A masz! [groteska/krótkie]

1
Część przedstawionych tu wydarzeń nie miała miejsca naprawdę. Domyślcie się które - i nie będą to te, o których myślicie.



***



Internet nie pędził na złamanie karku, ale było mi to obojętne, bowiem do załatwienia było jedynie kilka formalności. Na biurku stos śmieci domagał się uwagi, ale jak zwykle miałem go gdzieś. Brutus spojrzał na mnie z pogardą. Cóż, przynajmniej nie ukrywam, że jestem cholernie leniwy. Póki czekałem, była okazja, by pobyć sam na sam ze swoimi myślami:



...Wydawało wam się kiedyś, że zwierzęta myślą? Jeśli tak, to są nadzwyczaj wredne. Z wyjątkiem koni - jeśli w istocie zwierzęta mają rozum, parzystokopytne są najgłupszymi z nich. Tak czy inaczej, pewnego razu bawiłem się ze swoim psem piłką, gdy za oknem zaczął ujadać jakiś kundel. Brutus, trzymając w zębach zabawkę zatrzymał się na kilka chwil. Popatrzył na mnie, po czym wyjrzał przez okno. Było już niemal widać podły plan rodzący się w jego głowie. Sukinsyn popruł na balkon i wystawiwszy łeb przez szczeble otworzył mordę i wyrzucił piłkę wprost do ogródka poniżej.



Wyszedłem więc przed klatkę i wziąłem głęboki oddech. W powietrzu unosił się okropny odór, ale taki już urok tego blokowiska, na którym zawsze wieje od śmietnika. Po prostu trzeba przywyknąć, szczególnie jeśli mieszka się tuż obok niego. Było chłodno i zapowiadało się na deszcz, nie licząc smrodu śmieci powietrze pachniało wilgocią. Bez dłuższego zastanowienia skierowałem się w stronę żywopłotu za rogiem. Wentylator przy chodniku mozolnie chłodził sklepowe lodówki, owiewając - nieświadomych zagrożenia ze strony gołębi nad nimi - przechodniów ciepłym strumieniem powietrza. Gdy podszedłem do zarośli pod balkonem, piłki już nie było. Piłki pewnie nie było tam jeszcze nawet zanim mój pies ją upuścił, a co dopiero potem, takie to już osiedle.



W międzyczasie zadumę przerwał dzwonek komunikatora. Kolega pytał się, czy można jakoś usunąć plamy z bananów i krwi. Zdarza się - nie wnikam, ale czy ja wyglądam na praczkę?! Nawet gdybym nią był, to I tak go nie lubię, szczególnie teraz, gdy wyrwał mnie z zamyślenia. Powiedziałem mu żeby spadał. Miałem nieodparte wrażenie, że niedługo będzie można o tym przeczytać w gazetach.



Całkiem odechciało mi się myśleć. Zamiast tego postanowiłem włączyć odtwarzacz. Z głośników popłynęły ciężkie, acz melodyjne gitarowe riffy. Brutus leżał zrezygnowany- on woli opery.



Kolejne fale agresji w ostrej muzyce przyniosły ukojenie. Zdecydowałem zabrać się w końcu za to, co miałem zrobić już dobre paręnaście linijek temu. Wypieprzyć z dysku Anarchy Online. Kwestii wyjaśnienia- jest to gra, z technicznego punktu widzenia.



W praktyce, aby uświadomić sobie, czym ów... program jest, trzeba sobie wyobrazić, że siedzimy w dużym pokoju- pustym, z wyjątkiem jednej obcej osoby. I tę osobę, używając jako broni paletki ping-pongowej, nie dając się samemu zabić, musimy zamordować tysiąc razy. Przy czym ktoś wyłączył nam światło, więc jedynym, co oświetli stos trupów będzie odległa latarnia za oknem. Tak więc... Tak w skrócie wyglądało moje doświadczenie z tym produktem.



Najechałem kursorem na "uninstall". Nastała chwila zwątpienia: "czy nie miałem z tą grą jednak choć trochę zabawy?" Hmmm... Pierwsza oznaka uzależnienia. Uderzyłem kilkakrotnie w klawisz, przeskakując tym samym przynajmniej kilka ekranów z błaganiami - desperackim łkaniem abym poczekał, zastanowił jeszcze trochę, czy naprawdę chcę się go pozbyć. aplikacja wydała ostatnie tchnienie, po czym powędrowała na spotkanie z samym diabłem, zwalniając przeszło półtora gigabajta na moim dysku.



A Wentylatorek zawieszony prowizorycznie na gumce recepturce pracował obojętnie, jak gdyby nigdy nic, do końca życia mając wiernie robić, co raz mu się kazało. Cóż, Wentylatory takie już są i nic się z tym zrobić nie da.
"No! I must kill the demons" he shouted

The radio said "No, John. You are the demons"

And then John was a zombie.

2
Przeczytałem.



Dwa razy.



W momencie, w którym zaznaczyłeś Anarchy Online, serce zabiło mi szybciej - jako wierny fan tej gry ( od 7 lat ! ) nie mogłem z tekstu zrezygnować. Nie wiedziałem z początku, czy owe AO zasłoniło mi oczy i kompletnie nic z tekstu się nie dowiedziałem właśnie z tego powodu, czy też autor (Ty) robi ze mnie..., (dosłownie) jaja.



Po drugim przeczytaniu to chyba jednak jaja. W zapowiedzi tekstu jest bzdura logiczna, a poniżej:


Internet nie pędził na złamanie karku, ale było mi to obojętne,
że co robił???


Na biurku stos śmieci domagał się uwagi, ale jak zwykle miałem go gdzieś.
Miałeś gdzieś stos, czy może domaganie sie uwagi? Bo ja dokładnie wiem gdzie go miałeś: na biurku!


Tak czy inaczej, pewnego razu bawiłem się ze swoim psem piłką,
Czepialstwo o byle co, to nie moja mocna strona, a zwłaszcza czepianie się błędów stylistycznych, lecz tutaj można na siłę znaleźć trzy błędy: jeżeli pies wabił się Piłka, to piszesz to z dużej. Ty bawiłeś się piłką czy pies? A tak na poważnie to "piłka" jest najzwyczajniej zbędne w tym zdaniu.


W powietrzu unosił się okropny odór, ale taki już urok tego blokowiska, na którym zawsze wieje od śmietnika.
Gatunek SF. śmietnik jest pogodogenny, i na do datek obejmuje swoim działaniem osiedle. A gdzie w tym wszystkim logika?


Powiedziałem mu żeby spadał. Miałem nieodparte wrażenie, że niedługo będzie można o tym przeczytać w gazetach.


Poczytac o czym>? Plamach z bananów i krwi? O Praczce? O tym, że go nie lubisz?


Kolejne fale agresji w ostrej muzyce przyniosły ukojenie. Zdecydowałem zabrać się w końcu za to, co miałem zrobić już dobre paręnaście linijek temu.
Celowy pastisz, czy niechcący - autoparodia w tekście?


W praktyce, aby uświadomić sobie, czym ów... program jest, trzeba sobie wyobrazić, że siedzimy w dużym pokoju- pustym, z wyjątkiem jednej obcej osoby. I tę osobę, używając jako broni paletki ping-pongowej,
To się nazywa: A) rakietka do tenisa stołowego, B) paletka, do tegoż samego...



Twój opis (wyobrażenie raczej, a nawet brak!) na temat AO sprowadza mnie do jednej myśli: Ciężko było się przerzucić z Tibii?:)


A Wentylatorek zawieszony prowizorycznie na gumce recepturce pracował obojętnie, jak gdyby nigdy nic, do końca życia mając wiernie robić, co raz mu się kazało. Cóż, Wentylatory takie już są i nic się z tym zrobić nie da.
To linijka z innego opowiadania, która została przy edycji czy coś?





Totalne zero, totalne nic. W historii tego forum nie widziałem niczego gorszego, bo nawet nie potrafię znaleźć uzasadnienia, dla czego w ogóle to stworzyłeś, a już tym bardziej, dlaczego postanowiłeś nas tym uraczyć?
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott

   Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
   — Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
   — Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
   — Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.

3
No, czas bronić tekstu.


że co robił???
OK, to mogło nie być zrozumiałe. Chodziło mi o "prędkość" internetu (łącza).


Miałeś gdzieś stos, czy może domaganie sie uwagi? Bo ja dokładnie wiem gdzie go miałeś: na biurku!


Miałem GO gdzieś, nie Ją. Jest napisane, że "z pozycji na biurku [przedmiot] domagał się uwagi, a ja miałem go gdzieś", a nie że "[przedmiot] był na biurku i miałem go gdzieś".

Może to tylko ja, bo znam ten tekst dobrze i wiem o co mi chodziło...


A tak na poważnie to "piłka" jest najzwyczajniej zbędne w tym zdaniu.
Tu się w sumie zgadzam.


A gdzie w tym wszystkim logika?
Zaznaczony przez ciebie fragment faktycznie podchodził pod absurd, ale o to chodziło. Ale serio - jak dobrze zawieje to na całym osiedlu śmierdzi odpadkami ze śmietnika. A ja mieszkam w klatce tuż obok niego.


Poczytac o czym>? Plamach z bananów i krwi? O Praczce? O tym, że go nie lubisz?
Tu też mogło wyjść lepiej, przyznaję.


Celowy pastisz, czy niechcący - autoparodia w tekście?
Napisałem tak celowo.


Twój opis (wyobrażenie raczej, a nawet brak!) na temat AO sprowadza mnie do jednej myśli: Ciężko było się przerzucić z Tibii?
Tu już rozmowa o gustach, ale na poważnie - jest trochę pusto, jak na całą dzielnicę miasta przypada z piętnastu ludzi. Po za tym gra nie jest zła. Wiedziałem, że może znaleźć się ktoś, kogo to wkurzy, ale przynajmniej po 30 odsłonach dostałem jakąś krytykę :D

Po za tym wolę jednak gry singleplayer - przynajmniej nie muszę namawiać kumpli, żeby rzucili w kąt Linejdża i przerzucili się na coś no nie wymaga najnowszej karty graficznej. Tak, moi koledzy tacy właśnie są.


To linijka z innego opowiadania, która została przy edycji czy coś?
Chciałem, żeby całość zahaczała o absurd i czytelnik był zdezorientowany. Widać wyszło mi, ale plus czy minus?

...Wiem, że na minus :P
"No! I must kill the demons" he shouted

The radio said "No, John. You are the demons"

And then John was a zombie.

4

hciałem, żeby całość zahaczała o absurd i czytelnik był zdezorientowany. Widać wyszło mi, ale plus czy minus?

...Wiem, że na minus Razz


kiedy czytelnik nie wie o co chodzi zawsze jest na minus.Ja jak chcę nie wiedzieć o co chodzi to wypalam sztukę z kumplami.Nie ważne co wtedy czytam lub oglądam i tak mam pomieszane we łbie :D



Było już niemal widać podły plan rodzący się w jego głowie. Sukinsyn popruł na balkon i wystawiwszy łeb przez szczeble otworzył mordę i wyrzucił piłkę wprost do ogródka poniżej.


Tom i Jerry :) W serii jest też pies Spike,jak mi się zdaję :D



Takie sobie było,ja się nie znam,nie powiem,że złe.



Ale

raz, nie zapłaciłbym za coś, co jest napisane w takim stylu,

dwa, nie znam nikogo(osobiście),kto by zapłacił za coś podobnego,zwłaszcza,jakby miało większą objętość.

Tyle wiem,Poza tym nic :)

5
No, opowiadanie z tego żadne.

Może wpis na bloga, albo coś w tym stylu.

Tekst wyraźnie miał być taki, jaki jest, czyli absurdalny treściowo i kompozycyjnie :) I dobrze, jest to jakiś pomysł, z pewnością ciekawszy niż kolejna historyjka o elfach, aniołach, ew. prozie życia. Absurd jest zawsze w cenie :)

Co nie zmienia faktu, że tekst czysto rozrywkowy, do zapomnienia.



Pozdrawiam,
- I`d much rather be happy than right any day.

- And are you?

- Ah, no.

6
W sumie to Martinius wytknął Ci już wszystkie błędy - i te z którymi się zgadzam, i te inne też. Ja nie lubię tego robić, więc odniosę się do całości.



Nie przepadam za utworami, które są posklejane z niepasujących do siebie części - a tak jest z Twoim. Tu piszesz o śmieciach, tu piszesz o grze, a ja w efekcie kompletnie nic nie wiem i jestem zdezorientowana.

Wiem, wiem, obronisz się specyfika gatunku. Ale jednak każda groteska też powinna być o czymś - a to jest o niczym...

Co do tzw. "składania zdań" - nie piszesz źle, zdania jakoś brzmią - więc jest ok.

A więc pozostaje Ci tylko spokojnie czekać na "artystyczną dojrzałość", tak by treść mogła dobić poziomem do reszty.
[img]http://www.odliczamy.pl/lech/500/obraz.png[/img]

7
Przeczytałam.<przerwa pomiędzy znęcaniem się nad tekstem wiedźmina, którego nie mogę przenieść :P>

Nic nie wypiszę, bo ktoś już to zrobiła za mnie a mam głównie własne przemyślenia do zaoferowania.

Najpierw: połowicznie zgodzę sie z Martiniusem. Połowicznie tylko, bo:

a) widziałam coś gorszego w historii forum <a jestem tu krótko :P>, kwestia gustu.

b) to faktycznie jest o niczym, totalny brak fabuły, spójności, czegokolwiek. Niby to ma być groteska ale wydaje sie raczej chaotyczną historyjką. Ja tu groteski nie widzę <no dobra, mały kawałek o krwi i bananach ale jak się to ma do całości - ja nie znaju>



Pomysł - nie mam nic do powiedzenia. Właśnie tego w tym tekście brakuje.

Podobała mi się końcówka. Ostatnie dwa akapity<pomijając ową niespójność>. Gdybym to zobaczyła w innym tekście, byłabym wielce ukontentowana.



Na minus - brak pomysłu(to ciągnie kreseczkę minusa na pół ekranu) i wymienione przez Martiniusa błędy.

Na plus - tekst jest krótki, owy koniec i <chwila napięcia, tak, teraz twoja pikawa prawie wyskakuje z klatki piersiowej...> styl.

Ukrzyżujcie mnie ale styl mi się podoba(pomimo tego nieuporządkowania, bo jest tak samo chaotyczny jak fabuła i pomimo kolokwialnego zabarwienia, które normalnie kazałabym wybielić). Umiem sobie wyobrazić, normalny tekst w twoim wykonaniu i wydaje mi się, że by mi się podobał. Może przez te ostatnie dwa akapity, nie wiem. Mi się to po prostu dobrze czytało. Tak, było o niczym, co nie zmienia faktu, że czytało się dobrze.



Jestem na... nie jeśli chodzi o ten tekst. Poczekam z byciem na tak na coś lepszego :P



Pozdrawiam serdecznie :)

<teraz będzie się męczyć z przenoszeniem tego tekstu, o Boziu...>
"It is perfectly monstrous the way people go about, nowadays, saying things against one behind one's back that are absolutely and entirely true."

"It is only fair to tell you frankly that I am fearfully extravagant."
O. Wilde

(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”