"Czerwony kubek" [obyczaj?, romans?] krótki fragme

1
Krótkie dość, raczej początek dłuższego opowiadania, ale napisane jakiś czas temu, więc nie wiem czy będzie sens dalej się tym w jakikolwiek sposób zajmować.







Kubek był czerwony. Nic szczególnego w nim nie było, zwykły porcelanowy kubek w uszkiem. Resztki kawy osiadłe na wewnętrznych bokach oraz na krawędzi kubka, w miejscu w którym dotykała go ustami . Na dnie zostało jeszcze trochę Neski. Zimnej. Zawsze zostawiała na dnie kawę lub herbatę, nie dopijała do końca, co strasznie go irytowało. Nie lubił później szorować kubków, lub szklanek z osadów, które pojawiały się po 2-3 dniach. Tym razem się uparł. Nie umyje go, zaczeka aż ona wróci i sama się tym zajmie. Jak tylko wróci, podstawi jej ten kubek pod nos, nawet nie pozwoli zdjąc płaszcza i butów, tylko od razu wyśle ją do kuchni, żeby umyła ten cholerny kubek. Jak tylko wróci…

Ona

Kufel jak kufel. Jak można opisać kufel na piwo. Nic w nim szczególnego, nic osobistego, ani ciepłego. Ot, kawałek szkła. Piana osadzona na ściance. To nie to samo co jej kubek. Właściwie sama nie wiedziała, dlaczego zamówiła piwo, przecież go nie znosiła. Ten gorzki smak, który zostawał w ustach długo po wypiciu ostatniej kropelki. Ale może właśnie tego dziś potrzebowała. Zimnego gorzkiego piwa z obcego kufla, tak aby nie wspominać ciepłej słodkiej kawy z czerwonego tak bliskiego jej kubka. Bo już nigdy więcej…

On

- Przepraszam, czy to miejsce jest wolne?

Cisza. Co za kretynka, rozsiadła się i oczywiście torebka też musi mieć swoje miejsce, bo jakżeby królowa mogła wziąć ją na kolana.

- Przepraszam

No hallo! To nie czytelnia, tylko tramwaj, niektórzy chca sobie usiąść po ciężkim dniu!

- Och przepraszam, zaczytałam się. O co chodzi?

- Chciałbym usiąść, czy może pani przesunąć torebkę?

- Oczywiście, przepraszam .

Ten przepraszający uśmiech. Jak on go nie lubił… nie potrafił mu się oprzeć i przez to za każdym razem każde przewinienie uchodziło jej na sucho. Nawet wtedy, zamiast rzucić ostro krytykujące słowa, uśmiechnął się jak kretyn i usiadł potulnie na siedzeniu obok niej. Nie zwróciła na niego większej uwagi. Znów zatopiła się w lekturze. Zerknął na nią z boku. Włosy do ramion, grzywka zakrywająca całe czoło, wkradająca się powoli na oczy. Kolor – nie do końca określony, na pierwszy rzut oka rudy, ale jakiś taki nie do końca. Ładny, zgrabny nos idealnie pasujący do tej twarzy. Lekko się uśmiechała a wtedy na policzkach ukazały się dołeczki. Udając że zerka przez okno przyjrzał się uważniej jej oczom. Szare, nieco zamglone, zupełnie nieobecne biegające od początku do końca linijek tekstu, zupełnie nie zwracające uwagi na to, ze ktoś się w nie wpatruje. Zamknął oczy. I wtedy poczuł ten zapach. Wciąż go czuł…

Ona

To był naprawdę parszywy dzień. Na dzień dobry sprzeczka z Tomkiem. To nie nowość. Wręcz zaczęłą to traktować jako pieprzony rytuał każdego dnia. Kładąc się spać zastanawiała się o co rano usłyszy pretensje. W pracy bieganie cały dzień bez załatwienia niczego sensownego. A na uwieńczenie cudownego popołudnia przypomniała sobie, że właśnie dziś wypada 5 rocznica kiedy poznała Tomka.

- Cześć kochanie. Wiesz dlaczego dzwonię?

- Nie wiem i nie chce wiedzieć, pewnie znowu masz jakiś debilny problem.

Dlaczego ją tak traktował? Dlaczego po 4 latach małżeństwa ona pozwalała sobie żeby mówił do niej tak człowiek który obiecywał kochać ją do końca.

- Nie. Dzwonię, bo dzisiaj jest nasz specjalny dzień, pamiętasz? Pomyślałam, że moglibyśmy to jakoś uczcić.

- Wow, pomyślałaś? To niesamowite. To może uczcijmy to i zrób wreszcie porządek w domu, bo odkąd zaczęłaś pracę w tej swojej redakcyjce w domu jest bajzel na kółkach.

Rozłączyła się. Po raz pierwszy rozłączyła się bez pożegnania. Teraz siedziała nad lampką wina. „Euforia” – zaśmiała się smutno na dźwięk tego słowa. Zabawne, że wybrała knajpę o takiej nazwie na poprawę humoru. A może wcale nie chciała go sobie poprawiać. Miała dość ciągłego robienia wszystkiego na siłę, na przekór przeciwnościom, byle do przodu okłamując się, że będzie lepiej.

- Nie czyta już pani kryminałów?

Że kurwa co? Czego ten gość chce? Nie no jasne, na poprawę humoru trzeba było spotkać jeszcze jakiegoś debila.

- Proszę? Chyba mnie pan z kimś pomylił

On

Kobiety są piękne kiedy się złoszczą. Ona była przepiękna. Jej szare oczy zmieniły się w niebieskie, prawie granatowe, zupełnie jak niebo kiedy obłoki ciskają w ziemię piorunami. Jej oczy kochał najbardziej – ich kolor zmieniał się w zależności od nastroju. Uwielbiał sprawiać, że stawały się błękitne – wtedy była szczęśliwa.

Ona

Obudził ją ostry ból głowy zlokalizowany gdzieś w okolicach skroni. Dziwne otępiające uczucie, jakby w głowie jakiś wielki dzwon wybijał południe. Dopiero po chwili otworzyła powoli oczy. Panował półmrok, tylko lampa stojąca w rogu rzucała delikatne światło. I nagle wspomnienia ostatniego wieczoru zaczęły pojawiać się przed jej oczami. „Euforia”… wino… jak on ma na imię w ogóle? Ach tak – Krzysztof… wino… więcej wina… jego wzrok… jego zapach… dotknął jej dłoni… jak niewiele trzeba, żeby pokazać czułość…. „zabierz mnie do hotelu i kochaj tak jak nikt nigdy nie kochał”… wino… jego ciało… jego dłonie… jego usta na jej szyi… jego ucho między jej zębami… ich oddechy… szybkie… urywane… euforia…

- Coś ty kretynko zrobiła?

On

Nie wie do dziś dlaczego to zrobił. Ale te oczy. W tym cholernym hotelu nie mieli nawet kubka. A ona przecież powiedziała, że lubi rano wypić kawę. No to poszedł kupić. Znalazł tylko ten tandetny. Czerwony w białe kwiatki. Pewnie uzna go za taniego podrywacza. Trudno. Kupi ten kubek i zrobi jej kawę. A później ona wypije ją. Założy obrączkę i wróci do domu. Ale to nie ma znaczenia. Wszystko kiedyś się kończy. Niech chociaż zobaczy jak ona pije kawę.

Ona

A później on przyniósł ten głupi kubek. Zrobił jej kawy, bo wczoraj powiedziała że lubi wypić rano gorącą Neskę. Po co był dla niej taki cholernie dobry. Lepiej by było gdyby wyszedł i nie wrócił. Przynajmniej nie zakochała by się

Oni

- Zostaw go

- Nie mogę. Wiesz że nie mogę..

- A ja nie mogę patrzeć na to, co ci robi.

- …

- Kochasz go?

- Nie

- To dlaczego?

- Bo… aż do śmierci…

- Nie umiem bez ciebie żyć, a on?

- Muszę iść. Przepraszam że znów nie dopiłam kawy.

2
Coś mnie natchnęło, żeby przeczytać i skomentować skoro już wbiłam się na forum po dłuższej nieobecności, a że tekścik krótki to i nie nastręczał dużo kłopotów, choć...

... pogubiłam się gdzieś w połowie. Rozbieżność czasu i miejsca poszczególnych akapitów, do tego retrospekcje, to chyba za dużo jak dla mnie o tej porze. Tak czy inaczej wierzę na słowo autorowi, że tworzy to logiczny ciąg, bo mi jakoś uleciał, ale to może być moja wina.



Co do samego opowiadania to podobał mi się początek, lubię gdy opisuje się sytuację z perspektywy codziennych rzeczy, to często mówi więcej o bohaterze niż najbardziej kwiecisty opis.

Potem troszkę gorzej, wkrada się chaos (do tekstu bądź mojego umysłu). Uderzyło mnie imię Tomek, jakoś przy bezimiennych bohaterach, takie bezpośrednie podanie imienia wydało mi się ciosem prosto w twarz czytelnika. Nie znamy głównych postaci, ale ich mężów owszem (trochę to dziwne).

Dalej sytuacja robi się dość standardowa, a w akapicie opisującym noc, nawet nieco nachalna.
talumi pisze:„zabierz mnie do hotelu i kochaj tak jak nikt nigdy nie kochał”
ja wiem że ludzie po pijaku różne dziwne rzeczy gadają, ale czy od razu muszą to być oklepane slogany?

Końcówka dość przewidywalna i tylko nie podoba mi się ostatni dialog, jest zbyt oczywisty i nie daje zbytnio możliwości zastanawiania się co dalej.



Od strony technicznej było kilka potknięć i zgrzytów, ale nic co bardzo by mną wstrząsnęło, więc wypisywać nie będę.



W sumie dałabym szkolną czwórę, nie powaliło mnie na kolana, ale zaliczone. ;)

Pozdrawiam.
Szczęście nie jest zarezerwowane dla wybranych.

3
Ciekawy pomysł. Powiedziałbym nawet, że bardzo.



Musiałem powtórnie przewertować tekst, celem stuprocentowego zrozumienia. Sugeruję, że narzuciłeś trudną formę; to przeplatanie pomiędzy bohaterów z początku jest banalne, gdy jednak skonfrontować to z całością, wciskają się pewne niejasności.



Popracuj nad interpunkcją, czy to przez czytanie połączone z obserwacją, czy też kupno zwykłej książki tematycznej. Przedstawię przykład (naucz się poprawnego zapisu, bo to życiowe zdanie :D):
Że kurwa co? Czego ten gość chce? Nie no jasne, na poprawę humoru trzeba było spotkać jeszcze jakiegoś debila.


Poprawny zapis: Że, kurwa, co? Czego ten gość chce? Nie no jasne, na poprawę humoru trzeba było spotkać jeszcze jakiegoś debila.



Albo coś z zupełnie innej paczki (chodzi o sens i dobór słów).
… jego ucho między jej zębami…
Potrafię wyobrazić sobie kawałek mięsa miedzy zębami. Świadczy o tym pusty talerz i pora obiadowa. Ale za nic w świecie nie mogę (i nie chcę) postawić przed oczami obrazu kawałka ludzkiego ucha, między zębami właśnie. Odstraszające i obrzydliwe.



Bez zbędnych ceregieli stwierdzam, że tekst to kawał dobrej roboty. Takie pisanie na pewno Ci nie zaszkodzi, a czytelnikom tylko przysporzy dodatkowej rozrywki. Wiesz, jak sobie zdobędziesz jakiegoś czytelnika, sława gotowa :D. Wybieg, kolorowe światła, brukowce szarpiące twoje prywatne życie... Ehh, te klimaty. Do tego jeszcze daleka droga. I całe rzędy lat pracy przed Tobą, Autorze. Tymczasem czerp satysfakcję z pisania dla tutejszych.



Do zobaczenia przy kolejnym tekście,

mountain_artist

4
Kubek był czerwony.




Dawno nie widziałem lepiej zaczętego opowiadania. Wiem, że brzmi to jak ironia, ale piszę całkiem serio. Prostota tego zdania jest tak urzekająca i nietuzinkowa, że chce się czytać dalej.




Na dnie zostało jeszcze trochę Neski


Ostatnio słowo z małej.




Co za kretynka, rozsiadła się i oczywiście torebka też musi mieć swoje miejsce, bo jakżeby królowa mogła wziąć ją na kolana.


Sformułowanie bez sensu. A jakby torebka była na kolanach, toby nie miała swojego miejsca?





Dalej nie chce mi się czytać, sorry, ale już się zmęczyłem. Brak ci lekkości pióra, za dużo gadasz, ciężko się brnie przez zdania, a ja zmęczony jestem i nie chce się wysilać.
Osoba, która dostaje od kolegi prezenty na urodziny, a sama mu ich nie daje, to niewdzięcznik.

Kobieta, której facet robi minetkę, a ona mu się nie odwdzięcza lodzikiem, to zdzira.

A jak nazwiemy użytkownika, który jest komentowany, a nie komentuje?

5
[1]Kubek był czerwony. Nic szczególnego w nim nie było, zwykły porcelanowy kubek [2]w uszkiem. Resztki kawy osiadłe na wewnętrznych bokach oraz na krawędzi kubka, w miejscu w którym dotykała go ustami . Na dnie zostało jeszcze trochę Neski. Zimnej. [3]Zawsze zostawiała na dnie kawę lub herbatę, nie dopijała do końca, co strasznie go irytowało. Nie lubił później szorować kubków, lub szklanek z osadów


Rozumiem, że tekst jest o rzeczy, jednak nadmiernie bombardowanie (zwłaszcza, że owy kubek już jest w tytule) nie jest przyjemne dla mnie, czytelnika. Zobacz, że zaczynasz w sposób bardzo prosty:

[1] - Kubek był czerwony.

Konsekwencją dość prostego początku jest drugie zdanie, jeszcze prostsze opisowo. Zwyczajnie brzmi sztywno. Ja to nazywam pułapką zdania poprzedzającego i tak, drugie jest gorsze, a trzecie jeszcze gorsze. Z łatwością mogłaś napisać to w ten sposób:

Zwykły, porcelanowy kubek z uszkiem, czerwony, taki nieszczególny.



[2] - zwyczajny... błąd

[3] - Zdanie od zawsze niby jest poprawne, ale brzmi... sztucznie. Zapisałbym bardziej ekspresyjnie. Bo co może być bardziej ekspresyjnego od zawsze? Nigdy!



Nigdy nie dopijała kawy czy herbaty do końca, co go irytowało.


Kolor – nie do końca określony, na pierwszy rzut oka rudy, ale jakiś taki nie do końca.


Powtórzenie - dlaczego tę samą informację przekazujesz dwa razy? Wygląda to jak błąd przy edycji...


Lekko się uśmiechała a wtedy na policzkach ukazały się dołeczki.
Coś tutaj zgrzyt z czasem... powinno być ukazywały


Kładąc się spać zastanawiała się o co rano usłyszy pretensje.
O rety. Cóż to za zdanie? A gdzie miejsce na poprawność albo całkowitą niepoprawność? Tutaj jest ni jak. Zobacz na taki zapis:



Kładąc się spać, rozmyślała o tym, jakie z rana usłyszy pretensje.




właśnie dziś wypada 5 rocznica kiedy poznała


Zapis słowny: piąta, czwarta, trzy, cztery...




Jej szare oczy zmieniły się w niebieskie, prawie granatowe, zupełnie jak niebo kiedy obłoki ciskają w ziemię piorunami. Jej oczy kochał najbardziej


Dwa zaimki i powtórzenie. Po takich fragmentach widać, czy autor radzi sobie z plastyką zdań, czy znajduje odpowiednie słowa. Bo ich bogactwo, albo omijanie pułapek stawianych samemu sobie, wyznacza pewne wartości tekstu. Tutaj ewidentnie zabrakło pomysłu. Podpowiem, jak to poskładać, aby zachować spójność zdania i uniknąć takich pułapek w opisach. Zobacz na:



Jej szare tęczówki zmieniły się w niebieskie, prawie że granatowe, zupełnie jak niebo, gdy obłoki ciskają w ziemię piorunami. Te oczy kochał najbardziej...



teraz po włączeniu zdania w całość - wszystko zachowuje swoją funkcję. Może nie jest to górnych lotów tekst, jednak, na szybko taka zmiana wygląda mi na lepszą.





Eeee. No mały szok z tą końcówką. Teraz, jak tak wróciłem na szybko do tekstu, to naprawdę jest to świetne. Jednak, ten tekst trzeba poprawić, rozdzielić na akapity, pomiędzy ONA i ON wstawić przerwy - uczytelnić tekst i sprawić, by lśnił. Bo pomysł jest REWELACYJNY. Nawet nie wiesz, jaką miałem minę, jak dotarłem do końca. Czuję się oszukany w taki przyjemny, łaskoczący sposób. Podobało mi się pomysł. Wykonanie już nie. Do dzieła! Popraw to!

[ Dodano: Sro 01 Lip, 2009 ]
EDYTKA: forum szaleje.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

6
Przedmówcy już dużo napisali i zgadzam się z ich uwagami, ale dorzucę jeszcze coś od siebie ;)
Resztki kawy osiadłe na wewnętrznych bokach oraz na krawędzi kubka, w miejscu w którym dotykała go ustami .
Czy zamiast „osiadłe”, nie powinno być „osiadły”? W przeciwnym wypadku pierwsza część zdania nie ma orzeczenia.
kubków, lub szklanek
Zastąp to słowem „naczyń”. Unikniesz powtórzenia słowa „kubek”, a trzeba przyznać, że go nadużywasz.
wypada 5 rocznica (…)Dlaczego po 4 latach
Liczebniki zapisuj słownie.

Pomysł ciekawy.
Jak napisał już wcześniej Broda kota początek jest genialny.
Pomysł z retrospekcjami jest fajny, ale ma taki mankament, że łatwo się zgubić.
Mimo wszystko myślę, że warto pokusić się o napisanie dalszego ciągu.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”