Szła przez pustynię. Od początku swego istnienia przemierzała jej ogrom, krok po kroku przebywając kolejne kilometry. Połacie błyszczącego w słońcu piasku były jej domem i największym skarbem. Nie czuła upału ani gorąca ziarenek, po których kroczyła. Nie czuła najmniejszego zmęczenia ani nudy. Jedynym głodem, jaki czuła, był głód wiedzy. Jedynym pragnieniem – pragnienie mądrości. Była szczęśliwa, bez trosk. Zdobywała kolejne kilometry przestrzeni idąc bez pośpiechu, wdrapując się na wydmy, przeskakując suche pnie prastarych drzew, mijając bez strachu szkielety martwych stworzeń i jamy pustynnych węży. Każdy nowy punkt na horyzoncie stawał się jej celem. Zdobywając kolejne, zbliżała się radośnie ku temu największemu, najwspanialszemu, najcudowniejszemu. Nigdy nie tęskniła za tym, co był za nią, nigdy nie patrzyła wstecz ani nie oglądała się na boki. Po prostu szła z energią i mocą stawiając każdy następny krok i patrząc przed siebie zawsze młodymi, błyszczącymi oczyma, których nie oślepiał ani dzień, ani noc.
Pewnego dnia usłyszała coś zupełnie nowego i obcego: krzyk gdzieś daleko za nią. Z początku nie wiedziała, co ma zrobić, lecz gdy wołanie powtórzyło się, stanęła. Zatrzymała się pierwszy raz w swoim życiu, pierwszy raz przerwała nieustającą od tylu lat wędrówkę i było to doznanie dziwnie kojące. Krzyk powtórzył się po raz trzeci, więc po kolejnej chwili wahania odwróciła się. Wtedy ujrzała drogę, którą już przeszła i wszystkie przeszkody, które minęła – zobaczyła to, co minęło, choć kiedyś było żywe w jej życiu. Serce urosło jej z dumy, że tak wiele już osiągnęła dzięki wytrwałemu stawianiu małych kroków – początek tego wszystkiego był hen za horyzontem i nawet nie mogła go dostrzec. Jednak w tej przeszłości była jedna rzecz obca, daleki ciemny punkt, źródło krzyku, który zmusił ją do zawrócenia. Zaczął się zbliżać, więc postanowią zaczekać w tym miejscu aż się zbliży i będzie mogła zobaczyć, co to jest.
Czekała więc, a z czasem punkt ów zaczął przybierać kształty coraz bardziej ludzkie. Gdy był już dość wyraźny, wiedziona jakimś przedziwnym i nieznanym sobie dotychczas instynktem, wyciągnęła ramiona na boki jakby w oczekiwaniu aż coś w nie wpadnie, aż coś będzie mogła złapać. Jej twarz rozjaśnił uśmiech niezwykłej radości, a całe ciało, począwszy od serca, wypełniło szczęście. Czuła się jak ptak, jak jeden z tych wielu, które przez te wszystkie lata mijały ją bezszelestnie i przelatywały nad nią, od czasu do czasu przysiadając opodal na piasku dla odpoczynku i racząc ją wprost nieziemską muzyką natury wespół z wiatrem i szeleszczącym pod jej stopami piaskiem. Chciała lecieć i czuła, że może. A jednak nie oderwała stóp od ziemi, gdyż czekała na zmierzającego ku niej człowieka, a ciekawość spotkania z nim rosła w niej wprost proporcjonalnie do szczęścia.
Człowiek widoczny jeszcze niedawno na horyzoncie zbliżał się coraz szybciej. Najwyraźniej przyspieszył kroku, a w końcu zaczął biec. Z coraz większą prędkością kształt człowieka przybierał wyraźne rysy młodego mężczyzny, oblanego już potem od wysiłku, lecz dalej biegnącego z niewielkim uśmiechem na ustach. Zamiast szczęścia z jego oczy świeciła ambicja. Ona czekała wciąż z otwartymi ramionami i patrzyła coraz szczęśliwsza jak zbliża się ten, który ją wołał. Gdy był już zupełnie blisko, jej twarz jeszcze bardziej się rozjaśniła, a oczy zabłysły ogniście z nadzieją, że już wkrótce, już za chwilę zostanie zaspokojona jej ogromna ciekawość. Lecz biegnący wprost ku niej mężczyzna nagle skręcił, a uśmiech zniknął z jego twarzy, oczy zaś spojrzały surowo i oschle. Mijając ją, splunął jej prosto w twarz i pobiegł dalej, nie oglądając się za siebie.
Zdążyła tylko obrócić za nim głowę, a kiedy splunął jej ramiona opadły bezwładnie. Spoglądała jeszcze przez chwilę na tumany pyłu wzbudzone szybkim biegiem mężczyzny, które podrażniły jej szeroko otwarte ze zdumienia oczy i spowodowały ich łzawienie. Odwróciła głowę z powrotem w stronę, z której nadbiegł, z której nadbiegł tamten człowiek. Prócz ledwie widocznych śladów na piasku nie mogła zauważyć żadnych zmian. Po policzkach zaczęły spływać jej słone krople, których nigdy wcześniej nie doznała. Szok wywołany niespodziewanym zachowaniem mężczyzny odebrał jej zdolność myślenia, czucia, dalszego dążenia tam, gdzie dążyła całe życie. Stała więc wciąż ze zwieszonymi ramionami w tym samym miejscu, bez ruchu spoglądając w przeszłość. Brudne łzy zraszały brudne policzki i spadały na piasek u jej stóp, natychmiast wysychając. A pustynia, jej dom i największy skarb, nie zmieniała się wcale, wciąż oddychając spokojnie wiatrem. Tylko ptaki gdzieś zniknęły.
2
O ile dobrze zrozumiałam, fabuła opiera się na metaforycznym przedstawieniu miłości ( zdaje się, iż tylko jednostronnej ), zniszczonej poprzez chorą ambicję oraz pęd współczesnego świata. Tak, nie ... :?: Przyjmę, iż tak...
Pomysł bardzo ciekawy i przy odpowiednim wykonaniu mógłby wyewoluować w pouczającą przypowieść, ale jak widzę nie masz jeszcze wystarczających umiejętność pisarskich, aby odpowiednio go zaprezentować (ale, to strasznie przemądrzale zabrzmiało
).
Ubogi zasób słów (jestem amatorką cyzelowanego słownictwa, więc mam na tym punkcie małego hopla), liczne powtórzenia, nieporadnie poprowadzona narracja... Ale to wszystko można z czasem doszlifować i jeśli będziesz trzymał się wysokiej poprzeczki własnych pomysłów, jeszcze z Ciebie wyrośnie pisarzyna :wink: .
życzę weny i wytrwałości.
Pomysł bardzo ciekawy i przy odpowiednim wykonaniu mógłby wyewoluować w pouczającą przypowieść, ale jak widzę nie masz jeszcze wystarczających umiejętność pisarskich, aby odpowiednio go zaprezentować (ale, to strasznie przemądrzale zabrzmiało

Ubogi zasób słów (jestem amatorką cyzelowanego słownictwa, więc mam na tym punkcie małego hopla), liczne powtórzenia, nieporadnie poprowadzona narracja... Ale to wszystko można z czasem doszlifować i jeśli będziesz trzymał się wysokiej poprzeczki własnych pomysłów, jeszcze z Ciebie wyrośnie pisarzyna :wink: .
życzę weny i wytrwałości.
3
Hmmmm....może ja za prosty, albo za głupi....albo i jedno, i drugie i parę jeszcze innych. Niewątpliwie chciałeś tym coś głębszego przekazać....ale za nic do mnie nie trafiło. Zbyt...hmmmm....nawet nie wiem jak to określić. Troszkę nudnawe, można to byo przekazać w ciekawszy sposób....ogólnie wydaje mi się zbyt....zjechany? Za często używany przez innych?
Dziękuje za odebranie paru cennych minut mojego życia.... Ale przynajmniej w pełni pojałem znaczenie określenia: domorosły filozof.
Dziękuje za odebranie paru cennych minut mojego życia.... Ale przynajmniej w pełni pojałem znaczenie określenia: domorosły filozof.
[img]http://runmania.com/f/a77c6d394b43ef1fb846d372d7693f5d.gif[/img]
"Do pewnych spraw dobrze jest mieć dystans. Najlepiej długi"
"Do pewnych spraw dobrze jest mieć dystans. Najlepiej długi"
Re: * * */Szła przez pustynię
4Witaj.
Podoba mi się w tym co napisałeś, kilka rzeczy.
Jeśli pozwolisz - wymienię je, uzupełniając uwagami.
1) Twoje opowiadanie mnie zaciekawiło - pierwsze zdanie - ok. Wyrwało z dusznego mieszkanka ;-)
Ale .... Póżniej poczułam niedostyt napiecia i opisu... Bo zapragnęłam znaleźć się na pustyni i patrzeć jak ona (ono) idzie, ale opis pustyni nagle zbladł.
