Rozdziewanie Marjanny

16

Latest post of the previous page:

Kadah pisze: Zdjęła z siebie ciało i wszystko, co fizyczne.


W tym zdaniu, dla mnie, odrobinę przegadane. Skoro zdjęła wszystko... ja bym tutaj zostawiła, dla zobrazowania przez czytelnika.

Ogólnie bardzo mi się podoba. Złapanie chwili, kiedy patrzy śmierć, przy zachowanej świadomości. To trudne, w takich momentach ujarzmić krzyk... Tobie się udało.
Piękny opis.

Pozdrawiam.

Rozdziewanie Marjanny

17
Tomek3000xxl, Elka, bardzo dziękuję.
P.Yonk, mucha wygląda imponująco :)
Miniatury można poprawiać w tym samym wątku.
- Czyli wkleić je od nowa? Bo nigdzie nie widzę przycisku "edytuj", ale może źle szukam.
There is no God and we are his prophets.
The Road by Cormac McCarthy

Rozdziewanie Marjanny

18
Kadah, tak, edytować starego tekstu nie możesz, możesz za to umieścić tu, lub w nowym poście, wersję drugą poprawioną.
A co do tekstu
Przeczytałam go jeszcze w nocy, zaraz po umieszczeniu.
Zrobił na mnie duże wrażenie.
Estetyka łączenia sensualności ze śmiercią, nie wzbudza we mnie negatywnych skojarzeń.
To oczywiście czysta semantyka, ale pierwsze zdanie odbieram sensualnie a nie erotyczno-seksualnie.
Jedyne co mi zazgrzytało, to powtórzenie słowa "przybrał" - raz w zestawieniu ze spalenizną, drugi raz z wiatrem - w zdaniu zamykającym miniaturę, a także "kosa" i zaraz po niej "kościste palce".
W tak krótkim tekście rzuca się to w oczy i trochę przeszkadza. W moim oczywiście odczuciu.
I bardzo się cieszę, że dział miniatur tak błyszczy na tle innych tekstów.
Gratuluję Ci pomysłu i wykonania :)
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Rozdziewanie Marjanny

19
Sarah, bardzo dziękuję za uwagi. Masz oczywiście rację :) Poprawiona wersja będzie w takim razie wyglądać tak:
Rozpięła bluzkę. Jedwab spłynął po skórze, muskając piersi i brzuch. Błękitny materiał u jej stóp wyglądał niczym wspomnienie oceanu.
Spojrzała mu w oczy. Pokręcił głową, że to nie wystarczy.
Swąd spalenizny przybrał na sile.
Zdjęła z siebie ciało i wszystko, co fizyczne. Nie znała już smaku posiłków. Wspomnienie dotyku umknęło w nicość.
Wciąż się jej przyglądał.
W jednej ręce ściskała szczęście. W drugiej żal. Rozprostowała palce i uciekły z wiatrem.
Poprawił uchwyt na trzonie kosy i podał jej dłoń. Chwyciła zimne palce ciesząc się z przewodnika w długiej drodze przez pustynię.
Na autostradzie dopalał się wrak samochodu. Wiatr nabierał mocy.
There is no God and we are his prophets.
The Road by Cormac McCarthy

Rozdziewanie Marjanny

20
Kadah pisze: materiał u jej stóp wyglądał niczym wspomnienie oceanu.
Spojrzała mu w oczy. Pokręcił głową, że to nie wystarczy.
mu* wiąże mi się z materiałem lub oceanem ;) Wiem, że kosa* wyjaśnia wszystko, ale jednak ociupinkę mi to przeszkadza. Później też.
Kadah pisze: W jednej ręce ściskała szczęście. W drugiej żal. Rozprostowała palce i uciekły z wiatrem.
Czy to palce uciekły z wiatrem?
Masz powtórzenie palce*
Po pierwszym zdaniu nastawiłam się na erotyk, a później zaskoczenie. Podoba mi się pomysł rozdziewania, choć zastanawiam się jeszcze nad tym, że zdjęła z siebie wszystko co fizyczne, zapomniała o dotyku, a później w rękach ściskała uczucia, a jeszcze później poczuła te zimne palce.
Pozdrawiam i przepraszam za czepialstwo. Miniatura ma klimat :)

Rozdziewanie Marjanny

22
Gelsomina, celne uwagi. Nie zauważyłam tych sprzeczności, ale masz rację, istnieją. Problem w tym, że aby je wyjaśnić, musiałabym rozbudować tekst, a w moim założeniu to miała być scenka-miniaturka. Dlatego zostawię drabbla tak jak jest, ale to z lenistwa, bo bardziej pracowity człowiek zabrałby się za poprawianie i wyjaśnianie. Dziękuję za czujność ;)
There is no God and we are his prophets.
The Road by Cormac McCarthy
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”