Komisariat
W pomieszczeniu unosił się delikatny aromat czarnej kawy. Za oknem padał śnieg, w ciszy gromadząc biały puch na parapecie. Zima. Metaliczne poranki, zaciśnięte usta i marznące dłonie. Przemoczone buty, ciężkie ubrania i skrobanie szyb samochodowych. Tak, zdecydowanie, zima to bajka, którą powinno się przespać. Ale nie tutaj. Nie w wydziale zabójstw, gdzie każdy brak czujności jest, jak zaśnięcie na ławce w mroźną noc.
Siódma rano. Dokonałam rozeznania w piętrzących się dokumentach. Swoją drogą, to ciekawe, że w latach pięćdziesiątych dwudziestego pierwszego wieku, gdzie technika poszła tak do przodu, są jeszcze instytucje, które nie potrafią rozstać się z papierowym obiegiem dokumentów. Kartonowe okładki teczek niezmiennie napawają obrzydzeniem odciśniętych tłustych paluchów. Jednak do tego gruzowiska ludzkich losów dołączają wciąż nowe, pachnące świeżutkim atramentem. Dłonie przez chwilę mogą rozkoszować się nieskalaną fakturą papieru, a wyobraźnia sycić tajemnicą.
— Krystek, możesz podejść? Mam tu informację, że ktoś umieszcza w holosite kilkuminutowe holograficzne filmiki z podglądanymi przez okno kobietami.
Nie zareagował. Zrelaksowany palił papierosa, zabawiając się wystrzeliwaniem z ust dymowych kółek. Zirytowana podjechałam na fotelu, by szturchnąć go w ramię.
— Anonim? — Ocknął się i popatrzył na mnie zza sinego obłoku.
— Nie. Joanna Cieplak złożyła zeznania i wskazała swojego byłego faceta – Jakuba Cedyńskiego.
— Zaskakujące — odparł, przewracając oczami. — Coś więcej?
— Tak. Chłopaki wstępnie pozbierali już materiał. Cedyński twierdzi, że zerwał znajomość z kobietą, bo to wariatka. Sam obecnie jest w nowym związku, a Cieplak go nęka. Próbowała ponoć wpłynąć na jego partnerkę, by z nim zerwała.
— Partnerka też już się spowiadała?
— Owszem. — Przerzuciłam kilka kartek, żeby przypomnieć sobie szczegóły. — Mówiła, że Cieplak ciężko znosi zerwanie. Zawaliła projekt, za który była odpowiedzialna w pracy i została zwolniona. Popadła w paranoję i opowiada dziwne rzeczy o Jakubie, byle z nim tylko zerwała.
— Więc w czym problem? Wariatka, która chce się odegrać na byłym. Norma. Rach, ciach i temat zamknięty. — Głośno siorbnął, popijając gorącą kawę i dodał: — Na wszelki wypadek papierki podrzucili ci, żeby nie było, iż policja olała sprawę. Miłej zabawy.
„Wstrętne bydle”, pomyślałam, ale potrzebowałam jego opinii, bo to nieraz właśnie ona naprowadzała mnie na właściwy trop.
— Jedno w tym wszystkim nie daje mi spokoju.
— Eh — jęknął.
— Ten cały Jakub to informatyk. Cieplak twierdzi, że włamał się jej do konta na Holobooku.
— I coś jej zrobił? — Podniósł brwi, okazując chwilowe zainteresowanie sprawą.
— Nie ma dowodów.
— Nie komplikuj sobie życia, dziewczyno — odparł.
— Tak, tylko...
— Co znowu?
— Obawia się o własne życie. Od pewnego czasu dostaje głuche połączenia na alo. Słyszała też, jak ktoś chodzi dookoła domu, jakieś szuranie na podwórku. I wiesz, jednak ten Cedyński, to informatyk. Nagrania umieszcza ktoś, komu bardzo znajoma jest branża IT. Nasi technicy nic nie ustalili. Ten ktoś jest dobry w te klocki.
— I sądzisz, że to ten cały Jakub? — żachnął się Krystian.
— Nie wiem, ale mam przeczucie. Facet jest czysty, jedynie co, to dostał ostatnio mandat od ruchaczy.
— Daj spokój, Agata. To nie on. Facet nadział się na zwykłą wariatkę, która nie może poradzić sobie z odrzuceniem i chce się odegrać. Do tego dręczy gościa. Prędzej to nią powinnaś zająć się i wiesz, co robię, jak stary przydziela mi takie sprawy? — na chwilę zawiesił głos i dokończył: — Leje z daleka. Takich spraw jest setki. Szkoda zachodu. To nie on jest gnojkiem, tylko ona jest porąbana.
— Ty możesz sobie pozwolić na lanie z daleka, ja nie — zripostowałam. — W zeznaniu jest, że Cedyński nie chciał złożyć zawiadomienia o nękaniu. Powiedział, że to wariatka i nie chce mieć z tym wszystkim nic wspólnego.
— Widzisz, normalny facet. — Krystek wziął z mojej ręki teczkę i przez kilka sekund przeglądał zdjęcia. — No tak, gościu wpadł ci w oko. Chcesz tracić czas, to go po cichu obserwuj.
— Żebyś wiedział, że będę. A co u was, nudzicie się?
— Zapomnieliśmy co to luz, zapieprz taki, ze nie ma czasu...
— Nie kończ!
— Widzisz, nasz kolega Stanley poszukuje trzech kobiet. Zaginęły bez śladu.
— Może się dziewczyny gdzieś dobrze bawią? — odparłam z ironią.
— Albo pływają w kąpielisku w Zielonce — skomentował rozbawiony Krystian. — Na tamtejszej plaży odnaleziono torebkę jednej z ofiar.
W tej samej chwili z dziwnym wyrazem twarzy do pokoju weszła sprzątaczka i spytała:
— Pani Agatko, co mam zrobić z rybą w umywalce?
— Rybą? Jaką znowu rybą?
— Sprzątałam toalety i w jednej z nich pływa w umywalce ryba.
— Jak to pływa? Żywa ryba?
— Tak żywa. Niech pani sama zobaczy.
Poszłam razem z nią.
— Ich już totalnie porąbało! Istny dom wariatów! — odparłam z niedowierzaniem, obserwując pluskającego się pstrąga.
Pierwsze spotkanie
Jeździliśmy tym samym pociągiem. Wpadła mi w oko. Mała, długie kasztanowe włosy i ciałko zaokrąglone tam gdzie trzeba. Pachniała jak Grasse we Francji, chociaż nigdy tam nie byłem. I do tego pyskata. Głośno rozmawiała z koleżankami, a ja z fascynacją przysłuchiwałem się, poznając wiele ciekawych faktów z jej życia.
Nadszedł mój dzień. Do wagonu weszła bez wianuszka towarzyszek. Poczekałem, aż zajmie swoje miejsce, i na kolejnej stacji przesiadłem się, lokując naprzeciwko. Speszona spuściła wzrok, zagłębiając się w treść książki. Od czasu do czasu, jednak odrywała swe śliczne oczęta i zerkała na mnie, przygryzając kciuk. Miała smukłe i delikatne dłonie, zadbane paznokcie pokryte jasnym lakierem. Przypatrywałem się, jak trzyma na kolanach książkę „Nowy świat Platona”. Mogłem dostrzec zarys piersi, kiedy pochylała się do lektury, która stała się punktem zaczepienia:
— Przepraszam, że przeszkadzam, ale zauważyłem tytuł książki. Filozofię studiujesz?
— Nie — zdziwiła się, że zapytałem. — Socjologię, ale uczę się na kolokwium.
— A lubisz lektury o takiej tematyce?
— W sumie tak. Kiedyś w liceum czytałam „Świat Zofii”, bardzo fajna książka.
— A jaki kierunek ty studiujesz?
— Filozofię. — Zaśmialiśmy się, spoglądając na siebie wymownie.
— Podaj mi swój numer alo lub namiar na Holobooka, jak będziesz chciała, prześlę ci fajne skrypty i nagrania z wykładów.
— Okej. Muszę zaraz wysiadać, odezwij się na Holobooku. — Na kawałku kartki wyrwanej z zeszytu, zapisała nazwę profilu z holsa.
— Dziękuję. — Schowałem cenny kontakt do kieszeni. — Ja przecież też tutaj wysiadam. W ogóle to jestem Kuba.
— A ja Asia. — Uścisnęliśmy sobie dłonie.
— No to cześć. Będziemy w kontakcie — dodała, w pośpiechu wychodząc z pociągu.
Dworzec centralny. Warszawa, stolica, wielkie miasto. Poszedłem na przystanek, mijając ludzi, słysząc rozmowy, w tym obcokrajowców. Kobieta stojąca na stołku nawoływała do miłości do Jezusa, ktoś parę kroków dalej tańczył breakdance’a, ktoś inny sprzedawał róże. Jakże inny był charakter tego miasta od mojego rodzinnego małego Tarnowa, gdzie zamiast rozmów w obcych językach, w okół towarzyszyła gwara mieszkańców. Tam czas płynął wolniej, a z góry Świętego Marcina mogłem podziwiać piękną panoramę, spacerować wśród ruin średniowiecznego zamku.
Nie zwlekałem z napisaniem wiadomości do Aśki, będąc już na przystanku odszukałem jej profil. Może nie było to dość subtelne, ale od razu zaproponowałem spotkanie w Relax Cafe w centrum miasta. Nie odpisywała, choć aplikacja sygnalizowała, iż wiadomość została odebrana. Ponowiłem pytanie, potem znów. Cisza.
Postanowiłem, że po weekendzie odszukam ją na uczelni. Skoro wiedziałem, jaki kierunek studiuje, zadanie było proste. I rzeczywiście, kręcąc się kilkadziesiąt minut w głównym holu, zobaczyłem ją. Nie miała szans mnie minąć niepostrzeżenie.
— Cześć, Asiu, co słychać? Nadal chcesz te skrypty z filozofii?
— Jasne. — Nie trzeba być psychologiem, by dostrzec, że sytuacja bardzo ją zaskoczyła; ale dość szybko opanowała uczucie bezradności. — Ile mam ci za nie zapłacić?
— Nic. Spotkaj się ze mną na kawę w sobotę. — Zmarszczyła brwi w nie ekstatycznym skupieniu.
— Oj, mam chłopaka, raczej nie spodobałby mu się ten pomysł.
— Nie kłam, przecież wiem, że nie masz teraz chłopaka, zerwaliście już miesiąc temu — skomentowałem zirytowany.
— Skąd o tym wiesz? — Zmieszanie zastąpił gniew.
— Sama opowiadałaś koleżance w pociągu, kiedyś słyszałem.
— Podsłuchujesz moje rozmowy?
— Bardzo głośno z koleżankami rozmawiacie, po prostu słyszałem. — Chciałem rozładować wzbierające emocje.
— Aha.
— To jak będzie z tą kawą w sobotę? — ponagliłem.
— Wiesz co, naprawdę umówiłam się już z kimś.
— Ciekawe z kim? To może na uczelni wspólna chwila przy małej czarnej?
— Kuba, nie. Powiedz, ile chcesz za te skrypty i dam ci po prostu pieniądze — odpowiedziała stanowczo. Czułem, że nie dopnę swego.
— To, co nie umówisz się ze mną?
— Nie.
— No to nie. Twoja strata, nie dam ci tych skryptów za pieniądze. Nie chcę od ciebie pieniędzy.
— To na razie. Muszę iść na zajęcia.
— Spoko. — Chwyciłem ją za ramię — Wszystko o tobie wiem. W środę na uczelni miałaś ubraną białą bieliznę, było widać, jak schylałaś się do torby.
— Wiesz co? Mam ciebie i tej rozmowy dosyć. Jesteś natrętny, bezczelny i zboczony.
Wyrwała się z uścisku, ale nim odeszła, dodała:
— Z takim ryjem, chłoptasiu, to możesz liczyć tylko na pieniądze. — odpowiedziała pełnym pogardy prychnięciem.
Sądziłem, że Aśka będzie inna, a okazała się tak samo płytka, jak pozostałe laski, szukające tylko księcia z bajki.
Kilkadziesiąt par oczu wbiło się we mnie jak sztylety. Nigdy nie zapomniałem tej chwili, tego uczucia poniżenia i zranienia.
Postanowiłem, kiedyś zagram jeszcze owego księżulka i będę dymał takie panienki jak ona.
Zabawa w Boga (fragment)
2Oceniać będę tylko formę, ponieważ zwykle mnie nie ciągnie do obyczajówek i kryminałów; nawet najlepsze mnie zazwyczaj nudzą.
Z formą zaś nie jest źle. Poprawny tekst, czyta się wystarczająco płynnie, warsztat wystarczająco dobry, by móc się skupić nad treścią, zamiast płakać nad techniką pisarską, więc tu jest dobrze. Coś tam bym poprawiał tu i tam, ale to już być może kwestia osobniczych upodobań, więc pominę i przejdę do kilku uwag, których jestem pewien bardziej.
Ogólnie - OK. Nie nudzi, chociaż nie porywa (ale, jak mówiłem - to nie tekst dla mnie). Motyw faceta-stalkera, który teraz będzie się mścić trochę oklepany, ale - nie jestem tzw "docelem", więc tematu nie rozwijam.
Z formą zaś nie jest źle. Poprawny tekst, czyta się wystarczająco płynnie, warsztat wystarczająco dobry, by móc się skupić nad treścią, zamiast płakać nad techniką pisarską, więc tu jest dobrze. Coś tam bym poprawiał tu i tam, ale to już być może kwestia osobniczych upodobań, więc pominę i przejdę do kilku uwag, których jestem pewien bardziej.
Czy w tym konkretnym przypadki przecinek przed jak jest potrzebny? Moim zdaniem, tak na czuja, nie, ale interpunkcja to moja słaba strona.
Znowu przecinki czy na pewno ok?
Stanowczo nie dla "ruchaczy". No naprawdę. Policja obyczajowa? Policja, która cię wyru..a?
Ę?
Wokół, bez spacji.
Jakim skupieniu?!
Ogólnie - OK. Nie nudzi, chociaż nie porywa (ale, jak mówiłem - to nie tekst dla mnie). Motyw faceta-stalkera, który teraz będzie się mścić trochę oklepany, ale - nie jestem tzw "docelem", więc tematu nie rozwijam.
Zabawa w Boga (fragment)
3To będę drugi... Ogólnie rzecz biorąc, czyta się dobrze. Gdzieś tam, w trakcie , raz czy dwa, pomyślałem, że użyłbym innego określenia, co nie znaczy, że Twoje było złe. Jednak nawet przy powszechnie znanym niedoinwestowaniu naszej policji, nie wierzę, w zapach atramentu w okolicach roku 2050 i tę całą papierologię. Ale to Twoja wizja.
Z błędów wyłapałem konstrukcję dialogu :
— W sumie tak. Kiedyś w liceum czytałam „Świat Zofii”, bardzo fajna książka. A jaki kierunek ty studiujesz?
— Filozofię. — Zaśmialiśmy się, spoglądając na siebie wymownie.
Ponadto, otrzymaliśmy darmowy kurs : Jak pod żadnym pozorem nie podrywać kobiet
No i szkoda, że to taki krótki fragment, bo chciałbym się dowiedzieć, co było dalej!
Edit. Mam nadzieję, że "ruchacze" to policja drogowa, wydział ruchu, tak ?
Z błędów wyłapałem konstrukcję dialogu :
Taki zapis powoduje, że "A jaki kierunek ty studiujesz? " wygląda na wypowiadane przez Kubę a raczej chciałaś to zdanie przypisać Joannie. Czyli powinno być :entalpia pisze:
— W sumie tak. Kiedyś w liceum czytałam „Świat Zofii”, bardzo fajna książka.
— A jaki kierunek ty studiujesz?
— Filozofię. — Zaśmialiśmy się, spoglądając na siebie wymownie.
— W sumie tak. Kiedyś w liceum czytałam „Świat Zofii”, bardzo fajna książka. A jaki kierunek ty studiujesz?
— Filozofię. — Zaśmialiśmy się, spoglądając na siebie wymownie.
Ponadto, otrzymaliśmy darmowy kurs : Jak pod żadnym pozorem nie podrywać kobiet

No i szkoda, że to taki krótki fragment, bo chciałbym się dowiedzieć, co było dalej!
Edit. Mam nadzieję, że "ruchacze" to policja drogowa, wydział ruchu, tak ?
Pamiętaj: kiedy ludzie mówią ci, że coś jest źle lub nie działa na nich, prawie zawsze mają rację.Natomiast kiedy mówią ci, co dokładnie nie działa, i radzą, jak to naprawić, prawie zawsze się mylą.
Neil R. Gaiman
Neil R. Gaiman
Zabawa w Boga (fragment)
4Przeczytałam i nie poczułam, że przeniosłam się w lata pięćdziesiąte XXI wieku.
Jest trochę błędów, zarówno stylistycznych, jak i interpunkcyjnych, ale są tutaj spece od takich spraw. Niby jest jakiś pomysł na opowieść, ale troszkę za mało żeby zweryfikować, czy ta historia będzie ciekawa. Postaci przedstawione bardzo ułamkowo, więc ciężko odnieść się do ich roli w tej historii. Jest jakiś chłopak - niby początkujący psychopata, ale... za mało charakteru.
Mimo wszystko fajnie, że piszesz
pisz i ucz się warsztatu, a może coś z tego będzie.
Jest trochę błędów, zarówno stylistycznych, jak i interpunkcyjnych, ale są tutaj spece od takich spraw. Niby jest jakiś pomysł na opowieść, ale troszkę za mało żeby zweryfikować, czy ta historia będzie ciekawa. Postaci przedstawione bardzo ułamkowo, więc ciężko odnieść się do ich roli w tej historii. Jest jakiś chłopak - niby początkujący psychopata, ale... za mało charakteru.
Trochę to śmieszne, kojarzy mi się z chłopcem podglądającym dziewczynki w szkolnej toalecie, a nie z kimś kto - domyślam się - ma być psychopatą- zboczeńcem? Poza tym większość kobiet nosi białą bieliznę, bo jest najbardziej popularna, więc takie rzeczy nie przekonują.entalpia pisze:Wszystko o tobie wiem. W środę na uczelni miałaś ubraną białą bieliznę, było widać, jak schylałaś się do torby.
Mimo wszystko fajnie, że piszesz

https://www.facebook.com/Barbara-Wysocz ... 1578587617
Ujrzałem ją już z bardzo daleka: siedziała na tarasie brudnej kawiarni i paliła papierosa w taki sposób, że nawet pięcioletnie dziecko nie miałoby wątpliwości, czym się trudni..
Julio Cortazar, Gra w klasyZabawa w Boga (fragment)
5Trochę z tym miałam problem, bo kończę wyrokiem kary śmierci, która zostaje przywrócona do wymiaru sprawiedliwości. Dlatego akcję obsadziłam w niedalekiej przyszłości. Być może nie wiem na ile uratowałoby przeniesienie jej tylko za dwadzieścia lat nie trzydzieści. Facebook zamieniłam na holoboka, gdzie jest możliwość połączeń holograficznych.
Nad telefon typu alo już naukowcy pracują.
Hydro Smart wanna przyszłości.
Aplikacje mobilne z bazą danych dostępnych online na telefonach, możliwość scanowania dowodów zbrodni do laboratorium.
WWyrok w sprawie Jakuba uznano za precedensowy. proces witryfikacji, tyle z przyszłości wprowadziłam.Plus do zbrodni dochodzi wcześniej około 10 lat zanim zostanie wykonana egzekucja to daje mi jeszcze cofnięcie, bo wyroki odwołania ciągną się latami.
— dlatego to że miała białą nie oznacza, że ja widział, to tylko taki jego chwyt, który i tak wybija bohaterkę z równowagi.Babette pisze:Postaci przedstawione bardzo ułamkowo, więc ciężko odnieść się do ich roli w tej historii. Jest jakiś chłopak - niby początkujący psychopata, ale... za mało charakteru. — to mam później wraz z retrospekcją od ofiary do kata, nawiązanie do dzieciństwa obu bohaterów.
Trochę to śmieszne, kojarzy mi się z chłopcem podglądającym dziewczynki w szkolnej toalecie, a nie z kimś kto - domyślam się - ma być psychopatą- zboczeńcem? Poza tym większość kobiet nosi białą bieliznę, bo jest najbardziej popularna, więc takie rzeczy nie przekonują.entalpia pisze:Wszystko o tobie wiem. W środę na uczelni miałaś ubraną białą bieliznę, było widać, jak schylałaś się do torby.
Poza tym większość tego typu osobowości, jest bardzo pozornie dostosowanych, udają kulturalnych itd, a nadepnij na słaby punkt.
W tym przypadku, odrzucenie i wyśmianie, z którymi bohater miał doczynienia w przeszłości,
Od razu zmiana oblicza, na te właśnie dziecięce, chłopięce porażki, reakcja, wychodzi prostacki cham, bez wyczucia, mały potworek.
Dziękuję za podzielenie się z opinią i budujące słowa na koniec, pozdrawiam
Szopen i Andrzej również dziękuję!
A Szopen jakie gatunki czytasz?
Ruchacze - policjanci z sekcji ruchu drogowego, slang zaczerpnięty
Nie ekstatycznym skupieniu– do przemyślenia
Dziękuję za uwagi.
Co do fabuły, ostatnio wertowalam książje "Ktoś ci się przygląda" Katarzyny Misiołek, niby tematy obgadane, ale zależy co się chce ukazać poprzez tło, dla mnie stalking to tylko tło by poruszyć inne kwestie. A jej książka cóż, to samo zarzucałam za dużo obyczajówki nudne, ale odziwo opinie ma pozytywne.
Dziękuję Wam jeszcze raz.
„Nikt nie przychodzi na świat jako gotowy mistrz".
Zabawa w Boga (fragment)
6IMO nie jesteś jeszcze na etapie pisania dłuższych tekstów. Znaczy nie jest źle, ale masz za słaby warsztat. Dialogi są miejscami wymuszone i nienaturalne, zdarzają się niezręczne sformułowania, leży melodyka tekstu itp. Proponuję zacząć od krótkich wprawek na temat, typu; opisy, charakterystyka postaci, dialogi itp. Tzn. jeśli chcesz w miarę szybko zrobić postępy, jeśli nie, pisz kolejną powieść 

Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
Zabawa w Boga (fragment)
7Pomysł mam taki, że mam tu około 40 stron, gdzie wszystko co wyżej wymieniłeś znajduje się w tekście, i na nim chcę się uczyć poprawiać.
Nie ma sensu pisania kolejnych rzeczy, czy miniatur i dialogów, bo tu to mam. Muszę poprawić stary tekst, by ewentualnie nowy napisać lepiej i nie powielać błędów.
Dziękuję i pozdrawiam
„Nikt nie przychodzi na świat jako gotowy mistrz".
Zabawa w Boga (fragment)
8To niezupełnie to samo. Tu masz to, co Ci w duszy grało, ze wszystkimi tego faktu konsekwencjami
Jeśli masz lepiej pisać, musisz pisać nowe, krótkie teksty, w ramach zadania domowego, tzn. nie to co chcesz, ale to co Ci każą, a więc np. takie rzeczy których nie lubisz, albo których szlifowanie uważasz uważasz za niepotrzebne. Albo na które do tej pory nie zwracałaś uwagi. Nie ma sensu poprawianie tekstu poniżej poziomu druku, tu wystarczy wskazać błędy, lepiej od razu pisać nowe, lepsze. Ale to powszechna choroba na tym forum, tak więc, jakbyś się uparła, nie będziesz sama 


Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson
Zabawa w Boga (fragment)
9Navajero pisze: To niezupełnie to samo. Tu masz to, co Ci w duszy grało, ze wszystkimi tego faktu konsekwencjamiJeśli masz lepiej pisać, musisz pisać nowe, krótkie teksty, w ramach zadania domowego, tzn. nie to co chcesz, ale to co Ci każą, a ....Ale to powszechna choroba na tym forum, tak więc, jakbyś się uparła, nie będziesz sama
Spokojnie dorośleję, w końcu. Jest w tym pewna racja.
Tylko trochę to potrwa jak się spłuczę. I gwoździe z dłoni powyrywam, by móc pisać.
„Nikt nie przychodzi na świat jako gotowy mistrz".
Zabawa w Boga (fragment)
10Jest. pan_wódz dobrze radzi. Nowe miniaki możesz też robić pod kątem wyciągnięcia ich później do Zabawy w Boga.entalpia pisze: Nie ma sensu pisania kolejnych rzeczy, czy miniatur
Odwiedź miniaturownię, sama zobaczysz jak na krótkich tekstach można podciągnąć warsztat.
S.
Zabawa w Boga (fragment)
11W sumie to tak robiłam, kawałek który wrzuciłam z ćwiczeń "prozy poetyckiej", tyczył bohaterki, oczywiście później skorzystałam tylko z paru zdań. Odcinając się od tekstu po drodze esej polityczny, baśń, fantasy/ SF, opowiadanie drogi historyczne a później tylko te scenki które włączałam teraz do opowiadania. Widocznie te parę rzeczy to za mało, trzeba z kilkanaście napisać. Na melodykę nie zwracałam uwagi, intuicyjnie, już wiem, że to muszę poćwiczyć też w sensie świadomie. A macie tutaj jakąś zabawę, że piszecie wszyscy na jakiś temat w narzuconym gatunku, coś w ten deseń?
„Nikt nie przychodzi na świat jako gotowy mistrz".
Zabawa w Boga (fragment)
12http://weryfikatorium.pl/forum/viewforum.php?f=17entalpia pisze: A macie tutaj jakąś zabawę, że piszecie wszyscy na jakiś temat w narzuconym gatunku, coś w ten deseń?
http://weryfikatorium.pl/forum/viewtopi ... 33&t=21590
Zabawa w Boga (fragment)
13Dużo nieporadności jest w tym tekście, zarówno językowych, jak i fabularnych. Zacznę od tych pierwszych, wyrywkowo, nie analizując dokładnie zdania po zdaniu.
ONA— W sumie tak. Kiedyś w liceum czytałam „Świat Zofii”, bardzo fajna książka. A jaki kierunek ty studiujesz?
I wtedy on odpowiada: — Filozofię.
Zaśmialiśmy się, spoglądając na siebie wymownie.
Dialog wraz z didaskaliami wypadł dość drętwo. Lubisz takie lektury? oraz A ty co studiujesz? zabrzmiałoby bardziej naturalnie.
Jeśli chodziło Ci o jakieś trochę pogardliwe zdrobnienie od księcia, to powinno być "księciunia".
Ksiądz - księżulek. Książę - księciunio.
A teraz kwestie związane z fabułą i bohaterami.
A Stanley to Staszek czy Stefan?
2. Pomijając wadliwy zapis dialogu: o "ekstatyczne skupienie" naprawdę trudno w czasie krótkiej rozmowy z facetem przypadkowo spotkanym w uczelnianym holu, więc jest to wtręt całkowicie nieadekwatny do sytuacji. W ogóle, to bardziej na dialogach spoczywa ciężar charakterystyki bohaterów, niż na didaskaliach:
Myślę, że ten tekst możesz na razie zostawić w spokoju. To znaczy, samo zawiązanie akcji wymagałoby przemyślenia, bo w obecnej wersji policjanci z wydziału zabójstw zajmują się sprawami zupełnie innymi. Natomiast Twoja aktywność pisarska powinna pójść w kierunku ćwiczenia dialogów (łącznie z ograniczeniem didaskaliów), opisów oraz ogólnego panowania nad językiem.
śnieg gromadził biały puch na parapecie?
Trochę to koślawe. Przecież nie okładki napawają obrzydzeniem, lecz ślady paluchów. Więc może tak: Odciśnięte na kartonowych teczkach (nie okładkach teczek!) ślady tłustych paluchów napawają obrzydzeniem.
Pyskata, czyli arogancka, kłótliwa? Jeśli tylko głośno rozmawiająca, to raczej wygadana.
Od czego odrywała oczęta?
Uważaj na zapis dialogów. Zeby on nie pytał dwukrotnie o kierunek studiów, a ona nie udzielała dwóch róznych odpowiedzi, powinno być:entalpia pisze:ON — Przepraszam, że przeszkadzam, ale zauważyłem tytuł książki. Filozofię studiujesz?
ONA — Nie — zdziwiła się, że zapytałem. — Socjologię, ale uczę się na kolokwium.
ON — A lubisz lektury o takiej tematyce?
ONA — W sumie tak. Kiedyś w liceum czytałam „Świat Zofii”, bardzo fajna książka.
ON— A jaki kierunek ty studiujesz?
ONA — Filozofię. — Zaśmialiśmy się, spoglądając na siebie wymownie.
ONA— W sumie tak. Kiedyś w liceum czytałam „Świat Zofii”, bardzo fajna książka. A jaki kierunek ty studiujesz?
I wtedy on odpowiada: — Filozofię.
Zaśmialiśmy się, spoglądając na siebie wymownie.
Dialog wraz z didaskaliami wypadł dość drętwo. Lubisz takie lektury? oraz A ty co studiujesz? zabrzmiałoby bardziej naturalnie.
Wprawdzie to wypowiedź bohatera, który może robić dowolne błędy językowe, jednak nie da się zaprzeczyć, że "miałaś ubraną białą bieliznę" to prawdziwy koszmarek. I nie przekonuje mnie, że tak mogą mówić w Małopolsce. Stawiałabym jednak na ogólnopolskie "miałaś na sobie" albo "nosiłaś".
Rety... Jakiego księżulka? Duchownym chce zostać? W kontekście planów "dymania panienek" brzmi to naprawdę mocno

Ksiądz - księżulek. Książę - księciunio.
A teraz kwestie związane z fabułą i bohaterami.
Wydział zabójstw, a tymczasem jego pracownica zajmuje się sprawą trzech osób jak najbardziej żywych - zdaje się, że chodzi o stalking, a do tego główny prześladowany raczej nie czuje się pokrzywdzony. Ja rozumiem, że w następnym rozdziale delikwent może leżeć we własnym mieszkaniu z rozłupaną czaszką, ale wydział zabójstw nie prowadzi przecież śledztw z wyprzedzeniem. Trochę słabe zawiązanie akcji. Tym bardziej, że kolega też ma jakieś zadanie z zabójstwem nie związane:
Dlaczego zaraz ofiar? Od zgubienia/znalezienia torebki do morderstwa daleka droga...
A Stanley to Staszek czy Stefan?
1. Dziewczyna odpowiada krótko i zdecydowanie, więc późniejsza rozwlekła analiza jej stanów emocjonalnych mija się z celem.entalpia pisze: — Cześć, Asiu, co słychać? Nadal chcesz te skrypty z filozofii?
— Jasne. — Nie trzeba być psychologiem, by dostrzec, że sytuacja bardzo ją zaskoczyła; ale dość szybko opanowała uczucie bezradności. — Ile mam ci za nie zapłacić?
— Nic. Spotkaj się ze mną na kawę w sobotę. — Zmarszczyła brwi w nie ekstatycznym skupieniu.
— Oj, mam chłopaka, raczej nie spodobałby mu się ten pomysł.
2. Pomijając wadliwy zapis dialogu: o "ekstatyczne skupienie" naprawdę trudno w czasie krótkiej rozmowy z facetem przypadkowo spotkanym w uczelnianym holu, więc jest to wtręt całkowicie nieadekwatny do sytuacji. W ogóle, to bardziej na dialogach spoczywa ciężar charakterystyki bohaterów, niż na didaskaliach:
Podkreślone - całkowicie zbędne. Bez tego dopowiedzenia scena ma zdecydowanie mocniejsze zakończenie. Nawet jeśli usuniesz ostatnie zdanie, czytelnicy nie pomyślą, że dziewczynę przepełnia sympatia do rozmówcy.
Myślę, że ten tekst możesz na razie zostawić w spokoju. To znaczy, samo zawiązanie akcji wymagałoby przemyślenia, bo w obecnej wersji policjanci z wydziału zabójstw zajmują się sprawami zupełnie innymi. Natomiast Twoja aktywność pisarska powinna pójść w kierunku ćwiczenia dialogów (łącznie z ograniczeniem didaskaliów), opisów oraz ogólnego panowania nad językiem.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
Zabawa w Boga (fragment)
14— dziękuję za cenne uwagi. Zrobię sobie wakacje od pisania, a potem właśnie tak myślałam od czego zacząć szlifować...Rubia pisze:śnieg gromadził biały puch na parapecie? — gromadził się
entalpia pisze:
tak: Odciśnięte na kartonowych teczkach (nie okładkach teczek!) ślady tłustych paluchów napawają obrzydzeniem.
entalpia pisze: I do tego pyskata. Słusznie lepszym określeniem jest w tym przypadku wygadana.
Od czego odrywała oczęta? — zdanie wcześniej mówi o książce.
Tak ten dialog z pociągu jest słaby, o.ile w komisariacie uważam za dobry, naturalny, to tu coś zgrzyta.
Tu też racja "miałaś ubraną białą bieliznę" to prawdziwy koszmarek.
Dlaczego zaraz ofiar? — są przesłanki, że osoby prawdopodobnie są już martwe, wzmocnienie ile godzin minęło od zgłoszenie zaginięć, wolałbym tylko tyle ale przemyśle czy nie dodać czegoś.
A Stanley to Staszek czy Stefan? — pseudonim, tak po prostu mówią na niego, tak.od Staszka. Co z tym określeniem zrobić? Zwykłe imię? Chciałam dodać naturalności, ale być może inne bardziej może polskie określenie.
Myślę, że ten tekst możesz na razie zostawić w spokoju. To znaczy, samo zawiązanie akcji wymagałoby przemyślenia, bo w obecnej wersji policjanci z wydziału zabójstw zajmują się sprawami zupełnie innymi. — to akurat jest proste, bo nie wiem skąd ten wydział zabójstw wyskoczył, wydział kryminalny powinno być, uważam to już wiąże akcję.
Natomiast Twoja aktywność pisarska powinna pójść w kierunku ćwiczenia dialogów (łącznie z ograniczeniem didaskaliów), opisów oraz ogólnego panowania nad językiem.
Wielkie dzięki jeszcze raz!
„Nikt nie przychodzi na świat jako gotowy mistrz".
Zabawa w Boga (fragment)
15Uchowaj Boże, żadnych wakacji! Wykorzystaj wskazówki i szlifuj! A potem się pochwal...entalpia pisze:dziękuję za cenne uwagi. Zrobię sobie wakacje od pisania, a potem właśnie tak myślałam od czego zacząć szlifować...

Pamiętaj: kiedy ludzie mówią ci, że coś jest źle lub nie działa na nich, prawie zawsze mają rację.Natomiast kiedy mówią ci, co dokładnie nie działa, i radzą, jak to naprawić, prawie zawsze się mylą.
Neil R. Gaiman
Neil R. Gaiman