(Używasz tych samych słów - kilometry pustyni (2x), bliskoznacznych : upał, gorąco, by walnąć obuchem : Zdobywając kolejne, zbliżała się radośnie ku temu największemu, najwspanialszemu, najcudowniejszemu.)
A przecież to twoja pustynia - więc opisz ja tak bym poczuła jak mi się koszulka lepi do pleców, a skóra policzków skwierczy od topionego tłuszczu...
Stwarzasz świat wiec wiesz o nim wszystko i dlatego musisz go dobrze opisać.
2) W twoim opowiadaniu coś się ma wydarzyć (to ok) czuję to i chcę przeczytać co dalej!
I tu mam kilka zastrzeżeń:
- poznaję Ją przez drogę i myśli, wydaje mi się, źe coś juź o niej wiem, gdy nagle to co ona czuje i widzi samo w sobie się plącze:
Oto zdania:
Z początku nie wiedziała, co ma zrobić, lecz gdy wołanie powtórzyło się, stanęła. Zatrzymała się pierwszy raz w swoim życiu, pierwszy raz przerwała nieustającą od tylu lat wędrówkę i było to doznanie dziwnie kojące. Krzyk powtórzył się po raz trzeci, więc po kolejnej chwili wahania odwróciła się. (...)
Jednak w tej przeszłości była jedna rzecz obca, daleki ciemny punkt, źródło krzyku, który zmusił ją do zawrócenia.
(hmmm więc odwróciła się czy zawróciła? ) Czy ja ją dobrze widzę na tym wygrzanym piachu czy nie? Hej autorze a co z pustynią? Czy nic jej nie grzeje w podeszwy i łeb? ;-) (źart ale chcę tu uzmysłowić, źe w każdej chwili opowiadania powinieneś czuć gdzie i po co zostawiłeś bohatera, to daje smak a czase, sems :-D.)
3) To coś ma uczucia - tak jak ja - i to jest ok...
Ale (opis tych uczuć i opis reakcji także chciałabym prosić - o rozbudowanie w oryginalny tylko jej właściwy sposób) To mi się nie podoba: Jej twarz rozjaśnił uśmiech niezwykłej radości, a całe ciało, począwszy od serca, wypełniło szczęście.
I to:
Czuła się jak ptak, jak jeden z tych wielu, które przez te wszystkie lata mijały ją bezszelestnie i przelatywały nad nią, od czasu do czasu przysiadając opodal na piasku dla odpoczynku i racząc ją wprost nieziemską muzyką natury wespół z wiatrem i szeleszczącym pod jej stopami piaskiem.
Odrobinę za szybko przeszedłeś z napięcia tajemnego , złego, w radosne przystepowanie z nóżki na nóżkę... Ja w tym miejscu mam w głowie lęk - cholera a jak ja to coś pożre na tym piaseczku? ;-)
Wiec autorze - pobaw się ze mną troszkę, proszę!
(To jest zbyt jedno wymiarowe: Chciała lecieć i czuła, że może. A jednak nie oderwała stóp od ziemi, gdyż czekała na zmierzającego ku niej człowieka, a ciekawość spotkania z nim rosła w niej wprost proporcjonalnie do szczęścia.)
O tu mogłaby wrócić groza: Ale taż decyzja autora - co widzimy (bo w pierwszym zdaniu już jest człowiek, a w drugim jeszcze nie...) Oto przykład:
Człowiek widoczny jeszcze niedawno na horyzoncie zbliżał się coraz szybciej. Najwyraźniej przyspieszył kroku, a w końcu zaczął biec. Z coraz większą prędkością kształt człowieka przybierał wyraźne rysy młodego mężczyzny, oblanego już potem od wysiłku, lecz dalej biegnącego z niewielkim uśmiechem na ustach.
4) Spotkanie - czyli to, że coś się mogło wyjasnić, ale się nie wyjasniło, że nic się nie stało a stało się wszystko... czyli: punkt zwrotny twego opowiadania - należy go wykorzystać! I bardzo dobrze, że nic się nie wydarzyło (hehehe czy nic? Bo ja już mam w głowie przeczucie jak ta piaskowa baba może chcieć się zemścić itd)
Tu znów kilka powtórzeń (łzy itd) - to nie najlepsze w opisie i mało twoje.
5) Pointa:
Czyli : czy to już? Bo jeśli tak to ja poproszę mocniej - niech wiem dlaczego tak się skończyło i niech się skończy JAKOś bardziej.
Bo ja namawiałabym Cię autorze by opowiadanie pociagnąć dalej! Tak może to zabrzmi głupio, ale mam wrażenie, że sam do końca nie wiesz co sie stalo na pustyni, kto ucieka, kto goni, gdzie jest koniec itd...
