Zabójca [horror]

1
Stąpał powoli, ostrożnie stawiając kroki na miękkiej ziemi. Czuł woń ofiary, była tak blisko, tak niesamowicie blisko. Nozdrza aż drażnił niezwykle wyraźny zapach. Jeszcze chwila i zatopi swe kły w delikatnym ciele, poczuje słodką krew a ssanie w żołądku w końcu ustąpi.

Dzikie miauczenie wściekłego kota spłoszyło go nieco. Przylgnął do ziemi, kładąc po sobie uszy w irytacji. Nienawidził tych stworzeń, zawsze robiły tyle hałasu. Jeszcze by tylko brakowało, żeby jakiś go zdezorientował. Wtedy nie darowałby i przeklęta, miaucząca istota zostałaby rozszarpana i w drodze wyjątku potraktowana jako zastępcza kolacja. O ile by jakiegoś dorwał...

Ruszył cicho w nadziei, że hałasujące stworzenie nie wypłoszyło jego ofiary. Woń jednak wyraźnie słabła. Usłyszał szmer... Oddalała się. Jasny szlag! Rozejrzał się nieco przekrwionymi ślepiami dookoła w poszukiwaniu dzikiego kota. Był wściekły. Nie mógł znaleźć pożywienia już od dwóch, a może i nawet trzech dni. Zmęczenie i frustracja sprawiały, że teraz nie pogardziłby żadnym jedzeniem. Próbował nawet liści, trawy, jednak ktoś taki jak on, potrzebuje mięsa, świeżej krwi. Po trawie tylko wymiotował.

Uniósł łeb i węsząc po raz kolejny ruszył przed siebie nasłuchując i rozglądając się za czymś żywym i ruszającym się. Niespodziewanie szybko znów złapał trop. Zatrzymał się gwałtownie i przymknął oczy skupiając się wyłącznie na zapachu. Zestrzygł uszami. Nie mógł się mylić. To mdła woń krwi. Słodkiej, czerwonej... A jeśli jest krew, to musi być też mięso. Gdzieś w pobliżu znajdowało się „coś” rannego, „coś”, co krwawiło. Nie ważne, czym było. Jeśli dało się to ugryźć, pogryźć i połknąć, to znaczy, że nadawało się do spożycia. Ruszył nieco szybszym krokiem w kierunku, z którego poczuł kuszący zapach. Cóż za radość go ogarnęła, gdy dostrzegł na ziemi krwawe ślady, jeszcze tak świeże. Był blisko, niesamowicie blisko... Poczuł ogarniające go podniecenie i jakby przypływ adrenaliny. W jego pysku pojawiło się dużo śliny, której nie nadążał połykać. Był na prawdę głodny. Musnął językiem krew znajdująca się na ziemi, kosztując jej niebiańskiego smaku. Ileż na to czekał! Nie tracąc czasu, znów niecierpliwie ruszył przed siebie nie zważając już na trzask gałązek pod jego łapami. Nie obchodził go hałas, w końcu istota była ranna, nie zdąży uciec, nie obroni się.

Jeden z jesiennych liści urwał się z drzewa i zaczął wirować tuż przed nim. Odskoczył, jakby robiąc unik, jakby liść był zagrożeniem, jakby chciał go powstrzymać... Teraz nic go nie mogło powstrzymać. Warknął w zniecierpliwieniu, lecz triumfalnie, bo oto jego oczom ukazał się właściciel zgubionej na drodze krwi. Był zaskoczony tym, co wtedy ujrzał. To nie był ptak, ani zając, ani sarna, żaden dziki kot, nie lis, nawet nie niedźwiedź! Nie bał się niedźwiedzi, jednak ta istota wzbudziła w nim niepokój, choć była stanowczo mniejsza. Poruszała się na dwóch tylnich łapach, które miała nieco dłuższe od przednich. Nie miała sierści, ani pierza, ani nawet łusek. Była jak nowonarodzona istota, taka naga. Jednak jej skóra nie zdawała się być tak delikatną, jak u nowonarodzonych, czy wyklutych. Dodatkowo znaczną część ciała miała okrytą jakimiś dziwnymi rzeczami. Dziwną rzecz dzierżyła także w przedniej łapie. Lewą łapę miała ranną.

