Zuzanna

1
- O w mordę, zaraz się wyglebię. – Mucha Zuzanna zjeżdzała powoli z nadgryzionego jabłka, hamując przy tym tylną lewą nogą. Opasany złotym paskiem brzuch podskakiwał jej rytmicznie, szmaragdowe błyskotki na skrzydłach trzęsły się niczym pokrywka na garnku z gotującą wodą. Stylem Zuzanny nie była klasyczna elegancja, jeden rzut oka pozwalał stwierdzić, że pieniędzy nie dziedziczyło się w rodzinie od pokoleń. Przez większość życia latała bez sensu w te i we wte, wychudzona tak bardzo, że część ludzi brała ją za komara. Aż kiedyś, natchniona lekturą „Encyklopedii przedsiębiorczości”, na którą natknęła się na stole pewnej bardzo wysprzątanej kuchni, postanowiła odmienić swój los.
Uśmiechnęła się do wspomnień i wcisnęła guzik na klawiaturze telefonu.
- Edward, słucham? – spytał głos po drugiej stronie słuchawki.
- Cześć, tu Zuzi.
- Masz coś?
- No. Na bogato, możesz podesłać do dwudziestu zawodników. Właściciel spokojny, nie interesuje się lokatorami.
- Adres?
- Zaraz. Jest coś jeszcze. Biorę podwójną stawkę, ten lokal to prawdziwa perła.
- Zapomnij.
- Rozłączam się.
- Czekaj! Drażliwa się zrobiłaś. Dobra, niech będzie razy dwa.
- Miodowa sześć mieszkania czterdzieści osiem – rzuciła i rozłączyła się.
Popatrzyła raz jeszcze na walające się po podłodze odpadki, przypięła do piersi identyfikator z napisem „Pośrednik nieruchomości” i ruszyła w stronę drzwi, by powitać karaluchy.

Zuzanna

2
Kolejny raz rozłozyłas mnie na łapatki... ze śmiechu, podziwu, no i troche zazdrosci tez jest we mnie. Swoją drogą co trzeba palić żeby mieć tak odjechane pomysły na historię. Już Ci kiedyś pisałem, napisz coś długiego i na bank ktoś Ci to wyda, bo ludzie będą chcieć to czytać. Dla mnie rewelacja i pozdrawiam ze szczerym usmiechem na ustach.

Zuzanna

4
Karaluchy! Brrrr!
Bardzo fajne mini, uśmiechnęłam się.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Zuzanna

6
Bardzo oryginalne i dobrze napisane. Z przyjemnością się czyta.
Tylko tutaj:
Przez większość życia latała bez sensu w te i we wte, wychudzona tak bardzo, że część ludzi brała ją za komara.
Napisałbym:
Przez większość życia latała bez sensu w te i we wte, wychudzona tak bardzo, że niektórzy brali ją za komara.
Lub:
Przez większość życia latała bez sensu w te i we wte, wychudzona tak bardzo, że przeważnie ludzie brali ją za komara.

Zuzanna

7
Czuowiek Roku pisze: pasany złotym paskiem brzuch podskakiwał jej rytmicznie, szmaragdowe błyskotki na skrzydłach trzęsły się niczym pokrywka na garnku z gotującą wodą
Bardzo wielki uśmiech dla Pani:)
Twoje miniaturki to perełki, szczerze zazdroszczę takiej wyobraźni :)
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Zuzanna

8
Chyba z dziesięć razy to czytałem. Świetne. Naprawdę.
Pomysł, lekkość, żywe barwy, ruch. Bardzo dobry miniak.

A poniżej cytuję jedyny fragment, który mi zgrzyta. "Błyskotki trzęsące się jak pokrywka" - no za chiny mi to nie pasuje. Zdanie po tym, o "nie-dziedziczeniu" pieniędzy. To jakiś łamaniec. Ja ten fragment rozumiem - w sumie oba razem - że jest Zuzia przy kasie, a tej kasy na pewno nie odziedziczyła. Może lepiej byłoby napisać to wprost? Nie wiem. Czepiam się, bo mi to jakoś nie pasuje. Ale się tym nie przejmuj. Ja to inny jestem. :P
Czuowiek Roku pisze: szmaragdowe błyskotki na skrzydłach trzęsły się niczym pokrywka na garnku z gotującą wodą. Stylem Zuzanny nie była klasyczna elegancja, jeden rzut oka pozwalał stwierdzić, że pieniędzy nie dziedziczyło się w rodzinie od pokoleń.
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Zuzanna

9
Dziękuję wszystkim bardzo za komentarze i podpowiedzi.
Gorgiasz, masz rację, wymianiłabym teraz to zdanie na Twoje pierwsze, zamieniła "bardzo" na "mocno" żeby się nie powtarzać i byłoby zgrabniej.
P.Yonk, tak, zdanie o nie-dziedziczeniu jest łamańcem, w ogóle ta partia tekstu trochę wygląda jak poklejona taśmą klejącą. Widziałam to ale nie wymyśliłam nic zgrabniejszego.
tomek3000xxl, inspiracje przychodzą z najbliższego otoczenia ;). Rozmyślania nad workiem śmieci, otoczonym przez rój owocówek i zwykłą muchę. Pojawiające się pytanie - czy jeśli nie wyrzucę, to pojawią się karaluchy. Kiedy? I skąd karaluchy wiedzą, dokąd przyjść?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”