Nela i róże przeszłości - Rozdział pierwszy (Obyczajowe) + P

1
Od autorki: Tym razem powieść nie jest pamiętnikiem bohaterki. chociaż jest pisana w pierwszej osobie :)

Rozdział pierwszy - Poranek pełen myśli.

Dwunasty kwietnia, środa.
Otworzyłam oczy, to już prawdziwy sukces. Zbudziły mnie promienie wiosennego słońca. Spojrzałam w lewą stronę. Na szczęście mój balkonik stał przy łóżku. Chociaż raz mama posłuchała mnie i nie odstawiła go na korytarz. Usiadłam. Kurde, jednak miesiąc bez rehabilitacji robi swoje. Nogi są o wiele bardziej napięte, niż powinny. Wczoraj na facebookowej grupie poświęconej mojemu schorzeniu, czyli Mózgowemu Porażeniu Dziecięcemu, zawzięcie kłóciłam się z jedną dziewczyną o to, czy ciągła rehabilitacja jest w naszym przypadku potrzebna. Prawie mnie tam zablokowali. Często jestem dość nielubianą osobą, zarówno w internecie, jak i poza nim.
Jeszcze siedząc, rozejrzałam się po moim pokoju. Jasnofioletowe ściany nieźle komponują się z białą, drewnianą szafą oraz komodą z tego samego tworzywa. Ładnie tak wyglądają, gdy stoją obok siebie. Zakrywają ścianę tuż przy drzwiach. Biała drewniana szafka nocna stoi po lewej stronie dużego łóżka z czarnym węzgłowiem. Tuż obok szafki można zauważyć drzwi balkonowe. Prowadzą na taras. Po prawej stronie łóżka stoi białe biurko. Wolę by stało tutaj, gdyż niepewnie czuję się na krzesłach, szczególnie na takich nieopartych o ścianę. Dalej w głębi pokoju znajduje się mały kącik do samodzielnej rehabilitacji. Na ścianie wiszą drabinki. Oparte są o nie złożony materac i piłka do ćwiczeń. Jeśli mam być szczera, jest to dość nowy pokój. Przeprowadziłam się tu razem z mamą, ojczymem i siostrą dwa tygodnie temu. Nie jest to jednak całkowicie nieznane mi miejsce. W tej wsi, która zwie się Orzechowice i leży dwadzieścia kilometrów od granicy z Ukrainą, w województwie lubelskim urodziła się i przez długi czas mieszkała moja matka. Kiedy byłam mała, często spędzałam tu czas. Nigdy nie byłam jednak na typowych wakacjach u dziadków. Byli już wtedy w leciwym wieku i raczej nie daliby rady zajmować się niepełnosprawną wnuczką. Jako dziecko nie mogłam się z tym pogodzić, teraz staram się o tym nie myśleć. Dziadkowie od roku już nie żyją. Zmarli w krótkim odstępie czasu. Mama jest jedynaczką, więc odziedziczyła połowę bliźniaka, w którym mieszkali jej rodzice. Dla mamy i ojczyma spadek był niemal cudem, gdyż ceny wynajmu naszego dawnego mieszkania zostały ostatnio drastycznie podwyższone. Nie byłam załamana śmiercią dziadków, gdyż tak od czternastego roku życia mój kontakt z nimi jakby się rozmył. Coraz rzadziej ich odwiedzaliśmy, nie bywali u nas w żadne święta.
Spojrzałam w lustro, które stoi naprzeciwko mojego łóżka. No tak, mama ma rację. Faktycznie jestem gruba. Sześćdziesiąt pięć kilo to jednak nadwaga, gdy ma się sto pięćdziesiąt cztery centymetry wzrostu. Najgorzej jest z ramionami, wyglądają jak u kulturysty, są bardzo masywne. Z brzuchem i udami też nie jest najlepiej, aczkolwiek ramiona to mój największy kompleks. Jestem totalnym przeciwieństwem mojej mamy. Ona od zawsze jest drobniutka i szczerze jej tego zazdroszczę. Zresztą nie tylko tym się różnimy. Rodzicielka jest rudowłosą, krótkowłosą pięknością o szarych oczach. Ja natomiast mam długie, gęste włosy w kolorze mysiego blondu. Moją twarz ktoś kiedyś określił mianem czystego folkloru. Duże, wręcz chomikowate policzki, wąskie usta, kartoflany nos, duże czoło (które przykrywam grzywką) i ślady trądziku różowatego nie czynią ze mnie piękności. Za to podoba mi się kolor moich oczu, są ciemnozielone z nutą brązu. Podobno to kolor typowy dla Słowian zachodnich. Natomiast fizycznie łączy mnie z mamą to, że obie wyglądamy dość młodo jak na swoje lata. Większość nieznajomych ludzi bierze mnie często za trzynastolatkę bądź czternastolatkę. Strasznie są zmieszani, gdy dowiadują się, iż pod koniec sierpnia skończę dwadzieścia trzy lata. Przepraszają mnie tak intensywnie, jakby co najmniej wymordowali mi połowę rodziny. A ja się cieszę. Do dziś czuję się mentalnie nastolatką. Totalnie nie umiem utożsamiać się z moimi rówieśniczkami. Niektóre nawet mają dzieci! Westchnęłam, patrząc na swoje odbicie w różowej piżamie z motywem jednorożca. Pewnie jestem podobna do ojca. Szkoda tylko, że nic o nim nie wiem oprócz tego, że istnieje bądź istniał. Nawet moje nazwisko, czyli Wadomska jest panieńskim nazwiskiem mojej matki. Za każdym razem, gdy pytam o ojca, rodzicielka blednie i zaciska usta w wąską kreskę. Zawsze wtedy powtarza, że przeszłość jest przeszłością. O ojcu przekazała mi tylko tyle, że bardzo ją zranił i nie chce już wracać do tego tematu. Na całkiem logiczne argumenty o moim prawie do wiedzy o swoich korzeniach odpowiedziała, że skoro ona tak wiele dla mnie poświęciła, to ja mogę poświęcić się teraz dla niej i zdusić w sobie potrzebę poznania, jak to określiła - „dawcy spermy”. Tak bardzo zraniła mnie jej odpowiedź, że już nigdy więcej nie poruszałam tego tematu. Od czasu przeprowadzki do Orzechowic tlą się we mnie myśli o tym, by odnaleźć ojca. W końcu mama urodziła mnie, gdy miała siedemnaście lat. On pewnie też stąd pochodzi. Może bym go poszukała? Tylko jak? Eh, płonne marzenia! Spokojnie chwyciłam balkonik, wstałam, po czym obeszłam łóżko wokół, by znaleźć się tuż przy biurku. Skrzywiłam się. Na biurku stał odsmażany gołąbek ze świąt, kubek inki czekoladowej, oraz szklanka pełna wody z cytrynem i imbirem. Okropieństwo! Niestety muszę wypić miksturkę odchudzającą, mama przed wyjściem do pracy wszystko sprawdzi. A na pewno przyjdzie, bo musi związać mi włosy. Nie mam na tyle sprawnych rąk, by sama to zrobić. Pociesza mnie jedynie myśl, że mama niedługo pójdzie do tej swojej budki z kebabem, Tadeusz, czyli ojczym pojedzie do miasta, by oferować ludziom swoje usługi taksówkarskie, a moja przyrodnia młodsza, siedemnastoletnia siostra Laura pójdzie dziś po raz pierwszy do wiejskiego liceum. Tuż po przeprowadzce Laura wręcz wymusiła pozostanie w dawnej szkole, gdyż nie chciała tracić kontaktu z przyjaciółkami. Niestety dla mamy i Tadeusza koszty dojazdów były zbyt wysokie i od dzisiaj zaczyna naukę bliżej. Zrobiła nawet o to awanturę. Pomimo że za nią nie przepadam, to teraz jest mi jej szkoda. Ja nie miałam takiego problemu. Jestem pasożytem społecznym, bo żyję z renty. Parę razy podchodziłam do matury, ale nigdy nie udało mi się zaliczyć matmy. Co dalej? Szczerze to nie wiem. Na razie chcę się skupić na rehabilitacji. Podobno mama już kogoś tu znalazła. Nie cierpiałam towarzysko z powodu przeprowadzki, bo jedyną przyjaciółkę mam w internecie. Irenka jest rok starsza ode mnie, ma to samo schorzenie co ja, aczkolwiek jeździ na wózku. Pochodzi ze Szczecina, więc z racji małej mobilności nas obu nie widziałyśmy się na żywo ani razu, a znamy się już pięć lat.
Przyznam się tu sama przed sobą, że o ile zazwyczaj słucham namiętnie takich zespołów jak Linkin Park, The Rasmus czy Green Day to Grzegorz Turnau, który specjalizuje się w poezji śpiewanej, zajął specjalne miejsce w moim sercu. Często wyobrażam sobie, że jest moim ojcem, z którym mogę czy to pogadać przy herbacie w kuchni, czy to wyjść z nim na letni spacer. Oczywiście nie podejrzewam pana Grzegorza o to, że jest moim prawdziwym ojcem, aczkolwiek lubię sobie wyobrażać, że nim jest. Trzymam nawet jego zdjęcie na biurku. Wydrukowałam je z neta.
Po skonsumowaniu śniadania odpaliłam laptopa, by sprawdzić jak tam moja powieść na Wattpadzie, czyli „Nina i czarna herbata”. Pisałam, by oswoić się z przeprowadzką. Postanowiłam publikować „Ninę...” online. Nie była może hitem internetu, aczkolwiek miałam paru wiernych czytelników. Było też sporo krytyki, głównie konstruktywnej. Dużo ludzi myślało, że pamiętniki Niny są autentyczne! Głupota, nikt by nie opisywał tak szczegółowo swojego życia w internecie. Ludzie bywają naiwni.
- Aniela, mam dla ciebie dobrą wiadomość! - Do pokoju weszła rozradowana mama. Zjeżyłam się. Bardzo nie lubię pełnej wersji mojego imienia. Być może dlatego nadałam je negatywnej postaci w mojej powieści? Wszędzie w sytuacjach nieformalnych praktycznie od zawsze funkcjonuję jako Nela i bardzo mi się to zdrobnienie podoba. Każdy to szanuje. Oprócz mamy. Oczywiście nic nie powiedziałam. Jak zwykle.
- Już wiem czemu połowa naszego bliźniaka stała pusta. Mieszka w niej twój nowy fizjoterapeuta wraz z żoną. Przez te dwa tygodnie łącznie ze świętami byli na urlopie, ale już dziś wracają. W czwartek zawiozę cię na rehabilitację. Jesteś zapisana na trzynastą. Dobrze jest mieć takiego sąsiada. – Nie dając mi dojść do słowa, związała mi włosy w jedną z moich ulubionych fryzur, czyli kucyka na boku. Podała ubrania z szafy, sprawdziła, czy wypiłam miksturkę, a na koniec zabrała puste naczynia i wyszła z pokoju.
Nie wiem czemu, ale czuję, że moje życie się zmieni.

Nela i róże przeszłości - Rozdział pierwszy (Obyczajowe) + P

2
LittleSara pisze: (wt 11 kwie 2023, 20:52) Tym razem powieść nie jest pamiętnikiem bohaterki.
A jednak. Gdyż:
LittleSara pisze: (wt 11 kwie 2023, 20:52) Przyznam się tu sama przed sobą,
Tu, czyli gdzie?
LittleSara pisze: (wt 11 kwie 2023, 20:52) Po skonsumowaniu śniadania odpaliłam laptopa, by sprawdzić jak tam moja powieść na Wattpadzie, czyli „Nina i czarna herbata”
Crossover, niby masz prawo, ale to nie jest dobra decyzja, o ile traktujesz literaturę serio :)

Finalnie: popełniasz te same błędy co wcześniej. Niestety... makabryczny nadopis, skupienie na bohaterce w stopniu grubo powyżej tolerancji (przynajmniej mojej :D), pewna niewiarygodność. Szkoda.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Nela i róże przeszłości - Rozdział pierwszy (Obyczajowe) + P

4
Chciałabym, żeby pierwszy rozdział wywołał we mnie chęć czytania kolejnego...
Podajesz dużo informacji i rozumiem, że chcesz szybko zapoznać czytelnika ze wszystkim ważnymi szczegółami. Jak dla mnie jest tego za dużo. Gdy zaczyna się coś dziać, kończysz rozdział. Rozumiem ten myk, ale wolałabym to przeczytać na początku historii. Może zacząć rozdział właśnie od tego dialogu? Podczas pisania kolejnych scen można powoli wplatać informacje o bohaterach. Przykładowo: dziewczyna o czymś rozmawia, a to wywołuje wspomnienie, które wplatasz w tekst. Czytając, mam wrażenie, że ona myśli o wszystkim, a to wprowadza lekki chaos, może nawet brak wiarygodności?
Na plus - widać, że masz dobrze stworzoną postać, wykorzystaj to etapami.

Nela i róże przeszłości - Rozdział pierwszy (Obyczajowe) + P

5
Pierwsze zdanie daje nadzieję, a potem data... Dobrze, że chcesz akcję umiejscowić w czasie, ale powinnaś wyjść ze swojej strefy komfortu i zmienić formułę. Wcześniej miałaś problem z brakiem opisów, teraz przesadziłaś w drugą stronę. Dobry opis nie jest zły, ale musisz znaleźć jakiś złoty środek. Na plus z psychiką głównej bohaterki, jest lepiej rozpisana niż Nina. Mam kilka problemów fabularnych:
  • 1. Jakiej wielkości jest jej pokój? Bo z opisu wynika, że jest wielkości salonu.
    2. Rozumiem, że jedzenie że świąt trzeba zjeść, ale stawianie gołąbka na śniadanie i odchudzanie? Gryzie mi się to.
    3.Irenka. W dobie GoogleMeet , Zooma, Skype'a i innych programów tego typu nie widziały się na żywo? Wątpliwe.
    4. Fizjoterapeuta po sąsiedzku? Rozumiem, że bohaterka jest baaardzo zaangażowana w rehabilitację, ale wygląda to schemat, który poprzednio kiepsko się sprawdził.
    5. Crossover? Ok, ale tu bym uważała, bo nieumiejętnie rozegrane moze się kiepsko skończyć
Miałam nadzieję, że zmienisz chociaż formę, ale trzymasz się swojej strefy komfortu i, jak podejrzewam, utartego schematu.
Alicja dogoniła Białego Królika... I ukradła mu zegarek.

Nela i róże przeszłości - Rozdział pierwszy (Obyczajowe) + P

6
silva.silvera pisze: (śr 12 kwie 2023, 19:47) Pierwsze zdanie daje nadzieję, a potem data... Dobrze, że chcesz akcję umiejscowić w czasie, ale powinnaś wyjść ze swojej strefy komfortu i zmienić formułę.
Myślałam że zarzuty były skierowane głównie w formę bloga. Myślałam że forma pierwszoosobowa sama w sobie jest okej
silva.silvera pisze: (śr 12 kwie 2023, 19:47) 2. Rozumiem, że jedzenie że świąt trzeba zjeść, ale stawianie gołąbka na śniadanie i odchudzanie? Gryzie mi się to.
To miało pokazać niekonsekwencje w podejściu matki do córki :)
silva.silvera pisze: (śr 12 kwie 2023, 19:47) 3.Irenka. W dobie GoogleMeet , Zooma, Skype'a i innych programów tego typu nie widziały się na żywo? Wątpliwe.
Miałam na myśli tego że nigdy nie widziały się poza internetem :) Może nieumiejętnie to określiłam, mój błąd.

Nela i róże przeszłości - Rozdział pierwszy (Obyczajowe) + P

8
Hmm, czuję się, jakbym czytał Ninę bis.

Bohaterka co prawda kilka latek starsza, ale w zasadzie nie różni się od Niny - ani osobowością, ani stanem zdrowia. Podobnie zarysowane rodzinne piekiełko. I tak samo zarysowuje się dziwna relacja z terapeutą. (Disclaimer: Niny nie doczytałem do końca, ale kiedyś zamierzam nadrobić).

Wybacz szczerość, ale to zaczyna wyglądać trochę tak, jakbyś pisała tak trochę o sobie... oczywiście przestawiając fakty.

Co zresztą rodzi potencjał. Bo twoje pisanie tym samym może być bardzo wiarygodne, przynajmniej pod tym względem... może udać się zarysować przynajmniej główną bohaterkę bardzo wiarygodnie... ale gryzę się w język, dalej nie napiszę, bo wnioski byłyby oparte na wątpliwym założeniu i przekraczałyby przyjęte granice.

Mała sugestia: Może postaraj się napisać teraz o czym innym, a do powtarzania Niny wróć później? Pomysł ma potencjał, ale trzeba umiec go dobrze wykorzystac.

Anyway, budka z kebabem na wsi? Dowieźć siostry do liceum do miasta nie mogą, ale tata może tam jechać, by pracować jako taksiarz? (Chyba że to było inne miasto)
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

Nela i róże przeszłości - Rozdział pierwszy (Obyczajowe) + P

9
gaazkam pisze: (śr 12 kwie 2023, 20:46) Hmm, czuję się, jakbym czytał Ninę bis.

Bohaterka co prawda kilka latek starsza, ale w zasadzie nie różni się od Niny - ani osobowością, ani stanem zdrowia. Podobnie zarysowane rodzinne piekiełko. I tak samo zarysowuje się dziwna relacja z terapeutą. (Disclaimer: Niny nie doczytałem do końca, ale kiedyś zamierzam nadrobić).

Wybacz szczerość, ale to zaczyna wyglądać trochę tak, jakbyś pisała tak trochę o sobie... oczywiście przestawiając fakty.

Co zresztą rodzi potencjał. Bo twoje pisanie tym samym może być bardzo wiarygodne, przynajmniej pod tym względem... może udać się zarysować przynajmniej główną bohaterkę bardzo wiarygodnie... ale gryzę się w język, dalej nie napiszę, bo wnioski byłyby oparte na wątpliwym założeniu i przekraczałyby przyjęte granice.
Bo te moje nowe pisanie to taka trochę próba wykorzystania tego samego pomysłu na nowo, mało to ma wspólnego ze mną :)

Nela i róże przeszłości - Rozdział pierwszy (Obyczajowe) + P

12
A mi się nieźle czytało. Pamiętam pierwsze pięć rozdziałów Niny, bo tyle przeczytałem, i widzę spory progres, jeśli idzie o warstwę językową. Twoje pisanie zaczyna mi płynąć ładnie, również dlatego, że przypomina szczerość. Choć po końcówce już widzę, że to się zmieni w "Trudne sprawy". :P Tradycyjnie coś bym pokreślił (bo za bardzo w detal), a coś skrócił i przeniósł na potem (bo za bardzo referujesz na raz i upychasz w jeden akapit). Poza tym, ok. ;)

Nela i róże przeszłości - Rozdział pierwszy (Obyczajowe) + P

13
(nie czytałam innych komentarzy)

Zaczynanie rozdziału czy tekstu w ogóle od przebudzenia to coś, co obok opisywania wyglądu bohaterki, kiedy patrzy na siebie w lustrze, jest czymś boleśnie powtarzalnym i nieinteresującym (też to robiłam i kojarzy mi się bardzo z ffkami :P ). Dalej opisuje ona przestrzeń, w której się akurat znajduje, w tym przypadku swój pokój. Czemu to robi z takimi detalami, jakby widziała go po raz pierwszy? Opisuje go samej sobie? Mam trochę problem z narracją pierwszoosobową w takiej formie relacji na żywo nadawanej w eter dla nikogo konkretnego (nas, czytelników, bohaterka nie jest przecież świadoma). Jeśli to ma być zapis jej myśli w czasie rzeczywistym, to z całą pewnością po przebudzeniu setny raz w tej samej przestrzeni nie myśli o układzie mebli. Spoko przykład - to jak zauważa, że mama chociaż raz ją posłuchała i nie odstawiła balkonika na korytarz. To jest jakieś sensowne spostrzeżenie, mówiące jednocześnie coś o bohaterach: matka nie zawsze ją słuchała, bohaterka ma trudności z poruszaniem się. Fajne. Więcej takich zdań, a mniej po której stronie stoi szafka nocna.
LittleSara pisze: (wt 11 kwie 2023, 20:52) Często jestem dość nielubianą osobą, zarówno w internecie, jak i poza nim.
Bolesna autorefleksja narratorki, aż prosi się o rozwinięcie.

Brakuje mi podziału na akapity. Ciągiem podajesz wiele informacji o dziadkach i ojcu, przerywanych szczegółowymi informacjami na temat wyglądu bohaterki. Nie musisz pisać wszystkiego od razu ;) informacje lepiej dawkować, rzucać okruszki - inaczej ten natłok zaraz zostanie zapomniany. Np. to o ojcu można było spokojnie zostawić na potem - samo wspomnienie ojczyma mówi nam już, że ojca nie ma, zaczynamy się zastanawiać dlaczego i nie musimy od razu w pierwszym rozdziale dostać odpowiedzi. Można to było też przemycić w kłótni z matką. Wspomnienie o dziadkach bardziej leży, bo wyjaśnia przeprowadzkę.

Generalnie ten rozdział ma taki klimat suchego sprawozdania.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron