Anno Domini 3114 - fragment opowiadania [science fiction]

1
...Augustus nie zwalniając kroku spojrzał na pas przepięty przez ramię i sprawdził zapas amunicji. Obawiał się o jej stan, ale gdy optymistyczne statystyki na kolejnym ekranie poinformowały go, że stracił tylko jeden magazynek do pistoletu i granat UV, przypomniał sobie, że dysponuje prawie tak dobrym wyposażeniem, jak podczas wymarszu do metra.

- Raczej nie przydadzą wam się moje monety, więc poproszę was tylko o możliwość pożyczenia narzędzi. Pierwsze kilka lat w wojsku spędziłem w roli technika.

Tander obejrzał się i spojrzał na niego.

- Chwali ci się rzemieślniczy talent. – odparł.

- Dziękuję.

Krasnolud zaprowadził go do jednego z wyróżniających się budynków, leżących tuż obok targowiska. Wysoki żołnierz wyróżniał się w tłumie knypków, więc wielu mieszkańców oglądało się za nim. Uwagę Augustusa przykuły dziwne maszyny, stojące w odległych zakątkach pieczary, jednak tak wielkie, że widoczne z daleka. Wielkie gąsienice i wiertła pomagały żołnierzowi określić ich zadania.

Mayho był wysokim jak na krasnoluda osobnikiem, ubranym w szeroki fartuch rzemieślniczy i okrągłe gogle, ochraniające oczy. Z nagim torsem kontrastowało jego prawe ramię. Cała ręka, od ramienia po dłoń była zakuta w stalowy pancerz, przez co wyglądała jak część jakiejś maszyny.

Po przywitaniu, wyjaśniła się kwestia tej części ciała Mayha.

- Metalowa proteza. – rzekł krasnolud, najwyraźniej dostrzegając obiekt zainteresowania Augustusa. – Wypadek przy pracy. Bez ręki nie mógłbym spokojnie pracować.

- Przyjacielu, chciałbym cię prosić, byś udostępnił mojemu kompanowi swoje narzędzia. Musi naprawić swój mundur, zanim ruszymy w drogę.

Mayho zbadał Augustusa wzrokiem, po czym zaśmiał się i kiwnął głową.

- Nie wychodź sam. Wrócę za dwie godziny. – pouczył żołnierza Tander, zanim opuścił gościnne kroki swego przyjaciela.

Augustus pozbył się całej broni, rozkładając ją na stole. Potężny karabin szturmowy, którego magazynek znów wytrzymał odruchowe szarpnięcie, był w idealnym stanie. Pistolet poza potężną rysą, nie miał żadnych uszkodzeń i wciąż nadawał się do użytku. Obok leżały granaty. Dwa odłamkowe, jeden UV. Również szeroki i niezwykle ostry wojskowy nóż żołnierza prezentował się równie godnie, jak przed wymarszem.

Ekwipunkowi Augustusa przyglądał się badawczo Mayho.

- Nie wiem, czy dąłbym radę posłużyć się tymi narzędziami. – rzekł, zbliżając się do stołu.

Żołnierz z powierzchni uśmiechnął się.

- Nawet nie dałbyś rady ich wziąć do ręki. – odparł z uśmieszkiem.

Rzemieślnik rzucił okiem na swą stalową rękę, po czym również rozbawiony przytaknął.

Pozbywając się kolejnych części munduru, Augustus tłumaczył Mayhowi wszystko po kolei.

- Karabin szturmowy na płynny ołów. Pociski pękają podczas uderzenia i stapiają zbroję wroga.

- Wasi wrogowie noszą zbroje? – krasnolud patrzył zdziwiony na części munduru Augustusa.

- W pełni zautomatyzowane stroje, jakie stosujemy my, są niczym w porównaniu z pancerzami orków. W pełnym uzbrojeniu, nawet najniżsi z nich, stają się nie lada dryblasami. Do tego ich zbroje nie krępują ruchów.

Cała główna część munduru wylądowała obok rękawic i pasów.

- Nasz mundur też jest nie lada zbroją, lecz jest szczytem naszych starań jeśli idzie o walory obronne. Cięższych konstrukcji nie jesteśmy w stanie nosić. Co innego orkowie.

Krasnolud oglądał chwilę resztę uzbrojenia. Augustus stał przed nim w dolnej części swego ubioru bojowego, w grubych materiałowych spodniach, wzmacnianych metalami na poziomie włókien i porządnych wojskowych butach.

Mayho położył swą normalną dłoń na karabinie Augustusa i podsunął go sobie. Jego stalowa dłoń, rzeczywiście byłą za wielka, jak na broń przystosowaną do ludzkich palców, więc objął ją za kolbę.

- Luneta z noktowizorem, skuteczny zasięg do pół kilometra. Automatyczny magazynek o potrójnej komorze.

Widać było, że tego ostatniego krasnolud nie zrozumiał.

Augustus odczepił magazynek, po czym objął go dwoma palcami, u góry i dołu.

- W komorze mieści się dwadzieścia cztery naboje zawierające płynny ołów. Ale takich rzędów w pojedynczym magazynku jest trzy. W trakcie przeładowywania, mechanizm nie rozpręża się, a suwak pozostaje w miejscu. W trakcie prowadzenia ostrzału, cofa się on ku przodowi. Wtedy można wystrzelić dwadzieścia cztery pociski, czyli jedną komorę. Jeśli ponownie przeładujemy, amunicja będzie uzupełniana z kolejnej komory do dwudziestu czterech naboi. Działa to nawet po pozbyciu się części amunicji z jednej komory. Jeśli suwak będzie w połowie drogi i przeładujemy broń, pociski automatycznie się uzupełniają z kolejnej komory.

Skupienie na twarzy Mayha było tak głębokie, że Augustus zastanawiał się, czy krasnolud nie usnął. Jednak po chwili się odezwał:

- Płynny ołów? Myślałem, że coś takiego wymyślić może tylko krasnolud.

- Masz rację. Bronie są naszymi projektami, lecz technologia amunicji to dzieło waszych speców.

- Czemu o tym nie słyszałem?

- Bo ta amunicja przydaje się bardziej nam, a wy nie mielibyście pożytku z podobnych tworów. Była ona tworzona z myślą o walkach na otwartym terenie, przeciwko opancerzonym przeciwnikom. Ani jedno, ani drugie nie cechuje waszych konfliktów z wampirami.

- Ale w walkach z orkami, byłoby to jak znalazł. Zwłaszcza do naszych strzelb…

- Ale orkowie wam nie zagrażają. Nie schodzą na tę głębokość…

- Skąd to możesz wiedzieć? Tunele bardziej na północy cechują się większą wysokością i rozmiarami. Tamte tereny są siedliskiem orków.

Augustus przez chwilę stał osłupiały.

- Orkowie schodzą pod ziemię?

- Oczywiście. Ale wam w ten sposób nie zagrażają. Planują raczej, jak przełamać nasze systemy obronne.

- A to nowina. – rzekł zaintrygowany Augustus.

- A to maleństwo? – spytał Mayho, podnosząc pistolet.

- Nasza broń krótka na ostrą amunicję. Zazwyczaj stosujemy ją jako rezerwę, bądź w walkach z nieopancerzonymi wrogami.

Ich wzrok powędrował na resztę uzbrojenia.

- Nóż to uniwersalne narzędzie. Na pewno o tym wiesz. Granaty są najnowszej konstrukcji, ale oparte n staroświeckiej technologii. Po wybuchu rozrzuca kilka mniejszych ładunków, które eksplodują na całym polu rażenia. Tylko z zaradności mam ze sobą granaty na promienie UV. Szliśmy z moim oddziałem starymi liniami metra, a choć wmawiałem im, że nie spotkamy wampirów, to nie chciałem byśmy byli bezbronni. Prawdopodobnie ten granat uratował mi życie.

Zanim skończył mówić, Mayho już oglądał jego naramiennik.

- Co to za przewody wewnątrz?

- Sztuczne włókna. Po założeniu naramiennika i całej części munduru wszczepiają się między komórki naskórka i diagnozują stan organizmu. Mogą też dokonać drobnych opatrunków, zależy od zapasów munduru. Można tym kierować za pomocą tego panelu.

Augustus wskazał zniszczoną rękawicę lewej ręki.

- Awaria klawiatury? – zapytał krasnolud po spojrzeniu na usterkę.

- Ekran na szczęście jest cały. Daj mi chwilę i parę narzędzi, to będę zdolny to naprawić.

Rzeczywiście, usterka nie była poważna. Kilka części we wnętrzu panelu wymagało rozłączenia, przeczyszczenia i lekkich napraw. Na szczęście warsztat Mayha był świetnie wyposażony, choć kilka narzędzi sprawiło Augustusowi problem w obsłudze. Uszkodzeni uległo kilka elementów, które można było zastąpić ich krasnoludzkimi odpowiednikami. Zajęło to trochę czasu, ale wszystkie funkcje munduru były sprawne.



...

2
Anno Domini 2009



Tak, sprawdźmy to.


Slayzer pisze:- Chwali ci się rzemieślniczytalent. – odparł.



Zły zapis dialogu. Tutaj wstawka autora dotyczy bezpośrdnio tesktu przed myślnikiem, toteż nie powinno być kropki po "talencie".


Slayzer pisze:- Metalowa proteza. – rzekł krasnolud, najwyraźniej dostrzegając obiekt zainteresowania Augustusa.


Identyczna sytuacja. Kropka mogłaby być po "protezie", gdyby zdanie wyglądało, w ten sposób:



- Metalowa proteza. – Dostrzegł obiekt zainteresowania Augustusa.


Slayzer pisze:- Nie wiem, czy dąłbym radę posłużyć się tymi narzędziami. – rzekł, zbliżając się do stołu.


Piwszym boldem jest literówka, a drugim kropka, wyrażająca błąd zapisowy dialogu.


Slayzer pisze:- Nie wychodź sam. Wrócę za dwie godziny. – pouczył żołnierza Tander, zanim opuścił gościnne kroki swego przyjaciela.


Znów, Autorze, błędny dialogowy zapis.


Slayzer pisze:Jego stalowa dłoń, rzeczywiście byłą za wielka, jak na broń przystosowaną do ludzkich palców, więc objął ją za kolbę.


Wiem, wiem, ale literówka też błąd.


Slayzer pisze:- A to nowina. – rzekł zaintrygowany Augustus.


Niestety, do tej sprawy, Waść, się nie przyłożyłeś.


Slayzer pisze:Granaty są najnowszej konstrukcji, ale oparte n staroświeckiej technologii.


Literówka. Do stu beczek rumu, czy nie mogłeś jeszcze raz tego przeczytać?



Ogólnie



Literówki są wyrazem twojego niechlujstwa, Autorze. Radziłbym Ci, abyś zapoznał się z zapisem dialogów, gdyż ich zapis, u Ciebie, leży i kwiczy. Tekst czyta się dość płynnie. Mam nadzieję, że przy następnej prezentacji Twojego utworu, podobnych błędów nie znajdę. Bywaj!
wyje za mną ciemny, wielki czas

Re: Anno Domini 3114 - fragment opowiadania [science fiction

3
Slayzer pisze: - Nie wychodź sam. Wrócę za dwie godziny. – pouczył żołnierza Tander, zanim opuścił gościnne kroki swego przyjaciela.




Jak można opuścić gościnne kroki. Coś Autorze tu pochrzaniłeś.


Slayzer pisze: Krasnolud oglądał chwilę resztę uzbrojenia.




Przed ,,chwilę” powinno być ,,przez” lub zmienić układ zdania.


Slayzer pisze: Skupienie na twarzy Mayha było tak głębokie, że Augustus zastanawiał się, czy krasnolud nie usnął.




No jakoś sobie nie umiem wyobrazić śpiącego krasnoluda ze skupieniem na twarzy. Nawet człowieka nie potrafię sobie wyobrazić.


Slayzer pisze: - Bo ta amunicja przydaje się bardziej nam, a wy nie mielibyście pożytku z podobnych tworów.




Zamiast ,,tworów” napisałbym ,,towarów”. To po pierwsze. Po drugie, nie wydaje mi się aby krasnoludy nie były dumne z swojego towaru.


Slayzer pisze: Granaty są najnowszej konstrukcji, ale oparte n staroświeckiej technologii.




Literówka.



No to lecimy.

Zacznijmy od … imienia krasnoluda. Mayho skojarzyło mi się z nazwą zespołu Mayhem (ang. Okaleczenie). No, ale to może zwykły przypadek. Powiem tak: czytało się płynnie, ale...

Ale nie spodobało mi się w ogóle. Taki urywek o niczym. Człowiek opisuje krasnoludowi swoje uzbrojenie i można powiedzieć, że to koniec. Nudne i mało ciekawe (przynajmniej dla mnie). W takim dość stosunkowo krótkim opowiadaniu dużo błędów. Nie jestem zachwycony. Możliwe żeby mi się to spodobało jakbyś zamieścił większą część, ale to jest po prostu krótki wycinek - jak już pisałem - o niczym. Czytelnik nie ma w ogóle pojęcia o co tu dokładnie chodzi.

No myślę, że to wszystko.

Życzę powodzenia w dalszej twórczości.



Pozdrawiam

Kat

4
Chciałbym bardzo przeprosić za wspomniane błędy w tym fragmencie, niestety na ową formę złożyło się kilka przypadkowych czynników. Powstały trzy wersje tego opowiadania: pierwsza - w pliku na komputerze, druga - wydrukowana ze sprawdzonymi błędami, trzecia - wersja elektroniczna, ostateczna, z naniesionymi poprawkami. Zapomniałem o istnieniu pierwszej z tych wersji i przez przypadek to jej fragment umieściłem powyżej, stąd koszmarne literówki. Co do kropek w dialogach, nie znałem ich funkcji, więc jednocześnie dziękuję za cenną radę. Co do "nijakości" fragmentu - całe opowiadanie jest siedmiokrotnie dłuższe od zamieszczonego fragmentu i stanowi spójną całość. Powyższa część, była jedyna możliwą do wycięcia. Ostatnia sprawa - imię krasnoluda. O zespole nie słyszałem, ale znam to angielskie określenie i rzeczywiście od niego pochodzi to imię. Podobnych imion w opowiadaniu jest więcej, wszystkie oparte na luźnych skojarzeniach obcych słów z postaciami. Jeszcze raz przepraszam za umieszczenie błędnej wersji tekstu i obiecuję zapamiętać tę lekcję z kropkami.

5
Ogólnie rzecz ujmując ciekawe. Trochę zbyt dużo opisów technicznych. Może gdyby jakoś to ubarwić humorystycznie błoby łatwiejsze do przełknięcia. Interesujący pomysł. Troche pachnie warhammerem. Ogólnie czytało sie dobrze, dialogi troche zbyt sztywne, wiecej energii. Pomysł interesujący, czekamy na dalszą część.
jestem, więc pisze...


Jedni myślą, że piszą. Drudzy piszą, że myślą.

6
Ech. Fantastyczni fantaści fantastycznie fantazjują w krainie fantazji.


- Metalowa proteza. – Dostrzegł obiekt zainteresowania Augustusa.
Gdyby zdanie wyglądało w ten sposób "obiekt zainteresowania" wskazywałby na krasnoluda, nie protezę, że krasnolud dostrzegł. Mniejsza.



Pomysł... Nie wiem co mam o nim powiedzieć. Mamy tu jedynie ogólny zarys. Nie znam Warhammera, ale wygląd krasnoludów jest dosyć schematyczny. Albo noszą zbroje albo są ubrane tak jak ty to opisałeś. Rzadko się można spotkać z inaczej wyglądającym przedstawicielem tej rasy.

Jak na tak krótki fragment jest dosyć nużący. Wszystko obraca się wokół opisu broni. Przyćmiewa to wszystko. Takie suche opisy. Nic więcej.

Dodaj tutaj odrobinę życia.



PS. Nie wydaje się wam, że zwroty typu "autorze" brzmią dosyć arogancko? Skopiowanie nicku atora tekstu nie jest trudne i czasochłonne, a o wiele grzeczniejsze. Zapewniam was.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

7
Nie zostaje nic innego jak przyznać racji przedmówcom ;-) Wrzuć resztę tego co by dało się ocenić jako całość,bo narazie jest trochę "sztywno" przez sam opis broni. A i podejrzewam,że użyłeś dwóch pomysłów z Blade'a(granaty UV i pociski z płynnym ołowiem). To inspiracja,czy podkradanie pomysłu,a może zwykły zbieg okoliczności? Sam nie wiem. Czekam na resztę opowiadania. Pozdrawiam!
"Życie nas mija i patrzy ze śmiechem,

Jak nad zagadką stoimy bezradnie,

Jak złotą piłką bawimy się grzechem,

Czas przeklinając, co sny nasze kradnie."

8
...Augustus nie zwalniając kroku spojrzał na pas przepięty przez ramię i sprawdził zapas amunicji.


- Początek od wielokropka?

- Pas przepięty? Pas zawieszony / przerzucony / przewieszony / przełożony

- Pas i zapas dziwnie brzmią. Trzeba inaczej dobrać słowa.




ale gdy [1]optymistyczne statystyki na [2]kolejnym ekranie poinformowały go, że stracił tylko jeden magazynek do pistoletu i granat UV, [3]przypomniał sobie, że dysponuje prawie tak dobrym wyposażeniem, jak podczas wymarszu do metra.


Przeczytajmy te zdanie z dużą uwagą:

[1]

optymistyczne statystyki - przychylny, pomyślny wykaz informacji liczbowych, czy też przeciętnych? Gdzie on to widział? No właśnie?

[2]

na kolejnym ekranie - a gdzie był pierwszy? Albo gdzie on był w ogóle? Nie ma tutaj szczątkowych informacji o tym fakcie, a jeżeli już stwierdzam fakt, to na bazie tylko tej wypowiedzi. I dalej...

[3]

Przypomniał sobie? Jeżeli spojrzał na jakiś magiczny ekran, to raczej stwierdził, prawda? Jeżeli przypomniał sobie, to nie musiał tego stwierdzać, a tym samym patrzeć. Ponieważ dalsze słowa sugerują że będzie wyruszać (podczas, a nie wówczas) to nie ma co sobie przypominać! Widzisz brak logiki?


[1]Tander obejrzał się i spojrzał na niego.

[2]- Chwali ci się rzemieślniczy talent. – odparł.

[]3- Dziękuję.


[1] obejrzeć = spojrzeć = oglądać , ale obejrzeć za siebie już nie. Więc albo masz tutaj powtórzenie, albo brak się

[2] Odparł? Co odparł? Kogo/co odparł, jeżeli nie ma wcześniej żadnego dialogu. Chyba, że odparł spojrzenie, mocą Jedi np.

[3] Kto dziękuje. I za co? I komu?


Krasnolud zaprowadził go do jednego z wyróżniających się budynków, leżących tuż obok targowiska.
Czym ten budynek tak się wyróżniał? Przydałaby się taka informacja, a nie suche stwierdzenie narratora, że ten budynek był wyjątkowy.


Wielkie gąsienice i wiertła pomagały żołnierzowi określić ich zadania.
Pomagały wyznaczyć cele? A może zabrakło tam: określić, do jakiego celu są używane ... ?


Mayho był wysokim jak na krasnoluda osobnikiem, ubranym w szeroki fartuch rzemieślniczy i


Tutaj popełniasz błąd logiczny dokonany w zapisie. Jeżeli piszesz, że STEFAN był wysokim (facetem) to jest to cecha stała, co oznacza, że w tym zdaniu opisujesz jego STAŁE CECHY osobowe (np. kolor oczu, wzrost, kolor włosów, posturę itd.), natomiast dodając, że był ubrany w szeroki fartuch, oznajmiasz, że ZAWSZE był ubrany w szeroki fartuch. Rozumiesz ten błąd?


- Nie wychodź sam. Wrócę za dwie godziny. – pouczył żołnierza Tander, zanim opuścił gościnne kroki swego przyjaciela.
Opuścił gościnne kroki? Że co?!


Dwa odłamkowe, jeden UV. Również szeroki i niezwykle ostry wojskowy nóż żołnierza prezentował się równie godnie, jak przed wymarszem.


Granaty był szerokie :)





O stylu: bardzo słaby. Bez pomysłu i charakteru. Jeżeli masz jakiś zamysł, to widać tutaj ogromny (!) brak wprawy w pisaniu. Podejrzewam, że wynika to z ilości tekstów, które czytasz - im więcej czytasz, tym lepszy masz styl (no, może nie zawsze - ale płynność i poziom zdecydowanie poprawiają się).



O tekście: w ogóle nie przemawia do mnie mieszanie świata fantasy z science fiction. Zresztą, tutaj praktycznie S-F nie ma w ogóle, poza karabinem, który faktycznie nie pasuje do zbroi i krasnoludów. Dialogi są słabe, narracje niewiele wyjaśnia bohaterowie płascy jak papier. Bardzo nie podobało mi się
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron