Niezręczna cisza, tykanie zegara. Przy elegancko nakrytym stole siedziały dwie kobiety. Jedna, młoda, drobna, prawie przezroczysta. Druga dorodna, siwowłosa, wypełniała sobą cały pokój.
Iskrzyło. Niewidzialne błyskawice, wyładowania. Powietrze gęstniało od przemilczanych słów.
Krzesła, mimo że wygodne, uwierały.
— Jeszcze ciasta?
— Tak, poproszę. — Dziewczyna uśmiechnęła się, prawie serdecznie i starła serwetką okruch z kącika ust. — Jest pyszne.
— Powinnaś sama zacząć piec. Jan tak lubi słodkie. A ty… No nic, nie nauczyli cię w domu gotowania, nie twoja wina. — W głosie starszej kobiety było słychać dezaprobatę.
Uśmiech Anny stężał. Zamrugała powoli a potem podniosła filiżankę z herbatą i wypiła duży łyk.
—Tak między nami… — Kobieta nachyliła się i wykonała ruch jakby chciała dotknąć dłoni dziewczyny. — Pamiętasz Zosię, jego byłą dziewczynę? Ta to umiała piec. Do tej pory nie rozumiem, dlaczego z nią zerwał. — Uśmiech. Trochę dobroduszny, a trochę drwiący.
Anna zakrztusiła się kolejnym łykiem herbaty i na moment zacisnęła powieki, tak mocno, że aż bolało. Zaraz potem podniosła się niezgrabnie.
— Ma mama rację. — To mama kuło w język, kaleczyło wargi. — Ale dzisiaj… Dzisiaj wyjątkowo coś upiekłam. Tylko zapomniałam przynieść na stół.
Chwiejnym krokiem ruszyła do przedpokoju. Po chwili wróciła z czerwonym, kartonowym pudełkiem. Wyraźnie odcinało się na tle jej bladych rąk.
— Proszę, niech mama się częstuje.
Starsza kobieta uniosła brwi, przybrała niemal uprzejmy wyraz twarzy.
— No skoro tak. Spróbuję. — Otworzyła pudełko.
Zapachniało migdałami. Okrągłe ciastka ozdobione kremem stały równo jedna obok drugiej.
Anna patrzyła w milczeniu, jak jej teściowa zjada najpierw jedną, potem drugą, trzecią.
I nadal w milczeniu patrzyła jak kobiecie nagle zaczyna brakować oddechu, jak sinieje, a oczy rozszerzają się ze strachu. Jak zwala się pod stół, pociągając ze sobą obrus.
Pachniało migdałami. Słodki, słodki zapach cyjanku.
Dziewczyna zamknęła oczy, a kiedy je otworzyła, nadal siedziała przed trochę drwiąco, a trochę dobrodusznie uśmiechniętą kobietą.
Nie było czerwonego pudełka, nie było ciastek.
Anna nie umiała piec. Jeszcze.
Dwie kobiety
2A, ja, to mówię dla cyjanku zdecydowane NIE!
Młoda dziewczyna powinna powoli poznawać rzemiosło cukiernicze. Po kilku tygodniach cholesterol u matrony już dałby znać o sobie. Kolejne słodkości żarte w zatrważających ilościach, załatwiłyby jej powoli zęby. Kiedy białe cudeńka zamieniłyby się w czarne kikuty, przestałaby wreszcie gadać i gloryfikować synka. Nadwaga i otyłość to kolejny objaw etapu zbrodni doskonałej. Z pryszczatą gębą i atakiem serca matrony, można już sobie wyobrazić HAPPY END.
Bardzo zmyślna miniatura. Podobało mi się.
Młoda dziewczyna powinna powoli poznawać rzemiosło cukiernicze. Po kilku tygodniach cholesterol u matrony już dałby znać o sobie. Kolejne słodkości żarte w zatrważających ilościach, załatwiłyby jej powoli zęby. Kiedy białe cudeńka zamieniłyby się w czarne kikuty, przestałaby wreszcie gadać i gloryfikować synka. Nadwaga i otyłość to kolejny objaw etapu zbrodni doskonałej. Z pryszczatą gębą i atakiem serca matrony, można już sobie wyobrazić HAPPY END.
Bardzo zmyślna miniatura. Podobało mi się.

Dwie kobiety
3Pierwsze zdanie (a własciwie równoważnik zdania) to rejestracja odczuć narratora. Sugeruje, że narracja będzie prowadzona w czasie teraźniejszym, gdyż tak się odnotowuje coś, co dzieje się tu i teraz - przynajmniej wówczas, kiedy jest to sam początek tekstu. Spodziewałam się więc, że dalej będzie: Przy elegancko nakrytym stole siedzą dwie kobiety. Ty jednak użyłaś czasu przeszłego, co trochę zgrzyta. Można byłoby zamienić na: Przy elegancko nakrytym stole, w ciszy przerywanej tykaniem zegara, siedziały dwie kobiety.
Podkreślone zdanie to taka typowa informacja dla czytelnika. Jeżeli Anna znała Zosię, a tak wynika z pytania Pamiętasz?, wtedy teściowa nie ma powodu, żeby wyjaśniać, że Zosia jest byłą dziewczyną Jana. Obie to wiedzą doskonale. Tutaj całkowicie wystarczyłoby krótkie: Zosia, ta to umiała piec! Do dziś nie rozumiem..., gdyż sytuacja jest całkowicie jasna.
KŁUŁO! Jest wyraźna róznica znaczeniowa między kuć (wykuwać coś z metalu) i kłuć (igłą, kolcem, gwoździem).
A dlaczego chwiejnym? Z tekstu nie wynika, żeby cierpiała na zawroty głowy albo żeby obie panie wypiły duuużo nalewki.
Ręce trzymające pudełko nie są tłem dla niego. Wystarczyłoby odcinało się od jej bladych rąk albo kontrastowało z jej bladymi dłońmi.
Skoro ciastka, to jedno obok drugiego. A jeśli jedna obok drugiej, to nie wiem - może babeczki? Tempo pochłaniania ciastek przez teściową wskazuje, że to był jakiś drobiazg. Wtedy najbardziej pasowalyby makaroniki, ale nie będę się upierać

Dobrze uchwyciłaś relację pomiędzy dominującą, słodko-jadowitą teściową a zahukaną Anną.
Zakończenie wypadło całkiem zgrabnie, z tym krótkim "jeszcze" sugerującym, że nagła wizja może zostać przekuta w czyn

Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
Dwie kobiety
5tomek3000xxl, obawiam się, że to ten typ matrony co i tak objada się słodkościami.
Rubia, dziękuję za dokładną weryfikację. Pierwotnie były babeczki, przeoczyłam przy sprawdzaniu, że rodzaj się nie zgadza.
Rubia, wroubelek, oczywiście - kłuło :ups: coś mi zgrzytało w tym słowie, nawet sprawdziłam pisownię, a i tak napisałam źle.
Pięknie dziękuję wszystkim za opinię
:<3<3:

Rubia, dziękuję za dokładną weryfikację. Pierwotnie były babeczki, przeoczyłam przy sprawdzaniu, że rodzaj się nie zgadza.
Rubia, wroubelek, oczywiście - kłuło :ups: coś mi zgrzytało w tym słowie, nawet sprawdziłam pisownię, a i tak napisałam źle.

Pięknie dziękuję wszystkim za opinię

Dwie kobiety
6Mam poważne (być może nieuzasadnione) wątpliwości, czy w przypadku cyjanku potasu kobieta zdołałaby zdążyć zjeść trzy ciastka. Chyba, że to naprawdę makaroniki albo malutkie bezy.
Plus kobieta nie powinna sinieć. "Jednym z charakterystycznych objawów zatrucia cyjankami jest brak sinicy, pomimo ewidentnej niewydolności krążenia i oddechu. Spowodowane jest to wysokim wysyceniem tlenem krwi żylnej, ze względu na zahamowanie metabolizmu tlenowego komórek." (http://www.czytelniamedyczna.pl/3462,ro ... alnym.html).
Sama miniatura jest ładnie napisana, plastyczna, choć - czysto subiektywnie - bardziej podobałaby mi się, gdyby wykreślić jedno zdanie...
Lubię teksty z niedopowiedzeniami, czytelnik i tak domyśliłby się, że ciastka były zatrute, a bez uderzenia mnie informacją "to był cyjanek" ładniej zagrałyby dwa ostatnie zdania.
Tym niemniej, czytało się przyjemnie.
“One day I will find the right words, and they will be simple.” ― Jack Kerouac
Dwie kobiety
7Wytrawna miniatura
chwilami delikatnie ocierająca się o banał, ale jakże życiowa 


https://www.facebook.com/Barbara-Wysocz ... 1578587617
Ujrzałem ją już z bardzo daleka: siedziała na tarasie brudnej kawiarni i paliła papierosa w taki sposób, że nawet pięcioletnie dziecko nie miałoby wątpliwości, czym się trudni..
Julio Cortazar, Gra w klasyDwie kobiety
8Bardzo mi się podobała Twoja miniatura. Oczami wyobraźni widziałam scenkę, czułam jadowity język teściowej i kończącą się powoli cierpliwość Anny. Pachnie mi to kryminałem w starym stylu:)
Dwie kobiety
9Wizimir, o, dziękuję za tę informację o braku sinienia. Albo się do niej nie dokopałam, albo przeoczyłam. Zapamiętam na przyszłość
(literacko rzecz jasna
).
Babette, trochę się bałam tego banału
Iwoneczka, dziękuję
o kryminale nawet nie pomyślałam, bardziej o codzienności i irytujących typach ludzkich
Dziękuję Wam za opinie



Babette, trochę się bałam tego banału

Iwoneczka, dziękuję


Dziękuję Wam za opinie


