Platforma trupów

1
I żywię jakąś nieuzasadnioną pretensję do tego świata składającego się z gnijących ludzi. Z pretensją, osobliwą, a pewnie też i enigmatyczną, wolę się nie zdradzać. Ta pretensja jest docelowo przeznaczona do tej empirycznej platformy, którą nakreślam z pełną premedytacją, a której eksploracji czytelnicy, mam wrażenie, się nie podejmą. I właściwie słusznie.

Gnijący ludzie wiszący na przegniłych wieszakach, z przegniłego mięsa i kości. Wystawna wystawa bladych trupów. Tętno, puls. Przesadnie synonymiczne. Wiszą. Patrzę z trwogą, zatrważającą. Funkcjonują względnie dobrze, pracują, funkcjonują. Pomimo tego snobistycznego, egoistycznego, pasywnego egzystowania na kształcie z kształtem podtrzymującym. Palą papierosy, wszechobecne, zatruwając płuca. Oglądają nieciekawe, aczkolwiek absorbujące bez reszty, choć miałkie, seriale, audycje, reportaże, recencje. Opinie opiniotwórcze. Kobiety i mężczyźni. We właściwej, szacownej, eleganckiej kolejności.

Czasem poruszą nogą od niechcenia. Wyjdą do pracy, obowiązkowo z wieszakiem nad karkiem, obowiązkowo zielonym, bo przecież gnijącym. ściskam czasem te ich kruche dłonie, zaniepokojony możliwością rozpadu owych dłoni, co dalej przechodzą w kończyny górne, a te łączą się z subtelnymi ramionami, podłączonymi do masywnych torsów i małych główek.

Unikają zazwyczaj mojego spojrzenia. W tej masowej kostnicy, ludzie nie patrzą sobie w oczy. Nie czytają. A jeśli czytają to nie czytają stosownie, ale pozornie, a więc wciąż brzydko. Operują klasycznymi przerywnikami, posługują się wyśmienitymi żartami, uśmiechają bezustannie. A to wszystko podszyte jest wiszeniem na wieszaku.

Są też wśród nich jednostki osobliwie osobliwe. Te zazwyczaj wirują, kręcą się w kółko. Noszą starte spodnie, na startych nogach, flanelowe, kraciaste koszule na cuchnących ramionach, i wielkie okulary, mające podkreślać awangardowość ich aparycji, implikowanej przez poplątane słowa błądzące gdzieś w tych małych główkach.

Awangardowość! Futuryści. Kompletnie niezależni, przez wirowanie tegóż wieszaka, co daje iluzoryczne poczucie interpolacji.

Boja się wyłącznie światła. Widok gnijących ciał, choć przecież takich zwyczajnych i już tendencyjnych i wyczuwalnych napawa ich abominacją. Brną więc w ciemności ku krainie wiecznego spełnienia.

Pieprzą się w toaletach, na trawnikach, bo tak wygodniej, bo bardziej ekscytująco. Tworzą wyłącznie charytatywnie, ku rozkoszy publicznosći, uwzględniając każde życzenie odbiorcy. Tłumią lęk. Tłumią światło.

Własną muzyką, tłumią własną obawę. Boją się wyłącznie światła. Własną muzyką tłumią własną obawę. I własną pretensję. Nie włączaj światła, nie otwieraj oczu, nie schodź z wieszaka, nie dotykaj ziemi, nie oddychaj, nie myśl, wyłącz się na fioletowej ścianie, wisząc bezwładnie.



I możesz nienawidzić mojej platformy skurywsynu. Tak jak ja nienawidzę Twojej.

2
  Powiem szczerze, że tekst specjalnie nie przypadł mi do gustu. Kilka zdań - o poprawnej konstrukcji oczywiście - wzbudziło jakiś tam zalążek ciekawości, ale...

 Nie gustuję w takich tekstach, może dlatego. Jest to dosyć dobry opis, chociaż nie najlepszy. Mówię to z premedytacją, żeby pobudzić Twoje szare komórki do jeszcze intensywniejszej pracy.

 Snuję domysły, że istnieje dalsza część tego tekstu. Tak więc należałoby to zamieścić... Może wtedy jakoś chętniej się do tego się zabiorę.



Wybacz, że się doczepiłem.

Dodane po 42 sekundach:

  Dodam, że trudno mi się to czytało. Trudno i dosyć długo. Może jestem przemęczony...
Najtrudniej nauczyć się tego, że nawet głupcy mają czasami rację. – Winston Churchill

3
Wiesz, że za to już lecą warny?

Pytasz za co?

Za brak gatunku przy tytule tekstu.

Tu tego brak, ot co.

Nieładnie.



Przejdę jednak do tekstu.

Komentarzu komentującego.

Wygląda jakbyś zaczął od środka, czyli nie od tej strony co trzeba.

Wszystko wygląda jak wyrwane z czegoś innego.

Niejasne, niewyraźne, ale cśśś, niech życie płynie.

Bez sensu.

Jest kilka literówek. Jednak poprawienie ich nic mi nie dało.

Schowałem ogon pod siebie i kosę do pokrowca. Usiadłem, przyjrzałem się tekstowi dokładniej i dalej myślę o nim to samo.

Szkoda, że lubię, z reguły, być kulturalny, bo chętnie użyłbym pewnego dosadnego słowa żeby określić moje odczucia względem tekstu.

Język nasz jest jednak na tyle piękny, że znajdzie się kilka innych słów pozwalających mi na określenie tychże odczuć.

Ogólnie posługujesz się powtórzeniami przez co momentami wygląda to jak bezsensowna breja słów. Zamierzone czy nie, nie wyszło najciekawiej.

I to wyrwanie. Nie wiem jak mam traktować ten tekst. Jak początek? środek? Zakończenie?

Nie. Nie będę się nad tym zastanawiał, idę zjeść budyń czekoladowy.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

4
Mi się ten mutant podobał. I powiem ci... żebyś go dokończył, tzn dał coś z przodu (jakiś super prolog taki co zryje mózgownice od jednego płatu do drugiego), to powiedzmy, że na środek się nadaje, ale nie miałbym nic przeciwko gdybyś go wydłużył i to znacznie. I co... parę słów na koniec, epilog o postaci tej samej co prolog... :P Ale to tylko moje wyobrażenie.



Wiem o jaki przekaz ci chodziło w tym tekście, dlatego go szanuje, uznaję i poza tym jak mówiłem mi się nawet podoba. A, że poszarpane troche... jakieś jakby nie do końca składne... mi to nie przeszkadza, bez eksperymentów nic nowego nie powstanie. Tylko, że na debiut, eksperymenty absolutnie się nie nadają. Byłbym rad zobaczyc kolejny kawałek tegoż tekstu o ile wogóle istnieje, a jak nie istnieje to zawsze może powstac :P W każdym razie głupi tekst nie jest, możesz stworzyc coś mądrego co nie zamuli zwykłego człowieka do odłożenia lektury na czas nieokreślony.
Tych wszystkich którzy upajają się zgiełkiem mass mediów, kretyńskim uśmiechem reklamy, zaniedbaniem przyrody, brakiem dyskrecji wyniesionym do rzędu cnót, należy nazwac kolaborantami nowoczesności.

5
Do teksu przyciągnął mnie tytuł. Zwięzły i treściwy - bardzo mi się podoba.



Dalej mamy monolog szaleńca, przygniecionego własnym obrazem świata, który dla niego jest jedyny i jak najbardziej realny. Czemu nie. Jest kilka ciekawych obserwacji, wszyscy miewamy podobne wrażenia, choć nie tak skrajnie odczuwane i wyrażane. Ale przerysowanie jest dobrym środkiem wyrazu, pozwala dojrzeć sprawy, które zwykle umykają.



Nie gustuję, ale przeczytałem, strawiłem dość obojętnie i nie czuję się specjalnie poruszony.

Uważam tekst za zamkniętą całość. Powiedziane zostało wszystko.



Trzymaj się!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron