61

Latest post of the previous page:

Navajero pisze:kiedy Kosik zaczął wydawać się poprzez własną firmę, nikt go nie podejrzewał, że robi to z tego powodu, iż żadne wydawnictwo by go nie wydało :)


ja Go nie podejrzewałem tylko byłem pewien :wink:



Oczywiście R.Kosik pisze bardzo dobrze - problem w tym że w naszym krau nie było wówczas sensownego wydawnictwa mogącego wydać fantastykę dla dzieci. (przekonałem się osobiście).



Może już jest - To Kosika.

A może jeszcze nie :wink:

62
No on ostatnio wydał antologię "Nowe idzie", nie sądzę, aby to było dla dzieci, choć jeden z recenzentów stwierdził, że mój tekst może się podobać dużym chłopcom czy coś w tym stylu :) Ale im więcej wydawnictw, tym lepiej. Konkurencja będzie. Może zaczną podkupywać sobie autorów? :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

63
podkupywanie jest możliwe ale nie wszystkich autorów i jeszcze nie tak prędko. Mnie, jak zacząłem być trochę bardziej znany, usiłowali nie tyle podkupić co zachęcić do współpracy różni tacy co mnie kika lat wcześniej spuszczali po schodach...



(a dobrze pamiętałem jak nie spuszczali i z ilu stopni)



Była jedna poważna propozycja żebym sie przeniósł do pewnego dużego wydawnictwa - ale się wymówiłem. Generalnie czuję głebokie obrzdzenie do sytuacji gdy jeden się stara coś buduje, ryzykuje, wydaje, promuje, a potem inny kombinuje jak tu dobrać się do zysków.

64
No to już kwestia etyki zawodowej :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

65
trochę tak - ale mimo malowniczych ekscesów kilku polskich grafomanów uważam że pisarstwo to zawód szczególnego zaufania społecznego.



zatem pisarzem powinny kierować najwyższej próby etyka, moralność, uczciwość, etc.



I nie powinien sypiać z nastoletnimi czytelniczkami* etc.









______________________

*i tak żadna nie miała nigdy ochoty :twisted:

66
Mam kolejny dylemat :wink: Nie wiem, czy lepiej wysłać książkę normalną pocztą, czy przez neta.



Poza tym, pragnę zapytać, czy w konspekcie mam zawrzeć informację na temat tytułu książki (co znaczy itd.) i tego, dla jakich czytelnikow jest moim zdaiem przeznaczona. Bo póki co mój konspekt, to tylko takie streszczenie...

Dodane po 1 minutach:

Przepraszam, że ten post jest taki nieskłady i w ogóle (np. za wyrażenie przez neta, zamiast przez intenet :wink: ), ale się zagapiłam i za szybko go wysłałam.
Strona autorska: http://zalecka-wojtaszek.pl

Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.

67
noetting pisze:Mam kolejny dylemat :wink: Nie wiem, czy lepiej wysłać książkę normalną pocztą, czy przez neta.



Poza tym, pragnę zapytać, czy w konspekcie mam zawrzeć informację na temat tytułu książki (co znaczy itd.) i tego, dla jakich czytelnikow jest moim zdaiem przeznaczona. Bo póki co mój konspekt, to tylko takie streszczenie...




co do pierwszego jeszcze kilka lat temu radziłbym zapakować ładnie maszynopis przewiazac wstązeczką i gibać na pocztę. Ale teraz nie jestem juz taki pewien.



Tytuł powinien bronić się sam :twisted:



konspekt oczywiście można dołożyć. Jesli wydawnictwo tego żąda wtedy koniecznie trzeba dołożyć. jesli nie jesteśmy pewni możemy dołożyć. Albo zadzwonić i zapytać czy dołożyć.



co powinien zawierać konspekt.



o co biega w utworze, do kogo jest kierowany, jaka problematykę porusza. Warto dodać jaka jest objętość (i strony i znaki) i czy jest to utwótr pojedynczy czy np pierwszy tom trylogii.



tak to widzę i tak bym to zrobił.

68
Andrzeju, teraz i ja mam pytanie dotyczące pisania i wysyłania tych konspektów. Przedstawiłem na innym forum kilkunastu użytkownikom jak wygląda moja sytuacja, doradzili by wysłać konspekt do wydawnictwa. W rzeczywistości miałby to być konspekt czegoś, co jeszcze nie powstało... by sprawdzić czy redaktorzy byliby zainteresowani, to dałoby znaczną pewność, że jest sens i przyszłość w tym, co chcę osiągnąć. A także motywację dla pracy i nauki w tym zajęciu i fachu. Chciałbym się skontaktować z jakimś/jakimiś redaktorami i innymi literatami, żeby więcej porozmawiać ogólnie okolicznościach zawodowych, a przede wszystkim o własnych ambicjach i wszystkim, co się z tym wiąże. Myślę, i mam przeczycie, że mogłoby mi to wiele pomóc. Profesjonalista (redaktor) bez problemu obiektywnie oceni czyjeś pomysły, koncepcje i przedstawi pełne wymagania wobec ich autora, oraz poradzi dopasowując moją perspektywę do faktyczności. Jednostka nie jest wstanie całkowicie obiektywnie zweryfikować i ocenić własnych ambicji, pomysłów i porównać je do sytuacji w branży, historii literatury, przedstawić realne wymagania dopasowane do samej siebie, by je spełnić w całej okazałości potencjału, jakie w sobie kryją. Dlatego co mogę zrobić w tej sprawie? Czy jest w ogóle sens pisać taki wstępny konspekt czegoś czego jeszcze nie ma, żeby wiedzieć na przyszłość czy wydawnictwo wyraża zainteresowanie, dając pełniejszy obraz czyjejś szansy? Szany zaistnienia w branży, wartość potencjału twórczego, kreatywność fantazji, itd.?

Redaktorzy. Co powinienem zrobić by mieć możliwość skontaktowania się z takim fachowcem? Pisząc konspekt, który i tak będzie jeszcze sto razy zmieniony z dopiskiem, że chciałbym porozmawiać o mojej sytuacji, perspektywie rozwoju tego, co już mam obmyślone - odesłaliby mnie czy...zwyczajnie zignorowali, ew. grzecznie podziękowali, że zawracam im d...?



Chciałbym po prostu znać pełny wymiar własnych możliwości, obiektywnie ocenione to, co już mam. Nakierowanie mnie na teoretycznie pewną drogę dzięki uświadomieniu mi wszystkiego, odnosząc się do teraźniejszości, także wartości i kreatywności, które już tworzę. W przyszłości (rzekomo) pewnie tworząc jako "człowiek, który zrobił wszystko by zrealizować swoje marzenia" i robić to dalej, jak inni teraz.



No, cóż dużo gadam, ale napisałem to, bo przychodzi pewien moment w życiu kiedy trzeba zacząć wybierać własną drogę, uświadomić sobie własne realne potrzeby, i własną wartość tego, co po sobie można pozostawić, nawet jeśli dla satysfakcji, spełnienia marzeń, albo zwyczajnego życiowego komfortu bez żalu do siebie, do innych i do świata.



To co robić? Jak to jest i jak to ma być? :)

69
Z zawodowymi redaktorami możesz mieć kontakt choćby na forum Fahrenheita. Sam konspekt na pewno nie spowoduje, że ktoś zwróci na Ciebie uwagę, to za mało. Musisz dołączyć do tego jakąś próbkę swojego pisania. Nb. na FF co rusz przybywa jakiś "młody - gniewny", który twierdzi, że jest wprost znakomity, a jego pomysły ( a w zasadzie Pomysły) zrewolucjonizują całą literaturę... O ile da się namówić na demonstrację swoich umiejętności, to potem ludzie długo się ze śmiechu kulają. Ale niektórzy są sprytniejsi - znikają natychmiast po tym, jak im ktoś zaproponuje, aby pokazali co potrafią ;) Konkludując - przede wszystkim próbka pisania, konspekt to rzecz uboczna. Jeden z mlodych - zdolnych Rafał Orkan, który "pokazał się" na Fahrenheitowych warsztatach, dostał szansę pisania w Fabrycznej antologii, a teraz, prawdopodobnie na poczatku przyszłego roku FS wyda jego książkę i to od razu w serii "Asy polskiej fantastyki". Bo facet nie tylko ma talent ( co mówiłem jako jeden z pierwszych), ale i udowodnił swoje umiejętności w praktyce.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

70
dobra. Będzie szczerze do bólu.



> W rzeczywistości miałby to być konspekt czegoś,

> co jeszcze nie powstało.



w ogóle nie odpowiedzą. Gdybyś powiedzmy nazywał się Sapkowski to otrzymałbyś pocztą zawrotną uprzejmy list "jesteśmy wstępnie zainteresowanani ale zapomnial pan załączyć maszynopis powieści"



> by sprawdzić czy redaktorzy

> byliby zainteresowani, to



nie. kompletnie nie. Oni zazwyczaj i z nadesłanych powiesci czytają tylko kika pierwszych ston i dopiero jak ich naprawdę zainteresuje to sprawdzają co jest dalej.



> dałoby znaczną pewność,

> że jest sens i przyszłość w

> tym, co chcę osiągnąć.



takiej pewności nie masz dopuki nie wydasz pierwszych kiku książek.

co więcej nie masz jest nie tylko dla tego że rynek może na dobrego autora zareagować albo go olać. Problem w tym że sam często nie wiesz czy będziesz w stanie napisać kolejną powieść.



powiedzmy ja mam w planach kilka na przód ale nie wszyscy tak mają.

niektórzy skonczą jedną i zaczynaja dopiero szukać pomysłu na kolejną.

bywa że nie znajdują.



sprawdź sobie kto był znany 10 lat temu i zobacz czy ci ludzie nadal coś wydają.



albo czy sa jakieś informacje że Sapkowski nad czymś pracuje.



> A także motywację dla pracy i nauki w tym zajęciu i fachu.



> Chciałbym się skontaktować z jakimś/jakimiś

> redaktorami i innymi literatami, żeby więcej

> porozmawiać ogólnie okolicznościach zawodowych,

> a przede wszystkim o własnych ambicjach i wszystkim,

> co się z tym wiąże.



ok. to może inaczej - co chcesz jeszcze wiedzieć?



w listopadzie będzie konwent Falkon w Lublinie.



wykup sobie akredytację i przyjedź. Przez 3 dni będzie okazja spotkać 8-12 pisarzy zarówno początkujących jak i stare wygi. zrób sobie listę pytań i pytaj do upojenia.



> Profesjonalista (redaktor) bez problemu

> obiektywnie oceni czyjeś pomysły, koncepcje

> i przedstawi pełne wymagania wobec ich autora,



wymagania są mniej więcej takie że tekst powinien być napsiany dobrą polszczyzną i ciekawy dla potencjalnego czytelnika.



jak to zrobisz - Twoja sprawa.

nikt ci nie powie w stulu "wątek taki a taki warto by wzbogacić o więcej scen seksu w nieważkości"



> oraz poradzi dopasowując moją perspektywę

> do faktyczności.



a zacznij od szlifowania tej polszczyzny :twisted:



> Czy jest w ogóle sens pisać taki wstępny

> konspekt czegoś czego jeszcze nie ma,

> żeby wiedzieć na przyszłość czy wydawnictwo

> wyraża zainteresowanie, dając pełniejszy

> obraz czyjejś szansy?



nie ma sensu.



sytuacja bowiem wygląda tak:



siedzi redaktor i listonosz mu przynosi 5 przesyłek.



w czterech są maszynopisy z konspektami. Powiedzmy dwa są od ludzi którzy już coś wydali a dwa od debiutantów ktorzy na razie puścili gdzieś tylko po kilka opowiadań. A w piątej konspekt napisany przez nikomu nie znanego kolesia.



> Szansy zaistnienia w

> branży, wartość potencjału

> twórczego, kreatywność fantazji, itd.?



jesli masz takowy potencjał to po prostu napisz tę książkę.

albo kilka opowiadań.



a faktyczny potencjał wydawca oceni gdy po dwu-trzech latach wpółpracy przyniesiesz mu w umówionym terminie maszynopis piątej dobrej powieści,



> z dopiskiem, że chciałbym porozmawiać o

> mojej sytuacji, perspektywie rozwoju tego,

> co już mam obmyślone - odesłaliby mnie

> czy...zwyczajnie zignorowali, ew. grzecznie

> podziękowali, że zawracam im d...?



zignorowali. bo tego przychodzi na setki.

Fabryka Słów dostala co najmnije kilka propozycji zrobienia RPG na podstawie Węedrowycza. Nikt nigdy nie przysłał nawet kawałka gotowej pracy



> bo przychodzi pewien moment w życiu

> kiedy trzeba zacząć wybierać własną drogę,

> uświadomić sobie własne realne potrzeby,

> i własną wartość tego, co po sobie można pozostawić,



dobra szczerze i brutalnie:



na razie jesteś golusieńki. nie masz żadnych publikacji do pokazania, nominacji do nagród nic.



być może umiesz już pisać, może musisz sie tego dopiero nauczyć.

jak umiesz to udowodnij publikując teksty w czasopismach.



kazde wydane opowiadanie to jakiś element twojego dorobku.

Wydasz 15 masz już z czym iść w świat. masz co wpisać w CV.



jak rdaktor sprwda kim jesteś i widzi że machnąłeś 10 opowiadań i dostałeś nominację do Zajdla - to jest szansa ze zwróci na ciebie uwagę.



jak sie zdecydujesz - no cóż nastaw się że zanim sie nauczyśz musisz napisać 300-500 może 1000 stron wprawek.



potem debiut i 10 lat ostrej orki.



wydasz 5-6 książek mozesz zacząć sie zastanawiać czy jesteś gotów robić to zawodowo.

71
Jeżeli ktoś po przeczytaniu wypowiedzi Andrzeja mówi sobie: Dobra, to jadę z koksem... to może do czegoś dojdzie, ale jeśli miał nadzieję, że bez problemu dojdzie do czegokolwiek to cóż.



Andrzeju, ludzie często mówią, że ktoś chce odnieść sukces na miarę Sapkowskiego. Czy Sapkowski się sprzedaje za granicą czy tylko u nas uchodzi wg niektórych guru polskiej fantastyki?

72
Ok. Myślę że każdy kto zamierza zostać pisarzem powinien najpierw odpowiedzieć sobie na takie sześć pytań:



Po pierwsze: Zastanów się czym jest dla Ciebie perspektywa zostania pisarzem. Co chcesz w tej sposób osiągnąć. Czy z Twojego punktu widzenia to dobre rozwiązanie. (Jeśli chodzi ci tylko o zdobycie forsy i podziwu kobiet to są zawody które zapewnią ci to dużo łatwiej, szybciej, pewniej i przyjemniej).



Po drugie: zastanów się czy potrafisz opowiadać ciekawe historie. Czy umiesz wymyślać i czy umiesz w atrakcyjny sposób przekazać informacje i ciekawostki które zasłyszałeś albo znalazłeś. Czy potrafisz na okruchu informacji zbudować całą fabułę. I szerzej: czy w ogóle masz coś ciekawego do opowiedzenia.



Po trzecie: zastanów się czy jesteś dociekliwy. Czy potrafisz grzebać tygodniami po bilbiotekach w poszukiwaniu informacji, ciekawostek całego tego „nadzienia”. Czy umiesz natrafiwszy na ciekawą informację iść za ciosem, szukać źródła pierwotnego etc. Czy wiesz jak szukać? Czy umiesz improwizować w poszukiwaniach. Czy nie mając źródeł papierowych jesteś w stanie nadal badać daną epokę czy miejsce do osadzenia fabuły. Zastanów się co wiesz o miejscach w których byłeś na wczasach. Czy zaciekawiła cię ich przeszłość czy tylko leżałeś na plaży.



Po czwarte: czy umiesz czytać. Czy jesteś w stanie analizować problemy czytając po kilka godzin monografie naukowe. Czy umiesz z 500 stronicowej pracy wygrzebać trzy strony przydatnych informacji? Czy potrafisz szukać? Czy umiesz selekcjonować informacje?



Po piąte: Czy szanujesz swój czas. Czy jesteś w stanie rozplanować sobie tydzień, miesiąc, rok. Czy potrafisz trzymać się tego planu. Czy umiesz znaleźć czas na pracę, naukę, odpoczynek, miłość, samokształcenie. Czy jesteś zdyscyplinowany. Czy umiesz ograniczyć rozrywki, (np. zrezygnować z oglądania głupich seriali). Czy jesteś systematyczny.



Po szóste: czy jesteś cierpliwy. Czy potrafisz podporządkować znaczną część swojego życia by zostać pisarzem. Czy umiesz przez rok pisać wprawki, sceny, opisy dialogi tylko po to żeby nauczyć się w miarę przyzwoicie panować nad językiem. Czy będziesz umiał przez rok – dwa – trzy twardo wysyłać teksty do czasopism, mając w perspektywie że spora część zostanie odrzucona a stawki będą dziadowskie lub nie będzie ich wcale. Czy będziesz umiał wykrzesać z siebie dość cierpliwości żeby napisać kilka książek a jeśli się ukażą czy będziesz w stanie pracować dalej widząc jak marne efekty finansowe uzyskujesz.



To nie jest test. Tu nie ma punktacji. Nie mogę napisać: „30-40 punktów będziesz zajebiaszczym literatem a Sapkowski będzie za Tobą teczkę nosił".



To zagadnienia nad którymi trzeba sobie pomyśleć wieczorem po paciorku a przed snem. Czy wiem w co się pakuję. Czy chcę. Co jestem gotów poświęcić by osiągnąć cel. Co powinienem zmienić w swoim życiu. Nad czym popracować. Jakie są moje wady które utrudniają mi realizację zadania. Jakie braki.

73
Rany boskie, panie Andrzeju, mimo całego szacunku i innych dyrdymał ten kawałek brzmi jak chrzanienie potłuczonego. To ma być ankieta dla literatów czydla matek różańcowych? A gdzie lotna dusza artysty, pisania na chusteczce do nosa na kolanie w tramwaju, albo na innym świstku z parkingowego automatu? Gdzie chwytanie krótkich acz genialnych promieni księżyca ubranych w słowa? Pisanie to nie rzemiosło, a przynajmniej nie tym powinno być, a sztuką właśnie. Zwłaszcza fantasy. No chyba, że pisanie traktować chcemy jako zawód - pracę zarobkową, która przyniesie nam nie satysfakcję, a kawałek chleba.



I przy okazji (oczywiście jeżeli mój post nie zostanie wyrzucony, a zapewne zostanie) pragnę poruszyć kolejny wywód ten odnośnie co trzeba zrobić, żeby pisać DOBRE fantasy... przejechać się konno, powywijać mieczem, wyrzezać michę z kawałka drewna... znaczy się, że jak piszę o morderstwie, to muszę kogoś zamordować? Albo, że zgwałcić? Podpalić wioskę? Cóż, ja rozumiem ideę dopasowywania się do tematyki, do czasów o których się pisze, ale jak słyszę odnośnie fantasy, że w tamtych czasach (domyślnie w średniowieczu pewnie) nie znali silnika parowego to ja się pytam: W JAKICH TAMTYCH CZASACH? W jakich czasach istniały elfy, smoki, krasnoludki w końcu? Jak mi ktoś wskaże takie czasy, to ja (jak mawia moja przyjaciółka) przejadę się nago konno i przeproszę. I w ogóle przepraszam za tego posta, bojowy nastrój i wesołych świąt...
Całe nasze życie jest jak kamień rzucony w wodę. Nigdy nie wiemy, jakie kręgi zatoczymy naszym upadkiem, czyją śmierć spowodujemy i kogo uzdrowimy. Ile niepokoju wzniecimy dokoła siebie, ile katarakt zdejmiemy ze ślepych rzek.

74
Nie chcę się wtrącać, Crimsone, ale...
A gdzie lotna dusza artysty, pisania na chusteczce do nosa na kolanie w tramwaju, albo na innym świstku z parkingowego automatu? Gdzie chwytanie krótkich acz genialnych promieni księżyca ubranych w słowa?
Pokaż mi takiego. I najlepiej niech będzie to ktoś, kto osiągnął sukces ;) Nie wiem jak inni, ale nie kupiłbym książki pt. "Granie mojej duszy - toć historia jest o księżycowych pierdafonach. Tom 26 Pele - lele - lum". No dobra, teraz trochę przegiąłem...
Pisanie to nie rzemiosło, a przynajmniej nie tym powinno być, a sztuką właśnie.
Aby wykonać piękną rzeźbę (bo rzeźba to przecie sztuka), potrzebujesz narzędzi, budulca i lat praktyki. Jak Cię natchnie słoneczko (pardon, księżyc), to na pewno nie wykujesz w kamieniu czegoś przypominającego twór żywy. Może Ci wyjść kanciasty golasek, i wtedy, żeby nie było, że coś Ci nie wyszło, powiesz, że to... abstrakcja :twisted:

Sztuka to rzemiosło. Wszystko zaczyna się od młotka i dłuta. Na końcu jest piękny efekt (o ile ktoś ma talent, czyli o ile ktoś umie z tego młotka i dłuta zrobić użytek).

Tak więc precz z wzdychaniem i niech żyje pisanie na poważnie ;)

Odnośnie fantasy - czy przypadkiem nie potraktowałeś(aś?) zbyt serio tego pisania o tym, na czym się człek zna?

Więcej na temat fantasy nie powiem, bo to i tak nie moja działka... 8)

75
Crimsone pisze:Rany boskie, panie Andrzeju, mimo całego szacunku i innych dyrdymał ten kawałek brzmi jak chrzanienie potłuczonego.


z mojego "potłuczenia" wynika na razie 36 wydanych książek :twisted:



> To ma być ankieta dla literatów czydla matek różańcowych?



obawiam się ze dla literatów. Matkom różańcowym dałbym inne rady. Np żeby wybierać różaniec z większymi koralikami.



> A gdzie lotna dusza artysty, pisania

> na chusteczce do nosa na kolanie w tramwaju,

> albo na innym świstku z parkingowego

> automatu?



o widzisz - sam się juz uczysz szanować swój czas. Wykorzystujesz na pracę każdą chwilę i kązde warunki. Bo skoro piszesz w tramwaju to znaczy że ...siedząć w tramwaju myślałeś nad fabułą i jakiś pomysł strzelił.



> Gdzie chwytanie krótkich acz genialnych

> promieni księżyca ubranych w słowa?



a czy ja Ci zabraniam? W którym punkcie ankety? :twisted:



> Pisanie to nie rzemiosło, a

> przynajmniej nie tym powinno być,

> a sztuką właśnie.



poczytaj o tym jak dziko harował np. Beksiński



> Zwłaszcza fantasy. No chyba,

> że pisanie traktować chcemy jako

> zawód - pracę zarobkową, która

> przyniesie nam nie satysfakcję, a kawałek chleba.



ot młody idealista z Ciebie. uważasz że świat jest podły a artysta żyje na strychu i ma gruźlicę.



A ja mam ze swojego pisania satysfakcję, kawałek chleba, kiełabsę do chleba i jeszcze się ludziom podoba...



i pomyśl nad jednym: możesz chodzic codizennie do roboty na osiem godziń a pisać w wekendy. Napiszesz jedną ksiązkę na dwa lata (tyle mniej wiecej piszą ci którzy robią to amatorsko). Możesz też pisać zawodowo. Wtedy zamiast do roboty idziesz do biblioteki szukać materiałów, możesz pisać przez 8-10 godzin siedząc w domu. I trzy dobre ksiażki rocznie machniesz. w dodatku najeżony szczegółami i szczególikami ktorych "konkurencja" nie zna.



> I przy okazji (oczywiście jeżeli mój

> post nie zostanie wyrzucony, a zapewne zostanie)



e, nie demoinizujmy - masz wątpliwości to proboję je rozwiać.



> pragnę poruszyć kolejny wywód ten

> odnośnie co trzeba zrobić, żeby pisać

> DOBRE fantasy... przejechać się konno,

> powywijać mieczem, wyrzezać michę z

> kawałka drewna...



niewątpliwie sie przyda. jesli nie orbisz tego samemu warto przynajmnije poobserowwać. Polecam festiwal archeologiczny w Biskupinie.



> znaczy się, że jak piszę o morderstwie,

> to muszę kogoś zamordować?



niekoniecznie. Ale warto wiedzieć jak to wygląda. poczytać coś z medycyny sądowej (nie mam na myśli czasopisma "detektyw"), poznać anatomię,



ot choćby wiedzieć że jak bohater upitoli głowę to oprócz krwi może strzelić w górę zawartość żołądka. Albo że jak kogoś ciachniesz w pół to śmierdzi bo to co trwił się wylewa...



można iśc krok dalej jak masz ten swój miecz to kup świńską póltuszę i przyładuj w nią tym mieczem - będziesz mogł ocenić jakiej siły potrzeba by np polamać żebra.



> Albo, że zgwałcić?



nie polecam :twisted:



> Podpalić wioskę?



tu wystrczy pogadać ze strażakami albo obejrzeć film z akcji gaszenia chałupy. Nie film "ogniem i mieczem" gdzie palili suchą dekorację ale film z prawdziwego gaszenia starej chałupy żeby choćby zobaczyć ile pary idzie ze starej strzechy.



> Cóż, ja rozumiem ideę dopasowywania się

> do tematyki, do czasów o których się pisze,

> ale jak słyszę odnośnie fantasy, że w tamtych

> czasach (domyślnie w średniowieczu pewnie)

> nie znali silnika parowego



można zrobić fantasy w świecie w ktorym na smoka rycerz jeździ parowym czołgiem. dlaczego nie? (no warto trochę fizyki linąć i poczytać coś o kolejach parowych zanim sie za to weźmiemy, lokomobile też warto obejrzeć).



> I w ogóle przepraszam za tego posta,

> bojowy nastrój i wesołych świąt...



spoko - chcesz sie czegoś nauczyć to dziel się wątpliwościami.

a my odpowiemy



Dodane po 32 minutach:


SkySlayer pisze:
Sztuka to rzemiosło. Wszystko zaczyna się od młotka i dłuta. Na końcu jest piękny efekt (o ile ktoś ma talent, czyli o ile ktoś umie z tego młotka i dłuta zrobić użytek).


mniej więcej to miałem na myśli pisząc tzw. "ankietę".



niezależnie czy pisze się dla zabawy czy na poważnie

niezależnbie czy robi sie to jak rzemieślnik czy jak artysta

jesli ma to przynieś efekt najpierw trzeba opanować podstawy.

76
OK, to moja sytuacja wygląda tak:

Po pierwsze: realizacja fantazji. mógłbym nauczyć co trzeba, i pisać scenariusze, ale kto w tym kraju zrobi to tak, jak bym chciał... bida piszczy i nie ma kto. dużo treści i to pasuje do literatury. wiele rzeczy nie da się przedstawić (u mnie) za pomocą innych form przekazu, nawet myślę, że w filmach było by ciężko... no chyba żeby opracowali nowe technologie (ta... specjalnie dla jakiegoś "polaczka"), które pewno kosztowałyby więcej niż produkcja współczesnych wyczesanych "hitów z Hollywoodu". Przeanalizowałem to. Szczytem (albo prawie) możliwości przyszłości kinematografii byłoby stworzenie holograficznych kin... to by mi pasowało idealnie! Może w innym życiu ;-)

Wracając do prozy... Plusem dla tej formy przekazu są dla mnie swoboda wyrażania swoich myśli, dowolne kreowanie fantazyjnych światów, nieograniczone pole manewru dla opisów (z oddaniem akcji jest inaczej - a niech to piorun trzaśnie...) i co do treści, informacji - ogromna wolność przedstawiania i prowadzenia fabuły.



Po drugie: tutaj lipnie. czuje że to wina środowiska, w których się chowałem jako dzieciak, i w szkole i w domu. nie mam duszy gawędziarza, ani mistrza RPG, starałem się... to nie wychodzi. mam braki i trudności swobodnym wyrażaniu myśli i wiem czemu. osobiste problemy i chaos w głowie. i tak od kilku lat. rozwijam się w tą stronę co powinienem dla własnego dobra żeby móc wykorzystać swoje "dary" losu. Kuleję, tragicznie, nie bardzo potrafię opowiadać historyjki. Nie miałem nigdy chętnych odbiorców, tj. słuchaczy. Psychika też za to odpowiada. Tak się stłumiłem, że teraz wszystkiego muszę się nauczyć bo nie ma to innej rady. Już w gimnazjum zamknąłem się w sobie, potem miałem trudności z powiedzeniem o co mi chodzi... czytałem i zajmowałem się manualnie i nic, widocznie nie tak jak trzeba, a przede wszystkim za mało. !@#$%^&* ... a mogło być tak pięknie!



Po trzecie: ta sprawa wygląda już o niebo lepiej. nie brak mi dociekliwości. zawsze sam znajduję sobie to, czego chcę się uczyć, poznawać. częściej czytam z większym zainteresowaniem i emocjami literaturę, oraz publikacje naukowe niż zwyczajną beletrystykę. Horrory na papierze mnie nie przerażają, tylko raczej nudzą, SF mnie denerwuje, irytuje i zawsze wydaje mi się, że wiem lepiej i zrobiłbym to lepiej... Rażą mnie błędy logiczne i brak świeżyć pomysłów. Lubię porządne naukowe fikcje jeśli mowa o SF a w horrorach brakuje mi tej bliskości i większej wiarygodności, bliskości doświadczeń postaci. Dobra, już koniec.



Po czwarte: ciężko, bardzo ciężko, ominę opis czynników wpływających, bo już to wiele razy przerabiałem.

Czytać i analizować całą książkę by pobrać z niej zaledwie kilka informacji lub wywołać jakiś dobry pomysł? Bywa że i tak robię. Nie jest źle, widzę w tym sens, bo wcześniej miałem takie chwile.... pasjonujące i olśnienia przez inspirację byle czym (fotografie, sztuka cyfrowa, filmy, monografie, publikacje ezoteryczne, ba! pojedyncze słowa, neologizmy, a nawet tylko opisy albo wątki fabularne).



Po piąte: muszę nad tym intensywnie popracować. teraz to kosmiczna tragedia, no taki chaos że nic nie zrobię. ani całkiem ani od początku. brak porządku i dyscypliny !@#$%^... :sad:



Po szóste: nie, ja jestem nadpobudliwy. raz mam wielką cierpliwość do pewnych rzeczy a innym żadnej. uzależniłem się od własnej wyobraźni i pewnego pokaźnego zestawu klocków (czyt. Dobrych Pomysłów) spojonego większą ambicją. czasochłonną i trudną do wykonania, na dziś dzień jestem spalony. potrzebowałbym rzeczywiście poświecić temu ładny kawał życia. muszę to komuś pokazać... tylko komu? no i pułapka. :cry:



OK, to teraz szczerze i najszczerzej:



Mam i My wszyscy mamy pecha. Możemy być literackimi geniuszami, wytyczać nowe ścieżki fantastyki, kreować olbrzymie cudownie różnorodne światy... i na tym koniec. Można chcieć ile się da i tak nic nie zmienimy, że jesteśmy skazani wyłącznie na polski rynek z perspektywą na wschód. Jak ktoś pragnie by pozostali mieszkańcy tego globu mieli dostęp do jego dzieł i tworów fantastycznych to sobie pomarzy. I na tym mi zależy. Mogę napisać scenariusz, mogę poświecić kawał swojego życia na literaturę, ale z góry wszyscy wiemy jak się to skończy. Znajdzie się drugi Lem, to będzie jak ze Sapkowskim. Książka jako dodatek-instrukcja dla grających w grę na podstawie. Bo i tak nikt o dziele nie chce słyszeć. Tylko się zabić... Tłumaczenie i wydawanie zagranicą (nawet bliską zagranicą) jest strasznie ograniczone i niepewne. Czekać trzeba mnóstwo czasu, całe lata, aż ktoś łaskaw się zainteresuje. Wymagam zbyt wiele? Mam ambicje!

Gdyby nie to, gdym miał pewność, że istniej większa wolność i dostępność do rynku światowego to bez chwili wahania podjąłbym się tego wyzwania, poświeciłbym temu tyle czasu ile tylko mógłbym, wysiłku, kawałek życia. Jak Andrzej lub inni. Ty to masz upór, taka wytrwałość... Rzadkość! że się to tobie nie znudzi ;) żartuję. Mam na myśli, że wiedziałeś o tej sytuacji a pomimo tego wybrałeś te skromne, wąskie pole do popisu. Polskie realia, kurczę.



Miałem pomysły by stworzyć "multimedialną książkę nowej generacji", jako pewien sposób dzięki któremu miałbym dotrzeć do większej liczby czytelników. Wiesz, ebook plus animowana szata graficzna imitująca prawdziwą książkę, z animacjami nawiązanymi do treści, dźwiękami, tłem muzycznym itp Wszystko miałoby się dynamicznie zmieniać zależnie od czytanego fragmentu/rozdziału/części/wątku. świetne... Mało tego. Znaleźć tłumaczy i wydawać to zagranicą w wielu wersjach językowych :) Chyba nie w ty życiu, nie w tych czasach... To dopiero boli. :cry: :evil:



Najmocniejszym moim atutem jest wyobraźnia. I w ilości i w świeżości. Nie żebym był jakimś literatem-naukowcem, ale ciekawe rzeczy mam do przekazania. Dużo pomysłów, które można (fajnie) pięknie połączyć... i pokazać światu co ma się do powiedzenia :twisted:



Do głowy przychodziły mi szalone myśli, bo produkuje mnóstwo małych, średnich i większych pomysłów i mikro-pomysłów. By sprzedawać je... A i tak tego mało i rzadko je odkrywam. Mogę jeszcze więcej, jeszcze i jeszcze lepiej. Gdybym tylko miał większy komfort dla świadomości, ta sytuacja z rynkiem mnie dobija, z tymi realiami. Kurde no, depresje mam! :(

Założyć firmę hehe i sprzedawać wszystkim tym pustogłowym kreatorom, którzy sami nic nie potrafią wymyślić. Do scenariuszy, do powieści, do gier wideo, do RPG i innych celów. Szalone, niestety nieprawdziwe.



Co z tą... znaczy... Co z tą... Co z tym źródłem zrobimy? No, ze mną? :twisted:



Bo ogłupieję. Już się dzieję... :roll:

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”