to nie jest fragment ale po prostu takie COś - ukoń
1Patrzyła na niego. Leżał samotny, sam, jak palec. Taki bezbronny i cichutki. Zwinięty w kłębek, jakby chciał się ukryć przed światem. Myślała o nim. Kim był? Jakie miał cele? Czy był naiwny, czy też zbyt pewny siebie? Dobre pytanie. Myślała, czy go nie przygarnąć. Nie była pewna, czy jest gotowa na taką odpowiedzialność. Nie znała jego charakteru. A co będzie, jeśli okaże się agresywny? Usiadła. Od natłoku myśli rozbolała ją głowa. Wzięła proszek. Podeszła do niego i położyła się obok. Nie wiedziała, po co – po to, by okazać mu zrozumienie? Chyba nie. Tu chodził raczej o chęć pojednania się z kimkolwiek. Ale broń Boże nie na długo. To nie było jej potrzebne. Chciała się czuć bezpieczna TYLKO przez chwilę. Dobrze wiedziała, że jeśli ta chwila przeciągnie się, nie będzie się już czuła bezpieczna, tylko przywiązana. A to jest zupełnie inna sprawa, bo tyczy się dwóch stron i wiąże się z odpowiedzialnością nie tylko za siebie, ale i za NIEGO. Jeśli przywiązałaby się za bardzo, ON na pewno zapragnąłby zmiany otoczenia. Pewnego dnia rano znalazłaby zerwany łańcuch i ślady łap biegnące w nieskończoność. Nie byłoby nawet kartki „wyszedłem po papierosy”