Nina i czarna herbata - Rozdział drugi (obyczajowe, kryminał) +P

1
Link do rozdziału pierwszego : viewtopic.php?f=93&t=23623

Rozdział drugi - Persona non grata.


To był dla mnie strasznie ciężki tydzień pod względem emocjonalnym. Pisałam tę notkę na raty – w poniedziałek i czwartek, czyli wtedy kiedy działy się niżej opisane wydarzenia. Chciałam wszystko dokładnie opisać. Dzisiaj znowu nie poszłam do szkoły,tym razem ze względu na moją bolesną miesiączkę. Na spokojnie mogę wszystko pogrupować i dokończyć. Zacznijmy od poniedziałku ponieważ wtedy działo się najwięcej.


Poniedziałek, dwunastego września.


Znowu obudziłam się nad ranem zlana potem. Niby nic nowego. Od lat mam koszmary których treści po przebudzeniu nie pamiętam. Nie przeszkadza to jednak by pozostawiały po sobie wszechogarniający mnie przestrach. Dzisiaj w dodatku wiał wiatr i lał pierwszy poważny jesienny deszcz,a to potęgowało moje odczucia po nagłym przebudzeniu. Bardziej czuję niż wiem że te sny dotyczą Pawła. Drżącymi rękoma zapaliłam lampkę nocną. Pod wpływem stresu moje napięcie mięśniowe jest jeszcze bardziej patologiczne niż zazwyczaj, dlatego też usiadłam wolniej niż zwykle pomimo tego że nawet gdy jestem spokojna to moje ciało zabiera się do tego niczym ślimak do startu. W końcu usiadłam. Jeszcze drżącymi rękoma wyjęłam z szafki tabletki ziołowe na uspokojenie i połknęłam trzy, popijając zawsze przygotowaną na takie wypadki szklanką wody. Zgasiłam lampkę, położyłam się i ponownie zapadłam w sen.


Obudził mnie dopiero alarm w telefonie połączony z odgłosem dudnienia deszczu o szybę. Było już jasno, ale nie był to słoneczny poranek bo szarość aż przenikała pokój. Zanim wyłączyłam alarm poczułam że mięśnie są sztywniejsze niż zwykle,a łóżko nagle zrobiło się nieprzyjemne w dotyku. No pięknie! Miks emocji i gwałtownego ochłodzenia sprawił że spastyczność i nadwrażliwość dotykowa weszły na swoje wyżyny! Wstałam przy biurku by potem odbić się od niego by następnie pójść do ściany, aczkolwiek wolniej niż zwykle. Po domu poruszam się właśnie przy ścianach i meblach. Zbyt mało ufam moim kulom by iść z nimi gdy nie ma kogoś obok. Podczas wybierania stroju, ubierania się i porannej toalety myślałam o tym co mówiła mama poprzedniego wieczoru. Stwierdziła że zaczynamy nowe życie,więc powinniśmy zacząć rozmawiać o tym starym oraz jak się każde z nas w związku z tym się czuje. Niby była szczera,jednak ton jej głosu był lodowaty jak zawsze. Właśnie z powodu tego tonu zastanawiałam się czy moje pytania o tego Kalisza i jego podobieństwo do Pawła będą na miejscu. Dotarłam w końcu do kuchni i zobaczyłam przy stole mamę lekko uśmiechającą się do taty. Ignaś spokojnie jadł swoje śniadanie nie zwracając uwagi na romantyczną scenę obok niego. Oskara nie było w pomieszczeniu ponieważ o tej porze szykuje się już do pracy. Zajęłam swoje ulubione miejsce przy ścianie,bo tylko tam mam pewność iż nie spadnę z krzesła.

Nie chciałam zadawać pytania od razu,więc dopiero jak skończyłam moje płatki spojrzałam na mamę.

- Mamo, widziałaś mojego szkolnego rehabilitanta? - Zaczęłam ostrożne.

- Nie. - Odparła chłodno,ale przynajmniej odpowiedziała. - Chyba nie myślałaś że pobiegnę do ciebie w środku moich lekcji tylko dlatego że zasłabłaś? Przecież to nie było żadne zagrożenie życia. Pojechałam do ciebie dopiero po szkole do szpitala, pamiętasz?

Kiwnęłam głową. Zrobiło mi się przykro. Poczułam ucisk w gardle,a pod powiekami łzy. Wbiłam oczy we własny talerz, jednak coś kazało mi mówić dalej.

- Bo wiesz... on... pan Kalisz jest bardzo podobny do Pawła... - Dukałam niespokojnie.

Zapadła grobowa cisza. Wyczekując odpowiedzi podniosłam wzrok. Jeszcze przez chwilę rodzicielka wpatrywała się we mnie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.

- Nikt taki tam nie pracuje, rozumiesz? - W końcu odpowiedziała. Wysyczała te zdanie tak nieprzyjemnym szeptem,że aż serce mi zlodowaciało.

- Ale mamo...

- Wydawało ci się, rozumiesz?! Pewnie wszystko źle usłyszałaś jak zwykle. W tej wsi nie ma nikogo o takim nazwisku! Dlaczego denerwujesz mnie od samego rana? To bardzo w twoim stylu, doprawdy. - Im bliżej końca swojej wypowiedzi była tym bardziej syczenie przemieniało się w jej naturalny ton królowej śniegu.

- Przepraszam... - Te słowo wyszło ze mnie jakby bez mojej kontroli. Tak bardzo lubię być charakterna! Dlaczego więc w obecności mamy z odważnego tygrysa przemieniam się w bojące się własnego cienia kociątko?!

Nagle poczułam dotyk na ranieniu. To był tata, musiał wstać od stołu i stanąć za mną w trakcie mojej„rozmowy”z mamą. Niby miał troskliwą minę jak zawsze,lecz było w niej coś obcego.

- Skarbie,nie powinnaś denerwować mamy. Wiesz o tym, prawda? - Po tym przybrał naturalny dla siebie wyraz twarzy. - Jak ci dzisiaj uczeszemy włosy? Może w dwa kucyki? - To pytanie było całkiem naturalne. Sama nie jestem w stanie wiązać sobie włosów. Już chciałam zgodzić się na opcję dwóch kucyków,gdy mama znów przybrała nieprzyjemny ton.

- Szkoda że o potrzeby Pawełka tak nie dopytywałeś!

Już tata chciał coś odpowiedzieć,lecz w tym momencie do kuchni wkroczył Oskar. W jednym ręku miał mój plecak a w drugim kule. Musiał wszystko słyszeć.

- Dajcie sobie wszyscy siana! Uciekacie od tematu niczym tchórze,to idiotyzm! Nie widzicie jak Nina i Ignaś się boją? - Faktycznie młodszy braciszek siedział cicho niczym trusia,niezdolny do żadnego ruchu. - Nina,masz tu kule. Zaraz pomogę ci nałożyć buty. Dzisiaj jedziesz ze mną,bo i tak mijam twoją szkołę gdy jadę do roboty. Jeśli pasuje ci aby dzisiaj jechać moim maluchem i mieć rozpuszczone włosy to zapraszam.

Kiwnęłam głową,a po chwili byłam już w aucie brata. Mam do niego tyle pytań których nigdy nie zadaję by go nie zdenerwować. Co on czuje w związku z naszą sytuacją w domu? Dlaczego nie wyprowadzi? Przecież od lat pracuje na pół etatu,więc pewnie odłożył już coś na przyszłość. Nie chce żyć własnym życiem? Już otworzyłam usta by zadać któreś z tych pytań,ale uprzedził mnie.

- Proszę, nic nie mów. Nie tylko ty to wszystko przeżywasz. Na dziś mam już dość tego tematu.

Pokiwałam głową i zgodnie z życzeniem milczałam przez resztę drogi. Pod szkołą odebrała mnie już pani Kasia która zjawiła się tam dosłownie w tym samym momencie co my. Popatrzyła na mnie współczująco i pomogła wejść do szkoły. W szatni zmieniła mi buty,a następnie poszłyśmy do klasy.


Na przerwie po pierwszej lekcji tkwiłam w zamyśleniu. Dzisiejszy dzień nie zapowiadał się lekko. Nawet trzymanie długopisu sensorycznie mi przeszkadzało! Wpatrywałam się w widok zza oknem. Próbowałam przeanalizować dzisiejszą rozmowę przy śniadaniu,lecz kiepsko mi to szło. Nagle tuż przy mojej ławce ktoś stanął. To była ta cała córeczka dyrektora! W rękach miała sporą ilość zeszytów. Położyła je przede mną. W sensie niby fajnie że chciała mi pomóc,ale musiała akurat wtedy?!

- Hej! Długo cię nie było. Przyniosłam ci zeszyty to przepiszesz sobie lekcje.

- Dzięki. – Zabrzmiało to chłodniej niżbym chciała,a zeszyty chwyciłam wręcz koniuszkami palców. Chyba musiało dziwacznie to wyglądać,bo dziewczyna miała bardzo nietęgą minę.

- Dagmara jestem! - Nagle wróciła do swojej pogody ducha. Kiedy jakimś cudem włożyłam zeszyty do mojego plecaka,to ta laska wystawiła rękę na przywitanie! Czemu dzisiaj i za jakie grzechy?!

- Nina. - Uścisnęłam jej dłoń najdelikatniej jak się dało.

Nie zdążyła odpowiedzieć,bo jakieś plastikowe laleczki siedzące dwie ławki przede mną się odezwały.

- Daga,daj spokój! Nina to księżniczka z wyższych sfer! Ona z patałachami naszego pokroju nie gada! Sama powiedziała że nie będzie się przy nas odzywać.

To było przykre. Szybko zabrałam swoją dłoń. Znowu poczułam łzy pod powiekami i żeby je ukryć wbiłam wzrok w ławkę. Idiotki! Zacisnęłam palce lewej dłoni na rękawie własnego swetra,byleby nie wybuchnąć płaczem. Ten dotyk był dla mnie torturą,ale przynajmniej nie robiłam z siebie jeszcze większego pośmiewiska.

- Wracaj do koleżanek. Zeszyty oddam ci najszybciej jak się da. - Nie widziałam reakcji córki dyrektora,ponieważ dalej trzymałam wzrok utkwiony w ławce. Usłyszałam tylko śmiech dziewczyn,a następnie kroki oddalającej się Dagmary. I tak skończyła się przerwa.


Czwartek, piętnastego września.


To była przedostatnia lekcja. Reszta klasy miała wychowanie fizyczne. Ja powinnam mieć rehabilitację z tym całym Kaliszem w obecności Dagi,bo jest tylko jeden fizjo na całą szkołę,więc i rehabilitację mamy w tym samym czasie. Czemu tam nie byłam? Bo brak mi odwagi cywilnej. Głupio mi że tak przy nim zemdlałam. Wiem,to nie moja wina ale i tak nie mogłam się przełamać i poprosiłam bym mogła przez najbliższy czas tam nie chodzić. Pani Kasia z trudem przystała na moje błagania i każdy W-F spędzałam razem z nią w pustej sali lekcyjnej. Ona wypełniała jakieś papiery,a ja przepisywałam zeszyty od Dagmary. Był też drugi powód mojego unikania fizjoterapeuty. Te cholerne podobieństwo do Pawła! No i traktowanie Kalisza w naszym domu tak jakby nie istniał też nie pomagało. Z drugiej strony dokładnie te same powody sprawiają,że chcę go poznać! Taka dziwna mieszanka uczuciowa. Wiedziałam jednak iż nie mogę unikać go w nieskończoność. Tata zapisał mnie również na rehabilitację poza szkołą. Nie jestem na tyle głupia by wierzyć że na tym zadupiu jest jakikolwiek inny fizjoterapeuta niż Kalisz,więc tak czy siak muszę stawić mu czoła.

Wpatrując się w popołudniowe,pomarańczowe słońce za oknem oznajmiłam w końcu moją ledwo co podjętą decyzję.

- Pani Kasiu,od następnego tygodnia wracam na rehabilitację. - Przeniosłam wzrok na nauczycielkę.

- Brawo Nino, jestem z ciebie dumna.

Wtedy po raz pierwszy w tym tygodniu poczułam się troszkę lepiej.


No to opisałam wszystko co chciałam,jeśli chodzi o ten tydzień. Niewątpliwie działo się dużo,a ja wciąż ogarniam wszystkie moje emocje...

Do następnego.

Nina i czarna herbata - Rozdział drugi (obyczajowe, kryminał) +P

2
Piszę komentarz zbiorczy do obu części.
Masz ciekawą bohaterkę (chociaż ja też widziałam w niej młodszą, niż jest to napisane w tekście), ładny motyw, który można by było bardzo dobrze oprawić.
Widzę tu problem z oprawą - czyli tym, jak prowadzisz tekst. Masz zdarzenia, które musiałyby wzbudzić emocje, tymczasem nie wzbudzają nic. Mam wrażenie, że Nina nie czuje tego, co opisuje. Że to słowa, jakiś notatnik autora, zbiór motywów i scen, zapisywanych na szybko i na sucho, żeby nie uciekły z pamięci.
Na Twoim miejscu postarałabym się porównać swój tekst do tekstu powieści (lub wybranej z niej sceny) autora, którego lubię czytać. Porównać te dwa teksty i zobaczyć, jakich narzędzi używa autor powieści do wyrażenia emocji, które ja chcę wyrazić u siebie. Wtedy, na bazie tego porównania, mogłabym poprawić swój tekst i napisać go tak, żeby był podobny do tego, co czytałam u kogoś.
To trochę zabawa w kopiuj-wklej, ale zabawa całkiem fajna i na pewno można z niej się dużo nauczyć.
Masz pomysł na fabułę - czyli połowa drogi za Tobą. Teraz wystarczy odpowiednio doszlifować kamyczki, z których tę fabułę zbudujesz. :)
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

Nina i czarna herbata - Rozdział drugi (obyczajowe, kryminał) +P

3
Czytało się ponownie nieźle, głównie za sprawą fabuły. Rozpoznałem jednak błędy popełniane także w poprzedniej części, co oznacza znikomy postęp, albo niejasne wskazówki. Ale nie łudzę się, że ktoś dokona przełomu w tydzień. ;) Wracając do rzeczy, gdyby tak przemaglować jeden z akapitów:
LittleSara pisze: (pt 16 wrz 2022, 17:42) Znowu obudziłam się nad ranem zlana potem (Hmm... Może zalana potem, ale nie wiem). Niby nic nowego. (zbędne) Od lat mam koszmary, których treści(zbędne) po przebudzeniu nie pamiętam. Nie przeszkadza to jednak, by (zbędne) Pozostawiają po sobie wszechogarniający mnie(niepotrzebny zaimek) przestrach. Dzisiaj w dodatku wiał wiatr i lał pierwszy poważny jesienny(unikaj ciągu przymiotników) deszcz, a to potęgowało moje odczucia po nagłym przebudzeniu(to już wiemy). Bardziej czuję, niż wiem, że te sny dotyczą Pawła. Drżącymi rękoma zapaliłam lampkę nocną. Pod wpływem stresu moje napięcie mięśniowe jest jeszcze bardziej patologiczne niż zazwyczaj, dlatego też usiadłam wolniej niż(proza nie lubi powtórzeń) zwykle, pomimo tego że nawet gdy jestem spokojna to moje ciało zabiera się do tego niczym ślimak do startu(hmm... zbędne). W końcu usiadłam. Jeszcze drżącymi rękoma wyjęłam z szafki tabletki ziołowe na uspokojenie i połknęłam trzy, popijając zawsze przygotowaną na takie wypadki szklanką wody. Zgasiłam lampkę, położyłam się i ponownie zapadłam w sen.
Końcówka doskonale pokazuje największy problem Twojego bieżącego stylu. Masz skłonność do usypiania szczegółami. To tak, jakbym opisywał proces otwierania drzwi. "Podszedłem do zwyczajnych drzwi. Chwyciłem za metalową klamkę, pomalowaną na biało dla niepoznaki. Pociągnąłem ją w dół prawą ręką, z udziałem niewielkiej siły. Otworzyłem dzwi pod kątem 160 stopni. I tak dalej, i tak dalej..." Taka narracja uśpi każdego. Dlatego radziłbym Ci się streszczać z duperelkami. Przykładowo : "Wzięłam trzy tabletki ziołowe na uspokojenie i udało się zasnąć." -- wystarczyłoby.

Nina i czarna herbata - Rozdział drugi (obyczajowe, kryminał) +P

4
Podpiszę się pod poprzednim komentarzem - wodolejstwo. Na tym forum pracujemy nad tekstami literackimi, twój jest napisany w formie bloga do którego można wrzucać wszystko (włącznie z opisem wczorajszego śniadania i efektu gastrycznego tuż po nim). Pytanie więc, czy chciałbyś postarać się zrobić z tego tekst bardziej literacki czy jednak obstajesz przy blogu. W tym drugim przypadku nasze komentarze mijają się z celem.

I jeszcze inna sprawa, powiedzmy w kwestii formalnej. Chciałabym zwrócić tu uwagę na pewien aspekt formy bloga – wojeryzm. W tym tekście podajesz bardzo osobiste informacje, wręcz biologiczne. Mnie to akurat nie rusza, a wręcz odrzuca (nie lubię zaglądać do cudzych majtek). Ale są tacy co lubią. Anorektycy lubią oglądać chodzące kościotrupy, „karmiciele” zdjęcia osób otyłych, a kto lubi o miesiączkach i spastyczności? A może jeszcze – kto NIE lubi? Uważaj jaki rodzaj czytelnika przyciągasz, a jaki odstraszasz.

I czy to wszystko jest naprawdę konieczne? Co ma miesiączka do bohaterki i jej śledztwa? Czy gdziekolwiek w tekście to, że ciężko jest jej wstawać rano z powodu (tu „uświadamiający” fragment) będzie miało jakiekolwiek znaczenie dla akcji? Owszem, ma problemy i to można wspomnieć, ale tylko wspomnieć, a nie rozpisywać się ze szczegółami. Mnie to odrzuca i nawet nie mam ochoty czytać dalej, a szkoda, bo sama akcja powoli się zagęszcza i pojawiają się dialogi okraszone emocjonalnymi podtekstami (nawet ciekawie prowadzone, ale jednak, znowu, z przesadą). Pozwól czytelnikowi czasami się czegoś domyślać a nie tak wszystko kawa na ławę.
Dream dancer

Nina i czarna herbata - Rozdział drugi (obyczajowe, kryminał) +P

5
Medea33 pisze: (pn 19 wrz 2022, 00:06) I czy to wszystko jest naprawdę konieczne? Co ma miesiączka do bohaterki i jej śledztwa? Czy gdziekolwiek w tekście to, że ciężko jest jej wstawać rano z powodu (tu „uświadamiający” fragment) będzie miało jakiekolwiek znaczenie dla akcji? Owszem, ma problemy i to można wspomnieć, ale tylko wspomnieć, a nie rozpisywać się ze szczegółami. Mnie to odrzuca i nawet nie mam ochoty czytać dalej, a szkoda, bo sama akcja powoli się zagęszcza i pojawiają się dialogi okraszone emocjonalnymi podtekstami (nawet ciekawie prowadzone, ale jednak, znowu, z przesadą). Pozwól czytelnikowi czasami się czegoś domyślać a nie tak wszystko kawa na ławę.
O miesiączce wspomniałam tylko dlatego by mieć usprawiedliwienie dlaczego wstawia ona notkę w piątek, teoretycznie dzień szkolny a ja staram się pisać w czasie rzeczywistym :)
a czemu piszę o spastyce? Bo oprócz tego że prowadzę wątek kryminalny to chciałabym właśnie uświadamiać ludzi na temat niepełnosprawności, już od lat mam taką misję by przybliżyć MPD ludziom niezwiązanym z tym tematem, dla takiej świadomości społecznej :)

Nina i czarna herbata - Rozdział drugi (obyczajowe, kryminał) +P

6
Zgłaszam się w sprawie przedstawionych tu realiów.
LittleSara pisze: (pt 16 wrz 2022, 17:42)
Nagle tuż przy mojej ławce ktoś stanął. To była ta cała córeczka dyrektora! W rękach miała sporą ilość zeszytów. Położyła je przede mną. W sensie niby fajnie że chciała mi pomóc,ale musiała akurat wtedy?!
LittleSara pisze: (pt 16 wrz 2022, 17:42) - Dagmara jestem! - Nagle wróciła do swojej pogody ducha. Kiedy jakimś cudem włożyłam zeszyty do mojego plecaka,to ta laska wystawiła rękę na przywitanie! Czemu dzisiaj i za jakie grzechy?!
- Nina. - Uścisnęłam jej dłoń najdelikatniej jak się dało.
Sprawdziłam w poprzednim rozdziale: akcja zaczyna się drugiego września, Nina idzie do nowej szkoły i przedstawia się całej klasie. Potem mdleje na lekcji WF, dostaje długie zwolnienie, wraca dwunastego. Mogło się zdarzyć, ze nie wiedziała nawet, jak córka dyrektora ma na imię, wiec tamta jej się przedstawia. Ale w takim razie, skąd to: [
LittleSara pisze: (pt 16 wrz 2022, 17:42) - Daga,daj spokój! Nina to księżniczka z wyższych sfer! Ona z patałachami naszego pokroju nie gada! Sama powiedziała że nie będzie się przy nas odzywać.
Nic o tym nie pisałaś wcześniej. OK, nie wszystkie wydarzenia muszą być opisane wprost, o niektórych można tylko wspomnieć. Ale: taka scysja jest zdarzeniem kluczowym, ustawiającym na długo i relacje Twojej bohaterki z koleżankami, i mocno wpływającym na jej pozycję w klasie. O co poszło? Nina spędziła w szkole dwa niepełne dni, pierwszego od razu trafiła do szpitala, i już jest "personą non grata" i "księżniczką"? No i te "patałachy naszego pokroju", do których można zaliczyć córkę dyrektora szkoły, dziewczynę niewątpliwie zajmującą wysokie miejsce w szkolnej hierarchii... I nie będzie się odzywać "przy nich", czy do nich?
To wygląda na jakąś poważniejszą awanturę, która miałaby się zdarzyć — no właśnie, kiedy? Mogłabyś wygospodarować trochę miejsca, żeby pokazać ten konflikt. Tak jak to opisałaś, jest on jakimś sztucznym tworem, wprowadzonym na siłę, żeby Ninie pogorszyć samopoczucie.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Nina i czarna herbata - Rozdział drugi (obyczajowe, kryminał) +P

7
Tu chodzi o ten fragment z rozdziału pierwszego:
- Jestem Nina Piotrowicz... mam osiemnaście lat... - Tutaj przerwał mi chichot tych szaraczków! Co jest takiego zabawnego w przedstawieniu się?! Poczułam łzy pod powiekami. - I to już wszystko. Nie będę się wypowiadać w obecności tych osób
Nina która tak naprawdę ma niską samoocenę że chichot przy jej powitaniu sprawił że poczuła się urażona i stwierdziła w nerwach że nie będzie wypowiadać się w obecności klasy. Klasa uznała to że Nina się tym wywyższa i czuje się lepszą od nich skoro nawet nie chce się przy nich wypowiadać. W końcu nie wiedzieli że ich chichot sprawił im przykrość:)
Zapraszam na rozdział trzeci który też jest na forum:)

Nina i czarna herbata - Rozdział drugi (obyczajowe, kryminał) +P

9
Nawet zaczyna mnie zaciekawiać, co to się pod tym kryje.

Interpunkcja ciągle kuleje:
Było już jasno, ale nie był to słoneczny poranek bo szarość aż przenikała pokój.
Być może jest to jedna z takich pozycji, którą należy sobie dawkować. Jeśli by się spróbowało pochłonąć całość jednym ciągiem, to istotnie zanudzi. Ale, jeden rozdział na parę dni może i nawet będzie interesujący.

(Luann także ma to do siebie)

Dodano po 4 minutach 59 sekundach:
LittleSara pisze: (ndz 25 wrz 2022, 10:57) Nina która tak naprawdę ma niską samoocenę że chichot przy jej powitaniu sprawił że poczuła się urażona i stwierdziła w nerwach że nie będzie wypowiadać się w obecności klasy. Klasa uznała to że Nina się tym wywyższa i czuje się lepszą od nich skoro nawet nie chce się przy nich wypowiadać.
Bo też i Nina się rzeczywiście wywyższa :)

Jeśli się nie mylę, jest to znany w psychologii fakt, że wbrew pozorom niska samoocena i zarozumialstwo chodzą ze sobą w parze.
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

Nina i czarna herbata - Rozdział drugi (obyczajowe, kryminał) +P

10
Plusy: detale niepełnosprawności, która nie jest tylko pretekstem, ale ma swoje miejsce w tekście. Długopis sensoryczny, spastyczność, która zmienia się w zależności od stanu emocjonalnego - to nadaje światu realności.
Teraz, trochę szkoda, że nie przenosisz tej realności na resztę opisywanych sytuacji :) Przykład: postać matki. Jest przerysowana. Podobnie jak ojca. To zresztą może ten wskazywać znowu na wczesnonastoletnią mentalność bohaterki i postrzeganie rodziców w kategoriach czarno-białych i tu właśnie wychodzi też ograniczenie, o którym wspominali inni komentatorzy: jeśli to ma być blog, to uproszczenia i zły styl są uprawnione, tyle że wtedy to nie jest już literatura. I tu pojawia się pytanie, czy Ty chcesz tworzyć literaturę, czy bloga.
Podobnie jest z opisem relacji koleżeńskich. Tego typu wstawki pamiętam raczej z moich czasów gimnazjalnych niż późnolicealnych. No i znowu, uproszczenia.
Jeszcze co do uproszczeń: kiedy człowiek usłyszy jakąś nieprzyjemną wiadomość, to może zareagować różnie, niekoniecznie logicznie. Natomiast z różnych nielogicznych reakcji matka Niny wybrała najmniej prawdopodobną. Można zanegować podobieństwo, np. "No coś ty, pewnie ci się wydawało, że jest taki podobny, już nie wymyślaj" albo "No, podobny, i co z tego? Już nie masz o czym rozmawiać?" albo nawet zaatakować: "No, podobny, i co w związku z tym?!". Natomiast "Nikt taki tam nie pracuje" jest dziwną reakcją, bo to negowanie faktów, które się nie dają zanegować (chyba że ktoś jest w stanie psychozy) i w tym miejscu to jest po prostu nieprawdopodobne.
Natomiast dobrze udało Ci się zasygnalizować ogólną toksyczność tej rodziny.
Dużo traum, chybiona komunikacja - no nie da się, żeby to zostało bez skutku.
"ty tak zawsze masz - wylejesz zawartośc mózgu i musisz poczekac az ci sie zbierze, jak rezerwuar nad kiblem" by ravva

"Between the devil and the deep blue sea".

Nina i czarna herbata - Rozdział drugi (obyczajowe, kryminał) +P

11
LittleSara pisze: (pt 16 wrz 2022, 17:42) Znowu obudziłam się nad ranem zlana potem. Niby nic nowego. Od lat mam koszmary których treści po przebudzeniu nie pamiętam. Nie przeszkadza to jednak by pozostawiały po sobie wszechogarniający mnie przestrach. Dzisiaj w dodatku wiał wiatr i lał pierwszy poważny jesienny deszcz,a to potęgowało moje odczucia po nagłym przebudzeniu. Bardziej czuję niż wiem że te sny dotyczą Pawła. Drżącymi rękoma zapaliłam lampkę nocną. Pod wpływem stresu moje napięcie mięśniowe jest jeszcze bardziej patologiczne niż zazwyczaj, dlatego też usiadłam wolniej niż zwykle pomimo tego że nawet gdy jestem spokojna to moje ciało zabiera się do tego niczym ślimak do startu. W końcu usiadłam. Jeszcze drżącymi rękoma wyjęłam z szafki tabletki ziołowe na uspokojenie i połknęłam trzy, popijając zawsze przygotowaną na takie wypadki szklanką wody. Zgasiłam lampkę, położyłam się i ponownie zapadłam w sen.
Jak sens ma ten fragment? Wystarczyłoby napisać: Obudziłam się po kolejnej niespokojnej nocy. Jak zwykle śniły mi się koszmary, ale kompletnie nic z nich nie pamiętam. Bo jaki sens ma pisanie o koszmarach, których się nie pamięta? Co to wnosi do fabuły?
Rozmowa z matką, tu nie będę cytować, bo za długo by wyszło. Wreszcie wychodzi, że to matka rządzi w domu, wręcz wprowadza "rządy terroru". Powinnaś w pierwszym rozdziale porządnie przedstawić rodzinę. To ciekawe, bo zazwyczaj to matki są "obarczone" opieką nad niepełnosprawnym dzieckiem, a tu jest odwrotnie. To ojciec wozi Ninę na rehabilitację, to on ją czesze, odbiera ze szkoły. Jednak pamiętaj, że subiektywna ocena Niny może być zdradliwa!
LittleSara pisze: (pt 16 wrz 2022, 17:42) Szkoda że o potrzeby Pawełka tak nie dopytywałeś!
Interesująca informacja, bo zawsze wydawało mi się, że to niepełnosprawne dziecko jest "oczkiem w głowie" rodziców. To zdanie sugeruje, że coś w tej rodzinie jest inaczej.
LittleSara pisze: (pt 16 wrz 2022, 17:42) Jak ci dzisiaj uczeszemy włosy? Może w dwa kucyki?
Osiemnastolatka i dwa kucyki? Dla mnie to dziwne, ale może Nina lubi się tak czesać?
Oskar...hmmmm... Facet sprawia dziwne wrażenie, ciężko mi to określić.
LittleSara pisze: (pt 16 wrz 2022, 17:42) To była ta cała córeczka dyrektora!
Rozumiem, że nie bardzo chciała się integrować pierwszego dnia, ale jak nazywa się córka dyrektora powinna wiedzieć. W mojej wiejskiej podstawówce wiedziałam jak nazywa się syn dyrektorki, w gimnazjum jak nazywają się córki dyrektora, a w ogólniaku ja mają na imię synowie dyrektora. Nie wiedziałam jak wyglądają, ale jednak znałam imiona.
LittleSara pisze: (pt 16 wrz 2022, 17:42) W sensie niby fajnie że chciała mi pomóc,ale musiała akurat wtedy?!
LittleSara pisze: (pt 16 wrz 2022, 17:42) o było przykre. Szybko zabrałam swoją dłoń. Znowu poczułam łzy pod powiekami i żeby je ukryć wbiłam wzrok w ławkę. Idiotki! Zacisnęłam palce lewej dłoni na rękawie własnego swetra,byleby nie wybuchnąć płaczem. Ten dotyk był dla mnie torturą,ale przynajmniej nie robiłam z siebie jeszcze większego pośmiewiska.
Napisałaś, że u Niny uszkodzeniu uległa część mózgu odpowiedzialna za ruch. Te zdania sugerują, że Nina ma problem z interakcjami społecznymi. Jednak dalej ciężko jest mi uwierzyć, że cała klasa jak jeden mąż doszła to tych samych wniosków. Każda klasa ma swoje "kliki", nie jest to jednolita masa.
LittleSara pisze: (ndz 25 wrz 2022, 10:57) Nina która tak naprawdę ma niską samoocenę że chichot przy jej powitaniu sprawił że poczuła się urażona i stwierdziła w nerwach że nie będzie wypowiadać się w obecności klasy. Klasa uznała to że Nina się tym wywyższa i czuje się lepszą od nich skoro nawet nie chce się przy nich wypowiadać. W końcu nie wiedzieli że ich chichot sprawił im przykrość:)
Znowu tłumaczysz bohaterkę w komentarzu do tekstu, a nie w tekście. Żaden osiemnastolatek nie wpadł na to, że zrobił jej przykrość?
Opis objawów choroby, jestem za, ale wolałabym dowiedzieć się jakie to uczucie? W pierwszym czytaniu termin "spastyczność" nic mi nie mówi. Trzeba to wygooglować, opisanie jak Nina odczuwa objawy byłoby lepsze niż suchy termin.
LittleSara pisze: (pt 16 wrz 2022, 17:42) Ja powinnam mieć rehabilitację z tym całym Kaliszem w obecności Dagi,bo jest tylko jeden fizjo na całą szkołę
Więc jednak ma rehabilitację z Dagmarą! W pierwszym rozdziale trzeba było to napisać. Tylko... Skoro Nina ma w ramach WFu rehabilitację, to nikt nie zainteresował się "wagarami" głównej bohaterki? Bo nawet jak siedzi w klasie z nauczycielką wspomagającą, to nadal powinna być na rehabilitacji (WFie).
Nie zaadresowałam tego w komentarzu do poprzedniego rozdziału: Jak dorosły facet może wyglądać jak ośmioletni chłopiec? Myślę, że lepiej byłoby napisać, że mają takie same oczy, podobne rysy twarzy, że tak Nina wyobrażała sobie brata jako dorosłego.
Alicja dogoniła Białego Królika... I ukradła mu zegarek.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”