~Imponderabilia~ między psychologizującym esejem a fantasy

1
„Na 'chcę' mówiłaś 'nie'.”JP



~Imponderabilia~

czyli "czary z mleka" albo zasady Gry magentową piłką. Wielkości księżyca. W letniej pełni.

gsc/10/07/2008/Die 4/Circa horam 9 z rana/ Themiddleofnowhere

Mojemu Ojcu, bogatsza o nowy rozdział wiedzy, poświęcam.




- Jakiś facet ciągle mówił do mnie po niemiecku. Potem okazało się, że to Polak.

-"To był mój Ojciec?"

- Nie! Oczywiście, że nie! On mówił po angielsku!



3.33/3.36/3.39 ulubiona pora czarownic, żyjących w zgodzie z nakazami odwiecznego zegara biologicznego ludzkości. Powodowanych wpływem słońca. Bardziej księżyca. Prowadzonych przez „loty sieroce” przeróżnych planet. Budzeniem jednych a usypianiem innych hormonów i mózgowych ośrodków wiecznie niezaspokojonego apetytu na wszystko.

Letnie otwieranie oczu o tej szczególnej porze jest zawsze nagradzane dobrym, mądrym światłem Nowego. Dnia. Czasem roku. Czasem życia. Dla jętki jednodniówki z pewnością. Smoka. I głaszczki.



see Twilight (disambiguation).

Twilight is the time before sunrise called dawn and the time after sunset called dusk. Sunlight scattered in the upper atmosphere illuminates the lower atmosphere, and the surface of the Earth is not completely lit or completely dark. The sun itself is not actually visible because it has not yet come over the horizon (sunrise) or it has passed below the horizon (sunset). Often confused with dusk, twilight is specifically defined as the period before or after night-time during which it is possible to conduct outdoor activities without the aid of artificial light. Due to the unusual, romantic quality of the ambient light at this time, twilight has long been popular with photographers and painters, who refer to it as the "blue hour", after the French expression l'heure bleue. The collateral adjective of "twilight" is crepuscular (for daylight it is "diurnal" and for night, "nocturnal").

The term is most frequently encountered when applied to certain species of insects and mammals that are most active during that time.

/Wikipedia/




Najstarszy w przyrodzie i umiejscowiony najwyżej w hierarchii jest gatunek głaszczek. Obok smoków. Systematyka nie określa jednoznacznie, które z obecnie klasyfikowanych stworzeń zaliczać można do głaszczek. Stuprocentowo koty. Na pewno niektórych ludzi. Gdy zdamy sobie sprawę z faktu, że jesteśmy głaszczką, nawet nie w pełni rozwinietą, samogłaszczką lub też kryptogłaszczką, życie stanie się weselsze, łatwiejsze i milsze. Najgorsze jest niezdawaniesobiesprawy. Gdy się bowiem taką zda, zawsze można zmienić. Sprawę lub punkt zdawania. W każdym razie głaszczki najlepiej czują się w przedświcie. To udowodnione wieloletnimi badaniami na żywych jeszcze ciągle, wbrew logice, choć wyjątkowo nielicznych i stopniowo wymierających, organizmach głaszczek.



Pośnienie z perspektywy południowo-wschodniego okna dachowego, szczególnie od przedświtu do pozmroku, w kierunku pozmierzchu zmienia się wraz z każdym drgnieniem nieba. W kierunku odwrotnym zmienia się wraz z rhythmicznymi drganiami kropek, przez niektórych nazywanych gwiazdami. Takie rzeczy dzieją się przede wszystkim w Sypialni Pod Wielkim Wozem. Pośnienie zmienia się więc wraz z porą dnia, roku, wahaniem pogody, temperatury, ciśnienia. Natężeniem światła i jego źródłem.

W pokoju osufitowanym, człowiek zwany umownie normalnym, nie zauważa nastroju nieba w czasie deszczu. Chmury to lity pułap łez. Leżąc pod oknem dachowym postrzegam niebo cokolwiek innym. Z chwili na chwilę ciekawszym. Pełnym niespodziewanych zwrotów akcji i walki światła z cieniem. Mokrego z suchym. Gęstego z rzadkim. Fale na szybie nie są bynajmniej zwykłymi kroplami. To ocean dla komara. Burza na muszym morzu. Surfing pasikonika. 10 w skali insektowego Beauforta.

W słoneczny poranek sytuacja okienna wariuje. /Od słowa "varia", nie od wariata. Wariat też od varia, ale to kolejny etap/. Na przykład pewnego znamiennego poranka rocznicowego miała się tak:

„In my infinite sadness you came and brought me love again” Randy Crawford

...ułożenie było piętrowe. Od dołu począwszy: na podłodze czujna Klio z zadartą głową, wyżej na łóżku Kastor i ja, nad nami okno, na oknie brzuszek pliszki, nad pliszką mucha, nad muchą skowronek, piętro wyżej 3D chmury, w chmurach szybowiec, a nad nim samolot w kierunku południowo-zachodnim. Na samolocie, chmurach i szybowcu, na główce pliszki, łebku muchy i skrzydełkach skowronka, na nosie Klio, na moim nosie i na nosach Kastora oraz pilotów - promienie słońca. Na policzkach deszcz. A nie padało. Dokumentację fotograficzną, na wszelki wypadek, rzetelnie wykonano. Do wglądu na życzenie. Warto rozpatrzyć jeszcze to, co poniżej Klio, jako, że rzecz się miała na piętrze, ale czy wypada podglądać parę pająków w sytuacji intymnej, zastanawiając się, kto na górze... ?

Dyplomatycznie i rhythmicznie - na dole, z pewną tendencją wzrostową, skupiły się dźwięki pod ogólną nazwą "Feeling Good". Czasem nazwy bywają mylące. Celowo czy nieprzypadkowo, o to mniejsza. O nazwach postaram się jeszcze wspomnieć w toku.

Sumując – odbywało się wielkie, skomplikowane, wielowarstwowe polowanie. Czynne, bierne i imaginowane etapami. Miłe, niemiłe, celowe i bez. Z tarczą, pod i beztarczowe, szczękowe oraz innego typu. Z zastosowaniem wielu taktyk i strategii. Metod sprawdzonych i eksperymentalnych. Narzędzi krwawych i bez. Pracy zespołowej i indywidualnej. Byle tak zwany ‘target’ był. Z odpowiednio wysoką skalą trudności i niezliczoną ilością losowo wybranych przeciwności.

Jak w bajce.

Gdybyśmy, dziećmi w kolebkach, potrafili przewidzieć, które bajki, kołysanki, gry, wierszyki i wyliczanki (wiersz będzie?) jaki wpływ będą mieć na nasze życie, prawdopodobnie dokonywalibyśmy selekcji według potrzeb chwili. Gdyby rodzice wybierali czytadła świadomie, zapewne podsuwaliby nam bzdury niewarte uwagi. W ich pojęciu wyjątkowe. Na szczęście praktyka pokazuje, że w ogromnej większości rodzicowi leń zabrania czytać wcześniej tego, co podrzuca. I całe szczęście. W tym właśnie fakcie tkwi jedyna nieletnia szansa na świadomość kontragenetyczną. (Nie-letnia czyli raczej chłodna, czy raczej ciepła? Raczej jesienna, czy raczej wiosenna? A może stuprocentowo zimowa? Hmm…Minęłam Niechłód niedawno…)

Moje życiowe doświadczenia wdrukowały się szczególnie w grę w gumę oraz bajkę o Apolejce. Było też wiele innych, znaczących pozycji, które znajduję wpisane w przekrój lat, ale poniższa jest jakoś tragikomicznie wyjątkowa.

"Apolejka i jej osiołek" w interpretacji Beaty Wróblewskiej

Królewna Apolejka stała przy oknie wieży swojego zamku. Nagle zobaczyła, jak do zamkowego ogrodu wchodzi piękny, młody królewicz. Zanim zdołała go ostrzec, królewicz napił się wody z zaczarowanej studzienki, która znajdowała się w ogrodzie, i zamienił w osiołka. Królewicza można było odczarować tylko w jeden sposób. Powinien zjeść jabłko, rosnące na zaczarowanej jabłonce w zamkowym sadzie. Niestety zostało już na niej tylko jedno małe jabłuszko. Królewna Apolejka zatrzęsła pniem zaczarowanej jabłonki. Jabłko spadło na ziemię, a potem potoczyło się po drodze w dół, w stronę pobliskiego miasteczka. Królewna wskoczyła na grzbiet osiołka i zaczęli gonić uciekające jabłuszko.

Kiedy wbiegli do miasta, jabłko wtoczyło się na rynek i ukryło w stosie jabłek, sprzedawanych przez przekupkę. Nie było rady! Osiołek musiał zjadać po kolei wszystkie jabłka, chociaż jabłek nie lubił. A królewna oddawała przekupce po kolei swoją koronę, korale, parasolkę, buciki. W końcu zostało tylko jedno, małe nadgryzione jabłuszko. I chociaż osiołek miał już dość, zjadł to jabłko. I wtedy przybrał ludzką postać. Tylko głowa pozostała ośla. Jabłko było przecież nadgryzione... Ludzie zgromadzeni na rynku zaczęli się śmiać z chłopca z oślą głową. A po pyszczku osiołka spłynęła łza.

– Nie martw się, osiołku – powiedziała królewna – zawsze będę cię lubić i pocałowała oślą mordkę. I tego było potrzeba, by osiołek został odczarowany do końca.



Nie da się doprawdy policzyć ile (czy ilu?) już osłów spotkałam na swojej życiowej drodze, tracąc lata całe na cierpliwe szukanie nadgryzionych jabłek, przekonywanie, że to dobre, że ma jeść, poświęcanie wielu parasolek i jednej korony odziedziczonej po znamienitych przodkach, cierpliwe odczarowywanie, aby po udanym akcie dekonspiracji zobaczyć kolejnych osłów (czy kolejne osły? A może osioły, jak myślisz Ojcze?) w ludzkiej skórze, absolutnie odpornych na odczyniony bezurok i skali włożonego wysiłku słodko nieświadomych. Studnia jest dla mnie cokolwiek metaforyczna, więc komentarz sobie podaruję.

Nie wypada jakoś używać brzydkich słów w tak moralizatorskiej opowieści, ale jeśli to cytat, to chyba nie szkodzi nikomu? „Księżniczek jest w chuj, księżniczko” napisał mi pewien dobry znajomy, zasłużenie doczekawszy się umieszczenia swojego sławnego nazwiska w Wikipedii i innych ważnych pediach oraz wikach.

Apeluję więc do wszystkich księżniczek świata, do królewien i całkiem zwykłych, nieprzeciętnych kobiet: Nie poświęcajcie korony! Nie zostawajcie bez butów!

