-To na razie, cześć.
Michał się rozłączył. Zbliżał się do budynku szkoły choć bardzo nie chciał. Jak typowy Nastolatek. Była końcówka kwietnia i po prostu nikomu nie chciało się już chodzić do szkoły.
Idąc przez plac szkolny nie miał się z kim witać. Kiedy to jeszcze w podstawówce wydało się że jest gejem zerwał większość znajomości. Unikał większych gron ludzi i spotykał się tylko z kilkoma przyjaciółmi, którym ufał.
Mogłoby się wydawać, że świat zwierząt, to świat dla dzieci, świat bez przemocy, gdzie każdy jest sobie przyjacielem, i tak dalej… Nic bardziej mylnego. Przecież tym światem rządzą te same zasady co i naszym. Po prostu, u nas, to ludzie znaleźli się na szczycie hierarchii, tu natomiast światem rządzą antropomorficzne zwierzęta. Dokładnie takie same jak my. A może ktoś tu znajdzie siebie?
Michał jest myszą. Nie wyróżniał się na tle innych. Przeciętnego wzrostu szczupły chłopak, o brązowej sierści z wyraźnie zaznaczonymi białymi akcentami.
Pochodził z bogatej rodziny. Matka zajmowała się domem a ojciec był właścicielem firmy. Gdy homoseksualizm syna wyszedł na jaw nie mogli się z tym pogodzić. Myśleli o jakiejś terapii czy zmusić go do zmiany poglądów poprzez zakazy i nakazy. Nic nie działało. Bali się skandalu, lecz po czasie zostawili synowi wybór.
Oparł się o kolumnę, przed wejściem. Jak co dzień czekał na swojego przyjaciela - Adriana. Jako jedyny nie zostawił go gdy stał się obiektem prześladowań innych uczniów ze szkoły. W pewnym momencie Michał myślał nawet o samobójstwie, gdy nie wytrzymywał presji. Tylko on chciał pogadać, pomóc. Tylko on nie wyśmiewał go.
Po chwili przyszedł. Jest on wysoką wysportowaną wydrą, o brązowo-czarnej sierści. W przeciwieństwie do swego kolegi wyraźnie było widać że regularnie uprawia sport i dba o swoją sylwetkę. Obcisła koszulka wyraźnie zaznaczała jego mięśnie.
-No cześć! - zaczął Michał.
-Cześć - odpowiedział Adrian. - I jak było w Poznaniu? Co u Filipa?
-Spoko. Z rodzicami podjechali po mnie na stacje praktycznie tylko zostawiłem torbę w pokoju i wybyliśmy się na cały dzień na miasto. A, i kazał cię pozdrowić.
-Dobrze że rodzice mu odpuścili.
-Twierdzą że to duża zasługa mnie. Niby gdyby to ktoś inny z nim by chodził to nie byliby tak przychylni i tak dalej… - zaśmiali się pod nosem.
Zadzwonił dzwonek na lekcje. Cały tłum pchał się w kierunku drzwi. Michał i Adrian zaraz po wejściu skręcili w lewo a potem zatrzymali się przy trzecich drzwiach. Mieli teraz sprawdzian z matematyki i nauczyciel najprawdopodobniej zaraz przyjdzie.Tak też było. Potężny lew przepchał się bez trudu przez tłum i otworzył salę.
Był najbardziej szanowanym nauczycielem w szkole. Umiał dogadać się nawet z tymi, którzy w szkole są tylko i wyłącznie z obowiązku, oraz w głowie im tylko żarty, wygłupy i rozmowy. Ta nie do ogarnięcia dzikość tu na jego lekcjach po prostu znika.
Oprócz tego że był genialnym pedagogiem z powołania, był też niezwykle inteligentny. Już na początku widać jego niecodzienny sposób sprawdzania obecności, gdzie każdy po prostu zaznaczał się na położonej na pierwszej ławce liście. Wbrew pozorom po tygodniu każdy tak perfekcyjnie znajdował swoje nazwisko, że cała procedura trwa poniżej minuty. Ławki są ustawione w trzech rzędach, i każdy miał ustalone swoje miejsce. Uczniowie wchodzą do sali w taki sposób by zajmować krzesła od tyłu. Mimo że brzmi skomplikowanie po miesiącu kolejność wchodzenia do sali stała się nawykiem i została przeniesiona na wszystkie lekcje. Tak, to po prostu działa.
Budzący taki respekt nauczyciel nawet nie musiał uciszać klasy. Uczniowie uciszali się sami. Bez protestów bez rozmówek typu “Nic nie umiem”, “dostanę jedynkę” itp…
-I tym razem będę pisał 2 sprawdziany na raz? - jedynie Michał zadał pytanie Adrianowi. Nie był on dobrym uczniem. Szczególnie nie był dobry z przedmiotów ścisłych.
-I tu cię zaskoczę, piszę sam. - z dumą odpowiedział. - Tym razem się przyłożyłem.
-Tylko pamiętaj że na poprawie to mnie tu na pewno nie będzie. - Adrian uśmiechnął się w odpowiedzi.
Sprawdziany leżały na ławkach jeszcze przed lekcją. przygotowane i podpisane, każdy miał swój. Nie było opcji by się zamienić. W czasie gdy wszyscy zabrali się do pracy nauczyciel przeszedł między ławkami i pozbierał sprawdziany z miejsc kilku nieobecnych osób.
Zapanowała cisza.
Po trzydziestu minutach kilka osób oddało prace. Był to minimalny czas, i oddanie go wcześniej było surowo zabronione. Następnie każdy opuszczał salę. Dla niego lekcja się skończyła. Miał czas by pójść pod następną salę. Pogadać o nieomówionych wcześniej tematach. On był już wolny.
W tym miejscu pozwolę sobie dodać, że tekst napisałem już dawno temu, a pomysł narodził się z jeszcze większym wyprzedzeniem. Uprzedzając pytania - tak należę do futrzaków. Możliwe że to nie ostatnia moja twórczość w świecie antropomorficznych zwierząt. I spokojnie równie dobrze opowiadanie można czytać tak jak by postaciami byli zwykli ludzie. Na koniec przepraszam za brak akapitów, niestety nie zależnie od moich prób nie chciały wstawić się poprawnie.
A jeśli powiem tak? [obyczajowa z elementami fantastyki] - cz. 1
2Znasz, Autorze, to?
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/48531/firmin
Wygląda na to, że Sam Savage zrealizował Twój pomysł dużo lepiej niż Ty.
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/48531/firmin
Wygląda na to, że Sam Savage zrealizował Twój pomysł dużo lepiej niż Ty.

Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
A jeśli powiem tak? [obyczajowa z elementami fantastyki] - cz. 1
3Ze sposobu pisania wnioskuję, że jesteś młodą osobą.
Proszę, zwróć uwagę na powtórzenia i interpunkcję.
Tekst czyta się trudno, bo czasami przeciągasz myśl w nieskończoność, a innym razem w każdym kolejnym zdaniu serwujesz coś nowego. Przemyśl narrację i zdecyduj się na jeden czas.
Ponoć w literaturze już wszystko było... Nie znaczy to, że nie można spróbować tego napisać inaczej. Dużo wytrwałości życzę.
Proszę, zwróć uwagę na powtórzenia i interpunkcję.
Tekst czyta się trudno, bo czasami przeciągasz myśl w nieskończoność, a innym razem w każdym kolejnym zdaniu serwujesz coś nowego. Przemyśl narrację i zdecyduj się na jeden czas.
Ponoć w literaturze już wszystko było... Nie znaczy to, że nie można spróbować tego napisać inaczej. Dużo wytrwałości życzę.

A jeśli powiem tak? [obyczajowa z elementami fantastyki] - cz. 1
4Nie znam, masz rację bardzo podobne. Ale dzięki za książkę, wydaje się być ciekawa i możliwe że kiedyś przeczytam. Nie dziwię się że napisał to lepiej, przecież ja dopiero zaczynam. Mimo wszystko nie zaprzestanę pisania tego. Po prostu nie chcę napisać jakiejś opowieści która się może spodoba czytelnikom, ale też chcę wyrazić swoją taką trochę złość na współczesny świat i to co się dzieje.Thana pisze: Znasz, Autorze, to?
https://lubimyczytac.pl/ksiazka/48531/firmin
Wygląda na to, że Sam Savage zrealizował Twój pomysł dużo lepiej niż Ty.
Dzięki! Jak wspomniałem pierwszy rozdział był napisany dawno (chyba tak z półtorej miesiąca temu) i nie miałem wtedy jeszcze tak dobrze dopracowanej koncepcji. Co do przeciągania myśli - tak mój wielki problem, z którym walczę. Jeśli chodzi o interpunkcję to jest jej za dużo, mało, czy w złych miejscach. Może sobie w internecie poszukam dokładniejszych zasad. Tak na ostatek zapytam, lepiej żebym przepisał i poprawił pierwszy rozdział, czy lecieć dalej wstawić drugi i zobaczymy co będzie? Jeszcze raz dziękuję za te rady. przydadzą się na przyszłość.Słowołapacz pisze: Ze sposobu pisania wnioskuję, że jesteś młodą osobą.
Proszę, zwróć uwagę na powtórzenia i interpunkcję.
Tekst czyta się trudno, bo czasami przeciągasz myśl w nieskończoność, a innym razem w każdym kolejnym zdaniu serwujesz coś nowego. Przemyśl narrację i zdecyduj się na jeden czas.
Ponoć w literaturze już wszystko było... Nie znaczy to, że nie można spróbować tego napisać inaczej. Dużo wytrwałości życzę.
A jeśli powiem tak? [obyczajowa z elementami fantastyki] - cz. 1
5Myślę, że powinieneś. To się często zdarza, że nasz pomysł został już zrealizowany - zawsze warto sprawdzić, jak to zostało zrobione (akurat w "Firminie" zostało to zrobione naprawdę dobrze). Wtedy można porównać z tym, co mamy w głowie i zorientować się, co stanowi o naszej oryginalności. Co chcemy zrobić inaczej?
Co może być Twoim atutem? Sam pomysł, jak widać, nie. Styl - jeszcze nie, choć może z czasem tak się stanie. A może wyciągniesz z tego pomysłu coś, czego Savage nie zauważył? Pominął? Rozwiniesz historię inaczej niż on? Ale żeby to zrobić, trzeba przeczytać.

Dobry plan, tylko bardzo ogólny. Jaka jest ta taka trochę złość? Skierowana jest na współczesny świat, czyli konkretnie na co? Świat każdego człowieka jest trochę inny - każdy dostrzega inne jego elementy, inaczej je filtruje przez własną wrażliwość. Jaki jest świat, który Ty widzisz? I to co się dzieje - czyli co, konkretnie?
Nie odpowiadaj w wątku. Spróbuj, proszę, odpowiedzieć, pisząc kolejne teksty (może rozdziały, a może jakieś odrębne opowiadania?).
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka