Pan Bóg dał człowiekowi oczy, po to by nimi patrzył; dał mu uszy, by słyszał i dłonie, by dotykał. Czego mu nie dał? Szponów, kopyt, rogów, na przykład, bo dał to wszywko diabłom, które ponoć mieszkają w piekle.
Początek jak dla dziecka z pierwszej klasy, ale idźmy dalej…
Historia ta nie jest prosta, trudna także nie – to taka zwykła historia, którą znajduje się gdzieś na drodze, wdeptuje się w nią, a potem pędzi czym prędzej w trawę, by otrzeć jej resztki z butów.
Przyjmijmy, że w naszą historię wdepnęła Kazia. Kazia od zawsze wstydziła się swojego imienia. Kiedy spotykała kogoś po raz pierwszy mówiła, że ma na imię Kasia. W końcu jedna przekręcona literatka nie robi większej różnicy. Nie kłamię tylko przekręcam literkę – myślała Kazia. - Wszystko inne jest w porządku. Kazia – Kasia, co za różnica?
Ale dla diabła to nie była różnica. Kłamstwo to kłamstwo.
- Czyżby Kazia płakała? – rzekł diabeł, śmiejąc się szyderczo, niech Kazia się nie przejmuje drobnym kłamstwem, jeśli Kazia chce to pokaże Kazi coś, co ją wybawi.
- Niech się Kasia nie przejmuje – poprawiła go.
- Ach rozumiem, rozumiem, rozumiem – kiwał głową diabeł.
- Nie jestem głupia – mówiła Kazia. - Proszę się ze mnie nie nabijać.
Ja się nie nabijam, mówię jeno to, co mam na myśli, czy coś w tym złego? Kłamać to coś złego, mówić prawdę nie. Jeślibym powiedział, że nie rozumiem, a rozumiałbym, wtedy popełniłbym coś okropnego, a tak…
Kazia nie chciała go dłużej słuchać. Zamknęła oczy. Pomyślała, że jeśli to zrobi diabeł zniknie, ale on wciąż był, czuła go. Czuła jego dotyk, dłonie, oddech, wszystko. A kiedy położył jej dłoń na brzuchu, wzdrygnęła się, ale nie uciekła. Druga dłoń diabła wylądowała na jej ustach. Kazia wiedziała, że ma być cicha. Teraz diabeł rządził.
Jego ręka wędrowała po Kazinym ciele, w gore i w dół, tam gdzie są piersi i tam gdzie miejsce, którego Kazia się wstydziła.
- Raz i dwa, raz i dwa; trzy i cztery, cztery i pięć… - mówił diabeł, a Kazi usta milczały.
- Co by Kazia nie powiedziała, to ja będę wiedział co Kazia ma na myśli. Przede mną niczego Kazia nie ukryje. Czy ja jestem zły? – spytał diabeł, ale nie wymagał od Kazi odpowiedzi. Zaczął liczyć od nowa:
- Raz i dwa, raz i dwa; trzy i cztery, cztery i pięć… sześć - i Kazia poczuła ból.
- Czy Kazia wie, że ja wiem o Kazi wszystko?
Kazia pokręciła tylko głową, jej mokra od potu grzywka uderzyła o wargi.
- Czy Kazia lubi to co robię?
Kazia pokręciła głową.
- Niech Kazia nie przesadza. Ja wiem, że Kazia lubi.
Kazia przełknęła ślinę.
- Co Kazia sobie myśli, że Kazia wszywko wie? Kazia jest głupia. Głupia! – zaczął wrzeszczeć diabeł.
Kazia pokręciła tylko głową.
- Kazia jest naiwna! – wrzasnął diabeł.
Kazia nie chciała już kręcić głową, nie chciała zamykać oczu, ani uszu, chciała uderzyć diabła.
- Niech Kazia nawet nie próbuje, ja wiem, co Kazia zamierza.
- Kasia – wycedziła. - Jestem Kasia. Odczep się!
- Kazia kłamie, Kazia się wydurnia. Ja mogę wszystko, niech Kazia to sobie zapamięta. Ja mogę wszystko. Mogę powiedzieć wszystkim, co Kazia wyprawia, mogę i, choćby się Kazia wypierała, nikt Kazi nie uwierzy, nikt, naprawdę nikt. Mi wszyscy. Czy Kazia to rozumie?
Kazia tylko chciała pokręcić głową, ale się powstrzymała. Zacisnęła dłonie tak mocno, że poczuła jak drętwieją.
- Widziałem Kazie. Stała Kazia nad rzeką i zmywała krew. Bóg Kazie ukarał. Kazia kłamie dlatego leje się z Kazi, dlatego Kazie boli. Czy Kazia myśli, że Bóg nie widzi kłamstwa? że jest ślepy? Po co Kazia ukrywała krew? No po co? Ale niech Kazia nie mówi, ja wiem po co. Bała się Kazia pokazać zło. Myślała, że jak go inni nie zobaczą to będzie dobrze? że Kazia stanie się czysta? Pora wyrwać zło z Kazi. Wyrwać! Rozumie Kazia?! Raz na zawsze! Pokaże Kazi jak się to robi. Poświęcę się dla Kazi, czy Kazia to rozumie? Czy Kazia to docenia?
Kazia wcisnęła palce do uszu, tak bardzo, bardzo głęboko, że przestały działać.
Diabeł się śmiał, ale Kazia już go nie słyszała.
Diabeł odszedł. Kazia została. Kręciła przez jakiś czas głową, a potem weszła do rzeki.
2

1. Ogólnie to szok. I nie ten pozytywny. Nic nie rozumiem.
Jest sobie Kazia, która wstydzi się imienia i mówi Kasia.
* Nie wiem po co to? Ogólnie to w tym opowiadaniu to jest niepotrzebne.
Diabeł
* No dobra diabeł może być. Opowiadanie bardziej zamienia się w fantasy.
Jego ręka wędrowała po Kazinym ciele, w gore i w dół, tam gdzie są piersi i tam gdzie miejsce, którego Kazia się wstydziła.
* Ten diabeł coraz bardziej przypomina pedofila.
Kazia jest zła, bo zrobiła coś związane z krwią.
* No i tutaj nie wiadomo co.
Kazia wcisnęła palce do uszu, tak bardzo, bardzo głęboko, że przestały działać.
* Nie podoba mi się to "działać".
Kazia została. Kręciła przez jakiś czas głową, a potem weszła do rzeki.
* Weszła i co?
"Tylko te drzwi pozostaną zamknięte, do których nie pukałeś"
3
Myślę, że próbowałaś uchwycić ten, nieuchwytny w gruncie rzeczy, moment, gdy dziewczyna staje się kobietą, gdy ciało sobie a umysł sobie, gdy nie do końca można zrozumieć, o co w tym wszystkim chodzi. Nie będę udawał, że sam rozumiem - jestem wszak facetem - mogę tylko czytać i próbować się wczuć.
Jest tu jakieś poczucie winy, może oczekiwanie kary, jednym słowem - naiwne trochę usiłowanie wsadzenie rzeczywistości w konkretne ramy. Diabeł od zawsze jest synonimem czegoś złego, ale i, zależnie od kontekstu, fascynującego... Tak to odbieram.
Dość zgrabna miniaturka. Zakończenie pozostawia niedosyt, ale tak pewnie miało być.
Trzymaj się!
Jest tu jakieś poczucie winy, może oczekiwanie kary, jednym słowem - naiwne trochę usiłowanie wsadzenie rzeczywistości w konkretne ramy. Diabeł od zawsze jest synonimem czegoś złego, ale i, zależnie od kontekstu, fascynującego... Tak to odbieram.
Dość zgrabna miniaturka. Zakończenie pozostawia niedosyt, ale tak pewnie miało być.
Trzymaj się!
4
Wszystko.dał to wszywko
Nie podoba mi się ten drugi myślnik. Raczej bym się go pozbyła. Nie ma sensu udawać, że to dialog, skoro nim nie jest.Nie kłamię tylko przekręcam literkę – myślała Kazia. - Wszystko inne jest w porządku.
No, ale to już JEST dialog. Bez przecinka, a z myślnikiem po ,,szyderczo".- Czyżby Kazia płakała? – rzekł diabeł, śmiejąc się szyderczo, niech Kazia się nie przejmuje drobnym kłamstwem
Chce, przecinek. I ,,pokażę".jeśli Kazia chce to pokaże Kazi coś
Ciekawe zjawisko, bo niby wiesz jak konstruować dialogi, ale wciąż są jakieś braki. Tu na przykład brakuje myślnika na początku zdania, przed ,,ja". (Może chochlik drukarski? W takim razie wszystko się da usprawiedliwić chochlikami.)- Nie jestem głupia – mówiła Kazia. - Proszę się ze mnie nie nabijać.
Ja się nie nabijam
Górę.w gore
Te ,,wszywki" to chyba sprawa Worda. XD- Co Kazia sobie myśli, że Kazia wszywko wie?
Kazię. I jeszcze dwa razy w tym samym akapicie.- Widziałem Kazie.
KOSMOS, totalny kosmos i czarna dziura, bo na dobrą sprawę nie dzieje się nic. Może nie będę zbyt obiektywna, ale na dobrą sprawę na tym to polega i nikt tu nie jest wyrocznią - po prostu wyraża swoje zdanie.

Ale styl masz niezły - ino tu się nie sprawdził. Może w innym utworze pozytywnie mnie zaskoczysz?
Pozdrawiam i powodzenia.

Z powarzaniem, łynki i Móza.
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]
לא תקחו אותי - אני חופשי
5
No to ja będę oryginalny... Nie zrozumiałem. To znaczy już prawie zrozumiałem, ale jakby w ogóle... Pierwsze skojarzenie to że diabeł to pedofil i w ogóle jest tam dość mocno nasycony ten wątek, to też mnie zmyliło. Jakieś takie dziwne odczucia mam...
„Daleko, tam w słońcu, są moje największe pragnienia. Być może nie sięgnę ich, ale mogę patrzeć w górę by dostrzec ich piękno, wierzyć w nie i próbować podążyć tam, gdzie mogą prowadzić” - Louisa May Alcott
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
Ujrzał krępego mężczyznę o pulchnej twarzy i dużym kręconym wąsie. W ręku trzymał zmiętą kartkę.
— Pan to wywiesił? – zapytał zachrypniętym głosem, machając ręką.
Julian sięgnął po zwitek i uniósł wzrok na poczerwieniałego przybysza.
— Tak. To moje ogłoszenie.
Nieuprzejmy gość pokraśniał jeszcze bardziej. Wypointował palcem na dozorcę.
— Facet, zapamiętaj sobie jedno. Nikt na dzielnicy nie miał, nie ma i nie będzie mieć białego psa.
6
Bardzo dobry tekst. Podoba mi się. Naprawdę porządna miniatura.
Już dawno nie czytałem, żeby ktoś tak ładnie oddał diabelski sposób myślenia i mówienia.
Dla mnie bomba.
Już dawno nie czytałem, żeby ktoś tak ładnie oddał diabelski sposób myślenia i mówienia.
Dla mnie bomba.
7
Witam 
Mnie również się tekst bardzo podoba. Kazia, która chce być Kasią tak bardzo przypomina mi mnie (ale tam, nieważne). Diabeł zaś przypomina mi żydka, który od pięciu lat codziennie próbował sprzedać na targu te same podarte buty. Całość jest takim fajnym językiem, że aż nie mogę. Podoba mi się od a do z. Na końcu tylko nie zrozumiałam (młoda jestem, no). Czy ona weszła do rzeki żeby się umyć, czy żeby się utopić? Odpowiedz mi proszę jesli to możliwe, jeśli nie tu to chociaż w wiadomości prywatnej, proszę.
pozdrawiam Kasia

Mnie również się tekst bardzo podoba. Kazia, która chce być Kasią tak bardzo przypomina mi mnie (ale tam, nieważne). Diabeł zaś przypomina mi żydka, który od pięciu lat codziennie próbował sprzedać na targu te same podarte buty. Całość jest takim fajnym językiem, że aż nie mogę. Podoba mi się od a do z. Na końcu tylko nie zrozumiałam (młoda jestem, no). Czy ona weszła do rzeki żeby się umyć, czy żeby się utopić? Odpowiedz mi proszę jesli to możliwe, jeśli nie tu to chociaż w wiadomości prywatnej, proszę.
pozdrawiam Kasia
I must say I'm disappointed in your progress. I imagined you would be here sooner.