Ten poranek byłby piękny i bez wzruszającego widoku brata i siostry idących po żwirowej drodze. Trzymali się za ręce niczym para kochanków na romantycznym spacerze. Oczy mieli zamknięte. Zresztą, wcale ich nie potrzebowali do rozkoszowania się kojącym, letnim powietrzem, które niosło zapach pobliskiego lasu. A jak duży był to las! Ich babcia już nie raz zanudziła rodzeństwo opowieścią o tym, jak się w nim zgubiła.
Słońce świeciło tak mocno, że pod zamkniętymi powiekami wcale nie obserwowali czerni – był to raczej jeden z odcieni czerwonego, ciężko określić jaki. Wcześniej przemierzyli płytki strumyk. Ich sportowe buty nasiąknęły wodą niczym gąbki. Poruszanie się w „popierdującym” obuwiu bawiło dziewczynkę, chociaż było jej trochę zimno w nogi. Z daleka dało się usłyszeć ćwierkanie ptaków zagłuszane co kilkadziesiąt sekund przez muczenie krów. Brat, aby upewnić się, że nie wlezie w żadną „niespodziankę”, wyjął swój drewniany mieczyk wystrugany dla niego przez dziadka i energicznie machał nim przed sobą, mając nadzieję, że wyczuje, gdy jakiś placek będzie leżał na ich trasie. Tuż za dziećmi podążał Nex. Ten przemiły pies pojawił się w rodzinie miesiąc po ich narodzinach. Już, gdy był wątłym szczeniakiem, kazano mu pilnować, by dzieciom nie stało się nic złego.
W pewnym momencie dziewczynka zgłodniała i wyjęła z kieszeni jedno z jabłek, które brat zerwał dla niej godzinę temu. Wbiła w nie zęby, a sok pociekł jej po brodzie. Nie pamiętała, kiedy ostatnio jadła tak soczyste jabłko – być może i nigdy wcześniej. Siostra nie mogła jednak długo delektować się smakiem, ponieważ po szóstym gryzie wyczuła w buzi coś, co uznała za robaka. Wypluła to, czego jeszcze nie zdążyła przeżuć i cisnęła jabłkiem za siebie. Na następne nie miała już ochoty.
Aby przerwać panującą już od jakiegoś czasu ciszę, chłopak zaczął nucić piosenkę. „That’s Life” Franka Sinatry. Było to nucenie tak nieudolne, że siostra zdecydowała się go w tym wspomóc.
W końcu miecz chłopca dziubnął coś, co sprawiało wrażenie miękkiego. Były to rozkładające się zwłoki jakiegoś żołnierza. Intensywny odór bijący od nich zmusił chłopaka do otworzenia oczu, aby upewnić się, że rzeczywiście jest to trup. Nie było to zresztą jedyne ciało – w zasięgu wzroku młodzieńca leżało ich razem dokładnie szesnaście. Niektóre były już zupełnie zdeformowane. Poruszony tym widokiem chłopak puścił trzęsącą się rękę siostry i ukrył swoją twarz w dłoniach. Gdy otrząsnął się z szoku, przytulił głowę niższej od niego dziewczynki do swojej klatki piersiowej, głaszcząc jej długie, brązowe włosy. Nie chciał, by to zobaczyła. Przez chwilę przeszła mu przez głowę myśl, by wziąć jeden z leżących na ziemi karabinów i strzelić sobie w łeb. Wiedział jednak, że gdyby jego siostra usłyszała huk, mogłaby otworzyć oczy. Nie mógł na to pozwolić.
Nexa już przy nich nie było. Nie mógł zajść daleko pozbawiony jednej nogi i chłopak doskonale o tym wiedział. Był im wierny do samego końca swojego żywota.
Słońce powoli zachodziło, a niebo przybrało krwistoczerwony kolor. Brat przysiadł na dużym kamieniu, biorąc siostrzyczkę na kolana. Jej biała sukienka była brudna i brzydko pachniała, ale to go już nie obchodziło. Skierował wzrok ku palącej się gdzieś na horyzoncie drewnianej chatce i przytulił dziewczynkę jeszcze mocniej.
Po jakimś czasie wstał, zamknął oczy na całe to zło i ruszył dalej ściskając rękę siostry.
2
Co mnie się najbardzej nie podoba to to, że pies ma jakieś takie obce imię. Wolałabym kolejnego Burka albo Ciapka, niż takiego Nexa, który od razu kojarzy mi się z angielskim.
Miniaturka - mimo że nudna i niezbyt ciekawie napisana - to mi się podobała. Bo widzę w niej coś głębszego i bynajmniej nie muszę się wysilać, by to zobaczyć. Idealnie nie jest - bo u kogo jest? - trochę inaczej bym to rozpisała. Ale to byłby mój pogląd na pisanie, więc nie muszę o tym mówić.
Rewelki nie ma, jednak jest dobrze. Przyjemna miniaturka.
Pozdrawiam
Patka
Miniaturka - mimo że nudna i niezbyt ciekawie napisana - to mi się podobała. Bo widzę w niej coś głębszego i bynajmniej nie muszę się wysilać, by to zobaczyć. Idealnie nie jest - bo u kogo jest? - trochę inaczej bym to rozpisała. Ale to byłby mój pogląd na pisanie, więc nie muszę o tym mówić.
Rewelki nie ma, jednak jest dobrze. Przyjemna miniaturka.
Pozdrawiam
Patka
Re: "Nie widzieć go" [opowiadanie]
3P.M.G. pisze:Ten poranek byłby piękny i bez wzruszającego widoku brata i siostry idących po żwirowej drodze. Trzymali się za ręce niczym para kochanków na romantycznym spacerze.
Nienajlepsze porównanie
Wcześniej przemierzyli płytki strumyk. Ich sportowe buty nasiąknęły wodą niczym gąbki.Poruszanie się w „popierdującym” obuwiu bawiło dziewczynkę, chociaż było jej trochę zimno w nogi.
Kiedy przemierzali płytki strumyk, ich buty przesiąknięte wodą, wydawały z siebie zabawne dźwięki, które przy każdym kroku rozbawiałydziewczynkę (...)
Brzmi lepiej, prawda?
Z daleka dało się usłyszeć ćwierkanie ptaków zagłuszane co kilkadziesiąt sekund przez muczenie krów.
W takich opowiadaniach podawanie dokładnych wartości czasowych psuje nieco założenia jakimi się kierują. Toteż : "Z oddali słychać było ćwierkanie rozmaitych gatunków ptaków, które niekiedy zagłuszało muczenie krów".
Brat, aby upewnić się, że nie wlezie w żadną „niespodziankę”
Musisz być konsekwentny w doborze słów.
(...) wyjął swój drewniany mieczyk wystrugany dla niego przez dziadka i energicznie
Przecinek po 'dziadka'.
machał nim przed sobą, mając nadzieję, że wyczuje, gdy jakiś placek będzie leżał na ich trasie.
Hm ... aby tego nie zauważyć, musieliby poruszać się w gęstej trawie, a kolega powinien tym mieczem dotykać ziemi, a nie machać przed sobą.
Tuż za dziećmi podążał Nex. Ten przemiły pies pojawił się w rodzinie miesiąc po ich narodzinach. Już, gdy był wątłym szczeniakiem, kazano mu pilnować, by dzieciom nie stało się nic złego.
Moja autorska wizja tego zdania: "Tuż za nimi podążał Nex - przemiły pies, który towarzyszył im całe ich dotychczasowe życie; jeszcze jako szczeniak towarzyszył im w pieszych wędrówkach (...)"
W pewnym momencie dziewczynka zgłodniała i wyjęła z kieszeni jedno z jabłek, które brat zerwał dla niej godzinę temu
Nie pasuje tutaj 'godzina'. Może zerwał dla niej nim wyruszyli? Ot, prowiant na drogę
Aby przerwać panującą już od jakiegoś czasu ciszę, chłopak zaczął nucić piosenkę. „That’s Life” Franka Sinatry. Było to nucenie tak nieudolne, że siostra zdecydowała się go w tym wspomóc.
Takie młode, a nucą takie piosnki?
W końcu miecz chłopca dziubnął coś, co sprawiało wrażenie miękkiego. Były to rozkładające się zwłoki jakiegoś żołnierza
Zamiast należycie wykorzystać szanszę korzystając z aury tajemniczości "znaleziska", podałeś na tacy gotową odpowiedź. Zbyt szybko, bo zaintrygowany co znalazł, dowiedziałem się już w następnym zdaniu.
Nie było to zresztą jedyne ciało – w zasięgu wzroku młodzieńca leżało ich razem dokładnie szesnaście.
Na miejscu dzieciaka wiałbym, a nie zajmował liczeniem ciał
Przez chwilę przeszła mu przez głowę myśl, by wziąć jeden z leżących na ziemi karabinów i strzelić sobie w łeb.
To było tak głupie, iż wzorem młodzieży schowalem swoją twarz w dłoniach. Co to miało być? Poważnie, przeczytaj to komuś i spytaj co myśli o dzieciaku, który zobaczył trupa, toteż postanowił się zastrzelić.
Zakładam, że miało to być zderzenie dwojga światów - dziecięcego z koszmarem wojny. No cóż, zamysł niezgorszy, ale spaliłeś końcówkę, czyniąc ją oderwaną od rzeczywistości i zasad jakimi kieruje się takie kilkuletnie dziecko. Jeśli zdołasz to poprawić, będzie poprawnie.
4
Zgadzam się całkowicie z Matio.K. Koncepcja jest niezła, ale wykonanie wymaga poprawy. Nie jest tragicznie, ale jednak to strzelanie sobie w łeb, czy natychmiastowe ujawnienie, że to zwłoki sporo zabiera opowiadaniu.
Potrafisz za to tworzyć klimat, przez większość tekstu było z tym naprawdę dobrze. Szczególny plus za te wzmianki o babci, która gubiła się w lesie i nudziła wnuczków historią o tym, czy dziadku, który wystrugał dla wnuczka mieczyk. Takie wzmianki sprawiają, że przedstawiany świat jest głębszy, bardziej trójwymiarowy.
Wystrzegaj się takich określeń. Brzmi to dosyć nieporadnie - i w brzmieniu, i w znaczeniu, biorąc pod uwagę, że mówi to narrator, który jest w stanie powiedzieć co ile sekund muczą krowy i ile jest ciał.
Jeśli poprawisz te kilka rzeczy, opowiadanie będzie mogło być naprawdę dobre. Powodzenia.
Pozdrawiam.
PS. Jeśli rzeczywiście, jak mówi Matio, chcesz zderzyć ze sobą dwa światy (dziecięcy, niewinny z wojną), to radziłbym znacznie bardziej szczegółowo i hardkorowo opisać te zwłoki. Żeby to rzeczywiście było zderzenie, brutalne i prawdziwe. I - przede wszystkim - istotne jest, aby wprowadzić jakieś napięcie, nie zdradzać od razu czytelnikowi, co kryje się w trawie. Jest tutaj spore pole do popisu.
Potrafisz za to tworzyć klimat, przez większość tekstu było z tym naprawdę dobrze. Szczególny plus za te wzmianki o babci, która gubiła się w lesie i nudziła wnuczków historią o tym, czy dziadku, który wystrugał dla wnuczka mieczyk. Takie wzmianki sprawiają, że przedstawiany świat jest głębszy, bardziej trójwymiarowy.
pod zamkniętymi powiekami wcale nie obserwowali czerni – był to raczej jeden z odcieni czerwonego, ciężko określić jaki.
Wystrzegaj się takich określeń. Brzmi to dosyć nieporadnie - i w brzmieniu, i w znaczeniu, biorąc pod uwagę, że mówi to narrator, który jest w stanie powiedzieć co ile sekund muczą krowy i ile jest ciał.
Jeśli poprawisz te kilka rzeczy, opowiadanie będzie mogło być naprawdę dobre. Powodzenia.

Pozdrawiam.
PS. Jeśli rzeczywiście, jak mówi Matio, chcesz zderzyć ze sobą dwa światy (dziecięcy, niewinny z wojną), to radziłbym znacznie bardziej szczegółowo i hardkorowo opisać te zwłoki. Żeby to rzeczywiście było zderzenie, brutalne i prawdziwe. I - przede wszystkim - istotne jest, aby wprowadzić jakieś napięcie, nie zdradzać od razu czytelnikowi, co kryje się w trawie. Jest tutaj spore pole do popisu.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
5
Niestety, ale nie mogę zgodzić się z moimi przedmówcami co do jakości tego opowiadania. Jest niedojrzałe pod względem stylistycznym. Narracja kuleje, środki stylistyczne też, celowość opisów także. Zmarznięte nogi, kiedy miała mokre tylko stopy, dźwięki przyrody odmierzane w sekundach zamiast w chwilach/czasie ogólnym. Próbujesz na siłę nadać realizmu, poprzez tworzenie poglądu czasowego, na to "co i jak i kiedy".
W tych linijkach używasz konkretnego czasu - bardzo niepotrzebnie.
Teraz o końcówce i braku logiki oraz konsekwencji z zapisie:
[1] - sprawiać wrażenie, to znaczy "na oko". On to dotknął, więc wiedział, że jest miękkie
[2] - Nie otworzył jeszcze oczu i czytelnik dowiaduje się o tym fakcie PRZED bohaterem!
[3] - W tym zdaniu zaznaczasz, że odór i coś miękkiego sygnalizuje od razu trupa. Czyli dzieciak dokładnie wiedział, z czym na do czynienia...
[4] - Tutaj markujesz, że punkt 3 był słuszny. W spokoju policzył te zwłoki, czy autora poniosło i zrobił to za młodzieńca?
[5] - Deformacja ciała postępuje w trakcie wysuszenia - wysuszenie oznacza BRAK zapachu, czyli odór był NIE możliwy.
O tekście: Słabe to opowiadanie. Nie jest tragiczne, bo pewien klimat tam jest. Jest las, jest krowa, jest niewinność i tajemnica. Ale opisałeś to w sposób... rzekłbym... szkolny. Bez wyobraźni.
W pewnym momencie dziewczynka zgłodniała i wyjęła z kieszeni jedno z jabłek, które brat zerwał dla niej godzinę temu.
Z daleka dało się usłyszeć ćwierkanie ptaków zagłuszane co kilkadziesiąt sekund
Ten przemiły pies pojawił się w rodzinie miesiąc po ich narodzinach
W tych linijkach używasz konkretnego czasu - bardzo niepotrzebnie.
Teraz o końcówce i braku logiki oraz konsekwencji z zapisie:
[1]W końcu miecz chłopca dziubnął coś, co sprawiało wrażenie miękkiego. [2]Były to rozkładające się zwłoki jakiegoś żołnierza. [3]Intensywny odór bijący od nich zmusił chłopaka do otworzenia oczu, aby upewnić się, że rzeczywiście jest to trup. [4]Nie było to zresztą jedyne ciało – w zasięgu wzroku młodzieńca leżało ich razem dokładnie szesnaście. [5]Niektóre były już zupełnie zdeformowane.
[1] - sprawiać wrażenie, to znaczy "na oko". On to dotknął, więc wiedział, że jest miękkie
[2] - Nie otworzył jeszcze oczu i czytelnik dowiaduje się o tym fakcie PRZED bohaterem!
[3] - W tym zdaniu zaznaczasz, że odór i coś miękkiego sygnalizuje od razu trupa. Czyli dzieciak dokładnie wiedział, z czym na do czynienia...
[4] - Tutaj markujesz, że punkt 3 był słuszny. W spokoju policzył te zwłoki, czy autora poniosło i zrobił to za młodzieńca?
[5] - Deformacja ciała postępuje w trakcie wysuszenia - wysuszenie oznacza BRAK zapachu, czyli odór był NIE możliwy.
O tekście: Słabe to opowiadanie. Nie jest tragiczne, bo pewien klimat tam jest. Jest las, jest krowa, jest niewinność i tajemnica. Ale opisałeś to w sposób... rzekłbym... szkolny. Bez wyobraźni.
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.