Literat [W]

1
Stała się rzecz niemożliwa
Władcy kraju zwanego Polską, wprowadzili zakaz pisania i czytania tekstów dłuższych niż sto znaków... ze spacjami.
Kilku mądrali wskazywało co prawda wcześniej taką możliwość, ale nikt im nie wierzył, a nawet ich wyśmiewano.
Książki spalono na wielkich stosach podsycanych benzyną i ludzką bezmyślnością. Pisarzy i miłośników książek zamykano w więzieniach, skazując na wieloletnie oglądanie filmów Patryka Vegi.
Mijały lata ku chwale YouTube i brazylijskich seriali, a liczba umiejących czytać zmalała prawie do zera. Wtedy na dzielni gruchnęła nieprawdopodobna nowina.
Nocami w świetle księżyca pojawiał się i znikał człowiek z książką pod pachą. Recytował poezję, cytował dawno zapomnianych pisarzy, a co najgorsze - na kartce formatu A4 coś pisał.
Nie bardzo wierząc w ludzkie gadanie, postanowiłem to sprawdzić i uzbrojony w latarkę, parasol i pół paczki szlugów bez filtra ruszyłem na poszukiwania tego kryminalisty.
Park o pierwszej w nocy był miejscem dość nieprzyjemnym, a nawet trochę strasznym. Zapaliłem papierosa, świecąc latarką na ścieżkę przed sobą i nasłuchiwałem.
Odgłos kroków zza drzew pozbawił mnie resztek odwagi i pewnie bym uciekł, gdyby nie okazja poznania kogoś biegłego w sztuce pisania.
- Ktoś ty? - ryknąłem, chcąc zagłszyć odgłos mocno bijącego serca.
- Pokaż się! - dodałem już bliski ataku serca.
Krzaki się poruszyły, odgłos kroków był już w moich uszach i już miałem rzucić latarką w tamto miejsce, kiedy krzyk i stek wyzwisk doleciał do mych uszu.
- A niech do cholery Mickiewicza i Słowackiego szlag trafi za takie nocne przechadzki! Człowiek weny szuka, a tu tylko stłuczony palec się trafił.
Trochę mnie uspokoił taki niecodzienny wybuch złości, ale i tak nie wypuściłem latarki z ręki
- Kim jesteś? - odezwałem się już pewnym siebie głosem. - Mów swoje imię albo R- dwudziestka położy cię trupem.
Wyszedł. Najpierw wielki nos, potem wychudzona, blada gęba z pryszczami wielkości porzeczek. Była noc, ale światło latarki raziło tak mocno, że facet od razu skojarzył mi się z podobizną z plakatu rozwieszanego w całym mieście i kraju przez ostatnie trzydzieści lat
POSZUKIWANY
Dead or Alive
3MBajty Darmowych Transmisji z meczów Polskich piłkarzy z podpisem Krychowiaka... za pojmanie lub informację o miejscu ukrywania się pisarzy i czytelników książek
Plus rysunkowa podobizna gościa, który ni mniej, ni więcej stał właśnie teraz przede mną.

- Niech będzie pozdrowiony Prezes i jego majestat. - Powitałem nieznajomego.
Ten skrzywił się z niesmakiem i splunął trzy razy przez lewę ramię.
- Na pohybel zbójom i niech im Nesbo pohańbi ich szare komórki koszmarami ze swoich książek. - Podparł się pod boki i patrzył na mnie wyzywającym wzrokiem.
Wiedziałem, że mi nie ufa, więc zaryzykowałem.
- Zimy ostatnio coś liche, ale Mróz wciąż przyciąga ludzi.
Ziewnął znudzony i spojrzał łakomie na papierosa w moich ustach.
- Zapalisz? - spytałem.
Przesunął się kilka kroków do przodu, niemiłosiernie szurając butami.
- Nie powinienem, ale chętnie zakurzę.
Paliliśmy w ciszy, aż nowy znajomy zapytał.
- A ty też coś piszesz?
Byłem już pewien, że nie jest agentem Prezesa, więc odpowiedziałem.
- Próbuję, ale mi nie wychodzi. Mówią, żem desperat i Strasburgera poziom mam.
- Kogo?
- Taki jeden z telewizji... nieważne.
- Skoro z telewizji - uśmiechnął się szczerze. - to faktycznie nieistotne.
Rozmawialiśmy z pół godziny. Opowiadał mi o życiu w konspiracji i kompletnym odosobnieniu. Przez lata przewędrował całą Polskę i nie spotkał nikogo z kim można byłoby, pogadać o pisaniu.
- A kto ci mówił, że nie umiesz pisać? - spytał.
Nie byłem pewien czy mogę mu zdradzić tak wielką tajemnicę. Skoro jednak udowodnił swój talent, podzielił się próbkami tekstu, to chyba mogłem mu zaufać. Nie zdążyłem mu odpowiedzieć, bo do moich uszu dotarł sygnał nadjeżdżającego radiowozu.
- Musisz dostać się do Darknetu, a potem znaleźć niewidoczne ścieżki prowadzące do Weryfikatorium. - Szeptałem mu na ucho, jednocześnie nadsłuchując sygnału radiowozu. - Ludzie tam uczeni i mądrzy, ale pochwał od nich nie usłyszysz. Skopią cię i obiją bejsbolami, a kiedy pomyślisz, że już coś umiesz, to szybko wybija ci to z głowy.
Samochód policji wjechał do parku i jechał w naszą stronę. Musiałem uciekać, bo za nocne pogaduszki groził obowiązkowy udział w wyborach do parlamentu.
- Niczym się jednak nie zrażaj i pisz, aż w końcu będzie ci dane.
Ruszyłem ostro w stronę krzaków, ale zatrzymałem się wpół kroku i pogroziłem nieznajomemu palcem.
- Uważaj, bo oni tam cały czas umawiają się na gorzałkę pod pretekstem literackich pogaduszek.

Literat

9
Stała się rzecz niemożliwa
Kropka.
Władcy kraju zwanego Polską, wprowadzili zakaz pisania i czytania tekstów dłuższych niż sto znaków... ze spacjami.
Trzykropek wydaje mi się zbyteczny.
Recytował poezję, cytował dawno zapomnianych pisarzy,
„Recytował – cytował”: powtórzenie.
Odgłos kroków zza drzew pozbawił mnie resztek odwagi i pewnie bym uciekł,
Dlaczego resztek? I trochę niewiarygodne, że odgłos kroków wzbudził taką reakcję.
Ktoś ty? - ryknąłem, chcąc zagłszyć odgłos mocno bijącego serca.
- Pokaż się! - dodałem już bliski ataku serca.
Powtórzone „serce”.
„zagłuszyć”
Krzaki się poruszyły, odgłos kroków był już w moich uszach i już miałem rzucić latarką w tamto miejsce, kiedy krzyk i stek wyzwisk doleciał do mych uszu.
Powtórzone „już” i „moje uszy”.
Trochę mnie uspokoił taki niecodzienny wybuch złości, ale i tak nie wypuściłem latarki z ręki
To latarka służyła jako broń?
Kropka na końcu.
kraju przez ostatnie trzydzieści lat
Dałbym dwukropek na końcu.
- Niech będzie pozdrowiony Prezes i jego majestat. - Powitałem nieznajomego.
- Niech będzie pozdrowiony Prezes i jego majestat - powitałem nieznajomego.
Byłem już pewien, że nie jest agentem Prezesa, więc odpowiedziałem.
Skąd ta pewność? Jakieś uzasadnienie by się przydało.
- Skoro z telewizji - uśmiechnął się szczerze. - to faktycznie nieistotne.
- Skoro z telewizji - uśmiechnął się szczerze - to faktycznie nieistotne.
Nie byłem pewien czy mogę mu zdradzić tak wielką tajemnicę. Skoro jednak udowodnił swój talent, podzielił się próbkami tekstu, to chyba mogłem mu zaufać. Nie zdążyłem mu odpowiedzieć, bo do moich uszu dotarł sygnał nadjeżdżającego radiowozu.
Trzy razy „mu”.
to szybko wybija ci to z głowy.
to szybko wybiją ci to z głowy.
Samochód policji wjechał do parku i jechał w naszą stronę.
„wjechał – jechał” : powtórzenie.
- Niczym się jednak nie zrażaj i pisz, aż w końcu będzie ci dane.
Ładna paralela.

Trochę chaotycznie, nie do końca wykorzystane możliwości, pozostawia pewien niedosyt, ale jest pomysł, dawka humoru i czyta się lekko.
I zgadzam się z opinią, że prosi się o rozbudowanie; w szczególności wspomniany zakaz pisania i czytania – to perspektywiczny temat.
A może i proroczy.

Literat [W]

11
Wszystko to, co przedmówcy + następujące:
tomek3000xxl pisze: pewnie bym uciekł, gdyby nie okazja poznania kogoś biegłego w sztuce pisania.
Nocą w parku to raczej kogoś biegłego w sztuce obijania :) Skąd bohater wie, że trafi akurat na owego okrytego złą sławą literata?
tomek3000xxl pisze: podzielił się próbkami tekstu
Gdzie? Kiedy? Nie rozumiem tej uwagi.
tomek3000xxl pisze: Samochód policji
Leśna świnia ;)
tomek3000xxl pisze: wpół kroku
https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/Kiedy ... 18619.html

Dodatkowo rażą kropki i przecinki na chybił trafił, brakujące ogonki etc. — myślę, że przy powtórnym czytaniu sam wyłapiesz.

Zabawny tekst, wyczuwam nutę autoironii (?). Wspomniany zakaz nie istnieje oczywiście de iure, ale de facto funkcjonuje już w grupie ludzi karmiących się wyłącznie papilotem, pudelkiem, twitterem, jutubem etc. I to jest dopiero straszne.

A z pisaniem, cóż, trzeba stworzyć coś naprawdę maleńkiego i następnie to wydoskonalać (ładne słówko). Aż więcej się nie będzie umiało. Na przykład ten tekst można by moim zdaniem spokojnie jeszcze przynajmniej raz poprawić ;) Chodzi o to, żeby iść na jakość a nie na ilość. Wtedy człowiek robi postęp. Co zresztą chyba stosujesz z powodzeniem :) — pamiętam „Córkę”, chyba Twoja, miała wiele coraz lepszych wersji.

Ćwir
Blog Wroubelka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”