisze:Stanął i spojrzał w rozświetlone ostrymi przedpołudniowymi promieniami słońca okna. Było ich ze czterdzieści, a może i czterdzieści i cztery (przynajmniej tak mu się wydawało)
Okna jak to okna. Ta miniaturka nie przedstawiła ich w niezwykły sposób. Po prostu opisałeś sobie okna. I nic więcej. Fragment niczego nowego nie wnosi. Ale, żeby nie mówić o samych minusach - przynajmniej jest jako tako napisany

5
nie. to nie jest po prostu o oknach. nawet nie one są tu najważniejsze.mountain_artist pisze:Po prostu opisałeś sobie okna.
6
Może nowego nic, ale stare opisuje w bardzo ciekawy sposób.mountain_artist pisze:Fragment niczego nowego nie wnosi
Oprócz tej najbardziej oczywistej interpretacji, napatoczyło mi się skojarzenie z tekstem Kaczmarskiego "Cesarz"
Cytat:
"Gdy umarł nikt nie śmiał zdjąć jego portretów"
Niby luźne to skojarzenie, ale nie mogłem się od niego opędzić.
7
Można się nawet pokusić o interpretacje ostatniego zdania pod kątem psychologii głębi. Szczególnie polecam zaznajomić się z jungowską koncepcją archetypu Cienia.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Cie%C5%84_(archetyp)
http://pl.wikipedia.org/wiki/Cie%C5%84_(archetyp)
8
W takim razie poszedłem złym tropem i błędnie zinterpretowałem. Później przeczytam jeszcze raz i wtedy spróbuje skorygować swój komentarz. padaPada, dzięki za zwrócenie uwagi ;-)padaPada pisze:nie. to nie jest po prostu o oknach. nawet nie one są tu najważniejsze.
[ Dodano: Pon 20 Lip, 2009 ]
No i pokusiłem się o inną wersję.
Nie wyobrażam sobie, żeby rozbijający się fragment ochlapywał spodnie przechodniów breją. Tak w ogóle strasznie się pogubiłem.witu pisze:Co rusz odrywał się któryś i z łoskotem rozbijał o granitowe płyty chodnika, zachlapując białe spodnie przechodniów żółto-niebieską breją.
Teraz zrozumiałem. Przepraszam za to wcześniejsze niedopatrzenie - nauczka dla mnie: jeśli nie zrozumiesz raz, przeczytaj drugi, a potem kolejny i kolejny.
Co do miniaturki - powiem, że rzeczywiście zastanawiająca. Ma w sobie to coś, co wynika albo ze szczęścia przy pisaniu, albo po prostu z udanego przeprowadzenia pisarskiego zabiegu

9
Na początek standardowa łapaneczka...
Od odnowionej rok temu fasady odchodziły duże płaty niebieskiej i żółtej farby.
Czy jakoś tak.
A, zaraz. Jaka będzie liczba pojedyncza dla wyrazu „purchle”? Ta purchla, ten purchel?
Nie mogę też sobie wyobrazić stada przechodniów, z których każdy jest w białych spodniach.
I jak to żółto-niebieską breją? Albo żółtą, albo niebieską, chyba że te kolory się mieszają. Ale wtedy mamy do czynienia z zielenią. ; )
Przekombinowane, nie ma co. Zapis godziny również.
No tak. Błędów niby dużo, a jednak czytało się sympatycznie. Tak, to chyba wina koncepcji i kompozycji. ; ] I zakończenie ładne, otwarte, i można różnie interpretować, z jakiej to okazji te obrazki…
Wiesz, Maladrillu, gdybyś nie wspomniał o tym, że kolorystyka cokolwiek podkreśla, to nie zwróciłabym na nią uwagi. Czyli może aż tak to się w oczy nie rzuca?
Fasada nie mogła odchodzić płatami od ścian, jak zauważył Maladrill. Czyli odchodziła farba od fasady. Z tego zaś wynika, że zdanie nie ma sensu i trzeba je przeredagować, np.Niebiesko-żółta fasada, odnowiona zeszłorocznej wiosny, w znacznym stopniu odchodziła dużymi płatami od ceglanych ścian budynku.
Od odnowionej rok temu fasady odchodziły duże płaty niebieskiej i żółtej farby.
Czy jakoś tak.
Nie wyobrażam sobie tego. Jakieś wielkie pęcherze farby na ścianie? Jak mogłyby się oderwać? Już raczej pęknąć. I na pewno nie rozbijały się z łoskotem o chodnik, co najwyżej z paskudnym chlupnięciem, plaśnięciem.Nabrzmiałe purchle ociekały wodą porannego deszczu. Co rusz odrywał się któryś i z łoskotem rozbijał o granitowe płyty chodnika, zachlapując białe spodnie przechodniów żółto-niebieską breją.
A, zaraz. Jaka będzie liczba pojedyncza dla wyrazu „purchle”? Ta purchla, ten purchel?
Nie mogę też sobie wyobrazić stada przechodniów, z których każdy jest w białych spodniach.
I jak to żółto-niebieską breją? Albo żółtą, albo niebieską, chyba że te kolory się mieszają. Ale wtedy mamy do czynienia z zielenią. ; )
Przekombinowane, nie ma co. Zapis godziny również.
W zmień na na.Stanął i spojrzał w rozświetlone ostrymi przedpołudniowymi promieniami słońca okna. Było ich ze czterdzieści, a może i czterdzieści i cztery ...
W to (…) trzeba wstawić któryś z nich, jeśli zdanie ma być poprawne. A żeby nie było problemu z tym, że czasowniki są w różnych osobach, zamiast wyboldowanego przecinka można by wrzucić średnik.Obrazki przeważnie umieszczone były w centralnym punkcie szyby, z rzadka zdarzało się, że (…) wisiał w prawym górnym rogu.
Odnoszę wrażenie, że te obrazki musiałyby naprawdę długo wisieć, żeby wypłowieć, a przecież po pewnym czasie się by je zdjęto.Wraz z upływem dni straciły cały swój koloryt.
No tak. Błędów niby dużo, a jednak czytało się sympatycznie. Tak, to chyba wina koncepcji i kompozycji. ; ] I zakończenie ładne, otwarte, i można różnie interpretować, z jakiej to okazji te obrazki…
Wiesz, Maladrillu, gdybyś nie wspomniał o tym, że kolorystyka cokolwiek podkreśla, to nie zwróciłabym na nią uwagi. Czyli może aż tak to się w oczy nie rzuca?
Piszcząco - podskakująca fanka Mileny W.
10
"Purchla" - dawno nie widziałam ani nie słyszałam tego słowa. Czy przypadkiem takie purchle nie pękają sobie najspokojniej w świecie, zamiast spadać ze ściany na przechodniów?
Podobało mi się. Refleksyjne takie a proste bardzo w formie i nienachalne. A o wrażenie nienachalności jest bardzo trudno w krótkich utworach. Jednym słowem - brawo
Aaa... zauważyłam, że Soi też przyczepiła się do tych odpadających purchli
Soi, można chyba mówić zarówno ta purchla jak i ten purchel
Podobało mi się. Refleksyjne takie a proste bardzo w formie i nienachalne. A o wrażenie nienachalności jest bardzo trudno w krótkich utworach. Jednym słowem - brawo

Aaa... zauważyłam, że Soi też przyczepiła się do tych odpadających purchli

Soi, można chyba mówić zarówno ta purchla jak i ten purchel

"To, co poczwarka nazywa końcem świata, reszta świata nazywa motylem." Lao-Cy, Księga Drogi i Cnoty
"Litterae non erubescunt." Cyceron
"Litterae non erubescunt." Cyceron
11
Głębokie. Podobało mi się z dwóch względów:
1. Przemijanie, zmiany. Zostało to nakreślone prawie że w groteskowy (jednak wciąż dający do myślenia) sposób. Jeżeli spojrzeć, dajmy na to, na obrazki Papieża, zostały one powieszone do podkreślenia wzniosłości, a stały się czymś zupełnie innym. Tak - to bardzo głęboka myśl, skłaniająca do refleksji.
2. W pierwszej myśli, dokładne opisy nie pasowały mi do miniatury, zwłaszcza że forma jest tak krótka. Jednakże tutaj widać świadomy zamysł, przeważenia tekstu, zepchania czytelnika na manowce, by w ostatniej linijce, jakże krótkiego tekstu, stworzyć głębię - oddalić od wszystkiego, zmusić do refleksji.
Masz dobry styl, bardzo plastyczny i lekki, taki... sugestywny. Przyznam, że chociaż jest to krótkie, nie wydaje się takie po przeczytaniu - jest wiele informacji zawartych pomiędzy wierszami - rzecz z rzadka spotykana, a jednak tak ceniona. Miniatura podobała mi się.
1. Przemijanie, zmiany. Zostało to nakreślone prawie że w groteskowy (jednak wciąż dający do myślenia) sposób. Jeżeli spojrzeć, dajmy na to, na obrazki Papieża, zostały one powieszone do podkreślenia wzniosłości, a stały się czymś zupełnie innym. Tak - to bardzo głęboka myśl, skłaniająca do refleksji.
2. W pierwszej myśli, dokładne opisy nie pasowały mi do miniatury, zwłaszcza że forma jest tak krótka. Jednakże tutaj widać świadomy zamysł, przeważenia tekstu, zepchania czytelnika na manowce, by w ostatniej linijce, jakże krótkiego tekstu, stworzyć głębię - oddalić od wszystkiego, zmusić do refleksji.
Masz dobry styl, bardzo plastyczny i lekki, taki... sugestywny. Przyznam, że chociaż jest to krótkie, nie wydaje się takie po przeczytaniu - jest wiele informacji zawartych pomiędzy wierszami - rzecz z rzadka spotykana, a jednak tak ceniona. Miniatura podobała mi się.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
12
Dobra: [jeśli mogę coś wtrącić:-)]witu pisze:Niebiesko-żółta fasada, odnowiona zeszłorocznej wiosny, w znacznym stopniu odchodziła dużymi płatami od ceglanych ścian budynku
- od cegieł może odejść raczej tylko tynk z wastwą farby elewacyjnej, bądź tylko owa farba z owego tynku,
- pisząc "odnowiona fasada", masz zapewne na myśli docieplenie elewacji, a więc przytwierdzony do ceglanej ściany styropian lub wełnę mineralną z np. tynkiem akrylowym barwionym w masie bądź malowanym specjalnymi farbami. Przy sfuszerowanej robocie odpada raczej ta farba lub tynk, choć widziałem także oderwane ocieplenie.
Reasumując: fasada (właściwie elewacja frontowa, czyli ściana przednia) nie może odejść od cegieł, bo cegły to element fasady (elewacji).
Sory, witu, nie mogłem się powstrzymać - zboczenie zawodowe. Wybaczysz?
Aha, poza tym fajne. Chyba też sobie coś takiego króciótkiego napiszę. A co! :-)
Szuflandio, Ojczyzno moja, krasnoludowa...
____________________________________
"Mniej znaczy więcej" - L. Mies van der Rohe
____________________________________
"Mniej znaczy więcej" - L. Mies van der Rohe