Narzekadło
Siódma rano. Robert niewyspany sięgnął po dzwoniącą komórkę leżącą na podłodze.
- Halo?- powiedział przecierając oczy.
- Cześć! Słuchaj! Byłem ostatnio w tym nowym sklepie i kupiłem sobie… - zanudzał znajomy.
Po paru sekundach tej ciekawej rozmowy, Robert spojrzał na zegarek.
- Dzwonisz do mnie o siódmej żeby się pochwalić nowymi garnkami ?
-Tak, te garnki maja bardzo dobre uchwyty i…- kontynuował właściciel nowych garnków.
- Rozłączam się, cześć!
Odłożył komórkę na podłogę i popatrzył w sufit.
- Czy ja nie mogę mieć normalnych znajomych?- powiedział do siebie. Wstał i poszedł do kuchni zrobić herbaty.
Czekając aż stary czajnik zagwiżdże dając znak, że woda się zagotowała, przeglądał się w lustrze.
Dokładnie oglądał twarz mówiąc po chwili: ”Cholera! Myślałem, że bardziej szpetnej gęby mieć nie będę, ale dzisiaj pobijam wszelkie rekordy”.
Analizę twarzy przerwał dźwięk dzwonka do drzwi. Czując, że to będzie błąd otworzył je. Miał racje.
- Cześć, coś nas rozłączyło a ja nie skończyłem Ci o tych garnkach- powiedział Dawid.
W oczach Roberta był dziwakiem, któremu do szczęścia wystarczy posiadania jak najlepszych rzeczy codziennego użytku.
- Dobra, wejdź bo zimno z klatki zacznie panoszyć mi się po domu.
Robert poszedł po herbatę i udał się do pokoju, gdzie Dawid siedział już przy ławie. Gość od razu zaczął opowiadać o doskonałym materiale, z którego wykonano ten garnek. Nie zapomniał również dodać jak cudownie leży w ręce i na pewno się nie przypali. Robert wiedział, że wystarczy jak będzie co jakiś czas powtarzał: „ no, no, no” by uszczęśliwić rozmówcę.
Po chwili Dawid zadał pytanie wymagające słuchania tego co mówi.
- Zrobisz mi herbaty?
-Nie, trzeba było w termosie sobie przynieść- odparł bez zastanowienia gospodarz domu.
- Niemiły jesteś, wiesz?
- Wiem, czy to nie wspaniałe?
Po chwili ciszy miłośnik sprzętów codziennego użytku wrócił do opowieści o funkcjonalności garnków.
Załamany gospodarz domu zaczął rozmyślać nad sensem życia.
- Co ja tu kurwa robie?- pomyślał- Sobota rano, a ja słucham monologu starego wariata o garnkach!
- Dobra, zamknij się!- rzekł Robert przerywając Dawidowi opisywanie pokrywki od garnka- zrobię śniadanie, chcesz?
-Zjadłbym coś, to prawda.
- To idź do kuchni i coś mi przygotuj.
-Słucham?- rzekł zaskoczony gość.
- Nie jesteś w restauracji. Chcesz żreć, to musisz gotować. Gospodarzowi też, w końcu to on za to płaci- oznajmił Robert chwytając gazetę.
Dawid patrzył ze zdziwieniem na Roberta. Myślałem, że to żart. Pan domu przeniósł wzrok z gazety na przyjaciela mówiąc : - Zapierdalaj do kuchni!
Nie wierzył jednak, że to przyniesie jakiś efekt, ale się udało. Dawid od razu pobiegł gotować.
-Ciekawe co ten debil wymyśli- pomyślał Robert.
Po paru minutach wszedł do pokoju niedoszły kucharz pytając:
-Czytasz?
Robert spojrzał na niego z nad gazety – Wywnioskowałeś to po tym, że trzymam gazetę dogłębnie się jej przyglądając? A może to pytanie było zupełnie przypadkowe?
-Tak tylko spytałem- powiedział Dawid stawiając garnek z jedzeniem na ławie.
- Czy zawsze musicie zadawać idiotyczne pytania? Co robisz? Jak leci? O której wstałeś? Ile zapłaciłeś za prąd? Jakiego koloru nienawidzisz? Czy masz downa? Jak ma na imię Twoja matka? Ja pierdole!
- Oj, oj, nerwowy jesteś! To Cię kiedyś zgubi.
-Ok., zamknij się. Sprawdźmy co ciekawego przygotowałeś- rzekł Robert otwierając garnek.
Po chwili aż odskoczył ze zdziwienia.
- Co to kurwa? Popcorn! Na śniadanie? Człowieku, walnij się łeb! Amerykanizacji Ci się zachciało!
- Ale Ty narzekasz, matko kochana!- powiedział Dawid chwytając leżącą na ławie gazetę.
Robert już tylko pokręcił głową i wrócił do czytania.
Po chwili spokojne przeglądanie wiadomości przerwał, działający na nerwy gospodarzowi, Dawid:
- Wiesz, że jakiś Polak wymyślił zegarek na USB?
- Niedługo to nawet kibel będzie na to całe USB- rzekł właściciel lokalu- a w telewizji będą puszczać reklamy odsysacza gówna na USB, papieru toaletowego na USB, spłuczki na USB, wibratora na USB, rolkach na USB- chciał dalej wymieniać Robert, ale przerwał mu jego rozmówca.
- Nie za bardzo wiem, co ma wspólnego wibrator i kibel?
- To był tylko przykład, idioto!
- Czego przykład? Bo nie rozumiem?
- Wierze Ci… wpadam w stan depresyjny przez Ciebie – rzekł gospodarz odkładając gazetę.
- Dlaczego?
-Wkurwiasz mnie po prostu!
- Aha.
Zapadła cisza, która po dłuższym czasie przerwał Dawid, będący przyczyną złego samopoczucia właściciela domu:
- Wiem! Wiem co Ci pomoże! Bilard! Ja stawiam. Co Ty na to?
Z początku uradowany Robert szybko posmutniał mówiąc: - Przecież Ty nawet grać nie umiesz.
- Ja? – odparł zdziwiony Dawid.
- Odwrotnie trzymasz kij, kredujesz sobie palce zamiast kija i grając w bilarda ósemkę wbijasz bile patrząc na ich numer.
- Co z tego?
- To z tego, że za łatwo z Tobą wygrywam. Jakiś inny pomysł na to co będziemy dzisiaj robić?
- Niech pomyślę- rzekł słaby bilardzista chwytając się za głowę.
- Już się boje.
Po paru minutach przepełnionych głębokim myśleniem, Dawid włączył telewizor.
- Włącz na dwunastkę- powiedział Robert wskazując ekran.
- A co masz na dwunastce?
- Animal porno.
- Co takiego?!
- Ten program o zwierzętach.
- Aha- rzekł Dawid zmieniając kanał.
- Robaczki Caenorhabelitis elegant nie kopulują ze sobą. Są hermafrodytami, posiadają jednocześnie żeńskie i męskie organy płciowe- mówił głos z telewizora- w następnym odcinku programu „Seksualne zakręty w życiu robaka” opowiemy wam o kopulacji robaków Morrisa.
- Wyłącz!- powiedział przerażony Robert.
Zapadła cisza.
- Jaki okres w życiu wspominasz najlepiej?- rzekł Dawid przerywając ciszę.
- Teraz Ci się na wspomnienia zebrało?
- I tak nie mamy nic do roboty.
- Przedszkole- oznajmił gospodarz- ponieważ mogłem cały dzień leżakować i drapać się po jajkach wielkości Twojego mózgu. Idę do kuchni zrobić sobie herbaty.
Dawid tylko pokiwał głową.
- Nie, do cholery, nie! – krzyknął Robert z kuchni.
- Co się stało?- powiedział zaniepokojony Dawid wbiegając do kuchni.
- Skończyła się herbata- rzekł załamany gospodarz opierając głowę na ręce- nie mam już po co żyć.
Koniec. Jeśli dotrwaliście aż tutaj możecie skrytykować

Pozdrawiam