Rozmowy Jakubka i Bożenki, czyli co jest najważniejsze...

1
(Pełny tytuł brzmi "Rozmowy Jakubka i Bożenki, czyli co jest najważniejsze w świecie". To dialogowy eksperyment, który wrzuciłem z pewną taką nieśmiałością. Nie wiem, czy jest sens chadzania takimi drogami? Ale czuję sentyment do zasłyszanych opowieści dzieciaków, dlatego wrzucam dwa dialogi. Umysłów to nie rozgrzewa, ale mam nadzieję, ze się uśmiechniecie. Jest też taka opcja, że się zniesmaczycie... Zapraszam.)



DZIECI O KULINARIACH

- Cześć.

- Cześć.

- Mam pomysł...

- Fajny?

- No pewnie.

- To mów, szybko, szybko...!

- Zadam ci zagadkę, ale musisz odpowiedzieć.

- Zależy co to będzie?

- Musisz i już!

- Dobra, ale ja też ci potem zadam.

- Dobra. Słuchaj, jak dałbym ci milion dolarów to zjadłabyś śmierdzącego robala wyjętego ze zgniłego kota i przy wszystkich?!

- Ale głupie pytanie...

- Musisz odpowiedzieć!

- Ale...

- Obiecałaś!

- Dobra, dobra... Może bym zjadła, i co?

- Ha ha ha!!! Ja bym nie zjadł nawet za sto tysięcy dolarów!

- Przecież to mniej niż milion.

- No to co. Wiesz, jak ci potem by cuchnęło z buzi?!

- Jak bym miała milion to sobie bym wymieniła na pachnącą. I jeszcze by zostało! Teraz ja...

- E tam… Chodźmy na jabłka lepiej!

- Obiecałeś, że ja też ci zadam zagadkę. Oszukujesz!

- Dobra, dobra. Mów.

- No to słuchaj... Żebym ci dała milion dolarów to zjadłbyś taką dużą łyżkę z robalami i żabami i czymś jeszcze bardziej oślizłym i żeby było tego dużo i, żeby się aż przewalało przez tę łychę i, żeby to było przy wszystkich i żebyś to potem popił tym, co wypłynie z kiszek śmierdzącej ropuchy chorej na zgniłość kiszek, i żeby to był tego cały kubek i przy wszystkich?

- Pewnie. Ja się niczego nie boję i nie brzydzę. Nie jestem jakaś baba. Dobra, chodź na jabłka.

- Biegniemy?

- Pewnie. Kto pierwszy do sadu, do agrestu. Tylko trzeba krzyknąć, że jest się pierwszym, nie tak, jak ostatnio!

- Ostatnio byłeś drugi.

- Bo upadłem!

- Byłeś drugi, ja byłam pierwsza. Nie wymyślaj.

- A żebym dał ci trzysta milionów tysięcy trylionów dolarów, to zjadłabyś smarki tego Józia z drugiej grupy?

- Tego, co tak zawsze dłubie w nosie?

- Tak. I żeby on był chory na zgniłość kichów i żeby w ogóle gnił i te jego smarki gniły i przy wszystkich i, żeby były tam w tych smarkach wielkie, białe robaki, i żeby przy wszystkich... Ej! Zaczekaj! To niesprawiedliwe. Powinniśmy wystartować razem!





DZIECI O AROMATACH

- Cześć.

- Cześć.

- W sobotę pojechaliśmy do babci, wiesz?

- I co?

- I wróciliśmy w niedzielę. O dwunastej w nocy!

- Naprawdę?!

- Naprawdę! Kozę widziałem.

- Weź… Dotykałeś?!

- Co ty! Śmierdziała jak moja kupa.

- Weź!

- No! I miała wymia.

- Weź! Jak krowa?

- Takie same, tylko inne.

- Ja widziałem krowę, wiesz?

- Weź! Miała te plamy?

- A co ty myślałeś?! Miała wszystko. Plamy i wymia.

- Weź! Kopyta też?

- Pewnie!

- Weź! Dotykałeś ją?

- Co ty! Śmierdziała, jak moja i twoja kupa.

- I Emilki!

- Weź! Emilki też?!

- Pewnie. Konie też śmierdzą kupą.

- Weź!

- A świnie... Mówię ci, świnie śmierdzą najgorzej.

- Weź! Jak co?

- Powiem ci, ale to tajemnica.

- Mów... Jak budu dudu nie powiem.

- Świnie śmierdzą jak byśmy wszyscy ściągnęli rajstopy razem z panią Basią i narobili kup na dywan i nie otwierali okien i tam siedzieli przez sto miesięcy i jedli obiady i podwieczorki i żebyśmy cały czas robili kupy i siku na dywan...

- Weź! Za sto miesięcy to by była kupa!

- Wielka kupa!

- Kupa nad kupy!!

- Jedna ogromniasta kupa!!!!

- Weź! I my na niej siedzielibyśmy, bo nie byłoby już miejsca.

- Siedzielibyśmy na własnych kupach.

- Na tej wielkiej kupie z panią Basią. Tak właśnie śmierdzą świnie...
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

2
<Kula się po podłodze> Hahaha Boskie! Ekhem znaczy okropne Kan! Straszne!

Dobra, już na serio.

Wiesz - co do formy nie jestem przekonana ale same dialogi - no, nie dam tego do najlepszych i nie powiem, że jest wybitne albo choćby tak dobre jak inne twoje prace ale jest fajne. Takie przyjemne są te rozmowy. Może też dlatego, że wyglądają jak takie dziecięce rozmowy - jak dla mnie fajne. U mnie uśmiech był - u Piki też :D



Ja serio próbowałam cię tu zjechać ale się śmiałam więc nie mogło być aż tak źle ;D

Sama forma średnio mi się podobała ale kulałam się po podłodze bo kupa mi się też w postach ostatnio ciągle przewija :P



Pozdrawiam cię i ściskam :*
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

3
10/10



:)



Bardzo mi się podobało i wiesz, Ty, co? Kan?

Nawet mnie się to bardziej podobało od Panów Dżonów. I co mi zrobicie?



Jesteś mistrzem stylizacji, masz dar mówienia językami i widzenia różnych drobiażdżków ważnych, żeby było życiowo, wiarygodnie itd.



No i co?

I nic, bo nam się tu zaraz zaczniesz wywnętrzać na temat literatury, głębokości i jakości :P

Zuz
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

5
Mnie było strasznie niedobrze, ale "kozie wymia" miały moc rozczulającą.
Weź!



:)
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

Re: Rozmowy Jakubka i Bożenki, czyli co jest najważniejsze..

6
kanadyjczyk pisze:- Świnie śmierdzą jak byśmy wszyscy ściągnęli rajstopy
Sklej to i będzie git





Ohydne i obsceniczne - może i tak. Ale uważam, że nie masz racji co do tego, że nie rozgrzewa umysłów - po przeczytaniu tych tekścików niezliczone mózgi postawią sobie pytanie, które ty zawarłeś w tytule. A potem przeczytają jeszcze raz i masowo zaczną wpadać w depresję ;]



Problem chyba tylko w tym, że na dłuższą metę to nie podziała - w gruncie rzeczy obydwa te teksty ukazują to samo.



Podsumowując - wielki szacun

7
A ja powiem tak: mając czteroletnią córeczkę nie dziwią mnie rozmowy o kupach i robalach, dlatego powiem, że te dialogi są niezłe, całkiem prawdopodobne.
alouette

8
Oba teksty to czyste dialogi. Gdyby nie tytuly, z pewnoscia nadalbym im zupelnie inne nazwy niz autor. TO raczej zle. W zalozeniach mialy byc smieszne, tak? Przykro mi, nie usmiechnalem sie ani razu. Tzn, nawet kaciki ust mi nie zadrgaly. A nie, troszke sie poruszyly, jak siorbalem herbate czytajac. Ale to sie raczej nie liczy ;-)



Dzieci o kulinariach:

Wlasciwie o czym to jest? O przepychankach dwoch dzieciakow. Zart opiera sie na wtydliwosci obu postaci oraz ich niewiedzy. Mnie to w ogole nie bawi.

Dzieci o aromatach:

Zupelnie to samo. Tylko ze tutaj zart, to "wez". I wymiona. Nie bawi mnie to rowniez... Oba teksty nic nie przekazuja, oba sa zupelnie wyrwane z kosmosu i przelane na papier.

Masz ortografie i masz interpunkcje i tak dalej i tak dalej.

Ale autorze, gdzie, do diabla, jest pomysl? O czym ty piszesz? Czym mnie zaciekawiasz? Jak chce posluchac dzieciakow, to wyjde na podworko... Tylko ze te prawdziwe beda:

a) bardziej interesujace, bo efekt wizualny

b) prawdopodbnie smieszniejsze... przykro mi.



Sproboj wplatac male opisy. Powinny dac nieco tla, zaciekawic. Serio.



Autorze, zastanow sie. Moze ja mam zboczenia poPratchettowe i poMoorowe (dobrze zapisalem te nazwiska?) Ale jak juz piszemy cos smiesznego, to rownajmy do najlepszych, racja?

9
Ja bym Pratchetta nawet nie równała do Kana <sorry, ale po przeczytaniu zaledwie jednej książki tego pana (Pratchetta)mam o nim... ee specyficzne zdanie, właściwie niezbyt dobre :P>

Poza tym skoro to dialogowy eksperyment to dlaczego rzucać opisy na siłę?
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.

10
Hm... Pratchett to... klasyka. To mistrz w swoim fachu. Chcialbym kiedykolwiek pisac choc w jednym calu tak jak on ;-)



Eksperyment eksperymentem, a ja wlasnie wyjasnilem, jakie mam zdanie na temat tego eksperymentu. To jest: slabiutko.

11
" Gdyby nie tytuly, z pewnoscia nadalbym im zupelnie inne nazwy niz autor. TO raczej zle." - dlaczego?

"Dzieci o kulinariach:

Wlasciwie o czym to jest? O przepychankach dwoch dzieciakow. Zart opiera sie na wtydliwosci obu postaci oraz ich niewiedzy." - tak? chociaż wiem, że jako autor mam mało do gadan9oa...

"Zupelnie to samo. Tylko ze tutaj zart, to "wez". I wymiona." - wymiona nie padły nigdy jako zart.

Nigdzie nie padły sł0wa "wymiona".

Ale autorze, gdzie, do diabla, jest pomysl? O czym ty piszesz? Czym mnie zaciekawiasz? Jak chce posluchac dzieciakow, to wyjde na podworko... Tylko ze te prawdziwe beda:

a) bardziej interesujace, bo efekt wizualny

b) prawdopodbnie smieszniejsze... przykro mi." - nie rozumiem tego. widać, wiele oczekiwałeś z mojego tekstu.

Jeśli chcesz widzieć Prawdę - nigdy nie zobaczysz Literatury.

Powiedz wprost! Nie widzisz w tym Literatury i już. chyba, że dajemy o Literaturze Wielkiej? Czekan na odpowiedź.
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

12
husiaty? to co? rmiem, iż twoje teksty to teksty pratchettowskie?
"Ostatecznie mamy do opowiedzenia tylko jedną historię." - Jonathan Carroll

14
Kan, nie mieścisz się w moich granicach. Dlatego, że nie piszemy postu pod postem. Radziłbym to zapamiętać.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

15
Warto zwrócić uwagę na coś co się właśnie wydarzyło. Nic do tekstu, coś ponad nim.

Część tu patrzy na każde Twoje słowo Kan przez pewien pryzmat (poprzednich tekstów, luźnych rozmów na sb/chacie etc.)

Inni (napisałbym w liczbie pojedyńczej ale brzmi jakoś tak.. pejoratywnie? :/) zaś jak na popis artystyczny (w końcu w powszechnej opinii temu właśnie fora służą) i ocenili, jak ocenia się szczyt czyichś możliwości (nie mówie już że nie ta forma, że eksperyment, i że my znamy więcej Twoich tekstów więc wiemy, że to nie dzieło a niuans).

Należy zatem pamiętać, że piszemy dla świata, a nie jak tu, dla swoich.



Mnie tekst zmusił do uśmiechu. Nie ze względu jednak na autora, a na dzieciaki.

Wszyscy tu razem do kupy(xD) wzięci, nie mamy takiego potencjału wyobraźni jak statystyczny przedszkolak. Dzieciaki to potęga.



Pozdrawiam.
Cave me domine ab amico, ab inimico vero me ipse cavebo.



Szaleństwo to obecnie jedyny rodzaj indywidualizmu. Reakcja obronna organizmu na absurdalny ład i banalność świata.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron