Po ostatniej wpadce porzuciłem horrory i zabrałem się za coś... łatwiejszego?
Ostatnia Jazda
Ostatnia jazda
Z łomotem proporców i chorągiewek kawaleria ruszyła do ataku. Po chwili rozpędziliśmy się, spod kopyt zaczęły pryskać grudki ziemi i kępki trawy. Szkoda trochę, że musimy stratować tak piękną łąkę, że swymi podkowami musimy zmienić ją w bezładną, brunatno zieloną masę. Ale rozkaz pozostaje rozkazem.
A więc wykonujemy rozkaz. Szarżujemy, przemieszczamy się najszybciej jak możemy. I mielimy. Gnieciemy, tratujemy, niszczymy, zmieniamy w chaos wszystko co stanie na naszej drodze. Huk naszych kroków odbija się echem po pobliskim lesie. Proporczyki przed naszymi głowami łopoczą na wietrze, trzęsą się od pędu powietrza. Szarżujemy. Pędzimy cwałem.
Dystans dzielący nas od wroga zmniejsza się błyskawicznie. Szczękają zamki kusz, jęczą cięciwy łuków, świszczą przecinające powietrze groty. Grad pocisków przelatuje tuż koło mojej głowy. Obok z dzikim, nienaturalnym kwikiem pada na ziemię Bucefał, mój wierny kompan, nierozłączny towarzysz podczas wielu szarż. Pędzimy. I Choć wydaje się, że to niemożliwe, przyspieszamy. A przynajmniej staramy się przyspieszyć. Bo ciężko jest przekraczać granicę własnych możliwości, kiedy z nieba leje się żar a całe twoje ciało pokrywają blachy i materiał. Do tego to ograniczenie widoczności. żelazo na twarzy i wiatr wiejący w oczy sprawiają, iż w biały dzień ledwie widzę ostrze kopii. A jednak nie wyobrażalnym wysiłkiem zdołałem zwiększyć prędkość. Inni też. A więc pędzimy. Szarżujemy.
Druga salwa. I znów świst pocisków nad głową, znów krzyki i rżenie trafionych koni i ludzi. Mam już tego dosyć jestem zmęczony cało nocną podróżą i marzę tylko a tym, aby położyć się na swym mięciutkim posłaniu. Ale jesteśmy już blisko, na odległość pięciu lub sześciu skoków. W oczywisty sposób skakać nie możemy. Po pierwsze – ciężko jest skoczyć z takim obciążeniem. Po drugie-od wroga, prócz czterech w tej chwili skoków, dzieliło nas kilka rzędów pik włóczni i wszelkich innych brzeszczotów o nazwie pozostającej tajemnicą, przynajmniej dla mnie. Zawsze bałem się tych wszystkich ostrzy. I nawet teraz, podczas setnego już chyba w życiu ataku na piechotę, odczuwałem lęk na widok ściany żelaznych grotów wymierzonych w moja głowę i pierś. Jak zwykle podczas szarży, końcówka kopii zdołała roztrącić nieco mur ostrzy, tworząc w nim przejście. Ale po raz pierwszy było ono tak wąskie i niepewne.
Długi, pofalowany po obu stronach brzeszczot przebił moją szyje. Nie pomogły nawet chroniące ją blachy, grot wszedł głęboko, przeszył na wylot mięśnie karku. Siknęła krew. Za chwilę jakiś wrogi żołdak uderzył mnie toporem w staw kolanowy. Kość pękła, a ja z kwikiem zwaliłem się na ziemię. Mój jeździec wypadł z siodła, zdołał jednak stać i walczyć dalej. Przez chwilę. Sądząc po krzykach, nie długą.
Ciężko wypuściłem powietrze z chrap. Nie mogłem wstać, nie miałem już nawet siły rżeć czy kwiczeć. Trwała bitwa, a w bitwie zabija się ludzi, nikt więc nie zwraca uwagi na konie. Choć krew ciekła mi z pęciny i szyi, żyłem, przynajmniej na razie.
Dodane po 2 minutach:
I jeszcze zakończenie(zapomniałem wlkeić)
Dopiero pod wieczór zjawił się jakiś miłosierny żołnierz, dobijający konie
3
Test, wyzywają Cię tuTashi pisze:
2.Albo test jest poniżej krytyki

Tak na poważnie. Poczekaj, nie wszyscy mają mnóstwo wolnego czasu. Jak ktoś przeczyta z pewnością zostawi ślad w postaci komentarza. Jeśli tak Ci zależy to jutro sam skomentuję tekst.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
4
Tashi pisze:Brak komentarza jest dwuznaczny.
1.Albo wam mowę (a raczej pismo) odebrało z zachwytu
2.Albo test jest poniżej krytyki
Nie wiem, czy jeszcze pamiętasz, ale jesteśmy tu aby sobie pomagać. Jeśli coś Ci sie nie podobało to napisz konkrety. Nie można zostawiać autora bez słowa komentarza, bo przecież nie o to chodzi
jestem, więc pisze...
Jedni myślą, że piszą. Drudzy piszą, że myślą.
Jedni myślą, że piszą. Drudzy piszą, że myślą.
6
Jak na mój gust za krótkie. Dopiero pod koniec załapałem, że to wspomnienia konia, a nie jeźdźca i przez cały czas z tego powodu coś mi zgrzytało. Nie dałeś tego jasno do zrozumienia na początku. Swoją drogą ciekawy pomysł, niestety wykonanie gorsze.
Nie oddałeś klimatu, nie było tego czegoś, co by sprawiło, że czytelnikowi podniesie sie ciśnienie na widok pięknej szarży.
To raczej oczywiste, no bo to szarża, a nie polowanie. I te mielenie mi tu nie pasuje....za nowoczesne jak na atak w klimatach średniowiecza.
Jeśli to ma byś opowiadanie nie może być sławnych historycznych imion.
sugerujesz, że i konie i ludzie rżą... nie spotkałem się, żeby ludzie rżeli z bólu - było by to pewno kapitalne
Szarża jesz szybka o bohater myśli o niebieskich migdałach....to nie za bardzo pasuje....choć tak mogło być, ludzie mają wpisane w podświadomość, że jak sie atakuje to myśli sie tylko o tym...można przez zginąć, zarobić w pęcinę itp. Skutek Hollywoodu?
znowu piszesz o rzeczach oczywistych....czytelnik to wie...i wkurza sie jeśli to robisz.
Podsumowując ....tragicznie nie jest. Radziłbym poćwiczyć na czymś co dobrze znasz, np. perypetie rodziny, czy przyjaciele...oczywiście odpowiednio przerobione
Dodane po 11 minutach:
Nie oddałeś klimatu, nie było tego czegoś, co by sprawiło, że czytelnikowi podniesie sie ciśnienie na widok pięknej szarży.
Szarżujemy, przemieszczamy się najszybciej jak możemy. I mielimy.
To raczej oczywiste, no bo to szarża, a nie polowanie. I te mielenie mi tu nie pasuje....za nowoczesne jak na atak w klimatach średniowiecza.
Bucefał, mój wierny kompan,
Jeśli to ma byś opowiadanie nie może być sławnych historycznych imion.
rżenie trafionych koni i ludzi.
sugerujesz, że i konie i ludzie rżą... nie spotkałem się, żeby ludzie rżeli z bólu - było by to pewno kapitalne

Mam już tego dosyć jestem zmęczony cało nocną podróżą i marzę tylko a tym, aby położyć się na swym mięciutkim posłaniu.
Szarża jesz szybka o bohater myśli o niebieskich migdałach....to nie za bardzo pasuje....choć tak mogło być, ludzie mają wpisane w podświadomość, że jak sie atakuje to myśli sie tylko o tym...można przez zginąć, zarobić w pęcinę itp. Skutek Hollywoodu?
W oczywisty sposób skakać nie możemy. Po pierwsze – ciężko jest skoczyć z takim obciążeniem. Po drugie-od wroga, prócz czterech w tej chwili skoków, dzieliło nas kilka rzędów pik
znowu piszesz o rzeczach oczywistych....czytelnik to wie...i wkurza sie jeśli to robisz.
Podsumowując ....tragicznie nie jest. Radziłbym poćwiczyć na czymś co dobrze znasz, np. perypetie rodziny, czy przyjaciele...oczywiście odpowiednio przerobione

Dodane po 11 minutach:
GreyMoon pisze:Hairoth, nie wiem czy zauważyłeś, ale Tashi i Tashi to ta sama osoba.
No ładnieprzepraszam, nie zauważyłem
jestem, więc pisze...
Jedni myślą, że piszą. Drudzy piszą, że myślą.
Jedni myślą, że piszą. Drudzy piszą, że myślą.
7
Cholera, podobało mi się. Co nie znaczy, że wszystko jest idelane :wink:
Niestety zbyt szybko zorientowałem się, ze chodzi o konia, przez co nie było zaskoczenia pod koniec. Wadą jest na pewno to, że tekst jest za mało dramatyczny. Dlaczego te konie tylko biegną, dlaczego nie dokonują jak ludzie czynów heroicznych?
Myślę, że ideałem w tym tekście byłoby sprawienie, iż czytelnik bardziej żałowałby koni od ludzi i Tobie nawet momentami się to udało. Ale to może tylko moje odczucie. I nie wiem czemu, ale poniższe dwa zdania mają w sobie jakąś magię:
Zdecydowanie najbardziej mi się podobały.
Pozdrawiam.
Niestety zbyt szybko zorientowałem się, ze chodzi o konia, przez co nie było zaskoczenia pod koniec. Wadą jest na pewno to, że tekst jest za mało dramatyczny. Dlaczego te konie tylko biegną, dlaczego nie dokonują jak ludzie czynów heroicznych?
Myślę, że ideałem w tym tekście byłoby sprawienie, iż czytelnik bardziej żałowałby koni od ludzi i Tobie nawet momentami się to udało. Ale to może tylko moje odczucie. I nie wiem czemu, ale poniższe dwa zdania mają w sobie jakąś magię:
Jak zwykle podczas szarży, końcówka kopii zdołała roztrącić nieco mur ostrzy, tworząc w nim przejście. Ale po raz pierwszy było ono tak wąskie i niepewne.
Zdecydowanie najbardziej mi się podobały.
Pozdrawiam.
8
Jak napisałem, wyżej, recenzuję:
Za dużo powtórzeń. ostrze-ostrze, rozkaz - rozkaz i takie tam. Nie chce mi się ich teraz szukać, ale były przynajmniej trzy. To zgrzyta.
Jak wcześniej Hairothowi, nie podoba mi się to 'mielenie'.
Konie mają twarze? A to ci heca.
Nie podoba mi się mieszanie czasów na samym początku tekstu. Na starcie zgrzyt.
Dobry jest pomysł z narratorem - koniem, ale jakoś nie czułem większego żalu pod koniec tekstu. Mogłeś opisać te dłuuugie godziny konania, obojętność, samotność. Tego mi brakuje. Poza tym wsadziłbym w środek więcej emocji. Przydałoby się też zmęczenie mięśni, mokry pot na grzbiecie i takie rzeczy.
Najlepszy jest dla mnie kawałek z salwami, ten grot przelatujący w pobliżu to jest coś. Ale nigdy nie słyszałem, żeby cięciwa jęczała. Nawet strzelając z łuku, co lubię i praktykuję.
Ale tekst strawny, choć przykrótki. Pisz dalej, może coś z tego będzie. I rób to regularnie i często - powiedzmy, produkuj tuzin stron tekstu tygodniowo. Wtedy masz szansę na wyrobienie sobie stylu, i nam przybędzie lektury do poduszki.
Za dużo powtórzeń. ostrze-ostrze, rozkaz - rozkaz i takie tam. Nie chce mi się ich teraz szukać, ale były przynajmniej trzy. To zgrzyta.
Jak wcześniej Hairothowi, nie podoba mi się to 'mielenie'.
żelazo na twarzy i wiatr wiejący w oczy
Konie mają twarze? A to ci heca.
Nie podoba mi się mieszanie czasów na samym początku tekstu. Na starcie zgrzyt.
Dobry jest pomysł z narratorem - koniem, ale jakoś nie czułem większego żalu pod koniec tekstu. Mogłeś opisać te dłuuugie godziny konania, obojętność, samotność. Tego mi brakuje. Poza tym wsadziłbym w środek więcej emocji. Przydałoby się też zmęczenie mięśni, mokry pot na grzbiecie i takie rzeczy.
Najlepszy jest dla mnie kawałek z salwami, ten grot przelatujący w pobliżu to jest coś. Ale nigdy nie słyszałem, żeby cięciwa jęczała. Nawet strzelając z łuku, co lubię i praktykuję.
Ale tekst strawny, choć przykrótki. Pisz dalej, może coś z tego będzie. I rób to regularnie i często - powiedzmy, produkuj tuzin stron tekstu tygodniowo. Wtedy masz szansę na wyrobienie sobie stylu, i nam przybędzie lektury do poduszki.
(\__/)
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
(O.o )
(> < ) This is Bunny. Copy Bunny into your signature help him take over the world.
9
Hairoth to tak miało być celowo, żebyś się nie zorientował, że to koń.
Co do mielenia-myślę, że jak biegnie kilkaset koni w kropierzach i z zakutuki jeźdźcami na grzebietach, do tego koła 40 (?) na godzine i w kilku rzędach, to łąka po ich przemarszu wyględałaby jak zaorana. Albo zmielona. Albo jedno i drugie.
W orginale jestkrzyki i rżenie trafionych koni i ludzi.
Czyli-ludzie krzyczą, a konie rżą, to chyba jasne... Ale rzeczywiście trochę dziwnie brzmi sorry.
A co do romiarów tekstu-napisałem go głónie na warsztaty literackie, i otem musiałem to czytać, więc mi się nie chciało rozpisywać.
Ogólnie dzięki za rady i w większości pozytywne komentarze. Podbudowałem się troche po ostatniej krytyce "Nocy Wszystkich Duchów" więc może niedługo napiszę coś jeszcze, ale z zupełnie innej beczki.
Dodane po 3 minutach:
A o "jęczących cięciwach pisał mistrz Sapkowski, więc użyłem tego słowa, (chociaż to chyba jęczała to drewniana część)
pozdrawiam
Co do mielenia-myślę, że jak biegnie kilkaset koni w kropierzach i z zakutuki jeźdźcami na grzebietach, do tego koła 40 (?) na godzine i w kilku rzędach, to łąka po ich przemarszu wyględałaby jak zaorana. Albo zmielona. Albo jedno i drugie.
rżenie trafionych koni i ludzi.
sugerujesz, że i konie i ludzie rżą... nie spotkałem się, żeby ludzie rżeli z bólu - było by to pewno kapitalne
W orginale jestkrzyki i rżenie trafionych koni i ludzi.
Czyli-ludzie krzyczą, a konie rżą, to chyba jasne... Ale rzeczywiście trochę dziwnie brzmi sorry.
A co do romiarów tekstu-napisałem go głónie na warsztaty literackie, i otem musiałem to czytać, więc mi się nie chciało rozpisywać.

Ogólnie dzięki za rady i w większości pozytywne komentarze. Podbudowałem się troche po ostatniej krytyce "Nocy Wszystkich Duchów" więc może niedługo napiszę coś jeszcze, ale z zupełnie innej beczki.
Dodane po 3 minutach:
A o "jęczących cięciwach pisał mistrz Sapkowski, więc użyłem tego słowa, (chociaż to chyba jęczała to drewniana część)
pozdrawiam
Wery fany, Wery importent, Wery fikatorium
10
A o "jęczących cięciwach pisał mistrz Sapkowski, więc użyłem tego słowa, (chociaż to chyba jęczała to drewniana część)
Jak uczy nas Moloch: "Prawie robi dużą różnicę".

Popieram Alana, szczególnie, że wychwyciłem tę samą perełkę:
...końcówka kopii zdołała roztrącić nieco mur ostrzy, tworząc w nim przejście. Ale po raz pierwszy było ono tak wąskie i niepewne.
Mam wrażenie, że przed każdym zdaniem, które napiszesz, robisz małą burzę mózgu, żeby napisać to, co chcesz, w jak najciekawszy i niekonwencjonalny sposób. Niestety - przez to czasem zamiast perełek serwujesz nam źle złożone, przekombinowane zdania.
Napisawszy (heh, jaki ładny wyraz...) zdanie, przeczytaj je ze trzy razy, upewnij się, że łączy się dobrze z poprzednim i następnym. A najważniejsza zasada brzmi: Jeśli po napisaniu zdania masz jakiekolwiek wątpliwości, choćby i najmniejsze, to zmień zdanie. Staraj się nie pisać tekstu licząc na fart, że jakoś przejdzie. Jedno ziarnko pisaku może zatrzymać tryby nawet najładniejszego zegara.
Czyli najpierw nudna poprawność, potem inwencja i artyzm.
Postaraj się też odróżniać ostateczny tekst od szkicu. Sam wiem, że czasem po prostu chcemy już poczytać oceny i wrzucamy nie poprawiony tekst, na gorąco, ale o wiele lepiej czytający odbiorą ładnie podany tekst z błędami, niż niechlujnie podrzucony, choć bez błędów.
Koniecznie sprawdź, i podopisuj co trzeba zanim wrzucisz tekst do WM (czyli Weryfikatorium).
Powtarzam jeszcze raz, i wykuj na pamięć - dobrze Ci zrobi:
Jeżeli masz jakiekolwiek, nawet najmniejsze wątpliwości odnośnie napisanego zdania - to znaczy że jest złe, i trzeba poprawić, uprościć, może podzielić na dwa inne.
No, a teraz spuszczając z tonu:
Cieszę się, że powróciłeś na Weryfikatorium. Pisz, pisz, pisz, nie rezygnuj, i wrzucaj nam na pożarcie jak najwięcej krótkich form.
Aha - jak będziesz w najbliższym czasie w Empiku, to koniecznie przejrzyj/kup książkę "Jak Pisać - pamiętnik rzemieślnika" autorstwa Stephena Kinga. Dopiero co rzucili na rynek drugie wydanie. Bardzo dobra lektura, i zapewniam, że natchnie Cię do pisania.
Koniecznie pozdrów siostrę i brata.
Rafał
11
piszesz:
Wydaje mi się, że z takich ogólnych informacji Nine przekazał już wszystko. W takim razie proponuję wcielić w życie jego rady i ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć - aż do znudzenia.
pozdrawiam
sorry ale jeżeli to kawaleria to nie możesz pisać że kroki odbijały się echem - zwłaszcza, że bohaterem jest koń.kawaleria ruszyła do ataku. Po chwili rozpędziliśmy się, spod kopyt zaczęły pryskać grudki ziemi (...) Huk naszych kroków odbija się echem po pobliskim lesie.
Wydaje mi się, że z takich ogólnych informacji Nine przekazał już wszystko. W takim razie proponuję wcielić w życie jego rady i ćwiczyć, ćwiczyć i jeszcze raz ćwiczyć - aż do znudzenia.
pozdrawiam
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec