Jagoda nareszcie kończy myć podłogę. Teraz musi porządnie wypłukać wielkiego mopa i wynieść go na dwór, żeby wysechł ukryty za pniem drzewa.
Gotowe.
Jeszcze opróżni dwa wiadra z brudną wodą do kanału odpływowego, znajdującego się na dziedzińcu.
Człap, człap, człap, chlap, chlap, chlap, chlust, chlust.
Zrobione.
Schodzi powoli po schodach do piwnicy. Ostrożnie stawia opuchnięte nogi. Już tylko kilka kroków dzieli ją od drzwi przebieralni. Cztery, trzy, dwa i klucz trafia do zamka.
Zgrzyt, zgrzyt.
Jagoda siada na krześle. - Tylko na chwilkę, tatusiu - szepcze, uśmiechając się przepraszająco. - Tylko na chwilę.
Kap, kap, kap.
Skąd ta wilgoć na policzkach? Łzy? Zaskoczona kobieta, ściera ją rąbkiem fartucha, który za chwilę zdejmie, złoży w schludny prostokącik i schowa do reklamówki. Ma dziesięć takich fartuszków, sama je pierze, krochmali i prasuje. Miała już nie płakać
Puk, puk, puk.
- Proszę! - Jagoda zrywa się z krzesła jak oparzona.
- Dobrze, że jeszcze nie wyszłaś, bo jutro byś niezłą burę ode mnie dostała.
W progu stoi drobna brunetka i patrzy surowym wzrokiem na kobietę.
- Nie zauważyłaś, że trzeba zamieść i umyć korytarz? - Filigranowa osóbka jest bardzo rozzłoszczona. - Przeszłaś, jakby nigdy nic po śladach, jakie zostawili robotnicy. Byle odwalić robotę i do domu, tak? Natychmiast zamieć i umyj podłogę! Wszystko ci trzeba wskazywać palcem? Sama nigdy nie wychodzisz z inicjatywą! Wiedz, że dziewczyny się na ciebie skarżą. Mają dosyć twojego roztargnienia i głupoty. W końcu pracujesz tu już prawie dwadzieścia lat, a zachowujesz się, jakbyś zaczęła wczoraj. - Brunetka mruży oczy i bierze się pod boki. - A może powinnam porozmawiać z twoim ojcem? Zapewne zmartwi się, jeśli mu powiem, że jestem bliska podjęcia decyzji, żeby cię zwolnić..
- Nie, proszę pani. Nie. Zaraz to zrobię - mówi potulnie Jagoda i w tym samym momencie zaciska pięści.
- Nie zaraz, tylko już!
- A... a dziewczyny już poszły?
- Przecież nie będą tu siedziały do rana. Zrobiły swoje i poszły, kiedy ty się guzdrałaś z myciem kuchni. - Szefowa omiata ją pogardliwym wzrokiem i wychodzi.
Jagoda rozluźnia pięści. Nie chce być zła, ale bardziej nie chce być słaba, bezradna, kolejny raz poniżana. Jednak złość nie odchodzi - uczucie, które ostatnio nawiedza ją coraz częściej. Tylko nie wie na kogo jest najbardziej zła. Na ojca? Na szefową? Na koleżanki? A może na siebie, że naprawdę jest tak głupia, nieporadna, beznadziejna i wszyscy muszą na nią krzyczeć albo się z niej naśmiewać? Może jest zła na matkę, że odeszła? Jednak, czy może ją winić? Kto mógłby kochać takiego głąba, cielę maćkowe, jak ją nazywa szefowa? Kto? Jagoda od dawna nienawidzi siebie, ale od jakiegoś czasu zaczęła też nienawidzić innych. Jest tym przerażona. Jednak musi przyznać, że nienawiść ją zmienia, dodaje siły, odwagi. Kobiecie kręci się w głowie, więc siada na krześle i zamyka oczy. Próbuje się uspokoić.
Wczoraj, kiedy kroiła sałatę lodową, szefowa stanęła przy niej i zaczęła krytykować jej ruchy.
- Powolność to twoje drugie imię. Co za oferma!
Jagoda zacisnęła dłoń na rękojeści noża. Jeden ruch, jeden ruch...
Nieoczekiwanie pod powiekami pojawia się twarz uśmiechniętej kobiety.
- Mama - szepcze Jagoda.
Nagle przypomina sobie, że kiedyś była kochana. Ktoś ją przytulał, głaskał, całował. Ktoś mówił, że jest mądra, śliczna, najlepsza. I... i ona to wszystko zepsuła.
ciąg dalszy nastąpi, jeśli ta część okaże się tego warta:)
Droga
2Hej!
Wygląda to bardziej jak początek czegoś dłuższego. Może pierwszy rozdział, może początek opowiadania. Jest całkiem dobrze, ale miniatura to taka opowieść zamknięta w pigułce. Tu masz wiele wątków do rozwinięcia, więc albo to skondensujesz, albo pisz dalej i rozwijaj. Podoba mi się ten rytm, przypominający tykanie zegara. Tik, tak, tik, tak, zaraz coś się stanie - ale nie stało się nic. Sprawa dla Ciebie do przemyślenia. Co chcesz z tym zrobić.
Pozdrawiam.
Ła.
Wygląda to bardziej jak początek czegoś dłuższego. Może pierwszy rozdział, może początek opowiadania. Jest całkiem dobrze, ale miniatura to taka opowieść zamknięta w pigułce. Tu masz wiele wątków do rozwinięcia, więc albo to skondensujesz, albo pisz dalej i rozwijaj. Podoba mi się ten rytm, przypominający tykanie zegara. Tik, tak, tik, tak, zaraz coś się stanie - ale nie stało się nic. Sprawa dla Ciebie do przemyślenia. Co chcesz z tym zrobić.
Pozdrawiam.
Ła.
"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."
.....................................Wallace Stevens
Jedyny imperator: władca porcji lodów."
.....................................Wallace Stevens
Droga
3Chciałabym to rozwinąć, a nawet mam ciąg dalszy, ale nie wiedziałam czy wartoŁasic pisze: Hej!
Wygląda to bardziej jak początek czegoś dłuższego. Może pierwszy rozdział, może początek opowiadania. Jest całkiem dobrze, ale miniatura to taka opowieść zamknięta w pigułce. Tu masz wiele wątków do rozwinięcia, więc albo to skondensujesz, albo pisz dalej i rozwijaj. Podoba mi się ten rytm, przypominający tykanie zegara. Tik, tak, tik, tak, zaraz coś się stanie - ale nie stało się nic. Sprawa dla Ciebie do przemyślenia. Co chcesz z tym zrobić.
Pozdrawiam.

Dzięki

Droga
4Dobrze. Ale uśmiechnij się do kogoś z Adminów, niech to Ci przeniosą do działu "Tu wrzuć", bo to nie jest miniatura, na ten moment fragment. Do zapamiętania - miniatura to zamknięty, krótki tekst. Fragment - możesz rozwinąć jak Ci się podoba. Miniatura ma na końcu taką solidną kropkę, która zamyka całość i nie ma nic więcej do powiedzenia. Prościej nie umiem wytłumaczyć. Zobacz jak wyglądają inne miniatury na forum i już chyba wtedy wszystko będzie jasne. Powodzenia 

"Niechaj się pozór przeistoczy w powód.
Jedyny imperator: władca porcji lodów."
.....................................Wallace Stevens
Jedyny imperator: władca porcji lodów."
.....................................Wallace Stevens
Droga
5Ależ ja rozumiem:)Łasic pisze: Dobrze. Ale uśmiechnij się do kogoś z Adminów, niech to Ci przeniosą do działu "Tu wrzuć", bo to nie jest miniatura, na ten moment fragment. Do zapamiętania - miniatura to zamknięty, krótki tekst. Fragment - możesz rozwinąć jak Ci się podoba. Miniatura ma na końcu taką solidną kropkę, która zamyka całość i nie ma nic więcej do powiedzenia. Prościej nie umiem wytłumaczyć. Zobacz jak wyglądają inne miniatury na forum i już chyba wtedy wszystko będzie jasne. Powodzenia
-
Tylko chciałam się dowiedzieć, czy warto kontynuować moją opowieść. Pewnie nie zrobiłam tego tak, jak trzeba.
OK, Łasic, wiem, ze miniatura to zamknięta całość i przepraszam za zamieszanie. To przez niepewność.

Added in 1 minute 35 seconds:
Zatem proszę o przeniesienie, jeśli według was początek coś rokuje, a jeśli nie to do następnego:)
Droga
7Zgadzam się z przedpiścą. Robi się ciekawie.
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze
Droga
9Pewnie, że wartoGelsomina pisze: Chciałabym to rozwinąć, a nawet mam ciąg dalszy, ale nie wiedziałam czy warto

Podoba mi się zabieg z "chlup, chlup", "puk, puk", od razu widać detale całej sceny. Uważam, że tworzy to pewną atmosferę. Pierwsze dwa akapity zaciekawiają i zastanawiałam się, jak się dalej potoczy akcja. Jeśli czegoś mi brakuje, to więcej rozważań Jagody odnośnie jej przeszłości, na co liczę w dalszym ciągu.
No i przedostatni akapit - tu intrygujesz na maksa

Droga
10Czekam z niecierpliwością! Jestem ciekawa w jakim kierunku pójdzie Twoja bohaterka! Ciekawy psychologiczne początek postaci, możliwy do rozwinięcia w każdym gatunku. Tylko nie zostawiaj nas w tym niedosycie Gelsomina!
https://www.facebook.com/Barbara-Wysocz ... 1578587617
Ujrzałem ją już z bardzo daleka: siedziała na tarasie brudnej kawiarni i paliła papierosa w taki sposób, że nawet pięcioletnie dziecko nie miałoby wątpliwości, czym się trudni..
Julio Cortazar, Gra w klasyDroga
12Fragment jest bardzo krótki, więc trudno wyciągać wnioski na temat rozwoju fabuły, ale zapowiada się nietypowo, a zatem - ciekawie. Piszesz sprawnie, drobne potknięcia nie mają w tej chwili znaczenia. Zaintrygowało mnie jedno: "pracujesz tu już prawie dwadzieścia lat" i "muszę porozmawiać z twoim ojcem". Ponieważ do pracy (legalnej) przyjmuje się osoby mające minimum 16 lat, Jagoda miałaby wiosen 30++. I pozostaje pod kuratelą rodzicielską. Jestem naprawdę zainteresowana, co będzie dalej.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.