Nie odczarowujcie nikogo do końca. Nie uszcześliwiajcie na siłę domem

z księżniczką. Pozwólcie, żeby życie osłów i osiołów upływało na mozolnej pracy nad wspinaczką na wieżę. Dobudowujcie piętra. Ryglujcie drzwi na zakładkę. Na lock and key and zasuwkę. Mądry osioł znajdzie mądry sposób. Czasem jedyny. Prawdziwy królewicz

w modnej, oślej skórze, lub męski rycerz - tym bardziej. Nie będzie czekać aż mu księżniczka spadnie z wieży wraz z manną. Zlekceważy też taką, która sama zejdzie. Drogę do sukcesu obierze i zawalczy. Reszta niech spada. Nie warta jest nawet przelotnego rzucenia okiem z wieży i trzepotu rzęs na wietrze. Zajmijcie się lepiej usuwaniem z waszej pościeli najdrobniejszych opiłków grochu. Opilców

i opojów. Albo pedicurem. Najlepiej ciemnoczerwonym. W trakcie czekania na wyschnięcie lakieru – dmuchajcie na zimne i pracujcie nad oddechem. A nade wszystko czytajcie, czytajcie, czytajcie i wyciągajcie wnioski. Myślcie i róbcie z tego użytek. I nie przyniesie wam ujmy kreatywne lepienie pierogów, twórcze szatkowanie cebuli oraz dbałość o ład w komnacie w rhythmie własnego, niepowtarzalnego tańca. Jeśli rozpiera was energia – podrygujcie, podskakujcie, przeskakujcie i skaczcie! Do tego koniecznie krzyczcie i śpiewajcie. Nawet jeśli jesteście superksiężniczkami. Warunkiem koniecznym jest robienie tego wszystkiego z wewnętrznej potrzeby i chęci. Nie nakazu. Wbrew konwenansom. Choć, ma się rozumieć, w zgodzie z Savoir Vivre oraz Wicca. Nie traćcie czasu na zbędne czary. Sobie poświęcona uwaga, swój rozwój i o siebie dbałość zaprocentuje po trzykroć godnym was królewiczem. Cierpliwym. Wytrwałym. Mądrym. Dla was jedynie pięknym Mr Ugly, a wcale niekoniecznie młodym. Za to wartościowym do granic niewyobrażenia. Może nawet królem…

Jeśli tak się jednak zdarzy, że król ów nie będzie w pełni waszym królem, to postawcie mu należny pomnik. Niech wszyscy wiedzą, że taki był. Niech dążą do tego, żeby go spotkać. Poznać, naśladować, zachować w pamięci.

Bez obawy. Nie pomyli się. Nie zginie w tłumie. Bardzo bardzo nieliczni są królowie.

Gatunek ginący jak głaszczka skrzydlata. I nimfa. I smok. Również pod ścisłą ochroną. Choć ja sama miałam zaszczyt być przedstawioną trzem.

…The Nymphalidae is a family of about 5,000 species of butterflies which are distributed throughout most of the world. These are usually medium sized to large butterflies. Many species are brightly colored and they include popular species such as the emperor, admirals, tortoiseshells and fritillaries. However, the underwings are dull and in some species look remarkably like dead leaves, or are much paler, producing a cryptic effect that helps the butterfly disappear into its surroundings.

For other uses, see Imago (disambiguation).

In biology, the imago is the last stage of development of an insect, after the last ecdysis of an incomplete metamorphosis, or after emergence from the pupa where the metamorphosis is complete. As this is the only stage during which the insect is sexually mature and, if it is a winged species, has functional wings, the imago is often referred to as the adult stage.

The Latin plural of imago is imagines, and this is the term generally used by entomologists - however, imagos is also acceptable. The stage of subimago exists in the Ephemeroptera (mayflies). Insects at this stage have functional wings but are not yet sexually mature.

This insect-related article is a stub. You can help Wikipedia by expanding it


Well…everyday challenge? Helping? Expanding? Let’s do my best.

‘If nothing ever changed, there'd be no butterflies’.

Przewrotność teorii imago jest moją cichą polemiką z Pschyjacielem. Odpowiedzią na pytanie „dlaczego?” albo „dlaczego nie?”. Machaniem obiema rękami z dużej odległości. Może zauważy? Nawet nikły procent szansy jest wart wytężonych ćwiczeń fizycznych. Zresztą schudnę przy okazji.

…just my imagination running away with me.

…I tell you, I can visualize it all.

…This couldn't be a dream for too real it all seems…but in reality, he doesn't even know me

The Temptations,1971


Różne są teorie doboru naturalnego gatunku głaszczek. Na przykład teoria persony wskazuje wybór partnera wedle klucza zwiększania naszego poczucia wartości własnej. Nagle czujemy się wartościowi, bardziej docenieni, lepsi? Jak Dziewczyna z Perłą Vermeera. To on tak działa? To ON! Kierujmy się intuicją i wybierzmy kogoś takiego na życiowego partnera. Uciekajmy, gdy działa odwrotnie.

Do mojej świadomości Imago przemawia jednak bardziej. Teoria paradoksalna i krzywdząca, jak zemsta upadłych aniołów, decydująca nieprzypadkowo o większej części życia bez udziału żyjącego. Opiera się na budowie i funkcjonowaniu mózgu, który Paul D. McLean podzielił na 3 (jakżeby inaczej?) koncentryczne warstwy. Stary pień, jest ewolucyjnie najleciwszy (anythin’ in common z lataniem, czy nie?). Już gad go miał. Na pewno również głaszczka i smok. Odpowiadał tak wtedy jak obecnie za reprodukcję, instynkt samozachowawczy, krążenie krwi, oddychanie (ach!), skurcze mięśni w odpowiedzi na bodźce zewnętrzne (jak głaskanie, tulenie, czy inne takietam).

Układ limbiczny generuje intensywne emocje. Głaszczki są niezwykle emocjonalne. Cała głaszczka to emocja w partycjach. Zamiast nosa ma małą emocję na środku pyszczka głaszczki. Przez nią oddycha. Jest też emocja zapięta na guzik. Ale to na drugim końcu głaszczki. /W główkach głaszczki mają raczej móżdżki (to tylko taka tonguetwisting dygresja)/. Na móżdżkach kora. Rozwinięta i świadoma. Zwą ją nowym mózgiem. Odpowiada za myślenie, reagowanie, za nasze obserwacje, czynione plany, przewidywania bez pudła, świetne pomysły, porządkowanie, selekcjonowanie bałaganu informacji, analizowanie przeróżnych sytuacji. Jak kora starego drzewa – będąc na wierzchu widzi wszystko i na wszystko jest też narażona, chroniąc pień przed głębokim zranieniem. Wchłania nieprzypadki. Ponadgryzać się daje kornikom. Huba na niej rośnie. I inne świństwo ją oblega. Głównym zadaniem starego mózgu - naszej nieświadomości – zdaje się być kwestia przetrwania. Bycie w gotowości. Troska o bezpieczeństwo.

Informacje o zewnętrznym świecie czerpie jednak z obrazów, z myśli, z symboli kreowanych przez nowy – świadomy - umysł. Działa sobie całkiem innymi metodami i zupełnie inaczej niż New Brain, bezpośrednio przytykany do świata.

‘You have found you have wings and now you wish to fly’

Danyel Gerard - Butterfly 1987




Nowy mózg bez trudu rozpozna wujka. Stary określi jedynie, czy wujek jest kimś o kogo trzeba się troszczyć, kto może troszczyć się o nas. Z kim można uprawiać seks czy grać w gumę. Od lub do kogo trzeba uciekać. Komu trzeba się poddać, kogo zaatakować. Nie zajmuje się zbędnym odróżnianiem matki od ciotki, męża od sąsiada. Cierpi też na chroniczny brak poczucia czasu. Teraźniejszość i przeszłość zlewają mu się w ocean gier wojennych. Istnieje tylko teraz. Czy to nie licho kie (od kielicha chyba…)? Stareńki nie odróżnia przed od po i ma jedynie mgliste pojęcie o się dzianiu za lasem i nowoczesnych technologiach, a odpowiada za nasze bezpieczeństwo. I za re-pro-du-kcję! To wcale nie jest śmieszne! Zakochujemy się spokojnie, z nadzieją na to, że bryła ruszy z posad i wszystko się zmieni diametralnie, a ten nam odtwarza babki z nadbałtyckiego piasku i bliznę po jeżowcu adriatyckim! Replay taki, tylko remastered. Niuchamy pozaświadomie dominujące cechy charakteru osób, które nas próbowały wychować, wdrukowane

w stary mózg bez poczucia przeszłości jak matryca. Matrix w oparach trawy, czyli

in weeds. Dowcipny mózg pomylił Loveofmylife z Rodzicem!



Cast away the chains of doubt. Have the courage to be free. Open your eyes you can fly.

Don't cloud your eyes with others lies. See only what you want to see.

Just duplicate the simple truth. Have the courage to be free.

Neville Potter, Return To Forever




Pomylił? Świetnie! Każdemu wolno się mylić. Tylko dlaczego, u diaska, pomylił Rodzica?! I czy na pewno kierował się potrzebą uleczenia krzywd i urazów, jakich doznaliśmy w oseskowatości?! Czy może oszukał przekonania, zamazał manipulacje, imprint emocji i realia? Pomylił prawdę z fałszem. Dokonał przewrotnego matactwa. Ale po co?! Ile lat potrzeba, żeby dojść do wniosku, że to, co się przez większą część życia odrzucało pseudorozsądnie, pseudoświadomie i wbrew intuicji jest rodzajem zabiegu na otwartym sercu? Kto operuje? Dlaczego nikt nie pytał o podpisanie zgody na operację? Kto wprowadza niekonwencjonalne metody leczenia wbrew przekonaniom i przeczuciom pacjenta? Dlaczego tak dotkliwie chce nas ukarać nieprzewidzianymi komplikacjami? Sekcja zwłok doktora Tulipana w wiosennym odcieniu trupiej zieleni na pohybel dziedzinie nauki zwanej psychologią.

Jako świadomi dorośli możemy wynagrodzić sobie niedobory z dzieciństwa. Tralala. Wolne żarty. „Pejzaż malować? Nie rozśmieszaj mnie. Pejzaż naprawdę nie istnieje”. Imago tłumaczy, dlaczego spośród wielu ludzi, których spotykamy – wybieramy naprawdę niewielu. Zdawać by się mogło, że mamy bardzo wyrafinowany gust. Nie zakochujemy się przecież w przypadkach...



Życie jest darem od nielicznych dla wielu.

Od tych, którzy wiedzą i mają,

dla tych, którzy nie wiedzą i nie mają.

Zasypcie mnie kwiatami.

Nasz Modigliani sł. J. Cygan




Albo czymkolwiek. Byle dokładnie!



Siłowe „dopasowanie plus do minus”. Nie da się! Nawet ćwicząc wytrwale

i z zawziętością rekina. Bądźmy realistami. Rzeczy niemożliwe nie staną się możliwe nawet za sprawą marzeń. Jeśli coś nie jest możliwe, to możliwe być nie może. I basta. Szkółka truskawek.

Dość dużo czasu zajęło mi docieranie do tej prostej prawdy (simple nie straight), bo wiele znaków przedzierało się przez zasieki. W wiele nie chciałam uwierzyć, a lwia część była na przekór mojemu dotychczasowemu postępowaniu i widzeniu świata. Zrozumiałam również, że psychologii nie można traktować pobieżnie czy wybiórczo. Albo się ją zgłębi do bólu, albo pozostaje nam ułuda. Jednak, gdy już zdałam sobie sprawę z pewnej zależności i pogodziłam się z nią, odkrycie reszty przesłanek wydało się łatwe (simple and easy) jak fazy księżyca. Rozpatrując całe swoje życie bardzo bardzo dokładnie. Ucząc się siebie, rownież (a może przede wszystkim) dzięki przebudzaczom i pewnemu błogosławieństwu wieku dojrzałego, które pozwalają spojrzeć z dobrej perspektywy doświadczenia. Dzięki wypadkom minionego roku, a także ostatnich paru tygodni zdałam sobie sprawę z tego, że wiem dokładnie dlaczego On to wlaśnie On. Co powoduje, że moje życie zatoczyło koło i co powoduje, że wiem napewno, że koło się zamknęło. Bardzo jasno widzę wszystkie zależności między tym "związkiem" a wszystkimi innymi wyborami, których dokonywałam w życiu przed tem i po tem. I znojem. Wiem dlaczego dokonywałam właśnie takich, wiem skąd się to brało przedsię. Wiem też do czego było mi potrzebne. Nie mam wątpliwości, że to, co dzieje się teraz jest ukoronowaniem pewnej nieuniknionej kolei losu. Mam pełną świadomość i ta świadomość daje mi nieziemskie uczucie ulgi, że nie ma pomyłki w tym, co czuję. Że cała historia ma głęboki sens, a czas jej trwania potrzebny był na tego sensu znalezienie. Na pogodzenie się z pewną wypadkową mojej natury i przyjęcie z ulgą faktu, że wiem kim jestem.

Jeszcze zdążymy naszą miłością siebie zachwycić,

Siebie zachwycić i wszystko w krąg.

Wojna to będzie straszna, bo czas nas będzie chciał zniszczyć,

Lecz nam się uda zachwycić go.

Edward Stachura „Jest już za późno”




Bardzo trudne to, co piszę - wiem. Chcę bowiem przekazać, że znam już każdy, najmniejszy powód, dla którego stało się ze mną to, co się stało i dla którego wiem napewno, że wybór, którego dokonałam - wybór tego właśnie mężczyzny nie okaże się pomyłką. Dlaczego to, co w Nim na mnie działa, działa właśnie tak. Psychicznie, fizycznie i w pełni. Wiem, że wszystkie kroki życiowe, których nie żałuję, prowadziły mnie właśnie ku temu wyborowi i wiem napewno czym jest spowodowany. Nie mam wątpliwości, że nigdy już tego wyboru nie zmienię. To nie znaczy, że będę komukolwiek mój wybór narzucać. To znaczy tylko tyle, że mam pewność, a nie, że zrobię wszystko. Nie. Piękne jest to uczucie. Niewyobrażalnie.

Bo czuć coś, a wiedzieć dlaczego, to różnica zasadnicza. Różnica wykluczająca wszelkie wahania, niepewność, strach i niewiadome. Kryształowe zwierciadło myśli bez jednej skazy. Jeśli dwóm osobom dane jest razem budować wspólne życie powinny wiedzieć czy i dlaczego mają tę pewność. Pewność, że znalazły to, czego szukały. Ja teraz, dzisiaj, w tej chwili wiem już o sobie tyle, że nie mam nawet cienia wątpliwości. Moja droga była słuszna. Kręta i niebezpieczna. Ale moja. Przez kropki. Przez osady Zerwana, Widoma, Domiarki, Wesoła, Brzuchania, Szczęście, Wałsnów, Gmina Kowala, Podzagajnik, Bojanowo, Trzebania, Niechłód. Przez Internet Komis….przez AEG…kiedy indziej napiszę…sił już nie mam, a jutro wakacje…jezioro czeka pluszczące.

Nie przypuszczałam nawet, że rozwiązanie jest aż tak proste. Typowe

w stereo i w mono. Nie mogę powstrzymać uśmiechu, że tak przeciętna się okazałam po zawiłych kolejach losu. Gdyby kiedyś zdarzyło się tak, że przez wiele różnych myśli, tajników, zakamarków, zakrętów, podstaw naukowych i innych zmiennych, przedrze się do Was wniosek dlaczego i że …w momencie, w którym zdacie sprawę, sobie lub komu innemu, wszystko wyda się proste. Żadnych przeszkód. Oświetlenie archaicznych, gadzich członków wskaże, że z nikim innym być nie możecie nawet przez chwilę jeszcze. Poczujecie ulgę, spokój i odwagę. Same nasuną się proste i szczere rozwiązania. 3S. Seek Simple Solutions. Jeśli to kiedykolwiek zrozumiecie, nie opanujecie fali szczęścia i spokoju. Życzę wam, żeby tak było. Choć może być całkiem inaczej. I przeważnie bywa. Ja jednak już wiem.



A teraz drogie dzieci Bajka o Apolejce przeczytana zostanie w całkiem innej interpretacji. Z żywszą narracją i weselszym zakończeniem. Śpiewnie bardziej. Niepowtarzalna aranżacja chroniona prawem autorskim. Zespołowa.



Rano wstaję, poemat chwalę

Biorę się za słowo jak za chleb



Czy mogłam przypuszczać, że tekst do znudzenia powtarzany w momentach dziur czarnych, szarych i cerowanych cudzą nicią, odbijany echem w smoczych jamach wątpliwości, wąwozach odrzucenia i studniach życzeń, przewyty tysiąc razy ze sławnym wikipedystą gitarzystą na nadbałtyckiej plaży i w przedziałach pkp, stanie się aż tak prawdziwy?



Nie zważam na mody byle jakie.

Piszę wyłącznie, piszę wyłącznie uczuć starym drapakiem.

Rzeczywiście tak jak księżyc ludzie znają mnie tylko z jednej, jesiennej strony.

Elżbieta Adamiak „ Jesienna zaduma”





Okazuje się, że magentową piłką, piłką w kolorze fuksji lub cyklamenową, jak kto woli, można z powodzeniem grać w bierki. Po polsku „wziątki”. Można przy tym „zginać łokcie w kolanach”. Tak to już jest z językami. Szczególnie z obcymi. Nam. Komfortowo, jeśli się gra. Znacznie gorzej, jeśli Tobą grają. Należy unikać. Jak ognia. Albo samemu rozniecać. Pod kontrolą Savoir Vivre.



Cast away the chains of doubt. Have the courage to be free.

Open your eyes you can fly

Don't cloud your eyes with others lies. See only what you want to see.

Just duplicate the simple truth. Have the courage to be free.

Say goodbye to stony ways (…) Freedom waits for those who dare.

Neville Potter, Return To Forever







18 lipca 2008. Fool Moon.



Karaoke:



Pod czerwonym grzybkiem, pod krzaczkiem poziomek, mają krasnoludki swój maleńki domek. Domek choć malutki, zawsze jest czyściutki,

sprzątają w nim codzień małe krasnoludki. Jeden myje okna, drugi ściera kurze, trzeci wielką miotłą zamiata podwórze…tralala tralala tralala

'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

2
Ależ to pokręcone :D

Czytam, czytam... a doczytam jutro, choć mam wrażenie, że będę musiała zacząć od początku :P
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."

.....................................Wallace Stevens

3
Lepiej by to chyba brzmiało i wyglądało jakby Gra robiła audycje, albo jakiś monodram, co?
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

5
A niech mnie <uchyla kapelusza i kłania się głęboko>



Jestem zauroczony, ale nieprzytłoczony, trafiony celnie i zupełnie niespodziewanie. Piękne zdania, frazy i zawijasy myślowe. Czy wiesz, co zrobiłaś?! Zaserwowałaś jeden z najlepszych tekstów, z jakimi w ogóle miałem okazję obcować. W swoim gatunku, oczywiście :P Kolejny głęboki ukłon za szacunek dla czytelnika, czyli wiarę w jego inteligencję. Następny za ogół i szczegół, formę i treść, pomysł i wykonanie, ironię i dystans.



Więcej treści niż w niejednym opasłym "dziele".



Muszę zapalić...
Ostatnio zmieniony wt 31 mar 2009, 08:58 przez Jacek Skowroński, łącznie zmieniany 1 raz.

6
Nie pal, Jack, nie pal, proszę. To bardzo osobisty tekst i wielodenny. Nie sądziłam, że ktoś w ogóle przez niego przebrnie. Dzięki <dyga grzecznie>
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

7
Z pewnością tekst nie jest przeciętny, z pewnocią zawiera jakies ukryte smaczki, prawdy, morały czy co tam jeszcze, ale ja nie zrozumiałem ani słowa. Czy to znak, że jetem głupi ? :)

8
Locter pisze:ale ja nie zrozumiałem ani słowa. Czy to znak, że jetem głupi ? :)
To żaden znak. Każdy tekst ma szansę trafić na "swojego" odbiorcę, a dobry trafi na pewno. Jak dziewczyna na chłopaka, danie na smakosza, złodziej na okazję, ryba na haczyk, komar na minę <coś pokręciłem? :P >, kanar na...

9
Odświężę, zanim tekst zostanie zupełnie zapomniany. Tu, w dziale: "tu wrzucamy tekst do zweryfikowania".



Obiektywnie - tekst na pewno dobry. Nawet więcej niż dobry. I to widać, tego nie trzeba tłumaczyć. Mnostwo zdań/fragmentów perełek, ciekawy styl. Racja, pokręcone, jak to ktoś już określił, ale myślę, że przez to właśnie pokręcenie jest tak dobry jak jest.



Subiektywnie - nie przypadło. Nie zachwyciło, nie zmieniło nic w moim życiu, nie czytało się az tak bardzo przyjemnie, kilka razy chciałam skończyć lekturę i rzucić tekst w cholerę. Po prostu jest on nie dla mnie.



Pozdrawiam

Patka
Zajrzyj, może znajdziesz tu coś dla siebie

Jak zarobić parę złotych

11
Kurde bele, strasznie długo się zabierałem do tego tekstu!


3.33/3.36/3.39 (...) Powodowanych wpływem słońca. Bardziej księżyca
O tej godzinie nie uraczysz ani już, ani jeszcze słońca, więc raczej chodziło ci o: "wyłącznie księżyca". Słońce wtedy ma mało do gadania, chyba że w kilka minut przeniesiesz się do Australii (to fajna metoda na "cofanie się w czasie", muszę wypróbować)


Twilight (...) The term is most frequently encountered when applied to certain species of insects and mammals that are most active during that time
Czy ja dobrze rozumiem? Wyraz "zmierzch" jako określenie ssaków i insektów aktywnych w czasie "zmierzchu"?

Czyli, jeżeli się nie mylę, należy nazywać te twoje czarownice "twilight"?


Najgorsze jest niezdawaniesobiesprawy. Gdy się bowiem taką zda, zawsze można zmienić. Sprawę lub punkt zdawania
Dlaczego niby niezdawaniesobiesprawy ma być najgorsze? Bo po co właściwie zmieniać sprawę, którą sobie zdajemy? Nie można być nieświadomą głaszczką i czerpać z tego przyjemność, wcale nie wiedząc dlaczego?


W każdym razie głaszczki najlepiej czują się w przedświcie
Przedświt - wieś w Mazowieckiem, piszemy wielką literą :P (złośliwy)


Pośnienie z perspektywy południowo-wschodniego okna dachowego, szczególnie od przedświtu do pozmroku, w kierunku pozmierzchu zmienia się wraz z każdym drgnieniem nieba
No wiesz, nie uważam siebie za idiotę (przynajmniej się staram), ale tego zdania to ni cholerę nie jestem w stanie zrozumieć. Nawet jeżeli przetłumaczę sobie te wszystkie "pośnienia" i "pozmierzchy", to ten zlepek słów zdaje się nie mieć sensu. Spróbujmy przekonstruować i dać indeksy:

"Pośnienie (stan, kiedy już się obudziliśmy, ale jeszcze nie jesteśmy przebudzeni - interpretacja własna) z perspektywy południowo-wschodniego okna dachowego zmienia się wraz z każdym drgnieniem nieba (hardkorowa metafora - może chodzi o lekkie zmiany zachodzące na niebie, tylko o jakie zmiany chodzi? Nie wiem [ruch gwiazd, zmiana odcienia nieba?]), szczególnie od przedświtu (okresu przed świtem) do pozmroku (okresu po zmroku)(a tak w ogóle - czy czas między okresem przed świtem a okresem po zmroku to nie jest po prostu dzień, tyle że włączając świt i zmrok?)"

Wymiękam...


Celowo czy nieprzypadkowo
Nie jestem pewien twojego toku rozumowania, ale dla mnie to to samo


Apeluję więc do wszystkich księżniczek świata, do królewien i całkiem zwykłych, nieprzeciętnych kobiet: Nie poświęcajcie korony! Nie zostawajcie bez butów!
Raz: to co wyżej, nie potrafię wyobrazić sobie całkiem zwykłej, nieprzeciętnej kobiety.

Dwa: wydaje mi się czy właśnie nawołujesz kobiety, żeby nie walczyły o mężczyzn? Że niby to facet ma zawsze być pięknym blond księciem, który wspina się na najwyższą wieżę? (zaraz się obrażę)


prostej prawdy (simple nie straight)
Widzę, że wchodzisz na takie tereny, że już nie wystarcza ci polski i trzeba sięgnąć po bardziej hardcore utensilis, ale proszę, uwierz, że jestem w stanie się domyślić, że nie chodzi o straight, tylko o simple


Fool Moon
Zamierzone?



No dobra - na początku to był straaaaaaaaasznie bełkotliwy słowotok i miało to jakieś tam konsekwencje (spać! spać!). Musiałem się przebijać przez te zawile dobrane słowa, żeby dotrzeć do jakiegokolwiek - takiego, jaki miałaś na myśli, a może nie, kto wie? - sensu. Szło mi ze średnim powodzeniem, bo jestem raczej prostym typem człowieka.

I dlatego spodobała mi się dopiero końcówka, gdzie twoja myśl się wyklarowała. Dopiero od trzech czwartych tekstu na luzie mogłem czytać i (z niemałą satysfakcją to mówię - niełatwa sztuka cię zrozumieć) odnajdować w tym sens!

Ale i tak się na ciebie obrażam za szowinizm



Trzymaj się!

12
Bin, wpływ słońca, księżyca i innych planet na czarownice i inne istoty ludzkie jest niezależny od słońca tegoż aktualnie padających promieni. Polecam Ci jednak wyjść teraz, w czerwcu, na łąkę, gdzie widać linię horyzontu i zobaczyć twilight między 3.33, a 3.39. Zapewniam Cię, że zmienisz zdanie.
ulubiona pora czarownic, żyjących w zgodzie z nakazami odwiecznego zegara biologicznego ludzkości. Powodowanych wpływem słońca. Bardziej księżyca. Prowadzonych przez „loty sieroce” przeróżnych planet.

Czy ja dobrze rozumiem? Wyraz "zmierzch" jako określenie ssaków i insektów aktywnych w czasie "zmierzchu"?
nie, zupełnie źle rozumiesz, ponieważ nie rozumiesz języka, którym to napisano, a więc angielskiego. Twilight nie znaczy zmierzch, a applied nie ma nic wspólnego z określeniem. Ani encountered też nie.


Dlaczego niby niezdawaniesobiesprawy ma być najgorsze? Bo po co właściwie zmieniać sprawę, którą sobie zdajemy? Nie można być nieświadomą głaszczką i czerpać z tego przyjemność, wcale nie wiedząc dlaczego?
być może można. Znam wiele głupawych stworzeń. Czy to głaszczka, czy blondynka (jestem obiema) nieważne. Ja osobiście nie uważam, że głupota uszczęśliwia i to moja subiektywna ocena.


Wymiękam...
zauważyłam. To jest tekst dla ludzi z wyobraźnią i takich, którzy potrafią obserwować przyrodę. Niestety w bloku z betonowym sufitem się tego nie odczuwa. Nawet śpiąc na balkonie. Ani na dwutygodniowych wakacjach pod namiotem, gdy poranki spędza się cierpiąc po wieczornej libacji. Sorry. Dla mnie to zdanie jest dość proste. Znam wielu ludzi, dla których też by było. Niebo drga. Poleć szybowcem-odczujesz.


Cytat:

Celowo czy nieprzypadkowo



Nie jestem pewien twojego toku rozumowania, ale dla mnie to to samo
między celowym działaniem, a brakiem przypadku jest ogromna różnica.

Wyjść specjalnie, aby kogoś spotkać, a spotkać kogoś nieprzypadkowo w miejscu, w którym się zwyle znajduje to przepaść semantyczna.
Raz: to co wyżej, nie potrafię wyobrazić sobie całkiem zwykłej, nieprzeciętnej kobiety.

Dwa: wydaje mi się czy właśnie nawołujesz kobiety, żeby nie walczyły o mężczyzn? Że niby to facet ma zawsze być pięknym blond księciem, który wspina się na najwyższą wieżę?


Każdy jest inny i w tym nieprzeciętny. Zwykły, bo to nic wyjątkowego, że jest się innym. Nie ma dwojga takich samych ludzi, dwóch takich samych kobiet. Wszystko jest zwykłe i niezwykłe zarazem. Tak, nawołuję kobiety do zaprzestania walki o mężczyzn i nie zabierania im satysfakcji zdobywcy. Blond, czy nie, piękny, czy brzydki, to sprawa gustu. Ważne, że mądry, dobry i empatyczny. Taki, który widzi szczęście w czymś więcej niż swoich potrzebach.


proszę, uwierz, że jestem w stanie się domyślić, że nie chodzi o straight, tylko o simple
raczej nie wierzę na słowo. Opieram się na doświadczeniu. Skoro myślałeś, że twilight to zmierzch, możesz mieć spore trudności z rozróżnieniem simple i straight. Wybacz.


Cytat:

Fool Moon



Zamierzone?
nie, no coś Ty? Tak mi się napisało. Literóweczka zwykła... Bin? Wake up!


za szowinizm
??!! tiaaa
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

13
Od razy przyznam, że nie doczytałem do końca. Podoba mi się, choć to bardzo wymagaące. Fajna zabawa słowami, metafory, alegorie i inne takie ;) Szczególnie fajne było porówanie do króla/królewicza i to co się wokół tego działo ;)



Natomiast jedno mi się nie podobało - angielskie wtręty. Chociaż znam angielski na tyle, zeby rozumieć to co pisałaś/cytowałaś, to jednak wytrącało mnie to z rytmu, a złapanie rhytmu ;) w twoim opowiadaniu, jest bardzo ważne. Jeśli od razu nie zarezonuje, to nie ma bata, żeby rozbujało.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

14
padaPada said:
złapanie rhytmu ;) w twoim opowiadaniu, jest bardzo ważne. Jeśli od razu nie zarezonuje, to nie ma bata, żeby rozbujało.
rhythmu :-D przez dwa "h" :-)



Bardzo dziękuję za powyższą opinię. Bardzo chciałam kiedyś coś takiego usłyszeć. Rytmowi bowiem poświęcam wiele uwagi. Przeczytaj, proszę, do końca w wolnej chwili. Można spokojnie opuszczać angielskie wtręty, nie wpływają na zrozumienie całości, a bez nich powinno być równie rytmicznie.

To chyba najtrudniejszy z moich tekstów. Sama się gubię czasami :-D



Pozdrawiam



Gra
Ostatnio zmieniony pt 12 cze 2009, 13:47 przez Gra, łącznie zmieniany 1 raz.
'ad maiora natus sum'
'Infinita aestimatio est libertatis' HETEROKROMIA IRIDUM

'An Ye Harm None, Do What Ye Will' Wiccan Rede
-------------------------------------------------------
http://g.sheetmusicplus.com/Look-Inside ... 172366.jpg

15
nie, zupełnie źle rozumiesz, ponieważ nie rozumiesz języka, którym to napisano, a więc angielskiego. Twilight nie znaczy zmierzch, a applied nie ma nic wspólnego z określeniem. Ani encountered też nie
Kieruję się prostą zasadą, że kiedy nie rozumiem danego słowa (i dobrze mnie złapałaś - tych trzech nie zrozumiałem), zaglądam do słownika. Kiedy zaglądam do słownika, nie jestem obcykany z danym słowem, nie znam jego różnych znaczeń, zastosowań. Wiem tylko to, co jest w słowniku. W związku z tym zdanie tłumaczę sobie dosłownie. Jako że najczęstszą definicją w słowniku dla "twilight" jest właśnie "zmierzch", tak sobie przetłumaczyłem.

Ale masz rację - nie rozumiem angielskiego tak dobrze, jak bym chciał. Moja strata


Ja osobiście nie uważam, że głupota uszczęśliwia i to moja subiektywna ocena
No tak, twój tekst - twoja ocena. Przemyślenia moje. W sumie nie ma się po co kłócić


To jest tekst dla ludzi z wyobraźnią i takich, którzy potrafią obserwować przyrodę
Odpadam w przedbiegach.


raczej nie wierzę na słowo. Opieram się na doświadczeniu. Skoro myślałeś, że twilight to zmierzch, możesz mieć spore trudności z rozróżnieniem simple i straight. Wybacz
Możemy też założyć, że w ogóle nic mi nie mówią określenia "simple" czy "straight". Wtedy na chłopski rozum przyjmę punkt widzenia, że chodzi o takie znaczenie słowa "prosty", jakie oddaje angielskie "simple" - po prostu, z kontekstu, w życiu nie zasłyszawszy słowa "simple".



No i teraz mała prośba (bo nie mogę żyć w niewiedzy): powiedzże mi, czym dla ciebie jest ten twilight? Czy to jest to, o czym mówiła anglojęzyczna Wikipedia? To coś, na co nie ma w Polsce dość dobrego słowa? Chociaż nie... (ze słownikiem w dłoni)


Twilight is the time before sunrise called dawn and the time after sunset called dusk
Moje rozumienie:

"Twilight" to czas przed wschodem słońca (zwanym świtem) i czas po zachodzie słońca (zwanym y...).

Czy na to nie mówi się: noc?

A może chodzi o czas tuż przed wschodem słońca i czas tuż po zachodzie?

Jedno głupie słówko, tyle, kurde, pytań
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”