Kaleka księżniczka z końca świata:Utopia czy dystopia? (Obyczajowe+P)

1
Link do poprzedniego rozdziału: viewtopic.php?f=93&t=24504&sid=01914e3f ... ddbd00504c



11 Września 2025, Czwartek. 17:13

Siedzę przy stole w kuchni, obok mnie stoi kubek z herbatą, której prawie nie piję, bo jest za gorąca. Mama chodzi między kuchenką a zlewem, trzaska talerzami trochę głośniej niż trzeba. Leon opiera się o framugę drzwi, taki luźny, jak zawsze, jakby wszystko na świecie było do ogarnięcia, tylko ja nie.

– Wiesz, Lilka – zaczyna, takim tonem niby spokojnym, ale ja już czuję, że coś mi będzie chciał wcisnąć. – Mama mogłaby być szczęśliwsza w Gdańsku. Zenon naprawdę się o nią stara.

Patrzę na łyżeczkę w herbacie, nie na niego. Jakbym miała coś powiedzieć, to już wiem, że będzie kłótnia, a nie umiem się kłócić.

– Mogłaby wreszcie żyć normalnie – dodaje. – Ty też byś zyskała. Tam jest morze, świeże powietrze, może nawet znalazłby się fajny ośrodek rehabilitacyjny.

Nie wiem, czy on to mówi serio, czy tak sobie rzuca, żeby brzmiało ładnie. Ale ja czuję się jak jakaś paczka, którą można przestawić w inne miejsce, żeby lepiej pasowała do czyjegoś planu.

– Leon… – Mama wtrąca, ale bez siły, bardziej jakby chciała, żebym ja coś odpowiedziała.

Nie odpowiadam. Bo co mam powiedzieć? Że nie chcę Gdańska? Że nie lubię zmian, że każde nowe miejsce mnie przeraża? Że dla mnie „morze i świeże powietrze” to nie żaden argument, kiedy boję się wyjść bez kogoś obok , bo ciągle się się boję że zaliczę glebę. Tu od takich rzeczy mam Basię. A tam? Mama nie ma cierpliwości by chodzić ze mną na spacery .

Leon uśmiecha się, jakby już miał sprawę załatwioną. – Pomyśl o tym, Lilka. Chcę, żeby mama wreszcie była szczęśliwa.

A ja siedzę i nagle czuję, że wszystko we mnie się kurczy. Jakby moje szczęście nie miało znaczenia. Jakby bycie córką oznaczało tylko jedno: nie przeszkadzać matce w jej szczęściu.

Herbata stygnie. Nie piję ani łyka.

---

Stoję w drzwiach kuchni i patrzę na Lilkę, jak się wpatruje w tę herbatę, jakby była zaklęta. I znowu mam wrażenie, że wszystko, co powiem, odbije się od niej jak od ściany. Ale próbuję, bo ktoś musi.

Mama się męczy. Widzę to codziennie – niby się śmieje, niby żartuje, ale w oczach ma zmęczenie. Zenon naprawdę ją traktuje dobrze, dba o nią. To mogłaby być dla niej szansa. Na normalność. Na coś więcej niż wieczne siedzenie w tym domu, walka z remontami i zmartwienia o wszystko.

Lilka patrzy w kubek, ani słowa. I wtedy myślę: no właśnie, ona nigdy nie powie. Wszystko w niej takie zatrzymane. Czasem się zastanawiam, czy ona w ogóle chce czegokolwiek więcej od życia, czy tylko żeby było tak, jak zawsze.

– Pomyśl o tym – mówię, bo wiem, że więcej i tak z niej nie wyciągnę.

A o Lili… staram się myśleć, że i dla niej byłoby lepiej. Że morze, świeże powietrze, inne miasto to jakiś początek. Wiem, że ona się boi zmian, że zamyka się w sobie, ale przecież nie można stać w miejscu całe życie.

Patrzę na nią jeszcze chwilę i myślę, że kiedyś i tak ją wezmę do siebie. Do swojego domu, jak już się dorobię. Tam będzie miała swój pokój, swoje miejsce. Teraz jednak muszę przede wszystkim zadbać o mamę.

Bo mama zasłużyła. A Lilka… Lilka się dostosuje.

---

Zlewam makaron, głośniej niż trzeba, żeby nie musieć odpowiadać od razu. Leon znowu zaczyna swoje. Gdańsk, przeprowadzka, Zenon. Jakby to była jakaś bajka o nowym życiu.

Patrzę ukradkiem na Lilkę, jak się kurczy nad tym kubkiem herbaty. Nic nie powie, bo ona nigdy nie mówi, kiedy trzeba. A Leon gada i gada, bo on zawsze wie lepiej.

I we mnie się coś śmieje, ale gorzko. Bo przecież ja wcale nie chcę Gdańska. Nie chcę żadnego „nowego życia” z Zenonem. To jest przygoda, dłużąca się już prawie trzy lata, ale jednak przygoda. On jest dla mnie odskocznią od tego wszystkiego: od Ryszarda, od codzienności, od ciągłego zmartwienia. Ale nie przyszłością.

Leon tego nie widzi. Myśli, że ja marzę o morzu, że ja marzę o Zenonie. A ja… ja marzę, żeby wreszcie ktoś dokończył ten cholerny remont łazienki, żeby w kuchni nie kapało z kranu i żeby Lila nie była wiecznie taka zamknięta.

Ale co mam powiedzieć? Że Zenon to przygoda? Że jego „nowe życie” to dla mnie tylko teatr? Nie powiem. Bo Leon jest uparty jak ja. Zacznie przekonywać, naciskać, aż w końcu sama uwierzę w coś, w co wcale nie wierzę.

– Leon… – mówię tylko, cicho, żeby brzmiało, że niby się nie zgadzam, ale bez przekonania.

Bo prawda jest taka, że to wygodne – nie mówić wszystkiego. Dać im gadać. Udawać, że może i Gdańsk to jakaś opcja. A w środku wiedzieć swoje: że ja nie zostawię tego domu, nie zostawię tego życia, nawet jeśli bywa ciężkie.

Patrzę na Lilkę. Taką zgarbioną, cichą. I trochę mnie boli, że Leon znowu mówi tylko o moim szczęściu. Ale nie prostuję go. Bo sama czasem chcę wierzyć, że ktoś się troszczy tylko o mnie.

Kaleka księżniczka z końca świata:Utopia czy dystopia? (Obyczajowe+P)

2
Oj... Zdaje się, że tu ktoś zaczął urządzać dom pod nieobecność gospodarza. Czy Zenon w ogóle wie, jakie są plany Leona? I co on na to? "Zenon naprawdę się o nią stara", "Zenon naprawdę ją traktuje dobrze, dba o nią" - OK, ale czy to znaczy, że chciałby, aby matka Lilki zamieszkała z nim na stałe, do tego z niepełnosprawną córką? Czy kiedykolwiek rozmawiał o tym z Leonem? A może uważa, że jest dobrze tak, jak jest?
Matka reaguje na pomysł Leona z nieprzesadnym entuzjazmem:
.To jest przygoda, dłużąca się już prawie trzy lata, ale jednak przygoda. On jest dla mnie odskocznią od tego wszystkiego: od Ryszarda, od codzienności, od ciągłego zmartwienia. Ale nie przyszłością.

No właśnie. A w jej rozmyślaniach w ogóle nie ma wzmianki o planach Zenona. Choćby negatywnej, w rodzaju: A ten jego pomysł, żebym się do niego przeprowadziła, nawet z Lilką... Śmiechu warte. I jeszcze Leona wezwał na pomoc, jakby to coś pomogło.
W tym, co myśli Leon, też nie ma śladu, że pomysł z przeprowadzką wyszedł od Zenona. Całkowicie by wystarczyło jakieś krótkie: Zadzwonił do mnie wczoraj, żebym mu pomógł przekonać matkę. Bo ona tylko żarty sobie robi, kiedy on całkiem poważnie proponuje, żeby... itd., itp.
Zwracaj uwagę na takie detale, gdyż Twoi dorośli bohaterowie zbyt często zachowują się jak nastolatki. I nie mam tu na myśli Lilki, lecz osoby z jej otoczenia - terapeutów, nauczycieli, osoby pomagające - które na podstawie naprawdę nikłych przesłanek (spojrzenia!) potrafią układać sobie jakieś nieistniejące relacje, a potem o nich plotkują, jakby to były fakty, wymagające czyjejś interwencji. Teraz dołączył do nich Leon, który jest dorosły, ma żonę i dziecko, ale zachowuje się tak, jakby nie wiedział, że wprawdzie do tanga trzeba dwojga, lecz prawdziwe życie zaczyna się po zejściu z parkietu. I wtedy też trzeba dwojga.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Kaleka księżniczka z końca świata:Utopia czy dystopia? (Obyczajowe+P)

3
Rubia pisze: (pt 26 wrz 2025, 09:24) Oj... Zdaje się, że tu ktoś zaczął urządzać dom pod nieobecność gospodarza. Czy Zenon w ogóle wie, jakie są plany Leona?
Trochę będzie o tym w części którą wstawię w środę, może nie będzie o tym dużo,bo raptem jedno zdanie (o relacjach Zenka z Leonem, bo o relacji Krystyny z Zenkiem i Lili z Zenkiem będzie więcej)
Mam nadzieję że tam znajdziesz odpowiedź na swoje pytania:)

Kaleka księżniczka z końca świata:Utopia czy dystopia? (Obyczajowe+P)

4
LittleSara pisze: (pt 26 wrz 2025, 16:16) Trochę będzie o tym w części którą wstawię w środę, może nie będzie o tym dużo,bo raptem jedno zdanie (o relacjach Zenka z Leonem, bo o relacji Krystyny z Zenkiem i Lili z Zenkiem będzie więcej)
Mam nadzieję że tam znajdziesz odpowiedź na swoje pytania:)
Wiesz, pewne sytuacje warto sygnalizować wcześniej, niż opisywać później :) Gdybyś w tym fragmencie tutaj przemyciła informacje, że przeprowadzka do Gdańska to pomysł Zenona, ja byłabym po prostu ciekawa, czy ten plan się powiedzie, czy matka da się przekonać, czy Lilka będzie stawiać opór nie tylko bierny, itp. Czekałabym cierpliwie na rozwój akcji, zamiast zastanawiać się, co Leonowi przyszło do głowy, skoro to nie on jest tu głównym rozgrywającym.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Kaleka księżniczka z końca świata:Utopia czy dystopia? (Obyczajowe+P)

5
Rubia pisze: (pt 26 wrz 2025, 22:01) akcji, zamiast zastanawiać się, co Leonowi przyszło do głowy, skoro to nie on jest tu głównym rozgrywającym.
Chodziło mi też o to by pokazać naiwność Leona, wszakże ma dziewczynę i synka, ale ma dopiero 25 lat i jeszcze myśli trochę naiwne,no i chyba po prostu chce żeby Krystyna zostawiła w końcu Ryszarda po prostu:)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”