Kwisa obudziło szczekanie psa na ulicy.
Było dziesięć po szóstej. Jesienne słońce, leniwe o tej porze roku, nie pokazało się jeszcze na zachmurzonym niebie
Uniósł głowę znad zwiniętej pod nią w rulon kurki. Zaklął pod nosem, przetarł zaspane oczy i wstał z podłogi. Przeciągnął się leniwie, kilka razy unosząc ramiona. Zacisnął pięści, prostując po chwili palce, chcąc poprawić krążenie krwi w zdrętwiałych dłoniach. Zapalił lampkę nocną obok laptopa i przykrył koszulką, kiedy uznał, że świeci zbyt mocno.
Dziewczynka spała na wznak z kompletnie odrzuconą na bok kołdrą w pozycji tak komicznej, że nie mógł tego powstrzymać i uśmiechnął się, przykrywając ją ponownie.
Usiadł przy biurku i włączył komputer. Myślał o tym, jak dziwnie układa się w życiu. Wczoraj był jeszcze alkoholikiem, doprowadzonym do stanu używalności przez lekarzy, a kilkanaście godzin temu los zgotował mu niespodziankę, wrzucając na barki, opiekę nad dziewczynką. Stary, ledwo działający jak ciało staruszka przed śmiercią laptop w końcu odpalił i Kwis najechał kursorem na folder z plikiem filmów, nagranych telefonem w czasie związku z Patrycją. Nacisnął PLAY.
Obie z Magdą chodzą po sklepie Primark, śmiejąc się na głos z jakości i cen wystawianych tam ubrań. Matka gra bardzo rozgniewaną na zachowanie córki i grożąc palcem, ostrzega, że zaraz całą ją ubierze w takie ciuchy. Magda wybucha dość dobrze udawanym płaczem i ucieka w popłochu, chowając się pomiędzy stojakami z bielizną damską. Zaraz potem, obie śmieją się, wołając do siebie Marcina. Pokazuje swą twarz w telefonie i dalej kręci Patrycję. Ta, z ważniacką miną pokazuje na metkę przy spódnicy od włoskiego projektanta, kupioną w ekskluzywnym butiku. Kwisowi wtedy wydaje się, to takie zabawne i urocze.
Wstał od biurka, uchylając lekko okno, a z paczki marlboro wyjął papierosa. Zawahał się, patrząc na śpiącą Magdę, lecz uznał, że poświęcenie też ma swoje granice. Otworzył szerzej i zapalił.
Nie widział innego rozwiązania, jak tylko zatrzymać małą przy sobie. Przynajmniej na jakiś czas. Nie wierzył w opiekę państwa nad sierotami, a choć Magda wciąż miała matkę, to musiałaby trafić do domu dziecka. Kwis sam spędził w takim miejscu kilka lat, dobrze pamiętając, jak nikt się dziećmi nie przejmował, a starsi koledzy zmienili jego życie w koszmar.
Wyrzucił ledwo zaczętego papierosa i wrócił do biurka. Włączył kolejne nagranie.
Patrycja leży w łóżku z gigantycznym kacem. Jeszcze kilka godzin wcześniej, daje Kwisowi lekcję, jak pożądanie zerżnąć faceta, a teraz zieje ogniem i jest wkurzona na cały świat. Karze mu przestać nagrywać. Po chwili pojawia się Magda, stara się rozweselić matkę, ale ta kompletnie na nią nie zwraca uwagi. Marcin wtedy tego nie widzi, uważa zły humor kochanki za rzecz najnormalniejszą w świecie.
Teraz miał zupełnie inne odczucia patrząc na jej twarz w ekranie laptopa. Kiedyś piękna i seksowna kobieta, dziś zwykła szmata porzucająca własne dziecko. Pauzuje nagranie i kolejny raz spogląda na Magdę. Zastanawia się, jaki trzeba mieć burdel w głowie, żeby polecieć za ledwo poznanym gościem, jak napalona suka w rui.
Wyszedł po cichu z pokoju i zszedł do kuchni. Włączył czajnik elektryczny, otworzył drzwi od ogrodu. Odwrócił się, kiedy usłyszał kogoś wchodzącego do pomieszczenia. Przy stole stała Julia, patrząc na niego z wściekłością. Po chwili pojawił się Jarek, który z podbitym okiem wahał się, co ma zrobić.
- Z ciebie to zwykły cham i bandzior jest! - Julia gwałtownym ruchem otworzyła lodówkę, wyjęła cały stos kanapek i równie energicznie zatrzasnęła drzwiczki. - Za to, co zrobiłeś, to powinnam cię do więzienia wsadzić.
Marcin posłał jej ironiczny uśmiech. Naśladuj oburzony ton, skontrował groźbę.
- Przypominam ci kobieto, że jesteś tylko sprzątaczką w gównianym hotelu. - Nawet lubił te poranne wymiany uprzejmości z sąsiadką. - Od wsadzania do pierdla, to jest sędzia i jego przydupas prokurator.
Kobieta syknęła oburzona. Zmierzyła pogardliwie swojego chłopaka. Ten patrząc wystraszony na Kwisa, rozłożył bezradnie ręce, chowając się za plecami rosłej amazonki.
- Mówiłem, że śpi u mnie córka? Mówiłem? - Marcin zatrzasnął drzwi, gwałtownie obracając się w stronę Julii. - Jak mnie będziesz wkurwiać swoimi fochami, to też ci coś domaluję pod okiem! - Odwrócił dumnie głowę od pary kochanków i już miał wyjść z kuchni, kiedy przypomniał sobie o kawie. Nalał do kubka wody z czajnika, a przechodząc obok, Julii odezwał się spokojnym głosem.
- Dwa razy was grzecznie prosiłem o spokój. Tłumaczyłem jak człowiek człowiekowi, że śpi u mnie córka i wasze miłosne harce nie są dla niej odpowiednie do słuchania. Tak? - Kwis wypił łyk kawy i zmrużył bezlitośnie oczy. - To skoro jesteście debilami i macie za nic dziecko za ścianą, to twój niby facet dostał w mordę i tyle. Ty też powinnaś, ale z zasady nie bije kobiet, więc ci się upiekło.
Wrócił do pokoju, usiadł na skraju łóżka i patrząc na śpiącą Madzię, zastanawiał się, co ma dalej zrobić. Sam, ledwo sobie radził z własnym życiem, a zajmowanie się dzieckiem, wymagało wyrzeczeń. Przypomniał sobie kilka kłótni z nią, o nieistotne drobiazgi i grymas zniechęcenia pojawił się na twarzy.
Spojrzał na zegar, przypominając sobie, że powinien dziś wrócić do pracy. Magda pójść do szkoły, ale w obecnej sytuacji wizja normalnego dnia, nie pokrywała się z zaistniałą sytuacją. On nie miałby cierpliwości serwować jedzenia i znosić towarzystwa płaczliwych Włochów, a dziewczynka na sto procent pochwaliłaby się w szkole, że matka ją zostawiła i mieszka teraz z Marcinem, który nawet nie jest jej ojcem.
Wstał z łóżka i podszedł do okna.
Kobieta na ulicy prowadziła za rękę chłopca i próbowała namówić jego siostrę do polubienia szkoły. Ta miała jednak inną wizję spędzenia porannych godzin, a argumenty o spotkaniu koleżanek i nauczeniu się nowych i ciekawych rzeczy trafiały jak kulą w płot. Wołała kota, kryjącego się za kołem samochodu.
Kwis, odchodząc od okna, burknął pod nosem coś o niewdzięcznych bachorach. Pochylił się nad Magdą, lekko szarpnął za ramię.
- Wstawaj gamoniu.
Nie zareagowała, więc dotknął jej ramienia, a potem drugi raz energiczniej. Otworzyła oczy i zachrypniętym głosem spytała, czego od niej chce.
- Starczy tego spania. - Wskazał ręką na zegar. - Ruszaj chudy tyłek i się ubierz.
Usiadła na łóżku, rozejrzała się po pokoju, szczypiąc Marcina w policzek.
- Tyłek? Tak, to się chyba nie mówi do dzieci?
Wstała z posłania, wsunęła adidasy na stopy i ziewnęła głośno, zmazując ponury wyraz twarzy mężczyzny.
- Co zamierzasz teraz zrobić ze swoim życiem? - spytał.
Bezzasadność pytania, uzmysłowiły mu, że traktowanie dziewczynki jak dorosłej nie jest dobrym pomysłem. Ta jednak okazała się nad wyraz bystra i bez zastanowienia odpowiedziała.
- Nic, mam ciebie.
Zaczęła ściągać pidżamę, więc odwrócił wzrok.
- Wiem, że masz, ale musimy coś postanowić.
Magda założyła zielone sztruksowe spodnie i wsunęła z trudem ciasny, wełniany sweter.
- Możemy mamusi poszukać - zaproponowała.
Jak miał wytłumaczyć dziecku, że dorosła osoba, miała teraz w głowie inne uczucia. Wolała zabawiać się z kolejnym kochankiem, niż zająć się córką.
- Umyłabym zęby, ale nie mam szczoteczki - odezwała się, krzywiąc usta. - Twoja, to pewnie papierochami śmierdzi.
- Dobrze ją wypłucz albo umyj palcem. - Machnął ręką ze zniecierpliwieniem. Wskazał na drzwi. - Idź do łazienki i zrób, co masz tam zrobić, a potem zejdź na dół do kuchni. Zrobię ci śniadanie.
Wyszedł za nią z pokoju i zszedł do kuchni. Wyjął z lodówki jajka, a potem wbił do szklanej miski stojącej obok mikrofalówki.
Nie mógł zostać z Madzią w tym domu. Mieszkanie z dziewczynką z małym pokoju już było nieodpowiednie, a kiedy Julia się dowie, że to nie jego prawdziwa córka sprawa stanie się poważna.
Postawił patelnie na małym ogniu, a z szafki Zośki wyjął butelkę z olejem. Polał trochę, czekając, aż tłuszcz się nagrzeje. Spoglądał na Kubę palącego papierosa w ogrodzie. Chłopak czytał coś w smartfonie.
Wylał rozbite jajka na patelnię i mieszając widelcem, nasłuchiwał czy mała schodzi na dół.
- Cześć wielkoludzie.
Kuba wszedł do kuchni i usiadł przy stole.
- Dla mnie takie mniej wysmazone - zaśmiał się, znając dobrze Marcina oraz jego brak zainteresowania potrzebami innych ludźmi.
Ten wzruszył ramionami, ale wbił jeszcze trzy jajka na patelnię.
- Co słychać? - odezwał się Kuba, widząc, że koledze nie bardzo chce się rozmawiać.
- A nic, po staremu. - Usłyszał, że drzwi łazienki na piętrze trzasnęły, więc zdjął patelnie z palnika. Spojrzał na kolegę. - Daj coś, żeby nałożyć jajecznicę.
Kuba wstał od stołu. Wyciągnął z szafki dwa talerze i postawił na stole.
- Daj jeszcze jeden, bo mam cholera, niespodziewanego gościa. - W końcu uznał, że jajka były wystarczająco ścięte, aby zaczął je nakładać.
- Ładny ten gość? - Kuba puścił mu oko, masując z uśmiechem własne sutki.
- Ujdzie... trochę chuda, ale buźkę ma całkiem ładną. - Kwis też puścił mu oko, jęcząc jak napalona kochanka w czasie orgazmu.
Do kuchni weszła Madzia. Uśmiechnęła się do Kuby i widząc jajecznicę na talerzach, klasnęła zachwycona. Położyła ręce na szyi Marcina, całując go w policzek. Ten odsunął głowę zaskoczony jej zachowaniem i patrzył rozbawiony na Kubę podnoszącego widelec z podłogi. Chłopak patrzył na Kwisa, nawet nie próbując ukryć zdumienia.
- To Magda, córka mojej eks - wyjaśnił, pokazując czerwonemu jak burak Kubie środkowy palec.
- No tak, powinienem się domyślić, przecież... - urwał w pół zdania, nie chcąc się coraz bardziej pogrążyć.
- Co? przecież - spytała zaciekawiona, uśmiechając się do chłopaka. Zaraz jednak o tym zapomniała i szturchnęła Kwisa. - Chleb by się przydał. Ja ukroję - Zerwała się z krzesła. Podeszła do drewnianej deski, wyjmując bagietkę z chlebaka.
- To nasza? - zapiszczała radośnie i nie czekając na odpowiedź, zaczęła kroić.
Nie potrafił zrozumieć, jak z mazgajowatej córeczki mamusi w ciągu zaledwie jednego roku zmieniła się w tak samodzielnego dzieciaka. Kroiła bagietkę co prawda nieudolnie, ale jednocześnie z takim zapałem, że nie miał sumienia jej przerwać.
Przypomniał sobie o koledze z pracy, który kilka razy zachwalał pracę poza Londynem. Płacili w takich miejscach podobnie jak w mieście, ale dodatkowo był darmowy pokój i wyżywienie. Musiał znaleźć takie miejsce, gdzie zatrudniliby go, jednocześnie pozwalając mieszkać z dziewczynką.
Postanowił, że po śniadaniu do niego zadzwoni i spyta o więcej szczegółów.
Na razie, patrząc na paplającą bez przerwy do Kuby Magdę, czuł, że zaczyna się coś nowego i, że dzięki temu dziecku jego życie też nabierze większego sensu.
Rozdział 1
http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopi ... 93&t=21980
Wyzwanie - Rozdział 2
2Jest nieżle i coraz nieźlej, ale - czyścić trzeba.
Porządnie, nie pożądanie. Z podpowiedzi w smartfonie korzystasz?
Każe - od kazać. Nie karze - od karać.
A poza tym - nie znam się na kacach-gigantach, ale nie wydaje mi się, żeby to byl dobry moment na zianie ogniem. Już prędzej jakieś jęki, czy coś podobnego.
Dalej tez przydaloby się czyszczenie, lecz trochę już mi brakuje cierpliwości. Ogólnie, w tym fragmencie dobrze wypadają i Kwis, i Madzia. Zastanawiam się, czy nie za wiele jest tych pogaduch z innymi lokatorami (w poprzednim fragmencie była również Zośka). Czasem trzeba ograniczać takie scenki dodajace kolorytu, lecz malo istotne dla fabuly, gdyż wtedy całosć byłaby zbyt dluga i malo dynamiczna, a przez to - nużąca. Ale to się jeszcze okaże.
Przecież wiadomo, że skoro uniósł głowę znad kurtki, to rzeczona kurtka była pod głową.
Czego nie mógł powstrzymać? Spania w pozycji komicznej? nie mógł powstrzymać uśmiechu, kiedy ją ponownie okrywał. A zamiast "pozycji komicznej" lepszy byłby jakiś konkret: zwinięta jak kociak? Z kolanami pod brodą?
Dzisiaj tez jest alkoholikiem. Alkoholizm to nie ból glowy, który ustępuje pod wplywem cudownej pigułki. Wczoraj mógł pić bez opamiętania i nie troszczyć się o to, co dalej, a dziś los podrzucił mu dziecko pod opiekę albo podobnie.
...gra bardzo rozgniewaną i grożąc palcem, ostrzega córkę...
WYDAWAŁO SIĘ. Przecież to jest wspomnienie.
Dawała lekcję.
Porządnie, nie pożądanie. Z podpowiedzi w smartfonie korzystasz?
Każe - od kazać. Nie karze - od karać.
A poza tym - nie znam się na kacach-gigantach, ale nie wydaje mi się, żeby to byl dobry moment na zianie ogniem. Już prędzej jakieś jęki, czy coś podobnego.
Trochę to koślawe. Skracaj i upraszczaj. powinien dzis pojsć do pracy, a Magda - do szkoły. Czul jednak, ze nie mialby cierpliwosci...tomek3000xxl pisze: Spojrzał na zegar, przypominając sobie, że powinien dziś wrócić do pracy. Magda pójść do szkoły, ale w obecnej sytuacji wizja normalnego dnia, nie pokrywała się z zaistniałą sytuacją. On nie miałby cierpliwości serwować jedzenia i znosić towarzystwa płaczliwych Włochów, a dziewczynka na sto procent pochwaliłaby się w szkole, że matka ją zostawiła i mieszka teraz z Marcinem, który nawet nie jest jej ojcem.
Oj, nie. To jest stanowczo zbyt szczegolowe, jak na scenkę oglądaną przez okno. Musiałby słyszeć całą rozmowę, a przecież mieszka na piętrze. Kwis może się tylko domyslać, w czym problem.tomek3000xxl pisze: Wstał z łóżka i podszedł do okna.
Kobieta na ulicy prowadziła za rękę chłopca i próbowała namówić jego siostrę do polubienia szkoły. Ta miała jednak inną wizję spędzenia porannych godzin, a argumenty o spotkaniu koleżanek i nauczeniu się nowych i ciekawych rzeczy trafiały jak kulą w płot. Wołała kota, kryjącego się za kołem samochodu.
Dalej tez przydaloby się czyszczenie, lecz trochę już mi brakuje cierpliwości. Ogólnie, w tym fragmencie dobrze wypadają i Kwis, i Madzia. Zastanawiam się, czy nie za wiele jest tych pogaduch z innymi lokatorami (w poprzednim fragmencie była również Zośka). Czasem trzeba ograniczać takie scenki dodajace kolorytu, lecz malo istotne dla fabuly, gdyż wtedy całosć byłaby zbyt dluga i malo dynamiczna, a przez to - nużąca. Ale to się jeszcze okaże.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
Wyzwanie - Rozdział 2
3Tu, to się popisałem na całego :ups:
Mogę tylko przeprosić, że musiałaś to przeczytać...
Jak myślisz, warto wklejać kolejne rozdziały?
Chcę pisać każdy, kolejny rozdział lepiej, a bez opini fachowców, tego się nie dowiem.
Tak czy siak bardzo dziękuję za komentarz.


Wyzwanie - Rozdział 2
4Warto wklejac, warto. Na razie masz zawiazanie fabuły, teraz akcja powinna się rozwinąć, ciekawe, w jakim kierunku
A kiedy będziesz miał więcej rozdzialow, o ich przeczytanie zawsze możesz poprosić w Centrum Pomocy. Wtedy jednak lepiej jest dawać dłuższy tekst, przynajmniej 1/3 planowanej całości.

Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.