Nie obchodziło go to, czym to jest i co tu robi. Był zbyt zdesperowany i zbyt głodny, by zrezygnować. Niewiadomo kiedy znów nadarzyłaby się taka okazja, był przecież już zbyt wycieńczony, by polować na zdrowe istoty. Ta była ranna. Taka okazja...

Warknął wściekle i skoczył wyłaniając się z gąszczy. Dziwne, dwunożne stworzenie odwróciło się gwałtownie ku niemu. Miało pysk bardziej spłaszczony od kociego!

Trudno określić w oczach którego strach był silniejszy. Wielkie szpony przecięły klatkę piersiową mężczyzny, powodując paraliżujący, przeszywający ból. Wrzasnął przeraźliwie, na co atakujący cofnął się odruchowo. I to był błąd z jego strony... Wystraszony dźwiękiem, jakiego nigdy dotąd nie słyszał, padł po chwili bezwładnie. Coś uderzyło w niego z ogromną siłą. Krew trysnęła sącząc się obficie z małej rany na szyi. Poruszył lekko łbem. Coś w nim siedziało. Zaskomlał krótko, lecz głośno, gdy to samo stało się z jego brzuchem. Coś uderzyło, coś sprawiło ból, coś tam zostało, a on się wykrwawiał. Kątem oka ujrzał, jak nieznana mu istota w połowie leży, z uniesioną ku niemu prawą łapą, w której trzymał czarny przedmiot. Znienawidził te istoty bardziej, niż dzikie koty, które robiły tyle hałasu. Powieki opadły ciężko, a on wydał ostatni oddech, ciężko wypuszczając powietrze.



* * *

- Zaprawdę... W życiu nie widziałem tak dziwnego stworzenia. Mówi pan, że gdzie go pan znalazł? W lesie?

- Tak, tak, w lesie... Obok leżał mężczyzna z poranioną klatką piersiową i lewym ramieniem. Bestia musiała go zaatakować, jednak ten zdołał wydać jeszcze dwa strzały i zabić potwora.

Mężczyzna z okrągłymi okularami mruknął w zadumie, gładząc się po brodzie z lekkim, już nieco siwym zarostem.

- Dziękuję panu za dostarczenie tego do nas... Niech pan powie straży o tym zdarzeniu i zaprowadzi do miejsca, w którym pan to wszystko znalazł. Zapewne będą chcieli zbadać to miejsce dokładniej...

- Tak jest, panie Seristreigh. – i starszy mężczyzna, którego ubiór świadczył o dosyć niskiej pozycji społecznej, oddalił się opuszczając pomieszczenie i kierując się ku strażnikom.

Seristreigh poprawił okulary na nosie, po czym zbliżył się do bestii leżącej na stole umieszczonym pośrodku pomieszczenia. Mruknął jeszcze raz w zadumie, w swój charakterystyczny sposób gładząc podbródek.

- Doprawdy, zaiste...

Rzekł do siebie i zabrał się do oglądania niezwykłego stworzenia.

Jego umaszczenie było głęboko czarne. ślepia miał duże i ciemnobrązowe, nieco przekrwione, co stwierdził po podniesieniu mu powiek. Uznał jednak, że przekrwienie spowodowane było śmiercią bestii i właśnie po niej nastąpiło. Pysk długi. Kły miał niewiarygodnie duże i twarde. Zdrowe, białe, żadnego nadpsucia. Całe jego uzębienie składało się z dwóch rzędów samych kłów, co świadczyło o tym, iż stworzenie żywiło się samym mięsem. Uszy miał wilcze, choć nieco większe, dzięki czemu zapewne także lepiej słyszał. Był masywny, wielki, prawie jak człowiek. łapy uzbrojone były w wielkie, czarne szpony. Seristreigh doszedł do wniosku, że to nimi rozerwał klatkę piersiową mężczyzny.

Nagle ciche westchnienie poniosło się po komnacie.

- Zabiliśmy być może jedyny okaz z tego gatunku i już nigdy nikt nie dowie się o nim niczego... – szepnął z żalem Seristreigh uświadamiając sobie gwałtownie ten brutalny fakt.

2
Regulamin się kłania nisko.

Poniżej pasa.

Przyjrzyj mu się uważnie, a potem spełnij jego rozkazy.

Lubi takie pieszczoty.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

3
Pardon... Temat o sobie założony, niestety - jednego z tekstów, który wrzuciłam, usunąć nie mogę... Jesli to możliwe - prosiłabym, by ktoś inny go usunął.

Proszę o wybaczenie, chyba fora mi się nieco pomyliły, bo zawsze czytam regulamin przed zarejestrowaniem się... a dziś jak na złość tu tego nie zrobiłam... Ha... robienie zbyt wielu rzeczy na raz, a do tego dokuczliwa migrena strasznie człowieka rozkojarza. ;p Jeszcze raz proszę o wybaczenie... Cóż za niefortunny początek...

4
poczuje słodką krew a ssanie w żołądku w końcu ustąpi
Sądzę, że przed "a" powinien być przecinek.


Nie mógł znaleźć pożywienia już od dwóch, a może i nawet trzech dni.
Hmmm... Może się czepiam, ale gdybym ja była koszmarnie głodna, to bym dokladnie wiedziala, jak dlugo już nie jadlam. Podam przykład. Boli mnie ząb. A właściwie dziura po zębie. I tak mnie to już wkurza, że dokladnie wiem, jak długo już się to ciągnie. Pięć dni, ni mniej ni wiecej.

Ale z drugiej strony piszesz o zwierzęciu. Nie mam pojęcia jakie zwierzę ma poczucie czasu...


znów niecierpliwie ruszył przed siebie nie zważając już na trzask gałązek pod jego łapami
Przed "nie zważając" dałabym przecinek.


Odskoczył, jakby robiąc unik, jakby liść był zagrożeniem, jakby chciał go powstrzymać...
I teraz sprawa, odnośnie której zawsze mam wątpliwości. Chodzi mi o słowo, które jest celowo wielokrotnie powtarzane w jednym zdaniu. W twoim przypadku jest to "jakby". Bardzo łatwo się coś takiego pisze, ale potem dziwnym trafem, kiedy się to czyta, coś zgrzyta. No nie wiem. Może mam paranoję, ale mi w takim zdaniu, w którym jest słowo wielokrotnego użycia, zawsze coś nie pasuje. żle to po prostu brzmi:/


jakimiś dziwnymi rzeczami. Dziwną rzecz dzierżyła także w przedniej łapie
Wiem, że to jest chyba celowe powtórzenie, ale jakoś mi przeszkadza.


Dziwne, dwunożne stworzenie
Zamiast "dziwne" użylabym jakiegoś innego słowa.


Trudno określić w oczach którego strach był silniejszy.
Przed "w oczach" powinien być chyba przecinek.


Krew trysnęła sącząc się obficie z małej rany na szyi.
Przed "sącząc" przecinek.


miejsca, w którym pan to wszystko znalazł. Zapewne będą chcieli zbadać to miejsce dokładniej...
"Miejsce"...


oddalił się opuszczając pomieszczenie
Po "oddalił się" dałabym przecinek.


zbliżył się do bestii leżącej na stole
Przed "leżącej" dałabym przecnek.


Doprawdy, zaiste...
"Doprawdy" i "zaiste" w jednej wypowiedzi, zaraz po sobie? Jakoś mi to nie pasuje.


- Doprawdy, zaiste...

Rzekł do siebie i zabrał się do oglądania niezwykłego stworzenia.
Sam sposób zapisu tej wypowiedzi jest dziwny. Dlaczego nie dasz po trzykropku myślnika, a po nim nie napiszesz " rzekł do siebie...". Myślę, że tak byłoby lepiej.


ślepia miał duże i ciemnobrązowe, nieco przekrwione, co stwierdził po podniesieniu mu powiek.
Pomieszanie z poplątaniem. Wychodzi na to, że te oczy ogląda sobie zwierzę. Napisz: "stwierdził Seristreigh" albo "stwierdził mężczyzna". Wtedy wszystko stanie się klarowne :wink:



Dalej to samo:


Uznał jednak, że przekrwienie spowodowane było śmiercią bestii i właśnie po niej nastąpiło. Pysk długi. Kły miał niewiarygodnie duże i twarde.
źle to wszystko jest ujęte. Nie wiadomo co się do kogo odnosi, co chwilę zmieniasz podmiot i w efekcie wychodzi istny chaos.



Coż... Moje odczucia nie są ani pozytywne, ani tak do końca negatywne. Ogólnie zgrzyta język, masz problemy z prowadzeniem narracji (nie wiem, czy dobrze to określiłam, ale chodzi o te podmioty)...

Poza tym sam pomysł niezbyt oryginalny, bo podobne historie slyszałam wiele razy.

I nic a nic się nie bałam.

Poza tym jakoś nie widzę... przesłania. Wiem, że to miał być horror, po prostu zaprezentowanie pewnych scen, ale... jakoś mi tak wieje pustką.



Przepraszam jeśli moje wypowiedzi są niegramatyczne, czy coś, ale jak już wspominałam, boli mnie szczęka, przez co cięzko mi sie należycie skupić:/
Strona autorska: http://zalecka-wojtaszek.pl

Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.

5
Sądzę, że przed "a" powinien być przecinek.


Przed "a" nie stawia się przecinka (zależy też od budowy zdania), choć postawienie go nie jest błędem. Ale nie jest wymagany.


Może się czepiam, ale gdybym ja była koszmarnie głodna, to bym dokladnie wiedziala, jak dlugo już nie jadlam. Podam przykład. Boli mnie ząb. A właściwie dziura po zębie. I tak mnie to już wkurza, że dokladnie wiem, jak długo już się to ciągnie. Pięć dni, ni mniej ni wiecej.

Ale z drugiej strony piszesz o zwierzęciu. Nie mam pojęcia jakie zwierzę ma poczucie czasu...


Poza tym... czemu mam podawać czytelnikowi wszystko na tacy? W opowiadaniu mogą występować terminy orientacyjne, to nie jest praca naukowa, że mają być same konkrety ^^


Może mam paranoję, ale mi w takim zdaniu, w którym jest słowo wielokrotnego użycia, zawsze coś nie pasuje. żle to po prostu brzmi:/


No cóż... są to odczucia subiektywne. Akurat w tym przypadku, w takim zastosowaniu, to powtarzane "jakby" nie było błędnie użyte. Choć ma prawo "brzydko brzmieć". ;p


Wiem, że to jest chyba celowe powtórzenie, ale jakoś mi przeszkadza.


Sama wspomniałaś, ze wogole nie lubisz powtorzeń xD Mi akurat pasuje taka forma. ;p Być może czasem jej nadużywam ;\ hm...


Przed "w oczach" powinien być chyba przecinek.


To "chyba" mnie nie przekonuje, bo ja akruat odnosze wrażenie, że przecinek nie jest tam konieczny. ;p


Po "oddalił się" dałabym przecinek.


A ja nie, bo były to dwie czynności zawarte w jednej, a nie dwie czynności w ogóle... nie ma sensu ich rodzielać.


Przed "leżącej" dałabym przecnek.


A ja nie. Nie tylko brak przecinków jest błędem, ale także ich nadmiar, stawianie w nieodpowiednim miejscu... niby tam są dwa zdania, ale rozdzielenie ich przecinkiem zupełnie mi nie pasuje, psuje szyk i brzmienie.


"Doprawdy" i "zaiste" w jednej wypowiedzi, zaraz po sobie? Jakoś mi to nie pasuje.


A mężczyźnie wypowiadajacemu się to pasowało. ;p Narracja, a wypowiedzi poszczególnych bohaterów to dwie różne rzeczy... Mogłabym wsadzić do jakiejś wypowiedzi ciąg samych spójnikow (już mniejsza, odnośnie czego by to było) i nie byłoby to błedem... to wypowiedź bohateraz, nie narratora. Nie wszyscy są idealni, wręcz wskazane, by bohaterowie byli "nieidealni".


Sam sposób zapisu tej wypowiedzi jest dziwny. Dlaczego nie dasz po trzykropku myślnika, a po nim nie napiszesz " rzekł do siebie...". Myślę, że tak byłoby lepiej.


Widać tak mi pasowało. ;p choć fakt, w tym miejscu mogłabym to zapisać jako kontynuację, po drugim myślniku...


Pomieszanie z poplątaniem. Wychodzi na to, że te oczy ogląda sobie zwierzę. Napisz: "stwierdził Seristreigh" albo "stwierdził mężczyzna". Wtedy wszystko stanie się klarowne Wink


drugi przecinek zamienię na myślnik... A w dalszej części wcisnę gdzieś Seristreigha, czy coś... tak chyba powinno być dobrze?



Poza tym jakoś nie widzę... przesłania. Wiem, że to miał być horror, po prostu zaprezentowanie pewnych scen, ale... jakoś mi tak wieje pustką.


Zawsze jechałam po wszystkich, co koniecznie, w każdym utworze doszukiwali się przesłania, nie uznawali tekstu jako samego tekstu, opowiadania, stworzonego dla przyjemności czytania, zaprezentowania jakiejś sytuacji, wyeksponowania jakiejś rzeczy, jakiś cech... tak jakby faktycznie wszystko musiało koniecznie mieć morał, a przypadki nie istniały ;p A potem męcz się człowieku na lekcji polskiego: "co autor miał na myśli?", kiedy owemu autorowi do głowy by nie przyszły takie tezy, jakie można wysnuć na lekcjach polskiego ^^'


Przepraszam jeśli moje wypowiedzi są niegramatyczne, czy coś, ale jak już wspominałam, boli mnie szczęka, przez co cięzko mi sie należycie skupićEkhm...


Nie szkodzi (ja i tak nie zauważyłam). O tyle, o ile w tekstach staram się wypaśc jak najlepiej, o tyle w wypowiedziach na forum, komentarzach sama bywam trochę... niechlujna? Jakoś tak nie przywiązuję tak dużej wagi do składności mojej wypowiedzi. ;p Jakoś tak samo się ^^'



Dzięki za komentarz. ;)

6
Przed "a" nie stawia się przecinka (zależy też od budowy zdania), choć postawienie go nie jest błędem. Ale nie jest wymagany.
A to dzięki :) Zawsze mnie to nurtowało i w razie czego dawałam.


Akurat w tym przypadku, w takim zastosowaniu, to powtarzane "jakby" nie było błędnie użyte. Choć ma prawo "brzydko brzmieć". ;p
Zgodzę się calkowicie i z jednym i z drugim.


To "chyba" mnie nie przekonuje, bo ja akruat odnosze wrażenie, że przecinek nie jest tam konieczny. ;p
Skoro tak uważasz, to się nie upieram :wink: Jestem troszkę przewrażliwiona, jeśli chodzi o interpunkcję.


Widać tak mi pasowało. ;p
Okey, zwracam tylko uprzejmnie uwagę, że źle to wygląda.


tak chyba powinno być dobrze?
Tak, chyba tak.



Pozdrawiam :)
Strona autorska: http://zalecka-wojtaszek.pl

Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.

7
Pierwsza myśl, która stuka mnie w ramię po przeczytaniu Twojego tekstu, to: pustka. Nie wiem, czy napisałaś, że to horror tylko z konieczności określania gatunku, czy może chciałaś napisać horror - nieważne. Sęk w tym, że ani ten horror mnie nie przekonuje, ani w ogóle sam tekst jako tekst mnie nie spoliczkował.



Po prostu - nie wiem czy to tylko ja - jakoś nie czułem łączności na linii tekst-czytelnik. Zastanawiam się czy na linii autor-tekst było podobnie. Po prostu coś się dzieje, ale brakuje klimatu. Wilkołaka (prawdopodobnie, ja tak od początku odbierałem tą bestię) skręca, ale mi nie drga brew. Wilkołak się rzuca, trwa walka... Ale to gdzieś obok jest. Może dlatego, że właściwie nie znamy postaci, trudno się nam czymkolwiek przejmować, trudno współodczuwać. W każdym razie to zabierało sporą przyjemność z czytania.



Plusem natomiast w paru miejscach wydała się narracja. Mimo że nie czułem kompletnie tekstu, to ze zwykłej ciekawości chciałem się dowiedzieć co dalej. Dosyć zgrabnie opisujesz akcję, ale wciąż czegoś brakuje i jestem strasznie wkurzony, nie mogąc określić tego współczynnika X. Może chodzi właśnie o klimat?



A sam pomysł? Kompletnie nic specjalnego. Bestia głodna, bestia rzuca się, bestia ginie, facet ginie, straszna szkoda, koniec. Rozumiem, że mialaś ochotę przedstawić po prostu określoną sytuację, ale mnie nie porwała. Jedynie (a może aż?) zaciekawiła.


Po "oddalił się" dałabym przecinek.
A ja nie, bo były to dwie czynności zawarte w jednej, a nie dwie czynności w ogóle... nie ma sensu ich rodzielać.


Khem... http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629779 - proponuję zapoznać się z tym linkiem, bo ogólnie z tymi imiesłowami w interpunkcji tekst leży. I proszę, pamiętaj, że tu nikt nie czerpie przyjemności ze zjechania czyjegoś tekstu, po prostu jest szczery i ma na uwadze nieść pomoc autorowi. Może jestem przedrażliwiony, ale odniosłem wrażenie, że Ty jesteś przedrażliwiona na punkcie krytyki i jakichkolwiek sugestii. :P



Podsumowując, tekst wg mnie nie ma tego co najważniejsze - jaja. Jedyna zaleta to dosyć wciągająca narracja. Poza tym - nic specjalnego.



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

8
Gdzie w tym horror widzisz? Niezależnie od stylu, w tym opowiadaniu nigdy nie będzie nic strasznego. Ot, idzie sobie coś przez las, jest głodne znajduje człowieka, rannego (no właśnie, czemu ten człowiek był ranny?), atakuje, ginie i tyle. Lepiej byłoby tak: bestia widzi krew, czuje zapach sarny, myśli "ranna sarna, to spoko, raz ją capnę i po sprawie", wyskakuje na ofiarę, a tu dupa, myśliwy ze strzelbą niesie zabitą sarnę na ramieniu. I czytelnik nie musiałby się zastanawiać czemu facet ma broń i jest ranny (uzbrojeni i krwawiący ludzie nie są zbyt częstym widokiem).

Za dużo postawiłaś wielokropków, na siłę próbujesz pokazać drugie dno, tam gdzie go nie ma.

Opis bestii jakiś niedokładny. Mam przed oczami dwa obrazy - wilka i bardzo dużego wilka. Nic strasznego ogólnie.

Przychylam się do opinii Patrena, ze masz miłą i przyjemną narrację. I na koniec:


Nagle ciche westchnienie poniosło się po komnacie


Pod koniec akcja dzieje się w zamku?

Dodane po 3 minutach:
myśliwy ze strzelbą niesie zabitą sarnę na ramieniu
Powiedzmy, że niesie ją na ramionach, bo na jednym byłoby ciężko :D

9
Oj, króciutkie. Nawet bardzo. Nie zdążyłem się wczuć i już koniec.

Mniejsza o to.

Szczerze? Takie sobie. Miałem ochotę na coś bardziej klimatycznego, coś co spowoduje, że na chwilę się odwrócę sprawdzając czy coś lub ktoś za mną nie stoi. Niestety nie zaznałem tego. Szkoda.



Jest całkiem sporo powtórzeń. Nie utrudniały mi za często czytania, ale momentami rzeczywiście czułem jakbyś z tym przesadziła. Nawet mogę pokusić się o stwierdzenie, że niektóre nie były zamierzone.

Zgrzyta mi przejście z opisu podchodów bestii na opis walki, jakoś tak dziwnie mi się czytało.

Kod: Zaznacz cały

zgubionej na drodze krwi
To również brzmi lekko niefortunnie.



Ogólnie takie sobie. Czuję, że mogło być lepiej.

Popracuj nad zwiększaniem napięcia u czytelnika, bo teraz z tym nieco słabo. Nie czułem żeby on się zmieniało, wręcz malało, a powinno być inaczej. Przynajmniej w takim gatunku.

Jednak jak mówiłem nie jest źle, a może być lepiej.



Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

10
Nie wiem, czy napisałaś, że to horror tylko z konieczności określania gatunku, czy może chciałaś napisać horror - nieważne.


Raczej to pierwsze... strasznie ciężko określić mi gatunek moich utworów. Zawsze po prostu psiałam, teraz postawiono mnie przed czymś nowym - kazano mi to jakoś nazwać. Troszkę się zagubiłam, bo nie znam się na gatunkach... wiem, że to opowiadanie to nijaki horror, ale jakoś pod zaden innych gatunek nie ptorafiłam tego dopasować ;\ no i wyszło jak wyszło...


Dosyć zgrabnie opisujesz akcję, ale wciąż czegoś brakuje i jestem strasznie wkurzony, nie mogąc określić tego współczynnika X. Może chodzi właśnie o klimat?


Hm... jestem osobą niestety dosc leniwą i to lenistwo często objawia się w moim pisaniu... Nie potrafię pisać długich tekstów. Albo siądę, jak mnie wena złapaie, i napisze coś krotkiego, co potem trzeba poprawiać i jest w miarę przyzwoitej formie... albo zaczne jakiś dłuzszy tekst - i potem go po prostu nie kończe, lub konczę na odwal. Zawsze wszytko staram sie zawrzeć w krótkim tekście... to chyba jest coś takiego, co miewają młodzi (że neidoswiadczeni) pisarze - tyle myśli w głowie, a tak mało czasu, by to opisać... myśli wyprzedzają palce... palce nienadążają za zapisywaniem... za bardzo się sprężam, zamiast skupiać się na pewnych scenach ;\ być może to własnie takie działanie nie pozwala mi oddać wszystkiego tak, jakbym chciała. Cóż.... trzeba porpacować ;p


I proszę, pamiętaj, że tu nikt nie czerpie przyjemności ze zjechania czyjegoś tekstu, po prostu jest szczery i ma na uwadze nieść pomoc autorowi.


Dlatego umeiszczam teksty tutaj, a nie gdzieś indziej... właśnie krytyki trzeba mi było, bo dotąd wszyscy mnie chwalili - żadnej obiektywnej opinii, nikogo, kto naprawde się na tym znał. Gdybym myślała: "a tu mnie nie lubią, wyżywają się, jeżdżą po ludziach dla przyjemności" to pewnie bym się fochnęła, zabrała swoje manele i stąd poszła ;p A mi jest miło, gdy komentujecie ^^


Może jestem przedrażliwiony, ale odniosłem wrażenie, że Ty jesteś przedrażliwiona na punkcie krytyki i jakichkolwiek sugestii. Razz


cóż... w takim razie złe wrażenie odniosłeś. ;p Po prostu ja tez mam prawo się z czymś nie zgadzać, niekoniecznie słusznie i jeśli tak jest - również wyrażam swoją opinię (najwyżej ktoś ją naprostuje przy kolejnym poście). Bo przecież nie może być tak, ze ktoś mi coś pisze, a ja "acha, dzięki". Kolejna osoba, i ja: "acha, dzięki". Dyskusja to podstawa rozwoju ;p no... jedna z podstaw ^^'



i dzięki za link ;)


(no właśnie, czemu ten człowiek był ranny?)


To opowiadanie - krótkie z wieloma, niedopowiedzonymi wątkami. Tak samo nie wiemy, kim naprawdę była bestia, nie wiemy kim był mężczyzna który bestie znalazł, nie wiemy kim był ten cały Seristreigh i nie wiemy też np. gdzie konkretniej toczy się cała akcja... Ot, uznała za zbędne opisywanie tego, w jaki sposób meżczyzna się zranił. Mogłam co prawda napisać coś w stylu: "głeboka rana, być może zadana przez drapieżnika, lub też niezwykle ostry kamień, na jaki męzczyzna mógł się przewrócić", ale to wciąż były domysły. Narrator pierwszej części patrzy z perspektywy bestii, więc sytuacja z raną i tak nie byłaby jasna. A bestii nie obchodziło, jak on sie zranił... był ranny - i tylko to było ważne



Pod koniec akcja dzieje się w zamku?


"komnata" została użyta jako synonim do pokoju, pomieszczenia, wnętrza, siedziby i nie wiem czego tam jeszcze ;p Jest jakiś błąd, jeśli np. zwykly pokój nazwie się komnatą? Albo komnatę pokojem? ;p to chyba to samo... ot, komnata faktycznie jest takim nieco bardziej... hm... "wyniosłym" określeniem, ze tak to sobie nazwę ;p



Powiedzmy, że niesie ją na ramionach, bo na jednym byłoby ciężko Very Happy


Mogłaby to być młoda sarenka ^^ Tylko nie wiem, czy na takie można polowac O.o ale akurat w "tamtych czasach" (widać chyba, ze to raczej takie troche sredniowiecze) nie było jakiegoś zakazu odnośnie polowań... chyba ^^'


Oj, króciutkie. Nawet bardzo. Nie zdążyłem się wczuć i już koniec.


Już chyba w tym temacie wpsominałam... strasznie opornie mi idą dłuzsze teksty ;\ rany, trzeba się w koncu kiedyś wziąć w garść _^_


coś co spowoduje, że na chwilę się odwrócę sprawdzając czy coś lub ktoś za mną nie stoi.


może następnym razem uda mi się stworzyc coś, co naprawdę byłoby horrorem. Tak jak już odpowiedziałam Patrenowi - ten gatunek, to tak jakoś niefortunnie z braku znajomości gatunku, który lepiej by pasował... W ogóle moje pisanie zaczęłam od horrorów, jak miałam te kilka, czy kilkanaście lat (ze dwa razy próbowałam?). Wiadomo jak to wyjsc mogło takiemu małemu dziecku, toteż rzuciłam to robote i wziełam się za coś innego. Do tej pory nie próbowałam z prawdziwymi horrorami, choć mam chęć... nie wiem, jak mi pójdzie ;p


Popracuj nad zwiększaniem napięcia u czytelnika, bo teraz z tym nieco słabo.


nie bardzo wiem jak to zrobić... poprzez dokladniejsze opisy? Zwiększenie dynamizmu akcji (znaczy wiecej czasowników)? Jakiś konkretniejszych sformułowań? Bo obecnie nie widze tego inaczej, jak po prostu poprzez poprawienie opisów, by przedstawiały jakąś prawdziwą bestie, prawdziwy głód, prawdziwą rządzę... ^^'
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron