Dawca Śmierci (fantasy). Prolog powieści

1
Poniżej przedstawiam prolog pierwszej części mojej dwutomowej, napisanej już w całości powieści. Przedstawia ona zupełnie nowy świat i mam nadzieję, że unikalną historię, głównie z dwóch perspektyw, ale obejmuje wielu epizodycznych bohaterów.

Miłej lektury i z góry dziękuję za poświęcony czas.
Prolog
Postawny mężczyzna schował w rękawie zwieńczony klejnotem wielki gwóźdź i klęknął w błocie, brudząc swoje nienagannie czarne szaty. Były na tyle charakterystyczne, że nie dało ich się pomylić z żadnym innym ubiorem. Nie bez powodu. Wszędzie tam, gdzie odziani w nie ludzie się nie pojawiali, zawsze najlepszym wyjściem była ucieczka. Wiele opowieści snuto na ich temat, a te podsycały tylko strach przed nimi. Mówiono, że samo ich spojrzenie zabija, wypowiadane słowa mieszają w głowie, a widok kilku z nich w jednym miejscu i tym samym czasie zwiastuje najgorsze.
– Hej, jesteś tam? – Powiedział w stronę wielkich korzeni, skrywających w głębokim cieniu dwa białe punkciki. – Nie bój się, nie ma czego. Chcę ci tylko zadać kilka pytań.
Jego spokojny głos nie był zwyczajny. Może i brzmiał przyjemnie, przyjaźnie wręcz, ale jednocześnie sprawiał niepokojące wrażenie, jakby trafiał nie do uszu, a prosto do umysłu. Trudno było mu się oprzeć, ale ku zaskoczeniu mężczyzny, nikt mu nie odpowiedział. Zaciekawiło go to, ale nie zniechęciło do dalszych prób, dlatego pokiwał przecząco do swojego towarzysza, wskazującego na wiszące wysoko gniazdo os. Teraz to on był u władzy, dlatego mógł pozwolić sobie na własne metody.
Wyciągnął z kieszeni mieniący się czerwienią kryształ wielkości paznokcia i zaczął się nim bawić. Uśmiechnął się, kiedy białe punkciki powiększyły się zgodnie z jego oczekiwaniem. Na tych, którzy mieszkali w lasach Derov, taki majątek robił zbyt duże wrażenie, ale i tak nie był to jego ostatni as w rękawie. Miał jeszcze kilka, choć po niektóre w tej sytuacji wolał nie sięgać.
– Jeśli wyjdziesz i odpowiesz mi na jedno jedyne pytanie, będzie twój.
– Naprawdę?
Z ciasnej dziury, do której dostęp blokowały wielkie korzenie niepokojąco białego drzewa z brązowymi liśćmi, odezwał się podekscytowany dziecięcy głos. Jego właścicielka pożałowała jednak tej reakcji w następnej chwili. Była pewna, że wystarczyło odpowiednio długo poczekać, żeby albo znudzić tych ludzi, przed którymi kazano się jej schować, albo przekonać ich, że wcale jej tutaj nie ma.
– Zabronili mi rozmawiać samej z nieznajomymi – powiedziała wreszcie, kiedy pojęła, że jej pierwotny plan właśnie runął.
– Rozsądnie. To niepewne czasy. Jednak dobrze, twoja wola, bo jeśli nie chcesz… – Schował powoli, teatralnie wręcz kryształ do kieszeni tak, żeby dokładnie to widziała i zaczął wstawać.
– Czekaj – pisnęła.
Mruknął pytająco. Spodziewał się tego.
– Obiecujesz, że nic mi nie zrobisz?
– A co i dlaczego miałbym ci zrobić? – odpowiedział ze szczerym uśmiechem, powstrzymując jednocześnie dłonią zbliżającą się towarzyszkę, która najwidoczniej znalazła coś ważnego przy trupie. – Szukam tylko drogi powrotnej, a twoi przyjaciele jakby rozpłynęli się w powietrzu, dlatego nie mogę ich dopytać. Najpewniej ruszyli za jakimś naprawdę, ale to naprawdę niebezpiecznym zwierzem i dlatego kazali ci się tu schować.
– Co? To miało być moje pierwsze polowanie!
W przypływie emocji wystawiła z ciemności ubrudzoną twarzyczkę, którą ozdabiały niebieskie plamki na policzkach. Te musiały jej towarzyszyć już od pierwszego kontaktu z mocą. Z jej wielkich szarych oczu trudno było cokolwiek odczytać, ale mężczyzna poczuł ulgę, kiedy nie dostrzegł w nich strachu. Najwidoczniej nie widziała i nie słyszała jeszcze zbyt wiele w swoim życiu. Nawet o ludziach jego pokroju. On jednak wiedział o jej podobnych wystarczająco dużo.
– A tam! – Machnął ręką i wyciągnął ponownie kryształ z kieszeni. – Dostaniesz jeszcze wiele okazji, żeby się wykazać i wiesz co? Kiedy inni zobaczą, że znalazłaś takie cudo, to gwarantuje ci, że wezmą cię za najlepszą łowczynię wszechczasów!
– Myślisz?
Zbliżyła się do oplatających norę. Gdyby chciał, mógłby już ją chwycić i wytargać spomiędzy nich. Jej rozmarzone oczy przypominały mu, dlaczego nienawidził siebie i tego, co musiał robić. Wiedział jednak, że idzie mu z nią dobrze. Zawsze szło mu z wszystkim dobrze, dlatego przywołał d porządku niepokojących się w oddali towarzyszy swoim piorunującym wzrokiem. Idącą za tym groźbę podsycała tylko jego pozycja, a raczej stały i bezpośredni kontakt z Władcą.
– Daję ci moje słowo – odpowiedział, na co dziewczyna prychnęła głośno.
– A ile jest warte słowo kogoś, kto nie ma imienia?
Uśmiechnął się.
– Szczerze mówiąc, mam wiele imion, a wśród nich są nawet takie, które musiałbym powiedzieć ci na ucho, żeby nikt inny ich nie usłyszał. Dla ciebie jednak zaryzykuje, ale pamiętaj, że to tajemnica. – Zbliżył twarz do kryjówki. – Ganter. Zwą mnie Ganter.
– Cześć Ganter, a mnie Iija. – Wystawiła mu drobną rączkę, którą Ganter delikatnie uścisnął.
– Cześć Iija. To co? Pomożesz mi w zamian za ten upominek?
Zbliżył do niej klejnot, a wtedy jej ręka natychmiast wystrzeliła w jego stronę. Na próżno. Nikt nie był szybszy od niego.
– Rozczarowałaś mnie – powiedział ponurym tonem i wskazał w stronę kogoś z pochodnią.
– Dobra, dobra, przepraszam – odezwała się swobodnie. – Już wychodzę, bo i tak jest tu niewygodnie.
Trwało to tak długo, że wszyscy na znak Gantera schowali broń i zaciągnęli trzy świeże trupy w krzaki. Nie był pewny, czy powinien tracić czas na takie cyrki, ale czy pozostało mu coś innego, jak udowadniać pozostałym, że można inaczej? Często zadawał sobie to pytanie. Jednak kiedy teraz przyglądał się zabrudzonej dziewczynce, wyczołgującej się z dziury, był pewny, że nawet jeśli nie miało to znaczenia w dłuższej perspektywie, to przynajmniej w tych wyjątkowych chwilach mógł postępować dobrze. Zgodnie z zasadami tego świata. Dlatego też uważnie słuchał bezużytecznych porad i wskazówek, które miały wskazać im drogę powrotną z tego lasu. Dziewczynkę tak pochłaniały kolejne słowa, że nie zaniepokoiła się nawet na moment widokiem pozostałych odzianych w czerń Rozjemców.
– Dziękuję bardzo. Teraz z pewnością uda nam się stąd wydostać i oczywiście oto twoja nagroda. – Wręczył jej kryształ, za który wielu zabiłoby ją bez chwili zastanowienia i rozejrzał się dookoła. – Tyle że zmierzcha już, więc na pewno trafisz do swoich? Sama?
– Tak, bez problemu. Znam drogę powrotną, jak własną kieszeń – powiedziała nieobecnym tonem, wpatrując się w leżący w jej dłoni, pobłyskujący na czerwono owalny kryształ.
– Jesteś przekonana? – Nie miał zamiaru odpuścić. Nie teraz. – Zaraz zrobi się nieznośnie ciemno, a w tych lasach w nocy robi się naprawdę strasznie.
– Tak się tylko wydaje, kiedy nie mieszka się w nich wystarczająco długo. Wtedy to las, jak każdy inny, a nawet lepszy, bo nikt oprócz eltran się w niego nie zapuszcza.
– I tak nalegam, żebyś dała się odprowadzić. Dla bezpieczeństwa rzecz jasna. Zwłaszcza teraz, kiedy masz w rękach tak wielki skarb.
– Sama nie wiem. Nawet was nie znam, a zaraz na pewno ktoś po mnie wróci.
Uśmiechnął się i kucnął przed nią.
– Chyba nie do końca się zrozumieliśmy, droga Iijo.
Wyciągnął kolejny kryształ z kieszeni, którego względem poprzedniego odróżniała tylko barwa. Ten mienił się błękitem i od razu przykuł jej uwagę. Tak bardzo, że zapomniała o tym poprzednim. Nie dał jej jednak rozkoszować się widokiem na długo i tym bardziej nie miał zamiaru dać go jej. Na ryzyko było już za późno.
– Dostaniesz również to cudo – powiedział i podniósł jej głowę delikatnie, ale stanowczo tak, żeby spojrzała prosto w jego oczy. – A teraz prowadź.

Dawca Śmierci (fantasy). Prolog powieści

2
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Nie bez powodu. Wszędzie tam, gdzie odziani w nie ludzie się nie pojawiali,
Widzisz?
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Wiele opowieści snuto na ich temat, a te podsycały tylko strach przed nimi
Zdanie lepiej przeformułować, bo nie wiadomo, czy - zgodnie z intencją - "nimi" odnosi się do ludzi noszących carne szaty, czy też do opowieści.
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) – Hej, jesteś tam? – Powiedział
powiedział z małej.

Dobrze by także zmienić zdania, by było mniej "było"
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Uśmiechnął się, kiedy białe punkciki powiększyły się zgodnie z jego oczekiwaniem.
Jakie białe punkciki? Oczy? Ciężko się tego domyślić.
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Była pewna, że wystarczyło odpowiednio długo poczekać, żeby albo znudzić tych ludzi, przed którymi kazano się jej schować, albo przekonać ich, że wcale jej tutaj nie ma.
Head-hopping. Nie wszyscy sądzą, że to błąd, ale jednak warto by było takie zmiany perspektywy ograniczać.
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Trwało to tak długo, że wszyscy na znak Gantera schowali broń i zaciągnęli trzy świeże trupy w krzaki.
Nie podoba mi się to zdanie. Nie tylko to, ale nie wpisywałem ich wszystkich, bo często nie potrafię - tak jak tutaj - napisać, dlaczego to zdanie mi się nie podoba.

Zasadniczo tekst nie jest bardzo zły. Umiesz posługiwać się rytmem zdań, jak dla mnie dość dobrze wprowadzasz bohaterów. Brak większych potknięć językowych. Pozostały subiektywne odczucia i moje niejasne wrażenie, że coś jest bardzo nie tak z wieloma zdaniami. Niestety, nie nadaję się na krytyka przy tekstach spełniających pewne minimum, a ten fragment moim zdaniem to minimum znacznie przekracza. Wybacz więc, że nie mogę zaoferować nic poza właśnie tym niejasnym wrażeniem, że np takie zdania (gdzie nie miał zamiaru dać widoku jej)
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Nie dał jej jednak rozkoszować się widokiem na długo i tym bardziej nie miał zamiaru dać go jej.
nie pasują mi także brzmieniowo.

Dodano po 11 minutach 55 sekundach:
Teraz będę się zastanawiał na głos, dołączcie proszę. Może się czegoś wspólnie nauczymy.

Otóż ten akapit mnie bardzo niepokoi i nie wiem do końca dlaczego:
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Jego spokojny głos nie był zwyczajny. Może i brzmiał przyjemnie, przyjaźnie wręcz, ale jednocześnie sprawiał niepokojące wrażenie, jakby trafiał nie do uszu, a prosto do umysłu. Trudno było mu się oprzeć, ale ku zaskoczeniu mężczyzny, nikt mu nie odpowiedział. Zaciekawiło go to, ale nie zniechęciło do dalszych prób, dlatego pokiwał przecząco do swojego towarzysza, wskazującego na wiszące wysoko gniazdo os. Teraz to on był u władzy, dlatego mógł pozwolić sobie na własne metody
Z jednej strony ładnie informuje, że główny Czarnol jest szefem i to od niedawna; że inni Czarnole preferują metody brutalniejsze, a ten jest jakby mniej złolszym złolem od innych. Pokazuje także, że głos jest pewnie efektem ćwiczeń, że może nie jest do końca naturalny. Wprowadza także, że to coś małego w dziurze jest zaskakująco odporne na ten hipnotyczny głos.

A jednak. A jednak mi coś nie pasuje

I tak myślę - może to przez wariowanie perspektywy? Bo jeżeli perspektywa jest Głównego Czarnola (jak w ostatnim zdaniu np, albo gdy wiemy, że go coś zaciekawiło), to głupio brzmi to, że brzmi głos przyjaźnie, ale sprawia niepokojące wrażenie.

Co myślicie, BiSwK?
http://radomirdarmila.pl

Dawca Śmierci (fantasy). Prolog powieści

3
Dzięki za garść celnych uwag. Ewidentnie wskazane przez Ciebie fragmenty są do poprawy. Szkoda tylko, że nie mogę edytować tekstu tutaj, żeby nie razić w oczy pozostałych.
szopen pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:28) Jego spokojny głos nie był zwyczajny. Może i brzmiał przyjemnie, przyjaźnie wręcz, ale jednocześnie sprawiał niepokojące wrażenie, jakby trafiał nie do uszu słuchaczy, a prosto do ich umysłu. Niewielu było w stanie mu się oprzeć. Jednak ku zaskoczeniu mężczyzny, nikt mu nie odpowiedział. Zaciekawiło go to, ale nie zniechęciło do dalszych prób, dlatego pokiwał przecząco do swojego towarzysza, wskazującego na wiszące wysoko gniazdo os. Teraz to on był u władzy, dlatego mógł pozwolić sobie na własne metody
Możliwe, że w tym fragmencie kilka poprawek uwolni Cię od tego uczucia. Zaproponowałem je pogrubieniami.

Dawca Śmierci (fantasy). Prolog powieści

4
Najpierw łapanko-przemyślenia. Gdzieniegdzie będą to bardziej swobodne wrzutki na temat mojego odbioru - żebyś wiedział, czy taki efekt chciałeś uzyskać.
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Były na tyle charakterystyczne, że nie dało ich się pomylić z żadnym innym ubiorem. Nie bez powodu. Wszędzie tam, gdzie odziani w nie ludzie się nie pojawiali, zawsze najlepszym wyjściem była ucieczka.
Wait, wait, wait... Wyszedł Ci taki związek przyczynowo-skutkowy: ludzie uciekają (więc to jest powodem tego, że) szaty są charakterystyczne. Chyba nie to miałeś na myśli.
No i zgaduję, że pogrubione "nie" to przypadkowe.
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Wiele opowieści snuto na ich temat, a te podsycały tylko strach przed nimi. Mówiono, że samo ich spojrzenie zabija, wypowiadane słowa mieszają w głowie, a widok kilku z nich w jednym miejscu i tym samym czasie zwiastuje najgorsze.
Zaimki, za dużo zaimków. Jeśli nie da się wprost usunąć, to niestety trzeba powalczyć z przebudową zdań.
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Powiedział w stronę wielkich korzeni, skrywających w głębokim cieniu dwa białe punkciki.
Oookej, gadania do korzeni się nie spodziewałam :D Nie mówię, że to źle, po prostu to zdanie totalnie mnie wybiło z wcześniejszego rytmu.
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Zaciekawiło go to, ale nie zniechęciło do dalszych prób, dlatego pokiwał przecząco do swojego towarzysza, wskazującego na wiszące wysoko gniazdo os. Teraz to on był u władzy,
To o władzy brzmi tak pompatycznie w kontekście patrzenia się na gniazdo os, że zrobiło na mnie taki komediowe wrażenie. Znowu - nie wiem, czy to źle, może taki jest zamiar, ale zaznaczam, że tak to odebrałam.
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Wyciągnął z kieszeni mieniący się czerwienią kryształ wielkości paznokcia i zaczął się nim bawić. Uśmiechnął się, kiedy białe punkciki powiększyły się zgodnie z jego oczekiwaniem.
Powtórzeń "się" w tekście generalnie nie unikniesz, ale gdy robi się ich za gęsto (jak tutaj), warto pokombinować nad konstrukcją zdań i trochę ich wyrugować. Brzmią po prostu koślawo.
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) taki majątek robił zbyt duże
Zbyt duże? Nie rozumiem, czemu "zbyt".
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Była pewna, że wystarczyło odpowiednio długo poczekać, żeby albo znudzić tych ludzi, przed którymi kazano się jej schować, albo przekonać ich, że wcale jej tutaj nie ma.
Zaimki, zaimki.
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Schował powoli, teatralnie wręcz kryształ do kieszeni tak, żeby dokładnie to widziała i zaczął wstawać.
Koślawe trochę to zdanie. Jakbyś chciał za dużo na raz powiedzieć.
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Zbliżyła się do oplatających norę.
Do czego oplatającego?
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Zawsze szło mu z wszystkim dobrze, dlatego przywołał d porządku niepokojących się w oddali towarzyszy swoim piorunującym wzrokiem. Idącą za tym groźbę podsycała tylko jego pozycja, a raczej stały i bezpośredni kontakt z Władcą.
Chcesz upchnąć za wiele informacji na raz. Ledwo co zbudowałeś obraz, w którym bohater patrzy w oczy dziewczynki, a teraz nagle piorunuje jakieś osoby w oddali wzrokiem? I ta wzmianka o kontakcie z Władcą nie wiadomo, po co akurat w tym miejscu. Wybija z rytmu.
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Wystawiła mu drobną rączkę
Bez "mu".
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) Nie dał jej jednak rozkoszować się widokiem na długo i tym bardziej nie miał zamiaru dać go jej. Na ryzyko było już za późno.

– Dostaniesz również to cudo – powiedział i podniósł jej głowę delikatnie, ale stanowczo tak, żeby spojrzała prosto w jego oczy. – A teraz prowadź.
Zaimki, zaimki ;)

No dobra, mam wrażenie, że poza "zaimkozą" i "siękozą", to największym problemem jest chęć powiedzenia wszystkiego na raz i za szybko. Czasem wychodzą Ci przez to bardzo rozepchane zdania albo informacje, które wyglądają jakby wpadły przypadkowo (przypadkowo, że akurat w to miejsce; że mają sens fabularny jestem skłonna uwierzyć). Niemniej, na poziomie takiego bazowego warsztatu, moim zdaniem, jest nieźle. Troszkę podszlifować tu i ówdzie i będzie okej.

Fabularnie zaciekawiło mnie, kim jest ta dziewczynka, jak to działa, że taka głupiutka, a miała polować, wokoło jakieś trupy, coś o jakiejś mocy itd... (i za to plus, bo pewnie dzięki temu bym jeszcze kawałek dalej poczytała).
Znudziły mnie natomiast refleksje głównego bohatera, ta jego jakaś mroczność itd. Ogólnie nie zainteresował mnie. Może to przez takie dość "pompatyczne" wtręty o nim w stylu "nikt nie był tak szybki" czy o tym, jak to mu wszystko wychodzi. Takie wstawki mnie zwykle zniechęcają, ale wiem też, że mają swoich odbiorców, więc nie mówię, że to jakieś obiektywnie złe.

I na ten moment chyba tyle ode mnie. Powodzenia w dalszym pisaniu :)
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Dawca Śmierci (fantasy). Prolog powieści

5
Adrianna pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:55) Powodzenia w dalszym pisaniu
Dziękuję! Czyli w skrócie zaimki i "sianie" się na lewo i prawo do poprawy.
Adrianna pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:55) Chcesz upchnąć za wiele informacji na raz. Ledwo co zbudowałeś obraz, w którym bohater patrzy w oczy dziewczynki, a teraz nagle piorunuje jakieś osoby w oddali wzrokiem?
Najwidoczniej podobnie zresztą, jak tendencja do zbijania kilku zdań w jedno, ewidentnie zbyt skomplikowane. Co ciekawe, nie jest to pierwszy raz, kiedy słyszę podobną uwagę. Wcześniej sugerowano mi skracanie i upraszczanie zdań w artykułach, testach i luźnej publicystyce, ale myślałem, że w formie literackiej ujdzie mi to płazem, a może nawet zapulsuje. Czas najwyraźniej wybić to sobie z łba. Dzięki za otwarcie oczu!

Zapewniam jednocześnie, że wszystkie dziwne wzmianki mają znaczenie fabularne i niestety muszę Cię rozczarować - sam prolog nie przedstawia głównych bohaterów, a jedynie epizodyczne. Stąd m.in. nacisk na upchnięcie tutaj możliwie najwięcej informacji o "jegomościu w czerni". Jeśli jednak będziemy dobrze bawić się nad moimi fragmentami, to ewidentnie będę publikował tutaj dalsze części tej powieści albo innej, o ile nie jest to niezgodne z regulaminem.

Dawca Śmierci (fantasy). Prolog powieści

6
Całościowo jest moim skromnym zdaniem nieźle, ale coś mi nie grało przez cały tekst. Wybacz mało konstruktywną opinię, ale nie umiem ubrać tego w słowa. Jakby uczucie niespójności elementów? Jakieś nieścisłości kreacji bohaterów?

Z problemów, które udało mi się wychwycić bardziej konkretnie:
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) – Daję ci moje słowo – odpowiedział, na co dziewczyna prychnęła głośno.
– A ile jest warte słowo kogoś, kto nie ma imienia?
Ten fragment jakoś nie pasuje mi do kreowanej przez resztę tekstu naiwności istoty spomiędzy korzeni.
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) – Rozczarowałaś mnie – powiedział ponurym tonem i wskazał w stronę kogoś z pochodnią.
– Dobra, dobra, przepraszam – odezwała się swobodnie. – Już wychodzę, bo i tak jest tu niewygodnie.
Komu i co on wskazuje? I czemu jej niepewność nagle znika, gdy on odzywa się do niej ponuru?

I cała końcówka od
sensor pisze: (czw 16 wrz 2021, 17:05) – Tyle że zmierzcha już, więc na pewno trafisz do swoich? Sama?
mi strasznie zgrzyta, chociaż znów trudno mi uchwycić dlaczego. Ale na pewno mam problem z tym, że najpierw Iija twierdzi, że wróci bez problemu, a potem mówi, że ktoś ma po nią wrócić. I motyw zagadywania, że niby dla jej bezpieczeństwa, żeby potem zwyczajnie przekupić.
Jagoda, elfy i świnki morskie

Dawca Śmierci (fantasy). Prolog powieści

7
Dzięki za komentarz. Już śpieszę z wyjaśnieniem, choć spodziewam się, że kiedy autor wkracza, żeby musieć coś wyjaśnić, to można to uznać za porażkę. Mam jednak nadzieję, że te domniemane nieścisłości czytelnik pojąłby w czasie dalszej lektury.
jagoda139 pisze: (czw 16 wrz 2021, 21:37) Ten fragment jakoś nie pasuje mi do kreowanej przez resztę tekstu naiwności istoty spomiędzy korzeni.
To ma ukazać jej chytrość, przebitki pewności siebie podczas gdy to:
jagoda139 pisze: (czw 16 wrz 2021, 21:37) Komu i co on wskazuje? I czemu jej niepewność nagle znika, gdy on odzywa się do niej ponuru?
To dosyć naturalna reakcja na zostanie złapanym na głupiutkiej próbie kradzieży, zaślepionej przez bogactwo (choć tutaj w grę wchodzi zupełnie innego rodzaju "zaślepienie" - ujawnię to w następnym fragmencie).
jagoda139 pisze: (czw 16 wrz 2021, 21:37) mi strasznie zgrzyta, chociaż znów trudno mi uchwycić dlaczego. Ale na pewno mam problem z tym, że najpierw Iija twierdzi, że wróci bez problemu, a potem mówi, że ktoś ma po nią wrócić. I motyw zagadywania, że niby dla jej bezpieczeństwa, żeby potem zwyczajnie przekupić.
Schemat jest prosty - dziewczynka chce się ich pozbyć i wrócić sama, bohater, którego wzrok i głos hipnotyzuje, naciska, więc jak to ktoś młody, dziewczynka zaczyna się mieszać, wymyślać. Wreszcie, kiedy już Ganter widzi, że szkoda na to czasu, postanawia pójść na skróty przekupstwem.

Mam nadzieję, że pomogłem. Ale że masz z tym problem, to może jesteś w stanie zasugerować coś, żeby poprawić odbiór w tym kierunku?

Pozdrawiam!

Dawca Śmierci (fantasy). Prolog powieści

8
sensor pisze: (pt 17 wrz 2021, 06:54) Mam jednak nadzieję, że te domniemane nieścisłości czytelnik pojąłby w czasie dalszej lektury.
Na to bym liczyła czytając taki początek w książce i pewnie nad niektórymi zgrzytami nawet bym się nie zastanawiała, zakładając, że to wyjaśni się potem. No ale, że tu mam tylko to, co mam, to bardziej rozważam co mi nie zagrało.
sensor pisze: (pt 17 wrz 2021, 06:54) To ma ukazać jej chytrość, przebitki pewności siebie
Po jej początkowym zachowaniu i podejściu bohatera (to poczucie winy, pewna delikatność w kontakcie z Iiją) stworzyłam sobie obraz takiej głupiutkiej, naiwnej istotki. A nagle okazuje się, że ma być chytra i pewna siebie.
sensor pisze: (pt 17 wrz 2021, 06:54) To dosyć naturalna reakcja na zostanie złapanym na głupiutkiej próbie kradzieży, zaślepionej przez bogactwo
Znów, pewnie przemawia przeze mnie fakt, że w głowie wykreował mi się obraz takiej naiwnej istotki, ale ja bym za naturalniejsze uważała "właśnie próbowałam okraść kogoś większego ode mnie, jest niezadowolony, chyba mam problem, czas uciekać"
sensor pisze: (pt 17 wrz 2021, 06:54) Ale że masz z tym problem, to może jesteś w stanie zasugerować coś, żeby poprawić odbiór w tym kierunku?
Chciałabym pomóc, ale akurat doradca za mnie kiepski. Wszystko co mogę zaoferować to moje osobiste odczucia do tekstu.
Jagoda, elfy i świnki morskie

Dawca Śmierci (fantasy). Prolog powieści

10
Postawny mężczyzna
Może to moje skrzywienie, ale nie lubię opisów osób, a zwłaszcza nie lubię ich zaraz w pierwszym zdaniu. Jakbyś koniecznie chciał podkreślić jego wygląd (to jeszcze ok jeśli chodzi o te „nienagannie czarne szaty.” Ale czy na pewno mnie to obchodzi że jest „postawny”? Jako początek mnie odrzuca.

Nie wiem dokładnie czemu, ale ten tekst mi zgrzyta, jego „płynność”. Spróbuję to pokazać na podstawie akapitu od „Jego spokojny głos…”
Jego spokojny głos nie był zwyczajny.
Zgrzyt. I nie żeby to był jakiś błąd, po prostu mam niemiłe uczucie. Raz że to jakby sprzeczność – spokojny „i” (ale) niezwyczajny”. Jednak tu zrobiłeś jakby „i”. To nie bardzo. Dwa – forma zdania. I znowu, to nie jest błąd, ale… czy nie można by tego napisać inaczej? To „nie” w środku zgrzyta.
Zaciekawiło go to, ale nie zniechęciło do dalszych prób, dlatego pokiwał przecząco do swojego towarzysza, wskazującego na wiszące wysoko gniazdo os.
Za dużo informacji na raz: „Zaciekawiło go to i dlatego pokiwał przecząco”. Na pewno? Rozumiem zamysł, ale nie w tej formie. Można by te zdania rozbić, albo przynajmniej:
Zaciekawiło go to, ale nie zniechęciło do dalszych prób, kiwnął więc przecząco do swojego towarzysza, wskazującego na wiszące wysoko gniazdo os.
Teraz to on był u władzy,
Ee - był prezydentem? Chyba chciałeś powiedzieć coś innego?
Uśmiechnął się, kiedy białe punkciki powiększyły się zgodnie z jego oczekiwaniem.
A przed chwilą było o czerwonym krysztale? To jakie punkciki?
Zbliżył do niej klejnot , a wtedy jej ręka natychmiast wystrzeliła w jego stronę. Na próżno. Nikt nie był szybszy od niego.
– Rozczarowałaś mnie – powiedział ponurym tonem i wskazał w stronę kogoś z pochodnią.
Hę? Jej ręka wystrzeliła więc wskazał kogoś z pochodnią? I „Nikt nie był szybszy od niego.” W czym?
Najwidoczniej podobnie zresztą, jak tendencja do zbijania kilku zdań w jedno, ewidentnie zbyt skomplikowane. .. myślałem, że w formie literackiej ujdzie mi to płazem, a może nawet zapulsuje.
I owszem, może zaplusować, ale tylko jeśli mistrzowsko wykonane :) .
Rzecz w tym, by zdanie było jedno i płynne, a nie kilka różnych upchniętych na siłę razem. I to dotyczy nie tylko samych zdań (jak w przykładzie powyżej :D )
Dream dancer

Dawca Śmierci (fantasy). Prolog powieści

11
jagoda139 pisze: (pt 17 wrz 2021, 13:22) Znów, pewnie przemawia przeze mnie fakt, że w głowie wykreował mi się obraz takiej naiwnej istotki, ale ja bym za naturalniejsze uważała "właśnie próbowałam okraść kogoś większego ode mnie, jest niezadowolony, chyba mam problem, czas uciekać"
Tutaj muszę się niestety nie zgodzić, ale nic w tym złego. Każdy przecież ma inne doświadczenia i inaczej postrzega świat :D jednak zapamiętam tę uwagę i jeśli usłyszę ją jeszcze przynajmniej dwa razy, poważnie zastanowię się nad tym fragmentem.
Medea33 pisze: (pt 17 wrz 2021, 20:14) I owszem, może zaplusować, ale tylko jeśli mistrzowsko wykonane .
A więc będę do tego dążył :D
Medea33 pisze: (pt 17 wrz 2021, 20:14) A przed chwilą było o czerwonym krysztale? To jakie punkciki?
Miałem na myśli oczywiście oczy. Ewidentnie jednak wyobraźnia mnie poniosła.

Medea33 pisze: (pt 17 wrz 2021, 20:14) Ee - był prezydentem? Chyba chciałeś powiedzieć coś innego?
Nie, dlaczego? Jest wspomniana grupa, jest wytłuszczone, że go słuchają, więc to podkreślenie tego, że to on tutaj nimi kieruje, a w dalszej części powieści ma to sens ze względu na to, jak funkcjonują Rozjemcy.
Medea33 pisze: (pt 17 wrz 2021, 20:14) Zgrzyt. I nie żeby to był jakiś błąd, po prostu mam niemiłe uczucie. Raz że to jakby sprzeczność – spokojny „i” (ale) niezwyczajny”. Jednak tu zrobiłeś jakby „i”. To nie bardzo. Dwa – forma zdania. I znowu, to nie jest błąd, ale… czy nie można by tego napisać inaczej? To „nie” w środku zgrzyta.
Słusznie, dzięki za wzmiankę o tym.

Tym samym dziękuję wszystkim, którzy zechcieli się podzielić swoimi uwagami na temat tego fragmentu. Na podstawie tych uwag postaram się poprawić prolog i 1/2/3 rozdziały, a następnie ponownie je tutaj wstawić.

Cieszę się, że trafiłem na to forum.
Dzięki raz jeszcze.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”