Zmienić chwilę.
Donośny krzyk dziecka można było słyszeć w całym domu. Sara westchnęła głośno i wzięła malucha na ręce, próbując go uspokoić. Nie był głodny, ponieważ właśnie go nakarmiła. Płakał przez całą noc nie dając jej zasąć. Sara spojrzała na swoje drugie dziecko, dziewczynka była zajęta malowaniem. Jej syn miał dziewięć miesięcy i był bardzo niespokojnym dzieckiem. Od urodzenia płakał bez powodu i nic nie było w stanie go uciszyć. Sara była szczęśliwa, że Bóg zesłał jej pięknego synka i córkę, ale w głębi duszy nie była w stanie zaakceptować własnego życia. Jej marzenia rozpłynęły się, tak szybko, kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży najpierw z pierwszym dzieckiem, a potem z drugim.
-Mamusiu dlaczego Patric płacze?- zapytała dziewczynka przerywając na chwilę rysowanie i patrząc na nią swoimi wielkimi ciemnymi oczami. Patric płakał teraz jeszcze bardziej, więc zaczęła tulić go jeszcze mocniej.
-Nie wiem kochanie – odpowiedziała córce, słabo się uśmiechając. Może jestem złą matką pomyślała. Spojrzała na chłopca, miał jasne, niebieskie oczy swojego ojca. Wyszła na górę i położyła go do łóżeczka, pochlipywał jeszcze trochę i po chwili jego powieki zamknęły się. Sara wyszła z pokoju i zamknęła drzwi. Oddychała ciężko opierając się o ścianę. Płacz przeciągał się od rana, a Sara miała już tego wszystkiego serdecznie dość. Nienawidziła swojego życia, była sama z dziećmi, ponieważ mężczyzna, którego kochała zniknął z jej życia po kilkunastu latach, zupełnie nie interesując się dziećmi. Osunęła się po ścianie kuląc się w sobie. Ciepłe łzy zaczęły spływać po policzku. W jej umyśle zaczęły przesuwać się obrazy z jej życia, twarz Marco. Gładziła jego delikatne i męskie ciało, a jego dłonie wyznaczały drogę wargom. Zacisnęła mocniej dłonie próbując się uspokoić. Musiała wziąć się w garść , musiała żyć dla własnych dzieci, musiała być silna. Podniosła się z ziemi i weszła do łazienki, spojrzała w lustro, miała ciemne obwódki pod oczami, dodatkowo jej oczy były czerwone od płaczu. Miała bardzo delikatne rysy twarzy, długie czarne włosy związała niedbale w kucyk. Odkąd urodził się Patryc, nie miała czasu i pieniędzy aby o siebie zadbać, dzieci były zawsze na pierwszym miejscu. Przemyła twarz wodą i wróciła do salonu, Alex nadal była zajęta rysunkiem, kiedy podeszła do niej, dziewczynka uśmiechnęła się. Pogłaskała ją po włosach chwaląc rysunek statku kosmicznego.
żyła zasiłku od ponad siedmiu lat, nie mogła pójść do pracy, była zmuszona zajmować się dziećmi. Sobota zazwyczaj była dla niej dniem odpoczynku, niestety Patric płakał od trzeciej nad ranem, więc tego dnia nie było mowy o tym mowy. Zaczęła się zastanawiać jaki był powód jego ciągłego pochlipywania, była z nim u lekarza, który stwierdził, że chłopczyk jest całkowicie zdrowy, zajmowała się nim najlepiej jak umiała, ale nie była w stanie znaleźć przyczyny. Spojrzała na zegarek i postanowiła zadzwonić do matki. Podniosła słuchawkę i wybrała numer. Przygryzła lekko wargę zastanawiając się czy dobrze robi.
- Cześć mamo- powiedziała wesoło.
-Cześć kochanie . Wszystko w porządku?- zapytała matka.
- Tak, wszystko dobrze, zastanawiałam się tylko…- przerwała na chwilę.
-Tak?
-Czy mogłabyś się dzisiaj zająć Patrickiem?- dokończyła. Wiedziała, że jej matka na pewno jej nie odmówi, ale nie lubiła jej o to prosić, nigdy nie lubiła o cokolwiek prosić.
-Oczywiście! Zaraz wyjdę z domu- powiedziała jej matka rozgorączkowanym tonem, a po chwili dodała – Czy coś się stało?
- Nie … wszystko w porządku, potrzebuję tylko chwili dla siebie- wyjaśniła.
- Będę za pół godziny .
-Dobrze. Do zobaczenia. Odłożyła telefon i usiadła głębiej w fotelu patrząc na Alex. Postanowiła wyjść z domu i zaczerpnąć świeżego powietrza.
***
Kiedy jej matka pojawiła się o umówionej porze , poinformowała ją tylko, że Patric dopiero co zasnął, więc na pewno się nie obudzi, a ona powinna być z powrotem za kilka godzin. Włożyła na siebie jedynie lekką kurtkę i wyszła z domu. Była to połowa kwietnia, pogoda dopisywała. Sara musiała uwolnić się od dręczących ją myśli i skierowała się w stronę parku chłonąc świeże powietrze. Minęła parę, pomyślała, że są tacy szczęśliwi , obejmują się i całują. Skręciła szybko w lewo próbując zapomnieć o wszystkim co sprawiało jej ból. Dalej za parkiem znajdowało się małe jezioro, sobota była dniem rodzinnym . Usiadała na jednej z ławek i patrzyła na grupkę dzieci karmiących łabędzie. Kiedyś to ona była taka szczęśliwa , taka beztroska, nie miała żadnym problemów , żadnym zmartwień, mogła cieszyć się chwilę dnia. Wszystko przez jedną i bezmyślną noc, kiedy postanowiła oddać się swojemu mężczyźnie. Przez chwilę uniesienia jej życie zmieniło się diametralnie zamykając drogę marzeniom. Gdyby można było cofnąć czas, mogłaby zmienić swoje życie, pokierować nim zupełnie inaczej .
-Mogę się przysiąść ?- zapytała nieznajoma młoda dziewczyna wskazując na miejsce obok niej. Sara spojrzała na nią zdziwiona, wiele innych ławek było wolnych, dlaczego właśnie wybrała miejsce przy niej. Wzruszyła ramionami.
-Jasne.
Dziewczyna miała jasne blond włosy i przyjazny uśmiech. Była dość wysoka i bardzo szczupła, Sara zauważyła, że była przeciętnej urody, chociaż te niebieskie oczy , było w nich coś zupełnie niesamowitego, jakby rozumiały wszystko.
- Zawszę przychodzę tutaj, kiedy chcę być sama- powiedziała niespodziewanie po minucie ciszy. Sara spojrzała na nią i uśmiechnęła się słabo, pomyślała, że chyba wszyscy którzy tu przychodzą chcą tego samego.
- Coś nie tak?- zapytała nieśmiało, nie czuła się onieśmielona, czuła się dziwie spokojna.
- Nie wszystko jest zupełnie w porządku- wyjaśniła dziewczyna – Mam na imię Sonica.
- Sara.
Przez chwilę panowała martwa cisza i słychać było jedynie głośnie chichoty dzieci, które karmiły łabędzie.
- O czym myślisz? – zapytała niespodziewanie Sonica. Sara zerknęła na nią, poczuła niemiły skurcz żołądka, nie chciała dzielić swoich problemów z nieznajomą osobą.
- O swoim życiu – odparła krótko.
- Jeżeli nie chcesz o tym mówić, to nie musisz. Przecież jest tylko nieznajomą, która przysiadła się do ciebie. Sonica przysunęła się bliżej , Sara poczuła zapach kwiatów. Po chwili Sonica dodała szepcząc- Nieznajomą , która może zmienić przeszłość.
CDN
2
Zaczniemy od powtórzeń. Oto pierwszy akapit.
Pojawiają się takie potknięcia jak:
Doi tego te imiona. Wciąż nie potrafię pojąć tej maniery u młodych pisarzy amatorów. Chyba nigdy nie zrozumiem.
Ogólnie widać, że napisane na szybko. Pełne błędów, niedopatrzeń, powtórzeń i Bóg wie czego. Nawet nie szukałem ich, tylko wynotowałem przykładowe, które rzuciły się w oczy po pierwszym czytaniu.
Nie poprawiałbym tego opowiadania. Raczej zajął czymś innym, nowym tworem, czymś nie pisanym na szybko.
Pozdro.
Donośny krzyk dziecka można było słyszeć w całym domu. Sara westchnęła głośno i wzięła malucha na ręce, próbując go uspokoić. Nie był głodny, ponieważ właśnie go nakarmiła. Płakał przez całą noc nie dając jej zasąć. Sara spojrzała na swoje drugie dziecko, dziewczynka była zajęta malowaniem. Jej syn miał dziewięć miesięcy i był bardzo niespokojnym dzieckiem. Od urodzenia płakał bez powodu i nic nie było w stanie go uciszyć. Sara była szczęśliwa, że Bóg zesłał jej pięknego synka i córkę, ale w głębi duszy nie była w stanie zaakceptować własnego życia. Jej marzenia rozpłynęły się, tak szybko, kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży najpierw z pierwszym dzieckiem, a potem z drugim.
-Mamusiu dlaczego Patric płacze?- zapytała dziewczynka przerywając na chwilę rysowanie i patrząc na nią swoimi wielkimi ciemnymi oczami. Patric płakał teraz jeszcze bardziej, więc zaczęła tulić go jeszcze mocniej.
Pojawiają się takie potknięcia jak:
Patryc
żyła zasiłku od ponad
nie było mowy o tym mowy.
- Jeżeli nie chcesz o tym mówić, to nie musisz. Przecież jest (a nie jestem?)tylko nieznajomą, która przysiadła się do ciebie. Sonica przysunęła się bliżej
Skąd ten rozgorączkowany ton? Czy to ładne stwierdzenie?powiedziała jej matka rozgorączkowanym tonem
Wygląda jakby w ogóle nie wróciła do domu po tym wyjściu.wyszła z domu. Była to połowa kwietnia, pogoda dopisywała.
Doi tego te imiona. Wciąż nie potrafię pojąć tej maniery u młodych pisarzy amatorów. Chyba nigdy nie zrozumiem.
Ogólnie widać, że napisane na szybko. Pełne błędów, niedopatrzeń, powtórzeń i Bóg wie czego. Nawet nie szukałem ich, tylko wynotowałem przykładowe, które rzuciły się w oczy po pierwszym czytaniu.
Nie poprawiałbym tego opowiadania. Raczej zajął czymś innym, nowym tworem, czymś nie pisanym na szybko.
Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.
4
Witam.
Zbędne tłumaczenie.
Nie ładnie ułożone zdania, tego typu niedociągnięć w tekście jest dużo.
"Może jestem złą matką - pomyślała"
Brzydko brzmi.
Nie można wyjść na górę
Ogólnie nie ciekawie się czyta, pewnie gdybyś dłużej nad tym posiedziała...
Brak dramatyzmu, a przecież to dramat. Za dużo ubarwień, poprzez co opowiadanie stało się nudne. Powinnaś raczej unikać tego typu opisów.
np.
:
Tu także kolejny błąd:
Miała bardzo delikatne rysy twarzy, - czas przeszły
długie czarne włosy związała niedbale w kucyk - czas teraźniejszy
Radzę czytać na głos swoje teksty, można łatwiej wyłapać błędy, przynajmniej część.
To tyle, przytoczyłem tylko kilka błędów. Ogólnie, jestem na nie. Nie podoba mi się składnia, łatwo można się pogubić. ćwicz, pisz, czytaj i jeszcze raz pisz. Nie zrażaj się komentarzami, one są potrzebne by się rozwijać.
Pozdrawiam
Mariusz Klepaczko
Dodane po 8 minutach:
Edit:
sorry, powinno być: "pewnie gdybyś dłużej nad tym posiedział... "
Vodafone pisze:
Nie był głodny, ponieważ właśnie go nakarmiła.
Zbędne tłumaczenie.
Vodafone pisze:
-Mamusiu dlaczego Patric płacze?- zapytała dziewczynka przerywając na chwilę rysowanie i patrząc na nią swoimi wielkimi ciemnymi oczami. Patric płakał teraz jeszcze bardziej, więc zaczęła tulić go jeszcze mocniej.
Nie ładnie ułożone zdania, tego typu niedociągnięć w tekście jest dużo.
Vodafone pisze:
Może jestem złą matką pomyślała.
"Może jestem złą matką - pomyślała"
Vodafone pisze:
Spojrzała na chłopca, miał jasne, niebieskie oczy swojego ojca.
Brzydko brzmi.
Vodafone pisze:
Wyszła na górę i położyła go do łóżeczka,
Nie można wyjść na górę
Ogólnie nie ciekawie się czyta, pewnie gdybyś dłużej nad tym posiedziała...
Brak dramatyzmu, a przecież to dramat. Za dużo ubarwień, poprzez co opowiadanie stało się nudne. Powinnaś raczej unikać tego typu opisów.
np.
:
Vodafone pisze:
Podniosła się z ziemi i weszła do łazienki, spojrzała w lustro, miała ciemne obwódki pod oczami, dodatkowo jej oczy były czerwone od płaczu. Miała bardzo delikatne rysy twarzy, długie czarne włosy związała niedbale w kucyk.
Tu także kolejny błąd:
Miała bardzo delikatne rysy twarzy, - czas przeszły
długie czarne włosy związała niedbale w kucyk - czas teraźniejszy
Radzę czytać na głos swoje teksty, można łatwiej wyłapać błędy, przynajmniej część.
To tyle, przytoczyłem tylko kilka błędów. Ogólnie, jestem na nie. Nie podoba mi się składnia, łatwo można się pogubić. ćwicz, pisz, czytaj i jeszcze raz pisz. Nie zrażaj się komentarzami, one są potrzebne by się rozwijać.
Pozdrawiam
Mariusz Klepaczko
Dodane po 8 minutach:
Edit:
sorry, powinno być: "pewnie gdybyś dłużej nad tym posiedział... "
5
Najpierw mała uwaga do Mariusza Klepaczki.
Drogi Mariuszu, ZWIąZAłA, to czas przeszły dokonany, tak więc nie wyłapałeś w tym wypadku błędu
Odnośnie tekstu, to dosyć cienko. Szybkie zdania (jakby autor opisywał jakieś dynamiczne zdarzenia) albo zdania za długie (jakby pisał o czymś naprawdę istotnym i ważnym), na dodatek masa zbędnych zaimków i powtórzeń. Fabuła znikoma, rdzeń bliźniaczo podobny do wielu innych - motyw matki, która chciałaby poczuć wolność , był już wałkowany dziesiątki razy. Vodafone, zwolnij trochę i przyłóż się
Skoro piszesz o sfrustrowanej kobiecie, to przedstaw jej uczucia bardzo plastycznie, bo ciągłe "bla bla bla" o wychowywaniu dzieci, problemach itp. nie wczuwa w taką sytuację.
Podsumowując - styl mało zróżnicowany, dużo powtórzeń, gdzieniegdzie cienko z interpunkcją. Na dodatek odnoszę wrażenie, że tekst był pisany na szybko...
Nie czekam na "CDN". Napisz coś innego, lepszego i bardziej dopieszczonego
Mariusz Klepaczko pisze:długie czarne włosy związała niedbale w kucyk - czas teraźniejszy
Drogi Mariuszu, ZWIąZAłA, to czas przeszły dokonany, tak więc nie wyłapałeś w tym wypadku błędu

Odnośnie tekstu, to dosyć cienko. Szybkie zdania (jakby autor opisywał jakieś dynamiczne zdarzenia) albo zdania za długie (jakby pisał o czymś naprawdę istotnym i ważnym), na dodatek masa zbędnych zaimków i powtórzeń. Fabuła znikoma, rdzeń bliźniaczo podobny do wielu innych - motyw matki, która chciałaby poczuć wolność , był już wałkowany dziesiątki razy. Vodafone, zwolnij trochę i przyłóż się

Podsumowując - styl mało zróżnicowany, dużo powtórzeń, gdzieniegdzie cienko z interpunkcją. Na dodatek odnoszę wrażenie, że tekst był pisany na szybko...
Nie czekam na "CDN". Napisz coś innego, lepszego i bardziej dopieszczonego

6
SkySlayer pisze:
Drogi Mariuszu, ZWIąZAłA, to czas przeszły dokonany, tak więc nie wyłapałeś w tym wypadku błędu
To fakt, nie wiem jak czytałem, że tak zrozumiałem;)
7
Ostatnio podałam Ci kilka wskazówek. Nie pisz na szybko! Tracisz na tym.
Już nie chce mi się znów tyle produkować - uwagi te same, co przy poprzedniej pracy.
Fakt, dialogi zapisujesz od myślnika, ale...
Raz tak, raz siak. Sprawdź jeszcze raz jak powinno to wyglądać.
żeby dialogi brzmiały mniej sztucznie, wyrzuć przysłówki z opisów.
No i powtórzenia - zatrzęsienie.
Pracuj dalej. Zwolnij - chętnie poczekam miesiąc na twoją nową pracę ( napisaną bardziej starannie) - wtedy pogadamy.
Już nie chce mi się znów tyle produkować - uwagi te same, co przy poprzedniej pracy.
Fakt, dialogi zapisujesz od myślnika, ale...
- Cześć mamo- powiedziała wesoło.
-Cześć kochanie . Wszystko w porządku?- zapytała matka.
Raz tak, raz siak. Sprawdź jeszcze raz jak powinno to wyglądać.
żeby dialogi brzmiały mniej sztucznie, wyrzuć przysłówki z opisów.
No i powtórzenia - zatrzęsienie.
Pracuj dalej. Zwolnij - chętnie poczekam miesiąc na twoją nową pracę ( napisaną bardziej starannie) - wtedy pogadamy.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."
.....................................Wallace Stevens
Jedyny imperator: władca porcji lodów."
.....................................Wallace Stevens