Sugerowałabym usiąść i pisać.
Potem kaźde zdanie przeczytać na głos.
A potem dalej...
(To może być ciekawy świat - coś jak pustynia z Gleen Cooka
)
Mnie się tajemniczość podoba - bylebyś konsekwentnie ten świat opowiedział. uciekajac od powtórzeń i nie twoich słów.
Pozdrawiam!
Podoba mi się w tym co napisałeś, kilka rzeczy.
Jeśli pozwolisz - wymienię je, uzupełniając uwagami.
1) Twoje opowiadanie mnie zaciekawiło - pierwsze zdanie - ok. Wyrwało z dusznego mieszkanka ;-)
Ale .... Póżniej poczułam niedostyt napiecia i opisu... Bo zapragnęłam znaleźć się na pustyni i patrzeć jak ona (ono) idzie, ale opis pustyni nagle zbladł.
(Używasz tych samych słów - kilometry pustyni (2x), bliskoznacznych : upał, gorąco, by walnąć obuchem : Zdobywając kolejne, zbliżała się radośnie ku temu największemu, najwspanialszemu, najcudowniejszemu.)
A przecież to twoja pustynia - więc opisz ja tak bym poczuła jak mi się koszulka lepi do pleców, a skóra policzków skwierczy od topionego tłuszczu...
Stwarzasz świat wiec wiesz o nim wszystko i dlatego musisz go dobrze opisać.
2) W twoim opowiadaniu coś się ma wydarzyć (to ok) czuję to i chcę przeczytać co dalej!
I tu mam kilka zastrzeżeń:
- poznaję Ją przez drogę i myśli, wydaje mi się, źe coś juź o niej wiem, gdy nagle to co ona czuje i widzi samo w sobie się plącze:
Oto zdania:
Z początku nie wiedziała, co ma zrobić, lecz gdy wołanie powtórzyło się, stanęła. Zatrzymała się pierwszy raz w swoim życiu, pierwszy raz przerwała nieustającą od tylu lat wędrówkę i było to doznanie dziwnie kojące. Krzyk powtórzył się po raz trzeci, więc po kolejnej chwili wahania odwróciła się. (...)
Jednak w tej przeszłości była jedna rzecz obca, daleki ciemny punkt, źródło krzyku, który zmusił ją do zawrócenia.
(hmmm więc odwróciła się czy zawróciła? ) Czy ja ją dobrze widzę na tym wygrzanym piachu czy nie? Hej autorze a co z pustynią? Czy nic jej nie grzeje w podeszwy i łeb? ;-) (źart ale chcę tu uzmysłowić, źe w każdej chwili opowiadania powinieneś czuć gdzie i po co zostawiłeś bohatera, to daje smak a czase, sems :-D.)
3) To coś ma uczucia - tak jak ja - i to jest ok...
Ale (opis tych uczuć i opis reakcji także chciałabym prosić - o rozbudowanie w oryginalny tylko jej właściwy sposób) To mi się nie podoba: Jej twarz rozjaśnił uśmiech niezwykłej radości, a całe ciało, począwszy od serca, wypełniło szczęście.
I to:
Czuła się jak ptak, jak jeden z tych wielu, które przez te wszystkie lata mijały ją bezszelestnie i przelatywały nad nią, od czasu do czasu przysiadając opodal na piasku dla odpoczynku i racząc ją wprost nieziemską muzyką natury wespół z wiatrem i szeleszczącym pod jej stopami piaskiem.
Odrobinę za szybko przeszedłeś z napięcia tajemnego , złego, w radosne przystepowanie z nóżki na nóżkę... Ja w tym miejscu mam w głowie lęk - cholera a jak ja to coś pożre na tym piaseczku? ;-)
Wiec autorze - pobaw się ze mną troszkę, proszę!
(To jest zbyt jedno wymiarowe: Chciała lecieć i czuła, że może. A jednak nie oderwała stóp od ziemi, gdyż czekała na zmierzającego ku niej człowieka, a ciekawość spotkania z nim rosła w niej wprost proporcjonalnie do szczęścia.)
O tu mogłaby wrócić groza: Ale taż decyzja autora - co widzimy (bo w pierwszym zdaniu już jest człowiek, a w drugim jeszcze nie...) Oto przykład:
Człowiek widoczny jeszcze niedawno na horyzoncie zbliżał się coraz szybciej. Najwyraźniej przyspieszył kroku, a w końcu zaczął biec. Z coraz większą prędkością kształt człowieka przybierał wyraźne rysy młodego mężczyzny, oblanego już potem od wysiłku, lecz dalej biegnącego z niewielkim uśmiechem na ustach.
4) Spotkanie - czyli to, że coś się mogło wyjasnić, ale się nie wyjasniło, że nic się nie stało a stało się wszystko... czyli: punkt zwrotny twego opowiadania - należy go wykorzystać! I bardzo dobrze, że nic się nie wydarzyło (hehehe czy nic? Bo ja już mam w głowie przeczucie jak ta piaskowa baba może chcieć się zemścić itd)
Tu znów kilka powtórzeń (łzy itd) - to nie najlepsze w opisie i mało twoje.
5) Pointa:
Czyli : czy to już? Bo jeśli tak to ja poproszę mocniej - niech wiem dlaczego tak się skończyło i niech się skończy JAKOś bardziej.
Bo ja namawiałabym Cię autorze by opowiadanie pociagnąć dalej! Tak może to zabrzmi głupio, ale mam wrażenie, że sam do końca nie wiesz co sie stalo na pustyni, kto ucieka, kto goni, gdzie jest koniec itd...
Sugerowałabym usiąść i pisać.
Potem kaźde zdanie przeczytać na głos.
A potem dalej...
(To może być ciekawy świat - coś jak pustynia z Gleen Cooka

Mnie się tajemniczość podoba - bylebyś konsekwentnie ten świat opowiedział. uciekajac od powtórzeń i nie twoich słów.
Pozdrawiam!
"Sztuka jest sposobem wybaczania światu jego zła i chaosu."
(L. Kołakowski)
[img]http://img239.imageshack.us/img239/3684/niekarmt10gq.jpg[/img]
(L. Kołakowski)
[img]http://img239.imageshack.us/img239/3684/niekarmt10gq.jpg[/img]
5
Mogłabym prosić o uzasadnienie?Wilga pisze:Ubogi zasób słów (jestem amatorką cyzelowanego słownictwa, więc mam na tym punkcie małego hopla), liczne powtórzenia, nieporadnie poprowadzona narracja...
Tutaj tez bym prosiła o wyaśnienie.IMQ pisze:nudnawe, można to byo przekazać w ciekawszy sposób....ogólnie wydaje mi się zbyt....zjechany? Za często używany przez innych?
A teraz Szyszka. Ogromny komentarz wymaga ogromnej odpowiedzi

Uwagi nt pustyni: dlatego jest opisana tak mało i nie czujesz podkoszulka przylepionego do własnych pleców, że tak mialo być. Pustynia ta jest całkowicie nierzeczywista: ta prawdziwa grzeje i zmienia się, tutejsza nie. Jedyne co się zgadza z realem to duuużo piasku i wiaterek (który by Ci nie zepsuł fryzury). Wszystko jakby z plastiku, taki zupełnie obcy i kopniety wymiar.
Tego nie bardzo rozumiem.Szyszka pisze:W twoim opowiadaniu coś się ma wydarzyć (to ok) czuję to i chcę przeczytać co dalej!
I tu mam kilka zastrzeżeń:
- poznaję Ją przez drogę i myśli, wydaje mi się, źe coś juź o niej wiem, gdy nagle to co ona czuje i widzi samo w sobie się plącze
Ona zawróciła w miejscu, czyli się odwróciła.
Nic, o czym napisałam na początku. Ta pustynia jest bezbarwna.Szyszka pisze:Czy nic jej nie grzeje w podeszwy i łeb?
Narrator nie jest wszechwiedzący i nie wie co ona czuje. Widzi jedynie zewnętrzne przejawy zmian jej nastroju: uśmiech, wyciągniete ręce, i po nich domysla się co ona czuje (wypełnia ją szczęście).Szyszka pisze:(opis tych uczuć i opis reakcji także chciałabym prosić - o rozbudowanie w oryginalny tylko jej właściwy sposób)
Dlaczego Ci się to nie podoba?Szyszka pisze:To mi się nie podoba: Jej twarz rozjaśnił uśmiech niezwykłej radości, a całe ciało, począwszy od serca, wypełniło szczęście.
I to:
Czuła się jak ptak, jak jeden z tych wielu, które przez te wszystkie lata mijały ją bezszelestnie i przelatywały nad nią, od czasu do czasu przysiadając opodal na piasku dla odpoczynku i racząc ją wprost nieziemską muzyką natury wespół z wiatrem i szeleszczącym pod jej stopami piaskiem.
Ona się nie boi - naiwnie wierzy w to, że wszystko co spotka na swojej (przebytej czy nie) drodze, nie zrobi jej krzywdy - bo tak było przez całe jej życie. Takie uczucie/nastawienie nazywamy naiwnością, a czasami neiwinnością, charakterystyczne dla dzieci (dopóki się nie oparzysz nie wierzysz że ogień jest gorący). Za szybko przeszłam? Hmmm... Nie wiem czy znasz to uczucie, kiedy trema, lęk przed nowym, tajemniczym wypełnia caly Twój umysł, a potem okazuje się, że jednak lęk był/jest niepotrzebny i wypełniaCię już nagle od stóp do głów radość. Ja znam... i tu je opisałam.Szyszka pisze:Odrobinę za szybko przeszedłeś z napięcia tajemnego , złego, w radosne przystepowanie z nóżki na nóżkę... Ja w tym miejscu mam w głowie lęk - cholera a jak ja to coś pożre na tym piaseczku?
Chyba nie rozumiem.Szyszka pisze:(To jest zbyt jedno wymiarowe: Chciała lecieć i czuła, że może. A jednak nie oderwała stóp od ziemi, gdyż czekała na zmierzającego ku niej człowieka, a ciekawość spotkania z nim rosła w niej wprost proporcjonalnie do szczęścia.)
Ale ja nie chcę grozy, ja chcę niedomówienie.Szyszka pisze:O tu mogłaby wrócić groza
Miało być 'jego kształt' - już zmieniam.
Dlaczego mało moje? Często używam powtórzeń, co tu widać.Szyszka pisze:Tu znów kilka powtórzeń (łzy itd) - to nie najlepsze w opisie i mało twoje.
Pointa nie miała być mocna, właściwie pointą miał bc jej brak, od biedy te ptaki na końcu. A dalej nie opłaca się pisać, bo ona pozostała w takim letargu i nic się nie działo. Przynajmniej do tej pory, jeśli się wydarzy to oczywiście napiszę dalszy ciąg.Szyszka pisze:5) Pointa:
Czyli : czy to już? Bo jeśli tak to ja poproszę mocniej - niech wiem dlaczego tak się skończyło i niech się skończy JAKOś bardziej.
Bo ja namawiałabym Cię autorze by opowiadanie pociagnąć dalej! Tak może to zabrzmi głupio, ale mam wrażenie, że sam do końca nie wiesz co sie stalo na pustyni, kto ucieka, kto goni, gdzie jest koniec itd...
Nie opowiadam tutaj świata tylko pewne wydarzenie, opis świata ma być tylko i wyłącznie słabo zarysowanym tłem. Ciekawe że nie zwróciłaś uwagi np na to że nic nie wiadomo o bohaterach: ani jak on, ani jak ona wygląda nie jest opisane w tekście. Nie wiadomo czy mają ubraniaSzyszka pisze:Mnie się tajemniczość podoba - bylebyś konsekwentnie ten świat opowiedział. uciekajac od powtórzeń i nie twoich słów.

Niestety nie wiem co to cyzelowane słownictwo ;( I nie jestem niestety domorosłym filozofem, bo to nie jest tekst filozoficzny, tylko napisany pod wpływem weny, bez większych poprawek umieszczony tutaj. Rzadko kiedy piszę prozę, a podobno mój styl jest trochę dziwny i 'artystom' się nie podoba.
Dodane po 1 minutach:
Ojej widzę że nie mogę poprawić własnego tekstu - czemu ;(?
"Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą."
św. Augustyn
św. Augustyn
8
Marek przyjechal na koniu. Był on zmęczony.
Dodane po 7 minutach:
Usmiech niezwyklej radosci? Po prostu usmiech. Poza tym nazbyt to gornolotne - taki patos, ktorego powienienes sie autorze wystrzegac.
Powtorzenia (zaimkow) - to raz. Zbyt zlozone i zbyt dlugie - to dwa. Trzy - znowu podniosly ton wypowiedzi. I jezeli cos Cie przez lata mija bezszelestnie - to nie raczy Cie piekna muzyka. Niepotrzebnie uzyles "przez lata" bo zmieniles kontekst zdania - ptaki zawsze mijaja nas bezszelestnie (latajac) - Ty zasugerowales, ze nie mialy z nia (kobieta) zadnego kontaktu.
Dodane po 7 minutach:
Jej twarz rozjaśnił uśmiech niezwykłej radości, a całe ciało, począwszy od serca, wypełniło szczęście.
Usmiech niezwyklej radosci? Po prostu usmiech. Poza tym nazbyt to gornolotne - taki patos, ktorego powienienes sie autorze wystrzegac.
Czuła się jak ptak, jak jeden z tych wielu, które przez te wszystkie lata mijały ją bezszelestnie i przelatywały nad nią, od czasu do czasu przysiadając opodal na piasku dla odpoczynku i racząc ją wprost nieziemską muzyką natury wespół z wiatrem i szeleszczącym pod jej stopami piaskiem.
Powtorzenia (zaimkow) - to raz. Zbyt zlozone i zbyt dlugie - to dwa. Trzy - znowu podniosly ton wypowiedzi. I jezeli cos Cie przez lata mija bezszelestnie - to nie raczy Cie piekna muzyka. Niepotrzebnie uzyles "przez lata" bo zmieniles kontekst zdania - ptaki zawsze mijaja nas bezszelestnie (latajac) - Ty zasugerowales, ze nie mialy z nia (kobieta) zadnego kontaktu.
Ostatnio zmieniony ndz 16 lip 2006, 09:12 przez Manta, łącznie zmieniany 2 razy.
9
Wyjaśnienia nie muszę udzielać, ponieważ inni wykonali kompetentną wiwisekcję tego tekstu i w pełni się z nimi zgadzam (a poza tym, nie mam na to czasu
).
Skoro nie spotkałaś się z prozą tego typu to najwyraźniej nie czytałaś Borges'a, opowiadań Card'a lub choćby Eco. Napisałam, że pomysł był ciekawy, jednak nie oryginalny, a wykonanie bardzo niedojrzałe (tutaj proszę zajrzeć ponownie do opinii Szyszki). Poza tym musisz pamiętać, że inni mogę znać się trochę lepiej na pisarstwie (nie mówię tu o sobie, tylko o moich poprzednikach) i nie przemyślenie ich wypowiedzi jest zwykłym błędem.
A z twoich wypowiedzi wynika, iż każde niedociągnięcie zostało z góry zaplanowane i sumienie wdrożone w tekst. W takim wypadku udało Ci się napisać z pełną świadomością złe opowiadanie, a skoro nie zamierzasz poprawiać błędów to zapewne dalej będziesz kontynuowała złe pisarstwo. A to już jest oryginalne, moje gratulacje.

Skoro nie spotkałaś się z prozą tego typu to najwyraźniej nie czytałaś Borges'a, opowiadań Card'a lub choćby Eco. Napisałam, że pomysł był ciekawy, jednak nie oryginalny, a wykonanie bardzo niedojrzałe (tutaj proszę zajrzeć ponownie do opinii Szyszki). Poza tym musisz pamiętać, że inni mogę znać się trochę lepiej na pisarstwie (nie mówię tu o sobie, tylko o moich poprzednikach) i nie przemyślenie ich wypowiedzi jest zwykłym błędem.
A z twoich wypowiedzi wynika, iż każde niedociągnięcie zostało z góry zaplanowane i sumienie wdrożone w tekst. W takim wypadku udało Ci się napisać z pełną świadomością złe opowiadanie, a skoro nie zamierzasz poprawiać błędów to zapewne dalej będziesz kontynuowała złe pisarstwo. A to już jest oryginalne, moje gratulacje.
10
UWAGA
Temat „* * */Szła przez pustynię” – warunki odblokowania
1. Usunięcie postów obraźliwych (tz. Od Manta - Sob Lip 15, 2006 12:16 pm ) z ominięciem wiadomości Wilgi.
2. Posty dotyczyć będą t y l k o i w y ł ą c z n i e tego opowiadania. Nie komentujemy opinii innych użytkowników. Nikt, nawet autor, nie dyskutuje o interpretacji tekstu – wszelkie niejasności obgadane mogą być na PW.
3. Wiadomości utrzymane będą w uprzejmym tonie i nie będą nawiązywać do uprzednich wydarzeń.
Jednocześnie ostrzegam, że nie stosowanie się do powyższych warunków spowoduje ponowne, tym razem nie odwołalne, zamknięcie tematu.
Pozdrawiam
Lan
Temat „* * */Szła przez pustynię” – warunki odblokowania
1. Usunięcie postów obraźliwych (tz. Od Manta - Sob Lip 15, 2006 12:16 pm ) z ominięciem wiadomości Wilgi.
2. Posty dotyczyć będą t y l k o i w y ł ą c z n i e tego opowiadania. Nie komentujemy opinii innych użytkowników. Nikt, nawet autor, nie dyskutuje o interpretacji tekstu – wszelkie niejasności obgadane mogą być na PW.
3. Wiadomości utrzymane będą w uprzejmym tonie i nie będą nawiązywać do uprzednich wydarzeń.
Jednocześnie ostrzegam, że nie stosowanie się do powyższych warunków spowoduje ponowne, tym razem nie odwołalne, zamknięcie tematu.
Pozdrawiam
Lan

"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
11
Minęły już ponad 3 lata, od kiedy napisałam ten tekst. Zmieniło się wiele, w tym oczywiście ja sama i dziś już może nieco dojrzalsza mogę Wam powiedzieć tylko tyle:
Tekst ten był wyrzutem nagromadzony we mnie swego czasu emocji. Jego postać, którą możecie tu przeczytać, zawiera błędy powstałe przy przepisywaniu go (oryginał był pisany ręcznie). Nigdy nie przeprowadziłam jego autokorekty, bo nigdy nie miał być doskonały. Wystarczyło mi, że go napisałam. Nie miał wywoływać napięcia, ani zachwytu, miał byc tylko przelaniem na papier moich uczuć, z którymi sobie wtedy nie radziłam. Zatem wybaczcie, że zamieściłam go tu, tym samym "zmuszając" Was, do poświęcenia czasu na jego przeczytanie i korektę. Wtedy to było bardzo w moim stylu.
A jeśli ktoś jest ciekaw ciągu dalszego, to oczywiście, nastąpił. Opis poniżej. Osoby niezainteresowane są bardzo proszone o nieczytanie.
"[...] Z letargu wyrwało ją zdumienie. Nagle nie pamiętała kim jest, gdzie jest, dlaczego jest. Rozejrzała się wokół. Jedynym, co ujrzała, był wszechobecny piasek. Jedynym, co czuła, był dziwny ciężar w okolicach żołądka. Nie wiedziała, co robić, nie uczyniła więc nic.
Kolejne przebudzenie nastąpiło wkrótce. Znów rozejrzawszy się, westchnęła głęboko. Nic się nie zmieniało i było to nieco frustrujące. Postanowiła coś zmienić i zaczęła iść przed siebie.
Szła już bardzo długo, gdy znów usłyszała za plecami krzyk. Wydał się jej znajomy. I tym razem obróciła się i spojrzała przed siebie, jednak tym razem nie zauważyła niczego niezwykłego. Znów zapadła w letarg.
Gdy się z niego ocknęła, znów zaczęła iść przed siebie, jednak przestała być pewna czegokolwiek. Każde ziarno piasku, które mijała wydawało jej się przeszkodą nie do pokonania. Ale szła i szła, wciąż przed siebie - bez odpowiedzi na pytania kołaczące się jej po głowie, bez uśmiechu i bez ptaków."
Tekst ten był wyrzutem nagromadzony we mnie swego czasu emocji. Jego postać, którą możecie tu przeczytać, zawiera błędy powstałe przy przepisywaniu go (oryginał był pisany ręcznie). Nigdy nie przeprowadziłam jego autokorekty, bo nigdy nie miał być doskonały. Wystarczyło mi, że go napisałam. Nie miał wywoływać napięcia, ani zachwytu, miał byc tylko przelaniem na papier moich uczuć, z którymi sobie wtedy nie radziłam. Zatem wybaczcie, że zamieściłam go tu, tym samym "zmuszając" Was, do poświęcenia czasu na jego przeczytanie i korektę. Wtedy to było bardzo w moim stylu.
A jeśli ktoś jest ciekaw ciągu dalszego, to oczywiście, nastąpił. Opis poniżej. Osoby niezainteresowane są bardzo proszone o nieczytanie.
"[...] Z letargu wyrwało ją zdumienie. Nagle nie pamiętała kim jest, gdzie jest, dlaczego jest. Rozejrzała się wokół. Jedynym, co ujrzała, był wszechobecny piasek. Jedynym, co czuła, był dziwny ciężar w okolicach żołądka. Nie wiedziała, co robić, nie uczyniła więc nic.
Kolejne przebudzenie nastąpiło wkrótce. Znów rozejrzawszy się, westchnęła głęboko. Nic się nie zmieniało i było to nieco frustrujące. Postanowiła coś zmienić i zaczęła iść przed siebie.
Szła już bardzo długo, gdy znów usłyszała za plecami krzyk. Wydał się jej znajomy. I tym razem obróciła się i spojrzała przed siebie, jednak tym razem nie zauważyła niczego niezwykłego. Znów zapadła w letarg.
Gdy się z niego ocknęła, znów zaczęła iść przed siebie, jednak przestała być pewna czegokolwiek. Każde ziarno piasku, które mijała wydawało jej się przeszkodą nie do pokonania. Ale szła i szła, wciąż przed siebie - bez odpowiedzi na pytania kołaczące się jej po głowie, bez uśmiechu i bez ptaków."
"Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą."
św. Augustyn
św. Augustyn