Akrobata [miniatura] Bajka, psychologia

1
Tylko jedna sprawa - nie zastanawiajcie się nad znaczeniem tytułu, i tak nie zgadniecie :) Miłej lektury :)





AKROBATA





Był sobie pewnego razu Pisarz.

Pisał różne rzeczy - księgi, książki, książeczki, wiersze, powieści, nowele, miniaturki i wszelkie inne formy literatury, traktujące o wielu różnych rzeczach. Jego wszechstronność, wrodzona inteligencja i talent pisarski przysporzyły mu dużej popularności i uznania krytyków. Wkrótce na swoich kolejnych tekstach zaczął zarabiać krocie i przestał się martwić o swój status finansowy. Był powszechnie szanowany i ceniony i wszystko wskazywało na to, że czeka go cudowna przyszłość. W jego pisarstwie jednak, objawiała się pewna specyficzna, szczególna cecha, ale była to taka cecha, o której przeciętny czytelnik żadnego pojęcia mieć nie mógł, bo przecież nie żył z Pisarzem pod jednym dachem i nie obserwował go dwadzieścia cztery godziny na dobę.

Mianowicie, prace Pisarza były niesamowicie, obrzydliwie, głęboko, bezczelnie i niewiarygodnie przepełnione hipokryzją. Pisał o tym, że palenie jest złe, a sam wypalał dwadzieścia papierosów dziennie. Pisał, że nie wolno zabijać niewinnych zwierząt, a sam regularnie jeździł na polowania do pobliskiego lasu. Bohaterowie jego powieści głęboko szanowali takie uczucia jak miłość i przywiązanie, a on sam prowadził życie tak rozwiązłe, że ilością swoich kochanek mógłby obdarować niejednego. W swoich tekstach nieustannie przedstawiał wszelkiej maści przestępców, a zwłaszcza złodziei, w negatywnym świetle, a sam ciągle kradł zapamiętale, opisywał piękno drzew, a lubił zabawiać się w podpalanie lasów, w swoich morałach twierdził, że należy przeciwstawiać się złu, a sam nie miał ani odwagi ani też chęci pomagać swoim bliskim. Najgorsze jednak było to, że mimo, że jego teksty wypełnione były wszelkiego rodzaju akcją, tak fizyczną jak i psychologiczną, on sam prowadził życie tak nudne, tak monotonne i tak bezwartościowe, że aż przykro się robiło.

Nikt jednak o tym nie miał pojęcia gdyż, jako się rzekło, Pisarz był człowiekiem niezwykle inteligentnym, a zarazem na tyle samoświadomym, że dobrze zdawał sobie sprawę ze swoich słabości, nie miał jednak najmniejszej ochoty się zmieniać. Trzymał więc swoje życie prywatne w całkowitej tajemnicy przed opinią publiczną i nie pozwalał zbliżyć się do siebie dziennikarzom na odległość mniejszą niż kilometr. żyło mu się dobrze tak, jak żył, stąpając po trupach do celu, osiągając to, co chciał za wszelką cenę i Pisząc o rzeczach dokładnie przeciwstawnych do swoich postępków.

Zdarzyło się pewnej nocy, że Pisarz leżał w łóżku razem z jedną ze swoich kochanek, po upojnej nocy, gdy nagle przyśnił mu się Bóg. Był to bardzo dziwny sen, niezwykle wyraźny, a jego szczegóły, w przeciwieństwie do zwykłych nocnych widziadeł, wryły się w pamięć Pisarza na długi czas.

W tym śnie, Pisarz znalazł się w świetlistej przestrzeni, skąpany w niej niczym w niebiańskiej wodzie, tak cudownej, przejrzystej i chłodnej w dotyku, jak poranna, wiosenna rosa. Czuł też, że nie płynie w powietrzu, przeciwnie, stopy miał zanurzone w świetlistej wodzie, której powierzchnia ciągnęła się aż po horyzont, nie tonął w niej jednak i mógł po niej swobodnie stąpać. Wszędzie wokół było światło, biel i przyjemne ciepło.

Naraz usłyszał jakiś głos dochodzący z góry, głęboki jak grzmot w czasie letniej burzy, przenikliwy jak wzrok kochanki i spokojny jak szum morza:

- Pisarzu, synu mój, dlaczego żyjesz w kłamstwie i ludowi człowieczemu ukazujesz wartości, których sam nie przestrzegasz?

Na to Pisarz bardzo się zdziwił bo, mimo, w pierwszej chwili poznał, że przemówił do niego Pan, to przecież sam w niego nie wierzył (niemniej wszyscy bohaterowie jego dzieł oczywiście byli ludźmi wierzącymi). Uznał jednak, że to tylko sen, a w śnie mogą się dziać różne dziwne rzeczy, toteż postanowił, że będzie rozmawiać z głosem tak, jakby naprawdę mówił do niego Bóg:

- A bo taką mam ochotę. A co tobie do tego? Kto, jak kto, ale Ty chyba nie powinieneś się mieszać do naszych spraw, co?

- Nie mogę patrzeć jak moje dzieci żyją w zakłamaniu. To grzech.

- Nie do mnie należy Uczynianie. Ja tylko Piszę. Uczyniają jedynie ludzie powołani do Uczyniania. Ci, którzy są przeznaczeni pomagać ludziom. Jak politycy albo strażacy. A ja Piszę, i mogę Pisać zarówno o tym co jest Uczyniane, jak i o tym co nie jest. Dając mi talent, dałeś mi i to prawo. Mogę Pisać o czym chcę i nie muszę tego przestrzegać. Ja nie Uczyniam. Ja tylko Piszę.

- A zatem powołuję cię do Uczyniania, dziecko. Będziesz Pisać i Uczyniać. Pisać tak jak Czynisz i Czynić tak jak Piszesz.

- Dobrze, skoro tak - odparł Pisarz, a w jego głowie postał pewien śmieszny pomysł - to od tej pory każda rzecz jaką będę postulować w swoich dziełach i uznawać w nich za dobro, będę też wprowadzać w życie i materializować w świat.

- I obiecujesz, że będziesz dokładnie taki, jak twój bohater, że wartości, z którymi go utożsamisz będą tak samo ważne dla niego jak i dla ciebie?

- Tak, obiecuję.

- A więc niech tak będzie. Jeśli spełnisz swoją obietnicę, zostaniesz nagrodzony. Pamiętaj jednak - spróbuj tylko nie wykonać zadania i przeciwstawić mi się, a spotka cię straszliwa kara.

Następnego dnia Pisarz obudził się, wstał i od razu rozpoczął prace nad nową powieścią. Wydał ją i przyniosła mu jeszcze większy sukces niż poprzednie.

Wkrótce potem zdarzyło się, że przechadzał się ulicą. W pewnej chwili ujrzał przed sobą kilkuletnią, nędznie ubraną, ciemnoskórą i żebrzącą przechodniów o pieniądze dziewczynkę. Pisarz uśmiechnął się, po czym wyjął z kieszeni swój podręczny nóż i zrobił dokładnie to, co bohater jego ostatniego dzieła - podszedł do dziewczynki i zadźgał ją na śmierć.

Został skazany na dożywocie więzienia. Nawet tam jednak sława go nie opuściła - więźniowie pamiętali go z audycji telewizyjnych, a niektórzy czytali jego książki, każdy miał do niego ogromny szacunek i traktował z godnością, jak lepszego od siebie. Jego życie w więzieniu niewiele więc różniło się poziomem komfortu od życia na wolności.

Razu pewnego, gdy spał, ponownie przyśnił mu się Bóg. Pisarz ponownie stanął w blasku światła i po raz kolejny stąpał po perlistej, promieniejącej jasnością, powierzchni wody.

- Ha ha ha - zaśmiał się szyderczo, bo od razu poznał gdzie jest. - Przechytrzyłem cię. Myślałeś, że namówisz mnie do bycia swoim żałosnym sługą i spełniania twoich rozkazów. Pisarz nie jest sługą. Pisarz nie wypełnia rozkazów. Pisarz tylko Pisze. I choćby miał obowiązek Uczyniać to, o czym Pisze to może Pisać o czym chce, a więc i Uczyniać to, co chce. Uczyniłem to, o czym Napisałem, dokładnie tak, jak bohater z mojej książki, w której utożsamiłem morderstwo z dobrem. Zrobiłem tak, jak kazałeś.

- Mylisz się - odparł głos, a tym razem przypominał złowrogie dudnienie miliona bębnów rozlegających się w bezkresnej jaskini. - Bohater twojej książki zabił dziewczynkę i sprawił tym ból jej rodzicom, którzy oszaleli z rozpaczy. Wprowadził do świata zło, które ty celowo utożsamiłeś z dobrem. Ty nikomu nie sprawiłeś bólu. Dziecko, które zamordowałeś było porzuconą sierotą, nie miało żadnej rodziny, żadnej bliskiej osoby i umierało z głodu. Umarłoby zapewne w ciągu kilku następnych dni. Ty tylko przyspieszyłeś jego śmierć. Jest teraz tu, ze mną, szczęśliwe jak nigdy przedtem, nie pamiętające o bólu, którego doświadczyło tam w dole przez ciebie i śmiejące się razem ze swoimi rodzicami. Twój czyn nie przyniósł jakiegokolwiek zła, jedynie dobro, podczas gdy bohater twojej książki postąpił źle. Nie zrobiłeś tego, o co cię prosiłem. Nie Uczyniłeś tego, co zostało Napisane. I spotka cię za to kara.

W tym momencie Pisarz uświadomił sobie, że blask wokół niego nagle zbladł, potem począł się robić coraz i coraz ciemniejszy, aż w końcu zamiast w świetle, znajdował się w mroku, w całkowitych, paraliżujących ciemnościach. Przejrzysta woda, w której stał zamieniła się nagle w czarne, gęste błoto, zaczynające wciągać go do środka.

- Co?! - wrzasnął Pisarz, a w jego głosie zabrzmiał gniew. - Nie masz prawa! Puść mnie! Nie wiedziałem, że ta dziewczynka nie miała nikogo i że była umierająca, nie wiedziałem!

- A powinieneś był - odparł głos, tak donośny, że niemal rozsadził Pisarzowi uszy, moc miał tak wielką, że unieruchomił go przerażeniem. - Nieznajomość faktów nie zwalniała cię od dostosowania się do nich. Teraz poniesiesz konsekwencje. Ja nie wybaczam mordercom.

- Przeklinam cię!!! - wrzasnął jeszcze Pisarz, ale w tym momencie cały już został wciągnięty przez obrzydliwe błoto.

Następnego dnia, gdy obudził się na pryczy więziennej nie odpowiadał swoim współwięźniom, nie ruszał się z miejsca, nie reagował na pytania i patrzył bezmyślnie w przestrzeń za oknem. Przysłano lekarza, który stwierdził nieuleczalne pomieszanie zmysłów. W obawie o życie Pisarza, przeniesiono go do izolatki, a następnie do szpitala psychiatrycznego. Więźniom bardzo brakowało jego towarzystwa.

Wkrótce potem w gazetach można było przeczytać szokującą wieść, że Pisarz powiesił się w swojej celi w szpitalu. Ale w tamtym momencie w mieście już o nim zapomniano, gdyż pojawił się nowy Pisarz i to o nim teraz wszędzie mówiono. Jakiś czas później ciało samobójcy zostało pochowane na obskurnym, szpitalnym cmentarzu i nikt nigdy nie zobaczył na tym grobie choćby jednego kwiatka lub znicza.

2
W jego pisarstwie jednak, objawiała się


Bez przecinka po "jednak".


Nikt jednak o tym nie miał pojęcia gdyż


Przecinek po "pojęcia".


W tym śnie, Pisarz


Może być bez przecinka.


poranna, wiosenna


Bez przecinka.


Naraz usłyszał jakiś głos dochodzący z góry, głęboki jak grzmot w czasie letniej burzy, przenikliwy jak wzrok kochanki i spokojny jak szum morza:


Powtórzenia, do których zaliczyłabym też nagminne "i" oraz w paru miejscach powtórzone "że". Warto wprowadzić zamienniki, styl będzie bogatszy, a tekst lepiej przyswajalny.


Pisać tak jak Czynisz i Czynić tak jak Piszesz.


"Pisać tak, jak Czynisz i Czynić tak, jak Piszesz".


poznał gdzie jest.


Przecinek przed "gdzie".


Dziecko, które zamordowałeś było porzuconą sierotą, nie miało żadnej rodziny, żadnej bliskiej osoby i umierało z głodu.


"Dziecko, które zamordowałeś, było porzuconą sierotą...".


nie pamiętające


Niepamiętające.


Następnego dnia, gdy obudził się na pryczy więziennej


"Następnego dnia, gdy obudził się na pryczy więziennej, nie odpowiadał swoim współwięźniom...".



Ogólnie rzecz biorąc... Czytało się szybko, chociaż ta miniaturka zbyt wiele mi nie przyniosła. Teoretycznie zrozumiałam, iż mogło chodzić o pytania dot. twórczości, sławy i pewnych wartości etycznych, ale całość nieszczególnie do mnie przemówiła, może dlatego, że widziałam podobne klimatycznie teksty, więc od początku domyślałam się rozwiązania. Na Twoim miejscu spróbowałabym jeszcze czegoś innego. Nie, to nie jest zła praca, chociaż taka... bezosobowa, mało charakterystyczna. Może czas na długą formę?



Pozdrawiam.

3
Długie formy to ja już mam za sobą :) Ten tekst został napisany ot tak, dla relaksu i dla spróbowania sił przy pisaniu czegoś mniejszego i... uroczego? No, chyba tak to chciałem napisać. Nie miało to być żadne wielkie arcydzieło, jedynie krótka wprawka. Również zakończenie miało być częściowo przewidywalne. Dzięki za opinię.

4
A gatunek gdzie? Urwało?

Podaj to dopiszę.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

5
Gatunek? Eeeee, gatunek... bajka, przypowieść? Jest w ogóle coś takiego? :)

Dobra, powiedzmy, że bajka, z małym zacięciem psychologicznym. O.

6
Lubię bajki. Te dla dzieci i dla dorosłych. Miałem nadzieję, że opowieść zakończy się zgrabniejszą puentą. Czyta się lekko, potrafisz pisać w wybranej stylistyce, wprawka Ci się udała, ale to tyle. Myśl, że twórca jest kimś zupełnie innym niż kreowane postacie, że osobisty dekalog może bardzo odstawać od postaw promowanych w twórczości, jest dość banalna. Nie przejąłem się zbytnio. Nie mam nic przeciw banałom, ale puenta powinna podnieść ów banał na wyższy poziom, skłonić do refleksji, sprawić że czytelnik poczuje się wystrychnięty na dudka. Dlatego jestem rozczarowany. żeby tak bohaterowi udało się oszukać...



Trzymaj się!
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”